Uposażenie menadżerów

Szwajcarzy raz jeszcze pokazują na czym polega demokracja

 

Wątpliwe jednak czy odwykła od czegokolwiek ją przypominającego Europa cokolwiek z tego zrozumie. Szwajcarzy ograniczyli w referendum wynagrodzenia menadżerów donosi na przykład portal wgospodarce.pl. Okay, staramy się to zrozumieć… Niby licentia poetica, niby przenośnia…

Nie jesteśmy jednak całkiem pewni czy autorzy tej strony, jak też wielu ludzi w Polsce po przeczytaniu rano mediów, odpowiednio zrozumie wyniki referendum w kraju Helwetów w którym wyborcy większością 68% powiedzieli „tak” pewnym propozycjom zmian w prawie kompanijnym. Więc może małe uściślenie zanim uwierzymy spinowi mediów jakoby „Szwajcarzy organiczyli wynagrodzenia menedżerów”. Domniemane przesłanie – tłum na ulicy decydujący teraz o zarobkach kadry menadżerskiej – jest bowiem patentowanym nonsensem.

Otóż Szwajcarzy na temat wynagrodzenia menadżerów w prywatnych kompaniach mają nadal tyle do gadania co niżej podpisany na temat przylotu bocianów w tym roku. Czyli nic, i referendum tutaj nic nie zmieni. Lud na ulicy w prawdziwej demokracji, czyli nie w EU, ma natomiast wiele do gadania na temat prawa które będzie obowiązywać w kraju.

Wg tego prawa, czy by socjaliści skakali wysoko czy nisko, nic się w głównych liniach w Szwajcarii nie zmieni. Nie żaden lud ale akcjonariusze nadal będą w kompanii którą posiadają ostateczną instancją która decyduje o wszystkim, w tym o wynagrodzeniach menadżmentu. O co zatem chodzi?

Chodzi o bardziej zniuansowane uwarunkowania praktyczne, które zmiany w prawie mają uwzględnić. O to konkretnie że wielkie międzynarodowe koncerny przerastają czasem swoje dawne ramy kapitalistycznego przedsiębiorstwa. Nie ma już wielu starych kapitalistów, ryzykujących własny kapitał i prowadzących żelazną ręką własne przedsiębiorstwo, jak na przykład rodzina Quand firmę BMW czy rodzina Hoffman kompanię farmaceutyczną Roche. Ten model małej grupki akcjonariuszy kontrolujących swoją własną kompanię w sposób bezpośredni, w tym robiących własne hire and fire top menadżmentu,  widzi się niestety coraz rzadziej.

Coraz częściej natomiast widzi się duże publiczne kompanie które z czasem degradują się w molochy z akcjonariatem tak rozproszonym że staje się on przez to niezdolny do egzekwowania swoich funkcji właścicielskich. Kompania taka w teorii jest w rękach dziesiątków milionów międzynarodowych ciułaczy, którym chodzi głównie o aprecjację akcji lub o dywidendę. W praktyce jednak, zamiast mieć swojego właściciela kierującego nią, kompania jest zarządzana przez kadrę menedżerską działającą w zasadzie bez żadnej kontroli. To kadra wybiera sobie paru utytułowanych figurantów do tzw zarządu w charakterze przykrywki, płaci im sowicie za trud 6 zebrań rocznie, i jest dalej całkowicie wolna robić to co chce. W tym przydzielać sobie dowolnie wysokie uposażenia i dowolnie wysokie bonusy. Taka jest rzeczywistość. Bezwładność wielkiej organizacji nie będącej efektywnie w posiadaniu nikogo, umożliwia praktycznie niczym niekontrolowaną  działalność menadżmentu. Nikt w tych warunkach nie zauważa że nadmierne koszty i pensje jakie sobie menadżment przydziela uszczuplają zwrot na inwestycji właścicielowi,  co jest możliwe ponieważ nie ma się kto w jego charakterze upomnieć.

W teorii istnieją oczywiście odpowiednie regulacje, jest zebranie generalnie akcjonariuszy na którym każdy może się oficjalnie wypowiedzieć, yadda, yadda. W praktyce jednak wybrany przez menadżment zarząd zatwierdza wszystko co menadżment zechce, a zebranie generalne jest zazwyczaj czystą formalnością. Mali akcjonariusze, nie mając praktycznie żadnego wpływu na kompanię, rzadko zresztą traktują ją jako swoją (współ)własność, interesując się jedynie ceną akcji.

W warunkach  braku efektywnej kontroli wszystko zaczyna działać na zasadzie klubu towarzyskiego i towarzystwa wzajemnej adoracji  jakie tworzy top menadżment wraz z zarządem. Jeżeli kompania zarabia znaczne pieniądze nic praktycznie nie stoi na przeszkodzie aby część z tej sumy,  zamiast przekazać ją akcjonariuszom jak należy, przeznaczyć na super premie i super pensje kadry  ich kosztem. Kto to zauważy? Kto będzie oponował jeśli akcje w dodatku pójdą nieco w górę, z czym menadżment może ale nie musi mieć nic wspólnego. Kilka dobrych lat pod rząd wystarczy aby się okazało że menadżment przyznał sobie astronomiczne pensje,  bonusy i stock options,  efektywnie kosztem bezwolnego właściciela w postaci rozproszonego inwestoriatu. Który oczywiście ani mru, mru, no bo jak?

Propozycje referendum szwajcarskiego to właśnie mają na myśli, sterując w kierunku większej demokracji wewnątrz kompanijnej. Idą w szczególności w kierunku zebrania generalnego akcjonariuszy jako instancji decydującej bezpośrednio o poziomie uposażeń top menadżmentu, w odróżnieniu od samego menadżmentu decydującego o swoich własnych apanażach.

Dobrym przykładem o co chodzi był ostatnio  bonus specjalny w wysokości $78M przyznany odchodzącemu menadżerowi firmy Novartis, Danielowi Vaselli,  w ramach „konsultingu i nie-konkurencji”. Vasella był b.dobrym menadżerem i położył znaczne zasługi dla firmy która go odpowiednio wynagradzała. Wielu jednak uważa, i słusznie, że bonus na odchodne tej wysokości jest całkowicie śmieszny i zupełnie nieuzasadniony. Kto mu go przyznawał? A no nie zebranie główne akcjonariuszy w głosowaniu powszechnym! Przyznał do zarząd odchodzącemu członkowi ze swojego grona. I przyznał go wbrew interesowi właścicieli firmy którzy mając możliwość głosu prawdopodobnie nigdy by go nie zaaprobowali.

Prawo kompanijne w Szwajcarii już teraz zabrania wypłacania „złotych spadochronów”. Referendum to tylko uściśli. Bonus Vaselli był próbą ominięcia nadchodzących zmian w prawie. Próba się nie udała. Dr. Vasella zachował się honorowo i anulował bonus.

 

46 thoughts on “Uposażenie menadżerów

  1. Chcialem dodac, ze nie wszystko jest takie idealne w Szwajcarii. Fakt jest, ze wiele Szwajcarow jest bardzo lewicowo nastawionych (partia SP). Aktualnie „mloda SP” zebrala 100’000 podpisow do inicjatywy „1:12”, czyli zabronic wszystkim firmom wyplacac pensji wyszszych niz 12x najnizsza pensja w danej firmie. Referendum ma byc prawdopodobnie we wrzesniu i aktualnie wedlug sondazy ma realna szanse przejsc… obawiam sie, ze to jednak spowodowalo by ucieczke miedzynarodowych koncernow z kraju. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

  2. @Cynik „W praktyce w dużych kompaniach 2-3 corporate officers wchodzi w skład board of directors”- tak bylo byc moze powszechnie dwadziescia lat temu, lub jeszcze niedwno w takich krajach jak Wegry i kraje Beneluxu ( nie wiem czy nadal). Systemy sa rozne. Np system laczenia funkcji Chief Executive z Chairmanem, wystepuje tradycyjnie w USA ( Disney, Home Depot), gdzie jak rozumiem nie ma innych czlonkow zarzadu w radzie. Od mniej wiecej pierwszej polowy lat 2000 jest tendencja zeby wiekszosc dyrektorow byla niezalezna (niezatrudniona w spolce) i zeby nie laczyc funkcji CEO i chairmana. Tak jest dzis w Bank of America- jeden executive (CEO) ktory nie jest chairmanem wsrod 18 dyrektorow (czlonkow rady). Ale brytyjskim Shellu jest dwoch executives na trzynastu czlonkow Rady, i takze, zaden z nich nie jest chairmanem. Szwajcaria ma system mieszany. Poza tym w firmach niemieckich tak jak i w polskich czy austriackich odkad siegam pamiecia, takiego laczenia nigdy niebylo (za wyjatkiem przedstawicieli zalogi, ale ich temat bezposrednio nie dotyczy).

    Akcjonariusze maja kilka sposoboow zeby postarac sie o wlasciwa reprezentacje np. wybor czlonkow rady nadzorczej co roku lub wszystkich w tym samym czasie, zwrocenie uwage na to zeby dyrektorzy nie byli biznesowo zalezni od spolki, nie pelnili funkcji doradczej lub wykonawczej wobec spolki, zatwierdzania na walnym wynagrodzen czlonkow zarzadu i RN (trend najnowszy, ktorego chyba dotyczylo takze referendum w Szwajcarii).

  3. Nawet bank Korei Pn i nawet gdyby mialby te dolary czy franki drukowac u siebie nie zgodzi sie na taki kredyt. Faktem jest natomiast ze uposazenie managementu czy to w formie akcji czy tez praw poboru, lub stock appreciation rights i tak ma swoje loopholes np. rozwodnienie akcjonariatu, wymiar kosztowy w bilansie, problem agencyjny zwiazany w tym wypadku z proba inzynierii wynikow finansowych, czy do niedawna antydatowanie opcji. Poza tym wydaje mi sie ze od dawna wiekszosc wyposazenia managementou w duzych spolkach jest i tak wyplacania w akcjach, lub w fornie pokrewnej.

  4. Cieszę się Cyniku że mimo z reguły bezkompromisowego liberalizmu tym razem napisałeś o czymś co jest obecnie najniebezpieczniejszym chyba rodzajem raka na czymś co kiedyś nazywało się kapitalizmem. Zwłaszcza że najmocniej widoczne jest nie w mekkach socjalizmów różnych postaci ale właśnie w UK, USA itp .
    Nie wiem czy tego typu regulacje są najlepszym wyjściem – ale przynajmniej w okresie przejściowym do czasu przywrócenia ( ewentualnego) jaśniejszych reguły gry są one moim zdaniem niezbędne.
    A w Polskich warunkach niestety mamy do czynienia jeszcze z mutacją pod tytułem spółek skarbu państwa – gdzie to minister lub jego ferajna wybiera radę nadzorczą która wybiera zarząd który z kolei zatrudnia „doradców” z tej ferajny.

    1. mimo z reguły bezkompromisowego liberalizmu tym razem – nie przesadzajmy. Po pierwsze, to nie liberalizm a już raczej libertarianizm, a po drugie nie chodzi tutaj o żadną „bezkompromisowość” ile o rozgraniczenie: a) dokąd chcemy dojść? oraz b) jak? Do ideału od razu nie dojdziemy, i wody do wina trzeba będzie dolać… Ale układ odniesienia, który jest busolą, musi zawsze wskazywać czystą północ, a nie podlegać kompromisom.

  5. 1. Być może ktoś juz pisał, ale to chyba jest tak, że zarząd wybiera rada nadzorcza a ta z kolei wybierana jest przez walne zgromadzenie. „To kadra wybiera sobie paru utytułowanych figurantów do tzw zarządu…” — no nie, chyba nie tak 🙂
    2. Czy ktoś kogoś zmusza do kupowania tych akcji? To może skoro to takie bezsensowne, to ludzie powinni sami przestać je kupować (w końcu chyba każdy powinien odpowiadać za swoje działania)? Ale to oczywiście socjalistom nie mieści się w głowach.

    1. „To kadra wybiera sobie paru utytułowanych figurantów do tzw zarządu…” — no nie, chyba nie tak 🙂
      Yadda, yadda… Mówimy o praktyce, nie o teorii. W jaki sposób to WZA miałoby wybierać RN? Na zasadzie przypadkowych głosów z sali? Pełna demokracja?
      W praktyce w dużych kompaniach 2-3 corporate officers wchodzi w skład board of directors, przy czym president/CEO jest często chairman of the board. To wystarcza aby w imieniu starego zarządu zaproponować skład nowego, na ogół ten sam +/- może jakaś sporadyczna zmiana. Niezwykle rzadko dochodzi do czegokolwiek przypominającego otwarte wybory i liczenie głosów. Potem 3 ściągniętych do board of directors zasadniczo znajomych królika (bez roli operacyjnej w kompanii) tworzy compensation committee i pyta się dyskretnie CEO który ich ściągnął ile chciałby zarabiać…. Tak to mniej więcej działa… 😉

  6. A czy nikt nie widzi, że kompania to nic innego jak czysty socjalizm o ograniczonym zasięgu? Panowie, przecież nie ma żadnej róznicy między udziałowcami posiadającymi 0,000000000001% czegoś tam, a obywatalemi PRL-u posiadającymi 1/38 000 000 udziału. To wszystko to socjalizm, kapitalizm jest wtedy, gdy i żarówka i elektrownia ma swojego właściciela – personalnie z nipem, pitem i peselem. Musimy być jak Cromwell i zaprowadzić nowy porządek. Inaczej to będziemy tylko bezrefeksyjnie czytać Cynika9…

    1. brawo!
      fajnie że są tacy co widzą oczywisty fakt
      między spółką akcyjną z rozdrobnionym akcjonariatem a państwową nie ma żadnej róznicy 🙂

      kapitalizm się kończy w momencie gdy właściciel firmy nie jest w stanie już doglądać wszystkich pracowników i zatrudnia kierownika który robi to za niego – tu zaczyna się socjalizm, bo kierownik decyduje o ludziach i o maszynach które do niego nie należą – tak jak w przedsiębiorstwie socjalistycznym

      1. No to ile jest wart ten Twój kawałek polskiego państwa i kto Ci za niego zapłaci jak zechcesz spieniężyć?

  7. „Po pierwsze, można odwrócić ten argument” odwrocic czy nie i tak oznacza to samo. Poza tym na wolnym rynku, akcjonariusze maja takie same mozliwosci co management glosowania per pedes i przenoszenia sie do spolek ktore placa mniej swoim managerom, wyplacaja wiecej dywidendy lub tez przynasza wiekszy zysk z kapitalu. Mozliwosci jest skolko ugodno.

    Mysle takze ze nawet w sytuacji rozproszonego akcjonariatu (duzej spolki) mamy kogos kto inwestuje relatywnie duze kase w kilka procent akcjonariatu ( z regoly sa to roznego rodzaju fundusze inwestycyjne) i tym podmiotom zalezy na tym zeby tych pieniedzy nie tracic. Wystepuje wiec zbieznosc interesu osob ktore praktycznie maja wplyw na wybor managerow z tymi ktorzy tego wplywu (ze wzgledu na rozdrobnienie) bezposrednio nie maja.

    Na dodatek chcialem zauwazyc ze proponowane zmiany nie obejmuja wylacznie przypadkow patologicznych, ale wszystkie przypadki. Praktyka nie potwierdza takze tezy ze rozproszenie akcjonariatu jest warunkiem wstepnym do tego zeby spolka radzila sobie gorzej na rynku, szczegolnie w zwiazku z teoretycznie fatalnym wyborem osob zarzadzajacych przez WZA. Problemy LOTu nie sa problemami dzialajacego mechanizmu wynagradzania, lecz struktury wlascicielskiej ( nie dosc ze w tym przypadku nie jest ona rozproszona, to znajduje sie pod kontrola panstwa -czy jak rozumieja to niektorzy, sluzb specjalnych).

    Pamietam ze bylo kiedys bardzo duzo szumu wokol zarobkow chief executives Disney’a i nie tylko tej firmy ( zreszta ten szum caly czas trwa, ostatnio podsycany przez CALPERS- silnie socjalizujacy fundusz emerytalny nauczycieli z Kaliforni). Ostatnich dwoch czolowych managerow spolki, Eisner i Iger oceniani byli znakomicie, co widac po wynikach firmy, ale atakowani za wysokie zarobki. Nie do konca rozumiem dlaczego aktorzyna zbieracy 15 milionow za role, koszykarz, czy inny sportowiec czy chocby jakis manager funduszu na Wall Street mialby w efekcie sztucznych ograniczen adinistracyjnych otrzymywac wiecej niz zarzadzajacy firma warta 100 miliardow dolarow czy przynoszaca kilkadziesiat miliardow obrotow rocznie.

    1. Są bardziej subtelne metody osiągnięcia celu niż proponowana w szwajcarskim referendum. Ja bym na przykład zaproponował aby wynagrodzenie top menadżmentu kompanii publicznej było z definicji w conajmniej połowie w postaci stock options na akcje spółki…

      1. Również uważam że to najlepsze rozwiązanie… Skończyłyby się „dziwne” podaże akcji pod „odleszczanie” akcjonariatu, kiedy top zaladowany i jedzie na tym samym wózku… Mniejsza zmiennośc na notowaniach i przede wszystkim wieksza odpowiedzialnośc za (tfuuu!) „wspólne dobro”… Pracuj dobrze i dbaj o firmę a będziesz zadowolony z udziałów w niej. Inaczej zabieraj makulaturę którą „wypracowaleś” i czekaj z innymi (tfuuu!) „solidarnie” na wzrosty

        1. to ja bym na miejscu prezesa zaciągnął kredyt w banku i ogłosił wieloletni skup akcji bez limitu maksymalnego na ceny akcji po których można je skupować

          macie swoje najlepsze rozwiazanie 🙂

      2. Czy to jest propozycja dla rad nadzorczych/zarządów czy propozycja zmian w prawie handlowym ? Bo w drugim przypadku jest to ograniczanie wolności, którego libertarianie tak nie lubią.
        I jeszcze pytanie o skuteczność: co ma stać na przeszkodzie w natychmiastowej realizacji tych opcji i sprzedaży akcji ?

        1. ograniczanie wolności, którego libertarianie tak nie lubią – Nie we wiekszym stopniu niż kodeks handlowy. Nie przesadzajmy więc.

          co ma stać na przeszkodzie – znowu przesadzasz… Menadżment, szczególnie w mniejszych kompaniach w USA ma dosyć często opcje na akcje, lub akcje, i przez natychmiastową sprzedażą chroni od dziesiątek lat wynalazek vesting – nie wiem jak to jest po polsku. Po prostu grant jest dany na 4 lata i się „vests” liniowo. Jak gość odchodzi przedwcześnie to tylko z grantem pro rato. Dlatego ma kapitalistyczny stymulans aby się starać i dotrwać do końca. Problem jest w tym że im większa kompania tym mniejszy na ogół udział menadżmentu w jej kapitale, a wiec mniejszy związek wynagrodzenia z wynikami.

  8. mam wrażenie że powoli do świadomości polskiej prawicy przebija się następujący fakt
    „prywatne przedsiębiorstwa z rozdrobnionym akcjonariatem niczym się w istocie nie różnią od przedsiębiorstw państwowych”
    no może róznica jest taka że w państwowych socjalistycznych kradli głównie pracownicy, a w socjalistycznych-prywatnych kradną głównie szefowie 🙂

    ten szwajcarski bunt niewiele zmienia, bo już ktoś chyba wyżej napisał akcjonariat jest często tak rozdrobniony ż emu nie w głowie przybywac na zebrania by się wypowiedziec w kwestii zarobków szefostwa

    dlatego CHYBA powinno być tak
    jeśli istnieje udziałowiec większościowy to on ustala wysokośc płac i premii, za tym głosowali szwajcarzy
    jeśli jednak takiego właściciela nie ma to powinny istnieć regulacje (ustawy kominowe) które te płace ograniczają, bo akcjonariat nie będzie się w stanie skrzyknąc i zagłosowac w tej sprawie
    tak wiem, jestem zginiłym lewakiem i komunista 🙂
    ale to jedyny sposób by „szwajcarski głos” w tej sprawie przyniósł wymierne efekty

    1. akcjonariusze to zło! 🙂
      https://pulsinwestora.pb.pl/3026230,33034,to-akcjonariusze-winni-kryzysowi

      „Tymczasem zdaniem Colina Mayera fatalne w skutkach krótkowzroczność i przyjmowanie nadmiernego ryzyka przez firmy to skutek dyktatu akcjonariuszy, żądających wyniku „tu i teraz”. Jeszcze gorzej jest, gdy akcjonariat spółki jest rozdrobniony. Najwięcej do powiedzenia w spółce mają wtedy menedżerowie, których zarobki zależą od bieżących wyników, a nie od tego, czy firma przetrwa na rynku kolejne pięć lat. Ci chętnie schlebiają oczekiwaniom akcjonariuszy. Skutek jest taki, że horyzont decyzji podejmowanych przez spółkę skraca się jeszcze bardziej, a przedsiębiorstwo bierze na siebie nieracjonalnie duże ryzyko. Na domiar złego przy rozdrobnionym akcjonariacie zarządzający bardziej obawiają się o możliwość wrogiego przejęcia. To sprawia, że skupiają się na krótkim terminie jeszcze bardziej niż do tej pory.”

      gorzej niż za komuny 🙂

      1. Zawsze mnie rozwalała „troska” podobnych do Ciebie socjalistów o to co nie Twoje… Dzięki Bogu że przeciętny kowalski ma możliwośc kupienia sobie udziału w każdej spółce jaka mu się wydaje perspektywiczna (od spekulantów i tak g. zależy kiedy biznes idzie jak należy!)i może zarabiac na własną rękę oraz bezpośrednio dokładac się do gospodarki… Dzięki Bogu że ten kto nie posiada akcji ma g. do gadania w kwestii tego jak powinny wyglądac zarobki kadry managerskiej… Dzięki Bogu że Szwajcarzy wymyślają gotowe rozwiązania dla biznesu z którego my Polacy byc może w przyszłości skorzystamy… Odys

        1. coś Ci się pomyliło
          to nie ja się troszczę o to co nie moje, tylko szwajcarzy tym razem i niejaki Colin Mayer 🙂

          ja dodaje przy możliwym rozwiązaniu że „chyba” tak to powinno funkcjonować, nazywając to uczciwie wstrętnym socjalizmem i komunizmem
          tak jak zresztą wstrętnym socjalizmem nazywam 8 godzinny dzień pracy, a także wolne niedziele, posyłanie dzieci do szkoły na siłe nawet bez zgody rodziców – to wszystko jest wstrętny socjalizm i ja jak rozumiem Ty jako antysocjalista jesteś przeciw tym wstrętnym regulacjom :)))

          1. @zenek:”tak jak zresztą wstrętnym socjalizmem nazywam 8 godzinny dzień pracy, a także wolne niedziele, posyłanie dzieci do szkoły na siłe nawet bez zgody rodziców”

            Ten sposób argumentacji to dobrze znane „obalanie chochoła” (posyłanie dzieci do szkoły to „socjalizm”? Pewnie jeszcze „elektryfikacja wsi”). Przymusowe posyłanie dzieci do szkoły wbrew rodzicom to zwykły zamordyzm a nie socjalizm (chociaż mają ze sobą wiele wspólnego; o ile dobrze pamiętam Marksa i własne doświadczenia z PRL:)

          2. obowiązek szkolny to nie socjalizm?
            no to jest „lewackie” prawda?
            ja uważamy za socjalistę jestem akurat przeciwko obowiązkowi szkolnemu
            uważam że rodzic powinien mieć prawo uczyć dziecko sam, jeśli ma na to czas i ochotę
            a tutaj jak mi syn dorośnie to go na siłę zabiorą – zupełnie jak do wojska!
            i będą go uczyć rzeczy które mi się nie podobają
            ja bym go nauczył trochę o historii złota, o ekonomii i finansach tego świata
            dał do poczytanie blog cynika w ramach zajęć szkolnych
            ale nie, szkoła mu na siłę będzie dziadów i chłopów wciskać i uczyć analizy wierszy…

    2. mam wrażenie że powoli do świadomości polskiej prawicy przebija się następujący fakt… […] …jeśli jednak takiego właściciela nie ma to powinny istnieć regulacje (ustawy kominowe)
      Witaj {zenek}, brakowało nam już Ciebie, nie miał kto nas rozśmieszać… 😀 Nie wiem co się tam przebija do polskiej prawicy ale do Ciebie nie chce się przebić nic poza socjalizmem i regulowaniem wszystkiego przez państwo… 😉 Kompania jest własnością akcjonariuszy i to oni są ostateczną instancją decydującą o wszystkim. Referendum szwajcarskie niec tutaj nie zmienia. Owszem, są pewne patologie co ZMIANY W PRAWIE usiłują korygować. A Ty włazisz od razu w butach do pokoju z państwowymi regulacjami, bo do tego sprowadzając się „ustawy kominowe”. Nie twój komin więc trzymaj się, i państwo, z dala od niego.

      1. no wiem że do Ciebe nic się nie przebija 🙂

        Ty o prywatnej:
        „Kompania jest własnością akcjonariuszy i to oni są ostateczną instancją decydującą o wszystkim”

        teraz ja o państwowej:
        Kompania państwowa jest własnością wszystkich obywateli i to oni sa ostateczną instancją decydującą o wszystkim”

        gdzie widać różnicę?
        jeśli firma ma mocno rozdrobniony akcjonariat i np. w sumie milion akcjonariuszy
        a druga firma jest państwowa w państwie które posiada milion obywateli
        to czym się te firmy róznią?
        NICZYM mimo że jedna jest państwowa a druga prywatna
        obie mają milion akcjonariuszy/obywateli

        na obie firmy może ten milion akcjonariuszy/obywateli wpływać, w jednej poprzez wybory parlamentarne, w drugiej poprzez zebrania akcjonariuszy
        żadnej różnicy nie ma!

  9. Jesliby ustawa rzeczywiscie mialaby dotyczyc korporacji w ktorych wlasciciele nie sprawuja nad nimi kontroli, to przed rzeczona ustawa pierwszenstwo powinny miec uchwaly wlascicieli, jesli tylko zgromadzil sie ich odpowiedni procent.

    1. Przede wszystkim nie powinno być firm, które nie mają osobowych właścicieli. Nie ma takich firm, nie ma takich problemów. Dlatego wszelkie holdingi, korporacje ze zbyt rozproszonym akcjonariatem itp wielogłowe smoki-hydry powinny być z mocy prawa rozwiązane a ich powstawanie zakazane. Masowanie prawa na poważny mafijno-złodziejski problem nie pomoże. Tutaj potrzeba REWOLUCJI.-)

      System oparty na dominacji prywatnej własności w gospodarce aby działał poprawnie musi być przejrzysty i prosty – masz kapitał, zakładasz firmę i ponosisz za nią osobiście odpowiedzialność (ograniczoną lub nie). Jeśli są chętni, aby dać kapitał firmie, OK, ale musi być ktoś, kto osobowo i kapitałowo odpowiada za większość przedsiębiorstwa – fizyczny właściciel.

      Problem dla dzisiejszego, mafijnego systemu jest taki, że ludzie nie zgodzili by się na dotowanie biznesów Rotchilda, czy innego Rockefelera miliardami dolarów, ale przełykają dotowanie firm i banków, bo nie wiedzą, czyją faktycznie są one własnością i komu faktycznie napychane są kiesznie. Wot taki surpiz.

      1. [ludzie]… przełykają dotowanie firm i banków, bo nie wiedzą
        Raczej w socjalizmie i demokracji mają g. do gadania tak czy inaczej… nikt się ich nie pyta co chcą przełknąć a co nie… 😉

  10. Witajcie

    Cyniku i reszta czytelników. Co sądzicie o tym binesie: https://biznes.onet.pl/najbogatszy-lekarz-w-polsce,40467,5432895,prasa-detal

    Jak dla mnie to on wygląda trochę za bardzo na uzależniony od państwa.

    A co sądzicie o wykupywaniu szpitali za kilka milionów, gdzie nowy byłoby trzeba postawić za 50-60 mln?

    To wyglada jakby nawet służba zdrowia była dochodowa gdyby nie za wysokie zarobki lekarzy i persopnelu medycznego+ jeszcze pewnie ceny lków sztucznie trzymanego na wysokim poziomie przez pańśtwo.

    —————
    MODERACJA: Dziękuję za ten link który być może wykorzystamy przy okazji. Nie chciałbym jednak robić tu off-topica ze służbą zdrowia.

  11. Cyniku, jak ja rozumiem mechanizm korporacji, to walne zgromadzenie wybiera rade nadzorcza (board of directors)a ta z kolei wybiera zarzad (management) ktorego pozniej w imieniu tych akcjonariuszy oplaca . To zarzad jest zalezny od decyzji rady nadzorczej (ktora na ogol zarabia znacznie mniej) Ostatnio jednak zaznaczyl sie trend zeby zarobki zarzadu albo chociazby raport o wynagrodzeniach RN byly zatwierdzane przez walne (ma to implikacje takze w pozniejszym kwitowaniu obu organow przez WZA). Przy duzym rozdrobnieniu akcjonariaty taka demokratyzacja moze byc jednak hamulcem do angazowania najlepszych managerow na rynku, ktorzy beda przechodzic do firm nie posiadajacych populistycznych mechanizmow ograniczenia zatrudnienia.

    1. hamulcem do angazowania najlepszych managerow na rynku – linia obrony menadżmentu znana ale dziurawa… 😉

      Po pierwsze, można odwrócić ten argument – nie hamulcem ale zachętą dla najlepszych menadżerów do unikania kompanii z zanadto rozproszonym inwestoriatem.
      Po drugie, jak „rozproszony inwestoriat” nie jest w stanie wybrać odpowiednich menadżerów to jakim cudem może wybrać odpowiednią radę nadzorczą?

      Sednem rzeczy IMO jest degeneracja kapitalistycznej kompanii do udzielnego folwarku nie kontrolowanego przez nikogo menadżmentu. Z tym że folwark nie jest ich prywatny ale jeszcze lepiej – rodzaj leasingu gdzie frukty można zgarniać samemu ale straty można podrzucić komu innemu… 😉 Myślę że propozycje szwajcarskie tak wiele nie zmienią ale przynajmniej będą stanowiły jakiś łącznik, kompletnie dziś zatracony, między poziomem kompensacji a wynikami przedsiębiorstwa. Menadżmentowi będzie trudniej przyznawać sobie bonusy gdy doprowadzi kompanię do bankructwa, jak LOT, rozwścieczając tym inwestoriat.

      1. Wprawdzie topowi kierownicy w kompanii nie będą dostawać bonusów, ani „złotych parasoli”, ale sprawę załtwi np. kupna ich krawata za odpowiednią ilość milionów.
        Od początku świata znajodwał się sposób na obejście innego sposobu…
        to nie ma końca.

  12. Słusznie. Własciciele powinni decydować.

    Cieszy mnie, że autor pisze o Szwajcarii :).

    1. Wybacz, ale jak ktos jest takim wlascicielem, ze nie moze decydowac o swojej wlasnosci, to zaden z niego wlasciciel.

  13. Czyżby się szykował „powrot króla” i koniec bezkrólewia w spółkach akcyjnych? Na Helwetów można tylko z zazdrością spoglądac… Odys

  14. A ja dalej nie bardzo rozumiem dlaczego panstwo, nawet w demokracji, ma sie zajmowac ratowaniem korporacji przed upadkiem pod wlasnym ciezarem? Poza tym w korpo, w ktorych akcjonariat jest rozsiany po calym globie i czesto nawet nie wie, ze jest wlascicielem firmy, ciezko sie spodziewac na walnym zebraniu jakiegos tloku. Pewnie wiec mimo regulacji wszystko zostanie po staremu i bezwladne korpo w koncu i tak padna.

    1. i tak padna – z tym własnie jest problem. Kompania powyżej pewnej wielkości, zwłaszcza w przemyśle tak powiazanym politycznie z decydentami i strukturami państwowymi wszędzie jak big pharma, jest trochę jak bank, trochę jak Frankenstein…;-) Puszczenie rzeczy na żywioł i wolny rynek działa wtedy gdy jest wolny rynek, co w przypadku globalnych koncerów farmaceutycznych jest tezą dosyć dyskusyjną…

      1. Na moj nos nie chodzi tu o wielkosc firmy, tylko o sposob zarzadzania przez rozproszony akcjonariat. A ten bierze sie ze sposobu funkcjonowania rynkow finansowych na ktorych korporacje sa elektronicznie w sposob anonimowy (tzn. w swiadomosci inwestorow nie istnieja jako kompanie, tylko jako kilkuliterowe skroty, ktorym przypisano pewna kilkucyfrowa liczbe oznaczajaca wartosc) handlowane po calym swiecie. Niech Pan sobie wyobrazi co by sie stalo, gdyby w obecnym kryzysie masowo zaczely bankrutowac duze firmy handlowane na rynkach, a firmy zarzadzane przez prawdziwych kapitalistow by nie bankrutowaly. Tozto by sie zawalil obecny porzadek swiata! Dlatego uwazam, ze to co Pan opisal, niezaleznie jakby to probowac opakowac, to jest w gruncie rzeczy proba obrony korporacjonizmu (czyli socjalizmu) i obecnego ustroju w ktorym rzadza rynki finansowe.

        1. proba obrony korporacjonizmu (czyli socjalizmu) raczej próba dolania trochę wody do wina w celu zrobienia kroku we właściwym kierunku. Nie sztuka okopać się na pozycjach nieprzejednanych i czekać na Godota trwając przy swoich racjach. W tym przypadku wybór jest wyłącznie między pewnym – zgoda – wybiegiem w celu przycięcia astronomicznych przywilejów udzielnego menadżmentu nie podlegającego praktycznie nikomu a nie przycinaniem, ryzykując pewną rewolucję down the road…

          1. A dlaczego rewolucje? Przeciez sam Pan od dawna pisze na tym blogu, ze niewydolne firmy powinny bankrutowac, bo bankructwo to nie koniec swiata, tylko szansa na przeobrazenie i na ewolucje. Wlasnie ratowanie niewydolnych po to, aby w swojej niewydolnosci mogly trwac jest droga, na ktorej koncu jest sciana i katastrofa. Zgoda, ze takie ratowanie jak Pan opisuje to najmniejsza z mozliwych patologii, ale co do zasady to jest patologia.

      2. Kto zagonił obecnych udziałowców do kasyna zwanego giełdą i czym? Rządy przy pomocy fiat money dlatego, że papier się topi, giełdowy teoretycznie trochę wolniej więc ludzie „dobrowolnie” to robią. Oraz przez propozycję nie do odrzucenia: „zainwestuj” w plan emerytalny, który zasila akcje wybrane przez agencje ratingowe (jedynie słuszne, rządowe), albo obrabuje Cię US.
        https://pl.wikipedia.org/wiki/401%28k%29
        Regulacja, żeby naprawić poprzednią – czy pomysłodawcy maja już projekt następnej, która naprawi obecnie wprowadzaną? Do d*py z tym jeżem… Bardzo się cieszę Cyniku, że komunizm w Szwajcarii kwitnie i nawet „działa”, co nie zmienia postaci rzeczy.
        Anyways: https://www.youtube.com/watch?v=J_E_TEANGq8
        Też zahacza o temat: https://www.youtube.com/watch?v=jvH4YlpCGSo

  15. Bill Weldon, gdyby usłyszał o $78mln, to by pewnie powiedział: pfff!

  16. Wreszcie konkretny artykuł o referendum ws. uposażenia menedżerów w Szwajcarii

Comments are closed.