Uderz w stół

a rozgnieciesz truskawkę

Holendrzy mają powiedzenie: szukać gwoździ na płytkiej wodzie. Oznacza to szukanie dziury w całym. Czyli to mniej więcej co robią niektórzy Drodzy Czytelnicy w dyskusji pod wpisem o truskawkach pod Czaplinkiem, katalaktycznych cenach i bezrobociu w socjalizmie. Że truskawki to zły przykład, że akord a nie dniówka, że źli kapitaliści się zmawiają wobec czego bezbronny proletariat musi przystać na dyktowaną cenę. Do bardziej oryginalnych należy stwierdzenie że do postępu potrzeba socjalizmu i jego płacy minimalnej, im większa tym lepiej, bo Polacy tam jadą  (;-).  Ergo Anglia. Otóż  Polacy jeżdżą w wielu różnych kierunkach,  m.in. do rypania azbestu,  i nie jesteśmy całkowicie przekonani że to akurat dobra miara postępu.  Z kolei Szwajcaria osiągnęła to co osiągnęła jakoś bez federalnie narzucanej płacy minimalnej.  No ale to nie pasuje do socjalistycznego leksykonu,  tak samo jak wolne posiadanie broni do najbezpieczniejszego kraju w statystykach bezpieczeństwa.

No więc wszystko być może w tej naszej pokręconej Europie…  Być może płaca minimalna nie powoduje gdzieś  wzrostu bezrobocia wobec czego dziw bierze że jej jeszcze nie dociągnęli do średniej.  Czego niby się jeszcze krępować? Zrywacze truskawek spod Czaplinka z pewnością nie mieliby nic przeciwko temu…   Gdy się szuka to się zawsze znajdzie jakąś przyczynę, rzeczywistą czy urojoną, że nie można, że nie będzie, że nie ma prawa działać, że to czy owo.

Jednak gwoździem całej tej historii o truskawkach, nie wiemy czy znalezionym w płytkiej wodzie, jest akurat to że przykład nie jest wcale z nieba wzięty. Otóż w odległych czasach postkomunistycznego bezhołowia i słynnej „transformacji ustrojowej”, gdzieś między czasem kiedy PGR-y już padły a czasem kiedy pan europoseł Wojciechowski który tak ofiarnie broni rodzimej matki ziemi przez obcą eksploatacją nie mógł jej jeszcze bronić bo Polski nie było w EU, truskawkowy biznes pod Czaplinkiem kwitnął naprawdę.truskawka

Był więc autentyczny kapitalista, czy obleśny tego nie wiemy ale pewnie tak bo nomen omen Holender, który uprawiał truskawki na dzierżawionych prawie za friko gruntach padłego PGRu. Musiał dawać wcale nieźle zarobić miejscowemu proletariatowi bo ten go do dzisiaj wspomina z wielkim rozrzewnieniem. Opowiada też ciekawe szczegóły tej interesującej  historii. Jak to kobiałki trafiały na przykład bezpośrednio do samolotu stojącego na płycie opuszczonego polowego lotniska paktu warszawskiego, usytuowanego akurat pośrodku pól truskawkowych.

Czy przeznaczeniem awionetki przedsiębiorczego kapitalisty był Amsterdam czy Berlin trudno dzisiaj ustalić.  Były nawet śmiałe plany  prawdziwego portu lotniczego w czym posiadający pas startowy z prawdziwego betonu Czaplinek miałby druzgoczącą przewagę nad na przykład Modlinem (Tanie latanie do Modlina)… 😉     En fin, biznes w każdym razie kręcił się na wszystkich czterech fajerkach i wszyscy byli zadowoleni.

Niestety, tylko do czasu. Kiedy wszystkim dostatecznie się polepszyło nadejść musiał socjalizm i wszystko popieprzyć. I rzeczywiście.  Dopóki biznes trwał proletariat pod Czaplinkiem o katalaktycznych cenach jakie za swoją pracę otrzymywał prawdopodobnie nawet nie wiedział. Wraz z nastaniem socjalizmu płace natomiast spadły do katalaktycznego zera. Holender zwinął biznes i wyniósł się gdzieś w lubuskie bo gmina krzywo patrzyła jak obcokrajowiec się bogaci gwałcąc świętą polską ziemię. Z  truskawkowego proletariatu połowa wyemigrowała aby wisieć na socjalu w mieście,  druga połowa wisi na socjalu na wsi.

Truskawkową ziemię matkę natomiast gwałci gmina,  jak najbardziej narodowo-patriotycznie,  lokując tam subsydiowany przez socjał park wiatrowy,  akurat obok rezerwatu 'Natura’.  Wszystko po to aby postawić tam należące do kapitału francuskiego wiatraki made in Germany.

 

74 thoughts on “Uderz w stół

  1. Umknelo najważniejsze – żeby kapitalista w Polsce zatrudnił musi być konkurencyjny , cieżko będzie mu się ścigać z chinami nawet bez płacy minimalnej jeżeli ceny dóbr są dwa razy droższe w polsce niz w owych Chinach i w polsce juz miska ryzu nie wystarczy .Międzynarodowe kapitalisci właśnie dążą do zrównania wszystkiego do jednego mianownika. Może jednak powrót do granic i cel w obronie własnego rynku pracy nie jest złym pomysłem. Oczywiście import pewnych rzeczy będzie droższy ale może aktywizuje się wlasna ludność do robienia czegoś i wcale nie pod szyldem ploretariatu

  2. Drogi cyniku9… Muszę Ci się (na Ciebie) poskarżyc iż trochę mnie rozczarowałeś! Kto chciał zrozumiec o czym napisałeś w „historii o truskawkach” ten doskonale zrozumiał (na pewno zdajesz sobie z tego sprawę) więc niepotrzebnie (moim skromnym zdaniem) poświęcasz kolejny temat na „specjalne wyjaśnienie” osobom ewidentnie trolującym co miałeś na myśli i z czym się (te truskawki) powinno jeśc, ponieważ te osoby nie chcą tego zrozumiec zwłaszcza że potraktowali tę historię z nieudawanym pietyzmem doszukując się w niej „rysów historycznych” i czyniąc z tego powodu „aj waje” na Twój „nieprofesjonalizm”. Karmienie podobnych osób tego typu „specjalną” uwagą jest moim zdaniem kiepskim pomysłem. Ufam że był to tylko dobry gest z Twojej strony na okolicznośc Twojego głębokiego szacunku na rzecz osób o „odmiennych poglądach”… Z poważaniem Odys 😉

    1. Socjaliści zawsze ubarwiają forum, niech sobie troche potrolują, byleby zgodnie z regulaminem… 😉

  3. A propos zupełnie czego innego, ale wpis był dość odległy w czasie. Według exit polls Ruch Pięciu Gwiazd zdobył ok. 25% poparcia.

  4. Niektóre z powiastek Cynika świetnie nadają się jako materiał edukacyjny. Na przykład ta z truskawkami została opowiedziana przeze mnie moim pociechom (lat 6 i 8). Przekaz ekonomiczny dzieci wydobywają same, ja im opowiadam po kawałku i zadaję pytania np. „a skąd farmer weźmie pieniądze dla robotników?”.
    Boleję nad tym, że w szkole dzieci dostają 2 lekcje religii tygodniowo już od 1 klasy (w przeciwnym razie zostaną wykluczone społecznie) a o ekonomii dowiedzą się… jeśli w ogóle, to dopiero na studiach, kiedy światopogląd, sposób myślenia jest już ukształtowany i ciężko o zmiany.
    Ot inżynieria socjotechniczna.

    1. a o ekonomii dowiedzą się… jeśli w ogóle, to dopiero na studiach, i słusznie, ekonomia to wymysł szatana… 😉

    2. @DroMa

      Ale religia katolicka ma bardzo duzo wspolnego z ekonomia wolnorynkowa i kapitalizmem. Tylko malo kto na to zwraca uwage. Pewnie dlatego, ze sami ksieza sa ekonomicznie niedouczeni. Ale Ewangelia jest tu jak najbardziej zaangazowana.

      1. @TJL
        Linkujesz do bloga Pana G., ktory cytuje fragment z Mt bez komentowania. Czy ten fragment jest dla Ciebie zatem warty uwagi, bo go Pan G. wybral?
        Sorry, wiem, czepiam sie. Ale jest to troche irytujace: ten wszechobecny brak krytycyzmu wobec instytucji Pana Gwiazdowskiego. Czy nie boisz sie, ze Pan G. moglby cos pokrecic w tym cytacie? Bogobojni redaktorzy Ewangelii dopisywali fragmenty od siebie. Kto to wie, do czego moglby byc zdolny Pan G. (ktorego swoja droga odbieram jako przesympatycznego faceta)?

        1. Czy ten fragment jest dla Ciebie zatem warty uwagi, bo go Pan G. wybral?

          Mysle, ze Pan G. go wybral, bo jest warty uwagi 😉

    3. @DroMa
      Jeżeli dzieci miałby dostawać ekonomię tak jak ja obecnie Państwo rozumie,to faktycznie lepiej żeby nie dostawały 🙂 Właśnie same lekcje religii w szkole widac jaki odniosły skutek – odwrotny jak się zdaje, do zamierzonego…
      Z tym „wykluczeniem społecznym” to też gruba przesada – jeżeli już, to jest raczej odwrotnie…

    4. Jako ojciec powinieneś „zdaje się” chronic swoje dzieci za WSZELKĄ cenę przed tego rodzaju „populizmem” jakim są lekcje religii w szkole, więc dlaczego od małego robisz im krzywdę i „hodujesz” w kłamstwie? Odkąd pamiętam to religia nie jest „przedmiotem” obowiązkowym.. Chyba że robisz to tylko po to aby i one tak jak Ty nabrały odpowiedniej „niechęci” do tego do czego to Ty ich zmuszasz a nie szkoła!… Słabe to było i nawet bym się uśmiał, gdybyś tylko do swojej agitki nie użył własnych dzieci! Tfuuu… Odys

  5. hit światowy : w gdańsku głównie są spółdzielnie mieszkaniowe – oczywiście wszystkie zadłużone i zarządzane przez socjalistyczny beton – a czynsze wysokie….wiadomo pisowsko-peowska-sldowska-…. sprawiedliwość społeczna 🙂

    wniosek : zus+minimalna płaca+ niepłacenie czynszów = komuna

  6. Ktos moze mi wytlumaczyc dlaczego rozbijamy kopie o place minimalna skoro w praktyce mozna zatrudnic kogokolwiek na jak wszyscy wiemy tak zwana „smieciowke” i placic w zaleznosci od tego ile dana osoba zrobi. Tym samym W PRAKTYCE NIE istnieje problem opisywany w tych watkach.

    1. Zgadza się. Nie wyobrażam sobie aby ktokolwiek przychodzący na to forum miał osobiście problemy z płacą minimalną… Ale warto to drążyć z podobnych powodów co progresję podatkową, prywatne emerytury czy broń palną – ot, kruszenie po trochu socjalistycznego betonu i mały test czy ktoś jeszcze zachowuje sanity… 😉

  7. cyniku dlaczego piszesz w dwóch osobach, my, zaczniesz w trzech? jak buk

    1. @magda:”dlaczego piszesz w dwóch osobach, my”

      Hmm, nie wiedziałem, że „my” oznacza dwie osoby. Niektórzy to mają wprawę w „wyciąganiu wniosków”.

      Tak przy okazji ta cała dyskusja o płacy minimalnej jest chybiona. Przy aktualnej wysokości płacy minimalnej (1600 BRUTTO) wydaje się, że przeżycie miesiąca graniczy z cudem. Po odjęciu składek i podatków zostanie ~1000 PLN na rękę. Przy aktualnych cenach to jakieś minimum biologiczne (opłaty stałe + żywność).

      1. A jakbys byl bezrobotnym szukajacym od wielu miesiecy bezskutecznie pracy, to wolalbys dalej bezskutecznie szukac pracy, czy sprzedac swoje umiejetnosci i czas np. za 1500 brutto? A tu panstwo w swojej madrosci i dobroci nie pozwala…

          1. Praca niektorych jest byc moze – jak slusznie zauwazyles – warta tylko 800 lub 500. Poniewaz ja nie wiem ile czyjas praca jest dla kogos innego warta, wiec uwazam, ze definiowanie konkretnej minimalnej kwoty przez panstwo nie bedace strona umowy jest szkodliwym nonsensem. Zauwaz, ze nie napialem „za 1500” tylko „np. za 1500″

          2. @ HeS

            „A czemu nie 800 brutto? A bez kozery powiem pićset.”

            Ordynarna demagogia. Smutne, że czasem dyskusja u Cynika upada tak nisko.
            Równie dobrze przy ustalonej płacy minimalnej na 5000zł i 50% bezrobociu, moglibyśmy dalej pytać, czy aby nie za mało płacą, przecież dalej pracujących nie stać na jacht.

            Nawet średnio rozgarnięty uczniak pojmie, że jeśli by nie było płacy minimalnej, to osoba niechcąca podjąć pracy za 1500zł by jej nie podjęła. Co dopiero pisać o 800zł. Natomiast płaca minimalna likwiduje LEGALNĄ możliwość utworzenia miejsca pracy, które kosztować może 1590zł i dlatego jest przeciwskuteczna.

          3. Ordynarna demagogia. Smutne, że czasem dyskusja u Cynika upada tak nisko. – nie mniej ordynarny cheap shot… 😉

          4. Ano temu, że ktoś kto oferuje taką płacę nie znajdzie po prostu pracownika, bo nikt nie będzie chciał za tyle pracować. Najprostsze działanie rynku. Nikt nie jest w stanie dowolnie ustalać cen towarów (a praca to towar). Jeśli cena za towar będzie zbyt wysoka (tutaj – płaca zbyt niska) to popyt na niego będzie zerowy. To tak samo jak byś zapytał „a czemu piekarnia nie zażyczy sobie za bułkę ceny miliarda zł? A bez kozery powiem pićset miliardów”. BO NIKT JEJ ZA TYLE NIE KUPI! Wiem co mówię, bo piszę z perspektywy zatrudniającego pracodawcy. I powiem Ci, że nawet na podwójną minimalną krajową prawie nikt się nie pokusi. Powiem Ci też z drugiej strony, że serio chętnie pracownikom płaciłbym MILIARD złotych. Jeśli tylko ich praca byłaby tyle warta… I tak wracamy ponownie do cudownych praw rynku które wszystko same regulują.

          5. @cinek:” I powiem Ci, że nawet na podwójną minimalną krajową prawie nikt się nie pokusi.”

            I to jest moja teza, że problem jest sztuczny i płaca minimalna może sobie być. Możemy dyskutować czy jest za duża czy za mała. Jak dla mnie, dzisiaj te 1600 PLN to nie jest istotny czynnik w walce z bezrobociem, bo ktokolwiek kto się zatrudnia na dłuższy czas za mniejsze pieniądze ryzykuje, że skończy „pod mostem” albo się rozchoruje i zejdzie z tego świata w przyspieszonym tempie.

  8. Z felietonami na 2G jest ten problem, że trudno się z nimi nie zgodzić. Gdyby wpisy czytał tłusty kapitalista z dziada pradziada, to oczywiście przyklasnąłby i pokiwał głową. Tylko, że….

    Szwajcaria to przykład państwa, gdzie płaca minimalna również istnieje. Po prostu nie da się przeżyć za mniej ileś tam, nie wchodząc w konflikt z prawem. Zupełnie jak u nas i każdym innym kraju o minimalnej swobodzie gospodarczej.

    Mam wrażenie, że autor trzyma się kurczowo tezy, że wyzysk to wymysł leniuchów (użył ostrzejszych słów), którzy żądają, choć nie mają do tego prawa. Wyzysk to fakt, a regulacje prawne to wynik rozwoju cywilizacyjnego, chroniącego przed niepohamowaną chciwością kapitalistów. Powiedz mi Cyniku, dlaczego pracodawca w ogóle miał zapłacić pracownikowi? Ze sztabem prawników nie musi tego robić, w każdym razie przez długi czas.

    Być może całkowicie rozmijasz się z prawdą sugerując, że to socjaliści „przepędzili” Holendra z pól truskawkowych. Być może chodziło o to, że nie chciał zapłacić (czyt: „posmarować”) za „pozwolenie”. Ktoś był przy władzy i uznał, że można to dodatkowo wykorzystać, czekając na wypełnioną kopertę. Znasz może sprawę Niemyjskiego? Nie dał w łapę chcąc przeczekać kadencję, ale się pośliznął.

    Państwo od dawna nie jest jedynie biernym obserwatorem, chroniącym uczestników rynków kapitałowych przed nieuczciwością. Wynika to wprost z korupcji i nepotyzmu w organach władzy, głównie władzy sądowniczej. Beż sprawnie działającego sądu nie ma sensu zawierania umowy, bo w przypadku naruszenia jej warunków przez drugą stronę nie ma możliwości dochodzenia swoich praw.

    1. Szwajcaria to przykład państwa, gdzie płaca minimalna również istnieje. Po prostu nie da się przeżyć – odwracasz kota ogonem. Nie o taką „płacę minimalną” tu chodzi, chodzi o ingerencję państwa w wysokość wynagrodzenia a nie prawne ramy funkcjonowania państwa.

      Wyzysk to fakt, a regulacje prawne to wynik rozwoju cywilizacyjnego, chroniącego przed niepohamowaną chciwością kapitalistów. – Z „faktami” dekretowanymi – with all due respect – przez {Jacka K} raczej dajmy sobie spokój… 😉 Regulacje prawne – jak najbardziej! Od tego jest państwo aby zapewniło level playing field. Wtrącanie się do wolnej umowy dwóch niezależnych stron jednak do tego nie należy.

      Być może całkowicie rozmijasz się z prawdą sugerując, że to socjaliści „przepędzili” Holendra z pól truskawkowych. Być może chodziło o to, że nie chciał zapłacić (czyt: „posmarować”) za „pozwolenie”. – Okay, dobry punkt! Nie da się wykluczyć że tak było i że Holendra nie wykurzyły akurat minimalne płace. Piszę zresztą o tym wpprost że komuś coś się nie podobało. Ale mój punkt jest tutaj całkiem inny – chodzi o to że w tych wczesnych czasach miejscowi doszli z kapitalistą do katalaktycznej ceny za usługę w warunkach wolnego rynku. Twierdzę że jest socjalistycznym absurdem doszukiwać się w tym wyzysku i twierdzenie że wysoka minimalna płaca cokolwiek zmieniłaby tu na korzyść. Zatrudnionych byłoby tylko mniej, w żadnym wypadku więcej.

      1. Z całą pewnością jest też mniej zatrudnionych z powodu minimalnego wieku (18 lat) pracownika oraz czasu jego pracy (40h tygodniowo?). Dzieci bardzo dobrze nadają się do zbierania truskawek, ziemniaków i wiązania snopków. Każdy chłop wiejski wie, że kiedyś do szkoły chodziło się tylko po to, żeby nauczyć się rachować i czytać zarządzenia jaśnie pana. Niewidzialna ręka rynku (a nie socjalistyczne państwo!) regulowała długość pracy na 14-18 dziennie. Dzieci co prawda nie miały szansy na studia i pracę intelektualną, ale przecież od tego byli potomkowie szlachetnie urodzonych. Uff.

        Rzeczą prostą do zauważenia jest, że naturalną przeciwwagą siły organizacji, jaką jest przedsiębiorstwo, jest siła zorganizowanych pracowników.

        Jest jeszcze jedna kwestia: mobilność. Tam gdzie jest niska, mamy biedę. Holender się wyniósł, bo mógł. Ludzie pozostali, bo musieli.

        1. naturalną przeciwwagą siły organizacji, jaką jest przedsiębiorstwo, jest siła zorganizowanych pracowników. – nikt temu nie przeczy. Związkokracja i kapitaliści (prawdziwi) mają przeciwstawne interesy i muszą sobie razem jakoś radzić… 😉

        2. „Z całą pewnością jest też mniej zatrudnionych z powodu minimalnego wieku (18 lat) pracownika oraz czasu jego pracy (40h tygodniowo?). Dzieci bardzo dobrze nadają się do zbierania truskawek, ziemniaków i wiązania snopków. Każdy chłop wiejski wie, że kiedyś do szkoły chodziło się tylko po to, żeby nauczyć się rachować i czytać zarządzenia jaśnie pana. Niewidzialna ręka rynku (a nie socjalistyczne państwo!) regulowała długość pracy na 14-18 dziennie. Dzieci co prawda nie miały szansy na studia i pracę intelektualną, ale przecież od tego byli potomkowie szlachetnie urodzonych. Uff.”

          Piszesz tak jakby w dzisiejszych czasach ktos kogos do tego zmuszal. Aktualnie byloby tak, ze kazdy by sobie wybral czy chce pracowac 18h za dowolnie wynegocjowana stakwe czy chcialby sie uczyc. Wolna wola.

        3. @Jacek K
          Pokaż mi związki zawodowe w Polsce, które w prywatnych ale dotowanych przez Państwo firmach (hipermarkety) działają równie prężnie jak w państwowych molochach.
          Pokaż mi związki zawodowe w Polsce, które działają w firmach prowadzonych przez Chińczyków czy Japończyków (o dziwo – nie Koreańczyków) gdzie praca czasem bywa trudna, niskopłatna, ale warunki pracy są uczciwe, skrupulatnie przestrzegane, panuje może surowa ale sprawiedliwa dyscyplina i chamscy „polscy kierownicy” są trzymani krótko przy pysku.

    2. Powiedz mi Cyniku, dlaczego pracodawca w ogóle miał zapłacić pracownikowi?

      Bo jakby nie zaplacil, to by pracownik dla niego nie pracowal i przestalby byc pracodawca? W aktualnym systemie jednak bardziej aktualne jest odwrotne pytanie: dlaczego pracownik pobierajacy pensje mialby w ogole swiadczyc usluge pracy, skoro sporo ludzi w panstwach dobrobytu dostaje kase za frico?

      1. Jako były pracodawca, a obecnie pracownik, mogę uczciwie napisać, iż zmiana pracownika o niskich kwalifikacjach jest 100x łatwiejsza niż znalezienie pracy przez pracownika. Utrata pensji równoznaczne z utratą płynności finansowej. Druga stroną medalu zbyt niskich pensji minimalnych jest szara strefa. O tym jakoś nikt tu wspominać nie raczy.

        1. „Druga stroną medalu zbyt niskich pensji minimalnych jest szara strefa”
          WTF???

        2. Chyba raczej zbyt wysokich, chciales powiedziec? Bo gdyby mozna bylo placic nizsze, to ukrywanie sie w szarej strefie nie byloby konieczne. Zreszta szara strefa to bardzo zdrowa reakcja ludzi na kary za prace. W koncu nic dziwnego, ze ludzie chca byc wlascicielami owocow swojej pracy i staraja sie, zeby panstwowy zlodziej nie wiedzial o ich przychodach i im ich nie zabral, prawda?

          Co do niskokwalifikowanych pracownikow to fakt, ze maja najbardziej pod gorke. Ale w koncu nikt nikomu nie broni nabywac kwalifikacji. A strata pracy jest rowna utracie plynnosci finansowej, bo niewykwalifikowanego pracownika nikt nie zatrudni za pensje minimalna, ktora jest wyzsza od przychodu generowanego przez takiego pracownika. W tym tkwi caly sekret. Gdyby taki pracownik mogl zgodnie z prawem sprzedac swoja prace za stawke nizsza od placy minimalnej, to taki pracownik moglby legalnie znalezc prace.

          1. Dlaczego pracodawca płaci mało? Bo może. A dlaczego może? Bo prawo nie każe płacić więcej. Co robi pracownik, gdy zarabia mniej niż wydaje? Kombinuje na boku. Niekoniecznie okrada pracodawcę (konkretną osobę), raczej próbuje „jakoś” dorobić i nie dać się wciągnąć na listę pierwszych do obciążania pracodawców.

            Trzy osoby zareagowały, tylko najwyraźniej nie doczytały: pisałem o zwiększeniu pensji minimalnej, a nie o wyższych kosztach zatrudnienia. Jak rozumiem, każdy domyślnie przyjął, że obciążeń fiskalnych, związanych z zatrudnieniem, nijak zmniejszyć się nie da. Niby czemu?

            Cytując Łosia „A strata pracy jest rowna utracie plynnosci finansowej, bo niewykwalifikowanego pracownika nikt nie zatrudni za pensje minimalna, ktora jest wyzsza od przychodu generowanego przez takiego pracownika.”

            Fakt. Podwyższając płacę minimalną znikną gówniane interesiki. Zmniejszą się też początkowo zyski tych firm, które przetrwały. Po trzecie (i w tym tkwi cały sekret) zwiększy się popyt wewnętrzny państwa, głównie na usługi. Po prostu ludzie będą mieli nadwyżki finansowe, za które skorzystają z „niepotrzebnych” usług.

          2. Dlaczego pracodawca płaci mało? Bo może.

            No wiec wlasnie nie moze. Nie moze, bo placac mniej niz pensja minimalna lamie prawo, bo prawo nakazuje placic place minimalan lub wiecej. Poniewaz oficjalnie nie moze placic mniej niz pensje minimalna, wiec zeby nie narazic sie aparatowi przymusu zwyczajnie ukrywa zatrudnienie pracownika z pensja ponizej minimalnej. Dodatkowo wtedy unika obciazen podatkowych (w tym ZUS).

            Wraz z „gownianymi interesikami”, ktore sa podstawa kazdej gospodarki znikna miejsca pracy, ktore generuja. Pracodawca nie odroznia kosztow fiskalnych of niefiskalnych. Dla niego jest wszystko jedno ile placi pracownikowi, a ile ZUSowi. Dla niego istnieje tylko calkowity koszt utrzymania pracownika i calkowity przychod, ktory ten pracownik generuje.

        3. >> Druga stroną medalu zbyt niskich pensji minimalnych jest szara strefa

          Hmm, niech Pan może jeszcze raz to przemyśli.

      2. BRAWO -świetna riposta,a od siebie dodam że skoro innym tak łatwo decyduje się o moich pieniądzach to niech sami zakładają firmę.Płaca minimalna obok fiat money oraz przeszkadzającej i okradającej wszystkich biurokracji to największe plagi tego świata.Przy zbiorze truskawek nie da się bardziej obiektywniej i sprawiedliwiej wynagradzać zbierających niż poprzez akord-czyli od ilości(np.kobiałka,kilogram itd.) zebranych truskawek o określonej jakości(bez zgniłek,zgniecionych,zielonych). Sam stosuje akord a funkcjonuje w zgoła innej branży niż rolnictwo.System taki w swej prostocie daje dużo więcej rzetelnej wiedzy i to wszystkim stronom niż płaca dniówkowa ,lub dniówkowa w rejestrowanym systemie z płacą minimalną.Pracodawca ma realną wiedzę o wydajności poszczególnego pracownika niezbędną do wypłacenia wynagrodzenia np. kobiałka X(N)zł.Pracownik dysponuje taką samą wiedzą przynajmniej co do swojej osoby ,a jeżeli jest choć trochę spostrzegawczy to łatwo może porównać siebie na tle innych i to jeszcze przed wypłatą.Jednakowe kryterium dla wszystkich jest jednocześnie świetnym orężem do walki bez walki z miłośnikami płacy minimalnej ponieważ pokazuje że jeden za dniówkę potrafi zarobić np 150zł a inny robiąc to samo 20zł.System jest bezlitosny i krzywdzący dla najsłabszych ponieważ gdy mamy do czynienia z pracą rejestrowaną to najsłabsi nie mogący wypracować najniższej płacy netto a co dopiero brutto ze wszystkimi opłatami socjalnymi(20złX20-22dni<płaca minimalna) .Płaca w systemie akordowym błyskawicznie daje pracownikowi wiedzę co jest wart w danej pracy i pomaga mu błyskawicznie podjąć decyzje o dalszej ścieżce kariery.Problem w tym że może to być już n-ta próba i to że akurat w tej zarobił najwięcej,a nawet ją polubił lecz prawo nie pozwala mu nawet na te marne 400-500zł/miesięcznie oferując w zamian pokarm bogów czyli żywienie się energią próżni. Jak to jet że jeden robiąc to samo może zarobić 500zł a inny 3500zł?,jak to jest że piewcy płacy minimalnej gdyby musieli pracować w pracy w dwuosobowych zespołach z podziałem wypracowanego dochodu na równe połowy mimo gołębich serc woleli być w zespole z osobą o wydajności 150zł/dniówka a nie z osobą o wydajności 20zł/dniówka?Wyszkolenie pracownika na stanowisku bardziej "uzbrojonym"/dokapitalizowanym jeszcze bardziej komplikuje temat a nie mam zamiaru tu książki pisać.Pytanie dlaczego wdowa z trójką mało bystrych synów ma jedynie 800zł na miesiąc budżetu domowego,a nie 3200zł?Ponieważ nikt w bliższej i dalszej okolicy nie ma odwagi najmować na "czarno",a wiedza i umiejętności każdego z syna są oceniane na 800zł co jest dużo mniej niż najniższa krajowa netto a co dopiero brutto.Jeżeli ktoś uważa ze 800 to zdzierstwo ponieważ 800 kupuje tylko 150 litrów paliwa lub 350 bochenków chleba to może nie okradajmy słabszych w imię socjalizmu zwanej dla niepoznaki sprawiedliwością społeczną tylko dodajmy każdemu uczciwemu wynagrodzeniu siły nabywczej kosztem nawisu na szczytne cele sprawiedliwości społecznej z każdego litra i bochenka tak by to samo 800zł kupowało np.230 lirów paliw i 470 bochenków.Pieniądz dzieli tylko co wytworzymy lub daje nam natura,gdyby było inaczej to nic tylko drukować dobrobyt.

        1. „Problem w tym że może to być już n-ta próba i to że akurat w tej zarobił najwięcej,a nawet ją polubił lecz prawo nie pozwala mu nawet na te marne 400-500zł/miesięcznie oferując w zamian pokarm bogów czyli żywienie się energią próżni.”

          Czemu:
          1. dostaję odpowiedzi absurdalne?
          2. naznaczone wyższością wobec ludzi niewykwalifikowanych („kapitalistyczne ofermy”)
          3. nie uwzględniające realiów: NIE DA SIĘ CHOLERA WYŻYĆ ZA 800 ZŁ!!! Oznacza to, że wdowa z trzema synami będzie musiała kombinować na boku, sprzedawać się albo kraść. Później Ci synowie jej pomogą robiąc czasem radio na osiedlu czy zbierając towar, który „wypadł z wagonu”. Bieda generuje patologie społeczne, za które zapłaci co najwyżej kolejne pokolenie, ale zapłaci.
          4. nikt nie rozumie, że podwyższając płacę minimalną masa ludzi przestanie emigrować, a nadwyżki finansowe ludzie będą wydawać na lokalnym rynku.

          Powtórzę, bo najwyraźniej niektórzy nie zrozumieli: jako pracodawca płacę ludziom (niewykwalifikowanym) możliwie mało, czyli minimum socjalne, bo MOGĘ, a nie dlatego, że pracownik tak się ze mną umówił. On/ona nie ma nic do gadania, bo nie ma kwalifikacji – „za szlabanem” jest 10 innych na jego miejsce. Jeżeli to minimum wypada poniżej kwoty potrzebnej do godnego życia, to mamy do czynienia z upodleniem. Musi się to skończyć kradzieżą, szarą strefą, jakąś patologią społeczną!

          1. Jacek K nie daje za wygrana:
            „podwyższając płacę minimalną masa ludzi przestanie emigrować, a nadwyżki finansowe ludzie będą wydawać na lokalnym rynku.”

            Jak bedzie wg Ciebie przebiegac, chociaz w przyblizeniu, wykres funkcji, gdzie dziedzina jest wysokosc placy minimalnej a przeciwdziedzina liczba emigrantow? To, ze malejaco, to juz wiemy. Ale asymptotycznie do zera, czy tez dla pewnej wartosci placy minimalnej przetnie zero? Co sie bedzie dzialo po ewentualnym przecieciu osi OX? Nastapi imigracja? Co sie bedzie dzialo z suma dostepnego kapitalu na danym rynku w funkcji placy minimalnej? Rosl, malal, nie zmieni sie? A bezrobocie?

            Co masz dokladnie na mysli, mowiac o „nadwyzkach finansowych”? Wiecej niz ile?

          2. @Jacek K – „Jeżeli to minimum wypada poniżej kwoty potrzebnej do godnego życia, to mamy do czynienia z upodleniem. Musi się to skończyć kradzieżą, szarą strefą, jakąś patologią społeczną!” Pełna zgoda. Myślę, że to dla większości zrozumiałe. Mały problem percepcyjny mają jedyni ortodoksyjni cynicy, ale wynika to z tego, że oni likwidują bezrobocie 🙂 A jak? To proste! Trzeba dopuścić do niczym nie skrępowanych umów pomiędzy tym, który ma i tym który zabiega. Po czym ze względu na dużą ilość zabiegających umowa skończy się na poziomie powiedzmy 300zł/miesiąc, ale WSZYSCY BĘDĄ MIELI PRACĘ, czyli bezrobocie 0,0% c.b.d.o.
            PS
            A potem proszę sobie przeczytać mój wpis pod poprzednim artykułem kończący się rewolucją. I tak to historia zatoczy kółeczko… Cynicznie pozdrawiam!

          3. Co za ulga słuchać socjalistów którzy w końcu przestali nawijać że płaca minimalna jest neutralna dla bezrobocia i przerzucili się na bezpieczniejszy grunt widma rewolucji. Zawsze to pewien postęp… 😉

          4. Skoro za 800sł tej wdowie z 3-a C synami CHOLERA NIE DA sie wyżyć to pozwólmy jej synom pracować legalnie za 800zł w tedy ich budżet domowy będzie wynosić 4X800=3200zł.Zdejmijmy z każdego produktu kupowanego w kraju część podatków(niejednokrotnie idących na socjał)a w tedy to samo 3200zł będzie kupować więcej towaru -i będą mogli żyć o wiele godniej za 3200 mimo że nominalnie ich budżet się nie powiększy.

          5. Marek,straszysz buntem mas. A czy myslisz, ze mozesz bezkarnie ograniczac wolnosc inteligentniejszej jednostce? Czy zakopie on w ziemi te piec talentow? Czy nie uwazasz, ze z trojki panow B, L i T, pan T dorwal sie jako ostani do wladzy bo byl z nich najglupszy? Czy masz swiadomosc tego ,ze w obecnym systemie istnieja dziesiatki, o ile nie setki, tysiecy posad gdzie placa kilkadziesiat razy wiecej od Twojej zbawiennej placy minimalnej za pierdzenie w stolek? O szlachetna naiwnosci socjalisty! Nawet nie wiesz jak cie dymaja na wlasne zyczenie.

          6. @STAN
            „to pozwólmy jej synom pracować legalnie”. Pewnie, a ponieważ mają po 10-13 lat, to zapłaćmy im tylko po 400zł, bo przecież wydajność niższa, a płacy minimalnej nie ma.
            Kilka tysięcy lat rozwoju cywilizacji doprowadziło do ustanowienia pewnych umów społecznych, prawo pracy jest jedną z nich. Niektórzy (w swoim mniemaniu zapewne silniejsi/sprytniejsi od większości) woleliby jednak zasady z plejstocenu, gdzie rynek był absolutnie wolny, a negocjacje przeprowadzane za pomocą maczugi.
            Idiotyzmów socjalizmu nie trzeba nikomu tłumaczyć (szczególnie w Polsce). Niestety to daje podatny grunt na chłonięcie idiotyzmów serwowanych przez ekstremistów drugiej strony pokroju JKM. Prawda – jak zwykle – leży pewnie gdzieś po środku.

          7. @bengal

            Ja tam nic o zadnej umowie spolecznej nie wiem. Zadnej takiej nie podpisywalem. Moi znajomi twierdza, ze tez nic takiego nei podpisywali i o niczym takim nie wiedza. Niech jej przestrzegaja ci, ktorzy podpisali, jesli to w ogole jest umowa.

            Dodam, ze wprowadzenie placy minimalnej nie spowoduje, ze komus, kto by zarobil 400, pracowdawca nagle wyplaci 800, jesli praca tego pracownika nie przynosi przychodu w wysokosci przynajmniej 800. Po prostu zaden pracodawca nie bedzie dokladal z wlasnej kieszeni do czyjejs pracy. Zatem to nie jest wybor 400 czy 800, ale 400 czy 0.

          8. @bengal
            „Kilka tysięcy lat rozwoju cywilizacji doprowadziło do ustanowienia pewnych umów społecznych, prawo pracy jest jedną z nich.”

            Najwyzszy czas uwolnic sie od „plemiennego” prawa pracy. Inaczej to „spoleczenstwo” tak zmowi sie na kazdego z nas, ze wrocimy wszyscy do plejstocenu.

            Jak napisala jedna babka:

            „Civilization is the progress toward a society of privacy. The savage’s whole existence is public, ruled by the laws of his tribe. Civilization is the process of setting man free from men.”

          9. @Takie Jeden Łoś:
            Bardzo zgrabny zabieg erystyczny z tym podpisywaniem umowy, ale zapewne doskonale rozumiesz o co mi chodzi. Całe istniejące prawo jest jedną wielką „umową społeczną”. Jak zadźgasz sąsiada, to nikt nie będzie Cię pytał czy podpisywałeś kodeks karny.

            @Para-Site:
            Polecam Ci zgłębić dokładnie biografię tej „jednej babki” i osiągnięcia niektórych byłych członków jej kolektywu. Będziesz się sam reanimował jak przydzwonisz autem w drzewo?

  9. Czy przekręcanie cudzych wypowiedzi ma być sposobem na dyskusję? Nigdzie nie powiedziałem, że „do postępu potrzeba socjalizmu i jego płacy minimalnej” tylko że płaca minimalna jest wyrazem postępu, bo społeczeństwo nie pozwala już na wyzysk swoich członków do ostatniej kropli potu za czapkę truskawek, bowiem tak wyniszczony człowiek wcześniej, czy później i tak spadnie na barki utrzymania/leczenia przez społeczeństwo. Zatem niech kapitalista w drodze do swojego prywatnego zysku właściwie miarkuje koszty. Niepotrzebnie też żongluje Pan pojęciem płacy minimalnej i średniej. To dwie różne kategorie i nikt (za wyjątkiem Pana) w poprzednim wpisie nie optował za ich zrównaniem. Pokazałem też przykłady krajów licznie odwiedzanych przez Polaków, które mają wysokie pensje minimalne i rozbudowaną opiekę socjalną i jakoś nie przeszkadza to im w byciu atrakcyjnymi, zamożnymi chociaż zupełnie ignorują rady z poprzedniego wpisu. Chyba już czas zweryfikować nieco poglądy, a nie ciągle sadzić katechizmem sprzed blisko 100 lat i udawać, że nic się w tym czasie nie zmieniło.
    ———–
    Nie znam tak blisko Czaplinka jak Autor bloga, nie mam tam jeszcze swojego rancho i może się mylę (proszę zatem o korektę), ale farma wiatrowa jest zdaję się przedsięwzięciem kapitalisty (tu informacja: https://www.dsi.net.pl/content/view/1367/287/ ) , który posiada ziemię (tą po truskawkach jak się domyślam) oraz kapitalistów z polskiej, szczecińskiej firmy EPA (Firma istnieje na rynku od wielu lat i na pewno nie powstała „pod” tą inwestycję tu informacja: https://www.epa.com.pl/ ). W przypadku zgromadzenia wszystkich i ich zgodności z planami dokumentów gmina Czaplinek musi chyba wydać zgodę na inwestycję w ramach libertariańskiej wolności gospodarczej i swobody inwestycji kapitału przez kapitalistów, choć tym razem jak wnioskuję z treści wpisu (i ja też się z tym zgadzam!) nie podoba się to Cynikowi9.

    1. może się mylę – owszem, ale nie chciałbym robić tutaj dalej offtopica wyprowadzając Cię z błędu. Zauważę tylko że jakakolwiek referencja do „kapitalizmu” w odniesieniu do wiatraków w PL wskazuje albo na kpinę albo na nieuleczalną socjalistyczną patologię… ;-D

      (proszę zatem o korektę) – niech wystarczy to oraz wpis tutaj, na inny co prawda temat ale dotyczący podobnych przekrętów na tych samych terenach –>Dwie kompanie jeden scheiss. To taki sam „kapitalizm” jak ten z wiatrakami…

      1. Dziękuję za linki. Zapoznałem się. To według mnie historie chciwości i dostrzegania tylko własnego zysku. Niestety to nic nowego dlatego pozostaję przy moim twierdzeniu, że płaca minimalna nie tylko nie zabija przedsiębiorczości, ale też nieco cywilizuje stosunki społeczne.
        Drugi link idealnie nadawał się do naszej dyskusji o wyprzedaży polskiej ziemi w obce łapska i związanych z tym konsekwencji. Ma Pan takie argumenty w ręku i nadal mnie pyta co mi przeszkadza, że ziemię po upadłym (tzn. zlikwidowanym „na gwizdek” przez liberalnych idiotów) PGR obejmie jakiś Holender czy Szwajcar? Sam Pan sobie odpowiedział. Pozdrawiam!

        1. nadal mnie pyta co mi przeszkadza, że ziemię po upadłym (tzn. zlikwidowanym „na gwizdek” przez liberalnych idiotów) PGR obejmie jakiś Holender czy Szwajcar? Sam Pan sobie odpowiedział. Pozdrawiam!
          Za pozdrowienia dziękuję ale znowu unika Pan sedna rzeczy sugerując że coś Pan zrozumiał podczas gdy jest to mocno wątpliwe. Smithfield Foods wywala shit do ziemi nie dlatego że święta ziemia polska została przekazana „jakiemuś Holendrowi czy Szwajcarowi” ale właśnie dlatego że znajduje się w rękach polskich którym to zwisa i powiewa… 😀 Sorry za taki zawód, wywraca to podszewką na zewnątrz Pana argument.

          1. Ależ doskonalę Pana rozumiem. Szkoła Bismarck’a odniesiona do ziemi. Odebrać Polakom, bo i tak nie umieją nią zarządzać. Jakie to szczęście, że możemy w każdej chwili liczyć na szwajcarsko-holenderski desant jak nie przymierzając Indianie w Ameryce. I tylko niczym tamci nie potrafimy docenić tego błogosławieństwa…

          2. O, o , w obliczu FAKTÓW nie starcza jak widać argumentów więc uciec musimy do dziadków, przodków i sztandarów… ;-D Bismarck też już jak widać został rzucony na szaniec. Kto następny? Wóz Grzymały? Okay więc, niech będzie, umiemy świetnie zarządzać ziemią. Jak – każdy widzi. EOT.

          3. „…znajduje się w rękach polskich którym to zwisa i powiewa…”

            Bardzo mi przykro, ale znowu nie mogę się zgodzić. ;-D

            Zupełnie przypadkiem jestem po rozmowie z pewnym MIŚ-iem, (między innymi hodującym zwierzątka na mięsko), polscy biznesmeni jak najbardziej są za tym, by nie wylewać g() na pola, nawet są skłonni wywalić z własnej kieszeni 7 cyfrową sumkę na OZE w tym wypadku biogazownię. Problem jest w polskim prawie, miejscowych „zielonych”, i miejscowych, wolących wywalanie szajsu na pola niż zgazowanie tegoż. Niemcy czy Holendrzy na byle g() potrafią zrobić interes a my nie.
            Tak na marginesie, moja irytacja działalnością rządzącej starszyzny jest niczym w porównaniu do przeciętnego MIŚ-a w tym kraju.
            Zacytuję: „…Do władzy nie powinien być dopuszczony nikt, kto przekroczył 40 lat…”.

            G.F.

    2. „płaca minimalna jest wyrazem postępu, bo społeczeństwo nie pozwala już na wyzysk swoich członków do ostatniej kropli potu za czapkę truskawek, bowiem tak wyniszczony człowiek wcześniej, czy później i tak spadnie na barki utrzymania/leczenia przez społeczeństwo.”

      Marek, w moim przekonaniu w powyzszym zdaniu mieszasz postep cywilizacyjny czy ogolny wzrost dobrobytu z „postepem” w widzeniu „niesprawiedliwosci” tego swiata, ktorym to widzeniem, tym wyczuleniem chelpia sie pewnego rodzaju ludzie.

      Nawet jesli tacy „wyniszczeni” ludzie spadliby na barki spoleczenstwa, to wykaz, ze koszt ich utrzymania czy leczenia bedzie wyzszy od kosztow ponoszonych przez spoleczenstwo dla utrzymania systemu socjalistycznego, chocby w tym jednym aspekcie kontroli miedzyludzkich kontraktow o prace.

      1. @Para-Site – Jakieś 20 lat temu panowie reformatorzy „gęby pełne frazesów liberalnych” np. B i L obecne tuzy Unii Europejskiej przekonywali nas, że zakład jest tyle wart ile daje za niego kupujący po czym spieniężali go za grosze. Nie trzeba było nawet upływu jednego pokolenia Polaków żeby dostrzec rozmiar tego sabotażu. Doświadczamy tego każdego dnia na swoich plecach…
        I dziś po 20 latach grono szanownych Cyników chce mnie przekonać, że praca ludzka jest warta jedynie tyle ile chce za nią zapłacić pracodawca w sytuacji drastycznego niedoboru miejsc pracy (ok. 4 mln!!!)?! To proszę wrócić do buszu i tam będąc cielęciem przekonywać lwa, że nie ma prawa was pożreć. Czekam na sensacyjne doniesienia, że lew wybrał post 🙂

        1. grono szanownych Cyników chce mnie przekonać, że praca ludzka jest warta jedynie tyle ile chce za nią zapłacić pracodawca
          Bez uogólnień, proszę… Nie wiem jak inni cynicy ale ten już dawno porzucił nadzieję na przekonanie Cię do czegokolwiek racjonalnego… ;-D Niech się więc ciele zamknie w oborze, wyceni się na milion dolarów i zdechnie z głodu, ale przynajmniej syte z dowartościowania się.

          1. Po pierwsze w moim przykładzie cielętami byli Cynicy, którzy uważają, że możliwe są umowy między lwem i cielęciem.
            Po drugie, czy libertariańskie rady muszą być takie „od ściany do ściany”? Nie można nic wypośrodkować?

          2. @Marek
            Właśnie to wypośrodkowywanie, ta „trzecia droga” jest w Polsce źródłem permamentnego kryzysu. Powierzchowne reformy dotyczace mniejszości społeczentswa itp.
            Dowolny model – czy socjalny czy prorynkowy – będzie działał lepiej niż ich hybryda, która z reguły łączy najgorsze cechy obu.

        2. @Marek
          Dla higieny wlasnego myslenia, prosze nie myl dzialan samozwanczych pseudo-liberalow z liberalizmem.

          Nikt nie chce Cie przekonac do tego, ze praca ludzka jest warta tyle, ile chce za nia zaplacic pracodawca. Do ustalenia wartosci pracy potrzebna jest zgoda obydwu stron, takze pracownika. W Twoim odniesieniu do wydarzen sprzed 20 lat nie ma zadnej analogii do problemu placy minimalnej: Panowie B i L, ktorych miejsce jest jak najbardziej w grupie podobnych sobie typow z UE, nie byli wlascicielami sprzedawanego majatku po PRL. Byly to decyzje polityczne i z ustalaniem rzeczywistej wartosci zakladow, ktore moglo sie dokononac tylko w warunkach wolnego rynku, gdzie na sprzedaz lub nie sprzedaz godzi sie wlasciciel, nie mialo to nic wspolnego.

          Nazywasz obecny niedobor pracy „drastycznym”. Bedac oredownikiem placy minimalnej, jaki masz pomysl na zmniejszenie bezrobocia? W jaki sposob chcesz zagospodarowac ten bezczynny kapital ludzki (juz pomijam jego jakosc)? Odstraszajac kapitalistow?

          Przyklad z zycia wziety: troche wiecej niz 20 lat w mojej rodzinie bylo bardzo krucho, finansowo i ogolnie. Leciwy sasiad mial sad z jabloniami. Sam nic z tym nie robil, ale zaproponowal mi Geszeft: mialem wyzbierac te jego jablka i zawiesc do skupu. Podzial zysku byl fifty-fifty. Z radoscia sie na to zgodzilem. Sasiad z obecnej perpektywy „ucywilizowanych stosunkow spolecznych” zlamal chyba wszystkie mozliwe przepisy: zatrudnianie nieletniego, placa ponizej minimum, gwalt na przepisach BHP itd.

          Teraz jest inaczej (z relacji kolegi mieszkajacego w domu jednorodzinnym w kraju o „wyzszym” poziomie „ucywilizowania stosunkow spolecznych” od tego w Polsce poczatku lat 90tych): dzwonia czasami ludzie do niego do drzwi oferujac mu swoja prace; w zimie chca odgarniac snieg, latem skosic trawe itp. Kolega ich odsyla do Panstwa. Dlaczego? Bo sie boi, ze jak ich zatrudni, to na niego doniosa przy pierwszej lepszej okazji.

          Cywilizacja bierze sie ze spontanicznego wspoldzialania wolnych ludzi. Socjalizm niszczy cywilizacje. Jest droga i celem do buszu, ktorego sie boisz.

          1. Cywilizacja bierze sie ze spontanicznego wspoldzialania wolnych ludzi. Socjalizm niszczy cywilizacje. – widać że Para-Site dzisiaj w formie… 😉

          2. @para-Site „Do ustalenia wartosci pracy potrzebna jest zgoda obydwu stron, także pracownika”. Zgadzam się z Tobą! Wyrazem takiej zgody dla dolnej granicy jest właśnie płaca minimalna.
            PS
            Pozostałe Twoje pytania to temat na inną debatę. Dodam tylko, że za osiągnięcie cywilizacyjne uznałem zakaz pracy dzieci. Praca młodzieży poniżej 18 roku życia jest jak najbardziej legalna, a nawet popierana przez mądrych rodziców 🙂

          3. Jak w formie, to krotko dodam jeszcze to:

            Teza Marka:
            „płaca minimalna nie tylko nie zabija przedsiębiorczości, ale też nieco cywilizuje stosunki społeczne.”

            Piewsza czesc twierdzenia Marka jest ewidentnie falszywa. Przedsiebiorca – krwiopijca jest tez przebsiebiorca. Przepis o placy minimalnej zabrania mu „spijania” krwi robotnikow. Zatem zabija przedsiebiorczosc, chocby tak negatywnie pojeta.

            O cywilizowaniu stosunkow spolecznych: tak, zgadzam sie. W pewnym sensie.

            Ludzie, ktorym odbiera sie wolnosc zaczynaja sie zachowywac jak zwierzeta. Staja sie w stosunku do siebie nie tylko nieufni ale coraz bardziej agresywni. Chodzi o przezycie. Placa minimalna to swego rodzaju kaganiec. Zamknieci w klatce systemu w kagancach zrobimy sobie nawzajem mniej krzywdy. Jesli ktos chce to nazwac „nieco cywilizowaniem”, to druga czesc twierdzenia Marka jest jak najbardziej prawdziwa.

            Zwierzeta nie maja marzen. Ale moga racjonalizowac swoje zniewolenie. W tym straszyc siebie i innych wolnym rynkiem. Odrzucac glos rozsadku, nazywajac go przestarzalym katechizowaniem. Ale czy warto? Czy jest w tym jakis sens, anonimowymi komentarzami bronic swojego miejsca w klatce? Kazdy z nas to robi w rzeczywistosci, bezsilni wobec systemu.

          4. @Marek
            „Wyrazem takiej zgody dla dolnej granicy jest właśnie płaca minimalna.”

            Placa minimalna nie jest zadnym wyrazem zgody ze strony pracownika. Jest narzuconym przez panstwo przepisem. W obecnym systemie pracownik moze podpisac z pracodawca legalna umowe, pod warunkiem, ze panstwo wyrazi na to swoja zgode. Panstwo staje sie trzecia strona w umowie. Spelnienie warunku o placy minimalnej, jak chcesz, jest wyrazem zgody panstwa na realizacje kontraktu pomiedzy pracodawca a pracownikiem.

            „za osiągnięcie cywilizacyjne uznałem zakaz pracy dzieci.”

            Roznie ludzie interpretuja pojecie „cywilizacji”. Dla unikniecia nieporozumienia, prosze podaj Twoja definicje. Poza tym, nie sadze, zeby wprowadzanie „zakazow” moglo byc jej jakimkolwiek „osiagnieciem”. Ktos moze uwazac jedzenie miesa za barbarzynstwo: czy wprowadzenie dzisiaj zakazu jego spozywania nalezaloby od razu nazwac „osiagnieciem cywilizacyjnym”?

            Moze nie powinienienes sie w ogole powolywac na cywilizacje. Powiedz, ze zakaz pracy dzieci jest osiagnieciem pewnej polityki. Bedziesz blizszy prawdy od Helmuta Schmidta, ktory twierdzil, ze lodowka w kazdym niemieckim domu w 20 lat po wojnie byla osiagnieciem Sozialpolitik.

  10. @ {mareKC}
    Wiem do czego zmierzasz. Potrafię sobie wyobrazić pewne formy „przymusu odkładania”, czyli dolania wody do libertariańskiego wina… 😉 Jednak to co proponujesz w niezbyt rozwinietym społeczeństwie, jak polskie, z zerowym do tego ( i słusznie) zaufaniem do rządzących jest absolutnym no-no. Woda tylko na młyn dla socjalizujących populistów w rodzaju profesora „emerytury nigdy dobrowolne” Rybińskiego… 😉

    Idea „przymusowej skarbonki” którą proponujesz miałaby rację bytu w warunkach polskich tylko i wyłącznie wtedy gdyby skarbonka znajdowała się definitywnie poza Polską i poza zasięgiem klasy politycznej oraz sprzymierzonej z nią koterii bankowej. Z chwilą gdy tonące państwo czy szalejacy populista może w jakis sposób zamrozić zgromadzone środki , nie mówiąc już o ich rabunku, oszczędzanie w ten sposób nie ma sensu. Najlepszy przykład masz z OFEs – nie żaden ZUS, „twoje” środki niby, i jaki rezultat? Rabunek przez państwo w potrzebie.

    Owszem, są metody które tego typu bezpieczeństwo środków gwarantują (czym zajmujemy się w 2N, NB… 😉 ale nie wyobrażam sobie aby państwo miało kiedykolwiek zainteresowanie w stymulowaniu inwestowania/odkładania w coś poza własną kontrolą. Jest to i pewnie pozostanie domeną dobrowolnej zapobiegliwości zainteresowanego.

    —————-
    To powiedziawszy, nie sądzę aby 10 mln emerytów zaczeło się skarżyć na brak środków bo nawet w najczarniejszych scenariuszach nie można założyć 10 mln idiotów roztrwaniających swoje środki. Ale owszem, ci którzy je roztrwonią nie troszcząc się o własną przyszłość podniosą demokratyczny klangor aby ich żywić, i populiści mogą to wykorzystać. O ile przynajmniej wcześniej kryzys nie wyeliminuje całej tej tzw. demokracji… 😉

  11. Witam;
    Dziwi mnie fakt, że wszyscy łącznie z Cynikiem podzielili na trwałe społeczeństwo na kapitalistów i proletariat. Najpiękniejsze w kapitalizmie jest to, że w relatywnie łatwy sposób pozwala przejść od robola do wolnego człowieka pracującego na własny rachunek. I jak już taki nowy wolny człowiek ciężko, solidnie i z odrobiną szczęścia zacznie pracować to często odnosi sukces co powoduje 2 istotne konsekwencje:
    1. musi zatrudnić pracowników ( dlatego w kapitalizmie miejsca pracy pojawiają się jak chwasty i ciężko jest z nimi walczyć).
    2. inni robole też chcą zostać kapitalistami i jakaś ich część znowu odniesie sukces i znowu będą musieli zatrudniać itd…
    Pozdrawiam

    1. To nie my dzielimy, tylko taki podzial sam sie pojawia. Po prostu sa ludzie, ktorzy maja dosc kapitalu, zeby z niego zyc placac nim przy okazji innym ludziom, a sa tacy, ktorzy go tyle nie maja i zyja z pracy wlasnych rak/rozumu itp. Nie bardzo rozumiem dlaczego tych drugich pogardliwie nazywasz robolami?

      1. Powielasz socjalistyczne mity. Kapitaliści nie „żyją z kapitału wykorzystując siłę roboczą pracowników” czego dowodem ma być większy (z reguły) zysk ze sprzedaży dóbr niż koszt zatrudnionej do ich produkcji pracy, to jest prezentowany przez Ciebie genuine Marxist insight. Marks był fatalnym księgowym. Kapitaliści posiadają kapitał – sprzęt, maszyny, fabryki – to jest ich własność. Zarządzają, inwestują w swoją własność, oraz w jakiś sposób weszli w jej posiadanie. O kapitał trzeba dbać żeby się nie rozpłynął, wiem z autopsji. Widziałem wiele przypadków, że ładna kupka się rozpływa w zaskakująco szybkim tempie bez jej produktywnego zatrudnienia. Dlatego, że z kupki się fajnie bierze i szybko ubywa, oraz ponieważ proces ten wspomagany jest przez rozwadnianie waluty przez jej emitera do spółki z utrzymującym monopol. Jeżeli kapitalista zdobył swój kapitał nieuczciwie – okradł, sfałszował – sprawiedliwie osądzić, zwrócić własność, zadośćuczynić szkodom ale w innym wypadku to złoty człowiek. Różnica między sumą pensji pracowników i zyskiem kapitalisty stanowi jego wkład w przedsięwzięcie – jego kapitał.
        Można też powiedzieć, ze kapitalista ma niską preferencję czasową a pracownik wysoką. Drugi zadowoli się mniejszą częścią ze sprzedanych przez kapitalistę dóbr ale pewną o tyle, że uzgodnioną kontraktem (że rząd nie robi co do niego należy w kwestii dotrzymania kontraktów to oczywiste- widać nie powinien się tym zajmować), oraz natychmiast – zanim jeszcze powstała fabryka (fabrykę trzeba postawić). Pracownik już konsumuje kiedy kapitalista czeka na swoja porcję często latami. Najpierw musi nie-skonsumowć tego co wcześniej zarobił żeby wybudować fabrykę, później projektuje i produkuje towar, reklamuje go i sprzedaje – w sumie w każdym momencie czekając na zysk ze sprzedażny towaru ponosi ryzyko, że tego ostatniego wcale nie będzie – może byc strata. Może się nie udać, nie sprzeda się, może nie zarobić. Może go konkurencja udusić, albo rząd wycisnąć z rynku regulacjami, zmianą polityki. Sugerowanie, że kapitalista to ktoś kto nie żyje ze swojej pracy (rąk bądź rozumu) jest po prostu idiotyczne.
        Można też zapytać – dlaczego w takim razie kapitaliści są przez społeczeństwo i dobrowolne interakcje w nim wyceniane tak wysoko, w sensie, że kapitalista, który odniósł sukces dużo zarabia? Rozumiem dlaczego społeczeństwo wycenia wysoko aktorów – ludzie lubią patrzeć na ładna grę i ładne twarze itd. Ale za co tych okropnych „gnuśnych ewidentnie” kapitalistów, że ich tak wysoko wynagradzają? Oczywiście jest pomoc społeczna dla bogatych od rządu w postaci dopłat, taryf, barier wejścia – jestem za, won z tą patologią. Ale fakt pozostaje – kapitaliści zarabują dużo i ludzie dobrowolnie im te pieniądze dają, bo uważają a priori, w każdym poszczególnym wypadku, że otrzymują większą wartość, niż ta którą oddają kapitalistom w pieniężnym ekwiwalencie.
        Powielasz socjalistyczne mity i fałszywą marksistowską dychotomię, która dziadek Marks ukradł (a jakże) francuskim liberałom i okrutnie wykoślawił. Owszem są ludzie, którzy żyją z innych, pochłaniając zasoby, których nie wyprodukowali, pasożytują – siedzą w rządzie i na państwowych posadach na rożnych szczeblach i szczebelkach – oni nie robią niczego pożytecznego, dużo szkodzą i generują ogromne fale lawirując tak, żeby nie wypaść z posadek, im wyżej tym fale większe. Fale odczuwalne na rynkowej wodzie, znacznie mniej na państwowej posadzie.
        Ale przecież nie ten co siła zabiera, grożąc wrzuceniem do klatki przy pomocy groźby użycia letalnej siły, odziany w śmieszny kostium i dyrdymały o legalności swojego zachowania – nie ten żyje z pracy cudzych rąk oczywiście! Ten jest państwowym dostojnikiem. Ewentualnie urzędnikiem niższego szczebla państwowej administracji. Zły i krwiożerczy jest inny człowiek – ten który zgodził się zapłacić za twoją pracę i na którego warunki sam przystałeś.

        Bardzo relewantna dyskusja na temat płacy minimalnej trwa na blogu i konwertazach u Roberta Murphiego, ponoć socjaliści „obalili stara logikę” badaniami empirycznymi przy pomocy włożenia do modelu wygodnego współczynnika moderującego… (Bob rozsadza jakiś papier z 2010r):
        https://consultingbyrpm.com/blog/2013/02/minimum-wage-analysis-killing-econ-101-via-the-magic-of-econometrics.html

  12. MODERACJA: Post czytelnika {mareKC} przeniesiony z poprzedniego wpisu pod ten z uwagi na to że inicjuje inny podwątek a tam dobijamy do rozsadnego limitu 100 komentarzy…
    ————————-

    {mareKC}:

    Panowie i Panie.

    Nie ulega wątpliwościom, że każdy obywatel musi mieć za co żyć na starość. Powiecie: niech oszczędza. Słusznie.

    Ale wyobraźmy sobie do czego doprowadzi taka samowola. Połowa społeczeństwa nic nie zaoszczędzi na starość, gdyż to albo dzieci/wnuki, albo zbyt niska płaca 'za życia’, albo po prostu nieumiejętność oszczędzania czy też słomiany zapał (i pilne wydatki…) sprawią że na starość nie będzie za co żyć. Powiedzie: ich problem. Słusznie.

    Ale kiedy 10mln emerytów zacznie skarżyć się że nie ma za co żyć, z pewnością jakiś socjalista to wykorzysta. Już widzę i słyszę te wielkie wiece i obietnice państwowych emerytur dla tych, którzy nie zaoszczędzili nic na starość… Co tylko zdenerwuje (słusznie!) tych, którzy jednak dali radę. Socjalizm wówczas wróci do władzy, a cały system sromotnie się rozpadnie.

    Dlatego ja bym proponował przymus oszczędzania, ale zarazem w formie całkowicie nie-ZUSowskiej. Powiem to na przykładzie: mamy robotnika zarabiającego 2000zł netto miesięcznie, który- dla uproszczenia- prace zaczął w wieku 20 lat, skończył w wieku lat 60, przez całe życie nie dostał premii ani podwyżki.

    Każmy mu co miesiąc 15% swojej pensji odkładać na lokacie w banku, z której nie może wypłacać, a jedynie wpłacać co miesiąc nowe środki w okresie zarabiania. Pomińmy tu inflacje oraz odsetki od lokaty- dajmy na to że się zrównoważą. Przez rok nasz robotnik odłoży 3600zł, a przez 40 lat 144 000zł. Wówczas, w momencie przejścia na emeryturę, bank dogaduje się z emerytem na wysokość miesięcznej wypłaty środków. Jeśli robotnik ustali kwotę w wysokości 1000zł, będzie miał środki do życia przez kolejnych 12 lat. Przy kwocie 600zł będzie miał pieniądze na 20 lat emerytury.

    Wiem, że zaproponowane przeze mnie kwoty emerytur nie powalają, ale znów nie są odległe od tego co mamy w tej chwili. A zwróćmy uwagę na to, że zaproponowałem jedynie 15% 'straty’ pensji z wcale nie najwyższych 2000zł.

    I jeszcze jedna rzecz: W chwili trafienia na bezrobocie zamiast zasiłku bezrobotnemu wypłacane byłyby pieniądze z tegoż właśnie konta. Myślę, że dużo szybciej znalazłby pracę…

    1. „przymusowe oszczedzani” – zaczynam sie bac, czyli jak nie oddam komus kasy to mnie ma legalnie zamordowac, dla mojego dobra oczywiscie.

    2. ok, zgoda pod warunkiem, że 'niewykorzystana” kasa nie przepada tylko jest dziedziczona.

  13. … dopóki nie pozbędziemy się narodowo-socjalistycznego myślenia dopóty będziemy w ogonie Europy. Drugim przykładem patriotycznej głupoty jest histo(e)ria z kolejką na Kasprowy.

Comments are closed.