Oj, dostało się panu profesorowi Askanasowi, członkowi rady nadzorczej PTE PZU, za ujawnienie jakiś czas temu w Rzepie że nie będzie raju na emeryturze. Najwyraźniej nie chce w to uwierzyć pan Pelc który wytyka ostatnio Askanasowi błędne diagnozy emerytalne. Z argumentami pana Pelca za rajem na emeryturze chętnie byśmy podyskutowali ale jest to trudne ponieważ nie podaje on żadnych. Przyczepia się właściwie do jednej rzeczy – że wbrew sformułowaniu Askanasa nikt nikogo nie zmusza do zaprzestania aktywności zawodowej w wieku 65 lat.
Wokół tego co Askanas potraktował zapewne jako przenośnię Pelc buduje cały wywód wykazując że, nie przymierzając, organa państwa nie musiały jeszcze szturmować emerytów barykadujących się w biurach w których chcieli dalej pracować. W konstytucji też nie stoi że państwo siłą ma wyrzucić emeryta który w swoje 65-letnie urodziny przywiązał się do fotela czy obrabiarki i nie chce zwolnić miejsca młodym.
Pan Pelc może więc mieć rację, ale tylko formalnie. Jego racje zebrane pod tytułem „błędnych diagnoz emerytalnych” w reakcji na Askenasa są jednak w sumie bez większego sensu. Odnieść można wrażenie że kością niezgody między obu polemistami nie jest spór czy ktoś kogoś rzeczywiście zmusza czy nie zmusza do przejścia na emeryturę. Wydaje się nią rzecz dużo większego kalibru – czy prominentny przedstawiciel establishmentu emerytalno- rządowo-finansowego ma prawo powiedzieć że król jest nagi i że ZUS prędzej czy później zbankrutuje czy też publicznie tego przyznawać nie powinien. Innymi słowy, ogień może już wprawdzie trawić foyer opery ale krzykiem „pożar” arii przerywać nie wypada.
Tyle mniej więcej powiedział Askenas:
Zagrożenia dla zabezpieczeń emerytalnych płyną zewsząd i są powszechne. Listę zacząć można od niebywałych trendów recesyjnych i kryzysu finansowego spowodowanego przez chciwość instytucji finansowych i ignorancję inwestujących w nich swoje pieniądze potencjalnych emerytów.
Ten perfekcyjny sztorm spowodował, że mamy do czynienia z pokoleniami, które nie odłożyły wystarczająco dużo, żeby samodzielnie sfinansować swoje emerytury. Kolejnym elementem jest znana i wielokrotnie powtarzana teza, że instytucje odpowiedzialne za nasze emerytury (ZUS, OFE, państwo) zwyczajnie zbankrutują, pozostawiając znaczącą część społeczeństwa bez zasilenia finansowego po przekroczeniu przez niego przypisanego prawnie wieku emerytalnego. Trzecim elementem nokautującym koncepcje bezpiecznej starości spędzanej na koszt emerytalnego zabezpieczenia jest fakt, że żyjemy coraz dłużej i istnieje realne niebezpieczeństwo, iż pieniądze na nas przeznaczone wyczerpią się wcześniej niż nasza ziemska egzystencja. […]
Wszystko, co powyżej stwierdzone, jest niewątpliwie prawdziwe z wyjątkiem jednego fundamentalnego założenia, którym jest sama koncepcja przechodzenia na emeryturę…
Dalej Askanas proponuje aby do problemu emerytur podejść mentalnie od innej strony. Pisaliśmy już o tym w 2GR wielokrotnie (Czy Bill Gates jest emerytem, albo tutaj), sugerując podobne podejście. Jeśli nie masz tego co lubisz to naucz się lubić to co masz. Jak nie zbudowałeś sobie swojego własnego czwartego filara i nie ma(sz) funduszy na twoją emeryturę to niezależnie od protestów i skarg będziesz musiał pracować dalej, nie ma rady. W razie czego pozdrawiając klientów w Biedronce czy robiąc za świętego Mikołaja w grudniu. Pomocne może okazać się w takim wypadku polubienie wykonywanej pracy, a przynajmniej przyjęcie do świadomości jej konieczności, zamiast dostrzegania w niej jedynie katorgi i niesprawiedliwości.
Zasadniczo mamy do czynienia z ostrym, po części samo indukowanym, mentalnym przełącznikiem który każe widzieć osobę do „wieku emerytalnego” jako dynamicznego pracownika „zawodowo czynnego”. Po przekroczeniu tego wieku, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, czynny pracownik staje się z dnia na dzień zniedołężniałym dziadkiem. Dziadek musi przejść w stan spoczynku, najlepiej od razu pod kroplówkę i na wózek inwalidzki. Utrwalała ten obraz od lat retoryka rządowa podkreślająca na każdym kroku słowo „przechodzenie” na „wypracowaną” emeryturę, akcentująca świadczenia emerytalne które dobre państwo „gwarantuje” oraz wagę zwalnianych przez emerytów miejsc pracy potrzebnych młodym. Przez długi czas zachęcano nawet do wcześniejszego przechodzenia na emeryturę.
Ostatnia fala przedłużania wieku emerytalnego położyła kres temu obłędowi (za wyjątkiem nie wpadającej nigdy w obłęd Francji która wiek emerytalny skraca) ale nie powinno to tutaj nikogo zmylić. Padającemu państwu opiekuńczemu nie chodzi bynajmniej o to aby emeryci pracowali dłużej. Chodzi mu o to aby rozchodzący się w szwach budżet mógł dłużej wytrzymać nie płącąc im obiecanych świadczeń.
Odpowiedzialni za psychozę mentalnego przełącznika aktywny/emeryt są też w znacznej części sami zainteresowani. Można to poznać po powszechnych utyskiwaniach na katorgę normalnego chodzenia do pracy i robienia czegoś pożytecznego w życiu (no ok, może nie zawsze) oraz po odliczanych z utęsknieniem dniach do wytęsknionej emerytury. Podejrzewamy że często jest to odliczanie bez zdawania sobie sprawy jak znaczny kontrast stanowi przejście w stan „nieaktywny” i jak twarde często bywa to lądowanie.
Zmodyfikujmy w takim razie samą naszą percepcję przechodzenia czy nie przechodzenia na emeryturę, sugeruje Askenas, osłabiając ów mentalny przełącznik. Co gdyby przejście to było płynne i stopniowe, niekoniecznie nawet nazywane „przejściem”. Trochę pracy, trochę świadczeń, w zmieniającej się proporcji. Istotną przeszkodą może być, owszem, pogarszający się stan zdrowia. Z tym rzeczywiscie jest problem. Poza tym jednak bariery są raczej psychologiczne. To że człowiek starzejąc się staje się mniej sprawny fizycznie nie musi być koniecznie nieprzebytą przeszkodą. Nie w każdym wieku wypada skakać po dachach czy dzwigać worki z cementem. W końcu z wiekiem człowiek podobno staje się mądrzejszy i bardziej doświadczony, dla rekompensaty…
Nie jesteśmy całkowicie pewni czy członek rady nadzorczej powszechnego towarzystwa emerytalnego jest akurat osobą najbardziej powołaną do roli apostoła podejścia sprowadzającego się – technicznie biorąc – do modelu „pracuj aż o śmierci”. Rodzi to bowiem pytania o sens istnienia instytucji którą reprezentuje. Wielu może się to nie podobać i pewnie pan Pelc nie jest tu wyjątkiem.
Z drugiej jednak strony „praca aż do śmierci”, czy to się nam podoba czy nie, będzie prostą i gwarantowaną konsekwencją kolapsu emerytalnego socjalizmu państwa opiekuńczego jakie sobie zafundowaliśmy. Żadne machania rękami i zaklęcia że leżące na horyzoncie bankructwo ZUSu zostanie cudownie odwrócone a nasze emerytury „będą bezpieczne” nic tutaj nie pomogą. Można zagrzebać głowę w piasek i wołać że nieuchronny kolaps emerytalnego domku z kart jest „błędną diagnozą”. Askanas natomiast proponuje oswojenie się z tą myślą.
@zenek
Panie Zenku czy pan wie co się stało ze składkami emerytalnymi osób które jako pierwsze wpłacały je do ZUS-u. A wiek emerytalny osiągnęły dopiero np. po 10 latach co działo się z ich składkami skoro nie było wtedy emerytów którym ZUS musiałby wypłacać świadczenia.
Wszystko sprowadza sie do tego by oddać jednostce „wolną wole” na której straży powinien stać kościół katolicki a jak jest każdy widzi. Wszytki ograniczenia wolność kościół powinien piętnować. Każdy kto podejmuje pierwsza prace powinien mięć możliwość wyboru czy chce sam oszczędzać czy woli państwową emeryturę a wieku lat 30 powinę potwierdzić swój wybór.
Jeśli chodzi o państwowe emerytury to moim skromnym zdaniem emerytury powinny być oparte na surowcach, najlepiej na takich na których cenę po przez podatki duży wpływ ma państwo – rząd. Powinien powstać taki koszyk surowcowy. Każda składka co miesiąc powinna być zamieniana na jednostki surowcowe 20 kg węgla, 20 kg miedzi, 50 kg żyta. 20 Wat energii elektrycznej. ma to być taki bat na rząd który podnosi podatki automatycznie podnosi wysokość emerytury.
W momencie przejścia na emeryturę suma składek emerytury surowcowej dzielona przez ilość miesięcy przez które zamierzamy pobierać emeryturę. Emeryt może pobierać świadczenie w naturze lub wziąć równowartość w pieniądzu który wtedy obowiązuje a który by otrzymał po sprzedaży tych surowców. Nie jest to rozwiązanie idealne ze względu na postęp technologiczny ale popyt na surowce zawsze będzie w zależności od koniunktury. Wysokość emerytury będzie zmienna ale będzie dążyć do stabilizacji. Najtrudniejszy element to wybrać surowce podstawowe do koszyka emerytalnego.
O rany, to by było! Emeryt pobiera emeryturę: w spichlerzu – 50kg żyta, w urzedzie bon na 1kWh prądu… Kilo żyta spożywa sam i z resztą worka gna do supermarketu aby je wybarterować tam na coś innego? o to chodzi? 😉
A nie prościej czasem po prostu oprzeć pieniądz o ten jeden „surówiec”, żółty w dodatku? oszczędziłoby całej tej fatygi. Po co odkrywać Amerykę ponownie? I po co jeszcze mieszać państwo do emerytur? Biblia wspomina w paru miejscach o złocie i srebrze, a jakoś nic nie wspomina o państwowych emeryturach… 😉
wyśmiewanie systemu „solidarności pokoleniowej” bez podania sensownego lepszego rozwiązania jest nie fair
przecież mówię że jest on do du.y z tym że nie ma lepszej alternatywy
nawet jeśli ktoś odkłada na emeryturę sam, to jej przyszła wartość czy raczej siła nabywcza zalezy gównie od rozwoju kraju i całej cywlizacji – jesli będzie dobrze, będzie z czego życ na emeryturze
jeśli będzie źle, wojny lub choroby zniszczą ludzkość to mimo odłożenie ogromnych aktywów nasza emerytura będzie niska bo poziom życia jaki nam zapewni będzie niski tak jak niski będzie poziom życia pozostałych resztek ludzkości
wygląda to dokładnie tak samo jak w przypadku „solidarnosci pokoleniowej” poziom emerytur zalezy zawsze od przyszłego dobrobytu a nie od tego ile żółtego metalu odłożymy
niestety to Ty cyniku wierzysz w cuda, wierząc że jesteś w stanie oszczędzać w czymś co z pewnością za 30-40 lat będzie miało dużą wartość
20 letni okres przejściowy to musiałby być okres wielkich wyrzeczeń w którym pokolenie pracujące pracuje na swoje przyszłe emerytury oraz na emerytury swoich rodziców – nikt rozsądny tym pokoleniem nie chciałby zostać – nikt rozsądny powatarzm 🙂
widzę inny problem, odkłądanie na emeryturę przez kilkadziesiąt lat wymaga znalezienia aktywów które dają nam pewność że za te np. 30 lat będą co najmniej tyle warte ile obecnie
czy ktoś zna takie aktywa?
ja nie znam
jeśli ktoś nie potrafi pokazac tego typu aktywów system emerytur kapitałowych nie ma sensu
w systemi „solidarności pokoleniowej” któremu jak wiadomo brakuje wiele do ideału problemu tego nie ma bo po prostu jest rozliczany na bieżąco i nie trzeba się martwić poszukiwaniem aktywu który przeniesie wartość w przyszłość
p.s. tylko proszę mi nie mówić o metalach, złoto żadnej gwarancji nie daje, może drożeć w absurdalnym tempie przez następne 10 lat by przez kolejne 30 powoli znów tanieć i ten co akurat przez te 30 lat będzie zbierał na emeryture w złocie zostanie z niczym
znalezienia aktywów […] które dają nam pewność że za te np. 30 lat będą co najmniej tyle warte ile obecnie […]
jeśli ktoś nie potrafi pokazac tego typu aktywów system emerytur kapitałowych nie ma sensu […] w systemie „solidarności pokoleniowej” nie trzeba się martwić poszukiwaniem aktywu który przeniesie wartość w przyszłość.
Wszyscy wierzą kiedyś w cuda i w św.Mikołaja. Ale większość z tego wyrasta 😉 Jeżeli zły świat nie chce Ci wskazać cudownego aktywa które „przeniesie wartość w przyszłość” to najlepiej wierzyć że cud ten zrealizuje państwo. Mam nadzieję że doświadczysz tej „solidarności pokoleniowej” twardo i mocno. Wtedy dopiero zaniknie wiara w cuda.
ja bym temu Polakowi pozwolił opuścić ZUS a równocześnie odebrał emerytury jego rodzicom (zakładam ze ich ma) – zyskał by na braku wpłat do ZUS połowę tego co straciliby jego rodzice na emeryturach – może by zmądrzał koleś
a jak by pokornie poprosił o powrót do ZUS i przywrócenie emerytur rodzicom to bym go wyśmiał i codziennie łosia pokazywał w TV jak prosi o to by móc znów opłacać ZUS
jak wam się podoba? 🙂
@:”a równocześnie odebrał emerytury jego rodzicom ”
To byś musiał im oddać pieniądze, które wpłacili do ZUS zanim przeszli na emeryturę. Na taki „układ”, to pewnie kupa ludzi by się zgodziła.
nie musiałbym bo składki które wpłacili jego rodzice szły z kolei na emerytury ich rodziców
ludzie widza tylko to że płacą składki, to że pobierają świadczenia tego widzieć nie chcą
taki rodzaj hipokryzji 🙂
Niezupełnie. Ludzie widzą nonsens systemu bo tylko ślepiec nie widzi bankructwa na horyzoncie i tego że płacenie nie bedzie miało wkrótce żadnego związku z wysokością świadczeń. Problem jest w tym że mając jakąś tam rosnącą stawkę w systemie i bliżej do emerytury trudniej jest wniskować o całkowity stop systemu od zaraz. Piszę jednak wyraźnie o długim okresie przejściowym oraz o konieczności nie stopu składek ale powzięcia pokoleniowej decyzji czy co do zasady dążymy do tego że obywatel ma troszczyć się o siebie czy o emeryturę powinno troszczyć się państwo. Nie musisz odkrywać Ameryki że obecni i bliscy emeryci na pomysł skokowego zastopowania systemu mogą być zaniepokojeni. Na tak postawione pytanie – CO DO ZASADY, plus 20-letni okres przejściowy – prawdopodobnie większość odpowie tak. Będziesz więc w mniejszości… 😉
A propos emerytur i haraczu dla ZUS.
Jeden z Polaków poszedł do sądu przeciw ZUS-owi:
https://www.wykop.pl/ramka/1016499/przedsiebiorca-buntuje-sie-przeciw-prawu-nie-bedzie-placic-zus/
Popsuję trochę zabawę na ulicy i powiem, że było trochę takich sondaży i za każdym razem przeważająca większość deklarowała, że rząd powinien przeznaczyć nadwyżki na… podwyżki :), czyli na przejedzenie. Oczywiście inwestycje w edukację były gdzieś na szarym końcu. Podobnie ostatni sondaż jaki widziałem odnośnie emerytur pokazywał, że ok. 90% Polaków uważa, że emerytury ma obowiązek zapewnić im państwo. Socjalizm to straszne schorzenie psychiczne, choroba dziedziczna. Mojżesz prowadził ludzi do ziemii obiecanej tak długo chyba po to, żeby narodziło się nowe pokolenie a poprzednie skażone życiem i mentalnością niewolników wymarło. Tylko on wtedy nie miał problemów z piramidą finansową ZUS, a nas czas goni i licznik długu wreszcie eksploduje 🙂
@tpaine
Wyobraź sobie sytuację, w której państwo wymusza tylko ubezpieczenie się gdzieś na minimalną stawkę (w dowolnie wybranej prywatnej firmie) aby otrzymać wspomniany „zasiłek senioralny” a oprócz tego pilnuje przestrzegania prawa i wartości waluty.
Jakby nie patrzeć – w takim układzie Państwo zapewnia emerytury.
Zresztą, w Australii chyba tak właśnie jest: państwo wypłaca gwarantowane senioralne z bieżących dochodów a oprócz tego nakazuje wykup jakiegoś innego ubezpieczenia (tak jest ze zdrowotnym, emerytalnego nie ma chyba przymusu).
To jest dobry system, jeżeli w takiej formie funkcjonuje od początku. W naszym przypadku ludzie płacą 'składkę’ (nie istotne czy pod przymusem czy nie) dlatego, że ktoś z nimi zawarł umowę mówiącą o tym, że na tej podstawie dostanie odpowiednią emeryturę. Żeby przejść do opisanego przez Ciebie systemu, jedno albo dwa pokolenia musiałyby zostać wyrolowane. Dlatego jest i będzie takie opór przed zmianami, nawet jeśli ludzie zgadzają się z Twoim poglądem. Państwo samo sobie w stopę strzeliło nazywając podatek 'składką’. Mogłoby je wszystkie zlikiwdować, powołać w to miejsce jeden podatek, co by odebrało ludziom argumenty (ni mniej, ni więcej oszukać obywateli). A tak to klops.
Jest jeszcze wiele ciekawych szczegółów, gdy pogrzebie się przy tematach związanych z emeryturami i ZUS. Np.: emerytowana nauczycielka dorobiła sobie niedawno do głodowej emerytury o 1 zł więcej niż pozwalają złodziejskie przepisy ZUS, więc natychmiast zawieszono jej wypłacanie tego świadczenia. Czytałem, że emerytura nie jest w Polsce gwarantowanym konstytucyjnie uprawnieniem tylko przywilejem, który nabywa się nie automatycznie, a po spełnieniu pewnych kryteriów.I mamy to, co opisałem powyżej.
Do tego wystarczy dorzucić sławetny list Gwiazdowskiego do Drogich Ubezpieczonych (https://www.wykop.pl/ramka/458243/list-otwarty-gwiazdowskiego-do-ubezpiczonych-w-zus-z-2006/).
Zdaje się też, że autorstwa Gawiazdowskiego była konkretna prognoza, mówiąca o 2015 roku, jako tym, w którym ZUS padnie. Trudno w nią nie wierzyć, skoro pochodzi od byłego prezesa rady nadzorczej ZUS.
Suma sumarum jednak szkoda ludzi, wbrew temu, co pisze cynik9 na temat „kolapsu emerytalnego socjalizmu państwa opiekuńczego jakie sobie zafundowaliśmy”. Jak to sobie zafundowali? Czy ktoś ich pytał o zdanie i zgodę? Zostali postawieni przed faktem dokonanym, a jak ktoś nie chciał/nie chce płacić państwu, to podlega konkretnym represjom, albo musi wyjechać (np. do Szwajcarii;-).
I tak zbliżanie się padu systemu emerytalnego jest oczywiste dla większości, ale ludzie nie są w stanie czegokolwiek w nim zmienić, a ci co mogliby podjąć jakąś decyzję o zmianie – nie robią tego, albo jeszcze bardziej pogarszają sytuację.
Jak to sobie zafundowali?
No, może plebiscytu na to nie było ale nie wiem czy by on coś zmienił. Duża większość podpisałaby się pod wiodącą rolą państwa jako gwaranta emerytur i operatora systemu emerytalnego który jest niezbędny, blabla… Dlatego mówię że olbrzymia większość to socjaliści. Można to zresztą łatwo sprawdzić – zrobić sondę uliczną: na co najlepiej wydać nadwyżkę funduszy zebranych w podatkach? Prawidłowej odpowiedzi nie zdradzę… 😉
Oddać właścicielom 🙂
Pozostaje zatem w tej kwestii tylko zaobserwować:
It’s like what Hemingway said about bankruptcy – it happens slowly at first, then all at once.
@wmo
Problem jest taki, że kwestia emerytur jest skopana na dwóch poziomach. Pierwszy to sam projekt systemu, na dobrą pogodę; drugi, to fatalne, drogie i niepełne realizowanie tego projektu co dodatkowo pogarsza i tak już złą sytuację. I clou sprawy – naprawa tylko jednej z tych kwestii niczego nie zmieni.
Witam 🙂
Skłaniam sie do takiego wniosku, żę na miejsce emerytur z ZUS, muszą być wypłacane emerytyru z podatków, dla tych którzy w ten system weszli bez pytania sie o zgodę. Nie ma powodu by Państwo nie płaciło emerytur np tym którzy osiągają swoje dochody na śmieciówkach skoro już dziś budżet Państwa mocno dotuje ZUS a więc pokrywa to z podatków ktorzy przecież w Polsce wszyscy płacą. Dlatego trzeba zlikwidowąć podatki od dochodów ( w ogóle wszystkie podatki) a zostawić jednolity VAT nawet niechby był w wysokości 40 proc to i tak byłyby to podatki niższe niż sumarycznie wszsytkie podatki, a oszczęności z prostego systemu podatkowego byłyby gigantyczne. Dodatkowo zlikwidować wszyskie obciążenia pracy oraz kodeks pracy to co już wposmniałem. Takie uproszczenie systemu wpłynęłoby ogromnie pozytywnie na gospodarkę i już wkrótce by sie okazało, ze jest nadwyżka w budżecie. Jestem tego pewny. Jakież to by były oszczędności na biurokracji, jak łatwo by było prowadziś interesy. Tak zaprojektowany system mógłby prowadzić do stopniowego wygaszania emerutyr państwowych by w końcu powrócić do czasów kiedy systemów emerytalnych nie było. Wtedy wreszcie demograficznie sie odrodzić mamy szanse dopiero. Ale na to by tak sie stało potrzeba gospodarza. Potrzeba dyktatora oświeconego, który będzie miał realne możliwości, także siłowe taki porządek spokojnie zaprowadzić. Tylko czy banksterce światowej i różnym międzynarodowym grupom interesów zależy na tym byśmy sie tu cokolwiek samodzielnie rządzili. Więc nie wiem jak ten socjal pierdyknie. Ja się obawiam najgorszego scenariusza. Scenariusza powolnej i długotrwałej agoni, wymierania naszego narodu i rozjeżdząnia sie go po całym świecie. Dopóki da sie rozjeżdżać po świecie to tak to będzie wyglądać. Polacy nie wyjdą na ulicę i nie pogonią rządzących. Nie mamy też w sobie na tyle mądrości by wybrać mądrego gospodarza na następcę skompromitowanej klasy politycznej vide poparcie dla Parti Korwina, a możliwość dyktatorska może być zablokowana przez międzynarodówkę o czym wspomniałem wcześniej. Więc reasumując ciemność widzę ciemność.
Powiedzcie mi moi drodzy, jaki jest najbardziej liberalny kraj na świecie, gdzie nie ma wymogów dotyczących pozwoleń na pracę, gdzye nie ma państwowych ubezpieczeń, gdzie nei ma państwowej służby zdrowia a liczy sie tylko zapał do pracy i mozliwości komunikacyjne jednostki, bo mam dość patrzenia na agonie naszego utrapionego kraju.
@Seba
I masz rację, i nie masz.
Kłopot jest w tym, że sumaryczne bieżące wydatki Państwa znacząco przewyższają jego dochody. Jedyna metoda aby temu zapobiec, to obniżyć wydatki i podnieść dochody, aż bilans się wyrówna. Możliwości podniesienia dochodów zarówno nominalnych (w skrócie: podatki i wyprzedaż mienia) oraz faktycznych (zwiększenie efektywności) – choć konieczne – są ograniczone. Trzeba wiec po prostu przyciąć wydatki.
I to jest niezależne od tego czy i jak zamierzasz reformować system podatkowy i same Państwo. Nawet 100% efektywne, po prostu wydaje za dużo i za mało efektywnie.
W teorii, dziś należałoby zrobić tak:
[1] w pełni ubruttowić wynagrodzenia, tak aby pracownik widział pełen koszt płacowy pracodawcy na pasku wynagrodzeń
[2] przerzucić regulowanie składek – nawet w ich obecnym kształcie – na pracownika
[3] napisać od nowa 4 ustawy: o podatku VAT (która jest makabryczna), o zamówieniach publicznych, o partnerstwie publiczno-prywatnym, o finansowaniu związków zawodowych i partii politycznych
[4] Zlikwidować NFZ i PUPy i przekazać część ich obowiązków do ZUS (dla kosmetyki KRRiTV)
[5] W samym ZUS wreszcie oddzielić wypłatę świadczeń dożywotnich (trwałe renty i emerytury) od reszty – albo wręcz wydzielić ZUE – zakład ubezpieczeń emerytalnych ze struktury ZUS. Do ZUE zmigrować wszystkie państwowe kasy branżowe.
[6] Zgodnie z sugestią Balcerowicza, wprowadzić jednolity system zakupów dla administracji (nadal w jej obecnym kształcie).
[7] Zlikwidować OFE i IKZE poprzez konwersję rachunków na IKE.
I to kończy łatwą część 🙂 do wykonania w rok.
[8] Jeżeli trzymamy się absurdu pensji minimalnej, zmienić konstrukcję PIT. Jedna kwota wolna od podatku dla wszystkich (równa rocznym dochodom z pensji minimalnej) i powyżej jedna, jednolicie naliczana dla wszystkich stawka podatku dochodowego, powiedzmy 20%. Likwidacja wszystkich pozostałych ulg, z wyjątkami przejściowymi o których za chwilę.
Poniżej kroki na etap przejściowy:
[9] Hipotetyczny ZUE zasilić pieniędzmi z FRD i ten zlikwidować, jako zbędny
[10] Obciąć wszystkie emerytury wyższe niż średnia krajowa pensja do tej wielkości. Uzyskaną kwotę przeznaczyć na na wyrównanie najniższych świadczeń. Zlikwidować dziedziczenie p
[11] Przejść na wypłacanie świadczeń trwałych z wpływów z VAT i zlikwidować dziedziczenie świadczeń „przejściowych” ze starego systemu i ograniczyć rewaloryzację do połowy najniższych świadczeń. I tak nie mają nic wspólnego z wypracowanym kapitałem.
II etap przejściowy:
[12] Spokojnie dojechać do II progu oszczędnościowego z długiem (reformy trzeba sfinansować) i po wejściu automatycznych cięć, narzucić zakaz uchwalania budżetu z deficytem (dopiero teraz da się to zrobić).
[13] Zysk z NBP oraz z kopalin i prywatyzacji przeznaczyć wyłącznie albo na zwiększanie rezerw albo na spłatę zadłużenia – co jest bardziej korzystne w danej chwili.
[14] Tak zreformowany system emerytalny jest „starym systemem”. Teraz budujemy system przejściowy przy takich założeniach – czysto statystycznie, przyjmujemy wiek emerytalny jako 64 lata (40 lata pracy po ukończeniu studiów). Wyłacznie do celów obliczeniowych, nie prawnych. Każdy rok, to 1.25 punktu procentowego. Osoby zaczynające pracę w tym roku w całości płacą na system „nowy” i „stary” 50:50 i co roku, proporcja wpłat na nowy system zwiększa się o 1.25 punktu procentowego na korzyść nowego systemu – ten powinien być prosty jak wół: obowiązkowa jednolita składka minimalna państwowa = zasiłek senioralny + doborowolne, uznawane przez państwo (do ulgi podatkowej) ubezpieczenia prywatne. Niektóre branże mogą się upomnieć o obowiązkowe dodatkowe ubezpieczenie, zarządzane na wzór SKOKów, jak się urządzą tak będą miały 😀 Finansują je samodzielnie, Państwo ew. połowę składki uznaje za koszt. Państwowy zasiłek senioralny przysługuje najwcześniej po 360 opłaconych składkach, prywatny – wg. uznania beneficjenta. Państwowy zasiłek senioralny nie jest dziedziczony, natomiast musi pozostać w systemie emerytalnym. Prywatny segment – nawet jeżeli obowiązkowy – jest własnością ubezpieczonego z pełnymi konsekwencjami.
Ogólnie finansowanie płynności emerytur powinno mieć priorytet, i w pierwszej kolejności być finansowane cięciem becikowego, zasiłków dla bezrobotnych dotacji z PUP itp..
I po 15 latach funkcjonowania takiego systemu (na 16 rok budżetowy po pierwszym zrównoważeniu) można by przewidzieć ew. korektę współczynników.
Takie coś możesz wprowadzić bez rewolucji w Państwie – które swoją drogą i tak trzeba by było reformować (w szczególności rozdętą administracje lokalną która de facto nic nie robi).
Pracujący ponoszą wyższe koszty obecnie, ale mają jakąś gwarancję że nie skończą z obowiązkiem całkowitego utrzymywania starszego pokolenia z własnych funduszy, obok odciąganych składek a z czasem coraz więcej ich pracy idzie na ich własność.
Program OK. Mnie się podoba. Niestety, nierealny.
Np. „[10] Obciąć wszystkie emerytury wyższe niż średnia krajowa pensja do tej wielkości.”
TK to zakwestionuje. Szczególnie, że dotknie to personalnie sędziów TK (i ich kolegów z kliki sędziowsko-prokuratorskiej).
Trzeba by dopisać punkt o zmianie uprawnień TK albo go zlikwidować i ustawy „kolidujące” z Konstytucją musiałyby być obligatoryjnie poprzedzone referendum.
Reasumując, „władza” na żadne takie reformy nie pozwoli (teraz ma dobrze).
Większość pkt jest jak dla mnie ok. Ale brakuje tu jeszcze mnóstwo szczegółów (np. wprowadzenie systemu częściowej odpłatności za usługi medyczne [wiem, wiem jestem ukrytym socjalistom bo powinna być całkowita odpłatność;)], reformy edukacji itd, itp.), bez których ten program będzie jak rakieta, w której nagle odłączono jeden silnik – wystartuje, ale potem zacznie kręcić bączki. Najlepsze jest to, że tego typu i im podobne reformy są do przeprowadzenia. Jest wielu ludzi-urzędników, którzy widzą problem i podjęli by się tego zadania ot, tak po prostu, ku chwale ojczyzny [wiem, wiem jest to motywacja socjalistyczna, ale co mi tam]. Wymagało by to jednak wychylenia się przez nich przed szereg, za co natychmiast dostaliby porządnie po głowie od miernot jakich wszędzie pełno – więc się nie wychylają. Motyw ten zna każdy, kto pracował w administracji publicznej, uczelni wyższej itd. Dlatego najpierw system pierdyknie, zgodnie z przewidywaniami, i dopiero wtedy zaczną się jakieś zmiany. Gdy tylko system wróci/dojdzie do względnej równowagi, znów zacznie się socjalizm, chyba że ktoś będzie tego pilnował – ale nie będzie, ze względów, o których wyżej. I koło się zamyka.
Polecam:
– Konfederacja Szwajcarska
– Zjednoczone Emiraty Arabskie – Ras Al Khaimah
– Księstwo Monako
Więcej na https://www.bankier.pl/wiadomosc/Gdzie-warto-zamieszkac-aby-nie-placic-podatkow-2075034.html
Ewentualnie Brunei – https://www.pascal.pl/wiadomosci.php?ind=panstwa&state=9497&id=649
Aby policzyć realną wartość emerytury, zakładam stałą pensję, oraz że nie ma inflacji ani waloryzacji.
: Osoba zarabia 2500zł przez 40 lat. Od kwoty 2500zł prawie 20% idzie do ZUS na konto emerytalne (I i II filar), to znaczy 500zł przez 12 miesięcy to 6000zł. Po 40 latach zbierze kapitał 240 000zł. Dzisiaj dla 60-latka ZUS z GUS bierze 250 miesięcy (średnie dalsze trwanie życia) do obliczeń emerytalnych. W wieku 60 lat otrzyma 960zł optymistycznej emerytury, a w wieku 65 lat, po 45 latach pracy – 1263zł.
Kwota optymistyczna, ponieważ do ZUS idzie mniej, 19,52%, więc kapitał będzie mniejszy. W rzeczywistości waloryzacja emerytur zawsze jest mniejsza od inflacji. Dodatkowo ZUS od naliczonej emerytury potrąca podatek i składkę na ZUS zdrowotne.
Tak wysokie emerytury otrzymamy pod warunkiem, że cały czas pracujemy bez zwolnień lekarskich, urlopów bezpłatnych i składki regularnie wpływają do ZUS.
Z tym „zbieraniem kapitału” proponuję używać czegoś bardziej sensownego… 😉 jak na przykład kalkulatora emerytalnego cynika9. Dawno temu już dyskutowaliśmy niewielki sens podliczania „składek” przez 40 lat i potem dzielenia tego przez miesiące emerytury, powszechnie uzywany trick przez ZUS i media. Tak naprawdę to nikt nie wie co będzie za 40 lat a odkładanie jakiejkolwiek wartości w papierze drukowanym przez rząd jest szaleństwem. Jeżeli jednak już liczymy jak to szaleństwo miałoby działać to musimy wziąć pod uwagę stopę zwrotu i procent składany, i to w obie strony. To jest, złożony kapitał z którego wypłacana jest emerytura też „zarabia na siebie”.
Dla higieny psychicznej można zgrubnie założyć że wszystkie obowiazkowe „składki” czort weźmie razem z tonącym ZUSem zanim emeryt z nich skorzysta, i że przyszłe państwo na bieżąco doić będzie przyszłe masy na bieżących emerytów. Co implikuje to na czym się moim zdaniem rzecz zakończy – jednakowy, symboliczny zasiłek „senioralny” dla wszystkich powyżej przesuwanej corocznie w tył granicy wieku… 🙁
czcionka w kalkulatorze się wykłada, przynajmniej na firefoxie.
Co znaczy dokładnie się „wykłada”? U mnie na firefoxie (16.0.1, mozilla firefox for ubuntu) nic się nie „wykłada”. Ma ktoś jeszcze z tym problemy?
Bardzo pozytywnie mnie zdziwiłeś Cyniku9. Do tej pory myślałem, że jestem jedynym libertarianinem używającym Linuksa. 🙂
np tak, ĹťYCIE Z KAPITAĹU – KALKULATOR RENTIERA 2GR
coś z kodowanie / czcionką. nie jestem ekspertem
To jest kwestia kodowania strony. Prawdopodobnie zapisana jest ona jako Unicode, a nie ma znacznika, który by informował przeglądarki o tym fakcie, co prowadzi – w związku z tym, że próbują one domyślnie uruchomić je w innym kodowaniu (Środkowoeuropejski) – do krzaczków.
Doraźnie, w Firefox należy, z menu będącego w lewym górnym rogu, wybrać opcję
[Dla twórców witryn] -> [Zestaw znaków] -> [Unicode (UTF-8)]
.Generalnie powinno zostać to poprawione w kodzie strony.
Linus te dwa zbiory mają większy iloczyn, niż myślisz.
@at
Niestety osobiście znam tylko jednego (choć w tym wypadku zastanawiam się czy nazywanie tego kumpla libertarianinem nie jest przesadą). Może za mało czytam i o wielu rzeczach nie wiem, ale nie spotkałem się niestety w dyskusji z Linuksem jako przykładem tego, że wolny rynek i idee libertariańskie działają. Częściej pojawiają się mniej widoczne przykłady. A przecież Linux to podany wręcz na talerzu przykłada, który (moim zdaniem) jest po prostu młotem na socjalistów.
„Linus te dwa zbiory mają większy iloczyn, niż myślisz.”
To może znajdą się chętni, żeby stworzyć jakąś libertariańską dystrybucję? Wszak było np Ubuntu Christian/Muslin/Satanic Edition, to może też być Rothbardian Linux 🙂
Paanowie, o czym Wy tu mówicie, jaka praca, jaka emerytura ???
Przyszłość wygląda tak
https://www.globalresearch.ca/profit-driven-prison-industrial-complex-the-economics-of-incarceration-in-the-usa/29109
a jak bedziecie niegrzeczni to zrobimy Wam tak
https://www.scmagazine.com.au/News/319508,hacked-terminals-capable-of-causing-pacemaker-mass-murder.aspx
i po krzyku. Pooglądajcie sobie trochę filmów z młodym Schwarzenegerem tam wszystko jest kawa na ławę :)))
pzdr
Piotrek
…”Z demokracją jest ten problem że żaden polityk przerywajacy ten krąg nie zostanie ponownie wybrany. Przerwać zaklęty krąg może tylko gość któremu na forsie nie zależy a tacy mają co innego do robienia niż politykę”…..jest tylko jeden sposób aby „przerwać krąg” pozamykać zdrajców do więzienia – co za problem – przecież są dokumenty(podpisywali przekręty budowlane), płaca minimalna(zwolnienia ludzi), demoralizacja przez zasiłki, regulacje utrudniające prowadzenie biznesu(np. prawo budowlane…), niegospodarność…tego jest pełno
ostatnio to znajomego przyszedł komornik odebrać ok 50tyś długu – komornik kulturalny tzn można było sie dogadać ale znajomy pyta dlaczego system nie ściga zach. korporacji tylko gnojeni są polskie misie- komornik mówił że z korporacją to jest problem bo siedziba firmy jest np. chiny, usa, brazylia itd…. i tam ich kierują 🙂
Cyniku,
jako człowiek obeznany z różnymi systemami emerytalnymi może skomentujesz pomysł, o którym pierwszy raz przeczytałem w komentarzach na blogu Gwiazdowskiego? Mniej więcej pomysł był taki:
– system emerytalny należy zaplanować w taki sposób, że emerytami jest określony procent obywateli. Wtedy wiek emerytalny jest płynny i zależy od sytuacji demograficznej danego społeczeństwa (a ta w obecnych systemach jest najważniejszą sprawą) / komentował gość o nicku „Naprzód”
Określony % obywateli emerytami jest już teraz. „Płynność” zapewnia przesuwany „wiek emerytalny” który w praktycznych warunkach będzie jedynie wydłużany. Czyli nic aż tak nowego. Moim zdaniem rozwiązywanie problemu musi zostać zapoczątkowane twardą i bez znieczulenia ekstrakcją socjalizmu z głów – przyjęcia jasno i wyraźnie że: a) robimy zasadniczą transformację społeczną z długim okresem przejściowym b) celem transformacji jest zupełna eliminacja państwa z emerytur i przejęcie odpowiedzialności za swoje stare lata przez obywateli – CO DO ZASADY c) w okresie przejściowym państwowe emerytury oraz składki emerytalne są stopniowo zmiejszane do zera, co oznacza że i obecni emeryci i przyszli świadomie biorą rozbrat z częścią tego co im socjał naobiecywał i zgadzają się na jego rozmontowanie.
Docelowo oznacza to znacznie mniejsze państwo (spróbujmy to sprzedać socjalistom…;-) ze znacznie mniejszym aparatem urzędniczym, znacznie mniejszymi podatkami, z minimalnym socjałem jesli w ogóle oraz owszem, powrotem do zasady że podstawową jednostką społeczną jest tradycyjna rodzina której status materialny i bezpieczeństwo jest główną troską i racją bytu państwa. W szczególności wychowanie dzieci i opieka nad ludzmi starymi jest troską rodziny a nie państwa.
przyjęcia jasno i wyraźnie że: a) robimy zasadniczą transformację społeczną z długim okresem przejściowym b) celem transformacji jest zupełna eliminacja państwa z emerytur i przejęcie odpowiedzialności za swoje stare lata przez obywateli – CO DO ZASADY c) w okresie przejściowym państwowe emerytury oraz składki emerytalne są stopniowo zmiejszane do zera, co oznacza że i obecni emeryci i przyszli świadomie biorą rozbrat z częścią tego co im socjał naobiecywał i zgadzają się na jego rozmontowanie.
Przecież to się dzieje tak czy inaczej: składki do zera, państwo nie bierze odpowiedzialności za jesień życia obywateli, a jak ktoś nie chcę pracować, to widocznie ma z czego żyć.
Ja tam nic takiego nie widzę… 😉 Myślę że spodziewać się możemy czegoś dokładnie odwrotnego – obciążenia socjalne nie do zera ale wzrastające do punktu wytrzymałości materiału. Potem kaboom.
A z tą wyuczoną bezradnością to przecież wypisz, wymaluj te wszystkie dysleksje, dyskalkulie i tym podobne dyrdymały karmiące swoich frankensteinów. Jak miałem 10 lat i przyszedłem z dwóją z dyktanda to ojciec wziął pasa i w pięć minut wyleczył mnie z tej koszmarnej przypadłości 🙂
PZdr
Ten pas, który zaserwował ci ojciec to dobry przykład. No bo jak nazwać przypadek dorosłego człowieka, który nie jest w stanie nauczyć dziecka ortografii czy też wytłumaczyć mu dlaczego powinien zwiększyć wysiłki w tym temacie? Bezradność. A czy wyuczona, czy wrodzona, to na odległość ciężko osądzić.
Jeżeli Ty miałeś złe oceny bo byłeś leniem to znaczy, że to jest jedyna możliwość i żadne dysfunkcje nie istnieją ? Spotkałeś kiedyś i rozmawiałeś z kimś kto ma zdiagnozowaną taką przypadłość czy Twoja opinia wynika z Twojej szerokiej ogólnej wiedzy o świecie ?
Witam.
Nawiązując do zwrotu „bo mi się należy” – jakkolwiek współczuję i poniekąd rozumiem, to jednak ktoś musi wreszcie przerwać ten zaklęty krąg. Trzeba to wreszcie powiedzieć : nikomu nic się nie należy, na wszystko należy pracować – najlepiej pokoleniami. Tak jak na emeryturach Bismarcka stratnymi byli pierwsi płacący, tak ktoś musi stracić na końcu. Niechby i padło na mnie ale w zamian żądam standardu złota.
PZdr
Z demokracją jest ten problem że żaden polityk przerywajacy ten krąg nie zostanie ponownie wybrany. Przerwać zaklęty krąg może tylko gość któremu na forsie nie zależy a tacy mają co innego do robienia niż politykę.
@cynik9
Pierwszy link w tekscie prowadzi do zasobu lokalnego (file:///media/2Ncontent/usbdisk/2012/waiting/PTE%E2%80%88PZU)
PS: Czy rzeczony USBDISK (przenośny zapewne) Autor szyfruje ? 😀
Dzięki. Link zostal poprawiony ale wydaje się że na skutek reklamy jaką mu zrobiliśmy Rzepa zrobiła go płatnym… ;-(
Najgorsze w tym wszystkim jest to błędne socjalistyczne koło. Systemy emerytalne padają w konsekwencji przyjęcia zlej ideologii i teraz tak naprawdę nie wiele można zrobić no bo co? Brak pieniedzy w ZUSie wymusza najłatwiejsze politycznie działania. Podnoszenie składek, co w konsekwencji powoduje wzrost bezrobocia i szarej strefy a zatem spadek wpływów. Spirala tych negatywnych konsekwencji ciągle sie nakręca i problem cały czas narasta. Spada dzietność, piramida sie odwraca i system padnie. Z czego zasypią dziurę nasi umiłowani przywódcy w przyszłości? Na razie rolują, ale to sie musi skończyć. Może nawet prędzej niż przypuszczamy. Oczywiście jest recepta na ten kryzys. Totalnie zlikwidować ZUS i kodeks pracy, zlikwidować podatki dochodowe. Tylko kto to zrobi, wszak w demokracji sie nie da. Może przyjdzie jakiś tyran 🙂 no bo jak inaczej? Inaczej sie naprawić nie da.
Witaj {Seba}! Myślę że wszystko sprowadzi się do binarnego wyboru – albo hipoteza cynika9 jest prawdziwa i socjalizm rąbnie kiedyś o ścianę rozpadając się samoczynnie albo jest nieprawdziwa i masy w końcu wybiorą sobie na leadera kogoś rozsądnego który zacznie rzeczy odkręcać, tnąc socjał wielkimi nożycami i przywracając sanity. Wolałbym nie mieć racji ale boję się że będę ją miał…;-) Trzecią możliwością jest że jeszcze przed rąbnięciem w ścianę jakiś leader sam się zainstaluje biorąc masy za twarz i zawieszając demokrację na kołku.
Binarność o której piszesz miała by miejsce wtedy, gdyby społeczeństwo było zhomogenizowane (takie same dochody, takie same obciążenia, takie same benefity). Jak wiemy, nie jest tak, a społeczeństwo jako twór dynamiczny cały czas się zmienia. Kolejne wybory (i jeszcze następny, i jeszcze…) będą odzwierciedlały tą tendencje. A politycy w większym lub mniejszym stopniu będą realizowali mrzonki, które sprzedali swoim wyborcom, przy czym jak wyżej napisałem ci wyborcy, będą różnić się od obecnych. Co z tego wyniknie? Nie wiem. Ale że życie potrafi zaskakiwać to może być ciekawie.
Zauważ, że w histori Polski nie było jeszcze żadnego lidera, który wziął masy za twarz – jest to prawdopodobnie niemożliwe. Za twarz (a właściwie pod but) mogą nas wziąć tylko sąsiedzi.
Dobrze że dziadek Piłsudski tego nie słyszy… W obecnych czasach zresztą nie potrzeba do tego czołgów i puczu, wystarczy „rząd ekspertów”… 😉
Miałem na myśli „każdy czytający Twego bloga”.
Może tytułem uzupełnienia:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wyuczona_bezradno%C5%9B%C4%87#Wyuczona_bezradno.C5.9B.C4.87_w_uj.C4.99ciu_socjologicznym
Jak to szło? „Ludzie podejmują decyzje emocjonalnie podając powody racjonalne”. Powiedzenie „podszyty strachem” pasuje tu idealnie.
Jestem daleki od zrzucania winy (Ty użyłeś tego słowa) i szukania winnych, za to nieco zmęczony opisywaniem status quo. Trochę mi brakuje aktywnej postawy u ludzi, jak choćby takiej jak u Rybińskiego (mniejsza o jego poglądy).
Co do „pokolenia Wilczka”:
Kolejne pokolenie ma tę nieznośną wadę, że wywodzi się z poprzedniego, „skażonego” pokolenia i w związku z tym (nie mogło być inaczej!) odziedziczyło skażony światopogląd. Socjologowie wręcz twierdzą, że to skażenie obejmuje do siedmiu pokoleń, co mnie mocno przeraża. Nie liczę, że za dotknięciem różdżki nastąpi przemiana społeczna i myślę, że dobrze jest to sobie uświadomić. „Wokół nas jest to, co jest w nas” – pytanie, jak wyuczyć w Polakach rezolutność?
Jestem daleki od zrzucania winy (Ty użyłeś tego słowa) i szukania winnych, za to nieco zmęczony opisywaniem status quo. Trochę mi brakuje aktywnej postawy u ludzi, jak choćby takiej jak u Rybińskiego (mniejsza o jego poglądy).
Bo ja wiem? Aktywność jest ok ale myślę że warto tutaj rozróżnić między aktywnością na pokaz a aktywnością która coś zmienia. Pod tą grugą rozumiem gaming the system – wykorzystania słabości systemu dla własnej korzyści bo tylko z pozycji sukcesu możesz na ten system wpłynąć i go zmienić w pożądanym kierunku. Ludzie którzy wiszą na systemie nigdy go nie zmienią…
odziedziczyło skażony światopogląd. Socjologowie wręcz twierdzą, że to skażenie obejmuje do siedmiu pokoleń,
System płaci socjologom więc ci twierdzą to czego system wymaga. Odciąć tę pepowinę i okaże się że już drugie pokolenie jest całokowicie odmienne od rodziców… 😉
Wypadało by zestawić jakość przechodzenia na emeryturę z jakością samej pracy, z której to rzekomo „prawie-emeryci” chcą jak najprędzej uciec. Potrzeba zrozumienia, że pracowanie w oparach absurdu może być bardziej męczące niż noszenie worków z piaskiem. Nie ma się co dziwić, że pracować za marne grosze zwyczajnie się nie chce, a skoro już ktoś pracuje, to widocznie nie ma wyjścia (co z kolei skrzętnie wykorzystuje chlebodawca, np naginając godziny pracy).
Zapewne Cyniku często spotykasz się wśród Polaków z postawą „bo mi się należy”, jednak jaką inną postawę ma mieć pokolenie, które pracę rozpoczęło np w 1980? Obarczanie ludzi odpowiedzialnością za skutki wychowania (trafniej: wytresowania) ich w warunkach realnego socjalizmu jest … cyniczne! Nie każdy ma siłę nie trącić na starość tym, czym nasiąkło za młodu. Weźmy jako przykład domiar:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Domiar
Nie raz spotkałem się u ludzi po 50-ce z lękiem przed zarabianiem ponad ~2 tys. zł (jako taka średnia wśród pracowników fizycznych). Ludzie Ci nauczyli się ukrywać swoje prawdziwe dochody i wolą pracować za pieniądze mniejsze, ale pod warunkiem, że będą mogli coś „zakombinować” na boku. To jest zjawisko społeczne w kraju porażonym 40-letnim reżimem piętnującym prywatną inicjatywę gospodarczą, a nie przywara głupich ludzi, jakby można było nie-wprost wyczytać w Twoim wpisie.
Innym zjawiskiem jest ucieczka przed złotówką z dwóch powodów: za komuny liczył się towar (bo go brakowało), a w okresie hiperinflacji zniknęły ludziom oszczędności, w tym tzw. wkłady mieszkaniowe. Była to kasa na rzecz w życiu niezwykle ważną, jaką jest własny dach nad głową.
Czemu się dziwić, że ludzie nie oszczędzają w takich warunkach i liczą na rząd? Czy swój dom też budowałbyś lejąc fundament pod domek drewniany, a w połowie budowy zmieniając technologię na murowaną?
Cyniku, zniżasz loty. Spod Twojego pióra wyszedł kolejny wpis, z którego wynika tyle, ile właściwie każdy wie. Przyznaję Ci więc rację – Polacy będą klepali biedę póki nie umrą i to na własne życzenie! (pomińmy tu koniecznie fakt, że ruskich nikt nie zamawiał, tylko same przyszli)
Pozdrawiam
Rozumiem Twój punkt. Ale się z nim nie zgadzam… 😉
nie przywara głupich ludzi, jakby można było nie-wprost wyczytać w Twoim wpisie.
Nigdzie nie piszę „głupich”, piszę owszem – socjalistów. Ludzie są przesiąknięci socjalizmem do kości, a ci którzy zaprzeczają temu – do szpiku kości..;-)
Próbujesz szukać usprawiedliwień, ja tylko stwierdzam co widzę. Problem z usprawiedliwieniami jest taki że zaczynają się kończyć w miarę upływu lat. Owszem, reżim piętnował inicjatywę prywatną, chociaż nie zgodzę się że udało mu się wszczepić socjalizm do serca, z pewnego innego miejsca jak brzmiał znany żart w tamtym czasie. Ale wkrótce na rynek wejdzie pokolenie urodzone w roku ustawy Wilczka, najbardziej wolnorynkowego aktu w historii Polski. Odtąd działy się co prawda rozmaite cuda ale nikt nie będzie twierdził że ktoś dłużej narzucał socjalizm albo zwalczał prywatną inicjatywę. A jednak droga od Wilczka do dzisiaj, 24 lata, to droga powrotu do socjalizmu, jak by na to nie patrzeć. Może nie ta sama państwowa retoryka i może nie ta państwowa ideologia, ale oddolny ruch i skłonności ludzi którzy mieli szanse na emancypację i szersze spojrzenie a nadal trwają w socjalistycznej betonowej mentalności. Tyle że teraz muzyka dochodzi z innego kierunku.
Innym zjawiskiem jest ucieczka przed złotówką z dwóch powodów: za komuny liczył się towar (bo go brakowało), a w okresie hiperinflacji zniknęły ludziom oszczędności, w tym tzw. wkłady mieszkaniowe. Była to kasa na rzecz w życiu niezwykle ważną, jaką jest własny dach nad głową. Czemu się dziwić, że ludzie nie oszczędzają w takich warunkach i liczą na rząd?
Tu się właśnie nie zgadzam! Uważam że właśnie ci co liczą na rząd po takich przejściach są patologicznymi socjalistami nie zdolnymi do samodzielnego myślenia i wyciągania podstawowych wniosków. Dlaczego? nie wiem, ale potencjał do zrzucania za to winy na komunę powoli się kończy…
Spod Twojego pióra wyszedł kolejny wpis, z którego wynika tyle, ile właściwie każdy wie.
Każdy wie? Też się z tym nie zgodzę. Bardzo niewielu wie że są socjalistami i mogą się nawet obrazić za to posądzenie. To co każdy myśli że wie to raczej to że w nieskończoność zwalać będzie można wszystko na zły komunizm… 😉
Cyniku, zniżasz loty.
Cóż robić, wszyscy jesteśmy ułomni… Nie każdy wpis może być perfekcją… 😀
@Jacek K
Ruskich – w teorii – nie ma w kraju od 20 lat.
W 30 lat po wojnie Korea Południowa z 8x biedniejszego od ówczesnej Polski „kraju” niepiśmiennych wieśniaków przeszła do pozycji potęgi przemysłowej która zorganizowała olimpiadę. W 1990 zaczynaliśmy z nieskonczenie wyższego pułapu, więc w 2012 powinniśmy być przynajmniej w połowie drogi, nie uważasz…?
Na Izrael, Singapur, Kanadę nie ma co patrzeć bo z polskiej perspektywy są niereprezentatywne…
Nawiasem mówiąc, obwinianie PRLu o wiele postaw nawet już nie jest śmieszne – problemem dziś jest pokolenie młodych, ok. 30stki, „euroentuzjastów”, żądających „czy się stoi czy się leży 5k/świadczenia” się należy, którzy poszanowania pracy czy umiejętności zawodowych starszego pokolenia w większości nie mają, o zaradności i wytrwałości nie wspominam. Człowiek PRLu wprawdzie marudzi że „kiedyś wszyscy mieli pracę”, ale pilnuje własnego budżetu, nie kredytuje się bez opamiętania i klnie wprost na zasiłki dla obiboków. Młodzi kwestię emerytur mają w wiekszości gdzieś, „Developer Na Twoim” uważają za świetny pomysł podobnie jak becikowe i chłoną absurdy na które pokolenia PRLu, wychowane w duchu sceptycyzmu dla pomysłów władzy, patrzą przynajmniej z rezerwą.
problemem dziś jest pokolenie młodych, ok. 30stki, „euroentuzjastów”, żądających „czy się stoi czy się leży 5k/świadczenia” się należy,
Dobrze ujęte. Pokolenie młodych socjalistów centralnie ogłupianych, a w niektórych przypadkach przekupywanych, z Brukseli. Sądzę że to nie ci z PRL-owskim bagażem są naprawdę problemem.