Eurodeputowany PiS pan J.Wojciechowski straszy kolejnym rozgrabieniem Polski, i to całkiem dosłownym. Jeśli mu wierzyć, wzdłuż granicy na Odrze i Nysie Niemcy z grabiami już ustawiają się w blokach startowych. 1 maja 2016 padnie strzał i zacznie się gigantyczny sprint na wschód aby grabić polską ziemię matkę. W dniu tym minie 12-letni okres ochronny na swobodny obrót ziemią rolną w Polsce. Kassandryczna wizja która nie daje spać panu Wojciechowskiemu, i jak się okazuje, także paru czytelnikom 2GR, musi przypominać chmarę zawodników walącą przez most, jak maraton w Nowym Jorku. Tyle że tłuszcza wali przez Odrę i Nysę Łużycką, a nie przez Brooklyn Bridge na East River.
Czy rozsiewacze tej paranoi mają choć trochę racji? Z tym, jak to zwykle bywa, trochę trudniej. Dlaczego niemiecka tłuszcza z grabiami miałaby zacząć grabić polską ziemię rolną od 2016? Tego niestety ani pan europoseł Wojciechowski, ani nikt z rozgorączkowanych obrońców prapiastowskich ziem przekonująco nie wyjaśnia. Głównym straszakiem ma być to że „nasza ziemia jest tańsza niż w większości krajów EU”. Wątpliwe czy odpowiada to prawdzie nawet z czysto arytmetycznego punktu widzenia. EU ma 27 państw, z czego połowę stanowią „rozwijające się” kraje dawnej strefy sowieckiej. Nigdzie nie ma tam ziemi droższej niż w Polsce. Tańsza ziemia rolna jest także w Szwecji i paru innych krajach spoza „rozwijających się” a porównywalna m.in. z Francją. Tak więc nawet z tą „większością krajów” jest ślisko.
Ale okay, są istotnie kraje gdzie ziemia rolna jest dużo droższa niż u nas. Znaczny dyferencjał cenowy dotyczy na przykład krajów Beneluksu czy zachodu Niemiec, gdzie np. w Nordrhein Westfalen przewyższa średnio euro 30k/ha. Tylko co z tego ma wynikać? Traf chce że akurat po obu stronach Odry ten dyferencjał cenowy jest umiarkowany. Na rynku prywatnym wg dostępnych źródeł jest on rzędu 40%. W byłej DDR problemem nie jest ziemia ale raczej brak chętnych do jej uprawy. Straszenie więc że ci Niemcy którzy pozostali jeszcze w byłej DDR czekać będą na granicy do 2016 aby ruszyć „w Polskę” podczas gdy bez żadnego sprintu i tłoku mogą u siebie nabrać ziemi ile chcą jest bzdurą.
Wątpliwe też aby na ziemię polską pokusił się chłop z dalszych rejonów Europy, dajmy na to, holenderski. Owszem, u siebie musi płacić za hektar euro 45k a na wschód od Odry mógłby go nabyć dużo taniej. Ale czemu w takim razie czekał z tym 12 lat? Przecież mógł nabyć wcześniej (od 1995) tani kawałek na zachód od Odry, w byłej DDR, w cenie dużo niższej niż obecnie w Polsce (aktualnie poniżej euro 3k). Mógł się tam więc osiedlić i urządzić od dawna, nikt mu tego nie zabraniał.
Dzisiaj, mając do wyboru oba brzegi Odry, nie jest jasne czego miałby szukać na wschodzie bo sam 40% dyferencjał cenowy najwyraźniej decydujący nie jest. Zresztą nawet jak by czegoś szukał i coś znalazł to jaki w końcu byłby z tym problem? Że by uprawiał sobie jakiś po-PGR-owski nieużytek? Że by bogacił się polskimi dopłatami rolnymi, 4x niższymi niż u siebie? Bo przecież prapiastowskich hektarów nie zwinie do kieszeni i nie zniknie z nimi w siną dal.
Pan europoseł Wojciechowski przesadza także sromotnie przywołując inny argument o rzekomo „wysokiej jakości ziemi” w Polsce co ma być powodem jej pożądania przez obcokrajowców. To też lipa. Wysokiej jakości ziemię rolną to nam, nie przymierzając i biorąc ściśle, odebrał Józef Stalin na Wołyniu i Ukrainie. Zostało jej nam stosunkowo niewiele, głównie na wschodzie. Konia z rzędem temu kto zobaczy Niemców z grabiami rozkupujących nagle Zamojszczyznę. Kto im niby sprzeda? Prędzej ich samych grabiami potraktują.
Natomiast tam gdzie ziemi rolnej jest pod dostatkiem to właśnie prapiastowskie ziemie „odzyskane”, kraina padłych PGR-ów wzdłuż Odry. Ale tam z kolei ziemia orna jest głównie kiepskiej, a co najwyżej średniej jakości. W żadnym wypadku nie „wysokiej”.
Śmieszne trochę są również teorie konspiracyjne o masowym wykupie ziemi rolnej przez zachodnich spekulantów poprzez polskie osoby podstawione, tzw. „słupy”. Dlaczego właśnie teraz zachodni spekulant miałby ładować forsę w ziemię polską na wschód od Odry, którą poprzez „słupa” mógł kupić parę lat temu 10x taniej? Tylko spodziewając się po 2016 wyrównania cenowego, czyż nie? Ale niby dlaczego ceny ziemi po obu stronach Odry, w dwóch różnych krajach i o dwóch różnych systemach m.in. dopłat, miałyby automatycznie dążyć do arytmetycznego wyrównania, i to w górę? Ceny ziemi ornej między wspomnianym zachodem Niemiec a wschodem (Mecklemburg Vorpommern, Brandenburg) różnią się w końcu o 300% od lat i z jakichś powodów ani myślą się wyrównywać. Skąd zatem przekonanie że te 40% różnicy po obu stronach Odry zostanie zniwelowane i to w 2 lata? Coś wątła ta spekulacja.
Czas dla złowrogich zachodnich spekulantów aby spekulować prapiastowską ziemią polską był przed naszym wejściem do EU i tuż po. Ziemia rolna w Polsce była naprawdę tania. Wejście kraju do EU w 2004 zdjęło ponadto ze spekulanta większość ryzyka politycznego. Wtedy właśnie, a nie dzisiaj, spekulacyjne nabywanie ziemi miało sens. Całe PGR-y można było kupić za bezcen, czasem nawet z gustownym pałacykiem. Kto bronił spekulantom, niekoniecznie zresztą tylko zachodnim, zrobić wówczas interes życia?
Bo jeżeli nikt to przyjąć można spokojnie że już dawno zrobili. Tym bardziej bezsensownie jest podnosić alarmy teraz, kiedy sens spekulacji w znacznej mierze zanikł.
—————————-
Inwestowanie w grunt(3)
Panie cynik9
w zwiazku z tym iż jest pan tak wprawnym cenzorem
chciałem zadać pytanie
czy jest pan żydem ?
Widzę że argumenty się już skończyły, a szkoda…:-D Przechodzimy na etap cenzury, żydów, TW czy kogo tam jeszcze. Może jeszcze wilków w lesie czyhajacych na ziemię polską…
Zostawiam Panu do przemyślenia pewne rzeczy i zapraszam ponownie do innego wątku. Ten wątek zmuszony jestem zamknąć, nie będziemy go kontynuować na tym poziomie. EOT
——- POST PRZNIESIONY Z INNEGO WĄTKU ——————–
cynik9
Wysłany 21.01.2013 o 17:37 | W odpowiedzi na chines.
Ci ostatni świetnie orientują się, że ziemia w Polsce będzie z roku na rok drożała – tylko w 2012 r. cena jej wzrosła o 30 proc. i nic nie wskazuje na to, aby trend ten miał się odwrócić.
Panie chines,
Nie bardzo tu miejsce na powtarzanie tych nonsensów o których dyskutowaliśmy szeroko tam gdzie należą – pod wpisem Grabienie Ziemi Matki. Najwyraźniej ani pan tego nie czytał ani dyskusji pod nim. Powtórzę tu tylko, za paroma głosami w tamtej dyskusji, że ziemia owszem, rosła w cenie (a czemuż to?) od dawna ale stwierdzenie że „nic nie wskazuje na to aby trend ten miał się odwrócić” jest jedynie nie popartym żadnymi faktami wytworem pańskiej wyobraźni, instygowanym wyłącznie przez histerię wokół „wykupywania świętej ziemi polskiej”, podsycaną przez pana europosła Wojciechowskiego i związkokrację z naszejpolskiej.pl.
Wbrew temu co pan utrzymuje wszystko wskazuje własnie na to że kto co miał (wy)kupić to kupił już dawno temu a ceny będą się powoli nasycać, prawdopodobnie bez podejścia nawet pod poziom niemiecki. Różnica w cenie gruntu na wschodzie i na zachodzie Niemiec jest jak 1:3, nic się tam nie „wyrównuje” i nie ma też żadnych wskazań że z jakichś powodów już zbliżone ceny po obu stronach Odry będą się wyrównywać dalej. A nawet jak by się wyrównały to schluss i finito – z całym respektem ziemia w PL nie jest warta więcej niż w Niemczech, chyba że odkryją ropę… 😉 Samo to ustala pewien orientacyjny pułap do którego wcale nie tak daleko. Wszystko wskazuje też na to że kto myslał i chciał to kupił dawno już temu, „słupy” czy nie słupy, a histeria co to będzie po roku 2016 jest mocno spóźniona i rozczaruje tylko histeryzujących. Po 2016 będzie głucha cisza i prędzej dip w cenach bo paru spekulantów którzy uwierzyli w tę histerię ziemi polskiej idącej do stratosfery rozczaruje się i ją sprzeda.
——- POST PRZENIESIONY Z INNEGO WĄTKU————-
chines
Wysłany 21.01.2013 o 17:18
Panie cynik9
przykładowego Holendra zaczerpnołem z Pana tekstu
ponadto cytat historyczny
Rozmowa carycy Katarzyny z Nikitą Paninem, jej współpracownikiem, to historia, która kołem się toczy na naszych oczach. Opublikował ją Waldemar Łysiak, któremu zdaniem wielu “.. należy się tytuł narodowego wieszcza”. Oto jej treść:
>
> – Widzisz pułkowniku, kiedyś mój pradziad opowiadał mojemu dziadkowi swoją rozmowę z Rosjaninem Paninem, który opowiedział mu swoje spotkanie z carycą Katarzyną. Mój prapradziad zadał mu podobne pytanie, właśnie Rosjaninowi, którego spotkał w Warszawie w 1763 roku. Panin, zaczął wtedy od zdania, które mego przodka zdumiało:
> –
Widzisz Panie Wilczurski. Naród, który jest niewolnikiem słów jest, najlepszym materiałem na niewolnictwo. Po chwili namysłu mówił dalej. Panie Wilczurski, Caryca Katarzyna
wysyłając mnie na misję do Polski powiedziała, te oto słowa:
>
Istnieją różne narody, a raczej różne narody mają różnego ducha. Jedne można podbić i przesiedlić w celu zagarnięcia ich ziem, a świat nie podniesie wrzasku – to małe narody, plemiona. Z innych można uczynić małym wysiłkiem niewolników i będą chętnie lizali rękę Pana – to narody o podłej duszy, od kolebki niegodne samostanowienia, w wielkich obszarach Azji roztopią się bez śladu. Z trzecimi wreszcie nie można zrobić ani tego, ani tego, przynajmniej nie od razu – to Polacy. Nie można zaanektować ich państwa, bo trzeba byłoby się dzielić z Prusami, Austrią, Turcją i Bóg wie jeszcze z kim; narzuca to europejska równowaga sił. Po drugie nie można tego zrobić od ręki, gdyż są to znakomici żołnierze, a cały naród gdy otwarcie zagrożony, przypomina wściekłego wilka w nagonce. Zbyt dużo by to kosztowało, należy więc zdemoralizować ich do szpiku kości. Trzeba … rozłożyć ten naród od wewnątrz, zabić jego moralność… Jeśli nie da się uczynić zeń trupa, należy przynajmniej sprawić, żeby był jako chory ropiejący i gnijący w łożu… Trzeba mu wszczepić zarazę, wywołać dziedziczny trąd, wieczną anarchię i niezgodę… Trzeba nauczyć brata donoszenia na brata, a syna skakania do gardła ojcu. Trzeba ich skłócić tak, aby się podzielili i szarpali, zawsze gdzieś szukając arbitra. Trzeba ogłupić i zdeprawować, zniszczyć ducha, doprowadzić do tego, by przestali wierzyć w cokolwiek oprócz mamony i pajdy chleba. Będą Oni walczyć długo, bardzo długo,
nasze prochy przepadną, ale przyjdzie czas gdy sami sprzedadzą swój kraj, sprzedadzą go jak najgorszą dziwkę. My rozpoczniemy ten proces Panin! Korupcją “milczących psów”, którzy będą nimi rządzić. Bogactwem i głodem, które biednych podjudzą przeciw możnym, tych drugich zaś napełnią takim strachem i podłością, że uczynią wszystko dla zachowania swego bogactwa. Zepsujemy ich kultem prywaty, złodziejstwa, rozpusty, wszelaką demoralizacją i wiodącym ku niej alkoholem. Stworzymy tam nową oligarchię, która będzie okradać własny naród nie tylko z godności i siły, lecz po prostu ze wszystkiego, głosząc przy tym, że wszystko co czyni, czyni dla dobra ojczyzny i obywateli. Niższe szczeble tych krwiopijców będą uzależnione od wyższych w nierozerwalnej strukturze formalnej i nieformalnej piramidy. Trzeba będzie starać się, by w piramidę wpasowany był każdy zdolny i inteligentny człowiek, by zechciwiał w niej i spodlał. Niedopasowywalnych szaleńców, nieuleczalnych fanatyków, nałogowych wichrzycieli i każdą inną wartościową jednostkę wyeliminujemy operacyjnie. Zadanie to jest wielkie Panin, lecz i efekty będą wielkie. Polska zniknie w samych Polakach! Wtedy właśnie, gdy będzie wydawało się im, że mają wolność. Ale ja tego nie doczekam Panin, zaczniemy jednak ten proces, a wiesz dlaczego nienawidzę tego kraju?
– Dlaczego Pani? Zapytał Panin.
– Dlatego, że jestem kobietą, i nienawidzę dziwek, które udają święte. Ja jestem prostytutką Panin, a to honor, gdy się jest do tego cesarzową.
– I dlatego jeszcze Panin, że ze zdrajców robili oni zawsze bohaterów.
– I dlatego jeszcze Panin, że nigdy nie chcieli się z nami zjednoczyć przeciw Rzymowi, a byli naszymi braćmi Słowianami, zdradzili nas Panin.
– I dlatego Panin kiedyś zginą, unicestwią się sami!…”
trzeba by tu jeszcze dużo napisac na temat ziemi aby przejść do właściwego wątku złota
bo jewsli Pan uwarza ze oddac (sprzedac)ziemie obcym to jak sprzedac worek kartofli
to gwarantuje Panu iz pana dzieci beda mieszkały tam gdzie Pan ale w zupełnie innych warunkach
i napewno nawet na worek ziemniaków nie będzie ich staą
a o złocie to nawet nie będą wiedziały co to jest
Pozdrawiam
——————POST PRZENIESIONY Z WĄTKU ALIOR GOLD—————————
chines
Wysłany 21.01.2013 o 16:56
Dbają o swoją ziemię
– W krajach UE ziemia rolnicza jest trudno dostępna. W większości państw teoretycznie istnieje wolny handel ziemią i równe prawa dla wszystkich obywateli Unii, ale w rzeczywistości kupić ziemię rolniczą jest bardzo trudno, a dla cudzoziemca w zasadzie jest to niemożliwe – zauważył eurodeputowany Janusz Wojciechowski.
Dla przykładu we Francji ziemia rolna wprawdzie nie jest droga, jednakże sam system obrotu ziemią jest ściśle reglamentowany tak, że może ją nabyć jedynie francuski rolnik, który na dodatek zobowiąże się do jej uprawy.
Również Niemcy poddają transakcje obrotu ziemią ścisłej kontroli administracyjnej – przepisy niemieckie przewidują możliwość zablokowania transakcji w sytuacji, kiedy groziłaby nadmierna kumulacja gruntów w rękach jednej osoby.
dalszy cytat
Bariery administracyjne utrudniające obrót ziemią rolną przewidziano także w prawie hiszpańskim, wspierającym gospodarstwa rodzinne.
– Ciekawe bariery prawne w zakresie obrotu ziemią istnieją w Danii. Nabywca gospodarstwa rolnego w Danii musi wyzbyć się najpierw nieruchomości rolnych posiadanych w innym kraju, musi osiedlić się w Danii i samodzielnie prowadzić gospodarstwo, musi też uzyskać wymagane prawem duńskim kwalifikacje rolnicze, przy czym te dwa ostatnie warunki dotyczą jedynie gospodarstw powyżej 30 ha – przypomniał Wojciechowski.
– Krótko mówiąc – cudzoziemiec ma szansę nabycia gruntów rolnych w Danii, pod warunkiem, że stanie się prawdziwym duńskim i wyłącznie duńskim rolnikiem – dodał.
W sprawie know how na Ukrainie… Kilkanascie lat temu bylem swiadkiem masowego importu plodow rolnych przez braci Slowian przybywajacych zza wschodniej granicy. Przyjezdzali karawanami na gielde w takim Sandomierzu i brali wszysctko co szlo, od cebuli po jablka, ogorki. Lady, Zaporozce i wieksze pojazdy zawalone byly po dach plodami rolnymi, pekaly resory, kerowcy dokonywali cudow by w tych warunkach prowadzic. Przypominalo to lata 1980-1991 i masowe wypady rodakow a 'hurtowe’ zakupy do Berlina. Pomyslalem wtedy, maja troche opoznienia, ale nie az tyle zeby nie stac ich bylo na hurtowe zakupy 'dziwnego, bo nieprzetworzonego towaru na zachodzie’. Jakis czas pozniej eldorado sie urwalo, (prawdopodobnie w gre wchodzila podwyzka cel importowych na Ukrainie, nie mniej jednak o jakims nowym glodzie na Ukrainie nie slyszalem).
Jednak, z opowiesci znajomego, posiadajacego firme budujaca hale chlodnicze dla producentow rolnych wynika, ze w tamtym wlasnie okresie te chlodnie to on masowo budowal w Polsce. Dzis 80%-90% klientow jego firma obsluguje na Ukrainie i w Moldawii.
Nie wiem czy polski rynek skladowania plodow rolnych sie nasycil czy tez kolega sie przebranzowil geograficznie. Wyglada na to ze temat spekulacji czy zwyklego zakupu ziemi staje sie dzis lub stanie sie wkrotce aktualny ale nieco bardziej na wschodzie.
Dalsze plany na myto
https://www.bibula.com/?p=66561
Prosze o opis jak wyglada wykup ziemi po przetargu? 100% gotowka? Raty?
Ceny, ktore sa w Pl, wydaja mi sie bardzo wysokie.
Np. British Columbia, Kanada farmy sa od 2000zl/akr (ok 5000zl/ha)
https://www.landquest.com/buyrealestate/Ranches.aspx
W USA najwyzsze ceny sa w Iowa, a to i tam taniej niz w Pl.
Jezeli w Pl jest banka to rolnicy moga sie strasznie wysypac.
Wykupywanie tak drogich ziem przypomina mi kupno mieszkan w Sopocie czy Warszawie po 15 000m2, przy CHF po 1.9zl, w kredyt na 40 lat, przy udziale wlasnym w 120%
Bardzo chce kupic ziemie, ale wszedzie poza Europa jest ZNACZNIE taniej
Przetarg nie ma bezpośrednio nic wspólnego z formą finansowania. Chcąc stanąć do przetargu uczestnik musi wpłacić wadium a jeśli wygra zobowiązuje się zapłacić resztę do podpisania aktu notarialnego kilka dni później. Skąd to weźmie to jego sprawa. Z tego co wiem to na ogół banki nie były szybkie do finansowania inwestycji w ziemię, chociaż to może się zmieniać.
Ceny w PL są dużo wyższe niż podaje paru niedoinformowanych usiłując siać paranoję „wykupu przez Niemców”. Tym niemniej cytowane w tym wątku sytuacje specjalne, jak pozbywanie się gnojowicy, nie są typowe. Ceny wywoławcze na przetargach sprawdzić można na stronach terenowych oddziałów ANR.
Przekręt „zabużański” polegał na generowaniu papierów za rzekomo utracone ziemie na wschodzie, czasem przez zupełnie niemożliwych „kuzynów pociotka” i używanie tego na przetargu 100% na równi z gotówką. Przetarg obsiądziony przez „zabużan” można było sobie darować…
Eurodeputowany PiS pan J.Wojciechowski straszy kolejnym rozgrabieniem Polski, i to całkiem dosłownym. Jeśli mu wierzyć, wzdłuż granicy na Odrze i Nysie Niemcy z grabiami już ustawiają się w blokach startowych. …
Ależ świat jest przewrotny 😉
Kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą. – Josef Goebbels
To powyższe zdanie to FUNDAMENT współczesnego marketingu lub PR dla innych 🙂
~~~
A tak ciut na poważniej, to jest kilka innych elementów związanych z całym tym ambarasem, np.:
– jedynym „zdrowym” (pod kątem trendu) elementem staczającego się rynku nieruchomości w Polsce, jest rynek nieruchomości rolnych, który przynajmniej w świetle „słupków” na stronie ANR jest niewiele ale wciąż rosnący. Czemu by tego nie „boostnąć” jeszcze bardziej. Znakomitym pretekstem wydaje się „DATA”, coś w stylu „cross the Rubicon”, za którym nie wiadomo co jest ale na pewno wyższe ceny nieruchomości 🙂
– region Zachodniopomorski wydaje się być jakąś taką „enklawą” spokoju w Polsce, swego rodzaju zacofaniem urbanizacyjnym w dobrym tego słowa znaczeniu. Efekt jest taki, iż po przekroczeniu magicznej linii Noteci w serce podróżnika wkrada się SPOKÓJ 🙂
Jest to związane oczywiście z niewielkim zaludnieniem, dużą ilością lasów itp.
Tak mi się wydaje, iż od lat powojennych nasi Rządzący nie byli pewni przynależności tamtych ziem do Polski (a może trwałości tej przynależności), że nie kwapili się za bardzo do inwestowania w tamte tereny za wyjątkiem … „INWESTYCJI WOJSKOWYCH”.
Te czasy już oczywiście minęły, ale nie minęły skutki tamtych decyzji które chcąc czy nie chcąc trzeba będzie jakość balansować, czyli moim zdaniem znacząco zwiększać inwestycje nazwijmy je ogólnie infrastrukturalne. A do tego potrzeba ziemi. Dużo ziemi. Znajomość nawet pogłosek na temat planów w najbliższych np. 30 latach może być już niezłą „wartością dodaną”
– chyba nie warto rozwijać tematów typu energetyka wiatrowa (Zachodniopomorskie i Pomorskie) oraz słynne łupki (szczególnie Pomorskie) oraz kwestii np. odszkodowań za „szkody górnicze” itp.itd
– ITP&D
Na bieżąco współpracuję z tymi wyzyskiwaczami z Zachodu – czyli ze spółkami duńskimi, niemieckim, holenderskimi, francuskimi.
Oni nie są aż tak chętni ziemię uprawną kupować, problem w tym że w Polsce dzierżawa ziemi rolnej jest szalenie ryzykownym biznesem, grożącym bankructwem ze względu na zmienność prawa.
Dzierżawcy – zarówno czysto polscy jak i zagraniczni od lat walczą z ARiMR politycznie i sądownie, bo decyzja o konieczności oddania 20-30% areału pojawia się nieoczekiwanie i spółka jedyne co może zrobić to w nowowybudowanych halach dyskotekę pożegnalną urządzić.
A ponieważ podstawą biznesu jest stałość i przewidywalność, lepiej jest kupić i przepłacić, bo przynajmniej raty są znane. A jedno trzeba „obcym” przyznać – uprawiają każdy hektar jaki mają. I nie kombinują z „orzechem dopłatowym”.
I nie demonizujmy tak tych dopłat powierzchniowych… Z produkcji rolnej jest w tej chwili tak dobry pieniądz że dopłaty to tylko miły bonus a nie podstawa funkcjonowania gospodarstw.
Zastanawia mnie, dlaczego Agencja Nieruchomości Rolnych tak wolno sprzedaje ziemię? W jej zasobach pozostają jeszcze setki tysięcy hektarów.
Wystarczyłoby ziemię rozsprzedać Polakom i problem z głowy.
Gdyby później Polacy odsprzedawali ziemię Niemcom,to już nikt nie mógłby mieć pretensji do rządu.
Przecież ktoś, kto nie cierpi cudzoziemców nie sprzedałby im polskiej ziemi ;-).
Szybsza sprzedaż blokowana jest pewnie przez rolników, bo uważają, że tylko oni mogą kupić ziemię rolną.
Wygląda to tak, że rolnicy sami nie kupują i innym nie pozwolą kupić.
Dlaczego w przypadku ziemi nie miałoby zadziałać prawo podaży i popytu. Jeżeli Niemcy rzucą się do kupowania naszych piastowskich ziem to przecież cena skoczy w górę i Polacy będą się bogacić kosztem Niemców.
Jeżeli Niemcy rzucą się do kupowania
Próbowałem wykazać że jest to niepotrzebnie rozdmuchiwana przez rozmaitych 'patriotów’ psychoza… Dać się na to złapac znaczy mieć Niemców za idiotów. Problem między Polakami a Niemcami zdaje się że w ogóle polega na tym że jedna nacja uważa drugą za idiotów. Zaczynam powoli dochodzić do wniosku że jedna może mieć w tym trochę więcej racji niż druga… Tylko która? 😉
niestety ale ta ziemia zostanie „zagrabiona”
nie tak jak się dziś straszy, ale powolutku, tak wolno że proces będzie niezauważalny aż nagle za 100 lat się okaże że mieszkamy na ziemi co nie należy do nas 🙂
tacy niemcy mają po prostu wyższe dochody niż my, musża gdzies inwestowąc nadwyżki, będą inwestować w złoto, w jakieś swoje nieruchomości, ale od czasu do czasu kupi ktoś ziemię w Polsce
jako że nasi obywatele nie sa tak zasobni w gotówkę i moim zdaniem nigdy niemców nie dogonią to będą częściej to ziemię sprzedawać niż kupować – proces będzie sobie powolutku przebiegał
p.s. w tym rozumowaniu zakładam brak wojen w Europie i przetrwanie Euro
nasi obywatele nie sa tak zasobni w gotówkę i moim zdaniem nigdy niemców nie dogonią
Jeśli „nasi obywatele” pod „harmonizacją” i „integracją” dadzą sobie narzucić ten sam socjał unijny i z nim mają kogoś dogonić to oczywiście że nie dogonią. Ale wtedy małą strata że nie przetrwają… Darwin już o tym pisał… 😉
Drogi Cyniku, Pan Wojciechowski dobrze kombinuje 🙂
Tworzy powoli atmosfere ze nasza ziemia to skarb ktory kazdy chce kupic. A wiec kazdy rolnik ktory ma teraz ziemie juz widzi te miliony ktore zarobi sprzedajac ja tym z grabiami co sa juz na granicy. Efekt bedzie taki ze nikogo z ziemia nie trzeba bedzie przekonywac do wiekszej integracji :))).
W zasadzie to może być dla nas korzystne jak “obcy ” wykupią u nas sporo ziemi. A to dlatego, że, wcześniej czy później, wejdzie podatek katastraly i skończą się darmowe przywileje tych co spekulują ziemią (lewi kursowcy czy „investorzy – słupy”). U nas w Kanadzie, nie rolnicy, trzymający ziemię, płacą całkiem spore podatki. Trochę się, co prawda, spekuluje, ale głównie na ziemi przeznaczonej pod zabudowę. Ziemia rolnicza jest relatywnie tania (lasy zresztą też, ale tylko w miejcach nie przeznaczonych pod zabudowę). Podatek ten może nawet spowodować wyraźny spadek popytu (i cen), a na dokładkę, trudno z tym uciec (tzn. z podatkiem). Złoto wydaje mi się o wiele bardziej poręczne.
@:”U nas w Kanadzie”
Hmm, pewnie już jesteś zasiedziałym Kanadyjczykiem. Moja córka „siedzi” w Londynie parę lat i jak zaglądnie do domu to też mówi: „U nas w Londynie”. Trochę mnie to razi (trochę śmieszy). Czasem żartuję, że zaczynam się czuć jak Żyd. Wszędzie mam krewnych (w Anglii, Szwajcarii, Niemczech, USA, Australii).
Trochę mnie to razi…zaczynam się czuć jak Żyd.
Niepotrzebnie. Muzułmanie nie mają tych problemów gdy mówią „u nas w Europie”… 😉
Dwie uwagi:
1. Ziemia rolna w Szwecji oczywiscie tansza – no jaki tam jest okres wegetacyjny i co tam wyrosnie???
2. Koszty ziemi to jedno – a koszty jej utrzymania to drugie. W Polsce w tej chwili sa chyba najnizsze z calej UE podatki nalozone na rolnikow.
Nie tyle chodzi o same podatki ile o cały poroniony system dopłat zmieniający zupełnie strukturę cen gruntów i robiących z chłopów pewnego rodzaju arystokrację gruntową (bez pejoratywnego tonu). Przecież w głowie się nie mieści aby prawdziwa arystokracja, w tym królowa brytyjska, czy kosciół gdzie indziej, kosili dopłaty EU. Jestem przekonany że jakby się ktoś sprytnie zakręcił to by otrzymał dopłaty na plantację bananów w PL… 😉
Orzechów włoskich już było, śliwa ałycz jeszcze starsza, inne renety też. Palmę daktylową mamy w warszawie (co prawdaż sztuczną, ale we włoszech były sztuczne plantacje winorośli, a w grecji sztuczne gaje oliwne) ale do tego ponoć 😉 też można brać dopłaty.
Banany ?! Francja juz miała do tego dopłaty…
Miło czytać wpis i komentarze „z branży” 🙂 Dla uniknięcia prztyczków w nos od razu mówię, że wiem co znaczy kupić ara tu i tam 🙂
Ale do rzeczy. Zabrakło trochę punktu wyjścia, którym dla mnie jest pytanie: „Po co państwu ziemia rolna?”. Otóż, państwo nie prowadzi działalności rolniczej, tzn. nie prowadzi ciągnika, nie wstaje rano, nie zmienia lemieszy przy pługu, nie sieje polifoski.. to robi lub zleca człowiek (przyjmijmy umownie), który liczy z tych czynności na dochód, tak jak inni współkonkurujący gospodarze roli. Zatem blamażem jest fakt, że po tylu latach w zasobie własności rolnej skarbu państwa nadal jest ziemia i to nie rozdysponowana w znacznym odsetku (odsyłam do raportów ANR). Pierwszym naruszeniem konkurencji jest to, że ktoś od państwa dzierżawi, układa się na stawki czynszu, na rozłożenie należności na raty, potem na umorzenie i wreszcie na zakup (a najlepiej na płynne wejście z posiadania na własność). A czemu naruszenie, spytają? A bo na wszystkie te etapy wpływa legislacja, na którą wpływa… i tu niespodzianka, często gęsto nasz umowny „człowiek”. Kółko się zamyka, a to z czym mamy do czynienia w PL to raczej stopniowy proces pokazywania masom, że to już nie on, że już coraz więcej w rękach tych, którzy nie mają szans na to wpłynąć.. Drugie naruszenie konkurencji, które dobrze odpowiada na pytanie „po co państwu ziemia” są przypadki klęsk żywiołowych. Jak wiadomo, w Pl jak w Indiach i gdzie tam jeszcze, „czasem słońce, czasem deszcz”.. u nas bardziej „czasem susza, czasem mróz, czasem powódź”.. z tym zmaga się rolnik i jak mu nie przygra, to i dochodu ni ma. Ot, banał działalności rolniczej (tej really konwencjonalnej, nie hydroponicznej na przykład ;).. I w tym przypadku rząd nasz ma w zwyczaju przyjmować „program pomocy na rzecz..” Te „programy” przyjmowane są niemal rokrocznie przez radę ministrów w formie uchwał (!:-0!.. pozdrawiam konstytucjonalistów), a w tych uchwałach działania typu.. i tu najlepsze: „Prezes ANR umorzy… Prezes KRUS umorzy.. Prezes KRUS wyśle dzieci na stypendium.. Prezes to i tamto..” i wszystko obok zamydlającego masom oczy działania w stylu: „rolnikom po 500 PLN, o ile lotna komisja na polu z województwa się zgodzi”.. Nie mówię, że to trafia tylko do wybranych, bo tego nie potrafię udowodnić, ale jest to open-hole jak z bicza strzelił! Patrzę na wpis i już przydługawy, więc w tym miejscu zakończę argumentację, dlaczego IMHO (;)..) w zasobie WRSP ziemi po prostu nie powinno być.. chyba że jak w Turcji, dla celów militarnych, ew. wypasów w strefach granicznych.. o wiele taniej dla państwa będzie rozdać to po złotówce choćby w drodze losowania grupom producentów rolnych, które zrzeszają jakiś min. procent uprawiających w danym województwie i przyjmując np. bazę historyczną z 2006 r. rolników indywidualnych i cześć. To też durne rozwiązanie, ale lepiej mieć to już po prostu za sobą i niech ta ziemia „chodzi” po rynku. A zacznie chodzić, jak inflacja uderzy na tyle, że renta z płatności bezpośrednich przestanie mieć składnikowo znaczenie w cenie w takim stopniu jak dzisiaj..
Co do swobody obrotu.. bardziej od traktatu akcesyjnego martwi mnie archaiczność ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego, która była domową flanką grającą pod ten okres przejściowy.. i nie spełnia swej funkcji, poza tym, że jest zmorą planowania przestrzennego w gminach bez rolnictwa ale z ziemią rolną, albo zwyczajnie nagrywa kasę notariuszom (umowy warunkowe) i daje narzędzia kontrolne państwu, które powtarzam, skoro nie powinno prowadzić działalności rolniczej, to nie powinno kontrolować obrotu ziemią.. przynajmniej między swoimi! 🙂
Co do wypowiedzi Pana MEPa to ja to czytam tak: „okres przejściowy się skończy, ziemi dobrej w zasobie coraz mniej, rolnicy coraz mocniejsi nie daj Boże kupią wszystko sami, dzierżawy się po kończą, sensu mieć agencji nie będzie, a my co?..”.. ale to w ramach żartu, oczywiście 😉
Aha, w nagrodę dla tych, którzy dotrwali do tego miejsca w komentarzu dam sugestię, jak ktoś chce dobrze zainwestować w ziemię w PL, mimo jej aktualnej ceny (wysoka, zgadzam się) to poiwnien kupić kawałek między dwoma największymi bambrami (to pozytywnie! nie pejoratywnie!) w wielkopolsce, którzy się nie lubią.. i każdemu z nich nieustannie powtarzać, że ten drugi już już kupuje i kładzie każdą forsę.. ale to ryzykowna strategia, i koniecznie trzeba być swoim jak nie z tej wsi, to z okolic, bo inaczej to ortopedia jak nic..
hawk! wszystkim..
państwu, które powtarzam, skoro nie powinno prowadzić działalności rolniczej, to nie powinno kontrolować obrotu ziemią..
Socjałowi powiedzieć że nie powinien kontrolować ziemi to tak jak namawiać wilka na wegetarianizm… 😉
Nie da się też ukryć że ANR to rozsadnik korupcji 1 klasy ale niestety nie widzę żadnych szans na zmiany ponieważ korupcja płynie w tym przypadku z samej góry. Cały unijny CAP (common agricultural policy) na który idzie prawie 1/2 budżetu jest jednym wielkim rozsadnikiem korupcji w skali całego imperium. Jedyne co by mogło pomóc to poważny kryzys w EU w którym socjał autentycznie pozbawiony zostaje szmalu petryfikującego całą tę strukturę.
A po co „oni” kupowali banki, gazety, telekomunikacje, huty…mało to ich np w dawnym DDR? nie mogli kupić tam? musieli tutaj?
To bardzo proste. ONI kupowali TU bo mogli. A mogli gdyż decyzja została podjęta TU, a nie tam, i o ile pamięć nie myli, dużą większościa głosów… 😉
Decyzja także zawierała klauzulę że można się TAM wynieść i TAM pracować oraz TAM coś kupić. Nie jest takie pewnie czy gdyby ONI TU a MY TAM nie mogli to czy by było weselej… Może… ale wątpię…
Przyjdą i wykupią. Jaaasne. Żeby ktoś mógł coś kupić ktoś inny musi chcieć to sprzedać. Po co miałby sprzedawać jak nie chce?
A może nasz eurodeputowany zająłby się tematem nieszczelności owego okresu ochronnego? W końcu już teraz niemcy mogą bezkarnie kupować naszą ziemię w workach po 5, 10l i wywozić. Wkrótce nic nam nie zostanie.
Agencja chyba sprzeda wszystkim?
Ja dorzuce dwa potencjalne czynniki dlaczego ziemia u nas jest taka droga:
1. Nie jest tak styrana chemia (zuzyta) jak ziemie na zachodzie Europy (opinia znajomego rolnika) – choc sam sadze ze teraz bez chemii W Polsce malo kto cokolwiek uprawia
2. KRUS
30k/ha ojro – nie straszy – chłop spod Wrocławia. Ostatnio płaciłem połowę z tego i rozumiem, że to bańka. Z drugiej strony wszystko co kupił mój ojciec przez ostatnie 30 lat na prywatnym rynku od tych, którzy zarzucili produkcję, dali sobie z tym spokój – zawsze wydawało się, że drogo było. Nie było PGR-u koło nas niestety, który można by przejąć, tylko cena rynkowa, praktycznie drenowała do spodu wszystkie oszczędności za każdym razem, każdym zakupem, po kawałeczku. Bańka jest bo rząd „inwestuje” w rolnictwo, bo się podłączył pod euro-kołchoz. Ale nie, nie boję się wcale, ze przyjdzie Duńczyk, Francuz czy Niemiec i mnie wykupi. Czego tu się bać? To tylko człowiek który che handlować. Jedyne co widzimy to durnowate jazdy z dzierżawami, zatrzymanie obrotu ziemi od czasu wejścia UE – wszystko dzięki rządowej interwencji.
Wiecie czego się boję jedynie? Komunizmu, nacjonalizacji ziemi, państwowej drapieżności, państwowej przemocy i kradzieży. Niemcy? Ha! Oni przecież jadą jako producenci rolni na sterydowych dopalaczach wielkiego socjalizmu – mają wciąż znacznie większe dopłaty niż my. Francuzi? Ha! Oni nawet nie maja wolnego obrotu ziemi – bojówki komunistyczne tym zarządzają. Są kompletnie niekonkurencyjni! Jeżeli już ktoś jest z nami konkurencyjny to Ukraińcy, tyle że oni nie mają doświadczenia, nie mają wiedzy, a to się gromadzi latami. Firma Soufflet jak się tam udała parę lat temu i dała im zalecenia do produkcji jęczmienia browrnego urodziło się 3t/ha, 2 razy więcej niż wcześniej – była klęska urodzaju, nie mieli co z tym zrobić, nie było magazynów – wcześniej zbierali połowę, kosmiczne zapóźnienie. My pod Wrocławiem zbieramy po 6t/ha przy niskim nawożeniu azotem- to ma związek z białkiem, białko z jakością słodu, jakość słodu z przydatnością do produkcji piwa. Nie, nie da się tego przeskoczyć w rok, ani w dwa ani w pięć – potrzebujesz zarówno kadry jak i kapitału – obie rzeczy wymagają czasu.
Zima daje czas na refleksję:
https://www.youtube.com/watch?v=Cl_-U1YA978
Ostatnio płaciłem połowę z tego i rozumiem, że to bańka.
Dzięki za ten ciekawy post z pierwszej linii. Nie wiem czy bańka czy też pewne plateau które raczej podejrzewam, ale z pewnością sygnał że grunt rolny w Polsce tani już nie jest, kropka, niezaleznie od szumu tych co w życiu ara nie kupili a wiedzą lepiej… 😉
Teraz ta wiedza to prawie copy-paste 🙂
Nie bylbym taki pewien, ze na Ukrainie techniki/wiedzy nie ma. Kuzyn tam pare lat temu robil jakies komputerowe sterowanie na „farmie” pomidorow. Z tego co opowiadal, to czysty science-fiction. Nawet Holandie bym o taka techike nie podejrzewal. A co do jakosci ziemi to bez znaczenia, a w zasadzie dla kupujacego czym gorzej tym lepiej 🙂 bo te pomidory to nigdy w zyciu grama ziemi nie widzialy. Kto za tym wszystkim stal to juz nie pamietam.
Pozdrawiam.
pomidory to nigdy w zyciu grama ziemi nie widzialy
Pewnie dlatego smakują jak wata w której rosną… Dobre na eksport na zachód… 😉 Prawidłowy pomidor to jest niestety tylko ten polski gruntowy, gdzieś we wrześniu… 😉
@cynik9
A poza tym, to chyba zostanie wprowadzona mozliwosc zakupu dla obcokrajowcow, a nie obowiazek sprzedazy dla autochtonow?
A, tam… mam wrażenie że całość jest całkowicie sztucznym biciem piany nie na temat w celu zajęcia mas czymś, i nie chodzi tu ani o autochtonów ani o allochtonów, a zakup ziemi jest tylko sztafażem. Niestety, wielu niedoinformowanych łatwo w tę pułapkę wpada i wentyluje niestworzone głupoty ani bez żadnego doświadczenia ani znajomości tematu czy prób krytycznego spojrzenia o co chodzi. Myślę na przykład że apogeum przekrętów w ARSP miało miejsce w okresie kiedy nieograniczoną ilość ziemi można było nabyć na papiery „zabużańskie”. Co się wtedy działo warto było przeżyć w realu… 😉 W porównaniu z tym jakieś rzekome konspiracje teraz nt wykupywanej przez obcokrajowców świętej ziemi polskiej na której zyski cenowe już dawno należą do przeszłości są po prostu śmieszne.
I sam sobie cynik9 odpowiedział na postawiona kwestie. Dobrą ziemie tj. Pyrzyce opolszczyzna kawałek pomorza i resztki mazur, nie wyłączając Żuław kupowali w owym czasie a nawet wcześniej wspólnicy polskich dzierżawców w różnych spółkach joint venture lub innych dziwnych tworach.
Przekręt polegał na tym że polscy udziałowcy byli sami zbyt biedni na samodzielny wykup ziemi (cytuje za „swoim chłopem” '500zł za ha , czyś ty zdurniał to się przecież w ciągu roku nie zwróci’). Więc niemieccy później dużo francuzkich czy b.dużo duńskich udziałowców aportowało swoje już leciwe maszyny ze swoich krajów. A u nas nadal królowały Bizony i Ursusy i Zetory. Więc wartość tego aportu do spółki była nieporównywalnie większa od rzeczywistej. Polski wspólnik po kilku takich operacjach zostawał z niczym.
Wniosek taki ws. ziemi. Spółka w Polsce nie ma obywatelstwa. Po przejęciu spółki ziemia jest przez państwo lub obywateli tego państwa nie do ruszenia.
Post factum: przejęcie przyzwoitej albo dobrej ziemi w dużej mierze odbyło się za czasów AWRSP. A teraz gadanie o przejmowaniu ziemi przez obcokrajowców to jest jak ten ostatni przykład z pod Choszczna 180ha po 62k, myślałem że drogo.
Wyprowadził mnie kolega z pod Jawora, holender z dużą produkcją świń z braku pola do wylewania gnojowicy(!) , (grunt nie ważny , ważne miejsce utylizacji gnojowicy) zmuszony przez przetarg wydać 132k za ha.
Myślałem że drogo.
Spotkałem w Mrówce (PSB) kolegę rolnika. Rozmawiamy w temacie. Syn jego stojący obok Mówi że widział w agrobiznesie (TV) że gdzieś tam w mazowieckiem ziemia poszła po 200k/ha.
Wniosek mój i nie tylko mój, że na dziś to tylko spekulacja i sytuacje kryzysowe zmuszają niektórych do drastycznych cen wykupu, w większości ziem które uprawiali od 20 lat, są k kulturze, a na tym korzysta najwięcej ANR podbijając średnią cenę ziemi z ok4k 10 lat temu do 25k cen wywoławczych na dziś w zachodniopomorskiem.
Więc cała dyskusja jest o 20 lat za późno
Pozdrawiam
Dzięki za kolejny b.ciekawy wpis i świetny przykład z tym Holenderem.
NB, sprawę wylewania gnojowicy poruszalismy już w Dwie kompanie, jeden scheiss. Jak pan europoseł Wojciechowski chce ścigać przekręty to niech zacznie od tego… 😉
Przepraszam za komentarz luźno związany z tematem, ale właśnie oglądnąłem jakiś urywek programu w TV („Państwo w państwie”?), w którym rozpracowywano problem kupców wyrzuconych z podziemnego przejścia w Warszawie. Niejaki Ikonowicz w skrócie zreferował problem. W związku z wybudowaniem jakiegoś pasa jezdni (nie jestem z Warszawy i nie wiem dokładnie o co chodzi) jurysdykcja nad tym terenem przeszła pod zarząd dróg. Wszystkie umowy, które mieli kupcy z poprzednim właścicielem (gmina) zostały rozwiązane a nowy właściciel podpisał umowę z jedną firmą na cały ten teren. Dopiero ta firma popodpisywała umowy na wynajęcie terenu poszczególnym kupcom. Cytował cenniki: Właściciel (zarząd dróg) dostawał od tej firmy poniżej 1 PLN/m2 a sam dzierżawił kupcom za 200 PLN/m2. W związku z ostatnim podniesieniem cen przez zarząd dróg do 40 PLN/m2 firma-pośrednik chce podnieś kupcom cenę do 500(czy 800?) PLN/m2. Kupcy się zbuntowali. Teren został przekazany firmie-pośrednikowi bez żadnego przetargu (w trybie decyzji administracyjnej). Pewnie zarząd dróg ma takie same ceny dzierżawy w Warszawie jak w szczerym polu pod Pcimiem.
Nie wiem czy to co mówi Ikonowicz o tych cenach to prawda, ale jeśli tak, to krewni i znajomi jakiegoś „króliczka” trzepią niezłą kasę wystawiając tylko raz w miesiącu fakturki za miejsce.
@Doxa
`przyjdzie Żyd albo Niemiec, wykupi, i wyrzuci na bruk’. Fakty są takie, że nic takiego nie ma miejsca.’
Ciekawe, jak się goli ktoś, kto tak bezczelnie kłamie… Bo z zamkniętymi oczami trudno…
@mmm777
To żadne kłamstwo, to smutna prawda. W Polsce, w sektorze prywatnym jedyne miejsca pracy które powstają w większych przedsiębiorstwach, gdzie wynagrodzenia i traktowanie ludzi są nieco powyżej polskiego przaśnego standardu, są tworem inwestorów zagranicznych.
Niektórym religia zabrania się golić. Tu najwidoczniej mamy taki przypadek.
… politycy zajmują się tym problemem tylko po to by własny elektorat trzymać w gotowości, by nie dać o sobie zapomnieć. Cała ta niby afera moim zdaniem ma też inne zadanie. Celem jest zapewne dalszy wzrost ceny ziemi rolnej w Polsce. Dlaczego? ano myślę że jest wielu spekulantów, różnej maści funduszy którzy/e zakupili duże ilości ziemi rolnej z myślą jej odsprzedaży w 2016 r.
Prawda. Z jakością naszych ziem to się trzeba zgodzić, nie są najlepsze. Ale czy to przeszkodzi Panu Wojciechowskiemu zasiać troszkę strachu w głowach biednych rolników, żeby następnie wyjść problemowi naprzeciw z jakimś cudownym panaceum w postaci nowej legislacji?!
Jeśli nie chodzi o zwyczajne zawyżenie ceny ziemi w obecnej chwili, to ja bym uważał na czym miałyby polegać te zmiany prawne na przyszłość.
@:”Ale czy to przeszkodzi Panu Wojciechowskiemu zasiać troszkę strachu w głowach biednych rolników, żeby następnie wyjść problemowi naprzeciw z jakimś cudownym panaceum w postaci nowej legislacji?!”
Strach jest realny. Z tego co zrozumiałem z wypowiedzi w TV, to jest duża grupa rolników, którzy ziemię pod uprawy dzierżawią od agencji. To oni się boją, bo agencja może w jednej chwili wypowiedzieć umowę dzierżawną i sprzedać „ich” ziemię jakimś „onym”. Sami pewnie nie chcą kupować jej na własność (może nie mają forsy) a pewnie dążą do takiej regulacji jak w budownictwie spółdzielczym czy komunalnym, gdzie za marne grosze można było stać się właścicielem mieszkania, w którym się mieszkało.
Blisko… blisko…
Nikt się nie kwapi to zakupu swojego warsztatu pracy bo po co? Musiałby jeszcze spłacać raty i inne tego typu nieprzyjemności… A dzierżawiąc cenne aktywo za śmieszne pieniądze ma wszystko co chce bez kosztów które praktycznie zrzuca na państwo. Ma też prawo pierwokupu jak by się kiedyś, kiedyś zdecydował… to jest, na funkcjonowanie w charakterze „słupa”, ha, ha, ha…
… dokładnie, do tego nie zapomnijmy o dotacjach, programach rozwojowych wspieranych przez UE. Po co kupować coś jak można po prostu dostać za darmo.
Doskonały wpis, w końcu Autor obnażył kłamstwa polskiej prawicy. To jest zwykłe robienie kariery politycznej na polskiej ksenofobii – 'przyjdzie Żyd albo Niemiec, wykupi, i wyrzuci na bruk’. Fakty są takie, że nic takiego nie ma miejsca.
Jest dokładnie odwrotnie – Polacy masowo wykupują nieruchomości w Londynie, Berlinie, Paryżu, czy gdzie ich tam niekompetencja polityków wygnała.
O ile lewica od zawsze dryfuje w stronę grabieży współobywateli i marnowania tych środków, o tyle prawica ma tendencję do klerykalizmu i nacjonalizmu przechodzącego w faszyzm.
Niestety, zamiast pogonić tych oszustów na 4 wiatry, to ludzie skaczą sobie do gardeł. Idealnym przykładem sztucznego podziału były obchody 11 listopada – zamiast puszczać fajerwerki jak w USA młodzież napieprzała się na ulicach.
Doxa.
@ doxa
Amerykanie są zdecydowanie głupsi od Polaków. Chwilę rozsądku wykazali przy protestach anty Wall S. – a potem znów dupa zimna. Przymrozek i ogłupienie. XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
—————–
MODERACJA – wycieczki osobiste łamią regulamin forum i narażają post na usunięcie.
Cyniku – ty tak na poważnie ?
Nie jest istotne za ile i gdzie – gdzieś i w coś trzeba będzie upchnąć w realne wartości tryliardy zadrukowanych papierków. Jak w złocie – tak i w ziemi – i wclae nie musi to oznaczać „indywidualnego kupca” – – hurtowo kupować będą fundusze i innej maści instytucje finansowe.
I taki właśnie jest skutek „wolności przepływu kapitału” 🙂