Na kolejny przekręt związany z gazem łupkowym zwrócił niedawno uwagę Reuters. Powinno to zainteresować wielu w leżącej podobno na łupkach Polsce – nie tylko chętnych do konsumpcji koktailu frackingowego z własnej studni ale przede wszystkim potencjalnych właścicieli areału z łupkami pod spodem niechcących tego degustować. Asumpt do tego przypuszczenia daje prawo Murphy’ego: jeśli możliwy jest gdzieś przekręt to w Polsce z pewnością zostanie on twórczo zastosowany.
O przekrętach i przekłamaniach w gazie łupkowym pisaliśmy już wcześniej (Między nami lobbystami, Łupki i głupki). Stricte biorąc, w zasadzie cały gaz łupkowy, przynajmniej jak dotychczas, wygląda w znacznej mierze na jeden wielki przekręt. Jak inaczej kompanie wydobywające gaz łupkowy po cenach średnio przynajmniej 2x wyższych niż rynkowe mogłyby nie bankrutować?
Sekret ten wyjaśnią pewnie entuzjaści łupków w dyskusji tak że nie będziemy go tutaj zdradzać. Zdradzimy natomiast co innego – cała hucpa z gazem łupkowym, przynajmniej w Ameryce, wygląda na balonik mniejszy z porównaniu z balonikiem dużo większym jakim jest związana z tym spekulacja gruntami. Złośliwi twierdzą nawet że o to własnie chodzi; gaz może być tylko parawanikiem do tej spekulacji, nie mającej sobie równych od czasów słynnej gorączki złota w Kalifornii w połowie XIX wieku.
Królem spekulantów jest król łupków – Chesapeake Energy – która zrobiła spekulacje gruntami centralną częścią swojego biznesplanu. W ostatnich 15 latach kompania kupowała licencje wiertnicze na terenach łupkowych jak oszalała, wydając na nie $31.2 miliarda. Dla porównania 35x większy od niej ExxonMobil wydał na nie w międzyczasie „tylko” $27 miliardów. Jest na to oczywiście odpowiednie uzasadnienie. Wierzymy że ten kto nałapie najwięcej gruntów („landgrabs”) osiągnie konkurencyjną przewagę na dekady podczas gdy inne kompanie nie będą miały dostępu to najlepszych niekonwencjonalnych złóż energii – kompania oświadcza w dokumencie SEC (Securities and Exchange Commission).
No więc Chesapeake łapie grunty tak szybko jak tylko może i gdzie tylko może. Wie przy tym dobrze że i w Kalifornii najwięcej na gorączce złota zarobili nie ci co je płukali ze strumienia ale ci co łapali grunty wokół.
Przeszkodą w realizacji biznesplanu Chesapeake i innych łapaczy gruntu są niektórzy krnąbrni właściciele gruntów którzy mimo oferowanych im zachęt materialnych nie chcą pić koktailu frackingowego z własnej studni ani mieć jeziorka z pofrackingową mazią w ogródku. Z takimi aspołecznymi typami jest problem ponieważ brak dostępu do ich włości poważnie utrudni przyszłą eksploatację terenów przyległych. Do tej przyszłej eksploatacji może wprawdzie nigdy nie dojść ale już teraz cena opylenia okolicznych gruntów zaleasowanych przez kompanię jest przez tę ich obstrukcję mniejsza. Aspołecznego typa trzeba więc w interesie społecznym zneutralizować i podstępem włączyć jego areał do łupkowego eldorado, nic mu w dodatku nie płacąc.
Celowi ubezwłasnowolnienia opornych właścicieli służą odkryte przez Chesapeake archaiczne przepisy prawne o „mineral rights sharing”, powstałe w zupełnie innych okolicznościach prawie 100 lat temu. Stopniowo zapomniano o nich wraz z kończącą się ropą. Teraz zostały one twórczo odkurzone w kontekście łupków. I tak w leżącym na łupkach Teksasie prawo z 1919 chronić miało interesy małych właścicieli roponośnego gruntu ograniczając innym wiercenia zbyt blisko granic ich parceli. To samo w zasadzie dotyczyć powinno gazu łupkowego, tym bardziej że odwierty idą tutaj w dużej części poziomo pod ziemią.
Ale… Kłopot w tym że nie była to nigdy gwarancja lecz raczej reguła z możliwymi zwolnieniami podmiotowymi, udzielanymi sporadycznie przez lokalne władze wg. własnego klucza. Niezadowolonym z werdyktu pozostawała kosztowna droga sądowa. Teraz właśnie Chesapeake prawo to twórczo stosuje na masową skalę, pociągając za sobą armię naśladowców. W ciągu ostatnich 7 lat kompanie łupkowe złożyły mianowicie w samym Teksasie aż 3595 podań o odstąpienie od tzw. „reguły 37”, z czego połowę złożyła Chesapeake. Smarowani soczystymi kontrybucjami wyborczymi miejscowi politycy w olbrzymiej większości zgłoszone podania rozpatrują pozytywnie. Czyż łupki nie są przyszłością naszej cywilizacji? I czyż oporna, aspołeczna jednostka może wstrzymywać postęp całej grupy? Oczywiście że nie może. Może co najwyżej, jeśli chce i jeśli ją na to stać, poprotestować sobie trochę w niezależnych sądach. Poza tym jednak może sobie tylko groźnie pokiwać palcem w bucie.
Nie ma bramy której nie przeszedłby osioł obładowany złotem. Albo łupkami… Ciekawe jak będzie to wyglądało w wersji polskiej.
Tak się robi pieniadze na kantach naukowych:
Prawda jakie znajome? Cudowny zderzak, nadzwyczajnie tania benzyna z CO2…
I ci potwierdzajacy co trzeba naukowcy, koniecznie z NASA… Właściwie – dalczego nie po prostu naukowcy?
Wzruszyło mnie głęboko, że Fleischmanna & Ponsa też potwierdzili. Dziwi mnie tylko, dlaczego nikt nie chce potwierdzić istnienia promieni N.
To jest właśnie fantastyczne. O „cudownym reaktorze” A.Rossi piszą, że to oszustwo, bo „nic nie pokazał”. Natomiast często ci, co pokazali, że nic nie mają (np. gorąca fuzja; Tokomak i inni) i wzięli potężne pieniądze (miliardy US$) nie są o nic oskarżani. Co lepsze dostają kolejne fundusze chociaż przez ostatnie 50 lat nie doszli do niczego. Trudno to nawet nazwać oszustwem, to jest po prostu jawny rabunek pieniędzy podatników („sprzedaż marzeń”?).
Chyba czegoś nie rozumiem. Czyli co?
W naszej sytuacji należy się cieszyć, że nie kupujemy od USA gazu po 140 USD, tylko od Rosji po około 500 USD?
A co z funkcjonującymi już w PL odwiertami niekomercyjnymi? Zamknąć?
Niech Pawlak dalej przedłuża w nieskończoność kontrakty z „przyjaciółmi” ze wschodu?
PO zignorowało wszystkie działania poprzedniej ekipy związane z tym tematem. Ciekawe, czy to przejaw głupoty, czy czegoś innego?
Skoro gaz łupkowy w Polsce jest przekrętem, to po co na podtrzymywanie takiej iluzji wydano już miliony i uruchomiono eksploatację próbnych odwiertów?
W końcu, czy nawet wysoki koszt posiadania własnych źródeł energii nie jest mimo wszystko alternatywą dla aktualnego uzależnienia, które ciągle trzyma Polskę na krótkiej rosyjskiej smyczy???
Skoro gaz łupkowy w Polsce jest przekrętem, to po co na podtrzymywanie takiej iluzji
Iluzja nie musi być przekrętem a przekręt iluzją. Nigdzie też nie twierdzimy że gaz łupkowy jest przekrętem tylko w Polsce. Wiele wskazuje że jest przekrętem cenowym, napędzanym głównie spekulacją gruntami i hype’m z tym związanym. Po $3.5 mBTU (obecna cena „gazu” w USA) gazu łupkowego nie ma i nie będzie – jeśli będzie to po znacznie wyższych cenach. A przy znacznie wyższych cenach znaczna część obecnego hype’u „taniej energii” etc. traci moc.
Życzę powodzenia w zakupach taniego gazu amerykańskiego po $140, łupki czy nie łupki… 😉 Jak skroplony amerykański gaz łupkowy przybędzie do gazoportu w Świnoujściu to podejrzewam że będzie droższy od gazpromu… chyba że ktoś wierzy w altruizm Amerykanów. Unieżależnić się od złego Gazpromu jak i od dobrych Amerykanów własnym gazem jest fajnie. Tylko po co budować w takim razie gazoport? Eksport rurami do sąsiadów jest dużo tańszy…
Zgoda, że eksport rurami do sąsiadów jest dużo tańszy… dlatego też usiłuję pojąć głębię decyzji o zaprzestaniu dogadywania się z Danią.
Model oparty o posiadanie własnych źródeł oraz kupowanie części gazu z USA, Danii/Norwegii i Rosji wydaje się być znacznie lepszy niż uzależnienie od Gazpromu w 90% przez następne 25 lat (albo dłużej).
Biorąc powyższe pod uwagę chyba warto jednak podrążyć temat własnego gazu mimo podejrzeń o przekręt. Jakikolwiek dodatkowy elementy dywersyfikujący źródła dostaw zawsze zwiększa bezpieczeństwo oraz wpływa na ceny.
Tym bardziej, że skoro funkcjonuje już wydobycie pilotażowe, to nie do końca można oceniać kwestii gazu łupkowego jako przekręt.
Gospodarzu! A nie można tego gazu kupić na wolnym rynku? Zamiast przepłacać Rosjan można czasem przepłacać Amerykanów, a co tam. Jak nam się znudzą Amerykanie to dla odmiany możemy kupić rosyjski skroplony gaz z Sachalina jak będzie tańszy od amerykańskiego. ;-D
Moim zdaniem budowa gazoportu jest jak najbardziej opłacalna, (gratulacje dla pomysłodawcy), nawet jak nigdy nie zostanie użyty. 😉 Jeśli sam fakt posiadania zwiększy naszą szansę na wynegocjowanie stawek zbliżonych do tych, które za gaz Gazpromowi płacą Brytyjczycy, to i tak będzie się to opłacało. Powiedzmy, że nieużywanie gazoportu zwróci się w 10 lat, to i tak byłby to świetny biznes. A Świnoujski gaz na pewno się nie zmarnuje spokojnie przepali go elektrownia Dolna Odra, elektrociepłownia w Gorzowie Wlkp. i Zielonej Górze. Już teraz spalamy własny gaz np. spod Dębna Lubuskiego. Import od sąsiadów rurami już się dawno odbywa (np. MOW niemiecka spółka działająca w zachodniej Polsce)
G.F.
Ja tam byłbym ostrożny w nadużywaniu „nasz gaz”… 😉
Skąd wiesz jakie jeszcze trupy w szafire zostaną znalezione zanim ktoś go zobaczy. „Nasze” koncesje też rozdano za darmo więc czort wie jak to z tym „naszym” gazem jeszcze będzie… 😀
Ten gaz dębliński to nie z łupków tylko taki zwykły we piaskowcu pod ziemią se siedzi, bez przekrętów znaczy się. Wokół mnie to kilka lat temu sporo wiertni się szwendało, teraz tylko stacje z pompami, zupełnie nieszkodliwe. Wolę te pompy niż tabliczki z napisami na każdym krzaku „NATURA 2000”, normalnie czuję się jak czukcza w rezerwacie. Z ciekawostek mogę podać, że z naszego terenu eksportujemy do Niemiec ropę naftową, prawie nie zawiera siarki i robią z niej m. innymi wysokiej jakości oleje i plastiki (Niemce robią, nie my).
Ja tam zawsze jestem ostrożny, zwłaszcza jeśli chodzi o gaz. Znajomy energetyk, ten to dopiero jest ostrożny z gazem, nie znam nikogo, kto by miał większe zapasy drewna do kominka. ;-D
Się dowiedziałem, że główna przepompownia gazu zasilająca elektrownię (kilkadziesiąt kilometrów rurociągu) ma tylko jedno zasilanie linią napowietrzną, jak przyjdzie wichura albo szadź, to całe miasto będzie się ogrzewać przez pocieranie. 😉
Teraz zaczynają coś tam myśleć o agregatach rezerwowych, bo jak w zeszłym roku coś wysiadło to tydzień nie było ciepła w mieście. Taka technika. A zyski jak co roku w zębach zawiezione do stolicy zostały. Dobrze, że zima była lekka. Ja tam zawsze nieufny do wszystkich scentralizowanych systemów jestem. Jak ktoś się wyłoży na założeniach to wszyscy są udupieni. Kilka lat temu zlikwidowano osiedlowe węglowe ciepłownie, a mogli je zostawić jako zapasowe. Jedna gazowa będzie tańsza. No i jest.
G.F.
@:”Ja tam byłbym ostrożny w nadużywaniu „nasz gaz””
Właśnie. Co z tego że będzie wydobywany w Polsce. To wcale nie znaczy, że będzie tańszy. Owszem państwo będzie miało dodatkowy dochód, co niewątpliwie jest jakimś pozytywnym efektem, ale odbiorcy gazu dalej będą płacić „jak za woły”. Podobna jest sytuacja na rynku srebra. Polska jest wiodącym producentem srebra w świecie, a ceny wcale nie są niższe. Nie mogą być niższe od światowych, bo „spekulanci” zaraz by je wyrównali:)
o tym e-cacie to ja juz czytam od lat, i ciagle czytam, ze bedzie sprzedawal
cos tutaj nie gra, nawet jakby, to nie wierze w jego powodzenie, bo by go za to zlikwidowali bez mrugniecia okiem
a moze chce po prostu sprzedac ta technologie do szafy, saudyjczycy na pewno zaplaca mu duzo wiecrej niz on jest w stanie zarobic na tym do konca zycia
na razie buduje sobie reklame, marke, jak bedzie glosno to sprzeda za duza kase a ludziom powiedza ze to byla sciema
chyba zegosc ma dobra duze i chce nasladowac prometeusza, no ale wiadomo jak prometeusz skonczyl…
@Marcin
Tak, w Polsce też mamy tego kalibru wynalazców – Łągiewkę od cudownego zderzaka, jakiegoś innego inżyniera od silnika na wodę, gościa co skonstruował grzałkę elektryczną nie zużywającą elektryczności (o, ten to lepiej niż e-cat) i pewnie jeszcze wielu innych. Za każdym razem 'przemysł motoryzacyjny’ albo 'saudyjczycy’ albo 'lobby naftowe’ uniemożliwia niestety wynalazcy pokazanie światu tego wynalazku, a nawet skonstruowanie prototypu. Ale zwróć uwagę na to ile już publicznej kasy p. Łągiewka wyciągnął na niby badania nad swoim wynalazkiem (tzw project epar) a nie udało mu się nawet dobrego prototypu skonstruować. Wszystko wyjaśnia się gdy założyć że o to właśnie chodzi by podsycać oczekiwania ale nic broń boże nie pokazać.
@:”szaleni wynalazcy”
Specjalnie dla „chorobliwych sceptyków”:)
——————————————–
Just for the fun of it I have recreated the dialog following the famous test by Robert Oppenheimer at Trinity Site July 16, 1945:
General Groves: Whoa… That was BRIGHT!
Oppi: Sure was!
Groves: But, a bright light isn’t what we’re hoping for.
Oppi: There was also lots of heat.
Groves: Okay, but heat I get in a desert!
Oppi: And a lot of energy!
Groves: I get energy from an electric socket.
Oppi: And a 19 kiloton shock wave!
Groves: I get that with TNT.
Oppi: We have the data…
Groves: Okay, look, we’re no further along than that thing you showed us in Chicago. Get back to work and let me know when you’ve got something I can wrap my hands around! This is war son!
@Marcin
Uzupełnione kompendium wiedzy o zimnej fuzji znajdziesz tutaj.
Naliczyłem tam 45 osób lub ośrodków, zajmujących się tematem. A ilu tam nie ma? Założę się, że Chińczycy bez rozgłosu także nad tym pracują. Ciężko będzie to zatrzymać, zwłaszcza gdy ktoś wdroży własnościową technologię komercyjnie, to zacznie się walka o ekonomiczne przetrwanie – ze względu na znaczną różnice w kosztach energii przełożonej na koszty produkcji – w tym pogoń za własną technologią zimnej fuzji.
Może z tego powodu media nie informują o tym, co dzieje się w temacie, bo decydenci zdają sobie sprawę jaki wpływ miałoby utrwalenie tej informacji w świadomości społeczeństw na zachowania konsumenckie?
Dodam raport dla DIA na temat badań nad „zimną fuzją” na świecie.
Na samym dole wykaz materiałów źródłowych.
lenr-canr.org/acrobat/BarnhartBtechnology.pdf
W Polsce nie ma własności gruntów. „Własność” kończy się na pierwszej kopalinie i dlatego m.in. kopalnie mogą ryć pod domem. A jak byś nawet Cyniku znalazł ropę to i tak ci nic z tego bo poniżej pierwszej kopaliny wszystko należy do państwa.
Więc o ile będą kopać dostatecznie głęboko …
Tu jest coś więcej: https://prawo.rp.pl/artykul/84741.html
kopalnie mogą ryć pod domem. A jak byś nawet Cyniku znalazł ropę to i tak ci nic z tego bo poniżej pierwszej kopaliny wszystko należy do państwa.
Nic tylko ryć pod państwem… 🙁
Pytanie.
Jeśli faktycznie jankesi nie do końca są szczerzy co do bilansu wydobycia gazu z łupków (czego wykluczyć nie można) rodzi się uzasadnione pytanie czemu wiercą?
Jeśli ktoś wierci mimo rachunku ekonomicznego znaczy wie, że wkrótce będzie się opłacać, musi bo nie ma wyjścia, albo nie o to tutaj chodzi… Nie znam się na budowaniu silosów rakietowych https://en.wikipedia.org/wiki/Missile_launch_facility niemniej gdybym chciał ukryć ten fakt, właśnie tak bym to zrobił.
PZdr
Kto wierci to wierci, a kto robi money to robi money. Ale nie na wierceniu… w tym cały witz…
@KabushiAT
Silosów nie buduje się już z wielu powodów, a jeszcze z większej liczby powodów ich się nie ukrywa – pomijając liczne porozumienia o kontroli zbrojeń, odstraszanie aby było skuteczne, musi być widoczne.
Tę część rakiet, którą chce się ukryć, po prostu wysyła się w morze.
A jednak miałem wrzucić ten dopisek 😛
Oczywiście nie chciałem żeby wyglądało to na wyraz przekonania, iż USA będzie montować Peacekeepery w Polsce. Byłby to casus beli po prostu. Raczej chodziło mi o fakt, że podczas takich operacji logistycznych gdy przemieszcza się masę sprzętu statkami i w ogóle, można to i owo przywieźć i z dala od ciekawskich oczu i zainstalować ja wiem, jakieś elementy systemu ostrzegawczego albo tarczy… W końcu zbliżać się nie wolno bo gaz może wybuchnąć.
PZdr
@KabushiAT
Ostatniego Peacekeeper-a zutylizowano w zeszłym roku bodaj, a instalacja tej klasy rakiet w PL nie miałaby żadnego sensu. Żadnego. No chyba że do strzelania samobójów na Waszyngton. Inna rzecz, że gdyby tak zrobiono nie byłby to wcale żaden causus beli, przynajmniej nie w rozumieniu prawa międzynarodowego.
Na temat sensowności instalacji „Third Site” / Tarczy w Polsce wypowiadałem się już wielokrotnie i nie mam siły n-ty raz przepisywać własnych wypowiedzi.
I zwolennikom gazu (g)łupkowego i protektoratu amerykańskiego wielokrotnie tłumaczyłem, jak USA i Rosja dogadywały się w tej sprawy z całkowitym pominięciem PL.
Nie ma potrzeby też robienia spisku łupkowego, bo cały niezbędny „tarczy” sprzęt może przywieźć na Bałtyk dowolny okręt z systemem AEGIS w wersji BMD (w samych USA – około setki gotowych na konwersję, ze 20-30 już skonwertowanych). Takie 1-2 okręty regularnie przypływają na każde ćwiczenia BALTOPS.
Wiecie co, te wszystkie łupki, ropa, gaz ziemny to już przeszłość.
Od 2 miesięcy czytam blog na temat ECat (https://www.e-catworld.com/). Jakiś Włoch A.Rossi kończy prace nad „grzejnikiem” wykorzystującym niskotemperaturowe reakcje jądrowe. Na początku traktowałem to jako niezłą zabawę z 95% szansą na przewał typu Amber Gold. Po głębszym zapoznaniu się z tematem (LENR) i innymi eksperymentami stricte naukowymi (Celani, Hydrobetatron, …) zaczynam wierzyć, że facet „coś” ma. Na razie gość nie podaje wielu szczegółów technicznych i nie dostanie patentu (bo to jest „nienaukowe”:), ale idzie ścieżką czysto biznesową i będzie sprzedawał urządzenie. Jeśli to prawda, to ten taniec wokół gazu łupkowego będzie tańcem chocholim.
O rany, kolejny [XXXXXXXXX] wierzący w E-cata. Rossi to zwykły oszust z kryminalną przeszłością, a e-cat to bajka dla [XXXXXXXX].
———–
MODERACJA: bez wycieczek osobistych na tym forum proszę. Post łamie punkt 9 regulaminu.
@:”O rany, kolejny [XXXXXXXXX] wierzący w E-cata.”
A jak odpowiem, że wierzę Dr.Celaniemu z włoskiego instytutu fizyki jądrowej, który pokazał działający reaktor łącznie z opisem budowy i procedurą eksperymentu? Właśnie grupa niezależnych inżynierów jest w trakcie replikacji urządzenia (i eksperymentu). Wyniki będą pewnie za miesiąc. Czytałaś o tym? Piszę o Rossi’m w kontekście innych badań i eksperymentów NAUKOWYCH. Może Rossi to oszust, ale jakiś dziwny, bo nie poluje na leszcze (takich jak ja) ale na wieloryby. Jedyne, co u niego możesz kupić, to ECat dla celów przemysłowych o mocy 1MW za 1.5 mln$ . Jeśli pierwszy klient poczuje się oszukany, to rozumiem, że to będzie jedyny zarobek Rossiego. Jak na oszusta, to ma słabe kwalifikacje. Trzeba mu podesłać Plichtę za doradcę, który w 3 lata wydusił kilkaset milionów.
LENR aka Cold Fusion jako zjawisko jest faktem, mimo że nie ma pewności na czym ono polega (teorii jest kilka, żeby wymienić najbardziej popularną: Widom-Larsen). Świadczą o tym choćby eksperymenty Celaniego i Piantellego, no i klasyczne doświadczenia Fleischmanna & Ponsa (z sukcesem reprodukowane m. in. przez NASA). Ostatnio Defkalion opublikował wstępny raport z testów Hyperiona, podpisany przez niezależnego specjalistę (Michael A. Nelson, NASA). No i Rossi; facet musiałby mieć jaja z żelaza by rozgłaszać „bajkę” konsekwentnie któryś rok z rzędu. Myślę, że coś jest na rzeczy, chociaż do komercjalizacji może być daleko.
Skądinąd interesującym faktem jest jak szybko – po początkowej euforii – zdyskredytowano doświadczenia Fleishmanna i Ponsa sprzed 20 lat, niszcząc im kariery naukowe. Dziś pisze się w oficjalnych dokumentach: „The Fleischmann and Pons Effect (FPE) is the production of large amounts of heat, which could not be attributed to chemical reactions, during electrochemical loading of palladium cathodes with deuterium.” Cytat za “Industrial Technologies Material Unit Forward Looking Workshop on Materials for Emerging Energy Technologies”, Bruksela,2011
@Katylina
Narazie kontrolowana gorąca fuzja jest wyłacznie faktem naukowym, natomiast inżyniersko-ekonomicznym humbugiem, a tu się mówi zimnej…
Tez jestem sceptyczny, niemniej jednak wiele osrodkow naukowych rzeczywiscie nad tym pracuje. Np. MIT:
I twierdza tam, ze eksperyment jest powtarzalny i daje ilosci energii wielokrotnie wieksze niz mozliwe do uzyskania droga chemiczna. Nikt jeszcze nie wie na czym zjawisko polega, ale byc moze panowie Fleischmann i Pons za 30 lat dostana za to Nobla. Kto wie?
Przepraszam, zapomnialem zamknac znacznik w poprzednim komentarzu. Raport MIT to:
The annual Progress Report of the Research Laboratory of Electronics (RLE) at the Massachusetts Institute of Technology (MIT), 2008-2009, No. 151.
No i co z tą Polską? Niech sobie Jankesi wiercą i spekulują, ale mnie obchodzi moja miedza i to dość dosłownie, bo mieszkam w Trójmieście i latem często wypadam na Kaszuby. Nie chciałbym, żeby ponoć ten gazonośny teren zamienił się w pustynię naszpikowaną wieżami wiertniczymi. Więc jak coś wiesz, to pisz, a jak nie wiesz, to pytaj 😉
mnie obchodzi moja miedza
Miedza zostanie…;-) Za łupkami wierci się aktualnie pod miedzami bo całym biznesem jest odcinek poziomy odwiertu, często dość długi. Tuż za miedzą będziesz natomiast miał jeziorko cuchnącego scheissu poeksploatacyjnego z którym mniej wiadomo co robić niż z odpadami radioaktywnymi…;-)
Widziałeś skład chemiczny tego „scheissu”?
Ja widziałem i (zgodnie z posiadanym wykształceniem oraz wiedzą)stwierdzam, że nie jest to trucizna większa niż zwykłe ścieki z gospodarstwa domowego.
Życzę w takim razie przyjemnego sąsiedztwa… 😉
Pozdrawiam Cynika i czytelników,
Proszę Cynika o dokładne wyjaśnienie zdania „gaz łupkowy (…) wygląda w znacznej mierze na jeden wielki przekręt”.
Moje rozumienie jest takie, że niskie ceny gazu w US i w mniejszym stopniu na świecie są wynikiem rosnącego wydobycia z łupków w Stanach Zjednoczonych, które to wydobycie już teraz (lub wkrótce) umożliwi eksport nadwyżek.
W takim razie:
1. Kto dopłaca do gazu łupkowego? Wydobycie gazu ziemnego na świecie to pewnie 2 bln m3, z tego (wymyślam) jakieś 25% to łupki, aktualne notowania gazu to 140 USD/1000m3. Jeżeli koszty wydobycia są dwukrotnie większe od ceny to mówimy o dopłatach rzędu 70 miliardów dolarów rocznie.
2. Dlaczego dopłaca się tyle pieniędzy? Jakie jest źródło finansowania?
3. Chyba chodzi o koncesje a nie wykup gruntów? Koncesję kupuje się na eksploatację, więc po co komuś koncesje jeżeli nie chce wiercić?
4. Jeżeli teren jest niszczony przy wydobyciu gazu, to wartość terenu spada po wydobyciu. Czyli kupią drożej a potem wartość spadnie. Czyli kto zyskuje?
Odkąd w zeszłym roku po mojej wsi chodzili geolodzy i jakąś elektroniką szukali gazu łupkowego, to jestem żywotnie zainteresowany tematem 🙂
Pozdrawiam,
Witek
Cena spot gazu ziemnego w USA przez ostatni rok nie przekraczała $3.5 (per '000 cub ft) – fakt. Przez ostatnie kilka lat oscylowała wokół $4 – fakt. Natomiast koszty produkcji tej ilości gazu łupkowego, jak by nie liczyć, to przynajmniej 2X tyle – fakt (A może jakiś ekspert to obali? Proszę bardzo! ;-).
No więc jeśli wszyscy jeszcze nie pobankrutowali z tego powodu lecz wręcz przeciwnie, cieszą się i mówią o przyszłości, to tak na zdrowy chłopski rozum najpewniej do czynienia mamy albo z cudem albo z przekrętem, n’est-ce pas? A ponieważ w cuda w 2GR nie wierzymy… 😉
Odpowiadanie na pytania pod tym wpisem pozostawimy raczej ekspertom łupkowym ci od których ostatnio się aż roi, cynik9 tylko konstatuje fakty i słucha… 😉
Koncesję kupuje się na eksploatację, więc po co komuś koncesje jeżeli nie chce wiercić? – ciepło, ciepło, jeszcze cieplej… 😉
@Autor:”Natomiast koszty produkcji tej ilości gazu łupkowego, jak by nie liczyć, to przynajmniej 2X tyle – fakt (A może jakiś ekspert to obali? Proszę bardzo! ;-).”
Wyjaśnienie może być proste. Cena z EKSPORTU gazu poza USA jest dostatecznie wysoka by przełknąć takie ceny w Stanach. Zresztą to się już kończy. Ceny gazu w USA idą powoli w górę, ale pewnie i tak będą o niebo niższe niż np. w Europie (bez uzależnienia się od importu).
W USA jest trochę inne prawo własności ziemi. Podobno wszystkie kopaliny pod ziemią należą do właściciela gruntu. W Europie są własnością państwa.
Wyjaśnienie może być proste.
Wyjaśnienie IMHO jest proste tylko każdy się wstydzi o tym mówić… Rzecz się kręci dzięki hedgom porobionym kiedy gaz był $10… 😀 😀
Ceny gazu w USA idą powoli w górę
To dobra wiadomość dla inwestorów zainwestowanych w gaz ziemny… ale niekoniecznie w łupkową hucpę, IMO…
Normalnie. Kupuje dzialeczkę robię próbny odwiert i rozgłaszam że jest gaz, potem wykupuje tereny w okolicy, do tego jeszcze rozpuszczam wśród lokalnej społeczności filmy i zdjęcia z koktajlem freckingowym w ogródkach, więc cena gruntów idzie na dno. potem ogłaszam że jednak gazu nie ma i nie będzie żadnego wydobycia. Cena gruntów powraca do właściwego poziomu, ale grunty są już moje haha. Sprytne !