Co dawniej mieli strażacy a co mają teraz

Co dawniej mieli strażacy? Dawniej strażacy mieli gasić pożary.

A co mają strażacy w socjalizmie? W socjalizmie strażacy mają wszystko oprócz powyższego… 😉   Od darmowej dożywotniej opieki medycznej po wcześniejszą emeryturę i cały stos innych goodies wystrajkowanych od bezwolnych władz miasta. Nie tylko zresztą strażacy ale wszyscy mundurowi – zupełnie jak w Polsce. Ale nie o Polsce tu mowa tylko o mieście Stockton, 300-tysięcznej aglomeracji w środkowej Kalifornii, nie tak daleko od San Francisco.

Od dożywotniej darmowej opieki medycznej wystrajkowanej przez związkokrację dla strażaków w 1996 kłopoty Stockton się zaczęły. Potem już nosiciel każdego munduru, choćby był to portier, domagał się tego samego. Na końcu związkokracja uraczyła „zdobyczami socjalnymi” wszystkich pracowników miejskich jak leci. Doszło do tego że policjanci mogli przejść na emeryturę w wieku 50 lat, otrzymując emeryturę równą 3% ostatniej pensji za każdy rok służby. O takich królewskich przywilejach pracownicy sektora prywatnego w  realnym kapitalizmie mogą tylko marzyć. Jeszcze wcześniejszych emerytur mundurowych szukać można chyba tylko w dalekiej Polsce…

Zamroczenie władz miejskich przystających na taki socjalizm potęgowała w międzyczasie hossa w nieruchomościach. W Kalifornii, gdzie podatki od nieruchomości są bardzo wysokie i proporcjonalne do wartości nieruchomości hossa generowała dla miasta góry gotówki. Mediana ceny domu w Stockton, która jeszcze w 2000 była $110 tys., w sześć lat później dobiła do blisko $400 tys. Czterokrotny wzrost w tak krótkim czasie, niezależnie czego dotyczy, każdemu normalnemu prywatnemu inwestorowi podpowiada gromko: uciekaj, Bambi, uciekaj.  Ale nie władzom miasta które normalnym inwestorem przecież nie są a które wisząc na pasku związkokracji cieszyły się z pełnych kufrów money, w sam raz na sprostanie jej coraz większym apetytom. Co więcej, dodawały jeszcze benzyny do pożaru same wpadając w gorączkę inwestycyjną którą finansowały z emisji obligacji.

A co potem było wszyscy wiedzą. Krach w nieruchomościach sprowadził w 2009 medianę ceny domu w Stockton z powrotem do $110 tys., tam gdzie była w 2000. Zdziesiątkowało to dochody miasta które też powróciły do punktu startowego sprzed dekady. W dodatku obsługa długu z nietrafionych inwestycji zaczęła skalpować miasto żywcem. A co się ostało? Ostał się  jeno rozdęty socjał wystrajkowany kiedyś przez związkokrację i jego gigantyczne koszty grubo przekraczające możliwości miasta.

Na szczęście ostała się też jedna reguła której socjalizmowi nie udało się jeszcze wyeliminować – fools którzy w niego wierzą otrzymują nie to czego się spodziewali ale to na co zasługują. Stockton nie jest wyjątkiem od tej reguły – miasto właśnie  ogłosiło bankructwo. Jest to jak na razie największe miasto w USA  w którym socjalizm padł pod własnym ciężarem.  Wątplimy jednak czy ostatnie.

Wcześni  miejscy emeryci w Stockton są, wg Reutersa który przynosi tę relację, w stanie szoku. Co? Samemu płacić za własne ubezpieczenie? Toż to skandal! Miasto powinno honorować swoje zobowiązania… Hmm, może i powinno. Ale zobowiązania wymuszone szantażem rzadko kiedy się liczą a z pustego nawet i  Stockton nie naleje.   Wielbłąd też padnie i niczego honorować nie będzie gdy mu zbyt dużo socjalizmu władują na grzbiet,  choćby nawet demokratycznie.

Cała ta historia, oprócz wartości dydaktycznej,  ilustruje bzdurę  demokratycznego socjalizmu w którym paru miejskich dzięciołów, ulegając związkokracji, zaciąga w imieniu wyborców milionowe zobowiązania  wychodzące na lata w przyszłość. Pozbawiony rynkowej weryfikacji folwark związkokracji  staje się zupełną farsą.

Wynajęty przez władze miasta urzędnik powinien mieć status służącego, a nie dyktującego warunki suwerena. Całą związkokrację pracowników miejskich czy państwowych należałoby rozgonić na 4 wiatry jasno stwierdzając że nie ma dla niej miejsca w instytucjach publicznych.  Miejsce związkokracji jest tam gdzie jest autentyczny konflikt między prywatnym pracodawcą i prywatnym pracobiorcą. W sytuacji pracodawcy grupowego jaką jest w tym przypadku cała społeczność nie ma motywu zysku i nie ma konfliktu kapitalista – pracownik. Zależność jest prędzej typu pani – służąca. Strajkującą służącą wywala się na buzię, a nie przekupuje wcześniejszą emeryturą czy łagodzi darmowym leczeniem.

Druga sprawa – nikt służącej nie zmusza do pracy. Miejski czy państwowy pracodawca określa co trzeba zrobić  i  ile jest gotowy za to zapłacić.  Jeśli służącej się to nie podoba nie ma tu czego szukać.  Oczywiście jeśli miasto chce mieć służącą na odpowiednim poziomie to musi  jej zaoferować  adekwatne wynagrodzenie –  ale tylko w gotówce, bez żadnych dalszych zobowiązań stron. Jeśli którejś ze stron przestanie się to podobać to kontrakt się kończy i zobowiązania stron ustają – prosto, czysto i na zawsze.

Gdyby jednak w socjalizmie było coś proste i czyste to nie byłby on socjalizmem. Oprócz prostej zasady gotówka za pracę przez lata narastał bankrutujący teraz socjał wszędzie pasożyt zobowiązań socjalnych. Zamiast gościa otrzymującego za swoją pracę pensję  za którą nabywa prywatnie wszystko czego mu potrzeba,  łącznie z emeryturą,   mamy gościa z dożywotnimi roszczeniami pod adresem lokalnego samorządu  czy państwa,  które mu bezmózgowo poobiecywały gruszki na wierzbie.

Czy rzeczywiście biznesem miasta powinno być troszczenie się o zabezpieczenie emerytalne swoich pracowników? Chyba tylko w takim stopniu w jakim sam byłbyś skłonny dobrowolnie finansować emeryturę pani Dziuni z okienka w urzędzie gminy. Czyli w żadnym.  Pani Dziunia powinna się sama troszczyć o swoją emeryturę,  nie ty,  i  nie powinna być też z kolei nagabywana na finansowanie twojej,  bo to twój biznes a nie jej.    Ciekawe że rozsądni normalnie ludzie którzy indywidualnie nigdy by się na to nie godzili  w grupie osłów wyznających demokratyczny kult  szakali u władzy na to przystają.

Podobnie co cię obchodzi zdrowie pani Dziuni na jej emeryturze?  Niech sobie żyje 100 lat ale nie obchodzi cię to w ogóle, czyli dokładnie tyle ile panią Dziunię obchodzi twoje zdrowie. I nie powinno obchodzić – jest to wyłącznie sprawa petenta,  lekarza  i prywatnego ubezpieczenia. Miasto pokrywające komuś te koszty, a nie pokrywające twoich,  jest  czysto socjalistycznym wynaturzeniem,  łamiącym zresztą tak hołubioną przez socjalizm „sprawiedliwość społeczną”.

 

65 Replies to “Co dawniej mieli strażacy a co mają teraz”

  1. Czy rzeczywiście autorzy tych uwag nie potrafią zrozumieć że z wiekiem pewne rzeczy się traci, owszem, ale inne zyskuje i że można mnóstwo pożytecznych rzeczy, oprócz skakania po dachach czy płotach, robić DO USTAWOWEGO WIEKU EMERYTALNEGO?

    W obecnym systemie nie sposób tego zrozumieć więc się nie dziw…
    Żeby zacząć dyskusje na ten temat trzeba znieść USTAWOWY WIEK EMERYTALNY.
    W obecnych warunkach powiedz kto przyjmie na etat 60 letniego strażaka ?
    jakby to miało wyglądać ? (w obecnej chwili)
    Ktoś przez 40 lat szkoli się i poświęca zdrowie i życie żeby potem dostać kopa w dupę, bo jest już nie przydatny ?
    Powiedz sam ilu byśmy mieli policjantów czy strażaków ?
    Zwłaszcza za takie jak obecnie pieniądze …..
    Więc uważam ze jeśli mają być zniesione przywileje to kosztem poważnego wynagrodzenia za wykonywana pracę.
    Zresztą gdyby zlikwidować przymusowy ZUS to wynagrodzenie (obok kwalifikacji) stało by się kartą przetargową przy podejmowaniu pracy. No bo kto by poszedł do straży za 2500 gdyby
    gdzie indziej zarobił bez dużego narażania życia 3000 ??
    Ale tak możemy sobie dyskutować i dyskutować…
    powszechnie przecież wiadomo gdzie tkwi główny problem… 🙂
    Pozdrawiam

  2. Jeśli zawężać dyskusję do samych strażaków to:
    Problem nie leży w tym że strażacy maja wcześniejsze emerytury.
    Gdyby tylko strażacy i mowa tu o tych, którzy faktycznie co dzień ryzykują życie i zdrowie to problem nie byłby największy.
    Niestety w naszej rodzimej straży te przywileje mają wszyscy mundurowi. Pani księgowa, pan kwatermistrz, pan bhp-owiec….
    Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę ale to stanowiska oficerskie- wysokopłatne. Pożar widzieli tylko w tv ale sa porucznikami, kapitanami lub co najmniej chorążymi.
    ok 25% kadry w strażach nie ma bezpośredniego kontaktu z szeroko rozumianym ratownictwem.
    I pan który pracuje 8 godz dziennie przy papierkowych robotach po 25 latach może przejść na emeryturę….
    Czym się różni księgowa w firmie od księgowej w straży ??
    Niczym. Robota podobna – pensja też. Ale pani księgowa ze straży jest oficerem (ciekawe kto ją wysłał na szkolę pożarniczą i do czego jest jej potrzebna) Jest pracownikiem mundurowym nie cywilnym. I przywileje też posiada ….
    Natomiast głośna nagonka ze strażacy odchodzą na wcześniejsze emerytury po 15 latach służby nie jest do końca prawdziwa…
    Po tym okresie dostać mogą 40% swojej pensji… Nie znam takiego który odszedłby zarabiając 2000 zł na emeryturę 800 zł. Chyba ze z powodów zdrowotnych (wypadek, niezdolność do pracy)
    na pełna emeryturę (75%) trzeba przepracować ok 30-32 lata.
    jeśli ktoś uważa że to też za wcześnie to mam pytanie
    Czy chcielibyście żeby w razie pożaru waszego domu przyjechali ratować Was i waszych najbliższych 67 letni strażacy ???
    Pisanie że strażak podczas powodzi nie różni się niczym od młynarza który przerzuca worki jest trochę nie na miejscu i świadczy tylko o tym że niestety autor nie ma zielonego pojęcia o czym pisze…
    Idąc tym tropem można napisać że chirurg niczym się nie różni od rzeźnika – obaj maja ostre narzędzie którymi kroją. Fakt, inny materiał i inne przeznaczenie. Ale młynarz też przerzuca worki z mąką a strażak z piaskiem.
    Kolejne wypisywanie że praca strażaka polega na ćwiczeniach, spaniu, konsoli i czasem wyjazdach to następne pierdółki.
    Moja jednostka miewa 1500-1800 wyjazdów rocznie co daje 4,5 wyjazdu do akcji dziennie. I nie sa to tylko wyjazdy do małych interwencji ale również do poważnych działań z ratowaniem życia włącznie (wypadki, pożary itp).
    Niestety ta praca mocno wykańcza nie tyle fizycznie co psychicznie. Jeśli ktoś twierdzi że to najlepsza praca bo nic się nie robi to albo jest w malej jednostce w pipidówce gdzie mają 20 wyjazdów rocznie albo ma stanowisko gdzie nie ma styczności z zagrożeniem życia itp.
    Kolejna sprawa to : „strażacy robią wszystko tylko nie gasza pożarów”
    Jest w tym sporo prawdy. Niestety ustawodawca narzucił takie idiotyzmy które nie powinny mieć miejsca. To sławne ściąganie kotków z drzew zdarza się co jakiś czas i niestety jeździ się i ściąga te kotki na koszt podatnika. Właściciel kotka nie płaci nic. Nie chcę już pisać o innych „darmowych” usługach dla kościołów jak montaż ołtarza przed uroczystościami Bożego Ciała itp….. Wszystko na koszt właśnie podatnika. Przypomnę tylko że strażak też jest podatnikiem PIT co akurat uważam za szczególna głupotę i idiotyzm. To jest jak przelewanie wody z kubka do kubka, żeby ponownie przelać do tego samego kubka.
    No ale jakby nie patrzeć dzięki temu pracę ma przelewający.
    Znieść przywileje strażakom ??
    Jestem za. Ale niech strażak nie zarabia 2000-2500 zl ale 4000-5000 zł i niech sam odkłada na konto, kupuje akcje,nieruchomości,złote monety i wszystko co chce, żeby zabezpieczyć się na przyszłość.
    I sam zdecyduje czy jeszcze może być strażakiem czy już nie daje rady i zajmie się czymś innym.
    Na dzień dzisiejszy przywileje to jedyne co jeszcze przyciąga ludzi do tej pracy za takie pieniądze.

    pozdrawiam

    PS. Ogólnie to bardzo ciekawy blog 🙂

    1. Znieść przywileje strażakom ?? Jestem za. Ale niech strażak nie zarabia 2000-2500 zl ale 4000-5000 zł i niech sam odkłada na konto,

      Cenny głos w dyskusji. Zgadzam się zasadniczo w wielu miejscach, w szczególności z powyższym. Dodam jednak że „gaszenie pożarów przez 60-latków” jest taką samą demagogią jak uwaga policjanta sprzed chyba roku o „gonieniu złodzieji przez 60-letnich policjantów”. Czy rzeczywiście autorzy tych uwag nie potrafią zrozumieć że z wiekiem pewne rzeczy się traci, owszem, ale inne zyskuje i że można mnóstwo pożytecznych rzecz, oprócz skakania po dachach czy płotach, robić DO USTAWOWEGO WIEKU EMERYTALNEGO? Nie ma żadnego rozsądnego powodu aby inaczej traktować ustawowo strażaka od, dajmy na to, murarza który też targać musi worki z cementem czy kamienie na budowany mur a któremu nie przyjdzie do głowy wymóg emerytury po osiągnięciu 40-tki. To tylko i wyłącznie wymysł socjalizmu.

  3. Kilka słów w temacie służących na modelu wyrwanym z artykułu.

    Co obchodzi służącą że miejskiego lub państwowego pracodawcę ktoś znienacka okradnie, spali, zabije lub pobije. Nie ten pracodawca to inny, a już ratować, albo nie daj boże osłonić – po co? Jeszcze służącej krzywda by się stała – a do tego dopuścić niepodobna – no bo przecież w odwrotnym przypadku pracodawca też by miał służącą w dolnej części pleców i zwalniając jedną zatrudniłby drugą.
    Proste? Niby tak – bo przecież w „idealnym” państwie – „Strajkującą służącą wywala się na buzię, a nie przekupuje wcześniejszą emeryturą czy łagodzi darmowym leczeniem” a poza tym „nikt służącej nie zmusza do pracy. Miejski czy państwowy pracodawca określa co trzeba zrobić i ile jest gotowy za to zapłacić. Jeśli służącej się to nie podoba nie ma tu czego szukać.”
    Czyli sprawa prosta i jasna! Nie ma bronienia pracodawcy przed czymkolwiek bo w momencie doznania urazu który wykluczy z pracy, lub przerwie ją na długi czas pracodawca nie poczuje się do żadnej lojalności i nie wyrazi chęci opieki. Tym samym traci sens jakakolwiek praca polegająca na narażaniu swego życia i zdrowia za jakiegoś zadowolonego z siebie egoistycznego Koziołka. Każdy liczy na tylko siebie (bo jak marne warunki dasz poszukując tego służącego to przygotuj się na dłuuugie obskakiwanie się samotnie zanim ci się jakiś frajer znajdzie – o ile w ogóle), wszyscy kupują broń i zamykają swe oszczędności we własnoręcznie zbudowanych zamkach a w razie zaprószenia ognia sami się gaszą – nie dadzą rady? Trudno! Nie ma ludzi nie do zastąpienia! Chwila – ktoś może powie, że nie chciałby żyć w takim państwie? No to nie musi – jeśli się „nie podoba” to niech emigruje albo się wiesza – kogo to będzie obchodziło?

    1. Dosyć convoluted ten wywód…

      pracodawca nie poczuje się do żadnej lojalności i nie wyrazi chęci opieki. Tym samym traci sens jakakolwiek praca polegająca na narażaniu swego życia i zdrowia
      Zadaniem pracodawcy jest płacić na wykonaną pracę, koniec, kropka. Zostawmy głodne kawałki o „poczuwaniu się do lojalności” i „wyrazaniu opieki” socjalistom.

      No to nie musi – jeśli się „nie podoba” to niech emigruje
      Oj, emigrują, emigrują. Ale to na skutek niezadowolenia z płacy, a nie ze wzgledu na brak pieprzenia o „lojalności” czy „wyrazaniu opieki”.

  4. Proponuję żeby płacić strażakom od ugaszonego pożaru i wtedy nikt nie powie że żerują na społeczeństwie (a jak powie to sam jest sobie winien że straż do pożaru tak wolno jechała 😉

    1. Strażacy by się ucieszyli – po pierwszym telefonie powiedzą że owszem, przyjadą, ale warunkiem jest wniesienie przedpłaty na zakup wozu strażackiego i szkolenie ;D

  5. Problem polega na tym,że zarówno miasta jak i zwykli ludzie, zamiast oszczędzać w czasach prosperity, a wydawać w czasie kryzysu (gdy wszystko jest tańsze) robią na odwrót.

  6. Co do strażaków to mam tam kilku kolegów z początków w armii , każdy twierdzi ,że to najlepsza praca jaka istnieje , właściwie nic nie robisz , siłownia , łózko , konsola, czasem akcja , masa szkoleń … zresztą tak samo twierdzi większość znajomych policjantów …powiem tak , trzeba być głupim ,żeby w takich realiach nie korzystać z szansy jaką daje nam państwo, dlaczego niby mam zapieprzać jak wół do śmierci skoro są inne opcje ? Fakt , ten system jest niesprawiedliwy ale cóż lepiej być wilkiem niż głupią owcą.Tylko mundurówka lub jakakolwiek praca w sektorze publicznym i tyle.

  7. Bardzo pouczającą była rozmowa z 92-letnią babcią mojej żony. Jest w świetnej formie i ciekawie odpowiada na pytania, dotyczące Polski istniejącej w czasach, w których nie było ZUS, wspaniałego NFZ, 700-tysięcznej armii pasoż… (pardon!) urzędników, rozbuchanego socjału i innych elementów dzisiejszego życia. Dotyczy to państwa, mającego wtedy i teraz około 38 milionów obywateli.
    Można nawet na tej podstawie łatwiej i bardziej konkretnie, wyobrazić sobie przyszłość po wywrotce systemu, opartego na rosnącym zadłużeniu…

    1. @wmo
      Muszę ciebie i babcię żony zaszokować – ZUS jest produktem przedwojennej II RP. Powstał z połączenia 5 różnych kas ubezpieczeniowych, i już wtedy, pomimo postulatu oddzielenia emerytur od reszty zakładu, przejął i tę funkcję.
      Jedynym rządem który próbował ZUS zlikwidować (:)) była komuna ( 😀 😀 ) i żeby było śmieszniej, zwyczajnie nie dała rady…

      1. @wmo

        I pomimo niekwestionowanych osiągnięć II RP w kilku dziedzinach (np. Lwowska szkoła matematyki), przypomnę że II RP utrzymywała 1 mln „siły” zbrojne które przypominały nieco armię współczesnej Birmy czy Iraku – trzymały za twarz lokalną populację, natomiast przy pierwszej konfrontacji z armią z prawdziwego zdarzenia nie były w stanie w ogóle stawić zorganizowanego oporu na szczeblu wyższym niż (niektóre) dywizje.

        1. Warto też dodać, że na terenie II RP aż do roku 1937 średni dochód na mieszkańca w/g siły nabywczej BYŁ NIŻSZY NIŻ ZA ZABORÓW. Przez całą II RP w społeczeństwie popularne było powiedzenie „za zaborów było lepiej” i w kontekscie powyższej informacji miało racjonalne podstawy.

          1. @xxx

            Wojna z ZSRR, Wojna celna z Niemcami, Wielki Kryzys, potem wydatki na scalenie i rewitalizację państwa… przy daleko mniejszej skali wyzwań i lepszej sytuacji III RP obecnie nie radzi sobie zupełnie.
            Natomiast kultywowanie mitów II RP było może dobre jako odtrutka na poprzednią komunę, ale też i powinno odejść wraz z nią…

        2. Wprawdzie historia jest taka, jak twierdzisz: „Zakład Ubezpieczeń Społecznych został utworzony w 1934 na mocy rozporządzenia Prezydenta RP z dnia 24 października 1934 roku o zmianie ustawy o ubezpieczeniu społecznym. Rozporządzenie to doprowadziło do połączenia 5 instytucji (Izby Ubezpieczeń Społecznych, Zakładu Ubezpieczenia na Wypadek Choroby, Zakładu Ubezpieczenia od Wypadków, Zakładu Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych, Zakładu Ubezpieczenia Emerytalnego Robotników) w jeden podmiot, nazwany Zakładem Ubezpieczeń Społecznych.

          W 1955 ZUS został zlikwidowany, a jego funkcje przejęły związki zawodowe, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej oraz rady narodowe. Jednak już w 1960 doszło do jego reaktywowania i od tego czasu nieprzerwanie funkcjonuje do dziś.

          W 1987 w uznaniu wybitnych zasług w wieloletniej działalności na rzecz realizacji i rozwoju świadczeń społecznych oraz za nowoczesne rozwiązania organizacyjne, usprawniające obsługę ubezpieczeniową obywateli, ZUS został odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski[1]”.
          Ale pomijając fakt, że babcia jest starsza niż ZUS, to rolnicy, do których się zaliczała, nie mieli wiele wspólnego z otrzymywaniem jakichkolwiek benefitów od ZUS i dla nich sytuacja nie zmieniła się od tej sprzed utworzenia tej (hm) instytucji.
          Dlatego warto mieć wiedzę z pierwszej ręki o tamtych czasach.
          Niewykluczone, żę prognozy byłego prezesa ZUS zaczną się sprawdzać od 2015 roku i wtedy życie bez tej (hm) instytucji może ponownie stać się faktem.

          1. @wmo
            ZUS istniał więc 5 lat – w jaki sposób miałby więc zadziałać zgodnie z przeznaczeniem _przed_ wojną ?
            A życie na przedwojennej wsi i to niezależnie od ZUSu, było…. jakie było.
            Nie ty jeden masz dziadków.

            Co do ZUSu jest oczywista – w sytuacji nominalnego wzrostu gospodarczego, gdy dwa największe w historii wyże demograficzne (powojenny i lat ’80) są odpowiednio jeszcze i już na rynku pracy, transferów z UE które wprawdzie odbiją się czkawką, ale bez wątpienia bieżącą koniunkturę stymulują… czyli z punktu widzenia ZUS, optymalne, ZUS wymaga zasilenia kwotą w wysokości 30-50% zobowiązań.

  8. Kiedy u nas jest powódź, albo inny kataklizm, strażacy urastają do miana bohaterów, cieszą się wysokim zaufaniem społecznym etc., a fakty są takie, że powódź zdarza się raz na kilka lat i praca strażaków często nie różni się niczym od przerzucania worków w spichlerzu… tyle tylko, że młynarz-magazynier musi to robić do 67 roku życia… codziennie. Reszta to jakieś wypadki drogowe i pożary. Zresztą, niech ktoś poda ilość „zgonów strażaków w akcji” za rok 2011… Zginął ktoś w ogóle? Nawet jakby ginęło po kilku dziennie, to należy to zabezpieczyć wysoką pensją. W moim mieście wszyscy strażacy to koledzy z boiska:), dostanie się do jednostki graniczy z cudem, a chętni to sami samobójcy i masochiści 😀

    1. @amirkhattab
      Generalnie, osoby nie znającej pojęcia kosztu alternatywnego / korzyści utraconej, powinny chyba mocno rozważyć zabieranie głosu w kwestiach gospodarczych… 😀

      Rachunek ryzyka i tyle i absurd w rodzaju płacenia lekarzowi od szwu a żołnierzowi od odstrzelonego terrorysty. Takie mamy czasy, że pewne zdolności buduje się długo, tarci lekko, a coraz większą część kosztów stanowią koszty stałe. Dokładnie jak z dostępem do internetu.

      Ktoś pozostaje w gotowości do świadczenia określonej usługi na określonych warunkach – i tyle.

  9. Czy jest jakiś kraj na świecie, w którym straż pożarna jest prywatnym przedsiębiorstwem?

    1. Wiele większych zakładów przemysłowych ma własną straż pożarną… W miastach organizacja straży też bywa różna, z tego co wiem.

      1. No własnie: skoro służba zdrowia może być prywatna, to czemu nie może być prywatna służba pożarnicza?

        Uważam, że samo założenie, że miasto miałoby płacić strażakom jest błędne. W połączeniu z rozbieżnym interesem władz miasta i obywatela daje to opłakane skutki w postaci rozdawania przywilejów (w tym podwyższania pensji) tym grupom, które potrafiły się zorganizować i zrobić strajk czy chociażby na początek pikietę przed urzędem burmistrza. Obywatel oczekuje, że strażak będzie gasił pożary, ale nie ma nakazu zatrudniania strażaka za podatki.

        Tolek Banan

  10. Hej, od niedawna czytam tego bloga i przyznam, że podoba mi się ten styl.

    PS:
    Jedno mnie tylko zastanawia: czy te brakujące przecinki to celowo czy tylko z pośpiechu pisania, bo np. w zdaniu „Wcześni miejscy emeryci w Stockton są wg Reutersa który przynosi tę relację w stanie szoku.” można dojść do wniosku, że to Reuters jest w szoku a emeryci po prostu są;)

  11. Jak zwykle celne spostrzeżenia i z meritum sprawy polemizować nie zamierzam, ale nie zgadzam się z poniższym:

    „Miejsce związkokracji jest tam gdzie jest autentyczny konflikt między prywatnym pracodawcą i prywatnym pracobiorcą.
    ……..
    Zależność jest prędzej typu pani – służąca. Strajkującą służącą wywala się na buzię, a nie przekupuje …. ”

    To pani i służąca to nie są „prywatny pracodawca i prywatny pracobiorcą” ? Gdzie tu różnica ?
    A z KAŻDĄ związkokracją należy postępować tak samo: wywalić na buzię.
    Każda związkokracja broni interesu zatrudnionych w danym zakładzie/branży kosztem niezatrudnionych i konsumentów. Jeżeli ja strażak wywalczę sobie więcej to inni też sobie wywalczą więcej i ja będę im musiał więcej zapłacić – w efekcie w sumie mogę mieć mniej.

    1. Dobry punkt. Pewna różnica jednak jest. Między kapitalistą, właścicielem środków produkcji i klasą robotniczą sprzedającą swoją pracę widzę pole autentycznego konfliktu. Chodzi w tym zasadniczo o podział wypracowanej nadwyżki. Albo robotnik wiecej zarobi a kapitalista mniej, albo odwrotnie. Państwo ze swoim ustawodawstwem stara się ten konflikt regulować. Może konflikt pani-służąca nie jest tutaj najlepszym przykładem… Ale chodzi o to że społeczność zrzucająca się – dajmy na to – na odgarnięcie śniegu – i ktoś podejmujący się to robić za uzgodnioną sumę to nie jest konflikt o podział nadwyżki. Innymi słowy, naprzeciw związkokracji nie stoi w tym przypadku kapitalista bezpośrednio zainteresowany w zysku bo zadnego zysku nie ma. Stoi amorficzna „społeczność” którą związkokracja doi jak cytrynę bo rzadko który polityk ma guts aby się jej przeciwstawić.

      1. Walka klas ? Państwo i regulacja konfliktu ? Gdzieś już to słyszałem 😉 Nie ma konfliktu klas w normalnym społeczeństwie a jest tylko oczywista rozbieżność interesów sprzedający-kupujący. Robotnik wychodzi z fabryki i staje się pracodawcą płacąc za strzyżenie trawnika, naprawę dachu czy naukę swoich dzieci. Każdy z nas ciągle staje się na zmianę sprzedawcą i kupcem. Ale to zasady wolnego rynku wyznaczają punkt równowagi ustalając zarobki w fabryce, ceny za koszenie trawy i czesne w szkołach. To tam gdzie państwo zaczyna regulować pojawiają się konflikty. Jeżeli jakiś kapitalista bardzo wykorzystuje swoich pracowników i świetnie na tym zarabia natychmiast pojawiają się inni kapitaliści robiący to samo i zmuszają go do obniżenia ceny a korzystają na tym konsumenci. Już pominę wątek akumulacji kapitału i jego wykorzystania przez świetnie zarabiającego kapitalistę. I Kapitalista w fabryce i urzędnik wynajmujący kogoś do odgarnięcia śniegu mają MORALNY OBOWIĄZEK znaleźć kogoś kto wykona im pracę wystarczająco dobrze za minimalne pieniądze. I o ile kapitalista może sobie pozwolić na socjalne fanaberie bo rządzi się swoimi pieniędzmi i najwyżej zbankrutuje ( chociaż wspomniany moralny obowiązek wynikający z odpowiedzialności za zatrudnionych pracowników powinien go przed tymi fanaberiami powstrzymać) o tyle urzędnik zarządza pieniędzmi publicznymi i nie ma prawa do fanaberii. To urzędnik powinien być większym „wyzyskiwaczem” aby zaspokoić większą ilość potrzeb za te same środki podatników dając przy okazji zatrudnienie większej liczbie osób. Fakt, że urzędnicy mają w głębokim poważaniu szacunek do pracy podatników i szastają ich pieniędzmi, przez co faktycznie konflikt interesów pracodawca/pracownik jest mniej widoczny nie powinien prowadzić do wniosku, że obowiązują tutaj inne zasady.

        1. @patataj

          Widzisz, problem w tym, że dziś również kapitalista nie ma żadnego obowiązku wynajmować nikogo za minimalne pieniądze i często tego nie robi. Dlaczego? Po kolei:
          1. Nie zawsze lepiej równa się taniej. Wręcz rzadko tak jest (tzw. ukryte koszty).
          2. Kapitalista może dać pracę pracownikom zaprzyjaźnionej firmy w rozliczeniu za przysługę w innym obszarze (taki barter usług/przysług). Zysk to rzecz punktu widzenia: inny ma księgowa, inny właściciel firmy, a inny…patrz punkt 3)
          3. Co innego właściciel firmy, a co innego jej zarządzający nią. Jeżeli właściciel ma taką fantazję, to może pozostawić sprawy prowadzenia firmy managerom (zarządowi, dyrektorom) i wtedy kto i na jakiej podstawie decyduje? Ano, jeżeli zarządzający organizacją nie ma w niej udziału w sensie aktu współwłasności, to jego interes będzie rozbieżny z interesem kapitalisty. Dokładnie będzie tak samo z zarządzającym pieniędzmi publicznymi. Oczywiście kapitalista może się zabezpieczyć przed nadużyciami stawiając cele finansowe przed managerem, ale ten może ich nie osiągnąć zasłaniając się np sytuacją rynkową.

          Tolek Banan

          1. @Jacek K
            a.d.1 to problem polskiej mentalności i polskiego „kapitalizmu” gdzie widzi się tylko jedną stronę równania oraz mentalności nakazującej spalić paliwo za 20 PLN aby zaoszczędzić 20 gr na zakupie cukru 😀
            Mantra „niskich kosztów” i niczego poza tym, przy zapomnieniu że „dostajesz to, za co płacisz” 😀 😀 Koszty pracy spadną nam niedługo poniżej chińskich, a konkurencyjni i tak nie będziemy ;D ;D

      2. @cynik9

        Konflikt jest w głowach tych, którzy jak to proroczo ujął Lenin 'mają w tym zysk’ oraz wynika z tego, że pewna część populacji to durnie którzy nie potrafią się porozumieć.
        Pracownicy bez kapitalisty mają taką samą rację bytu jak kapitalista bez pracowników i klientów – tj. żadną.

        Ten cały „konflikt” to tylko wymysł tych, którzy by chcieli daną stronę od tego 'konfliktu’ wyzwolić…

  12. Ciekawi mnie, kiedy NYC ogłosi bankructwo. Może wtedy można by było tanio kupić apartament na Manhattanie?
    Chociaż obawiam się, że Nowemu Jorkowi nie pozwolonoby zbankrutować. Jest symbolem Ameryki, a poza tym jest „zbyt duży by upaść”.

    1. tanio kupić apartament na Manhattanie – he, he, to nie mieszkania komunalne wyprzedawane przez gminę w Pipitkowie. Dla włascicieli apartmanetów na Manhattanie bankructwo NYC to może pewne dodatkowe koszty na prywatną security i może wywożenie smieci, nic więcej. Wiekszość pewnie by nawet nie zauważyła…

      1. Zdaję sobie sprawę z tego, że ta taniość jest raczej relatywna. I nie chodzi mi tutaj o apartament w cenie takiego mieszkanka, tylko, powiedzmy, ogólnie rzecz biorąc, znacznie taniej niż normalnie.

        1. znacznie taniej niż normalnie.

          A niby dlaczego? Lokacja się zmieniła? Widok? Atrakcje NYC? Trudności z dojazdem (helikopterem prywatnym)? Naprawdę nie widzę przyczyn czemu nieruchomości z najwyższej półki w NYC miałyby znacząco potanieć jakby city ogłosiło bankructwo. Było zresztą bardzo blisko tego w 1975.

  13. Po każdej powodzi sporo bałaganu wydaje się być wyrównanym, uporządkowanym, odrobinę bardziej nowym, świeżym …

    W dzisiejszych czasach takie powodzie można przyrównać do KRYZYSÓW, i innych podobnych zawirowań społeczno – ekonomicznych.

    Można chyba zaryzykować TEZĘ, iż większość ostatnich wielkich Kryzysów, z obecnym włącznie, zostało CELOWO wywołane, by jak ta POWÓDŹ, oczyścić gospodarki z socjalnego nawarstwienia.

    W czasie takiego KRYZYSU, dużo łatwiej, bez oporu, można wyplenić sporo socjalnego nawarstwienia, oddziedziczonego po poprzednikach.

    Niech żyje KRYZYS, niech żyje DEPRESJA 😉

    1. zostało CELOWO wywołane – burdy w Libii czy teraz w Syrii owszem… Co do reszty wątpię. Wbrew przeważającym poglądom kartel bankowy jest głównym beneficjentem socjalizmu i czyszczenie gospodarki z socjalizmu nie jest z pewnością jego priorytetem. Co nie znaczy że kartel nie zaostrza istniejącego kryzysu aby zrobić okazyjnie super skok na kasę, jak TARPem w USA…

  14. Burmistrz Stockton to albo ciężki frajer albo uczciwy libertarianin.
    Jeżeliby poszedł, albo choc zatelefonował do Bena Helikoptera, i opowiedział jak się sprawa ma, to dostałby dowolną ilośc $ na dowolnie niski procent i nie byłoby żadnego precedensu. Miasto nie odróżniałoby się stanem finansów od innych. A socjalistyczne niewolnictwo kwitło by dalej. Mam przeczucie że FED lekko przysnął w tej sprawie, ale zaraz się obudzi i „wszystko będzie dobrze” – zobowiązania podatnika przejmie jakiś fundusz o skomplikowanej nazwie itd.
    A co do obowiązkowego ubezpieczenia emerytalnego, to jest ono oparte na całym szeregu błędnych założeń: Człowiek na starośc nie jest się w stanie sam utrzymac. Życie człowieka jest więcej warte na starośc niż w młodości i wieku średnim. Jeżeli państwo się starcami nie zajmie to będą umierac na ulicach.
    Wszystkie te założenia są śmiesznie łatwe do podważenia. Ale nasz wspólny los bez ich publicznego wyśmiania i zdyskredytowania nie wydaje się wcale radosny.
    Chyba jedyne co możemy w tej sprawie zrobic to pracowac nad swiadomoscią.
    Jeżeli każdy z nas dorzuci swoje dwa grosze, to możemy złamac kark wielbłąda.
    Niech żyje cynik9!

  15. Właśnie z ostatnio dyskutowałem z ciocią i dałem jej taki przykład:
    Mamy wybory startują 2 partie
    pierwsza partia jeśli wygramy to będziemy rozdawać kiełbasę
    druga jeśli chcesz kiełbasę to musisz sobie na to zapracować

    Mało prawdopodobne żeby druga partia wygrała, nawet jeśli powiedzą że zapracujesz na kiełbasę oraz będzie mniej 2 urzędników (jeden do zabierani obywatelom a drugi do rozdawania)

    Po posiłkuję się dwoma świetnymi linkami:
    https://www.youtube.com/watch?v=9n8rlMlT7CM
    https://www.youtube.com/watch?v=bfBSdyjwP0U
    https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Y6aSgbL7gBs

    Mam nadzieję że doczekam przyciśnięcia obywateli porządnie do muru, a potem przebudzenia się w narodzie.

    1. Możesz mi wyjaśnić jak ma się ten trzeci link do dwóch poprzednich? Gość wygaduje jak lewak jakiś. Zresztą sam uczciwie przyznaje, że jest marksistą.

      1. Nie dopisałem że dobrze mówi prof. Wolniewicz do 2:52 a zwłaszcza:
        „…
        P To o co chodzi tym ludziom którzy protestują ?
        W O to żeby w Polsce był socjalizm
        …”

  16. Związki zawodowe w prywatnym przedsiębiorstwie nie posuną się za daleko w swoich roszczeniach bo istnieje ryzyko bankructwa firmy i utrata pracy.
    W sektorze publicznym nie ma takiego ryzyka,(przynajmniej do tej pory nie było) więc związki zawodowe pracowników miejskich czy państwowych to totalna głupota, nie mówiąc już o tym że korupcję mają jakby wpisaną w statut.

  17. I nie powinno obchodzić – jest to wyłącznie sprawa petenta, lekarza i prywatnego ubezpieczenia.

    Zyje Pan przeszloscia 😉 Lekarza to zdrowie pacjenta obchodzilo w czasach, jak mu pacjent placil. Teraz lekarzowi placi rzad i bigpharma, wiec zdrowie pacjenta mu zwisa.

  18. Primo: cynika na prezydenta. Pisałbyś dobre orędzia do narodu, dzięki czemu mógłbyś wspierać rząd.

    Secundo: A jak odpowiedzieć ludziom na takie zawsze pojawiające się kwestie:
    -nie każdy będzie odkładał na emeryturę, a potem na starość państwo będzie musiało dawać zasiłki i zapomogi
    – a co z tymi, których nie stać na ubezpieczenie medyczne.

    Niedawno miałem taką rozmowę i miałem problemy, aby to zbić i nie wyjść na egoistę.

    Ten przykład pokazuje bardzo ładnie jak to demokracja jest niemoralna.

    1. Ad. 1 Nie bedzie musialo, bo jak nie bedzie okradalo pracowitych i oszczednych to samo nie bedzie mialo, a zatem nie bedzie placilo.
      Ad. 2 W PL jest tyle dobrych dusz, ze z pewnoscia znajda sie chetni na dobrowolna zrzutke w ramach aktu milosierdzia i pomoga blizniemu z wlasnej woli. Prawda ciociu/babciu/wujku, ze sam(a) byc sie dorzucil(a)?

      Tak nawiasem mowiac, to mozesz przy pytaniu nr 2 sie zapytac co ma byc w tej chwili z ludzmi, ktorzy w maju chca sie zapisac pilnie do lekarza, a dostaja termin na sierpien mimo, ze skladki placa co miesiac, a nie raz na 4 miesiace. A jakby podliczyc skladki, to by sie okazalo, ze stac by ich bylo na leczenie w prywatnej sluzbie zdrowia.

      1. Dziękuje wszystkim za odpowiedzi. Teraz już będzie lżej.

        Prawda ciociu/babciu/wujku, ze sam(a) byc sie dorzucil(a)?
        A co jak odpowie. Prawda. Ale inni się nie dorzucą.

        1. Wtedy powiesz, ze Ty tez sie chetnie dorzucisz (ale po dobroci) i zapytasz reszte cioc na imieninach, czy sie dorzuca. A potem sie zapytasz swojej interlokutorki skad sie u niej wzial taki bezpodstawny brak wiary w ludzi 😉 Mozesz jej tez wymienic nazwiska tych, co w telewizorni codziennie troszcza sie o ludzka biede, jako potencjalnych wspolpartycypujacych w dorzucaniu sie. Napieralski, Olejniczak, Miller, Oleksy, Kwasniewski – tchu nie starczy, zeby wszystkich chetnych do pomagania innym wymienic. To wszystko majetni ludzie z duzym sercem, wiec z pewnoscia nie zdarzy sie w PL komus umrzec bez pomocy lekarskiej. Jesli chodzi o wybor konkretnych dorzucajacych sie, to najlepiej znac ciocine preferencje wyborcze i dobierac nazwiska z jej ulubionej partii.

    2. „Secundo: A jak odpowiedzieć ludziom na takie zawsze pojawiające się kwestie: -nie każdy będzie odkładał na emeryturę, a potem na starość państwo będzie musiało dawać zasiłki i zapomogi – a co z tymi, których nie stać na ubezpieczenie medyczne.”

      Bardzo proste pytanie. Będzie dokładnie tak samo jak dziś. Kto nie odłada ten bieduje, tyle, że biedowanie będzie sporo tańsze. A z tymi co nie stać ich na lekarza będzie tak samo jak ze mną którego nie stać na Ferrari. Po prostu się bez niego obejdą albo, co stawia ich nawet w lepszej sytuacji niż mnie – sprawdzą w necie objawy i kupią sobie lek bez recepty – połowę taniej niż dziś. W dzisiejszych czasach możliwe jest (i zdaje się nawet w głupiej formie wykorzystywane w GB) wykonanie systemu eksperckiego diagnozującego choroby po wpisaniu objawów – koszt realny około 1$ za diagnozę lub obejrzenie reklam. Oczywiście bez gwarancji na wyleczenie i 100% poprawną diagnozę – tak samo jak u lekarza.

      „Niedawno miałem taką rozmowę i miałem problemy, aby to zbić i nie wyjść na egoistę.”

      A co jest złego w byciu egoistą? 🙂 Niestety jak to powiedział mój znajomy ręce człowieka są tak zrobione, że grabią do siebie i tylko wyjątkowe przypadki mają inaczej.
      Poza tym nie ma nic gorszego niż dać biednemu pieniądze za nic, lepiej dać takiemu KOPA to się otrząśnie! Dajesz takiemu zapomogę a ten się miga od pracy jak może, żeby jej nie stracić 🙂

    3. @Kamil
      „Niedawno miałem taką rozmowę i miałem problemy, aby to zbić i nie wyjść na egoistę.”

      Co złego widzisz w egoizmie? Egoizm nie oznacza nic innego niż etyczne dbanie o własny interes.
      Na przykład moim interesem jest dbanie o moje zdrowie, finanse i przyszłość, a nie jest moim interesem dbanie o to, żeby menel/debil/czy inny socjalista, który wszystko przejadł/przepił zamiast się o siebie w porę zatroszczyć, miał teraz za co pić/iść do lekarza/ czy inną „godną” emeryturę.

    4. @Kamil

      [1] Że będzie musiało ? Owszem, i będzie dawać – ale tak wysokie, jak będzie mogło. Czyli prawie żadne.
      [2] Kwestia organizacji ubezpieczeń – poza tym, zapomina się o tych, którzy płacą teraz, a i tak nic z tego nie mają.

    5. To dlaczego zatrzymywać się na zapewnieniu emerytur i leczenia ? Postawmy inne trudne pytania: – a co z tymi, których nie stać na jedzenie ? I rozwiążmy ten problem jak poprzednie: Narodowy Fundusz Żywienia. Określmy kiedy i komu przysługują przywileje żywieniowe (kawior, banany,…) bo przecież wszystkim nie starczy. Chociaż nie, pewnie powstanie rejestr towarów żywnościowych refundowanych 🙂

  19. Zgodnie ze stanem faktycznym – zloto takze w przeciagu 10 lat wzrastalo stale. W 2002 bylo powiedzmy po 400$ teraz jest powiedzmy po 1600$. 400% wzrost. Czemu Bambi nie ucieka?

    1. A skąd ta pewność co robi Bambi? Może dawno już spanikował? A może nigdy nie wchodził? 😉

      1. Co robi Bambi? Patrzy wielkimi slepkami i wierzy w dobre rady.

        Jesli nigy nie wchodzil to jest glupi, jesli dawno juz uciekl to tylko cyniczny 🙂

  20. niezadowolenie narasta
    z jednej strony narasta niezadowolenie ludzi racjonalnie myślących, wku…ch koniecznością dźwigania coraz cięższego socjalistycznego plecaka, a z drugiej niezadowolenie tzw. „oburzonych”, których oburza nieefektywość dotychczasowego „sprawiedliwego społecznie” systemu i oczekują wprowadzenia jego udoskonalonej formy po właśnie kończącym się okresie „błędów i wypaczeń”
    jak karpie, którym śmieją się mordy na myśl o wigilijnej kolacji
    która opcja zwycięży ?
    ano pewnie ta druga
    a jak się to odbędzie ?
    ano pewnie tak, że politycy przyznają im rację, lecz w zamian zażadają jeszcze większej władzy aby tę ostateczną formę skutecznie móc wprowadzić
    pędzimy szybciutko do świata Pana Orwella 🙂

  21. z treści artykułu wynika że najgrozniejszymi dla społeczeństwa terrorystami sa związkokraci inni eko pseudolobbysci kupowani (żyjacy) dotacjami a nie dajmy na to talibowie. tylko dlaczego na talibach spoczeło o miano terrorystów oni tylo walczą o swój dom.

    1. Też się dziwię… Związkokracja to jeszcze małe piwo w porównaniu do terroryzmu banksterów… 😉

      1. związki uczyniły tez trochę dobrego, np. to że pracujemy 40 godzin tygodniowo a nie 100 godzin, to jest trochę tak że tam gdzie ich za dużo źle, ale tam gdzie ich bywa jeszcze gorzej

        natomiast tak jak napisałeś, związki są nic nie znaczącym promilem w porównaniu do problemu z banksterami

        1. tak jak napisałeś, związki są nic nie znaczącym promilem w porównaniu do problemu z banksterami
          Gdzie konkretnie?

          1. no dobra użyłeś zwrotu „małe piwo”, a ja uważam że to piwo jest jeszcze mniejsze, naprawdę malutkie

Comments are closed.