Związkokracja w armii

Ładuj – cel – pal!  Ej, wy tam, szeregowy, czemu nie wykonujecie mojego rozkazu? Bo melduję posłusznie, panie poruczniku, że nasza jednostka od dnia wczorajszego strajkuje. Co? A o co strajkujecie? Melduję posłusznie że o poprawę warunków BHP… 😉

Z długiej listy socjalistycznych importów z zachodu związki zawodowe w armii czy policji wyglądają chyba najbardziej komicznie. Zachodnia Europa pełni w tej mierze rolę pioniera. Polscy epigoni nie pozostają jednak daleko w tyle i jak wynika z relacji czytelników, to co zostało z demobilu armii polskiej jest już przez związkokrację intensywnie penetrowane.

W dyskusji pod niedawnym postem o emeryturach mundurowych drogi czytelnik umieścił nawet potężną epistołę protestacyjną wojskowej związkokracji. Epistołę tę pominęliśmy z uwagi na jej zbyt dużą objętość ale sygnalizowaliśmy że umieścimy chętnie link do niej, jeśli zostanie podany. Wbrew swoim oryginalnym intencjom ten apel wojskowej związkokracji w obronie emerytur mundurowych jest przede wszystkim ciekawym świadectwem czasu, wskazującym upadek armii w której dokumenty takie są w ogóle kolportowane a ich autorów nie czeka od razu sąd polowy. No ale lud chciał podobno mieć armię zawodową,  odmaszerowującą w dodatku na emeryturę po 15 latach służby mundurowej…

Ciekawe czy była kiedyś w dziejach wojna toczona przez armię która sama toczona by była przez związkokrację. Prawdopodobnie nie. Tym większa szansa że przyszłe starcie zbrojne w Europie będzie pod tym względem absolutną premierą. Podwójny system dowództwa – służbowego i związkowego – i podwójny system lojalności prowadził będzie z całą pewnością do wielu interesujących sytuacji. Dowódcy będą musieli konsultować ze związkami zawodowymi plany ofensywy czy obrony i zdobyć na nie aprobatę. Wątpliwe aby związkokracja zaakceptowała co bardziej ryzykowne dla siebie przedsięwzięcia, czyli takie w których wróg strzela prawdziwą amunicją. A jeśli nie zaakceptuje to próba ich wymuszenia przez dowództwo podlegać będzie głosowaniu aktywu związkowego na polu walki który ogłosić może strajk. Pół biedy jeśli strajk taki obejmie jedynie pluton czy drużynę. Gorzej gdy strajk powszechny rozszerzy się np. na całą dywizję przez co nie strajkujący wróg może mieć ułatwione zadanie.

Ciekawe też jak związkokracja w armii zorganizuje się na polu walki. Czy za wzorem kapelanów i politruków każda jednostka będzie miała przydzielonego jej działacza związkowego? A może chodzić będzie raczej o podział w sferze czasowej – w dni parzyste walka, w dni nieparzyste obowiązki związkowe?

Nie jest zupełnie pewne czy związkokracja w armii ma jedynie minusy. Być może jakiś plus też się między nimi znajdzie. Na przykład potencjalna oszczędność amunicji. Kiedy wróg dowie się że ma przed sobą uzwiązkowioną armię istnieje przecież szansa że się po prostu zaśmieje na śmierć, zaoszczedzając kosztów przygotowania artyleryjskiego… Pewne natomiast jest jedno – że każdy grosz wydany na uzwiązkowioną armię, tak jak wydany na uzwiązkowioną służącą, jest groszem całkowicie straconym.

17 thoughts on “Związkokracja w armii

  1. To znaczy brali udział na krótko po obaleniu rządu Kiereńskiego. Bolszewicy tak zdemoralizowali wojsko, że Niemcy bez problemu zajęli całą Ukrainę aż po Donieck. Nawet Petersburg był zagrożony.

    1. Acha, a jakby nie głosowali to byłoby niby inaczej ?
      Armię carską rozwalili w drobny mak, a swojej jeszcze nie odtworzyli… podobnie jak zresztą Państwa.

    2. Przedmówca napisał wyraźnie: „podczas rewolucji w Rosji”
      bolszewicy w I Wojnie Światowej udziału nie brali.

  2. Podobnie było podczas rewolucji w Rosji. Jak bolszewicy zakładali rady wojskowe. Przed każdą ofensywą oddziały glosowały, czy chcą iść do boju. Wiadomo jak to się skończyło.

    Kolejny przykład popierający moją teorię, że dzisiejsze państwo opiekuńcze to komunizm wersji soft.

    Tak na marginesie ostatnio było starcie Krugmana z R. Paulen. Kruman twierdzi, ze gdyby Friedmann żył to byłby na lewej stronie sceny politycznej. Jeżeli to jest prawda to j się boje pomyśleć gdzie są teraz jego przyjaciele z bardziej lewymi poglądami.

    Pozdrawiam
    Kamil Kuczyński

  3. Drogi cyniku, historia zna takie przypadki, choć przede wszystkim wśród kondotierów(poddanie mojego rodzinnego Malborka podczas wojny 13 letniej przez strajkującą załogę) bądź też 'uzwiązkowienie’ osmańskich janczarów(przy czym oni nie ograniczyli się do strajków dla zasad bhp, a utworzyli w ten sposób z ich armii sprawne państwo w państwie – albo precyzyjniej, korporację;))

  4. Cyniku9 – skąd wziąłeś taki pomysł, jak związki zawodowe w wojsku?
    Wojsku NIE WOLNO posiadać własnego związku zawodowego, ani wstępować do jakiegokolwiek innego (to samo dotyczy partii politycznych).
    Co innego policja, celnicy, służba więzienna, służby specjalne i reszta tzw. mundurówki – oni mogą i mają. To ICH sprzeciwy i konsultacje z ministrami są w mediach. W wojsku – „ruki po szwam”.
    Wiem, bo sam jestem żołnierzem zawodowym.
    Pozdrawiam serdecznie, jestem regularnym czytelnikiem.

    1. Żołnierzu, zachowaj czujność! 😉

      Tutaj masz związki zawodowe w armii belgijskiej. Tutaj w holenderskiej. A tutaj masz w armii polskiej, z instrukcjami jak się zapisać… W tył zwrot. Naprzód marsz. 😀 Pozdrawiam również.

      P.S.Przysłana nam przez wojskowego i wymieniona we wpisie epistoła związkowa, podpisana przez „major szmarowski”, może być niepewnego pochodzenia. Pewnie dlatego nie towarzyszył jej link źródłowy. Google-owanie za „szmarowskim” odnajduje raczej funkcjonariusza służby granicznej…

      1. Cyniku9,
        Ja wiem, że związki zawodowe istnieją w innych armiach. W armii niemieckiej żołnierze mogą także wstępować do partii politycznych. Są nawet do tego zachęcani – z rozmów z nimi wywnioskowałem, że jest to pozostałość powojennego programu denazyfikacji – zwalczenia wyobcowania armii ze społeczeństwa.
        Wojsku Polskiemu to raczej nie grozi – w naszej POWSZECHNEJ opinii wieloletnie ćwiczenie obecności partii (PZPR) w wojsku pokazało, że to nic dobrego. Zresztą – wyobrażasz sobie pokusę dzisiejszych liderów partyjnych, żeby „mieć” armię po swojej stronie?
        Co do czujności – kliknąłem w podany przez Ciebie link i wyświetliła mi się strona… NSZZ Pracowników Wojska. Uznałem więc, że trzeba trochę te rzeczy poukładać.
        Otóż ten NSZZ PW to jest związek zawodowy PRACOWNIKÓW CYWILNYCH wojska (w wojsku nie tylko się służy jako żołnierz, ale także pracuje jako cywil – na warunkach jak w Kodeksie Pracy). Mają wszelkie prawo zrzeszania się w związki zawodowe, jak każdy cywil.
        Żołnierze zawodowi (i na kontrakcie) jako namiastkę mają tzw. Korpus Dziekanów – reprezentantów poszczególnych jednostek i korpusów osobowych (oficerów, chorążych, podoficerów, teraz chyba i szeregowych), którzy reprezentują ich interesy bytowe. W każdej jednostce funkcjonuje taki mąż zaufania. Zważywszy na specyfikę wojska i podległości służbowe zadam tylko jedno szydercze pytanie – CZYJEGO zaufania?
        Żeby obraz był kompletny – istnieje jeszcze Związek Byłych Żołnierzy Zawodowych – chyba jednak nie jest to typowy związek zawodowy, a raczej organizacja, w której wyżywają się emeryci.
        Podsumowując – żołnierze NIE MAJĄ związku zawodowego.
        Prywatnie – uważam, że nie powinni mieć. Z obserwacji innych służb mundurowych – więcej z tego szkody niż pożytku, zwłaszcza pomiędzy takimi spektakularnymi akcjami, jak ta z emeryturami. Co do działania partii politycznych w wojsku – zdecydowane NIE.
        Rzdzę zajrzeć na stronę https://www.nfow.pl (zwłaszcza na forum), żeby poczytać, co sobie myśli wojsko.
        Pozdrawiam serdecznie,
        n3mo
        P.S. Przy takich okazjach wydaje się komendę „Odmaszerować”.

      2. Witam
        Mój ulubiony blogger kolejny raz myli się w sprawach wojska, bynajmniej Wojska Polskiego. Mogę akurat w tym przypadku jednoznacznie zaliczyć ten artykuł do manipulacji, podpierając się zwłaszcza cytatem:
        „Polscy epigoni nie pozostają jednak daleko w tyle i jak wynika z relacji czytelników, to co zostało z demobilu armii polskiej jest już przez związkokrację intensywnie penetrowane”.
        Związków zawodowych w Wojsku Polskim nie ma i nie zapowiada się aby były. A związek zawodowy „pracowników wojska” to nie jest związek „wojska”, co powinno być oczywiste, zwłaszcza dla Cynika9.
        Odnosząc ten artykuł do Wojska Polskiego – drastycznie fałszuje jego obraz.
        Pozdrawiam

        p.s. w polemiki nie zamierzam się wdawać.

        1. Związków zawodowych w Wojsku Polskim nie ma i nie zapowiada się aby były…

          Ok, skoro mój ulubiony wojskowy czytelnik kategorycznie twierdzi że wśród żołnierzy przynajmniej nie szerzy się jeszcze związkokracja to sprostowanie to z ulgą przyjmuję do wiadomości i niniejszym publikuję… 😉 Niestety skoro „w polemiki nie zamierza się wdawać” to nie ma mi kto wyjaśnić czemu jego koledzy żołnierze podsyłają mi materiały związkowe podpisane przez niejakiego „majora Szmarowskiego” jednoznacznie temu przeczące.
          Na to na co się w wojsku zapowiada natomiast to pozwolę sobie mieć inne zdanie – wszystko z zachodu toczy się na wschód, teoretycznie w ramach „postępu”, praktycznie aby go rozmiękczać. Związkokracja w armii czy gays to tylko kwestia czasu, niestety.

          Niechęć mojego ulubionego wojskowego czytelnika do polemizowania zmusza mnie też do zostawienia odłogiem innego superciekawego tematu – a mianowicie wspomnianego związku zawodowego „pracowników wojska”. Aż mnie świerzbi zadać parę podchwytliwych pytań – skoro „pracownicy wojska” to nie żołnierze ze swoim ZZ to z jakiej paki mają niby mieć emerytury mundurowe? Czy różne biurwy wojskowe obu płci też przypadkiem nie usiłują się pod to podczepić?

          1. Ok, mogę odpowiedzieć. „Postęp” oczywiście istnieje, „rozmiękczanie” też wydaje się oczywiste, nad czym ubolewam, nie tylko w Wojsku Polskim, ale i również w ogóle, w Polsce.
            Powiadają że w wojsku kolegów nie ma, ale nawet gdyby byli, to pierwsze słyszę o niejakim Szmarowskim, może to celnik czy pogranicznik, gdyby tak było to pod MON nie podlega. W MSW mundurowi maja związki od dawna. Nie można utożsamiać mundurowego z żołnierzem. Nie każdemu psu Burek na imię ;]
            A jeżeli chodzi o pracowników wojska w MON, to w żadnym wypadku nie podlegają oni resortowemu systemowi emerytalnemu i mało prawdopodobne żeby kiedykolwiek im się udało, bo niby z jakiej racji, skoro pracują jak zwykli urzędnicy? nie narażają zdrowia i życia, nie wymaga się od nich wysokiej sprawności psychofizycznej, wszechstronnej wiedzy i umiejętności, mają płacone nadgodziny, szkodliwe etc.. Różnice można by wymieniać jeszcze bardzo długo, ale wg mnie nie ma potrzeby, bo to powinno być oczywiste.
            Pozdrawiam

        2. „nie narażają zdrowia i życia”
          A w jaki sposob wy wojskowi narazacie w czasie pokoju (poza tymi na misjach)? Jak nas najada i bedzie wojna to i tak bedzie powszechny pobor i kazdy mezczyzna zdolny utrzymac kalacha w rekach, bedzie narazal, czy nie?

          „bo niby z jakiej racji, skoro pracują jak zwykli urzędnicy?”
          Czyli, za przeproszeniem, trepowi sie naleza przywileje, bo sun shines out of his ass i w ogole jest elita nad elitami, a np. jakas tam nic nie znaczaca, zwykla pielegniarka musi tyrac do smierci na wasze przywileje, bo jest w twojej opinii nikim waznym? Facet, powiedz mojej mamie, ktora 40 lat pracowala jako oddzialowa na zakaznym, z najgorszymi chorobskami i ma 1600 emerytury, ze nie narazala zdrowia i zycia.

          „wszechstronnej wiedzy i umiejętności”
          Rozumiem, ze kazdy trep sie zna na wszystkim i moglby w kazdej chwili zastapic np. lekarza, ksiegowego, naukowca czy chocby mnie przy projektach budowlanych? Nie rozumiem zupelnie skad bierze sie ta wasza arogancja i poczucie wyzszosci.

          „mają płacone nadgodziny, szkodliwe”
          No to skoro sie nie narazaja, to za co maja placone szkodliwe?

          1. Ciag dalszy odpowiedzi wojskowym. Moj poprzedni post jest w dosc agresywnym tonie, a to z racji tego, ze troche mnie szlag trafil na wiesc, ze pracownicy sluzb imigracyjnych na lotniskach w UK, jak i 200tys. pracownikow budzetowki, szykuja strajk na 10 maja, a ja wlasnie wtedy lece na wakacje i szykuje sie horror na lotniskach, oczywiscie maja za soba dwie duze centrale zwiazkowe. Bronia wysokosci swoich odpraw emerytalnych. Wiedzieli kiedy wybrac moment na fikanie, bo zbliza sie olimpiada i rzad sie ugnie przed ich terrorem, bo trudno tak nagle znalezc zastepstwo dla takiej rzeszy ludzi. Czyli w ich mniemaniu reszta ma zaplacic za to podwyzka podatkow, zeby oni mieli sie dobrze. W sumie to oni tez zaplaca, bo przeciez tez wydaja kase na zywnosc, paliwo, fajki, alkohol, podatek drogowy, podatki lokalne itp.,a to wszystko pojdzie w gore, zeby zbalansowac ich przywileje, na ktore panstwa nie stac. Moze nawet te podwyzki cen i podatkow, w dluzszej perspektywie, dotkna ich bardziej niz obnizka wysokosci ich odpraw emerytalnych. No co, zle mysle?

          2. No comments, emocje przesłaniają ci rzeczywistość, szkoda mojego czasu na chociażby wskazanie błędów logicznych w formułowaniu zarzutów przez Ciebie, „facet”. I tak nie będziesz starał się tego zrozumieć, jesteś zbyt naładowany agresją i frustracją. Czyżby projekty budowlane nie były zbyt intratne, że musisz się tu wyładowywać?


            MODERATOR: {orion} ma rację, moderator trochę przeoczył jechanie po bandzie…;-)

Comments are closed.