Panele słoneczne a wolność

mogą wyzwalać albo pogłębiać zależność

Znowu spadło trochę śniegu. Dachy pokryte parocentymetrową warstwą białego puchu. Nie ma w tym nic niezwykłego,  w końcu rzecz zdarza się regularnie od tysięcy lat. Kłopot tylko w tym że przez te tysiące lat na dachach leżało stosunkowo niewiele paneli słonecznych. Tym razem jednak leżą i śnieg je przykrył.  Podejrzewamy więc że tym razem niespodziewany atak zimy w lutym zaskoczy nie tylko drogowców w Polsce ale również miłosników „ekologicznej” energii słonecznej w Europie.

Daje to okazję do pewnych przemyśleń. Latem, kiedy energii potrzeba mniej,  panele słoneczne są w najlepszej formie.  W pochmurną jesień coś tam z nich  też można jeszcze wydobyć.  Ale pod śniegiem pracować one nie będą.  Kosztowna i dla właściciela i dla państwa – poprzez sute dopłaty preferencyjne i zniżki podatkowe w wielu krajach – instalacja mająca dostarczać energię nie dostarczy jej akurat wtedy gdy jest najbardziej potrzebna. Zupełnie inaczej niż lipcowe słońce które bez trudu ogrzeje nam nie tylko basen ale nawet całe jezioro. Co też czyni od tysięcy lat,  tyle że bez kosztownej instalacji i bez VATu, a więc nie dając szansy państwu na dopłacanie do czegokolwiek.

Z panelami pod śniegiem mamy więc do wyboru dwie opcje:  odśnieżać  albo przeczekać.  Nie da się też wykluczyć że ktoś gdzieś już wymyślił jakieś zmyślne ustrojstwo do podgrzewania paneli słonecznych w zimie, tak aby śnieg z nich spłynął i aby mogły dalej działać. Tyle że prawdopodobnie pochłania to więcej energii niż panele produkują  i to mniej ekologicznej…   W sumie więc jak by się nie obrócić mamy problem wymagający dodatkowej energii – albo siedzenia w zimnie.

Eko-entuzjaści  powiedzą  na to że przysypane śniegiem panele nie są żadnym problemem.  Skoro wygenerowaną energię automatycznie sprzedajemy państwu a napada śniegu to chwilowo po prostu nic nie sprzedamy a więcej kupimy i nie ma sprawy.

W tym właśnie jednak widzimy pewien problem.  Nie chodzi już nawet o to że nie po to inwestujemy, nawet z państwa pomocą, aby nic z tego nie mieć. A nic nie mamy właśnie wtedy kiedy z dachem przywalonym śniegiem licznik nie tylko nie kręci się „w odwrotną stronę” ale kręci się w prawidłową i to  znacznie szybciej.solar

Chodzi o dużo ważniejszy punkt – o wolność.  Sens energii słonecznej, za którą jesteśmy 100%, jest IMO wtedy gdy przynosi ona więcej  niezależności, nie mniej.  Kiedy pomaga ona jednostce uniezależnić się od państwa i jego operatorów.   Owszem, nie zawsze może jej być wystarczająco dużo w naszych szerokościach geograficznych i będzie ona prawdopodobnie droższa  – ale wolność też zawsze miała swoją cenę.

Krokiem w tym kierunku są jednak tylko te  instalacje słoneczne które produkują energię na własny użytek. Boiler słoneczny na przykład podgrzewający wstępnie wodę  która następnie podgrzewana jest dalej konwencjonalnie.  Długoterminowa opłacalność takiego rozwiązania jest sprawą otwartą ale mniejszy stopień zależności od państwa też ma swoją wartość.

Co innego jednak jeśli ulegniemy propagandzie o instalacji słonecznej drugiego typu – polegającej na automatycznym odprowadzaniu generowanej energii do sieci, a/k/a „sprzedawaniu jej państwu”. W tym przypadku instalacja paneli sprowadza się de facto  do wynajęcia własnego dachu państwowemu projektowi który praktycznie współfinansujemy z własnej kieszeni.  Stajemy się przez to  bardziej, a nie mniej zależni od państwa. To ono kontroluje ekonomikę całego przedsięwzięcia rozciągającego się na dekady i to ono dyktuje ceny. Faktem jest że państwo w wielu krajach dopłaca do drogich paneli, ale i tak znaczna część kosztów instalacji ponoszona jest przez delikwenta który zamraża swoje środki na wiele lat. Poza tym jak długo jeszcze leżący na nosie socjał będzie w stanie dopłacać takie sumy?  Zwrot z tej inwestycji zależy całkowicie od państwa i jego humorów. Zmiana polityki może odbyć się z dnia na dzień,  kurek z dopłatami zakręcony w każdej chwili.  Poniesione koszty mogą zwrócić się właścicielowi wcześniej, później lub wcale. Wszystko zależy od ceny prądu którą reguluje państwo a z którego musimy jednak korzystać i od tego jak szybko kręci się nasz licznik. To czy kręci się wolniej czy szybciej zależy znowu całkowicie od państwa, które wycenia taniej lub drożej „zielony” prąd odbierany z  paneli na naszym własnym dachu.  Nie mamy na to żadnego wpływu.

Sens paneli słonecznych w tym drugim wariancie instalacji – kiedy energii generowanej na własnym dachu nie zużywamy bezpośrednio na własne potrzeby lecz „odsprzedajemy” ją  państwu –  nie polega więc na czynnikach ekonomicznych,  takich  jak opłacalność. Polega dużo bardziej na długoterminowym zaufaniu do państwa i jego instytucji.  Czy ufamy w to że w czasie trwania wieloletniego dealu państwo jednostronnie nie zmieni reguł gry na naszą niekorzyść?  Jeśli tego zaufania nie ma to  panele w tym wariancie tracą sens, IMO,  choćby na papierze miały „zwrócić się” w rewelacyjnie krótkim czasie.

Rządowe przyrzeczenia 3×15 też były kiedyś rewelacją.  Trwała ona jednak rewelacyjnie krótko…

 

95 thoughts on “Panele słoneczne a wolność

  1. Ktoś , kto pierwszy wyprodukuje rowerek treningowy, który podczas treningu wytwarza prąd odprowadzany do sieci (za „zieloną” stawkę) zarobi miliony, zwalczy plagę otyłości w Polsce i sprawi, że tego typu sprzęt gimnastyczny powstanie z kurzu niczym Fenix z popiołów.

  2. Czytam komentarze i nie mogę uwierzyć w rewelacje o trzymaniu energii przez taki okres. Osobiście znam trochę sytuację energii słonecznej od strony budynków użyteczności publicznej. Otóż stała się taka moda na termomodernizacje za Unijne pieniążki. Jednak aby można było ją sfinansować trzeba spełnić szereg wymogów również z odpowiednim udziałem w ogrzewaniu energii odnawialnej. A więc większość obiektów jest wyposażanych w tzw. instalacje solarne. I z czym się spotykamy w efekcie końcowym? Instalacje latem się przegrzewają w pomieszczeniach nie jest potrzeba tyle ciepła, a to musi gdzieś uchodzić. Dlatego też abo jest puszczane w grzejniki i cała załoga siedzi w saunie lub rozkręca na ful klimatyzacje, albo zakupuje się ogromne pokrowce, które instalację solarne zakryją odbijając od nich promienie słoneczka. W sumie na zimę nie ma po co ich odkrywać bo wtedy jak już zauważył Cynik9 i tak są mało użyteczne.
    Pozdrawiam

    1. nie mogę uwierzyć w rewelacje o trzymaniu energii przez taki okres — pewnie nie chodzi „o trzymanie” tylko otrzymanie, i nie energii ale subsydiów… ;-D ;-D

  3. off topic
    Czy to jest socjalizm, czy wręcz przeciwnie? bezwstydnym wypłatom mówimy stanowcze „nie”:

    „Ponad 100 tys. Szwajcarów podpisało się pod apelem o ograniczenie zarobków „tłustych kotów”. W efekcie wyborcy w trakcie referendum przewidzianego na 3 marca zdecydują, czy wynagrodzenia menedżerów najwyższego szczebla powinny być ustalane przez akcjonariuszy. ”

    https://forsal.pl/artykuly/682270,referendum_w_szwajcarii_obywatele_zdecyduja_ws_plac_dla_menadzerow.html
    Wydaje się , że akcjonariusze powinni mieć tu decyzyjne prawo głosu, tylko dlaczego zabierają głos w referendum obywatele nie będący akcjonariuszami, czy nie jest totalitarne?

    1. Nie widzę w tym nic złego. To nie ogół w referendum ustalał będzie pensję pana prezesa Roche, lecz inicjuje zmiany w prawie kompanijnym tak aby zebranie generalne na przykład miało wiecej do gadania bezpośrednio. Z wielkimi koncernami i tzw. demokracją akcjonariuszy jest taka sama parodia co z państwami i demokracją ludu – jedynie atrapa będąca zasłoną dymną dla sprytnych w zarzadzie. Jaki wpływ masz na skandaliczne przyznawanie sobie premii w sejmie przez posłów?

      Problem jest też w tym że w obecnym korporatyzmie coraz mniej jest kompanii zarządzanych przez złego kapitalistę który decyduje (i tak być powinno) o wszystkim sam bo to jego kapitał i jego ryzyko. Kompanie w których czynnik właściciela zanikł degradują się do organizacji których teoretycznym właścicielem jest amorficzny inwestoriat czyli nikt a są zarządzane jak prywatny folwark przez praktycznie niekontrolowany przez nikogo „management”. Dokładnie jak posłowie w sejmie.

      NB. Akurat w Roche czy BMW nie ma z tym problemu bo kontrolujace je rodziny (kapitaliści!) mają decydujący głos. Ale weź 99% resztę… 😉

      1. Problemem jest też to, że wiele korporacji jest z tylnego fotela zarządzane przez banki inwestycyjne i inne korporacje. Tak naprawdę często właściciel jest właścicielem pozornie, a decyzje zapadają gdzie indziej i na akcjonariuszy nie ma rzeczywiście miejsca. Jest to ciekawie omówione w znanej pracy:“The network of global corporate control” opublikowanej w periodyku PLoS One w roku 2011.

        Praca omówiona we wpisie na blogu:
        https://www.wprost.pl/blogi/grzegorz_lewicki/?B=2141
        gdzie mamy:
        „Badania pokazują, że największe firmy tworzą wzajemnie kontrolujący się, wszechpotężny organizm. Wśród najbardziej powiązanych 147 firm naukowcy odkryli regułę, że każda z nich wiąże się tylko i wyłącznie z jakimiś innymi firmami w tym elitarnym 147-członkowym kręgu. Największe firmy są więc niczym arystokraci – biorą śluby tylko we własnym gronie. Takie powiazania własnościowe, udziałowe i towarzyskie powodują, że firmy są współzależne – skoro nietypowe działania w jednej od razu spowodują konsekwencje w innych, to wszystkim graczom w tej grupie powinno zależeć, żeby taktyka działania była wspólna i uzgodniona. Powiązania powodują jeszcze jedną rzecz – skoro tak niewielka grupa dysponuje tak wielkim bogactwem, to uzgadniając taktykę we wspólnym gronie wszyscy zainteresowani są w stanie dobrze zabezpieczać swoje interesy i wpływać na gospodarkę światową. Choćby otwierając w wybranych przez siebie kierunkach wąż z ciekłą gotówką przeznaczoną na mecenaty, patronaty i dotacje o liczbie zer, która przyprawia o drgawki wszystkich jedzących z tego stołu obfitości.”

        Wystarczy postudiować życiorysy rady nadzorczej Roche – Board of Directors (na ich stronie)- śmietanka dyrektorów najlepszych firm światowych (Shell, Lutfhansa itd). Towarzystwo wzajemnej adoracji i pomocy ustanawia reguły gry i pensje w ramach globalnego holdingu firm Top 100 czy tez Top 200.

  4. A jednak można ! Australijczykom udało się za pomocą inżynierii finansowej doprowadzić do stanu, w którym energia z wiatraków bez dotacji jest tańsza niż z węgla, lada chwila osiągną nawet opłacalność PV !
    Nam też mogłoby się to udać, trzeba tylko na odpowiednim poziomie ustawić opłaty za emisję CO2 i na wszelki wypadek przywalić podatek „od wydobycia niektórego węgla”, żeby kopalnie popadały. Przy cenie prądu ~500 PLN/MWh będzie już z górki. Co niebawem zapewne nastąpi.
    https://www.globe-net.com/articles/2013/february/8/renewable-energy-now-cheaper-than-new-fossil-fuels-in-australia/
    https://www.reuters.com/article/2012/09/11/australia-queensland-budget-idUSL3E8KB21F20120911

    1. Za pomocą inżynierii finansowej w USA udało się wyposażyć biednych obywateli w domy, za które nie byli oni w stanie zapłacić. Obawiam się ,że inżynieria finansowa jest oderwana od fundamentów ekonomii i zdrowego rozsądku. Opłaty za emisję CO2 są kredytem subprime, który społeczeństwa kiedyś będą i tak musiały spłacić, bo taka jest natura wszelkich inzynierii finansowych i społecznych. Pozostawmy inżynierię technikom, a finansiści nie są inżynierami, bo u nich obliczenia nie muszą się zgadzać. Jak brakuje – to się dodrukuje. Prawdziwy inżynier poszedł by z torbami lub do więzienia.
      Precz z defraudacja słowa „inżynieria”. Zły inżynier właśnie naprawia – chyba za własne pieniądze ( a nie wydrukowane) pas w Modlinie, bo się pomylił i jest za to kara.

    2. Inżynieria finansowa to jednak potężne narzędzie. Spokojnie może spowodować że np w piecach będzie opłacało się palić banknotami. Wiatraki się nie umywają 😉

  5. Cody Lundin postawił dom, który jest dowodem na proste i naturalne funkcjonowanie klimatyzowanego i ogrzewanego mieszkania przez cały rok.
    Zaznajomienie się z tym przykładem jest moim zdaniem godne polecenia.

    pozdr.
    wmo

  6. HHH anyone?
    https://youtu.be/kREs5PfTnnk?t=5m56s
    https://youtu.be/cX7nRwOVt_Q?t=1m34s
    Bagus, dla ledwie spikających, zadziwiająco prosty język dla tak skomplikowanego tematu:
    https://www.youtube.com/watch?v=65xBPyW4V7o

    —————–
    MODERACJA: post łamie punkt 7 regulaminu. Poza tym wsadzanie tutaj Philipa Bagusa czy HHH jest dość nachalne i nie wiąże się z tematem wpisu, a „wolność” w tytule nie jest wystarczającą przykrywką na to. Proszę trzymać się tematu. EOT.

  7. To wszystko jest bardzo proste. OZE w tej formie w jakiej występuje w UE to idiotyzm, kropka. Natomiast ludzie głupi nie są i jak państwo wprowadza prawo, które tym co się załapią pozwala zarobić dużo szmalu (inwestycja z szybką stopą zwrotu), to idą tym tropem i tyle. Żadna wielka filozofia.

  8. Mały offtop: Mnie zastanawia czemu nie ma w sprzedaży maleńkich (większych się nie da) kilmatyzatorów „na słońce” – Przecież właśnie wtedy, gdy Słońce siepie jak oszalałe, czyli gdy są idealne warunki dla solarów, najbardziej potrzeba… klimy właśnie. przecież to logiczne i to by nadawało solarom sens. Że co? Że duża powierzchnia do tego potrzebna? Ależ bardzo chętnie dam se tym panelem wyłożyć cały balkon i okolice.
    Może więc jednym z problemów energetyki odnawialnej jest brak rozumu w jej stosowaniu??

    1. brak rozumu w jej stosowaniu
      może bo rozum nieodnawialny? W niektórych wypadkach nawet brand new bo nieużywany 😉

    2. Istnieje coś takiego, aczkolwiek trzeba samemu sobie „poskładać”. Podejrzewam że nikt tej technologii nie rozumie i/lub nie jest wykorzystywana nigdzie dla tego mało kto to produkuje (znalazłem kiedyś 1 włoską firmę). Niemniej jednak można to zrobić i nazywa się to absorpcyjna pompa ciepła. Generalnie wkładasz ciepło, wychodzi zimno. Można to zasilać solarami lub zwykłym kotłem. Jest Ci za ciepło to idź przyłóż do pieca 😉

      1. Absorpcyjna pompa ciepła wbrew pozorom jest często stosowana w chłodnictwie . Opłacalność takiego urządzenia chłodniczego zaczyna się od około 500 kW .

      2. O! Poszukam tego czegoś! Dzięki za info. N.b. fakt, że robi w tym JEDNA firma zdaje się potwierdzać moją tezę, że tym całym OZE to trzęsą jacyś wariaci – przecież do OZE nie można bezkrytycznie przykładać metod, modeli i sposobów właściwych dla energetyki „klasycznej”! OZE jest fajne i pożyteczne, ale ma swoją specyfikę. Bez uwzględnienia tej specyfiki zakałapućkamy się na cacy, także ekonomicznie.
        Jeśli chodzi o rozwiązania bardziej systemowe, to czegój się u nas nie rozwija magazynowanie CO2 (żeby okpić tę całą Unię, jak już trafiło się nam w nią wpaść)? A jeszcze lepiej – czy ktoś u nas pracuje nad konwersją CO2 w metan (też podziemnie)? Bo w takiej Japonii to owszem. Ja se już podaruję żarcik o drugiej Japonii;).
        Polski patent na katalizator „sztucznej fotosyntezy” też chyba leży i kwiczy??

  9. Jak widzę tą całą ekologie to mi się scyzoryk otwiera w kieszeni. Ponieważ tam gdzie miałaby zastosowanie to jej nie ma a tam gdzie jest nie potrzebna to ktoś robi pieniądze. A obywatel za to płaci.

    Co do paneli to się nie wypowiem bo dużej wiedzy, ale wtrącę 3 grosze. Kto na panelach zrobił dobry biznes to są banki. Przykład:
    Nowak i Kowalski budują obok siebie takie same domy i zakładają panele. Nowaka stać na ten cel i chce kupić za gotówkę, a Kowalski na kredyt. Dotację tylko dostanie Kowalski bo dotacja jest połączona z kredytem.
    „Wysokość dotacji na kolektory to 45% kosztów zakupu i montażu kolektorów słonecznych, przy czym jednostkowy koszt kwalifikowany nie może przekroczyć 2500zł brutto w przeliczeniu na 1m2 całkowitej powierzchni zainstalowanych kolektorów. Dotacja na kolektory słoneczne połączona jest z kredytem bankowym i przeznaczona jest na jego częściową spłatę. Kredyt może być udzielony na wyższą kwotę, ale dotacją objęta będzie wyłącznie część odpowiadająca kosztom kwalifikowanym” z https://www.inwestujwkolektory.pl/dotacje-na-kolektory
    Nawet na tej stronie jest takie ładne stwierdzenie dofinansowania i tak powinno się prawidłowo nazywać ten program „KREDYT Z DOTACJA NA KOLEKTORY”.
    Pamiętać trzeba, że kolektory słoneczne nie maja jakiegoś rysu historycznego.

    Co do wiatraków, to wykładowca zaczął tak wykład o nich: „Energia z wiatraków jedni sądzą, że to jest potrzebne w dzisiejszych czasach i ekologiczne drudzy że to temat mafijny. Zajmiemy się pierwszym aspektem.”
    Wiatraki w historii były wykorzystywane, ale nie do wytwarzania prądu. Dobrze opisuje to cytat:
    „Wiatr, jako bezpośrednia siła napędowa, zupełnie nie nadaje się do zasilania
    gospodarki opartej na maszynach. W okresach bezwietrznych cały krajowy przemysł
    zostałby sparaliżowany. Przed epoką silników parowych próbowano osuszać
    kopalnie przy pomocy energii z wiatraków. Mimo że wiatraki dostarczały dużej
    mocy, robiły to nieregularnie, kiedy więc zdarzały się długie okresy bezwietrzne,
    woda zalewała kopalnie, a górnicy tracili pracę.” William Stanley Jevons, 1865
    Jeszcze dodam pikanterii z wykładów:
    Wiatraki są produkowane w Niemczech w zakładach, które wcześniej zajmowały się zbrojeniówką. W konstrukcji gdzie łopatki śmigieł obracają się do kierunku wiatru było stosowana konstrukcja z wieżyczek czołgów.
    Ta energia jest bardzo zła ponieważ nie jest do przewidzenia, a system energetyczny ma działać bez przerw. A nawet jeśli działają wiatki, produkują energię to coś jest w stanie czuwania ponieważ śmigła staną bo nagle jest za duży wiatr lub za mały. Coś (elektrownia węglowa) wtedy nagle z czuwania przechodzi do pracy. Czuwanie również bierze zużywa energię/paliwo.

    Elektrownie wodne bardzo dobre źródło energii jeśli mamy dobrze ukształtowany teren. W dodatku można nią regulować. Któryś kraj w Skandynawii ma ponad 90% z tego źródła energii. W dodatku wcześniej ludzie używali wody do napędzania maszyn.

    Elektrownia atomowa tania energia którą można wytwarzać max do 70-80% zapotrzebowania ponieważ nagle reaktora nie można zatrzymać jeśli popyt spadnie poniżej. W dodatku Francuzi nalegali żebyśmy pakt klimatyczny podpisali ponieważ dużo takich obiektów oni stawiają (często podwykonawcami są polskie firmy ale nie mamy technologii). Moim zdaniem ta elektrownia nie jest dobra w Polsce ze względu na nasza mentalność. Czyli z pięciu zabezpieczeń obejdziemy trzy (bo ktoś nie da pieniędzy lub pracownik coś obejdzie po co tyle zabezpieczeń jak może działać bez) i przyjdzie Nowakowski po imieninach i mamy katastrofę wcześniej czy później.

    Co do najlepszego akumulatora energii elektrycznej jest elektrownia szczytowo pompowa.
    Może są lepsze wynalazki ale raczej nie ujrzą światła dziennego bo dzisiejszy układ chce tak jak jest teraz czyli dobrze im. Najszybciej do dojścia nowych rozwiązań gdy będzie wojna bo podczas niej i po wchodzą różne rozwiązania.
    Polska powinna być oparta na węglu bo mamy tego dużo i dużo można z tego zrobić np benzyna syntetyczna https://pl.wikipedia.org/wiki/Benzyna_syntetyczna

    Wiem że energia elektryczna jest na drugim miejscu pod względem kosztów utrzymania budynku, zboczyłem troszkę z tematu.

  10. Obecnie wg mnie najlepszym sposobem na magazynowanie energii cieplnej jest basen kryty . Zaprojektowałem kilka instalacji w tym systemie . W nocy przy taryfie nocnej energia przy pomocy pompy ciepła jest pobierana z dolnego źródła ( najczęściej z wody studziennej )i służy do podgrzewania wody basenowej . W dzień , kiedy obowiązuje taryfa dzienna na energię elektryczną rolę dolnego źródła pełni podgrzana na II taryfie woda basenowa . Bardzo fajna sprawa.

    1. Oryginalne owszem ale jak dobrze rozumiem 100% zależności od państwa, w tym utrzymania dyferencjału 2 taryf…
      Ci z szansą na własny wiatrak prawdopodobnie lepiej zrobią podgrzewając bezpośrednio z niego nie basen ale duży zbiornik podziemny, na okrągło i do temperatury możliwie najwyższej…

      1. Uważam mimo wszystko że jest to dobry sposób magazynowania ciepła dla domków jednorodzinnych. Jak chce się mieć basen w domu , to wścibskim sąsiadom i gorliwym urzędnikom można powiedzieć zgodnie z prawdą , że jest to akumulator ciepła . Nieważne że jest odkryty z jednej strony , ale czy każdy zbiornik ciepła musi wisieć na ścianie jako cylinder ?.Poza tym „perpetum mobile ” to nie jest , ale współczynnik COP na poziomie 4,5 do 6 jest nie do pogardzenia .

  11. XIX wiek – węgiel
    XX wiek – ropa
    XXI wiek – gaz
    XXII i następne – zmodyfikowane genetycznie organizmy sikające benzyną, dieslem czy co tam kto będzie potrzebował

    foto coś tam to ciekawostka dla majsterkowiczów dziś za droga w porównaniu z gazem
    juto za droga w porównaniu ze zmodyfikowanymi organizmami których nie trzeba będzie produkowac bo przecież same się rozmnożą w takiej ilości w jakiej będa potrzebne

    1. Zenek, już mamy organizmy sikające alkoholem ale używamy ich tylko do wyrobu gorzały. A nie zapominaj że te organizmy żeby sikać to muszą coś jeść – ich jedzonko to jakieś rośliny które z kolei zasilane są słońcem. Czyli też mamy foto-coś i to niezbyt efektywne bo z wieloma etapami pośrednimi.

      1. no więc to będą organizmy co sikają benzynką a karmić je będziemy UV i CO2, a w zasadzie same się będą tym karmić, obecne podnoszenie stężenia CO2 w atmosferze jest całkiem na miejscu 🙂
        trochę soli mineralnych będzie konieczne ale można je potraktowac jako katalizator

        https://ziemianarozdrozu.pl/encyklopedia/72/biopaliwa-3-generacji-algi

        w zasadzie już się produkuje „zieloną ropę” z alg, ale ciągle organizmy które to robią są beznadziejnie niewydajne
        z czasem jak juz będziemy umieli ułożyć DNA jak klocki Lego kto wie czy zamiast alg nie stworzymy zwierzaka od razu z dystrybutorem i licznikiem zamiast odbytu i cewki moczowej

  12. skąd są te wszystkie głupoty? odp banalna – codziennie do pracy przychodzi masa urzędników którzy każdego dnia walczą z problemami nieznanymi w żadnym innym ustroju ….. przykład znajomy prowadzi warsztat samochodowy(gdańsk) w którym za 18 zł brutto (z rachunkiem) robi przegląd zawieszenia (tzw. szarpaki + oględziny) + hamulce + na życzenie klienta amortyzatory i to bez względu czy benzyna, diesel czy lpg …..natomiast w państwowych molochach typu kontrola pojazdów za przegląd kasują 98 pln a jak ktoś ma LPG to 162 pln …oczywiście wszystko dla dobra ludzi i by żyło się lepiej ….

  13. Piątka z plusem za powiązanie OZE z wolnością! Kwestie techniczne nieco gorzej, ale jak to śpiewał Młynarski „ważne, że.. kierunek słuszny” 😉 Dodam kilka wątków wolnościowych w przypadku instalacji kolektorów solarnych (próżniowych! nie „płaskich” – te drugie w PL nie mają najmniejszego sensu, bo nie ściągną światła „rozproszonego”):
    1. Kolektor kupiony bez udziału państwa i nie wykazany w projekcie na etapie pozwolenia na budowę na dzień dzisiejszy daje niemal 100% wolność właścicielowi (przyjmuję, że wpisujemy go na listę cywilnych „części składowych” nieruchomości i odcinamy się od państwa. I to już taki wolnościowy start-up plus, bo to my wiemy, że go mamy 🙂
    2. Przy 7,8m.kw. próżniówki uzyskuję c.w.u. w granicach 42-56 st. w okresie od 1 marca do 15 października bez wchodzenia do kotłowni. Wolność? A jakże, od siebie samego (praca przy podgrzewie) a przede wszystkim od sieci gazowej i elektrycznej (tej tylko częściowo). Plus, wolność od zewnętrznych systemów podgrzewu c.w.u beznadziejnie prowadzonych w PL przez wspólnoty mieszkaniowe (ale o polskim nie-drygu do spółdzielczości to przy innej okazji 🙂
    3. Prawo jak zwykle nie nadąża za realem i brak jest na dzień dzisiejszy regulacji (np. w planowaniu przestrzennym), że oprócz np. maksymalnej wysokości domu mogę położyć maksymalny metraż kolektora. Wolność? Jeszcze tak.. 🙂 no chyba, że ktoś lubi złożyć wniosek o socjal-dopłać i oddać państwu rolę decyzji co, ile i jak (widziałem takie prześmieszne kalkulatory załączone do procedur ewaluacji wniosku o dopłatę, masakra!)

    Czas na link: https://patenty.republika.pl/turbina/turbina.htm

    Turbina Pawlaka w powiązaniu z kolektorem słonecznym (czyli zasilanie wężownicy w buforze prądnicą spod turbiny) jest wydaje mi się jedynym sensownym zastosowaniem OZE do polskiego domu na dzień dzisiejszy. Tylko czekać na projekt domu z owiewkami pod podbitką i turbiną schowaną na górnej warstwie poddasza. Wtedy nawet nie widać będzie, czy ktoś bez „wiedzy i zgody” państwa bezczelnie i bezpodatkowo korzysta z siły wiatru 🙂 coś jak abonament telewizyjny 😉

    No i na koniec, nie byłbym sobą, gdybym nie podkreślił, że trochę w PL’u za dużo koncentrujemy się na OZE w kontekście tego, co tam MG czy KE wypociła na papierze, najczęściej w szufladkowym myśleniu, że OZE to słońce, wiatr, woda.. no i co?.. Mam wrażenie, że w U.S. sprawy poszły już w dużo racjonalniejszym kierunku, tj. w kierunku rolno-spożywczym :), czyli domykania żywnościowego perpetum mobile via wykorzystanie odpadów, surowców (np. wody) itd. i przy tej okazji generowania OZE (if needed!) W UE komisarze ludowi, czy bawarczycy powiedzieli w papierach, że finansują biogaz, no to wszyscy biogaz.. tej nieznośnej tendencji „pójścia na rynku tam, gdzie strategia UE (tfu!) nakazała państwom interpretować trendy” nie opierają się chyba tylko Włosi, którzy są cichym źródłem nowinek farmowych dla takiej np. Kaliforni..
    https://interraenergy.us/interra-energy-forge/

    Podsumowując, TAK, OZE jest przykładem tego, że można dać się łatwo zniewolić, jeśli debata o OZE odbywa się w państwowych „strategiach”. I to jest właśnie niestety odnawialne źródło głupoty i chybionych inwestycji. OZE ma sens, jeśli jest produktem ludzkiego pomyślunku, o na przykład tutaj gorąco polecam zerknąć:

    https://www.farmhack.net/tools

    prawda, że piękne? :)))

    pozdro!

    1. Nikt nie wspomina o pompie cieplnej. Może nie rozwiązanie „zerowe” ale na mój gust może pomóc i kto wie czy nie akurat własnie w jakiejś kombinacji z PV…

      1. Zgadza się, ja na przykład marzę o pompie cieplnej pod… szklarnią 🙂 pewnie chodzi o to, że jest to rodzaj instalacji przed-inwestycyjnej a w chatce musi być koniecznie c.o. niskotemperaturowe z czynnikiem grzewczym poniżej 35 st. a to dla wielu oznacza totalną masakrę w domu związaną z zejściem do poziomu posadzki, ew. tynku, montaż 1km rury 🙂 A warto podkreślić, że większość polskich projektantów w projektach domów nadal przewiduje kaloryfer.. dżizas 🙂

        1. Pełna zgoda, pompa ciepła nie dość że działa to jeszcze jest praktyczna i stosunkowo niedroga w utrzymaniu. Technologia dobra do grzania domu, wody, klimatyzacji i co tam się jeszcze komu wymarzy. A i Chińczycy powoli czynią ją przystępną dla każdego – już za kilkaset dolców przyjeżdża do domku, do wyboru, do koloru:
          https://www.alibaba.com/product-gs/255381238/2012_Geothermal_Heat_Pump_8_70kw.html
          https://www.alibaba.com/product-gs/548438281/Heat_Pump_All_in_One_9KW.html

        2. Ano tak. Pany architekty to faktycznie masakra (mam na myśli ich stosunek do klienta chcącego się ogrzewać inaczej niż kaloryferem – hihi).
          A co do Chinoli (wspomnianych przez nightwatch), to oni chyba lepiej ruszają tymi łbami w temacie OZE. Otóż w Chinach, w niektórych półpustynnych rejonach (zero drewna na opał) w sprzedaży są paraboliczne lustra do gotowania wody. Tanie toto a w słoneczny dzień (na półpustyni jest tego trochę), dla nomada (mającego ciut więcej czasu niż etatowiec) energia do gotowania jest za darmo. – Sposób dostosowany do lokalnych warunków a przy tym tani. Tego właśnie podejścia brak mi u nas – albo coś robimy „metodą odgórną” (czyt: często mało opłacalnie i bez sensu), albo hobbystycznie itp. Aaa, szkoda jęczeć. Idę odśnieżyć auto (przy okazji: co za szkoda, że nie ma u nas mody na retencjonowanie deszczówki – zaoszczędzilibyśmy multum kasy na programach p.powódź i skutkach powodzi, jak też i suszy). 🙂

      2. Kiedyś zgłębiałem temat i wnioski są takie:
        Na pomorzu (stosunkowo ciepłe zimy) najlepiej wychodzi postawić powietrzną pompę ciepła (oszczędzamy na instalacji wodnej kosztem niższej sprawności – COP ~3-4 w porównaniu do 5-6 przy pompie wodnej) + GWC (gruntowy wymiennik ciepła – dobre też przy rekuperacji).
        Poza tym pompy są nieopłacalne.
        Gdy się tym interesowałem pompy kosztowały ~12k wzwyż instalacja wodna do tego ok 40k „zwrot” (powinienem chyba napisać „oszczędność”) z tego typu inwestycji biorąc pod uwagę koszt alternatywny np.: kocioł na gaz – nigdy by nie nastąpił. Kocioł ~8k resztę na najsłabsza nawet lokatę.. w efekcie % mamy większy/porównywalny niż oszczędność na rachunkach. Resurs obydwu instalacji podobny, czyli po nastu latach wymiana. Dodatkowo intensywnie użytkują pompę zmrażamy ziemię wydajność pompy maleje i nie da rady odzyskać jej robiąc w pobliżu nową instalację.
        Pozdrawiam

      3. Trzy lata temu remontowałem do jednorodzinny od podstaw. Rozpatrywałem kilka możliwości ogrzewania, elektr. gazowe, pompa cieplna. Stanęło na c.o. gazowym. Koszt ca. 22000 złotych (pow. 150 m2). Koszta związane z pompą cieplną ok. 60000 zl. Koszt eksploatacji rocznej c.o. gazowego ok. 2000 zl. (dom bardzo dobrze ocieplony). Energia el. potrzebna do funkcjonowania pompy to ok. 150 zl/mc.
        Sumując: pompy sa świetne, Rolls Royce tez.

        1. Pompy cieplne są bardzo różne jeśli chodzi o czynnik transportujący ciepło i samą instalację. Sama pompa nie musi być specjalnie droga ale jak wymaga głębokich wierceń na przykład z powodu braku gruntu to może jej być bliżej go geotermii … 😉 😉

    2. O, następny polski geniusz od turbinek, nieznany nikomu, stłamszony przez establishment czy też międzynarodowy spisek fizyków. Skromnie pisze że to genialny wynalazek ale 'pomysł ten nie dostał szansy rzetelnego przebadania i wdrożenia, jak to się dzieje z każdym ciekawym pomysłem w Europie i na świecie’, no i się kurcze zastanawiam, co do diabła mu przeszkodziło rzetelnie zbadać czy to działa? Od 30 lat nie może ustalić tego prostego faktu i ma pretensje do całego świata? Lunatyk…

        1. B.fajny link z animacją. Nawet cynik9 rozumie… Nie rozumie tylko czemu ten Pawlak marnował się w rządzie tak długo… Czy to może nie ten? 😀

        2. Ciekawe dlaczego „Pawlaka” ? A co takiego Pawlak wymyślił ? Dodał kierownice ?
          Wiatraki z osią pionową są stare jak świat, tyle że się ich ze względu kiepskie osiągi nie stosuje. Przykład wiatraka STATOEOLIEN GS8/3 (https://www.gual-statoeolien.com/English/gs8ang.html) ze zlinkowanej strony: masa 2,5 t, średnica 8 m (jak na domowe warunki, kolos !). Prędkość startowa 2 m/s – nawet jeśli go postawię na dachu lub na kilkunastometrowym maszcie, to przez 44 % czasu roku nic mi nie „wykręci”. Przez następne 40 % czasu roku (prędkość wiatru 2< v =10 m/s u mnie przez 1,2 % czasu roku) osiągnąć oszałamiające 2 kW i zasilić elektryczny czajnik ! Ciekawe ile takie cudo kosztuje. Licząc tylko po cenie stali, to byłoby jakieś min 150 kPLN. Trochę dużo, jak za dachową ozdóbkę.

          1. Eh, coś się „wycięło”, miało być tak:
            … Przez następne 40 % czasu roku (prędkość wiatru 2< v =10 m/s, u mnie przez 1,2 % czasu roku) osiągnąć oszałamiające 2 kW i zasilić elektryczny czajnik ! Ciekawe ile takie cudo kosztuje. Licząc tylko po cenie stali, to byłoby jakieś min 150 kPLN. Trochę dużo, jak za dachową ozdóbkę.

          2. Sorry, to chyba jakieś fatum !
            … Przez następne 40 % czasu roku (prędkość wiatru 2< v =10 m/s u mnie przez 1,2 % czasu roku) osiągnąć oszałamiające 2 kW i zasilić elektryczny czajnik ! Ciekawe ile takie cudo kosztuje. Licząc tylko po cenie stali, to byłoby jakieś min 150 kPLN. Trochę dużo, jak za dachową ozdóbkę.

          3. Hm…, zdaje się, że w sposób niezamierzony wstawiłem do tekstu tagi HTML, stąd dziury. Przepraszam za zamieszanie i proszę o usunięcie dwóch wcześniejszych, nieskutecznych korekt. W oryginale miało być tak:
            …Przez następne 40 % czasu roku (prędkość wiatru od 2 do 5 m/s, moc do 0,2 kW) zasili co najwyżej jedną, dwie żarówki, by przy wietrze 10 m/s (powyżej 10 m/s u mnie przez 1,2 % czasu roku) osiągnąć oszałamiające 2 kW i zasilić elektryczny czajnik ! Ciekawe ile takie cudo kosztuje. Licząc tylko po cenie stali, to byłoby jakieś min 150 kPLN. Trochę dużo, jak za dachową ozdóbkę. Uff.

          4. Kiedyś był tu taki fajny ficzer, że można było zrobić „podgląd” komenarza przed wysłaniem. Zgłaszam wniosek do naczelnego Cynika – celem przywrócenia :>

          5. Wiem o co chodzi ale to chyba było jeszcze za bloggera… W wordpressie tego nie widziałem… ale sprawdzę… 😉

  14. Miałem okazje ostatnio rozmawiać z doktorem z Niemieckiego uniwersytety. Uw doktor zajmował się ogólnie energetyką. Zadał on sobie trud policzenia bilansu energetycznego takiego ogniwa fotowoltaicznego od produkcji do końca eksploatacji. Wynik był taki że jak by odjąć energię potrzebna do produkcji takiego ogniwa, wliczając to energię potrzebną na wydobycie surowców i ich przetworzenie, od energii którą można uzyskać z takiego ogniwa w Niemczech to wynik wyjdzie ujemny. Ogniwa fotowoltaiczne nie mają racji bytu w naszym klimacie.

    1. @tomcat
      Dlatego ropa naftowa – z uwagi na EROI – jest nie do zastąpienia. Podobnie jak uran.

      1. Na razie(!) jest nie do zastąpienia i to widać po porównaniu ceny energii z różnych źródeł. Aczkolwiek nieuniknione jest przejście na źródła odnawialne i pod tym względem (tylko pod tym) widzę uzasadnienie dla rozwijania takich technologii jak fotowoltaika, wiatr, pływy etc. Europa z USA ma szanse stać się eksporterem technologii do reszty świata kiedy skończą się tanie surowce energetyczne. Dobrze że postęp rozpoczął się już teraz bo za 20 lat moglibyśmy się obudzić z ręką w nocniku z bardzo małymi pokładami surowców energetycznych i bardzo krótkim czasem na rozwój OŹE. Co do socjalu pod tym względem nie widzę sensu. Zamiast dofinansowywać ogniwa PV, nasi sąsiedzi mogliby dofinansowywać budownictwo pasywne lub inne technologie które w tym klimacie poprostu mają sens.

          1. Przykro mi ale nie mogę się z tobą zgodzić 😉 Po pierwsze nie trzeba całego równika. Wystarczy 0.45% powierzchni pasa między zwrotnikami (moje obliczenia). I to pokryte ogniwami o sprawności 10% oraz uwzględniając 10% straty na przesyle energii. Myślę że wieloryby będą musiały jeszcze trochę poczekać ;). Szczególnie że technologia OŹE jest już dobrze rozwinięta a na horyzoncie widać pierwsze promyki fuzji jądrowej która co prawda jest w fazie eksperymentalnej ale za 20 lat przy odpowiednim finansowaniu może stać się pełnoprawną technologią.
            Z drugiej strony trzeba pamiętać że energia z OŹE będzie droższa niż ta z łatwych i przyjemnych kopalin dlatego na pewno nastąpi spadek jakości życia a przynajmniej jej stagnacja. Aczkolwiek takie zmiany rozłożone w czasie nie powinny być znacząco zauważalne.

          2. @tomcat
            Niekontrolowaną fuzję termojądrową mamy od 60 lat. Kontrolowanej, komercyjnej nie doczekamy się nigdy (praktycznie jeden wielonardoowy, wielodekadowy projekt).
            Co do spadku – stagnacji – bez przesady. Korekta rozbuchanych i nieracjonalnych przyzwyczajeń w zupełności wystarczy. Problemem będzie coś innego – Zatoka Perska II. Koncentracja zdolności produkcyjnych w jednym regionie, tym razem z powodów ekonomicznych.

          3. @ Atney
            Wszystko się zgadza 😉
            Ja osobiście mam nadzieje że ITER wypali(odpali!) i może coś z tego będzie. Swoją drogą gdyby przeznaczyć chociaż ćwierć transferów socjalnych w UE na takie projekty to za 10 lat mielibyśmy mini reaktory łukowe jak w Iron Manie 😉

      2. „Dlatego ropa naftowa – z uwagi na EROI – jest nie do zastąpienia. Podobnie jak uran.”
        Kochanie, zwróć uwagę na co zwracasz uwagę. Kk?
        https://www.forbes.com/free_forbes/2005/1031/122.html
        Poczytaj sobie:
        https://mises.org/community/forums/t/6293.aspx?PageIndex=2

        ———————
        MODERACJA – jazda po bandzie z tym „kochaniem”. Proszę omijać dla pewności formy osobowe, jesli sprawia trudności skupienie się na poglądzie a nie na jego nosicielu…

        1. @Jack
          O ile nie potrafisz wykazać, że ropy przybywa szybciej niż ją zużywamy, ropa się kiedyś skończy, a ropa tańsza niż OŹE odpowiednio szybciej. Dla ropy – źródła energii – mamy droższe, ale praktyczne i istniejące alternatywy. Dla innych zastosowań ropy – NIE.

          1. EROEI pamiętasz? – całkowicie bezsensowny koncept, na który się powołałeś i na którym kategorycznie zawiesiłeś sprawę – przeczytaj artykuł uczyń mi tą kurtuazję.

            „O ile nie potrafisz wykazać, że ropy przybywa szybciej niż ją zużywamy, ropa się kiedyś skończy”
            RED HERRING+BURDEN of PROOF:
            https://yourlogicalfallacyis.com/burden-of-proof
            https://en.wikipedia.org/wiki/Red_herring
            Inaczej mówiąc – nie będę udowadniał Tobie, że nie jestem koniem.

            I chyba miałeś na mysli „O ile potrafisz wykazać” tylko trochę Cię poniosło.

            Nie należysz przypadkiem do mensy? 😀
            XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXxx

            ps. mógłbym z łatwością spróbować zrobić właśnie to o co mnie prosisz, ale po co?

            —————–
            MODERACJA:
            @Jack: „uczyń mi tą kurtuazję” / „trochę Cię poniosło” – Post łamie p.3 regulaminu. Co KOGO poniosło NIE jest biznesem drogiego czytelnika ani tematem wpisu; po kurtuazję radzę wybrać inny adres z książki telefonicznej. Dla bezpieczeństwa proszę zmienić ton uwag na bezosobowy. EOT.

            @Antey: nie mam zastrzeżeń do bezpośredniego stylu preferowanego przez niektórych czytelników ale proszę go z wyczuciem ograniczać z chwilą gdy dyskusja się zaostrza.

    2. To samo pytanie zadałem sobie w stosunku do surowców energetycznych. Np. czy w Polsce rzeczywiście opłaca się wydobywać węgiel kamienny? A może suma nakładów energetycznych na wydobycie tony węgla, przewiezienia do elektrowni i spalenia jest porównywalna z uzyskaną energią? Ma ktoś odsyłacz do takich rozważań zrobionych przez fachowców?

      1. Zapewne nikt jeszcze nie zauważył że kopalnie zużywają więcej prądu niż się go wytwarza w Polsce. Jesteś pierwszy, gratulacje.

      2. Na szczęście, kopalnie węgla zużywają na razie znacznie mniej energii, niż produkują jej elektrownie ;). EROEI dla węgla, to póki co około 90 % (~10 % strat na wydobycie, wzbogacanie i transport). Jeśli masz ochotę „pobabrać” się w szczegółach, to furę ciekawych danych (niestety z USA, bo europejska nauka jeszcze do takich analiz nie dorosła) dla różnych paliw pierwotnych i nośników znajdziesz tu: https://greet.es.anl.gov/

        1. … oczywiście, napisałem bez sensu – EROEI miało być 9 (a nie 90 % ;).

  15. Ostatnio podróżowałem, po Bawarii i tam przy autostradzie zauważyłem ogromną ilość paneli słonecznych, również przykrytych śniegiem. Mieszkańcy Niemiec narzekają na ogromne ceny energii. Nie powinno ich to dziwić skoro panele słoneczne nie są opłacalne nawet na Saharze…

    1. @Kazik Ratajzer
      [1] Pierwotnym produktem użycia PV jest – jak sama nazwa wskazuje – VOLTAGE a nie HEAT.
      A konwersja, szczególnie z energią cieplną, jest zwykle źródłem dużych strat. W lecie prądu potrzebują klimatyzacja i inne urządzenia chłodzące.
      [2] Sprawność ogniw rośnie wraz ze spadkiem temperatury otoczenia, bo – podpowiedź – to nie temperatura zasila PVki.
      [3] [..]In India, electricity from solar is now cheaper than that from diesel generators. The news – which will boost India’s „Solar Mission” to install 20,000 megawatts of solar power by 2022 – could have implications for other developing nations too.

      Recent figures from market analysts Bloomberg New Energy Finance (BNEF) show that the price of solar panels fell by almost 50 per cent in 2011. They are now just one-quarter of what they were in 2008. That makes them a cost-effective option for many people in developing countries[..] Google i Wal-Martowi też się opłaca…
      [4] Jak cynik9 słusznie zauwazył, opłacalność jest definiowana także przez cel.

  16. Chodzi o to, że do nieopłacalnych szaleństw (niektóre opisane wyżej) ktoś musi dopłacić.
    Mówi się elegancko – jak powyżej – że to UNIA dopłaca. (Czyżby to skutek nauki we współczesnej szkole?)
    Otóż nie, dopłacają inni, płacąc znacznie drożej za energię: https://szczesniak.pl/2297

  17. Czy można za 50 zł/m , koszcie instalacji 1000 zł.
    zapewmić sobie ciepłą wodę dla czteroosobowej rodziny ?
    Tak.
    Zaraz zostanę posądzony o herezję i o mycie się raz w tygodniu.
    Co należy zrobić :
    – kupić bojler elek. 100 l.
    – kupić programator czasowy do prądu
    – złożyć podanie w energetyce o prąd dwutaryfowy ( za darmo)
    – ustawić programator na grzanie 2 godziny mad ranem i 2 godziny popołudniu, w wczasie tańszej taryfy

    Wystarcza to na obsługę całodzienną rodziny, mycie dużych naczyń i 4 niedługie prysznice.
    W lecie kiedy woda w rurociągach jest cieplejsza to wystarcza jeszcze na jedną kąpiel.
    Wadą jest to, że czasami zabraknie ciepłej wody i należy ręcznie włączyć programator na dodatkowe
    dwie godziny.
    Instalacja ta jest wyjątkowo ekologiczna oraz wyklucza sens ekonomiczny kolektorów itp.
    Wik6

    1. Chyba nie do końca. Z tego co wiem, przejście na prąd dwu-taryfowy powoduje, że pierwsza taryfa jest droższa (w stosunku do sytuacji gdy ma się tylko jedną taryfę). W ten sposób dostawca prądu chce zmusić klienta do przestawienia się na drugą taryfę (pralki, piekarniki, żelazka). Dwie taryfy to większa dyscyplina zużycia pradu. Na pewno się opłaca przy elektrycznym ogrzewaniu domu.

    2. No nie wiem, mi 100l bojler ledwo starczał przy dwóch osobach i grzał się dłużej niż 4h dobę. A my nawet naczyń specjalnie nie myliśmy – zmywarka.

  18. Technologia rozwiązuje problem śniegu pewnie na wiele sposobów, ja znam jeden z mojego sąsiedztwa. Zamiast montować solary na dachu, można postawić na działce (albo zamontować na dachu płaskim) modele podążające za słońcem. Są sterowane za pomocą silników, można wyłączyć automatykę i postawić ogniwa FV w pionie co jakiś czas aby spadł śnieg. Widziałem jak to działa w warunkach zimowych. Problemem jest tylko oblodzanie przy silnych mrozach, ale i na to jest sposób, pryska się odpowiednią chemią, może być z automatycznych spryskiwaczy lub ręcznie.
    Cała instalacja kosztowała ponad 200k PLN(nie wiem jaka moc, 2szt. wolnostających ogniw FV i jeden taki sam kolektor do CO i CWU) + cała instalacja zarządzająca i akumulatory, ale unia dopłaciła, nie wiem niestety ile %.

  19. Uff… bo to bez sensu jest montować solary. Jedynym rozsądnym wyjściem jest heliostat. Może być pionowy – wtedy śnieg go nie zablokuje, poza tym może pobierać ciepło nawet zimą w mrozy.

  20. Panele słoneczne a praktycznośc chcialoby się dopisac… wobec celu w jakim są montowane, czyli dostarczanie ciepła „kiedy jest zimno” i wobec przeciwności jakimi są pokrywa śnieżna i liczba dni słonecznych w okresie „kiedy jest zimno” :)… Odys

  21. Ciesze sie, ze to nie tylko ja patrze na panelowy obled ze zdziwieniem. W PL zeby byc naprawde energetycznie niezaleznym trzeba by kupic urzadzenie produkujace prad z drewna. Szukalem takiego czegos bezskutecznie kilka lat temu i do tej pory mi sie nie udalo zanalezc. Sa w sieci rozni pomyslowi Dobromirowie, ktorzy sami cos takiego zrobili z silnika od malucha i paru innych rzecz, ale – co mnie na prawde bardzo zdziwilo – nie znalazlem takiego urzadzenia produkowanego seryjnie. A przeciez drewna panstwo nie jest w stanie kontrolowac i ktos kto ma drewno moze sie bez problemu ogrzac, a jakby mial takie urzadzenie o ktorym pisze, to moglby jeszcze utrzymywac w ruchu pompy c.o., lodowke i pare innych gadzetow niezbednych do cywilizowanego zycia. A wszystko tax free.

    1. Drewno spalane jest na skale przemyslowa w konwencjonalnych elektrowniach, bo zostalo uznane za OZE i jest dotowane analogicznie jak np elektrownie wodne (wyzsze ceny pradu i certyfikaty). Z tego wynika obnizenie ostatnio cen certyfikatow, oraz z nagromadzenia tychze przez inwestorow liczacych na ciagly wzrost cen, a z produkcja „zielonego” prundu niekoniecznie majacych cokolwiek wspolnego.

      Od dawna uwazam, ze nie powinno sie wspierac OZE jak leci, ale majac juz UE, raz cos zrobic madrze i rozwijac z glowa. Elektrownie wodne w krajach gorskich (Alpy, Skandynawia i chocby Rumunia), fotowoltaika na poludniu, wiatraki tam gdzie wieje, czyli wyspy, wybrzeze i morze, biomasa np u nas. Budowanie farmy wiatrowej w centralnej Pl, gdzie mamy sredni wiatr na poziomie 6 m/s, czyli 2 m/s wyzej od punktu wlaczania sie takiej turbiny jest po prostu chore. Podobniez panele w kraju z klimatem zdecydowanie chlodnym, jak u nas…

    2. A troche bardziej skomplikowane rozwiazanie – reaktor do produkcji oleju napedowego i zwykly generator? https://www.drewnozamiastbenzyny.pl/biodiesel-produkcja/ Oczywiscie reżim stara sie to ograniczyc, ale moze po prostu da sie miec ich gdzies i robic dla siebie, po cichu? Jak za dawnych dobrych lat z bimbrem 😉 Przy okazji mozna auto zalac za grosze, ale trzeba nabyc diesla.

        1. @Jednooki

          Problem w tym, ze Łosiowe rece przyjely juz ksztalt klawiatury i nie wiem, czy Łoś wiedzialby ktora strona trzymac lutownice, gwintownik, pilke do metalu itp. gadzety. Wolalbym wiec pojsc do sklepu i po prostu kupic, zamiast bawic sie – jak napisalem wyzej – w pomyslowego Dobromira.

          @Lysander

          Moze i drewno jest spalane na skale przemyslowa, ale jego cena nie poszla w gore od dobrych kilku lat (lub poszla minimalnei w porownaniu z innymi nosnikami energii), a poza tym w razie jakichs szalenstw rzadu zawsze mozna uzbroic sie w pile reczna i pojsc z sasiadem za plot do lasu 😉

  22. Istnieją akumulatory ciepła i rekuperatory, które można nagrzać w lecie i odbierać energię w zimie. Nie magazynują wprawdzie prądu, tylko ciepło, ale zważywszy że 80% całej zużywanej energii idzie na ogrzewanie, chyba się to opłaca. Trzeba mieć oczywiście dom jednorodzinny i najlepiej pomyśleć o instalacji tych wynalazków jeszcze na etapie projektowania.

    1. nagrzać w lecie i odbierać energię w zimie Bardzo ciekawe i zupełna nowość dla mnie… Wiem że w praktycznych warunkach dobrze działa duży, dobrze izolowany zbiornik na ciepłą wodę „trzymający” ciepło przez okres rzędu tygodni; o miesiącach nie słyszałem…

      1. Jest/był taki system oparty na osuszaniu/nawadnianiu siarczku sodu. Szukać po hasłem „tepidus Na2S”. Zbiornik bezwodnego siarczku zamknięty może czekać dowolnie długo.

      2. Można też w drugą stronę, zamiast izolować ciepły zbiornik można go schładzać i wykorzystywać energię uwalnianą podczas krystalizowania lodu, czyli paradoksalnie „grzać lodem”, tu filmik jak to działa w praktyce (dla wrażliwych: po niemiecku) https://www.youtube.com/watch?v=trLIrMtaLK4

        1. Totalny offtop:
          Niemiecki jest dla mnie synonimem języka obcego. Zaciekawiony na czym ten system polega włączyłem tłumaczenie napisów. Tego się z niczym porównać nie da. Polecam.

      3. Zbiornik na wode podobno daje rade utrzymac cieplo nawet w skali miesiecy (musi byc zakopany w gruncie, i miec kilkadziesiat m3 pojemnosci).

        Jest tez jeszcze inna zaskakujaco prosta opcja – przechowywanie ciepla bezposrednio w gruncie znajdujacym sie pod domem. Grunt jest dosc dobrym izolatorem, juz na glebokosci 2-3 metrow jego temperatura jest rowna sredniej rocznej temperaturze powietrza. Tak wiec: pod fundamentem zakopujemy rurki z woda, idace na kilka/kilkanascie metrow wglab gruntu. W lecie podgrzewamy wode sloncem i goraca pompujemy w dol, oddajac cieplo do gruntu. A w zimie tym cieplem sie grzejemy. W cieplych klimatach mozliwe jest tez uzywanie tego bardzo prostego ukladu jako klimatyzacji – podczas chlodnej pory roku chlodzimy grunt, by podczas upalow pobierac zimno z powrotem.

        https://en.wikipedia.org/wiki/Seasonal_thermal_energy_storage_%28STES%29

        Przyklad z Kanady:
        https://en.wikipedia.org/wiki/Drake_Landing_Solar_Community

      4. Najprostszy i możliwy do wykonania nawet w warunkach amatorskich system polega na roztapianiu parafiny. Trzeba mieć duży i dobrze izolowany zbiornik wypełniony parafiną i przepuścić przez niego gęstą siatkę miedzianych rur z wodą.

        Bardziej hardkorowe systemy opierają się na ciekłym sodzie. W domach to raczej niepraktyczne, ale stosuje się to w fabrykach.

        1. opierają się na ciekłym sodzie może nie rozpędzajmy się aż tak bo jeszcze wyjdzie z tego mały reaktor atomowy i znowu nie bedzie dobrze? 😀

          Z parafiną ciekawe… Dodatkowy plus – nie powoduje korozji.

          1. Mały reaktor atomowy? Jak najbardziej. Można wykorzystać do ogrzewania odpady z elektrowni atomowych, które obecnie leżą i się marnują. Słyszałem, że używa się tego do ogrzewania skafandrów płetwonurków. Zaleta jest taka, że taka „kotłownia” zabiera mało miejsca, jest bezobsługowa, paliwo wystarczy uzupełniać raz na kilka lat no i nie generuje zanieczyszczeń a wręcz je usuwa.

            Wadą są oczywiście kwestie ekologiczne. Gdyby ktoś wrzucił trochę takiego paliwa ze swojego pieca np. do ujęcia wody pitnej, to mógłby spowodować szkody. Z drugiej strony ogrzewanie paliwami kopalnymi też truje (i produkcja generatorów odnawialnych też truje), więc może się okazać, że jednak atom jest bardziej ekologiczny.

            Największą wadą takiego rozwiązania będą oczywiście kwestie psychologiczne. Część osób może nie chcieć, żeby ich sąsiad miał coś takiego, bo atom jest zły i już. Ale jak skończy się ropa, to myślę, że ci, którzy nie lubią atomu po prostu umrą z zimna i będzie spokój.

        2. Najbardziej hardkorowe systemy to…. reaktory, chłodzone ciekły sodem. Mają tylko ten problem, że pracują do pierwszego zatrzymana.

      5. Niemcy kiedyś zrobili takie zbiorniki ciepła ze zwykłą wodą dla kilkudziesięciu domków i okazało się, ze sporo przewymiarowali instalację (czyli zbiorniki były ZA DUŻE w stosunku do potrzeb osiedla). W sumie jest to opłacalne dla domów niskoenergetycznych, czyli z bardzo skuteczną termoizolacją i odzyskiem ciepła w wentylacji. Polscy przodownicy budowlano-architektoniczni żyją ciągle w realiach niemal darmowego węgla i burzą się, gdy inwestor chce dać więcej niż „dychę” styropianu albo nie daj Boże ma odebrać wentylację mechaniczną z rekuperatorem.

        Ciągle powtarzam, że należy najpierw oszczędzać, a dopiero potem szukać tańszego źródła czy „zwrotu” z „inwestycji” jaką są np panele. Kompletną bzdurą jest taki zwrot, wystarczy policzyć; tędy prędzej dojdzie się do odcięcia od cywilizacji niż do wolności. No ale jak ktoś chce zostać leśnym ludkiem, to przecież nie można zabronić.

        Pomysł z parafiną też nie jest nowy. Zerknąć tylko sugeruję na pojemność cieplną tego związku i porównać ją z wodą (dwa razy mniejsza niż hadwao). Druga rzecz to niska przewodność cieplna parafiny. Czytaj: musielibyśmy zbudować dwa razy większy akumulator ciepła i wielokrotnie gęściej go „ożebrować” w środku, najlepiej nietanią miedzią :). Poza tym parafina nie spada za darmo z nieba jak woda i trzeba wysupłać kolejne grosze dla rafinerii. Droga ta wolność 😉

        Skoro Cię Cyniku temat interesuje, to proponuję poszperać na stronach kanadyjskich, australijskich, niemieckich, norweskich, szwedzkich i fińskich. W tych sześciu krajach faktycznie dba się o ekologię i ekonomię w budownictwie na każdym kroku; co więcej edukuje się obywateli.

        1. Nie chodzi o ciepło właściwe parafiny, tylko o ciepło krzepnięcia. W przemianie fazowej z cieczy w ciało stałe można pomieścić mnóstwo energii. Takie mnóstwo, że stosunkowo niewielki zbiornik wystarczy do ogrzewania na całą zimę.

          1. „Stosunkowo niewielki” nie jest prawdą. Doświadczenia szwedzkie (bodajże) pokazują, że dla zakumulowania ciepła w układzie dzień-noc dla domku jednorodzinnego potrzeba około 3m3 parafiny. Do tego w zimę często występują pochmurne dni. Dla zapewnienia minimalnego bezpieczeństwa cieplnego trzeba by zgromadzić 10m3, co daje 60kzł bez zbiornika i instalacji.
            Bardzo dobry pomysł, ale nieekonomiczny.

        2. Czytałem jakiś czas temu artykuł o „inteligentnych” materiałach budowlanych – kulki parafiny są wmieszane w bdeton i z tego robi się ściany… Ale to akurat rozwiązanie w cyklu dobowym – kulki stygną (i krzepną) w nocy, w dzień działając jak klimatyzator.

  23. Tylko widzisz, za prąd ekologiczny „elektrownia” płaci dużo więcej niż za ten, który potem Ci sprzedaje. W myśl jakiś tam przepisów muszą kupić ileś procent tzw. „zielonego prądu” (ze źródeł odnawialnych), bo inaczej płacą karę. Tak więc prąd np. z elektrowni wodnej kupują dużo dużo drożej niż np. z węglowej. I tylko dlatego opłaca się stawiać te wiatraki i tamy na małych rzeczkach.

    PGE przed debiutem giełdowym miało poważny niedobór zakupów tego prądu, ale jakie cuda kreatywny dział księgowości (szczególnie podczas wchłonięcia ZEORKu) tam wykonał to naprawdę chylić czoło.

    1. @:”I tylko dlatego opłaca się stawiać te wiatraki i tamy na małych rzeczkach.”

      No nie wrzucaj do jednego worka wiatraków i elektrowni wodnych. Elektrownie wodne są OK i (w przeciwieństwie do wiatraków) są pewnym źródłem taniej energii elektrycznej. Woda płynie „zawsze” a wiatr „prawie nigdy”. Jestem przeciwnikiem wiatraków i zwolennikiem elektrowni wodnych.

  24. „Czeski film” – nikt nic nie wie ?
    „Czeski] sektor fotowoltaiczny potępia jednogłośnie wprowadzane środki. Inwestorom zagwarantowano stabilność systemu feed-in tariff, a decyzja rządu wprowadza brak zaufania w energię odnawialną jako stabilną inwestycję, a także w Republikę Czeską jako stabilne miejsce do inwestowania – komentuje decyzję czeskiego senatu Eleni Despotou, sekretarz generalny EPIA – czeskiego stowarzyszenia fotowoltaicznego.”

    https://gramwzielone.pl/energia-sloneczna/1971/czechy-solarny-podatek-uchwalony

  25. Właśnie weryfikuje się model tworzenia nowej OZE-energetyki. Zielone certyfikaty, które były filarem całego dealu z OZE właśnie spadły poniżej 120 złotych, czym postawiły wszystkich wiatrakarzy, panelarzy i przetwórców łajna przed rychłą perspektywą plajty… Ratowanie tych „biznesmenów” przez zakazanie palenia słomą i trocinami w kotłach elektrowni położy za chwilę chłopów i przetwórców biomasy, którzy uwierzyli w zieloną perspektywę.

Comments are closed.