Kupno piwa w Outright Monetary Transactions

na razie na Białorusi

Kiedy Europejski Bank Centralny we wrześniu 2012 anonsował  Outright Monetary Transactions (OMT) cała Europa zaniemówiła z niepokoju. No, może nie cała ale przynajmniej ta jej część która zna angielski. Brak krajowych tłumaczeń tego pojęcia dla reszty (przybliżony sens: dzikie drukowanie pieniądza z powietrza i zakup za to śmieciowych obligacji bankrutów PIIGS) mówił sam za siebie. Angielski nie po raz pierwszy wykazuje swoją wyższość nad innymi językami w zakresie kreatywnego nazewnictwa tak że masy nie mają zielonego pojęcia z której strony są skubane. Podobny program w Ameryce też nosi na przykład welwetową nazwę quantitative easing. Czy można „easing”, i do tego nie jakiś brutalny lecz jedynie łagodnie „quantitative” kojarzyć w ogóle z czymś złym i niepożądanym?

No więc wydawało się że  druk papierowego pieniądza fiat na skalę Outright Monetary Transactions nie będzie miał prędko precedensu w Europie,  przynajmniej od czasów hiperinflacji w Republice Weimarskiej. Najbliższym w czasie odpowiednikiem przychodzącym na myśl byłaby może  groteskowa hiperinflacja w Zimbabwe Mugabego.

Teraz okazuje się że jednak precedens był i że ECB wzorował się prawdopodobnie na wiodących w tej dziedzinie doświadczeniach Centralnego Banku Białorusi. Obok mamy ilustrację jak wyglądają w tym sympatycznym kraju „outright monetary transactions”…   =:o

ECB  miał podobno zaprzeczyć jakoby sytuacja taka jak na Białorusi mogła powtórzyć się w strefie euro w następstwie programu OMT.  Ma to być absolutnie wykluczone.

Mamy nadzieję że w tym przypadku ECB ma rację.  W najgorszej marze sennej   nie potrafimy sobie wyobrazić abyśmy w Europie, nawet w środku kryzysu, musieli pić piwo białoruskie!

Wszystko inne jednak z filmiku możemy sobie wyobrazić jak najbardziej… Proost!

 

 

28 Replies to “Kupno piwa w Outright Monetary Transactions”

  1. Z pewnością w te pędy zostanie uchwalona odpowiednia dyrektywa „zakazująca” skutków „drukowania” 🙂

  2. „Greckie Ministerstwo pracy za niepełnosprawnych, którzy mogą się starać o rentę, uznaje pedofilów, ekshibicjonistów, sadomasochistów, piromanów i hazardzistów. Informacje o rencie dla pedofila znajdują się na oficjalnej stronie internetowej ministerstwa pracy w Atenach. Podpalacze i pedofile są niezdolni do pracy w 35% zaś cukrzycy tylko w 10%
    Zdaniem greckiej Konfederacji Osób Niepełnosprawnych rząd po prostu obraża ludzi niepełnosprawnych. Władze twierdza że skłonności do pedofilii czy sadomasochizmu prowadzą do ograniczenia zdolności do pracy czyli należy im się renta inwalidzka.

    Bankructwo Grecji już faktycznie nastąpiło. Teraz wierzyciele organizują życie dłużnika tak jak im się podoba.
    Nie ma czegoś takiego jak suwerenna Grecja.
    Stan niewypłacalności przydarzał się europejskim krajom 73 razy. Rekordzistą jest Grecja, która od momentu uzyskania niepodległości w 1829 roku połowę czasu spędziła w stanie bankructwa i restrukturyzacji.”
    https://matusiakj.blogspot.com/2013/01/dug-dobry-i-zy-part3.html

  3. a ja z innej beczki

    jak widzę taki obrazek jak ludzik za fiat money kupuje fiat food na zgrzewki to dostaje wstrętu do ludzi….

    też tak macie?

    W ogóle to sobie myślę, że inflacja jest jakoś skorelowana z inflacją syfiastego żarcia ale jeszce nie potrafię tego rozkminić 😀

    1. @seba:
      Jak najbardziej. Ukrytą formą inflacji jest oszczędzanie na jakości. Dostajesz coraz gorszy towar za tą samą cenę. W mięsie jest coraz więcej skrobii, w serze coraz więcej oleju, w śmietanie coraz więcej krochmalu. Na ZH zauważyli, że producenci kawy kupują coraz mniej ziarna Arabica a dokładnie o tą samą wielkość wzrastają zakupy tańszego ziarna Robusta. A cena produktu końcowego się nie zmienia.

      Z innej beczki: będziemy jeździć coraz starszymi i brudniejszymi autobusami, ochroniarze w biedronce będą coraz bardziej gburowaci, ciepła woda w kaloryferach będzie coraz zimniejsza. A cena wciąż będzie ta sama.

  4. Równie dobrze można u nas zrobić filmik: płacąc żółtymi.
    Szkoda tylko kasjerki…

  5. „Podjudzony” przez Cynika poczytałem trochę o inflacji na Białorusi. Oni chyba są na etapie „późnego Gierka”. Tutaj krótki opis stanu rzeczy:
    https://www.polskieradio.pl/75/921/Artykul/758665,Inflacja-na-Bialorusi-wyniosla-ponad-20-procent

    Najbardziej podoba mi się zdanie:

    „… ceny na podstawowe produkty żywnościowe i towary przemysłowe są regulowane przez resort gospodarki, władze obwodowe oraz władze Mińska, aby zmniejszyć inflację.”

    Proszę. Władze starają się i „walczą z inflacją”.

  6. szok przecież to jest hit roku buhhahhahahahah
    tylko że jest to śmiech przez łzy

    no ale jak rządzą durnie to co się dziwić

  7. @Zenek

    OMT to „piekno” narusza. ECB bowiem skupuje panstwowe obligacje (czyli dlugi) za zywa gotowke, a wiec wypuszcza na rynek pieniadz duzej mocy, zastepujac nim pieniadz kredytowy, czyli obligacje. Normalnie, gdyby banki komercyjne za otrzymana gotowke zrobily „zakupy”, to inflacja byla by taka, ze „łeb z płucami urywa”. Jednakze gotowka, ktora banki komercyjne otrzymuja w zamian za obligacje jest z rynku sterylizowana, czyli wraca na konta bankow komercyjnych w ECB. Niestety łoś ma za zbyt maly rozumek i nie qma co sklania banki komercyjne do pozostawienia kasy w ECB, zamiast do zrobienia z niej uzytku.

    1. Dotychczasowy „brak inflacji” tłumaczony jest czasem tym że excess reserves trzymane przez banki komercyjne w banku centralnym nie mogą zostać własnie użyte „na zakupy”. Są jednak rezerwami na podstawie których bank może pożyczać, ze znanym multiplier effect rezerwy cząstkowej. Jeżeli teraz przy kontrakcji kredytu popyt na nowe pożyczki jest słaby nowy pieniądz nie jest kreowany („borrowed into existence„) i dlatego inflacja jest „umiarkowana”. Ale jeżeli tylko „podniesie swoją wstrętną głowę” to bankierzy centralni obiecują że natychmiast wydrenują z rynku nadmiar „liquidity”.

      Przypomina mi to dywagacje nt. walki ze śniegiem ludzików stojących pod olbrzymim nawisem śnieżnym… 😉

      1. A dlaczego banki komercyjne nie moga wydac tych pieniedzy na zakupy? W koncu to co dostaja od ECB w zamian za obligacje swinek to jest CASH, czyli pieniadz duzej mocy. Nic wiec tu wiecej nie trzeba kreowac. Czyli banki komercyjne moga z tym CASHem pojsc na gielde rolna i np. wykupic kontrakty terminowe na cala tegoroczna i przyszloroczna pszenice, a jak jeszcze cos zostanie to moga dokupic przyszloroczna globalna produkcje srebra, zlota i platyny. Czemu zatem decyduja sie na trzymanie rezerw w ECB na lichy procent, a nie na inwestycje w commodities? Czy jest to kwestia regulacji prawnych, cichych umow (w stylu, ze ECB bankom mowi, ze jak nie beda trzymac calej kasy w ECB, to ECB nie skupi juz od nich nigdy wiecej swinskich obligacji), czy tez jakichs innych czynnikow?

        1. Banki komercyjne to nie są wolnorynkowe instytucje lecz jeden z najbardziej regulowanych „przemysłów”. W pewnym stopniu w odniesieniu do „przemysłu produkującego pieniądz” ma to sens. To co bankowi komercyjnemu wolno a czego nie wolno robić jest ściśle określone. W szczególności tonący bank otrzymujący darmową forsę w bailoucie będzie wiedział perfekcyjnie gdzie jego miejsce w szeregu jest. To co nie jest czasem zbyt transaparentne to jak dokładnie pewne rzeczy są egzekwowane. Był dobry przykład w kryzysie 2008 kiedy władze „wyższe” nakazały Bank of America przejęcie Merril Lynch. To znacznie więcej niż przyjacielska sugestia z FEDu nieruszania pewnego konta…

          1. Jak więc ma się do do tezy głoszonej przez Song Hongbing-a że ich bank centralny nie jest takim złem(a wręcz dobrem ) jak zachodnia bankowość centralna dzięki charakterowi waluty którą wprowadza w obieg,a ściślej mówiąc dzięki sposobom wprowadzania jej na rynek?

    2. Jak na mój mały rozumek to jest tak, że teraz skup szajsu za żywą gotówę, czyli QE w Stanach i OMT w strefie euro, to czyszczenie bilansów banków. „Świnki” są już trupami, nie mają płynności i zdolności do spłacania swoich zobowiązań. I nie będą miały, bo socjału drogą demokratyczną się zmienić nie da – społeczeństwa są zbyt zdegenerowane, by się na to zgodzić po dobroci. Pozostaje tylko ubój świnek(który obecnie odbywa się koszernie, ze spuszczaniem z nich krwi na żywca). W takiej sytuacji tzw. finansjera krzyknęła do polityków „pomożecie towarzysze?”. No i pomagają. „Czyszczą” bankom bilanse, zamieniając różne tzw. „toksyczne aktywa” na gotóweczkę. I już jako prezes banku nie musisz pokazywać w bilansie, że spora część „assets” to szajs, a więc w istocie straty, które po rozliczeniu „zjedzą” kapitały własne banków i uczynią z nich de facto bankrutów. Całą zabawę można zacząć od początku.
      To czego sam nie rozumiem, to co z tymi górami szajsu zrobią później banki centralne? Kto im później „wyczyści” bilanse?

      1. Przewidywać ostrożnie wolno że zakończy się to jakąś formą „big reset” oraz wesołym oberkiem po tym. A w międzyczasie masowy odpust długów, wymiana „pieniędzy” i małe ruchawki oczywiście. Ale nie chcę wszystkiego zdradzać… 😉

  8. Ten filmik (rzeczywistość!) przewrócił do góry nogami cały mój liberalny śwatopogląd. Wskutek wieloletniej reedukacji w duchu ekonomii austriackiej żyłem w błędnym przekonaniu, że bogactwa nie można sobie tak po prostu wydrukować, że nie bierze się ono z gotówki. Tak to jest, gdy przyjmuje się za pewnik akademickie rozważania, które jak się później okazuje nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością.

    Co widzimy na obrazku? Górę pieniędzy, odpowiedź wydaję się być oczywista.
    Jakie są jednak skutki istnienia takiej góry pieniędzy? Są wielorakie i dalekosiężne:
    1) W zależności jak dużo tych banknotów będzie, klient będzie mógł:
    – zatrudnić osobę do konserwacji banknotów: grabienie, magazynowanie, liczenie gotówki (wzrost zatrudnienia!),
    – przyjechać do sklepu pojazdem z przyczepą na banknoty (impuls dla producentów specjalistycznych przyczep – nowy segment przyczep!),
    – zatrudnić/wynająć szofera (zatrudnienie!) z samochodem z odpowiednio dużą przestrzenią bagażową (impuls dla producentów specjalistycznych aut!)
    2) Właściciel sklepu będzie musiał:
    – zatrudnić osoby do ręcznej „obróbki” banknotów!
    – zakupić maszyny do liczenie gotówki (kolejny impuls dla producentów)!
    – wybudować / wynająć przestrzeń magazynową do przechowywania gotówki (co za impuls dla budowlańców!)
    A to tylko kilka przykładów…

    Kończąc ten przydługi wywód muszę skierować słowo do Szanownego Autora. To co Pan zrobił w ostatnich latach w ramach prowadzenia tego bloga okazało się być oszustwem intelektualnym, które kosztowało mnie bardzo wiele znajomości. Wiele osób „odprawiłem” z etykietą socjalisty. Czuję się rozgoryczony…

    1. „Wskutek wieloletniej reedukacji w duchu ekonomii austriackiej żyłem w błędnym przekonaniu, że bogactwa nie można sobie tak po prostu wydrukować, że nie bierze się ono z gotówki.”

      miałem to samo, wierzyłem w pracę, oszczędności, inwestycje a przed wszystkim w Balcerowicza 🙂
      myślę że ta szkoła austriacka to krecia robota tych co dobrze sobie żyją, bo żeby oni mieli dobrze ktoś musi być frajerem, ktoś musi pracować od świtu do nocy i oszczędzać zarobioną kasę, a cwaniaki w tym czasie sobie drukują by skorzystac z pracy frajerów wierzących w oszczędności pracę i inwestycje

    2. @Stunna

      Oj chyba jednak za malo czytales o tej austryjackiej szkole ekonomii skoro twierdzisz, ze ta gora pieniedzy bedzie generowac miejsca pracy i dobrobyt.

      Chyba, że to taki sarkazm byl.

    3. @Stunna: nie tylko że rynek pracy ruszy, poprawi nam się również demografia i długowieczność. Gdzieś czytałem (link zeżarło), że w Republice Weimarskiej właśnie niezerowej części populacji zaczęło się zdawać po jakimś czasie obcowania z ochnastoma pierdylionami zer na każdym korku, że mają po kilka milionów lat albo dziesięć miliardów dzieci.

    4. @Stunna

      No to nie jesteś jedyny. Mises kiedyś zrobił coś w ten deseń.
      Otóż będąc w klubie pełnym współczesnych sobie ekonomistów, po pewnym czasie przysłuchiwaniu się rozmowom, wstał, walnął drzwiami i wyszedł. Podobno na odchodnym rzucił tylko jedno zdanie osłupionym kolegom: ” Wszyscy jesteście socjalistami!”. 😉

      G.F.

  9. pamiętajmy że oprócz drukowanej kasy „drukowany” jest również dług
    w razie czego kase można zutylizować żadając spłaty długów
    na tym polega piękno przekrętu, niby kasy jest ogrom, ale jak ją zbilnsowac z długami to nie ma jej wcale 🙂

    1. „Money as debt” tak? Otóż, nie. Oprócz długów produkowana jest tez gotówka i ona przy spłacie długów nie ginie. Długawe, ale polecam bo rozprostowuje parę mitów niedawno powstałych i zdaję się chwytliwych czego jesteś najlepszym przykładem:
      https://www.tomwoods.com/blog/why-the-greenbackers-are-wrong/#more-6981
      To co piszesz sugeruje, że idziesz za pieniężnym komunistą Billem Stillem – ciekawe dlaczego ta godność brzmi jak pseudonim artystyczny. Facet jest odpowiedzialny za „Money masters” i „The Secret of Oz ”
      I on chce ni mniej ni więcej tylko brutalnego państwowego monopolu na pieniądzu. Chce żeby Tusk i Obama miał maszynę drukującą kasę, wtedy wszyscy na stałym przychodzie: emeryci, ludzie na etacie utracą siłę nabywczą swoich pieniędzy, ci którzy odłożyli swoją konsumpcję w czasie oszczędzając i zwalniając swoje zasoby do gospodarki (bo ta kasa jest komuś pożyczana, w zdrowych okolicznościach jakiemuś inwestującemu kapitaliście) są również brutalnie i podstępnie okradani, oczywiście dla wspólnego komunistycznego dobra…
      Nemezis Stilla jest G. Edward Griffin:
      https://www.freedomforceinternational.org/freedomcontent.cfm?fuseaction=meetstill
      i oczywiście cała szkoła Austriacka:
      mises.org
      tomwoods.com
      consultingbyrpm.com
      schiffradio.com
      lewrockwell.com
      wenzel.podbean.com

      1. Szkoła austriacka jest ok ale jej wyznawcy czasem mają trudności z wyartykułowaniem czego chcą… 😉 Może dlatego że nigdy nie byli przy władzy i nie zanosi się że będą…
        Jeżeli chcą ideału to go będą nadal chcieli za 100 lat, nie będą nic bliżej. Na mój gust lepiej poświęcić nieco ortodoksji a znaleźć się bliżej celu…

        Podstawowy błąd jaki popełniasz jest IMO taki że przenosisz abstrakcyjne pojęcie „państwowego monopolu” na pieniądzu do sytuacji rzeczywistej której po prostu nie widzisz. Nie widzisz więc że to nie rządy mają coś do gadania ale klasa banksterska ukrywająca się za parawanikiem tych rządów i demokracji i je finansująca. I to ona ma monopol na drukowanie a nie Obama który jest tylko figurynką. Nie pozwala Ci to dostrzec rzeczy prostej – że gdyby doszło do znacjonalizowania banków obecnie – to choć formalnie nie do pogodzenia z wolnym rynkiem i szkołą austriacką, w tej konkretnej, postawionej na głowie sytuacji bankierów kontrolujących rządy a nie odwrotnie – byłoby to dobre a nie złe.

        Nie wiem jak by się rzeczy dalej potoczyły. Myślę jednak że zamiast gwałcić na polecenie klasy banksterskiej społeczeństwa na bailouty dla nich i zadłużać je do 3go pokolenia rządy które znacjonalizowałyby banki bankrutując tym samym klasę banksterską i przejmując od niej kontrolę nad pieniądzem, zrobiłyby definitywnie dobrą rzecz, a nie złą. Jak w kryzysie szwedzkim na pocz. lat 90-tych gdzie socjalistyczny – de facto – rząd znacjonalizował banki, zbankrutował ICH akcjonariuszy i posiadaczy obligacji (sorry guys) i niespodzianie dla mnie przynajmniej sprywatyzował banki ponownie. Mógł nie sprywatyzować i wtedy mielibyśmy problem, ok.
        Ale nie mamy. Dlatego ortodoksyjne powtarzanie sloganów o złym rządzie, bez wnikania co się za tym kryje, jest widzeniem cyferblatu zegara bez zrozumienia mechanizmu jaki się za tym kryje i REaLNYCH uwarunkowań.

        Rząd kontrolujący podaż pieniądza jest złem, zgoda. Ale bankier kontrolujący rząd w obecnym modelu,a przez to podaż pieniądza i całą resztę, jest złem dużo większym. Widźmy świat w realnych proporcjach i taki jakim jest!

        1. Mam dwa problemy. Jeżeli byś je wyjaśnił to byłbym wdzięczny.
          1) Kto tworzy środowisko prawne dla działania banków? Banksterka? czy politycy? Kto wybiera polityków? Do wyboru polityków wystarczą sami banksterzy czy tacy jak Ty też muszą brać w tym udział? Wiem, wiem. Pieniądze banksterów robią z Ciebie idiotę przy urnie. Tak jest rzeczywiście? Ach nie z Ciebie nie robią idioty tylko z milionów innych. Czy znasz kogoś takiego osobiście, z którego banksterzy zrobili przy urnie idiotę (przecież to miliony ludzi), czy wystarczy Ci, że o takich pisałeś/czytałeś?
          2) Podaj dokładny mechanizm pokazujący jak dowolny bank, może być jakiś przez Ciebie wybrany, drukuje pieniądze. Kto w takim banku podejmuje decyzję o drukowaniu, kto fizycznie drukuje, i gdzie się ten druk odbywa. Mówię ciągle o jakimś banksterskim banku, który nie jest bankiem centralnym – agendą rządu.

          1. Były dwa problemy, mam czas na dwie odpowiedzi… Tymczasem pytań namnozyło się wiele… 😉

            Kto tworzy środowisko prawne dla działania banków? – Poważny błąd na samym wstępie! Jak można w ogóle nawiązywać do „prawa” w sytuacji ewidentnego bezprawia? Jakim „prawem” „rząd” USA uratował TARPem zbankrutowane banki prywatne kradnąc $700mld od podatników i dając to prywatnym bankierom których uchroniło to od destytucji? Żadna lampka nie miga? Hello!

            Pieniądze banksterów robią z Ciebie idiotę przy urnie.
            – Well, nieudokumentowana teza wskazująca na mądrość naszego regulaminu aby dla bezpieczeństwa trzymać się form bezosobowych…:-D 😀 Podczas gdy o stanie mentalnym cynika9 można spokojnie spekulować ta spekulacja wskazuje że idiotą może być tylko i wyłącznie autor spekulacji. Cynik9 na wybory nie chodzi wobec czego stać się może czymkolwiek, idiotą a nawet Frankensteinem, ale na pewno nie przy urnie…. 😀 😀

            Czy znasz kogoś takiego osobiście, z którego banksterzy zrobili przy urnie idiotę. Ściśle mówiąc to nie. Znamy całe masy idiotów ale z wrodzonego taktu nie pytamy od kiedy.

            Mówię ciągle o jakimś banksterskim banku, który nie jest bankiem centralnym – agendą rządu. – mówić to możesz ale myślę że nie bardzo wiesz o czym mówisz… Prywatny bank FED, z kilkunastoma terenowymi agenturami oraz grupą wtajemniczonych „primary security dealers” finansującymi dług państwa ustala i egzekwuje w praktyce reguły gry, decydując o polityce monetarnej oraz o wszystkim innym, łącznie ze składem rządu, „prawem”, „wyborach” między dopuszczonymi do gry „kandydatami”, itd. Taki a nie inny był przecież sam cel powołania FEDu w 1913.

            jak dowolny bank, może być jakiś przez Ciebie wybrany, drukuje pieniądze. – zanim bym zadał takie pytanie machając w poprzednim poście Misesem i Rothbardem zaszyłbym się w bibliotece czytając klasyków abym przynajmniej wiedział czym macham… 🙂 Myslę że masz problem ze zrozumieniem przenośni „drukowania pieniędzy”. Najwyraźniej spodziewasz się że dowolny bank, najlepiej ten wybrany przez cynika9, ma w piwnicy jakąś mityczną drukarkę HP 😀 Sorry, tak nie jest. Bank „drukuje” za każdym razem gdy daje pożyczkę. Za każdym razem gdy tak robi generuje x więcej pieniądza niż ma w swoich rezerwach. To wynika z zasady rezerw cząstkowych. Ile tego będzie wynika, oprócz popytu, z przyzwolenia władz wyższych. Którymi nie jest rząd. Co nas prowadzi z powrotem do podstawowej kwestii kto tym wszystkim rządzi…

          2. Odpowiem pod swoim tekstem bo pod Twoim nie mogę.
            O TARP decydowali wybrani przez wyborców politycy, a nie bankierzy. Czy ty to uznasz za prawo czy za bezprawie to już Twoja wolna ocena. I mnie żadna lampka się nie zapaliła. Środowisko pracy banków ustawiają politycy. Nie znam banku, który by wyszedł poza zasady ustanowione przez polityków. Wybranych przez wyborców polityków.
            Nigdzie nie pisałem, że FED to prywatny bank. Według mnie każdy bank centralny to agenda rządu.
            Jeżeli sytuacja gdy Kaziu wpłaci do banku 1000, a potem bank pożyczy z tego Jasiowi 900 to drukowanie pieniędzy, to mamy inne definicje drukowania pieniędzy. Dla mnie drukowanie pieniędzy to zjawisko gdy w czasie t+1 na rynku jest więcej pieniędzy niż w czasie t. W podanym przeze mnie przykładzie takie zjawisko nie zachodzi. Dla mnie nie ma tu drukowanie i nic do tego nie maja rezerwy banku. Rezerwy maja znaczenie dla bezpieczeństwa i stabilności banku ale nie dla tego czy drukuje czy nie. Nie znam banku, w którym strumień wypływających pieniędzy, obojętnie w jakiej formie, czy to gotówką, transferem elektronicznym, w postaci kredytu czy jakiejkolwiek, byłby większy niż strumień pieniędzy wpływających do tego banku. Jedynym źródłem dodatkowych pieniędzy na rynku jest bank centralny.
            Banksterzy odpowiedzialni są za wiele rzeczy ale nie są odpowiedzialni za zasady w jakich działają (można to nazwać prawem lub bezprawiem) i nie są odpowiedzialni za przyrost pieniędzy na rynku. Za obie te rzeczy odpowiedzialni są politycy lub ludzie bezpośredni przez nich wyznaczeni jak prezes FED

        2. Termin wyznawcy to zwyczajne wyzwisko.

          „Podstawowy błąd jaki popełniasz jest IMO taki, że przenosisz abstrakcyjne pojęcie „państwowego monopolu” na pieniądzu do sytuacji rzeczywistej której po prostu nie widzisz.”

          Pojecie wcale nie jest abstrakcyjne – jest całkiem realne. Czy mogę uruchomić bank i zacząć emitować pieniądze? Nie ma o czym rozmawiać – nie mogę.

          Nie, banki nie mają armii, nie mają broni masowego rażenia, nie mają policji nie mają monopolu na używanie siły względem swoich obiektów. Twierdzisz, że jestem ślepy? Dobre sobie. Banki popsuły państwo i wykorzystały je do swoich celów? To jest stawianie karocy przed koniem. Problem w tym, że było co kontrolować i co korumpować – ciągle o tym bębnisz.

          Tak to jest bardzo przyjemny związek dla obu stron, bo rząd potrzebuje bankierów w celu tym skuteczniejszego dojenia swoich krówek. W zamian bankierzy dostają najcudowniejszą maszynę jaką kiedykolwiek wynaleziono – z ich punktu widzenia oczywiście. Wyobraź sobie, że jesteś jedynym złodziejem na świecie…

          Tak, masz rację – spuścić grube koty przez nacjonalizację, można też przez klasyczny default. A później Austriacy proponują prywatyzację, są różne scenariusze powrotu do standardu złota tak, żeby wrócić do stanu sprzed przejęcia bankowości przez państwo i od tego momentu – Laissez-faire. Jest trochę wątpliwości i debat w obozie na temat free fractional reserve banking. Ja się skłaniam raczej do pełnej rezerwy, ściganej jako zwyczajne oszustwo w razie nadużycia – skoro jest tyle samo tytułów do aut co fizycznych aut, to dlaczego miałoby być więcej tytułów do pieniędzy niż pieniędzy? Jest cała masa problemów z rezerwą cząstkową, jednym z większych jest możliwość wywołania cylu biznesowego przez ekspansję kredytu:
          https://mises.org/media/7426/Trivial-Objections-to-Fractional-Reserve-Free-Banking

          Co do bailotów – zgoda, nie wiem laczego odniosłeś inne wrażenie.

          „Jak w kryzysie szwedzkim na pocz. lat 90-tych gdzie socjalistyczny – de facto – rząd znacjonalizował banki, zbankrutował ICH akcjonariuszy i posiadaczy obligacji (sorry guys) i niespodzianie dla mnie przynajmniej sprywatyzował banki ponownie. Mógł nie sprywatyzować i wtedy mielibyśmy problem, ok.”
          Nie ok. Bo ta „prywatyzacja” jest zwyczajnie podpięciem na powrót państwowego banku do światowego systemu – bank jest dalej państwowy.

          „Widźmy świat w realnych proporcjach i taki jakim jest!”
          Widźmy, widźmy. Nie ma wolnego rynku w produkcji pieniądza. Na terenie Polski jest tylko jeden prawny środek płatniczy, w którym realizowane są wszystkie długi i haracze – proporcji tutaj nie ma, to jest fakt bezproporcjonalny.

          FED robi dokładnie to co chce rząd USA, nie na odwrót. Prywatność FED’u pozostawiam w tym momencie bez komentarza. Wspomnę tylko, że bezpaństwowych monopoli nie ma – jednorożec wymyślony przez socjalistów. Nawet jeżeli rząd USA siedzi w tej chwili w FEDzie a Obama to tylko marionetka – nic się nie zmienia – bank centralny czerpie władzę z nadanego przez państwo przywileju, nie na odwrót.

          1. CD….
            są różne scenariusze powrotu do standardu złota tak, żeby wrócić do stanu sprzed przejęcia bankowości przez państwo i od tego momentu – Laissez-faire.

            W tym miejscu właśnie ortodoksja „powrotu do standardu złota” nie pozwala wyznawcom szkoły austriackiej zrobić IMO pragmatycznego kroku pośredniego w kierunku władzy i upragnionego laissez-faire. Chodzi o to że w warunkach tzw demokracji postawienie na binarny wybór standard złota – lub nie standard złota po prostu nie przejdzie. Uważam że znacznie sensowniejszą taktyką prowadzącą do włączenia złota do systemu monetarnego – jest zrezygnowanie z mało celowej polazyzacji standard złota czy nie i podważenie raczej legal tender laws. Jesli rząd nie chce słyszeć o standardzie złota i chce produkować rolki papieru toaletowego jako „środek wymiany” a zawodnik na ulicy za ten sam „środek wymiany” może od razu spłacić ratę hipoteki czy kupić żywność to nie widzę powodu do kruszenia kopii per se. Problem jest w jednym krytycznym punkcie – co z przechowaniem siły nabywczej na później? Tu dotykamy innej roli pieniądza – funkcji tezauryzacyjnej. To nie spłacanie hipoteki w papierze toaletowym jest idiotyzmem; jest nim przechowywanie wartości w nim do czego zmusza nas rząd. Do tej roli nadaje się wyłącznie złoto i usunięcie dyskryminacji złota vs papier w tym zakresie (ergo, obalenie legal tender laws) zrobiłoby dla postępu w sprawie wolnorynkowej dużo więcej niż jałowe spory standard złota czy nie standard złota.

Comments are closed.