Związkokracja śmieszyła nas zawsze jako zalegalizowana w demokracji organizacja terrorystyczna.
Jest tak bez żadnych wątpliwości w pełnej patologii socjalizmu jaką jest związkokracja w przedsiębiorstwie państwowym. Jeżeli watażka związkowy negocjuje ze starym kapitalistą umówić się można że strony mają jakieś swoje interesy. Interesy te są sprzeczne i w negocjacjach strony starają się dojść do kompromisu. W przedsiębiorstwie państwowym nie ma natomiast żadnych sprzeczności z tego prostego powodu że związkokracja nie ma tam adwersarza. Właścicielem jest państwo, czyli wszyscy a w tej liczbie i związkokracja. Jeżeli zatem związkokracja strajkuje to strajkuje wbrew sobie. A czemu w ogóle strajkuje? Aby kosztem tego państwa, a więc nas wszystkich, pewna grupa profesjonalnych działaczy mogła zachować swoje indywidualne przywileje i ciepłe stołki, ubierając wszystko w szaty „obrony klasy robotniczej”.
W przypadku prywatnego właściciela fabryki sytuacja więc jest inna. Właściciel daje za mało, klasa robotnicza chce za dużo, konflikt. Strajk trwa dopóki ktoś nie zmięknie i nie ustąpi. Byłoby to całkiem ok gdyby i tu socjalizm nie wciskał swojego palca i nie mieszał nim w nie swojej zupie. Przez to wciskanie z jednej strony degeneruje on kapitalistów przekupując ich rozmaitymi subsydiami i zwolnieniami podatkowymi aby tylko nie zwalniali. Z drugiej strony utwardza związkokrację w nieustępliwości uniemożliwiając jej zrozumienie realiów świata w XXI wieku i zaadaptowanie się do nowej rzeczywistości. Związkokracja trwa więc twardo na archaicznych pozycjach z czasów rewolucji przemysłowej, kiedy to obleśni kapitaliści jedli biedny proletariat na śniadanie.
W szczególności, gdyby związkokracja miała rozum zamiast socjalistycznej wody w mózgu głównym tematem negocjacji z pracodawcami byłaby niezmiennie elastyczność, a nie wysokość zarobków czy przywileje nadawane na sztywno. W każdym przemyśle są sytuacje kiedy płace można by spokojnie podwoić w dobrych czasach, pod warunkiem że obetnie się je o połowę w czasach złych, kiedy recesja na przykład ograniczy sprzedaż. Są też sytuacje kiedy pracownika można by z powodzeniem wysłać na urlop 2 miesięczny, ale pod warunkiem że w innych sytuacjach urlop będzie najwyżej 2-tygodniowy a w razie spiętrzenia zamówień nie będzie kręcenia nosem na pracę na 3 zmiany.
Tymczasem w warunkach socjalizmu europejskiego związkokracja przez lata, z walną pomocą państwa, wystrajkowała sobie coraz to nowe przywileje i coraz to wyższe pensje w warunkach praktycznie ulicy jednokierunkowej: coraz więcej, i więcej, nigdy mniej i bardziej elastycznie. Aby za to wszystko zapłacić państwo z kolej opodatkowało pracę tak że po prostu nie opłaca się dłużej nikogo zatrudniać.
Typowy finał tego obserwujemy obecnie w konwulsjach w samym środku strefy euro. W spowolnieniu gospodarczym i kryzysie euro przemysł motoryzacyjny leży na deskach. Ale jaki przemysł konkretnie? A no wszystkie peugoty, fiaty, ople i fordy, rzeczy od lat będące ostoją socjalizmu i opanowane doszczętnie przez związkokrację. Z nieuzasadnienie wysokimi, sztywnym pensjami, olbrzymimi obciążeniami socjalnymi oraz całą górą innych nieodbieralnych przywilejów branżowych goła prawda jest taka że dinozaury te nie są w stanie konkurować. Przenoszą więc produkcję na wschód, jak się da, a zachodnie fabryki trzeba zamknąć. Nie ma po prostu innego wyjścia, ta czaszka już się nie uśmiechnie.
W Belgii na przykład po wielu pierepałkach zamknął w końcu produkcję samochodów Opel w Antwerpii a teraz zamyka ją Ford w Genk. W Genk 4300 uzwiązkowionych po zęby pracowników, drogich jak piekło, każdy z przywilejami których obciąć nie można, robić miało nowego Forda Mondeo. Ale związkokracja i socjalizm razem poprzez lata generalnie wykonkurowały się z rynku. Rynkowe instynkty zanikły, inwentywność siadła, socjalistyczne sadło rozlało się wszędzie. Nic więc dziwnego że produkcja Mondeo zostanie przeniesiona gdzieś indziej a fabryka zamknięta. Ciekawe że jakimś trafem fabryk w Europie nie musi zamykać Toyota czy Hyundai…
I tutaj obserwujemy ostatnie podrygi związkokracji która udowadnia że przez lata niczego nie zrozumiała. Zaciekle strajkuje wokalnie protestując przeciwko niesprawiedliwości tego świata, „nie zgadza się” na zamknięcie zakładu, blokuje bramy fabryki aby wyprodukowane samochody nie mogły wyjeżdżać. Straszy tym lokalnych polityków którzy trzęsąc portkami obiecują cuda niewidy subsydiów ze wspólnej sakiewki aby tylko przekupić właściciela by zakładu jeszcze nie zamykał, przynajmniej do najbliższych wyborów.
Chocholi taniec na najwyższych szczeblach trwa, dyrekcja, ministrowie, „socjalni partnerzy”, premier nawet, Bóg wie jeszcze kto, wszyscy wykazując przed kamerami udawany smutek „radzą” jak tu przedłużyć agonię dinozaura. Tymczasem nikt nie wyjdzie z propozycją obcięcia socjału o 3/4 i przycięcia pensji o połowę, bo tego socjalizm zakazuje prawnie. Pozostaje zatem jedna rzecz jasna jak słońce bez żadnych zebrań. Nierentownego dinozaura należy w takim razie zamknąć, gości zwolnić, im szybciej tym lepiej, i grunt zaorać. A jest to prerogatywa właściciela która nie powinna być nawet obiektem zupełnie niepotrzebnego spektaklu „narad”.
Powstanie na to miejsce coś innego i bardziej sprawnego. Natura nie znosi próżni.
Panowie
U nas, w Kanadzie, mamy klasyczny przykład na Wasze (cynika i zenka) obydwa poglądy, w stanie nieomal dziewiczym. Czyli zjunizowaną (i niezwykle leniwą) biurokrację, mającą nieomalże dyktatorską władzę nad resztą populacji, nieliczne zakłady z silnymi związkami zawodowymi i resztę na to pracującą. Dyktatura zjunizowanego proletariatu (biurokracji) jest zatraważająca. Zupełnie rujnują ten, kiedyś bardzo bogaty kraj, wspomagani w tym przez, zupełnie oderwanych od rzeczywistości, polityków. Podatki są doprowadzone do absurdu i tylko kolosalnym dochodom z bogactw naturalnych i produkcji żywności, jeszcze nie doprowadzili do całkowitego upadku. Wyzysk reszty społeczeństwa, w stopniu nieomalże niewolniczym, jest niesamowity. Nie tylko przez bardzo wysokie podatki , opłaty, akcyzy itd., ale w szczególności przez głodowe zarobki dla całej reszty. Dlaczego więc ludzie się nie buntują? Bo większość nie miała się gdzie tego nauczyć. Pracowali uczciwie przez 40-45 lat, tak jak ich ojcowie, a zmiany zachodziły stosunkowo powoli. Trochę się dorobili (w większości kredytu i dzieci), więc rzucić to wszysto, nie jest tak łatwo dla przeciętnego zjadacza chleba. Zresztą przypadki bardzo długich strajków (zawsze przegranych) są tu dobrze „rozreklamowane” w publikatorach, ku przestrodze maluczkich. Trudno w to uwierzyć, ale dla co najmniej 50% niezjunizowanych pracowników, nie zrobi żadnej różnicy finansowej, utrata pracy i przejście na garnuszek państwa. Opór, czy walka z tym systemem, jest dla pojedyńczego człowieka praktycznie niemożliwa. Wierzcie mi – próbowałem. Naczelny argument pracodawcy jest zawsze: „I tak wam bardzo dobrze płacimy, bo w Chinach za tą samą pracę dostaniesz dolara, u nas masz $15, a przecież musimy konkurować z nimi nie tylko jakością, ale i ceną, Na więcej nas nie stać”.
Ale jakoś ich stać na superpłace dla biurokracji, polityków i pokrywanie deficytów w bankach idące już chyba w biliony dolarów!! Zresztą poczytajcie: https://www.societyforqualityeducation.org/index.php/blog/read/the-real-value-of-ontario-teachers-pensions/
Reasumując, uważam, że Cynik ma rację, twierdząc, że system musi „walnąć w ścianę”, bo rewolucja jest, przy dzisiejszym stanie świadomości mas, niemożliwa. Zenek ma zaś rację, twierdząc, że pojedynczo, ludzie nie mają szans na walkę z tym systemem. Czyli musi być dużo gorzej, aby było lepiej. Ja dokonale pamiętam jak ludzie biedowali za komuny, a z opowiadań dziadka wiem, że czasami nawet głód i zupełna beznadziejność nie popycha ludzi do rewolty.
Co z tym zrobić panowie, bo naprawdę niewiem. Nic nie robić i czekać? Jak długo?
Piotr
zjunizowaną (i niezwykle leniwą) biurokrację, mającą nieomalże dyktatorską władzę nad resztą populacji, nieliczne zakłady z silnymi związkami zawodowymi i resztę na to pracującą. Dyktatura zjunizowanego proletariatu (biurokracji) jest zatraważająca.
Bardzo ciekawe ujęcie z drugiej strony wody… Przyznam się że wyobrażenie miałem trochę bardziej pozytywne, może z uwagi na to że granica z USA w pewnym stopniu powinna ograniczać ekscesy socjalizmu.
Zenek ma zaś rację, twierdząc, że pojedynczo, ludzie nie mają szans na walkę z tym systemem. – z całym respektem dla sympatycznego czytelnika o nicku {zenek}, ale nie przypominam sobie aby sugerował on kiedykolwiek cokolwiek w przybliżeniu nawet podchodzące pod „walkę z systemem”… 😀 Więcej, narzekając na dyktaturę zjunionizowanego proletariatu narażasz to forum na kolejną porcję wzruszających fotografii XIX-wiecznego proletariatu święcącego 1 maja… 😀
Przyznam się że wyobrażenie miałem trochę bardziej pozytywne, może z uwagi na to że granica z USA w pewnym stopniu powinna ograniczać ekscesy socjalizmu.
Nie nazwałbym, tego co mamy w Kanadzie, nawet socjalizmem. Ma to za to wiele wspólnego z mafią, ze względu na całkowitą bezkarność i brak odpowiedzialności, za nawet zupełnie oczywiste przestępstwa kryminalne. Jeden typowy przykład. Szeroko dyskutowany, kilka lat temu, przypadek seksualnego wykorzystywania, w miejcu pracy w Hamilton. Policjanta zawieszono, z pełną płacą (w biurokracji normalka), a normalny pracownik natychmiast by stracił pracę i czekał w więzieniu na rozwój sytuacji. Po dwuch latach sprawę umorzono, policjantka skasowała odszkodowanie od podatników na trzy miliony dolarów. A policjant? Poszedł na zaległy za dwa lata urlop! O Boże, Ty to widzisz i nie grzmisz!
Co do Zenka, to prawda, nie proponuje on walki w dosłownym tego słowa znaczeniu, ale formę obrony przed skorumpowanym do cna rządem i biurokracją, poprzez związki zawodowe. To, że doprowadza to prawie natychmiast do „dyktatury”, jest dla mnie oczywiste, ale co proponujesz w zamian? Ja wybrałem emigrację do tego niegdyś bardzo sympatycznego kraju, ponad 40 lat temu. Dzisiaj to zupełna karykatura dawnej świetności. Dlatego sądzę, że wcześniej lub później odłączą się od nas zachodnie prowincje i Quebec. Smutne, ale prawdziwe.
Piotr
Wszystko pasuje do siebie doskonale! Demokracja przyspiesza degenerację socjalizmu który, wbrew twierdzeniom {zenka}, miał zawsze tendencje totalitarne – w mafię… 😉
Jak może zreszta być inaczej skoro masy osłów dobrowolnie uczestniczą w demokratycznym kulcie szakali celebrowanym na ich cześć [Raspail]… nie pytając nawet kto pociąga za sznurki i ustala kolejność sprytnych na listach dawanych do zatwierdzenia…
wcześniej lub później odłączą się od nas zachodnie prowincje i Quebec
Quebec to sobie daruję ale jak British Columbia będzie się odłączała to chyba zacznę pakować walizki… 😉
Zatem rzeczowym jest pytanie: gdzie się udać po spakowaniu walizek?
Chile, Belize, St. Kitts, Brunei?
Na razie jeszcze można wstawić „buźkę” w zakończeniu wpisu…
😉
Zdaje się że wyraziłem się nieprecyzyjnie… Z chwilą ogłoszenia niepodległej British Columbia walizki pakujemy oczywiście do BC! Secesja dodaje wigoru populacji która mając coś do powiedzenia zaczyna myśleć i zrzucać z siebie socjalistyczne odrętwienie! Poza tym BC jest pięknym miejscem do mieszkania…
Poza tym BC jest pięknym miejscem do mieszkania…
Nawet bardzo pięknym. I z bardzo łagodnymi zimami, ale bardzo drogim, z cenami wywindowanymi pod niebo, głównie przez chińczyków i bogatych rosjan. Na szczęście, z dala od największych ośrodków (Vancouver i Victoria), ceny są znacznie niższe, ale o wiele trudniej o dobrą pracę. Osobiście, wziąłbym pod uwagę, również Albertę (graniczy z BC). Szczególnie dla młodych. Wspaniała natura, stosunkowo niewielka populacja, znakomity klimat i mnóstwo dobrej pracy(nie tylko przy wydobywaniu ropy z piasków bitumicznych). W BC przyroda jest również wspaniała, ale zimy bywają deszczowe i bardzo rzadko jest śnieg. U nas panuje przekonanie, że Alberta jest rajem dla młodych, a BC rajem dla osób na emeryturze.
Piotr z Kanady
PS
Moje poprzednie uwagi dotyczą głównie Ontario, które, w ciągu kilkunastu lat, zostało praktycznie zruinowane przez biurokrację, związki zawodowe i polityków.
Ha! W tej sytuacji bardzo ciekawie wygląda artykuł „Kanada kusi Polakow” z (przepraszam za odwołanie się do tego „źródła”) Gazety Wyborczej:
„Jason Kenney, kanadyjski minister ds. imigracji, spotkał się minionym miesiącu w Londynie z przedstawicielami brytyjskiej Polonii, żeby wypytać ich, jak skutecznie namowić Polakow z Wielkiej Brytanii do wyjazdu do Kanady. Kenney, przebywający z oficjalną wizytą w Anglii i Irlandii, roztaczał przed brytyjskimi Polakami uroki życia w Kanadzie. – Na wielu z was czeka tam lepsza praca, a koszty życia są zdecydowanie niższe niż w Wielkiej Brytanii – mowił. – Kanadyjski rząd chce zbudować system imigracyjny, ktory będzie aktywnie wyławiał potrzebne nam talenty, zamiast biernie przeglądać zgłoszenia. W samej Irlandii żyje około 200 tys. Polakow, wielu ma wysokie kwalifikacje, bardzo pożądane na kanadyjskim rynku pracy – przekonywał minister. Przypomniał też o historycznych powiązaniach Polski z Kanadą i polskich korzeniach ponad miliona Kanadyjczykow. Dla Ottawy mieszkający na Wyspach Polacy są atrakcyjniejsi niż przyjeżdżający bezpośrednio z Polski, bo mowią po angielsku. W przyszłym roku Kanadyjczycy chcą zorganizować targi w Manchesterze, na ktorych będą promować kanadyjską Polonię i namawiać miejscowych Polakow do wyjazdu.(źródło: Gazeta.pl)”
Tak generalnie to mam bardzo zbliżone poglądy do Twoich (pewnie dlatego tu bywam) ale czasem uważam że przesadzasz widząc tylko jedną stronę medalu. Jasne ze w większości związki są be, ale odbieranie im ich zasług nie jest w porządku.
Nie jestem socjalistycznym betonem, natomiast nie lubię prawicowego betonu i dlatego często staję się adwokatem diabła.
Zdjęcie sie wczoraj nie wkleiło czy wyciąłeś?
Nie wiem więc wkleję jeszcze raz:
https://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Child_laborer.jpg&filetimestamp=20090215113412
uważam że trzeba o tym przypominac ludziom którzy idealizują dawny „prawdziwy” kapitalizm, a takie zdjęcia nie są obecnie robione właśnie dzięki działalności związków
Myślę że jesteś stopniem wyższym niż socjalistyczny beton… – socjalistyczny beton który o tym jeszcze nie wie… 😉
Aby stać się adwokatem diabła a nie wyjść przy tym na płytkiego agitatora, trzeba moim zdaniem mierzyć o parę stopni wyżej niż międlenie socjalistycznych sloganów, które przez sto lat rozwoju ludzkości całkowicie się zdezawuowały. Tak zresztą jak sam socjalizm który mógł 100 lat temu być postępem i walczyć o 8 godz dzień pracy czy równouprawienie kobiet ale którego zbrodnie popełnione w imię totalitarnej ideologii oraz debilitujący wpływ na społeczeństwa po wojnie kompromitują go i jego współczesnych apologetów.
Ja widzę wszędzie dookoła prawicowy beton, mówię beton bo korzysta on ze zdobyczy socjalizmu, ale nawet o tym nie wie że to zdobycze socjalizmu, wydaje się temu „betonowi” że tak było zawsze 🙂
Beton uważa że wszystko co złe to przez socjalizm i gdyby go nigdy nie było byłoby świetnie. Niestety historia mówi, że taki okres już mieliśmy, kiedy nie było ani odrobiny socjalizmu i wcale świetnie nie było, dowodem na to choćby to zdjęcie dziewczynki w fabryce.
Gdyby ludzie pożyli choćby przez miesiąc w tym prawdziwym kapitaliźmie szybko by wrócili z płaczem do czasów obecnych, a to że w czasach obecnych jest sporo „socjalizmu” tam gdzie go akurat być nie powinno – to już zupełnie inna sprawa.
Pozdrawiam
A czy zastanowil sie co bylo przed rewolucja w XIXw. Jaka ksztaltowala sie populacja i co dzieci wtedy robily. Prosze wykaz, ze bylo im duzo lepiej niz podczas rewolucji i powiedz co te dzieci robily przed rewolucja, skoro nie musialy harowac po te 12h. Pewnie bawily sie w piaskownicy caly czas i cieszyly z zycia i nie musialy w ogole pracowac i bylo im duzo, duzo lepiej? Zarzuc jakies linki do raju przed rewolucja, gdzie nie potrzeba bylo zwiazkow zawodowych i wszystkim lepiej sie zylo.
No jezeli bylo lepiej i pozniej gorzej a po wkroczeniu zwiazkow znowu lepiej to zgoda, zwiazki pomogly.
A jezeli bylo gorzej, pozniej lepiej a pozniej jeszcze lepiej to jest to owoc kapitalizmu a nie zwiazkow. Produkcja stala sie na tyle efektywna, ze mozna bylo obnizyc liczbe godzin pracy bez spadku jakosci. Nie jest to zasluga zwiazkow tylko naturalna kolej rzeczy, zwiazki podpiely sie pod nia tylko, zeby drenowac kase z prywatnego sektora… podstepem. Wytlumacz mi taka rzecz, czy zwiazki beda istniec i beda mialy jakis wplyw, jezeli zapanuje bieda i padnie produkcja? Jezeli firmy padna to co zwiazki wtedy zrobia? Jezeli moga funkcjonowac tylko w czasach prosperity na zasadzie przymusu to czy to nie jest wlasnie socjalizm? Czy zwiazki generuja jakas wartosc dla spoleczenstwa? Nie, generuja tylko socjalizm. Stosuja przemoc i sile podparta panstwem zubozajac tym samym cale spoleczenstwo. Jezeli uwazasz, ze ich zdobycza jest 8h dzien pracy, to prosze, dlaczego az 8? Niech zrobia 2h. Wszyscy wtedy beda na pewno plywac w szczesciu :).
@zenek
Kłopot tym, że żaden demagog nie kojarzy, że lata formowania się tego co nazywamy socjalizmem i kapitalizmem w rozumieniu współczesnym i współczesnej formie – to tak napradę czasy 3 rewolucji w dziejach całego gatunku na planecie, kiedy w ciągu raptem 3 stuleci (czyli 5-6 pokoleń) zmienił się tak naprawdę cały paradygmat gospodarczy. Dziś większość ludzi uznawanych za „biednych” żyje w warunkach, jakich 300 lat temu nie mieli monarchowie. Naprawdę, zmiany które zaszły wymykaja się poza prostą klasyfikację.
Działalność współczesnych związków zawodowych może doprowadzić właśnie do sytuacji, w której wszyscy będą musieli pracować po kilkanaście godzin na dobę, aby zamortyzować ekonomicznie koszty żądań.
Wyścig walczącej związkokracji i pazernego rządu o to, kto szybciej zrujnuje system skończy się tragicznie dla zwykłych ludzi, którzy zostaną w PL.
cyniku jest jeszcze gorzej, to znienawidzone komunistyczne święto 1 Maja upamiętnia właśnie walkę o te 8 godzin
„Święto Pracy, Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy, popularnie zwany 1 Maja – międzynarodowe święto klasy robotniczej, obchodzone od 1890 corocznie 1 maja. W Polsce Święto Pracy jest świętem państwowym od 1950.
Święto wprowadziła w 1889 II Międzynarodówka dla upamiętnienia wydarzeń, które miały miejsce w pierwszych dniach maja 1886 r. w Chicago, w Stanach Zjednoczonych podczas strajku będącego częścią ogólnokrajowej kampanii na rzecz wprowadzenia 8-godzinnego dnia pracy.”
tak, to w czasie strajków tych wstrętnych nierobów, związków i wszelkiego motłochu walczono o 8 godzin pracy dziennie i światli ludzi świętują to 1 Maja 🙂
wcześniej było tak że dzieci pracowały 12 godzin dziennie, dorośli dłużej, tak było w tym wspaniałym XIX wieku za którym taka tęsknota
jak ktoś ma dziecko i marzy mu się kapitalizm powinien jak najszybciej swoją pociechę do pracy wysłać, codziennie na 12 godzin, przeciez nie do szkoły!
co za wstrętny wymysł żeby na siłę dzieci do szkoły wysyłać 🙂
{zenek}, dodajesz niewątpliwie kolorytu temu forum ale występowanie tutaj w roli socjalististycznego betonu zakrawa mi na swoisty rodzaj ekshibicjonizmu. Nie lepiej produkować się bardziej na forach ideologicznie bliższych, gdzie spotkasz się z daleko większym zrozumieniem? Pewnie SDL ma jakieś, albo Ikonowicz? Mam wrażenie że marnujesz tutaj tylko swój talent… 😀
Czyżby „zenek” nie zauważył upływu czasu od XIX wieku?
Pewnie tak. I dlatego pisze bzdury, uzasadniając starociami swoje współczesne pretensje.
Pobudka! Czas na rzeczywistość!
Well… generalnie diabłów w roli adwokatów to chętnie widzimy w 2GR… 😉
Problem z {zenkiem} w tej roli jest jednak w tym że aby dosunąć współczesnemu „krwiożerczemu kapitalizmowi” używa on trącących myszką do śmieszności argumentów o walce klasowej rodem sprzed wieku z okładem. Tymczasem bronienie dzisiejszej związkokracji, w warunkach obecnej demokracji i socjalizmu przedsiebiorstw państwowych, argumentami że 100 lat temu robotnicy walczyli o 8 godz dzień pracy nie jest żadnym graniem „adwokata diabła” ale oczywistą dla każdego nie-socjalisty bzdurą. W państwowym przedsiebiorstwie czy urzędzie zwiazkokracja jest prywatną organizacją terrorystyczną nie mającą do spełnienia ŻADNEJ konstruktywnej roli, kropka, niezależnie od ilości pożółkłych fotografii XIX wiecznego proletariatu którymi {zenek} usiłuje epatować podpierając nimi swoje argumenty.
@zenek
Widzisz, zwiazek zawodowy – kiedyś – oznaczał zrzeszenie ludzi wykonujacych dany zawód i troszczący się o nich.
Dziś szefowie związków kasują (jak bonzo od Volkswagena) po 3 mln EUR „premii” za wyrażenie zgody na zmianę umów i przeniesienie produkcji do Chin bez strajku.
Faktycznie, obrońcy klasy robotniczej 😀 😀 😀
Reszta związków „zawodowych” to partie polityczne.
Powiedz – ile widziałeś związków zawodowych w PRYWATNYCH firmach w PL ?
https://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,12771891,Koniec_fiata_pandy_w_Tychach__Wlosi_zamkna_fabryke_.html
cytuję:
„Analitycy nie kryli zaskoczenia po tych zapowiedziach. – Panda to kura znosząca złote jaja, ponieważ to dobry samochód i jest produkowany w Polsce – mówił agencji Reuters analityk giełdy w Mediolanie. A szef turyńskiego koncernu Sergio Marchionne publicznie przyznawał: – W Polsce panda była wytwarzana dobrze, na najwyższym poziomie, jakiego nigdy nie osiągnął żaden włoski zakład Fiata.”
„A w 2009 r. zakład w Tychach, zatrudniający wtedy ok. 6 tys. pracowników, zmontował ponad 600 tys. aut – niemal tyle samo, co cztery fabryki Fiata we Włoszech, zatrudniające 22 tys. osób.”
i kto jest „socjalizmem” związki czy zarządzajacy fiatem? 🙂
a tak narzekajac na zwiazki to wiecie że dzieki nim większośc z was pracuje 8 godzin przez 5 dni zamiast 14 godzin przez 6 czy7 dni?
myśle że powinniście się zrzec tego przywileju skoro wywalczyły to związki zawodowe których nie lubicie i już od jutra a najpóźniej od poniedziałku pracować tylko z przerwą na sen – toż to będzie pierwszy krok w stronę tego XIX a nawet XVIII wiecznego kapitalizmu za którym tak tęsknicie 🙂
XVIII wiecznego kapitalizmu za którym tak tęsknicie 🙂 {Zenek}, bredzisz… 😉 Wszystko ma swoje granice, chwalenie związkokracji za wynalazek koła też…
zastanawia mnie jedno jak niby dorosły facet/ mężczyzna idzie na ulice i strajkuje i traci czas na takie głupoty
odp – tumany ekonomiczne patrz solidarnośc, zw. branżowe, sierpień 80 itp – nie chce się pracować…
no ale jak „prywatna” tv zaprasza do swojego programu jako eksperta ikonowicza to ręce opadają
Chcialem dodac, ze FORD rowniez zamknal fabryke w Southampton, UK niedawno – tutaj jest link:
https://www.guardian.co.uk/business/2012/oct/25/ford-1300-job-cuts-plants-dagenham-southampton
No cóż, jak mawiał pewien rabin do swoich uczniów, gdy podstępnie zasypywali go pytaniami typu „co robić” w podobnie trudnej sytuacji.
Po wyczerpaniu wszystkich zdroworozsądkowych odpowiedzi w końcu im odpowiedział: „Należy słuchać, patrzeć i … trwać w pokoju”.
—
😛
Jest jeszcze jedna droga. Zakłady te można znacjonalizować i dotować z państwowej kasy w nieskończoność. Przecież ECB wyraźnie powiedziało: „panowie, bawimy się – ja stawiam!”. A jak nie będzie popytu, to wdroży się program „rodzina w swoim” i gotowe. Nie chcę być tu malkontentem, ale ten cały socjalizm w wydaniu europejskim, ze względu na swoją wielkość, ma może i chorą głowę, ale ma niestety jeszcze całkiem zdrowe nogi i jeszcze długo będzie maszerował po Europie. Cały czas słyszymy, że to już koniec, że już się to wali, że mamy finał, że orkiestra gra epilog, i co? I nic. Związkowi radzieckiemu zajęło to ponad 50 lat, a był to biedny i zniszczony kraj. Europa, dużo bogatsza, będzie sypać się jeszcze latami. Zresztą, wystarczy zobaczyć kto w Europie protestuje i z jakimi sztandarami oraz hasłami – jest tak czerwono, że aż wręcz czarno… dosłownie (nowy proletariat afro-europejski) i w przenośni… i może dlatego tak czarno to widzę…
Czasem w życiu potrzebna jest umiejętność spojrzenia na zagadnienie z różnych perspektyw. Oczywiście, zgoda, że solidaruchy wszystkich krajów to ta sama zrakowaciała tkanka, która z solidarności ma w sobie tylko tyle, że solidarnie podcina gałąź na której siedzi.
Niestety, nie mniej zrakowaciała jest grupa oligarchów, którzy te wszystkie fabryki posiadają. Oni też dołożyli swoje do zbożnego dzieła zniszczenia gospodarki światowej choćby tym, że pozwalniali solidaruchów i wyprowadzili gospodarkę do Azji. Czy to tak dobrze dla nas jako mieszkańców Polski i UE?
Występowanie po jednej tylko stronie sporu wiąże się na branie na siebie bardzo dużej odpowiedzialności.
Po pierwsze: idea pierwszej Solidarności była zupełnie inna od tej znanej nam dziś, więc zalecam troszkę ostrożności w tak szyderczym posługiwaniu się tym hasłem. To był bardzo szeroki front ludzi walczących w tym kraju ze skutkami komuny jak i z samą komuną, a nie tylko jakieś szemrane związki zawodowe. Pewien szacunek zatem, tym ludziom, najczęściej wolontariuszom, jednak się należy.
Po drugie: przenoszenie produkcji to nic złego. Kogoś biznes – kogoś sprawa, gdzie produkuje i co produkuje. Korumpowanie za to urzędników, by ci przepisami tworzyli na rynku monopole i oligopole – to już prawdziwe chamstwo, które powinno tępić się portfelem i kartkami do głosowania (wiem, że to słaby punkt zaczepienia, ale niestety innego REALNEGO póki co nie ma).
To był bardzo szeroki front ludzi walczących w tym kraju ze skutkami komuny jak i z samą komuną, a nie tylko jakieś szemrane związki zawodowe.
Jak sie potem okazalo nie chodzilo wcale o walke z komuna, a o udzial w lupach. Zas slynne 21 postulatow – jesli sie im dokladnie przyjrzec, swiadczy o tym, ze ruch solidarnosciowy atakowal komuchow z pozycji raczej lewicowych, niz prawicowych. Czyli mowiac krotko chlopaki uwazali, ze komuna ma prawicowe odchylki i trzeba cos z tym zrobic.
chlopaki uwazali, ze komuna ma prawicowe odchylki i trzeba cos z tym zrobic.
Trzeba wziać poprawkę na atmosferę tamtych dni. Stajki stajkami ale całość musiała być podprawiona sosem „poprawy socjalizmu” bo inaczej byłaby „kontrrewolucja” i gwałtowny koniec zabawy… 😉
@abc
Parę lat żyję na świecie i nie dam sobie łatwo ciemnoty wcisnąć. W roku 1980 postulat upadku komuny stawiał człowieka na pozycji ekstremisty. Nikt w to nie wierzył. ZSRR to było największe państwo świata, największy zamordyzm, imperium. I to miałoby upaść? W życiu.
Solidaruchy walczyły o 'socjalizm z ludzką twarzą’, żeby masło nie drożało i żeby kolejek po mięso nie było.
Weź kolego, nie wypowiadaj opinii o czymś, o czym nie masz totalnie pojęcia.
@Doxa
Oni też dołożyli swoje do zbożnego dzieła zniszczenia gospodarki światowej choćby tym, że pozwalniali solidaruchów i wyprowadzili gospodarkę do Azji.
Jesli juz, to wynoszac produkcje do Azji, dolozyli sie do zniszczenia gospodarki zachodniej. Gospodarka swiatowa to na tym raczej nie ucierpiala. A tak swoja droga, to moze mieli motywacje podobna do tej, ktora kieruja sie ludzie zakladajac firmy w UK, zamiast w PL? Rujnuja wprawdzie w ten sposob nasza polska narodowa gospodarke, ale ja tam ich nie potepiam. Wrecz przeciwnie – bezczelnie to antynarodowe dzialanie rozgrzeszam, a nawet goraco popieram. Zgadnij trzy razy dlaczego 😉
Oni też dołożyli swoje do zbożnego dzieła zniszczenia gospodarki światowej choćby tym, że pozwalniali solidaruchów i wyprowadzili gospodarkę do Azji.
Alternatywą zwykle jest zwinięcie działalności, więc chyba decyzja właścicieli firm była słuszna?
Natomiast główną kwestią nie są decyzje właścicieli firm, ale idiotyzm wprowadzanej na siłę „gospodarki opartej na wiedzy” (kocham te nowomowę unijną, teraz nawet parku zabaw dla dzieci już się nie remontuje, ale rewitalizuje. Specyficzne, idiotyczne słownictwo, to kolejne skojarzenie z CCCP). Od kilkudziesięciu lat większa część Europy (poza Niemcami) likwiduje produkcję i promuje usługi. Efekty właśnie widać. ROsnące żądania płacowe i socjalne tylko wzmacniały ten proces. W Polsce efektem tego typu mitologii, bo ciężko inaczej to nazwać, jest gigantyczna produkcja mgr-ów, którzy kończą na zmywaku lub w UK. Abstrahując od potrzeb gospodarki, kilkukrotne zwiększenie ilości maturzystów a potem magistrów musi skutkować inflacją tych tytułów, pogorszeniem jakości nauczania i – last but not least – uczeniem osób, które wcale nie powinny mieć wykształcenia wyższego, bo są po prostu półmózgami.
Oj, niech „Kryzys” w UE trwa w najlepsze i jak najdłużej 😉
Toż to znakomity pretekst do wyplenienia przynajmniej części związkokracji …
I zrobienia innych po.rządków …
Oj Cyniku, dalej wylewasz krokodyle łzy nad najlepszym ładem społecznym 20-go wieku 😉 Jako nadwiślaniec mógłbyś chociaż ponarzekać na „związkokrację” w PKP i wszelkich szczeniętach tego molocha – miałbym ubaw po pachy i chyba pierwszy raz w 100% się z Tobą zgadzał 😉
W obecnej sytuacji wypomnę Ci jednak, że Fiat ugryzł kawałek amerykańskiego tortu i gryzie dalej w najlepsze. Za Wikipedią (hasło Fiat):
On 10 January 2011, Fiat announced that it had increased its share in Chrysler from 20% to 25% following the achievement of the first of three performance objectives.[34] On 11 April 2011, it announced achievement of the second performance objective, increasing its stake a further 5% to 30%
Ktoś mógłby zarzucić, że Fiat na trociny po Oplu, jednak:
In a regulatory filing dated 22 July 2011, the Michigan-based automaker reported that Fiat held a 53.5% interest (fully diluted). Fiat and Chrylser have both stated that they expect that interest to reach 58.5% by the end of 2011 as result of achievement of the third of the three performance objectives.[39] In 5 January 2012 Fiat released press info that the ownership has increased to 58.5%.[40] The stake was further increased to 61.8% in July 2012.
To ja już nie wiem kto się w końcu sypie. Biedny Fiat leży na deskach?
Fiat announced that it had increased its share in Chrysler wiódł slepy kulawego… 😀
Fiat nie tyle lezy na deskach, co zdycha od jakichs 10 lat… Nie wiem ile dali za te 5% akcji Chryslera, ale zadluzenie im wzroslo o – bagatelka – 1 mld EUR. Najbardziej w kontekscie wpisu Szanownego Cynika podoba mi sie to zdanie: „Fiat faces intense political and union pressure not to close plants.” Ponizej artykul z FT, z ktorego wywalilem mniej istotne fragmenty.
(Financial Times) — Sergio Marchionne has outlined a strategy for Fiat to survive a European „Carmageddon” by focusing on export markets rather than closing plants, as it seeks to break even on the continent by 2016.
[…]
The change in strategy came as Fiat reported higher third-quarter earnings, but suffered a trading loss of about €700m in Europe and cut sales and profitability targets. Investors also reacted badly to a €1bn increase in Fiat’s debt pile during the period, sending its shares 5 per cent lower.
[…]
The announcements mark Fiat’s most significant response yet to the eurozone crisis and a flurry of consolidation and capacity cuts by its rivals. Car sales are down 40 per cent from their pre-crisis 2007 peak in Italy, and Fiat faces intense political and union pressure not to close plants.
[…]
Fiat had recently spoken of beefing up its exports from Europe, where its plants are running at just 45 per cent capacity. The Italian group said it would need two to three years to implement the restructuring plan, which would allow „full utilisation of our blue-collar and white-collar work force by 2015”.
Fiat on Tuesday reported an operating profit of €951m for the third quarter — 12 per cent higher than a year ago and better than analysts’ average forecast of €910m, lifted by Chrysler and Brazil.
Some investors were alarmed by the company’s net debt forecast for the full year, which was raised to €6.5bn from €5.5bn to €6bn previously. Credit Suisse analyst Erich Hauser wrote that Fiat’s quarterly earnings were „in line, but balance sheet risks are building”.
Some investors were alarmed by the company’s [Fiata – przyp.cynik9] net debt forecast
Aj, ta nowomowa finansowa, nic tylko wszędzie eksperci i inwestorzy… Ja tam chciałbym zobaczyć jakiegoś „inwestora” który z przekonaniem uzasadni że sam zainwestował we Fiata tyle a tyle swojego kapitału spodziewając się na tym pozytywnego zwrotu ponieważ to i tamto. Na mój gust nikt sane tego nie zrobi, tylko czerwone krawaty zamiatające bezpański kapitał pochodzący z rozmaitych funduszy i planów emerytalnych… 😉
„czerwone krawaty zamiatające bezpański kapitał pochodzący z rozmaitych funduszy i planów emerytalnych…”
Nie tylko bezpański. Z każdym kapitałem sobie doskonale radzą. Znam gościa, który takiemu ekspertowi od inwestycji powierzył spory szmal, żeby inwestował na GPW. Makler w dwa lata zrobił ponad 50%, tyle że cyfry były w kolorze krawata 😉
Swoją drogą uwielbiam rozmowy z takimi ekspertami, zwykle zadaję dwa pytania – pierwsze, jeżeli tak genialnie się znają na inwestycjach, to dlaczego chcą mi robic dobrze, a nie zostają sami milionerami. Drugie, do sprzedawców funduszy, jest krótkie – porównanie ich wyników do kilku wskaźników GPW. W 90% przypadków jest porównywalnie lub gorzej niż WIG. Ale prowizję chętnie przytulają…
Cos „innego i bardziej sprawnego” we wspolczesnej Europie? Czy mial Pan moze na mysli dom starcow z elementami multikulti? 😉
Podzielalbym Pana optymizm, gdyby problem dotyczyl tylko zwiazkokracji. A zwiazkokracja to jest tylko przyslowiowy termometr europejskiej mentalnosci XXI wieku; powszechnego braku poszanowania tradycyjnych wartosci naszej cywilizacji. Burzono nasza cywilizacje przez cale pokolenie – od maja 1968 roku. Naiwnoscia jest sad, ze odrodzi sie z dnia na dzien jak feniks z popiolow.
Jeszcze nigdy nie było tak aby jakoś nie było… Socjalizm zgodnie z przewidywaniami musi dolecieć do ściany i się o nią rozbić, co własnie obserwujemy. Kolejnym punktem będzie szerokie, wymuszone pustą kasą strzyżenie socjału co ze swojej strony najpewniej spowoduje jakieś rozruchy. I tak krok po kroku, powrócimy ponownie do sanity… 😉
Brawo socjalizm! Mam nadzieję że wykończy strefę euro zanim zdążymy tam wejść, i wszyscy będziemy szczęśliwsi.
Cynik9 napisal-Rynkowe instynkty zanikły, inwentywność siadła, socjalistyczne sadło rozlało się wszędzie”
-:D – socjalistyczne sadlo..normalnie bomba slogan jak dla mnie 🙂
Wpis jest winien mojego blogostanu.
Chwilowego co prawda, lecz intensywnego.
Serdeczne Cynik zaplac za ten styl 🙂
tomzjukeju przytula