Niedawne polsko hiszpańskie „konsultacje międzyrządowe” w Warszawie przedstawiane były w mediach polskich jako sojusz Tusk – Rajoy aby wycisnąć więcej z budżetu EU. Szczególnie zagrożony jest worek bez dna zwany unijną polityką spójności, który w dużym stopniu oba kraje drenują. Nie bez kozery redukcja tego przepastnego worka jest głównym celem tych którzy za to płacą. Podczas styczniowej debaty unijnych ministrów na temat nowego budżetu EU Wielka Brytania, Niemcy, Francja, Finlandia, Holandia, Szwecja i Austria zażądały cięć w wysokości minimum 100 mld euro. I całkiem słusznie.
Oczywiście inaczej wygląda sprawa ze strony kraju obdarowywanego tą unijną szczodrością. Tu aby wycisnąć maksimum zanim unia jako całość padnie i żadnej kasy do rozdziału nie będzie jest rzeczą więcej niż pożyteczną. Jest rzeczą patriotyczną. Jest jednak pewna różnica między panami Rajoyem i Tuskiem, która podważa wiarygodność ich rzekomego sojuszu. Otóż pan premier Rajoy ma cojones i wie że aby wycisnąć coś z Brukseli trzeba się jej postawić i wykazać opór, nie ulegać.
Wykazał to dobitnie w czasie euro jubla tuż po ogłoszeniu kolejnego bailoutu Grecji. Sprecyzował tam dobitnie przewodniczącemu Barosso gdzie ma unijne normy deficytu i powiedział że jego rząd, sprzątający właśnie nierząd po socjalistach, nie zamierza ich przestrzegać. Wzięte z zaskoczenia i zdumione wyzywającą postawą Rayoja euro krawaty w Brukseli od razu spuściły z tonu zgadzając się na znacznie większy hiszpański deficyt. W tej mierze premier Rajoy ma dużo więcej wspólnego z węgierskim leaderem Orbanem, również mającym na pieńku z Brukselą, niż z całkowicie uległym centrali premierem Tuskiem.
Uleganie Brukseli we wszystkim, w tym przede wszystkim Niemcom, wiernopoddańcze hołdy berlińskie ministra spraw zagranicznych i bezkrytyczne akceptowanie szkodliwych a często nonsensownych dyrektyw z centrali nie są taktyką która odnieść może sukces. Podobnie neoficka gorliwość wychodzenia przed szereg i podpisywanie w ciemno rzeczy jednoznacznie negatywnych, jak chociażby ACTA, Ze słabym i uległym, z nieumiejącym się postawić i sprecyzować gdzie interesy kraju leżą a gdzie zaczyna się czerwona linia nie do przekroczenia, nikt się nigdy nie liczył i liczyć się nie będzie. Nie inaczej wygląda realpolitik w Brukseli.
Nie wątpimy ani na minutę że w ramach tych „konsultacji międzyrządowych” premier Tusk skonsultował się też szeroko u premiera Rajoya na temat sensu porzucania suwerenności nad własną walutą, temat w którym premier Rajoy musi mieć wiele ciekawych uwag do przekazania…
tak sobie drepcze po internecie i trafiłem na takie o to coś o Islandii:
https://www.businessinsider.com/olafur-ragnur-grimsson-iceland-2012-4#ixzz1rxWjfHNO
As everybody knows now, we did not pump public money into the failed banks. We treated them like private companies that went bankrupt, and we let them fail. Some people say we did it because we didn’t have any other option, there is clearly something in that argument, but it does not change the fact that it turned out to be a wise move or whatever reason. Whereas in many other countries, the prevailing orthodoxy is you pump public money into banks and you make taxpayers responsible for the banks in the long run, and somehow treat the banks as if they are holier institutions in the economy than manufacturing companies, commercial companies, IT companies, or whatever. And I have never really understood the argument: why a private bank or financial fund is somehow holier for the well being and future of the economy than the industrial sector, the IT sector, the creative sector, or the manufacturing sector.
a wcześniej była Estonia, która w sumie zrobiła coś ciekawego. Z forum o irlandzkim rynku :
https://www.tradingeconomics.com/chart.png?s=estdebt2gdp&d1=20000101&d2=20120412
https://www.tradingeconomics.com/chart.png?s=irldebt2gdp&d1=20000101&d2=20120131
Irlandia zdecydowała wykupić głupio zarządzane banki i wziąć na siebie ich niebotyczne długi, gdy Estonia (jak i Islandia) dała im paść.
Nic dodać, nic ująć. Może tylko to że to kartel bankowy ma rządy w kieszeni a nie na odwrót, i tylko w nieliczących się krajach których nie stać na znaczący bailout (prosto z mostu: za małych aby ściągnąć z rynku znaczącą kasę dla kartelu) możliwe są jakieś przebłyski rozsądku. Na pewno nie pod rządami zainstalowanych przez kartel w głównych krajach EU kabotynów… 🙁
Mówi się, że standard złota upadł ostatecznie w Breton Woods w 1963. Ale czy naprwdę nie stało się to już wcześniej? Przecież hiperiflacja w Niemczech i Polce w okresie dwudziestolecia międzywojennego nie wzięła się z produkcji złota.
Z tego co pamiętam to przed 1963 rokiem tylko dolar był oparty na złocie, a reszta walut na funcie lub dolarze. Teraz pytanie kiedy Niemcy, Francja i funt odeszły od złota?
Ostatnio zaproponowałem swoim znajomych parytet złota. Czy to prawda, że ludzie straciliby oszczędności. Wydaje mi się to bzdurą.
Pozdrwiam
Kamil Kuczyński
I WW zasadniczo zbankrutowała wszystkich kombatantów, za wyjątkiem USA. W dwudziestoleciu międzywojennym podejmowano wysiłki przywrócenia standardu złota ale szeroki powrót do przedwojennych parytetów okazał się niemożliwy. W tej sytuacji mieliśmy pojawiające się i zanikające próby, z częścią państw forsujących twardą walutę z linkiem do złota a częścią nie. Epizod hiperinflacji w republice weimarskiej nie miał wiele wspólnego ze złotem.
Czy to prawda, że ludzie straciliby oszczędności. – zależy jaki parytet, kto wprowadza i jak. Wielu prawdopodobnie straciłoby głównie iluzję że coś ma. Sama idea „oszczędzania” (w sensie przechowania wypracowanej nadwyżki) w papierze który jest jednocześnie obligacją kogoś innego jest wariacka, IMO. Myślę że ludzie zaczynają to łapać i że powoli następuje masowy przepływ kapitału z papieru w kierunku tangibles.
on topic
https://www.youtube.com/watch?v=YgoCOxgI85M&feature=player_embedded
@ cynik9
„Konsekwentnie jednak uważam że rząd suwerennego kraju musi i powinien mieć pełną swobodę budżetową. Przyjmowanie sztywnych limitów narzuconych przez inne kraje czy ponadnarodowe organizacje jest szkodliwe i niepotrzebne.”
1. To samo odnosić się powinno do każdego obywatela.
2. Czy Polska jest suwerenna…?
3. Czy obywatel Babilonu, niewolnik, był suwerenny?
@cynik9
Suwerenny kraj – owszem, powinien mieć swobodę. Czyli nie pchać się tam, gdzie będzie mikrozarządzany z zza granicy.
Jak już się mimo wszystko weszło do klubu, trzeba płacić wpisowe i trzymać się regulaminu. Albo wyjść…
Chodzą słuchy, że ryży szykuje się na szefa komisji!!!
„Otóż pan premier Rajoy ma cojones”. Prawdziwy macho :)!
No ale jak Tusk nie ma byc posluszny we wszystkim?Przeciez ten czlowiek wywodzi sie z zinflitrowanej przez sluzby specjalne tzw.drugiej Solidarnosci-pewnie pol Europy ma haki na niego a jak nie na niego to na polowe jego otoczenia politycznego.Tak to jest jak sie robi jakies grube kreski zamiast porzadnej lustracji i dekomunizacji.Jakby agenci i TW poszli w odstawke to ci co przysliby na ich miejsce mielby znacznie wieksze pole manewru.
Uleganie Brukseli we wszystkim, w tym przede wszystkim Niemcom
Ale nieuleganie Brukseli w sprawie ograniczenia deficytu jest akurat odmrozeniem sobie uszu na zlosc mamie.
Powtarzana wprawdzie często ale wyjątkowo szkodliwa ćwierćprawda…;-)
Jadący w niewłaściwym kierunku rowerzysta musi zostać zawrócony tak aby jechał we właściwym. Recepty niemieckie sprowadzają się do zaprzestania pedałowania.
Innymi słowy: przy dochodach budżetowych już w spadku swobodnym często ważniejsze niż absolutny stop wydatkom jest wymóg aby wydatek miał ROI > 0.
Fajnie fajnie Cyniku. Problem polega na tym, w jaki sposób głąb urzędnik ma sobie policzyć ROI. A jeszcze ważniejsze jak powstrzymać tych, którzy z łapskami wyciągniętymi czekają na frukty. W końcu politruków mają w kieszeni, a to oni dowodzą urzędasami. Więc nawet jakby urzędas umiał i sobie policzył, to jeszcze musi postąpić wbrew systemowi…
Jedyna metoda to cięcie.
Bez cięć się nie obejdzie i to na wszystkich szczeblach. Nie bez kozery zwróciłem na to uwagę w poprzednim wpisie…
Konsekwentnie jednak uważam że rząd suwerennego kraju musi i powinien mieć pełną swobodę budżetową. Przyjmowanie sztywnych limitów narzuconych przez inne kraje czy ponadnarodowe organizacje jest szkodliwe i niepotrzebne.
jest wymóg aby wydatek miał ROI > 0
A jest Pan pewien, ze Hiszpanie ten swoj deficyt przekuja na inwestycje o dodatnim ROI? Czy raczej kupia za nie dodatkowe pare lat(miesiecy?) spokoju spolecznego?
Pewny nie jestem ale chodzi o zasadę. W normalnym świecie kapitalistycznym ktoś po jednej stronie pożyczki zawsze szuka zysku a ktoś po drugiej busts his butt to make it happen... 😉
Wielu ludzi zupełnie zapomina że w każdym szybko rosnącym startupie deficyt jest normalną sprawą – do czasu. Wszystko zależy w jakim celu pobierane jest finansowanie, które może posłużyć zarówno do zwiększenia wartości kompanii jak i zostać przejedzone bezproduktywnie. Nikt się jeszcze nie pojawił kto by zabraniał kompaniom operować w deficycie. Więcej, w recesji zdarza się to często i takie ograniczenie byłoby zagładą. Sądzę że z państwami w dużej mierze jest podobnie, tyle że możliwość drukowania papieru bez ograniczeń zdemoralizowała społeczeństwa i ich klasę polityczną. Odgórne zakazy deficytów są IMO takim samym socjalistycznym nonsensem jak odgórne nakazy minimalnego wzrostu, w którymi powinny być powiązane aby mieć trochę sensu. Najlepszym rozwiązaniem jest pieniądz który jest coś warty i którego nie można drukować z powietrza oraz autentyczna możliwość zbankrutowania a nie jakieś administracyjne ograniczenia typu 3% deficytu. Czemu nie 3.3456%?
@Cynik9
Niech Pan mnie tu nie czaruje startupami 😉 Hiszpania startupem to byla jakies 1300 lat temu. Pianiadz, ktory jest cos wart nic tu nie pomoze, bo zyje sie ponad stan nie z drukowania, ale z kredytu. Jesli Chinczycy za te wydrukowane papierki nie sprzedadza nam (tzn. EU) gadzetow, to te papierki przestana byc cokolwiek warte. A Chinczycy nam sprzedaja, bo wciaz jeszcze mamy u nich pewne zaufanie. Poki tak jest, to nawet gdybysmy mieli pianiadz oparty o zloto to i tak moglibysmy sie zapozyczac do czasu utraty zaufania pozyczkodawcow. A Pan mi wybaczy, ale ja jakos nie za bardzo sobie wyobrazam hiszpanskie panstwo w roli enterpreneura inwestujacego, by osiagnac zysk. W co niby wedlug Pana oni moga zainwestowac? Panstwo nie jest od tego i obaj wiemy, ze nie jest do tego absolutnie zdolne. Szczegolnie panstwo zarzadzane przez obecne zdegenerowane unijne elity. Orban na Wegrzech pierwsza rzecz, ktora zrobil, to ograniczyl deficyt.
zyje sie ponad stan nie z drukowania, ale z kredytu – papierowy pieniądz fiat i system rezerwy cząstkowej umożliwia nieograniczony kredyt. Złoto nie. Niech Grecy wypuszczą gold-backed obligations, jak proponowałem. Każdy im chętnie pomoże…;-) (przynajmniej gdy collateral jest w Szwajcarii, dla bezpieczeństwa)
Orban na Wegrzech pierwsza rzecz, ktora zrobil, to ograniczyl deficyt. Orban mógł organiczyć OBECNE wydatki co razem z ekstrapolacją PRZESZŁYCH przychodów tworzy iluzję ograniczenia deficytu. Ale jedno z drugim jest powiązane przez co mechaniczne ograniczanie wydatków i chwalenie się ze zmniejszenia tym deficytu przypomina trochę chwalenie się że z kija pomyślnie odcięto jeden z końców.
@Cynik9
papierowy pieniądz fiat i system rezerwy cząstkowej umożliwia nieograniczony kredyt. Złoto nie.
A to dlaczego? Przeciez Pan wcale nie musi miec Krugerranda, zeby mi udzielic pozyczki w wysokosci jego wartosci – jesli tylko Pan wierzy, ze Panu te pozyczke zwroce. Mozemy sie umowic, ze Pana samochod jest wart 10.000.000 uncji zlota, i jesli mi go Pan da, to tyle bede Panu winien. Mechanizm dokladnie ten sam, jak przy wycenie derywatow, ktore sie w koncu zawalily, bo ich wartosc prawdopodobnie przekraczala wycene wszelkich dobr bedacych w obiegu. Ilosc istniejacego srodka wymiany nie musi miec nic wspolnego z wysokoscia mozliwego kredytu.
Argumentacja o Orbanie i deficycie calkowiecie do mnie nie trafia. Jesli zwiekszyl podatki podnoszac dochody budzetu i ograniczyl wydatki, to budzet mu sie domknal z deficytem ponizej 3 %. Byl to drugi rok z rzedu, kiedy deficyt Wegrom spada. Nie wiem dokladnie jakie wydatki cial i jakie podatki podniosl, wiec trudno mi ocenic dlugofalowe rezultaty jego polityki, ale mysle, ze sie w przeciagu kilku lat przekonamy. Oczywiscie o ile mateczka unia Orbana nie zgnoi.
jesli tylko Pan wierzy, ze Panu te pozyczke zwroce – wiarę zostawmy KK… ja żadam gwarancji…;-)
Taka Portugalia na przykład, ma 380 ton złota i jak to zastawi każdy jej pożyczy, no problem. Problem jest jak nie zastawi to kto jej pożyczy? Na gębę polityków w zasadzie… Na pewno nie ja. Myślę że nieograniczony kredyt związany jest z przekonaniem że w systemie fiat money i rezerw cząstkowych długów się zasadniczo nie oddaje bo zawsze można „uciec do przodu” i dodrukować. Złoto czyni to niemożliwym. Taka Grecja doszłaby sama automatycznie do ściany i nikt by jej złamanego grosza więcej nie pożyczył, fertig.
Jesli zwiekszyl podatki podnoszac dochody budzetu – to właśnie chciałbym zobaczyć, ale bez mickey mouse sztuczek z nacjonalizacją tamtejszych OFEs itd. Chodzi o widzenie rzeczy w perspektywie której na razie nie ma. Tego jak Orban zwiększał dochody do budżetu dowiemy si ęza parę lat. Nie neguję konieczności cięcia socjału do kości ale to co Pan proponuje, tj. przymknięcie strumienia do zera zamrozi – przykładowo biorąc – niewykończoną autostradę zostawiając z niej tylko wiadukt bez dojazdu w szczerym polu. Do tego sprowadza się unijne „cięcie deficytów”. Tymczasem bardziej elastyczne podejście umożliwi być może kontynuację projektu na zwolnionych obrotach co będzie napędzało przyszły wzrost dużo wcześniej niż jak Pan rozpuści robotników do domu i zamknie plac budowy.
@Cynik9
https://blog.gwiazdowski.pl/index.php?subcontent=1&id=1088
Podatek CIT wynosi dziś na Węgrzech 19%, a dla tak zwanych „Misi” – czyli małych i średnich przedsiębiorstw – został właśnie obniżony do 10%! Od 1 stycznia 2012 roku obowiązuje też liniowy podatek PIT ze stawką 16% i z ulgami na dzieci.
[…]
Za to podstawowa stawka podatku VAT została na Węgrzech podwyższona do 27%. Niezmienione zostały stawki na podstawowe produkty żywnościowe (18%), prasę i książki (5%).
[…]
Za to dług, który od 2002 roku wzrósł na Węgrzech z 53% do 82% PKB w 2009 roku został zredukowany do 75% w 2011 – przynajmniej według zapewnień Premiera Orbana. Węgry i Szwecja były jedynymi krajami UE, które w minionym roku zmniejszyły swój deficyt!!! Wyniósł on na Węgrzech raptem 2,9% PKB. Pierwszy raz od wejścia do UE Węgry spełniły pod tym względem wymagania Traktatu z Maastricht.
Wyglada wiec na to, ze Orban robi wszystko z glowa.
@Cynik9
Problem jest jak nie zastawi to kto jej pożyczy?
Pozycza banki, ktore maja pieniadze przymusowo zabrane ludziom przez politykow. Gdyby pianiadzem bylo zloto, to politycy dalej zbieraliby od ludzi podatki i dalej karmiliby bankowe monstrum dostajac w zamian swoja dole. Mechanizm generowania dlugu nie zmienilby sie nawet na jote. Niemozliwe tylko staloby sie nakladanie podatku inflacyjnego. Ale to inna sprawa. Zatem dlug bedzie generowany nie do czasu, az pieniadzem zostanie zloto, ale do czasu, az ludzie pogonia kota politykom i banksterom, egzekwujac swoje prawo wlasnosci.
tj. przymknięcie strumienia do zera zamrozi – przykładowo biorąc – niewykończoną autostradę zostawiając z niej tylko wiadukt bez dojazdu w szczerym polu
Czyzby Pan nie wierzyl, ze jesli autostrada jest potrzebna, to dokonczy ja jakas prywatna firma w zamian za dochody z eksploatacji? Lepiej i szybciej niz panstwo. Jedyne czego prywatne firmy nie beda chcialy robic za panstwo, to placic urzednikom.
Gdyby pianiadzem bylo zloto, to politycy dalej zbieraliby od ludzi podatki i dalej karmiliby bankowe monstrum dostajac w zamian swoja dole. Mechanizm generowania dlugu nie zmienilby sie nawet na jote.
Mechanizm może nie ale skala tak. Cały witz z rezerwą cząstkową polega na tym że banki pożyczają wielokrotnie więcej niż mają. Państwo mogłoby dalej ludzi rabować, zgadza się, ale nie byłoby iluzji że na tym rabunku nikt nie traci bo pieniędzy jest „więcej”, wobec czego rabunek nie jest odbierany jako taki.
…wiadukt… Nie wjeżdżajmy zbyt głęboko w ortodoksyjną ekstremę bo zgubimy wątek. Nie chodzi tu o sprawę publicznego czy prywatnego wykonawstwa. Chodzi o praktyczną sytuację w której państwo zleciło prywatnej firmie wiadukt z przyległościami a tu przychodzi Befehl z Berlina aby ciąć i projekt zostaje wstrzymany w połowie. Jeśli chodzi o efekty długofalowe jest to coś zdecydowanie innego niż wywalenie odpowiedniej liczby urzędniczych pasożytów. Chodzi o to że bezkrytyczny aplauz dla narzuconego z zewnątrz „redukowania deficytu” tego typu niuansów nie uwzględnia.
@Cynik9
I jeszcze slowo a propos nacjonalizacji OFE. Kapital OFE to sa zobowiazania, ktore panstwo podjelo w imieniu ludzi, ktorzy jeszcze sie nie urodzili, lub sa w tej chwili w przedszkolu. Panstwo te zobowiazania podejmuje swiadomie lamiac wolnosc tych ludzi i ich prawo wlasnosci do owocow swojej pracy. Nacjonalizacja OFE to sprawiedliwe zakonczenie takiej bandyterki. Ludzie zyjacy „po bozemu” tzn. majacy dzieci i dobrze je wychowujacy nie potrzebuja panstwa jakos posrednika do tego, zeby ze swoich dzieci sciagnac pod przymusem (i za sowita oplata dla tego panstwa i OFE) pare groszy na wikt i opierunek na starosc. A ci, ktrozy zyja jak niebieski ptaki nie brudzac sobie rak wychowaniem dzieci i przejadajac generowana nadwyzke kapitalu, to beda mieli problem. Zasluzony problem.
Nacjonalizacja OFE to sprawiedliwe zakonczenie takiej bandyterki. Cieszmy się więc że jeden gangster padł ale mamy drugiego który przejął ściąganie haraczu. Wolne żarty z tym „końcem bandyterki”. Koniec bandyterki = koniec socjalu.
@Cynik9
Cały witz z rezerwą cząstkową polega na tym że banki pożyczają wielokrotnie więcej niż mają.
Ale tu juz Pan zboczyl na temat podatku inflacyjnego. Bo to o czym Pan pisze, czyli generowanie nowego pianiadza, to jest wlasnie podatek inflacyjny. Niech Pan zauwazy, ze system papierowego pieniadza tez zaczal sie walic pomimo, ze pieniadza niby mozna wygenerowac nieskonczona ilosc. W pewnym momencie ktos jednak zorientowal sie, ze jest go wiecej niz realnych dobr, ktore mozna za niego kupic i powiedzial „sprawdzam”. No i nagle sie okazalo, ze derywaty nie sa juz warte tyle, na ile wycenialy je banki. Wiec nawet w tym systemie zaistnial „wygaszacz dlugu”.
To nie tyle ja zbaczam ile Pan twierdzi że to „inna sprawa” a poza tym nic by się [ze złotem] nie zmieniło… 😉 Na mój gust zmieniłoby się wiele właśnie przez dużo mniejszą skalę kreowania kredytu.
Na mój gust zmieniłoby się wiele właśnie przez dużo mniejszą skalę kreowania kredytu
Jeden obrazek wart tysiaca slow.
Można dodać, iż jest to żądanie zaprzestania pedałowania podczas jazdy pod górkę na drodze zapchanej TIR-ami.
Cięcia „w stylu niemieckim” mogły by zadziałać, gdyby problem był tylko w postaci rządu, który wydaje za dużo, przy w pełni funkcjonującej gospodarce.
Tymczasem to co widzimy jest innej natury: owe przegięte wydatki rządowe maskują BRAK gospodarki. Maskują jedną wielką ściemę, wór bez dna, w którym miliardy poszły do kieszeni krewnych i znajomych królika, wybudowano mnóstwo infrastruktury, na którą użytkowników nie stać i stać nie będzie, wszystko w imię chorej idei, że jak się inwestycje te przeprowadzi, to jakimś cudem ludzie zaczną pracować. Podstawowy brak zrozumienia dla ludzkiej natury, wpuszczenie rowerzystów na autostradę, do której nawet się zbliżyć nie powinni.
A tak, za moment się okaże że Hiszpanie też nie mają z czego zapłacić za swój skredytowany „boom inwestycyjny”. I znowu, zaraz będzie krzyk, bo zabetonowali plaże, a zyski nijak nie odnoszą się do kosztów obsługi.
Tak to jest jak się wmawia ludziom że można business prowadzić bez ryzyka plajty.
Cięcie wydatków nie oznacza, że gospodarka się załamie. Pod warunkiem oczywiście, że równocześnie obniży się podatki. Wówczas zarówno gospodarka ruszy, jak i deficyty zaczną się zmniejszać. Najpierw trzeba przeboleć kilka miesięcy z rosnącym deficytem. Jak się tego nigdy nie zrobi, to gospodarka będzie wiecznie zdławiona.
Trzeba też powiedzieć sobie wprost: wspólna waluta była i jest politycznie motywowaną bzdurą która w znacznym stopniu – i jej promotorzy – są odpowiedzialni za obecny kryzys. Jedna stopa procentowa nigdy nie będzie dobra dla wszystkich. W tej sytuacji jedynym rozsądnym ruchem jest uporządkowane przejście z powrotem do walut narodowych i bankructwo tego kto ma zbankrutować a nie trzymanie na siłę w EZ wszystkich w charakterze zakładników przekupionych dalszymi kredytami. Narzucanie jakichś sztucznych limitów na deficyty jest półśrodkiem prowadzącym obecnie donikąd.
W fazie delewarowania sektora prywatnego zaciskanie pasa przez rząd prowadzi do spirali deflacyjnej. Trochę na ten temat Richard Koo: https://www.youtube.com/watch?v=HaNxAzLKegU