Uzdrawianie służby zdrowia

O postępie donoszą ostatnio ze służby zdrowia. Działająca tam związkokracja podjęła właśnie słuszną decyzję o samorozwiązaniu się. Do tego o ile dobrze rozumiemy sprowadza się akcja „Dziękujemy odchodzimy”, w ramach której lekarze ze związkokracji będą masowo zwalniać się z pracy. Szef związkokracji lekarskiej Bukiel nie wyjaśnił jednak dokładnie od kiedy oraz czy sam da dobry przykład i też się zwolni.

Naszym zdaniem pierwszym ruchem rządu w takiej sytuacji powinno być odebranie związkokracji lewaru szantażu. W tym celu powinien przyklasnąć inicjatywie związkokracji i wystąpić z własną akcją „Nie ma za co”. W ramach akcji „Nie ma za co” powinien z miejsca wyrzucić Bukiela i połowę jego aktywistów po czym przystąpić do rozmów z resztą… 😉

Najbardziej interesujące w tym wszystkim są rzeczy których przewodniczący Bukiel nie dopowiedział albo których w ogóle nie ujawnił. Nie ujawnił na przykład czym zwolnieni lekarze mieliby się zajmować. W grę wchodziłaby pewnie uprawa nowalijek, taxi, i parę innych zawodów ale nie wydaje się żeby któryś z nich dawał byłym lekarzom szmal i komfort porównywalne z lekarskimi. Że o wyrażaniu wdzięczności przez klientów  nawet nie wspomnimy.

Nie jest też wykluczone że przewodniczący Bukiel miał na myśli jakaś formę zbiorowej ucieczki lekarzy zagranicę, gdzie przecież sporo ich już siedzi. W takim wypadku powinien wyjaśnić zaciekawionym pacjentom dlaczego dotychczas nie wywieli wszyscy lekarze albo przynajmniej połowa. Przecież brama w świat jest od lat szeroko otwarta i kto chce i coś  umie to może wyjechać choćby jutro. Czemu polski lekarz aby wyjechać czekać miałby na sygnał od związkokracji? No i starając się o nową pracę w takiej, dajmy na to, Ameryce jak by uzasadnił swoją motywację? Szukam nowego miejsca pracy bo ze starego kazała mi zrezygnować związkokracja? A to by szpital w USA miał ubaw…

Odnosimy wrażenie że przewodniczący Bukiel chce swoją akcją szantażować rząd mimo że głośno podkreśla iż jest za pomysłem rządu przekształcenia szpitali w spółki prawa handlowego. No więc w czym problem? Uważamy że wycena świadczeń zdrowotnych powinna być wyższa, by w tych spółkach nie brakowało pieniędzy na pensje dla lekarzy czy sprzęt. Obecne wyceny są zbyt niskie – wyjaśnia.   A jaka wycena byłaby wystarczająca? Na dziś zdaniem związkokracji Bukiela wystarczyłoby aby lekarz specjalista zarabiał trzy średnie krajowe, tj. ok. 11 tys zł. Gdyby lekarze tyle zarabiali, nie byliby zmuszeni brać dużej ilości dyżurów i dorabiać w prywatnych gabinetach […]

Hmm, wydawało się nam zawsze że w prywatnych gabinetach to się aktualnie zarabia a nie dorabia. Od dorabiania się są rozmaite fuchy, w  tym państwowe.  Dalej,  lekarz (dobry) specjalista, absolwent trudnych i wymagających studiów oraz długiego okresu praktyki w dochodzeniu do tej specjalności, jest prawdopodobnie warty więcej niż te 11 tys. miesięcznie.  Nie wyobrażamy sobie aby ceniony specjalista praktykujący obecnie prywatnie nie zarobił więcej. No więc raz jeszcze, w czym jest problem?

Wydaje się nam że problem jest w dialektyce socjalizmu wg której „spółka prawa handlowego utworzona przez rząd” to niekoniecznie to samo co  prywatna firma wolnorynkowa. Gdyby tak było to ani pan Bukiel ani rząd nie musieliby łamać sobie głowy na tym ile powinno wynosić uposażenie specjalisty. Wyręczyłby ich w tym rynek. Z drugiej strony miny dorabiających obecnie prywatnie specjalistów pewnie by zrzedły gdyby musieli też płacić ceny rynkowe za wynajem aparatury czy inne usługi,  bez piggybacking na państwowym. Na specjalistów uciekających zagranicę też by się znalazła wolnorynkowa recepta – proszę bardzo ale nie bez uiszczenia wolnorynkowych kosztów edukacji. Studia medyczne są w końcu jednymi z najkosztowniejszych…

Podejrzewamy więc że najpewniej związkokracji pana Bukiela bynajmniej nie chodzi ani o wybywanie z kraju na serio ani, nie daj Boże, o wolny rynek. Ten potrzebny jest jej jak psu piąta noga. Chodzi o bardziej efektywne dojenie państwowego socjalizmu w państwowo-prywatnej hybrydzie w której zyski zasadniczo sprywatyzowano a koszty upaństwowiono.

Największym zagrożeniem dla związkokracji byłby rząd mówiący „mamy tego dość, róbta co chceta” i wycofujący się z bezpośredniego finansowania służby zdrowia tudzież z inkasowania składek zdrowotnych. Służba zdrowia ozdrowiałaby od tego natychmiast…

 

38 Replies to “Uzdrawianie służby zdrowia”

    1. Obejrzałem, dzięki. Największe wrażenie zrobiły na mnie miniprzychodnie w supermarketach (ostatni link, mniej więcej 2’30”). Szybko rozesłałem po znajomych lekarzach i równie szybko dostałem odpoiwiedź, że „chyba jestem niepoważny. Jak to można w supermarkecie leczyć!? W Polsce nikt tego nie zrobi!”

      Tydzień później (wtorek 30.10.2012) na głównej stronie onetu i money: Biedronka otwiera swoje przychodnie zdrowia w supermarketach: https://tiny.pl/hk9zm

  1. Ostatnio miałem okazję usłyszeć, na czym polega różnica współpracy wykształconego za publiczne pieniądze lekarza pracującego na publicznym sprzęcie w publicznym ZOZie który sobie dorabia do spółki z pół-publicznym ubezpieczycielem (ale nie NFZ). NFZ po naliczeniu nadwykonania płaci za nie… ale anuluje opłaty za nominalnie wykonania, do limitu przyjętych pacjentów :D. Rzeczony pół-publiczny ubezpieczyciel płaci lekarzowi bez dyskusji za wykonanie, w ciągu max 2. dni roboczych i nie ustala odgórnie kwot.

    Natomiast warto posłuchać lekarzy dlaczego jeszcze wolą pracować prywatnie albo z prywatnymi ubezpieczycielami – bo po prostu tam ubezpieczyciel bierze na siebie 80% papierologii.

  2. Ogromna liczba prywatnych gabinetów czerpie zyski z przywileju wypisywania recept. Wizyta, która polega na wypisaniu recepty na kantynuowanie terapii jest tak samo płatna jak zwykła wizyta.

    A wystarczyłoby wprowadzić wolną sprzedaż (bez wymagania recepty) leków w aptece jeśli pacjent chce zapłacić 100% ceny leku.

    1. To są własnie detale które chętnie usłyszałbym od goracego podobno zwolennika prywatyzacji p.Bukiela. Ciągle uważam że p.Bukiel chce prywatyzować ale tak jak państwo emerytury – państwo dalej pędzi barany na obowiązkowe strzyżenie a prywatyzacja dotyczy tylko zysków z wełny dla grupy paru sprytnych… 😉

    2. nie można wprowadzić sprzedaży leków bez recept bo ludzie są za głupi i sobie zrobią krzywdę – to jest typowe wytłumaczenie lewactwa. Znam dwa przypadki prawie zgonu bo lekarze odmówili wypisania leku, kazali iść do specjalisty, to samo na pogotowiu i w aptece. Wyjściem było pojechanie do szpitala i udawanie agonii w sali przyjęć, tyle że to nie zawsze działa bo mogą olać. Przykładem syndromu Boga u lekarzy jest niewyraźne pisanie recept. W USA umiera ok 7 tysięcy pacjentów z tego powodu (lub pokrewnych – niewyraźne wypisanie dawki w szpitalu etc). Jest ogromna ilość lekarzy bydlaków bez serca ale to m.in system takich tworzy. Jest ich za mało, za dużo pracują, za mało zarabiają.

  3. @Julia
    Przeprosin nie będzie… 😉 Nie ma za co! Przede wszystkim ww interview cz.2 prowadzony jest przez jakiegoś, sorry, niedouczonego dziennikarzynę bez krztyny moderacji, wyczucia i wiedzy jak należy przeprowadzać wywiad (niech sobie puści parę wywiadów PBS albo BBC dla nauki). Skutkiem tego z p.Bukiela w cz.2 zrozumieć można tylko ten jeden cytat który podałaś – że ZZ lekarzy są patologią systemu oraz śmieszny w sam w sobie fragment jakoby wszędzie ZZ troszczyły się o dobro swoich członków a tylko u p.Bukiela chodzi także o dobro pacjentów. Jeszcze trochę a w to uwierzymy 😉

    Cieszy nas oczywiście niezmiernie że p.Bukiel zgadzał się 4 lata temu z 2GR że ZZ są zasadniczo patologią systemu ale wiele mogło się zmienić w międzyczasie. Jego twierdzenie jednak że dobro pacjenta wymaga aby lekarze zaczęli się masowo zwalniać pod dyktando ZZ nadal uderza nas jako nonsens nie mniej patologiczny niż ZZ lekarzy broniący interesów pacjentów.
    ——————–

    Odnośnie cz.1 wspomnianego wywiadu: wydaje się że na tle socjalistycznego betonu Ikonowicza zanadto bierzesz za face value „wolnorynkowe” deklaracje Bukiela za prywatyzacją. Obaj panowie się naparzają na temat sloganu „prywatyzacja” podkładając pod nią własne interesy ale dziennikarskie beztalencie które ten wywiad przeprowadza nie skieruje dyskusji na rzecz centralną: JAK prywatyzacja (ta sprzed 4 lat) miałaby konkretnie wyglądać. To jest sedno rzeczy i okazja przyciśnięcia obu adwersarzy do muru. Bez tego mamy niby zażartą dyskusję o wyższości koloru białego nad czarnym. Niestety jest to typowy poziom dyskursu publicznego w PL…

  4. Cyniku.
    Twoja recepta na rozwiązanie kłopotów służby zdrowia jest oczywiście trafna. Bukiel oczywiście jak zwykle nierozsądnie wybiera cel walki, a mógłby prawdziwie naprawiać rzeczywistość. Istotne uzupełnienie podał {crazyy}, który jak sam pisze uciekł przed systemem. Ja jeszcze nie podjąłem tej decyzji, ale każdy rok monopolu państwa w polskiej medycynie mnie do niej przybliża.
    Brak konkurencji i zasad wolnego rynku wpublicznej służbie zdrowia prowadzi do patologii. Sam byłem świadkiem, jak sale operacyjne średniej wielkości szpitala klinicznego świeciły pustkami po 16:00, bo nie można zaoferować usług prywatnym osobom, a kontrakt z NFZ już dawno wyczerpany. Usługi można za to oferować firmom, zatem pojawia się pośrednik, który nagania pacjentów i nagle sale operacyjne ożywają… ale nie szpital, bo większość zarobku inkasuje ów pośrednik. Prywatyzacja takie patologie eliminuje bardzo skutecznie.
    Co do zarobków, to w szpitalach należących do samorządów z reguły sytuacja jest dużo lepsza niż w szpitalach klinicznych. Problemem bywa tu także zadłużenie szpitali. U jego podstaw leżą zatory płatnicze (wynikłe z polityki NFZ) za nierzadko kosztowne procedury, które kliniczne szpitale wykonują jako ośrodki o najwyższym stopniu referencyjności (patrz casus Centrum Zdrowia Dziecka). Jednostka zadłużona nie podnosi płac. Specjaliści odchodzą, albo właśnie dorabiają w placówkach prywatnych i na dyżurach zostają mniej doświadczeni koledzy w trakcie specjalizacji.
    Wreszcie jakość usług – NFZ dyktuje jak lekarze mają leczyć chorych, co samo w sobie jest kuriozum.
    Wszystko to pięknie wyleczyłaby prywatyzacja ubezpieczeń zdrowotnych z czytelnym „koszykiem świadczeń” – model szwajcarski jest bardzo rozsądny w tym względzie.
    @{crazyy} Pediatrów jest mało, a co dopiero patologów – ok 400 ludzi ze średnią wieku ponad 60 lat. Ciekawe kto będzie za kilka lat diagnozował nowotwory…
    Pozdrowienia!

    1. Twoja recepta na rozwiązanie kłopotów służby zdrowia jest oczywiście trafna.
      Ostrożnie z komplementami bo wpadniemy jeszcze w samozachwyt i w pychę… 😉

      W zasadzie chodzi nam nie tyle o ferowanie ocen n/t % prywatyzacji vs państwo ile zwalczanie pewnej socjalistycznej ortodoksji (pseudokapitalistyczna się też czasem zdarza… 😉 Taką superszkodliwą ortodoksją jest np. pojęcie „bezpłatności” czegoś co nawet zakodowano w konstytucji. Wstępem do dyskusji powinna być delaracja delikwenta że rozumie że wszystko kosztuje, nic nie jest za darmo i że będzie płacił za leczenie. O wszystkich refomach potem można dyskutować długoi szeroko, łącznie z %-mi, proporcjami, udziałem „państwa” itd. Bez takiej deklaracji jednak szkoda nawet delikwenta zapraszać do studia ponieważ dyskutuje się ze złodziejem na temat kto ma zostać obrabowany.

      Moim zdaniem w służbie zdrowia są wszystkie ingredienty na stole: są ludzie chcący płacić (bo już płacą i to pewnie więcej niż w rozsądnym systemie), są lekarze którzy chcą leczyć i muszą miec rozsądną kompensatę, jest właściciel „środków produkcji”, jak budynki czy aparatura który chce widzieć pewien ROI. Ludzie boją się głównie przypadków katastrofalnych pociągających za sobą olbrzymie koszty, ale nie każdy ma ten niefart i istnieje cały przemysł ubezpieczeń rozkładający to ryzyko. Wreszcie jest państwo którego rola jest zbyt duża, zwłaszcza jako bezpośredni płatnik którym być nie powinno, ale które ma definitywnie ważną rolę arbitra i organizatora. W sumie wszystkie ingredienty są ale w moim odczuciu pewien socjalistyczny beton z jednej strony oraz tendencje korporatystyczne i słaby rząd bez autentycznego poparcia społecznego z drugiej strony uniemożliwiają rozsądną dyskusję i osiągnięcie rozwiązania.

      Pediatrów jest mało, a co dopiero patologów za to cały system jest jedną wielką patologią…;-)

      1. „zakodowano w konstytucji” Konstytucja bardzo sprytnie wspomina tylko o równym dostępie i zakresie udzielania świadczeń określonym ustawą. Zatem przy odrobinie interpretacji, z której prawnicy słyną, można rzec iż nawet prawo jest po naszej stronie 😉
        Brak rzetelnej (=ubezpieczeniowo-rynkowej) wyceny procedur (obecna jest raczej radosą twórczością urzędników) i analizy zapotrzebowania w różnych regionach kraju skutkuje bałaganem i długami. Ale jak powszechnie wiadomo w bałaganie świetnie robi się interesy.
        Sądzę, że obecne działania rządzących (a właściwie ich brak) zmierzają do wywołania całkowitego zaniku publicznej służby zdrowia. Szkoda tylko, że majątek publiczny będzie licytowany przez komorników.
        Podobne problemy występowały chyba, lub występują także w innych krajach tzw bloku wschodniego. Cóż, patologia…

        1. Konstytucja mówi dokładnie o zapewnieniu równego dostępu do do służby zdrowia finansowanej ze środków publicznych. (art 68 p2)

          Jest więc trochę lepiej niż myślałem – wycofuję się z „bezpłatnej” dla obywateli. Z konstytucji wynika nawet ze służba zdrowia może być bezpłatna dla państwa – wystarczy że nie łoży ono nic ale zapewnia równy dostęp obywatelom… 😀 😀

        2. A co to za spryt, ciekaw jestem jak ten idiotyczny świstek papieru zapewnia RÓWNY dostęp do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, warszawiakowi, i mieszkańcowi Rzeszowa. No jak ?

  5. Nie wiem gdzie pan Bukiel się skarżył. Przydałby się cytat.

    Z tego co czytałam, chodzi tu o argument, że „wysokie” zarobki lekarzy wynikają jedynie z tego że pracują oni dodatkowo i tym samym uprawniona jest ocena, że lekarze zarabiają mało (na jeden etat).
    Obecnie jest to ok. 4000 brutto co daje w drugim progu podatkowym wypłatę 2300 zł „na rękę”.

    To, że rzepa napisała co chciała to raczej nie jest nowość. Niewykluczone, że autor rzepy po prostu dokonał kreatywnej interpretacji. Cynik dokonał kolejnej i wyszło jak wyszło. W końcu skoro padło słowo „związki zawodowe” to „dojenie państwowego socjalizmu” jest faktycznie w pobliżu.

    Chodzi mi jedynie o oddanie sprawiedliwośći człowiekowi który w odróżnieniu od nas, coś faktycznie robi. I to w dobrym kierunku. Można dyskutować czy wybrał najlepsze narzędzia ale rycie po nim jak po burej suce uważam za nie fair.

    Artykuł ten po prostu wymaga sprostowania. Jest obraźliwy i niesprawiedliwy. Pan Bukiel zasługuje żeby pisać o nim prawdę.

  6. Ostatnio (początek października) przysłuchiwałem się w TV debacie o służbie zdrowia zorganizowanej przez PIS. Odniosłem wrażenie podobne do Julii. Tylko p. Krzysztof Bukiel mówił z sensem 🙂

  7. Witam po „krótkiej” przerwie 🙂

    Myślę, że cyniku tym razem przestrzeliłeś i to sporo. Najwyraźniej nie znasz działalności pana Bukiela.
    Ja oczywiście też reaguję na słowo „związki zawodowe” alergią ale tutaj chyba trzeba oddać sprawiedliwość człowiekowi, który z uporem próbuje przekonać naród do używania mózgu.

    Cyt za wikipedią:

    Krzysztof Bukiel. Założyciel i przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Jako główny cel swojej działalności deklaruje wprowadzenia w Polsce systemu opieki zdrowotnej opartego o zasady rynkowe i dobrowolne ubezpieczenia zdrowotne, uznając, że taki system najlepiej zapewni lekarzom odpowiedni poziom wynagrodzeń, możliwości rozwoju zawodowego i właściwy status społeczny, a pacjentom możliwość skutecznego i niezawodnego leczenia

    Youtube: Ikonowicz kontra Bukiel

    część druga

    – (Ikonowicz): każdy kto dąży do prywatnej służby zdrowia to dąży do likwidacji związku zawodowego lekarzy!

    – (Bukiel): Tak jest ! Istnienie związku zawodowego lekarzy jest dowodem na patologię systemu.

    Także cyniku chyba musisz popełnić sprostowanie :->

    1. Witaj {Julio}, cieszę się że tu zawitałaś znowu. Z chęcią zapoznam się z tym wywiadem skoro go tak polecasz. Wierzę też na słowo że na lewo od pana Ikonowicz jest tylko zimna ściana… Z narracji wynika w takim razie że p.Bukiel musi być pierwszym wolnorynkowcem w historii skarżącym się że biedni lekarze muszą dorabiać w prywatnych gabinetach… Wiem że dla wielu biednych lekarzy musi to być katorgą ale żeby dla miłośnika wolnego rynku? 😉

  8. Nie wierzę, że lekarze będą masowo zwalniać się z pracy.

    —————
    MODERACJA – reg. punkt 11 – bardzo proszę bez promocji

  9. Wizyta u lekarza domowego w Zurychu,przy skladce 220CHF i 2000CHF wkladu rocznego wlasnego,rachunek z 02.10.2012

    Konsultacja pierwsze 5 min 16,33CHF
    Konsultacja nastepne 5 min X 2 32,68CHF
    Konsultacja ostatnie rozpoczete 5 min 8,17CHF

    razem 57,20CHF w tym VAT 0,00
    oczywiscie do kwoty 2000 rocznie place to sam.

    Trzeba jednak dodac ze skladka to 6 godzin pracy,a rachunek to 1,5 godziny pracy.Gabinet lekarski lekarza domowego usytuowany na parterze bloku mieszkalnego,nic nadzwyczajnego,zupelne minimum.Przychodzi sie 5 min przed umowiona wizyta o czasie jest sie proszonym.Lekarstwa sa w pelni odplatne,ale mozna zwrocic sie jako Szwajcar do gemeinde o dofinansowanie i jest czesto udzielane.Medycyne w Szwajcarii moga studiowac tylko Szwajcarzy,mozna przed medycyna studiowac np chemie i biologie i po 5 latach pobytu z ukonczonymi studiami dostaje sie zezwolenie C i mozliwosc ubiegania sie o obywatelstwo aby potem spokojnie studiowac medycyne.Lekarz w Szwajcarii szeregowy zarabia ok 100 000CHF rocznie z tym ze od tej kwoty musi odprowadzic podatek dochodowy w wysokosci ok 30% w zaleznosci od kantonu.To nie jest wiec duzo,bo dobry specjalista w kazdym zawodzie zarabia tyle czy jako meister na budowie czy kierownik szkoly lub szef punktu naprawy rowerow,ekspresow do kawy itp.

    1. Koszty standardowej porady lekarskiej dla pracownika nie są reprezentatywne dla porównań bo są one bardzo często case-dependent. W drogich USA nie jest rzadkością że kompania pokryje wszystko z funduszu „medical out of pocket expenses”. W Europie w wielu miejscach jest „hamulcowe” – minimalna stawka aby zniechęcić konsultacje o charakterze towarzyskim. Bardziej miarodajne porównanie systemów daje porównanie kosztów konkretnych zabiegów w poszczególnych krajach oraz w jakim % pokrywane jest to przez standardowy pakiet. Była kiedyś taka tabelka, bodaj w the Economist.

      NB za wyjatkiem p.Bukiela i być może USA europejski establishment lekarski zdaje się czuć pismo nosem i od pewnego czasu wydaje się być znacznie mniej konfrontacyjny w kontaktach z rządami…

    1. I do tego po wyjściu z Afganistanu w 2014 amerykańskie life expectancy pewnie się jeszcze powiększy… 😉

      Amerykański system (pre Obamacare którą Romney chce wyeliminować) ma kilka całkowicie dyskredytujących go w cywilizowanym świecie punktów, jak chociażby „preexisting conditions” (nowy ubezpieczyciel nie upokryje kosztów związanych z zastanym stanem medycznym) albo idiotyczny pomysł powiązania ubezpieczenia z pracą (trudno się ubezpieczyć w razie samozatrudnienia czy braku zatrudnienia).

      1. @cynik9
        Idiotyczny pomysł powiązania ubezpieczenia z pracą najemną wcale nie jest idiotyczny – to największy możliwy przypadek schematu gdy Państwo nagania barany biznesowi na dwóch płaszczyznach, cynicznie grając na podstawowych (i słusznych) lękach. Co więcej, z tym jest powiązane też…opodatkowanie! Konia z rzędem, kto wymyśli jak płacić np. ZUS w PL, pracować za granicą i tam płacić podatek dochodowy (i tylko tam!).

        W Polsce dochodzi jeszcze jeden detal: ZOZy i NFZ, nie wiadomo dokładnie na jakiej podstawie, przyjmują że ubezpieczenie jest ważne 30 dni od opłaty ostatniej składki. I to że przedsiębiorca mógłby i chciałby zapłacić awansem kwartał, rok do przodu… o nie ! Ani pracownik sam, ani pracodawca za pracownika, ani samozatrudniony, ani nawet chyba osoba na Indywidualnej Umowie Ubezpieczenia NIE MA JAK tego zrobić. Tzn. zapłacić składki może 😀 ale i tak ubezpieczenie trwa tylko 30 dni od ostatniej wpłaty – nawet jeżeli to była składka roczna wpłacona awansem.
        W dodatku, opóźnienie w płatności o jeden dzień, pozbawia prawa do ubezpieczenia na okres pół roku, ale nie zwalnia od dalszego płacenia składek.

  10. Cyniku,

    Diagnoza trafna, leczenie prawie optymalne. Jako lekarz który uciekł za granicę właśnie przed tym chorym systemem mogę się prawie podpisać. Prawie, bowiem istnieje w tym całym bajzlu grupa lekarzy pracujących dobrze i uczciwie ale za śmieszne stawki bo brak im przebojowości. Bukiel grozi zwalnianiem się lekarzy bo ma świadomość deficytu specjalistów i wie, że szpital z którego nagle odeszłoby 50/60% lekarzy można tylko zamknąć. Szpital zatem powinien swoim kluczowym pracownikom lepiej płacić – ale kontrakty z NFZ są bardzo chudziutkie. Cała sytuacja od lat jest postawiona na głowie. Proszę pamiętać o dziedzinach kiepskich do prywatyzacji- np. Pediatria. Pediatria jest niewdzięczna, strasznie trudna i mało popłatna, dlatego średni wiek pediatry w Polsce to 58lat. Jak obecni pediatrzy odejdą na tamten świat (no bo nie na emeryturę 🙂 ) to po nich jest luka bo nikt się nie kształci. Pieniądze w medycynie prywatnej są tam gdzie boli i chorobę widać. Urolodzy, ginekolodzy, dermatolodzy, okuliści z głodu nie umrą. Ale całkowita prywatyzacja medycyny jest dość ryzykownym rozwiązaniem. W świecie istnieją różne mieszanki obu systemów. Im więcej sztywnych ram, układów zbiorowych i regulacji tym gorzej zarabia lekarz (vide Niemcy) ale Pacjent biedny nie może narzekać. USA to drugi biegun – biedak sam musi sobie zszywać ranę bo nie stać go na usługę szpitalną. W Systemie amerykańskim leży na plecach i kwiczy profilaktyka chorób – ludzie nie myślą długofalowo. W efekcie lekarzom w USA jest dobrze, mimo umieralności niemowląt na poziomie 3 świata i długości oczekiwanej życia dużo poniżej standardów zachodnioeuropejskich. Nie jestem specjalistą w zakresie organizacji lecznictwa ale dość zdrowy model mają Norwegowie – mieszanka własnej odpłatności z odchudzonym systemem uregulowanego lecznictwa.

    Pozdrawiam

    1. Dziękuję za ten cenny przyczynek. W zasadzie pewien system mieszany jest prawdopodobnie rozwiązaniem i nie upieramy się przy ortodoksji kompletnego wyeliminowania państwa. Upieramy się natomiast przy pełnym wyeliminowaniu związkokracji tam gdzie jest państwo. Dyskutowanie ze związkokracją w warunkach państwowego pracodawcy jest socjalistycznym wynaturzeniem godzącym we wszystkich.

      1. Co do współpłacenia, to były robione badania na ten temat, dotyczące wprawdzie ubezpieczeń samochodowych, a nie medycznych, gdzie okazało się, że przy współpłaceniu – udziale własnym poszkodowanego w ponoszonych kosztach – już na poziomie 10%, wydatki firmy ubezpieczeniowej spadły o kilkadziesiąt procent. Po prostu, ktoś wydając własne pieniądze na własne potrzeby, wydaje je efektywniej i mniej marnotrawi. Wyszukuje także najbardziej korzystne oferty.W przypadku ubezpieczeń medycznych, współpłacenie zlikwidowałoby znaczną część kolejek do przychodni, gdzie przychodzą pogadać sobie emeryci-hipochondrycy oraz znacznie zmniejszyłoby ilość zużywanych – często wyrzucanych do śmieci – darmowych leków. Sęk w tym, że ograniczenie marnotrawstwa uderzyłoby w wiele prywatnych interesów.

  11. @Cynik9

    Nie wyobrażamy sobie aby ceniony specjalista praktykujący obecnie prywatnie nie zarobił więcej.

    Pana wyobrazenia nie sa chyba „up to date” 😉
    Nie wiem na ile media szukaja sensacji przy okazji dyskusji lekarskich zarobkow, ale wyglada na to, ze lekarze nie musza juz dorabiac prywatnie:

    „Średnia płaca w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Legnicy, wraz z dyżurami, w styczniu 2012 roku to 10,5 tys. zł. Pensja ordynatora z dyżurami – 13,5 tys. zł. Rekordziści potrafią zarobić nawet ponad 17 tys. zł”

    1. Podaj te sumy w przeliczeniu na jeden etat.
      „Z dyżurami” to trochę „na dwa etaty” nieprawdaż ?

    2. Oczywiście o wpływie długości czasu pracy (z dyżurami) na jej jakość, warunkach, dostępie do aparatury, metod diagnostycznych sprzętu i ODPOWIEDZIALNOŚCI nikt się nie zająknie. Może czasem warto zestawić te zawrotne kwoty 17kPLN z ciężarem decyzji, która może zaważyć o życiu lub śmierci?

      1. Pozwól wycenić ten ciężar rynkowi, nie? Tak myślałem.
        Żałosne jest to jęczenie i licytowanie kto jest ważniejszy a kto ma lepiej i w jakich okolicznościach, które jest powszechne w obecnym partnerstwie publiczno-prywatnym. Pozwól się wycenić rynkowi – jedyna dobra odpowiedź. Nauczyciel zarabia za mało! Well, skoro jego praca jest warta więcej to do cholery czego on nie chce zadebiutować na wolnym rynku i zgarnąć różnicy – głupi czy jak? Kobiety zarabiają za mało – jest wyraźna różnica między płacą tak samo wykwalifikowanej kobiety i mężczyzny! To co ty jeszcze tutaj robisz statystyczna świnio, która wyprodukowałaś tego niusa? Dlaczego jeszcze nie wzięłaś tych zysków przez zatrudnienie tych świetnie wykwalifikowanych underpayed employees?

        1. Nerwy i wyzwiska, a konkretów i wiedzy o omawianych sprawach mało. Kultury już nie nauczę, ale kilka liczb warto podać by nie tryumfowała ignorancja. Otóż rynek już to wycenił, przez co istnieje deficyt specjalistów, który umożliwia akcje takie jak Bukiela.
          Nawet w popularnej wyszukiwarce znalazłem informacje z 2009 za Sedlak&Sedlak i Forbes: https://kariera.forbes.pl/wp-content/uploads/Ile-zarabiaj%C4%85-lekarze-3.jpg
          I cały artykuł: https://kariera.forbes.pl/rynek-pracy/zarobki-2011/ile-zarabiaja-lekarze
          Dyskusja o zarobkach lekarza rodzinnego w sieciowej prywatnej klinice zaczyna się od 12kPLN, a nie jest to najbardziej dochodowa specjalizacja.

      2. Z ta ODPOWIEDZIALNOSCIA, to daj spokoj. De facto jest zadna. Moze poza przewalami w wyniku ktorych ktos traci zycie.

        Tu masz pierwszy lepszy przyklad z brzegu lekarskiej „odpowiedzialnosci”:
        https://www.szymonekidawidek.pl/o-nas

        Przykro mi to stwierdzic, ale od jakiegos czasu lekarze dolaczyli do grupy „straznikow systemu”.

      3. Odpowiedzianlość zgodna z przysłowiem:
        „Nikt nie potrafi lepiej zakopać swoich błędów niż lekarz”

  12. Jak Pan sądzi, jaki procent lekarzy poparłby całkowitą prywatyzację służby zdrowia? Mnie osobiście wydaje się, że niewielki.

    1. @ziggy
      Parę miesięcy temu jechałem na stopa z lekarzem i gadając doszliśmy do „służby zdrowia”, prywatyzacji i wolnego rynku. Miał dość wolnorynkowe poglądy, sam rzucił, że tą służbę zdrowia trzeba sprywatyzować w cholerę i to rozwiązałoby większość problemów i patologii mających tam miejsce (jak babcie wałęsające się po lekarzach dla rozrywki i biurokracja). Z tego co mówił wynikało, że jest w jego otoczeniu więcej takich lekarzy-zwolenników prywatyzacji służby zdrowia.
      Albo ja mam szczęście do trafiania na niewielkie procenty 🙂

      1. @Linus Vlk
        Jazda autostopem z lekarzem o takich pogladach jest zapewne ekscytujaca. Mimo tego, nad wycieczki objazdowo-sondazowe, polecalbym zabranie sie do roboty Kolego (w Polsce, badz za granica). Bez urazy.

Comments are closed.