Email dziękczynny

Trzy czwarte miliona euro za friko? Czy to możliwe? Owszem, w Menden.

Oryginalny wkład do toczącej się od pewnego czasu dyskusji czemu strefa euro pada w kryzysie finansowym wniósł właśnie pewien przechodzący na zasłużoną emeryturę urzędnik z miasta Menden pod Dortmundem. Po 14 latach służby publicznej przyznał w pożegnalnym mailu rozesłanym do wszystkich swoich jeszcze „pracujących” kolegów że przez te 14 lat autentycznie nic nie robił. Za to zajęcie pobrał jednak od miasta niebagatelną sumę 745 tysięcy euro. Nic dziwnego że we wspomnianym mailu dziękuje wszystkim gorąco za ten prezent. Od 1998 byłem wprawdzie zawsze obecny ale żadnego zajęcia nie było [służby miejskie] – pisze. W ten sposób jestem doskonale przygotowany do przejścia w stan spoczynku… 😉

W to akurat nie wątpimy. Trafiają się jak widać urzędnicy nie tylko spostrzegawczy ale i do tego uczciwi. Przynoszący tę wiadomość Die Welt (HT – PJO) nie podaje czy świeży emeryt dziękował także pryncypialnie unijemu socjalizmowi który to wszystko umożliwia czy tylko bardziej skromnie wyraził wdzięczność zarządowi miasta który go przyjął i który dał mu za nic trzy czwarte miliona euro.

Jeżeli więc ktoś ma jeszcze wątpliwości gdzie znikają te setki miliardów euro na które kraje Europy zadłużają się na potęgę i nic z tego nie mają to ma odpowiedź czarno na białym. Wystarczy pomnożyć liczbę urzędników, z czego 90% całkowicie zbędnych, razy kilkadziesiąt lat tak zwanej „kariery zawodowej” razy pensja. Ma się rozumieć związko-kratycznie indeksowana i  dożywotnio gwarantowana.  A przecież na sympatycznym emailu dziękczynnym kończącym karierę „zawodową” zabawa się nie kończy. Zaczyna się potem „kariera emerytalna” i socjał nadal leci. Tyle że nie potrzeba się już dłużej maskować i udawać że coś się robi. Odpada także czasochłonne fatygowanie się do miejsca „pracy”. I słusznie zresztą bo przecież na godne emerytury ciężko harowaliśmy przez te wszystkie lata…

A nawet jak niezupełnie to przynajmniej żywiliśmy socjał składkami…. więc się niech teraz o nas martwi.

19 Replies to “Email dziękczynny”

  1. no ale co będą Twoi urzędnicy robić w przyszłości jak wszystko będą robić automaty?
    kiedyś by wypłacić pieniądze z banku trzeba było iść do okienka
    teraz stoi bankomat
    tak będzie z każdym rodzajem usługi i każdym rodzajem produkcji

    słyszałeś o technologicznej osobliwości?
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Technologiczna_osobliwo%C5%9B%C4%87
    to może być już niedługo
    do niczego nie będziesz potrzebny
    wszystko załatwi maszyna lub program komputerowy
    co wtedy? co na to „austriacy”
    tylko mi nie dawajmy już sobie linków do jakiegoś gościa co w życiu nie słyszał o kalkulatorach nawet 🙂
    „ciężko musi być tym co wzięli autorytet za prawdę zamiast prawdę za autorytet”

    1. Jakąś część pracy przejmą maszyny i nie będą jej już wykonywać ludzie – tak to prawda. Tylko nie zapominajmy, że ludzkie potrzeby są nie ograniczone – gdy zaspokoisz jedną to uwidacznia się druga. Np jak już jestem najedzony i wyspany, to mam potrzebę poczytać lub iść do teatru, jak te potrzeby zaspokoję to włącza się potrzeba podróży lub zadbania o siebie i tak w kółko.
      Austriacy nie dadzą Ci gotowych odpowiedzi czy obietnic jak marksiści czy keynesiści, choćby dlatego, że wtedy sami by sobie przeczyli. Co prawda wychodzą z aprioryzmu, ale nie roszczą sobie przecież tego, że wszystko da się przewidzieć a priori, nie wciskają kitu, że wszystko wiedzą i wszystko przewidzą.
      Co do maszyn i komputerów, to jeśli „wezmą na siebie” część pracy ludzi to ludzie będą mogli tą pracę spożytkować gdzie indziej (realizując potrzeby, których możemy obecnie nie znać i nawet nie przewidywać). W ten sposób ludzie wykonując tyle samo lub mniej pracy będą mogli wyprodukować więcej różnych dóbr i zaspokoić więcej potrzeb. Jakie to będą potrzeby to w tym momencie nikt nie jest w stanie powiedzieć na dłuższą metę. Kiedyś raczej nikt nie przewidywał np, że internet będzie tak stosowany i popularny jak dziś, ta potrzeba netu sama się „wyłoniła”. Myślę, że w przyszłości będzie podobnie.

      A tak trochę off-topic to ciekawe jak Bastiat odniósłby się do anarchokapitalizmu.

      1. nie część pracy tylko całą pracę!
        a te inne potrzeby które się pojawią zaspokoją również maszyny

        wystarczy że pojawi się sztuczna inteligencja projektująca jeszcze lepsze sztuczne inteligencje które zaprojektują roboty produkujące jeszcze lepsze roboty które wyprodukują z kolei jeszcze dużo lepsze roboty….

        o to w tym chodzi że człowiek stanie sie tylko obserwatorem tego co sie dzieje i nic do roboty juz dla nas nie będzie

        dziś już jesteśmy w symbiozie z „technosferą”
        https://portalwiedzy.onet.pl/101773,,,,technosfera,haslo.html
        będąc równocześnie od niej zupełnie uzaleznionym
        nie możemy z niej zrezygnowac bo potrzebujemy np. coraz lepszych antybiotyków bez których nowe szczepy bakterii nas pozabijają
        w przyszłosci ta technosfera osiągnie samo wystarczalność i będzie rosła bez nas a my będziemy patrzeć z rozdziawionymi gębami 🙂

        uwierz to kwestia czasu jeśli tylko wojna czy inna katastrofa nie zniszczy postępu
        pozdrawiam

  2. @marioosz

    przecież od dawna dajemy kase za nic
    ten Pan w artykule jest najlepszym przykładem
    kolega żołnierzem był, też dostawał kase za nic, bo co on pożytecznego robił?
    poprzekładał papiery, postrzelał kilka razy
    to co Ci się w głowie nie mieści od dawna funkcjonuje, dawanie kasy za nic to podstawa obecnej ekonomii
    i najlepsze że jak już powstanie fabryka produkująca roboty potrafiące produkować inne roboty (takie perpetum mobile) i człowiek do pracy nie będzie potrzebny dokładnie nigdzie, to jakie widzisz wyjście jak nie dawanie kasy za nic? 🙂

    1. @zenek

      Nie wiem czy dobrze rozumiem do czego kolega próbuje mnie przekonać ? Do tego, że dawanie pieniędzy za nic jest dobre czy do tego, że jeżeli już coś robimy źle to musimy to robić dalej ? Innej opcji nie widzę.

      jak już powstanie fabryka produkująca roboty potrafiące produkować inne roboty (takie perpetum mobile) i człowiek do pracy nie będzie potrzebny dokładnie nigdzie

      Ludzie zawsze będą woleli posłuchać koncertu na żywo niż odtwarzać muzykę nawet z najbardziej doskonałego stereo, pójść na walkę bokserską między ludźmi a nie robotami.

      to jakie widzisz wyjście jak nie dawanie kasy za nic?

      Odpowiadam: nie zabieranie kasy jednym, w celu by dawać innym za nic.

      Kolega nie odpowiedział czy prawo Saya zna, rozumie, ewentualnie zgadza się się lub nie.
      Podejrzewam, że nawet nie zapoznając się z tekstami zaproponowanymi przez kolegę Linusa przytacza jakieś hipotezy dotyczące przyszłości traktując je jako fakty.
      Dla pocieszenia mogę koledze powiedzieć, że z takim podejściem do ekonomii w najbliższym czasie napewno nie grozi nam żaden szybki postęp techniczny 🙂

  3. Następny specjalista… a gdyby tak nagle wszystkim zacząć kasę dawać za nic? To dopiero nakręciło by popyt! PKB wystrzeliłoby do stratosfery! Ale o prawie Saya pewnie nigdy nie słyszał?

  4. a wiecie co by było jakby tych urzędników zwolnic?
    popytu by nie było
    on by znikł
    i PKB by spadło
    i wszyscy by się zdziwili skąd ten kryzys teraz skoro wywalono urzędników i już się kasa „nie marnuje” 🙂

    świat od dawna stoi na bailoutach, tylko może nie tak oczywistych jak te ostatnie które oglądamy od lat kilku
    w związku ze wzrostem wydajności i mechanizacji pracy nie ma innego wyjścia jak dawać ludziom kase za nic
    jeśli zwolnić wszystkich niepotrzebnych zostanie w pracy 1/3 tych co pracują obecnie a wtedy kto będzie kupował produkty i usługi?
    popyt spadnie o 66% i okaże się że tej 1/3 co została z pracy trzeba zwolnić znów 66% bo popytu już nie ma
    myśleli kiedyś o tym piewcy „prawdziwego kapitalizmu”? 🙂

    1. „myśleli kiedyś o tym piewcy „prawdziwego kapitalizmu”? :)”

      Tak, myśleli.

      Jeśli praca jest tańsza niż maszyna, to jej się nie opłaca kupić i nie kupuje dając ludziom pracę, oczywiście pod warunkiem że rząd tego nie utrudni, co zazwyczaj chętnie czyni aby ich bronić przed wyzyskiem.

      Są wyjątki, jak np. produkcja procesorów, gdzie maszyny trzeba i tak kupić bo człowiek palcami nic nie zdziała, ale nie podważa to reguły.

      1. Wiedza kosztuje 🙂

        Cały ten artykuł jest paradny. Jeśli kogoś jeszcze dziwi brak kompetencji urzędników, to pewnym wytłumaczeniem może być fakt, że absolwenci tej „szkoły” z trudem zadowalają się stanowiskiem specjalisty czy też starszego specjalisty. Najchętniej widzieli by się „na dzień dobry” jako główni specjaliści.

        A mówią, że etaty urzędnicze przyciągają miernoty, a tu proszę – mamy młode, wykształcone i ambitne kadry!

  5. Wiesz, ja też w urzędzie nic nie robię. Interesant trafia się raz na 2 miesiące. Za to jak się trafi, to jestem bardzo uprzejmy. 🙂
    Nic, to może trochę na wyrost powiedziane, bo ostatnio bombardują mnie różnymi szkoleniami, wyjazdami (obowiązkowe, żadna radocha) etc. Główna różnica jest jednak taka, że w przeciwieństwie tego Pana z Mendem, który miesięcznie dostawał 4400 Euro, zarabiam z dodatkami i świadczeniami ledwo ponad 2tys. Główny plus taki, że mogę przynieść laptopa i „robić swoje”. Inaczej nie starczyłoby mi na rachunki.

    1. Widzę że spostrzegawczy i uczciwi urzędnicy są także u nas… 😉 Proponuję w takim razie nie czekać do emerytury i wysłać podobnego emaila do wszystkich wcześniej… 😉 😉 😉

      1. Sa urzednicy, ktorzy nic nie robia za 4400 eur miesiecznie. Sa tez tacy, ktorzy za 10 000 euro miesiecznie odwalaja kawal porzadnej, nikomu nie potrzebnej roboty. Sa w koncu tacy, co zarabiaja 25 000 Eur miesiecznie produkujac scarcity.

        A kto jest temu winny, kochani wyborcy?

    2. Ja bym proponował tym dyrektorom i prezesom, którzy zarabiają wielokrotność średniej krajowej i to nie tylko z budżetówki, ale też z tzw. około budżetówki powysyłać takie maile. Widzę że wielu z nich ma życie zawodowe mniej obfite w obowiązki niż ja, a wynagrodzenie z innych warstw atmosfery. Ja zarabiam trochę ponad 2tys zł, nie Euro niestety.

    3. Generalnie problem nieróbstwa w pracy nie dotyczy tylko urzędów, tylko wielu źle zarządzanych organizacji, nie koniecznie państwowych. Sam kiedyś pracowałem w jednej zagranicznej korporacji, gdzie jak chciałem to nie robiłem nic i brałem za to znacznie większą kasę niż nieroby w urzędach, i nie byłem w tym odosobnionym przypadkiem. No i dodam, że nie zwolnili mnie za nic nie robienie 😉

      1. Sam kiedyś pracowałem w jednej zagranicznej korporacji, gdzie jak chciałem to nie robiłem nic i brałem za to znacznie większą kasę

        Oj, czy czasem nie francuska? 😉 Bo przypuszczam że raczej nie amerykańska…

        1. Nie francuska. To był bank brytyjski. Co do firm amerykańskich, kiedyś w czasach studenckich na work & travel w stanach pracowałem w fast foodzie i tam nawet jak nie było co robić, to trzeba było coś robić lub przynajmniej udawać, że się coś robi, np. drugi raz śmignąć czystą podłogę albo wytrzeć suche tacki 😉

Comments are closed.