W ociekającym demokracją euro imperium samo pojęcie referendum, oznaczające dopuszczenie do głosu rządzonego odgórnie motłochu, staje się szybko anatemą. Referendum dopuszczalne jest tylko wtedy kiedy jego wynik jest z góry przesądzony. Ba, ale kiedy można być tego zupełnie pewnym? W obecnych ciężkich czasach, kiedy całe narody są brutalnie dymane na ratowanie prywatnych banków prawdopodobnie wynik żadnego referendum gwarantowany być nie może. Wątpimy nawet czy referendum czy po zimie nastąpić ma wiosna byłoby takie jednoznaczne. Sądząc po zmierzającej szybkim krokiem w kierunku imperialnego totalitaryzmu Europie nie jesteśmy nawet przekonani czy wielu z tych którzy w referendum akcesyjnym wypowiedzieli się za końcem komunistycznej zimy i za europejską wiosną akurat taką wiosnę mieli na myśli. Bardziej jakoś przypomina to przejście z niemrawego przedwiośnia od razu do późnej jesieni. Wystarczy porównać na co pozwalała komunistyczna ustawa Wilczka z czystym leseferyzmem euro socjalizmu który po niej nastąpił…
Z referendum w EU praktycznie więc zakazanym politykom pozostaje jedynie wykorzystywanie strachu euro decydentów przed referendum. I o ile referendum na temat inny niż kolor ławek w parku miejskim jest w EU no-no o tyle eksploatacja strachu przed referendum ma w imperium kolosalną przyszłość.
Przykład dali niedawno Grecy którzy uważali że EU nie bailoutuje ich dostatecznie szybko, z niedającą się nawet wykluczyć szansą na bankructwo. To być nie może! Co więc robić w takiej sytuacji? A no zarządzić referendum! Sama groźba dopuszczenia motłochu do głosu tak przeraziła Merkozego że natychmiast zaczęto ratować Greków dużo bardziej intensywnie. Nowe setki miliardów szybko znaleziono, byleby tylko nie referendum…
Podobną taktykę stosuje ostatnio Irlandia której premier Enda Kenny i jego rządząca partia też sprytnie przebąkuje coś o referendum, zezując jednocześnie na Brukselę. Oczywiście i tu nie chodzi tak naprawdę o żadne prawdziwe referendum tylko o samą groźbę dopuszczenia motłochu do głosu. W dowiadywaniu się co by motłoch jej powiedział Bruksela oczywiście zainteresowana nie jest. Byleby nie referendum. Groźba referendum jest więc tam brana dużo poważniej niż najbardziej nawet solenne zapewnienia pokornego wyrównywania bankierom ich strat przez całe społeczeństwo. A kiedy jęczące w jarzmie zniewolenia masy mają już naprawdę dość to sama groźba referendum jest wygodnym wytrychem otwierającym w Brukseli drzwi do pilnej renegocjacji spłat czy dodatkowych bailoutów na znacznie lepszych warunkach. Bo jak ich nie otrzymamy, to… wicie, rozumicie, referendum…
Groźba referendum ma jednak tę wadę że działa dopiero po ekonomicznym kolapsie, stosowana w celu wynegocjowania lepszych warunków bailoutu. Bo czyż można grozić referendum aby polepszyć pozycję Polski jako kwitnącej zielonej wyspy, płacącej w dodatku przez nos na bailouty innych? Wiadomo przecież że każda wizyta premiera Tuska w Brukseli to niekwalifikowany sukces osiągnięty na najlepszych warunkach. Aby więc groźba referendum miała sens kraj musi najpierw dostatecznie się zadłużyć, a następnie zbankrutować i wymagać euro bailoutu. Wtedy to co innego. Przed osiągnięciem tych kamieni milowych nie ma więc specjalnego niebezpieczeństwa że premier Tusk zarządzi w Polsce jakieś przedterminowe referendum…
Gigantyczne oszustwo Rezerwy Federalnej
Poniżej jedna z najdziwniejszych historii w dziejach finansów, z udziałem rządu USA, obejmująca setki tysięcy ton urojonego złota, nielegalne przelewy i pożyczki o łącznej wartości 15 bilionów dolarów.
Wygląda na to, że natknęliśmy się na największą organizację terrorystyczną na świecie – oryginalne dokumenty prowadzą do Sekretarza Skarbu oraz przewodniczącego Rezerwy Federalnej, dwóch najwyższych urzędników finansowych USA… […]
MODERACJA: Offtopic. Wpis skracam i wątek zamykam. Dla zainteresowanych jest link źródłowy powyżej.
Cyniku, OT ale czy mógłbyś to skomentować?
https://www.trystero.pl/archives/11827
Dzięki!
Fellow bloggers zwykle nie komentujemy chyba że chcemy się pokłócić…;-)
Tutaj kłócić się nie ma co bo systemu amerykańskiego, który znam z autopsji, nie mam zamiaru bronić. Więcej, powiem że jest w wielu miejscach skandaliczny i w żadnym wypadku nie nadaje się na wzór w cywilizowanym świecie. Jednak jest kompletnym absurdem przyklejać etykietki i wyciągać na tej podstawie wnioski o rzekomej wyższości socjalistycznej medycyny w Europie wobec „prywatnego systemu” w Ameryce. Ani bowiem system taki jak w Szwajcarii wiele ma wspólnego z socjalizmem ani astronomiczne koszty w USA są wynikiem „prywatności” systemu.
Ja bym kontrowersję wokół systemów opieki medycznej między socjalistami i normalnie myślącymi sprowadził do interpretacji pojęcia „single payer system”. W Ameryce w ogóle tego nie mają i jest to, owszem, część problemu. W Europie mają i kontrowersja zasadza się do roli państwa w tym wszystkim. Socjalistom wydaje się że jak państwo ma być tym „single payer” to musi fizycznie wyjmować portfel i płacić. Rezultat tego mamy w PL. Alternatywą jest państwo w roli arbitra (wymóg np.obowiązkowości powszechnych ubezpieczeń) ale zostawienie obrotu pieniężnego stronom zainteresowanym którą państwo NIE JEST.
@cynik9
Oczywiśćie, że system amerykański jest drogi – w odniesieniu do „typowych, powszechnych zabiegów”. Natomiast drugą stroną medalu jest dostępność (dla nielicznych, fakt) w USA leków i procedur, które często w krajach z większym GDP per capita czy socjalem czy nie wiadomo czym, są po prostu nieznane lub nie do kupienia na miejscu za *żadne* pieniądze.
Swoją drogą, smutne jak wtórny analfabetyzm matematyczny szerzy się wśród ludzi podobno wykształconych – „apples and oranges” porównywania miary bezwzględnej (kosztów) ze względną (efektwynością).
Drogie rzadko kiedy oznacza dobre ale tanie rzadko kiedy nie oznacza lipnego – pytanie, czy lepiej zapłacić za badanie krwi 20 PLN i 200 PLN za dobry, celowany antybiotyk, czy przez 3 miesiące katować się „zamiennikami” „o szerokim spektrum działania” za 100 PLN za tydzień. Wg. logiki socjalnej – tylko najtańsze ma rację bytu. Tylko obrońcy biednych zapomnieli, że biednych NIE STAĆ aby płacić dwa razy…
Ja mam osobisty powód aby gorąco dziękować amerykańskiej służbie zdrowia, czy szerzej, przemysłowi farmaceutycznemu i systemowi które je stworzył.
Wreszcie jak ktoś myśli, że PL nie ma na porządku dziennym akcji jak w USA – to niech się rozejrzy i przemyśli raz jeszcze.
pytanie, czy lepiej zapłacić za badanie krwi 20 PLN i 200 PLN za dobry, celowany antybiotyk, czy przez 3 miesiące katować się „zamiennikami” „o szerokim spektrum działania” za 100 PLN za tydzień. Wg. logiki socjalnej – tylko najtańsze ma rację bytu. Tylko obrońcy biednych zapomnieli, że biednych NIE STAĆ aby płacić dwa razy.
No, tyle, że nie Tobie o tym decydować. Niech będą obie opcje dostępne i jeszcze 50 innych. Ciekawe z jaką mądrością wyjdziesz udowadniając, że to musi być jakiś s y s t e m.
@lukasz
Tak długo jak JA za to płacę, tak długo mnie o tym decydować.
Elementarne, drogi Watsonie.
A kwestia tego do czego prowadzi ślepe i masowe stosowanie antybiotyków – cóż. Jeżeli ktoś chce sobie hodować superbakterie, to proszę bardzo. Byle w izolacji. Naprawdę, gruźlicy tak dzielnie hodowanej na Ukrainie nie zależy na różnicach światopoglądowych i systemowych.
Systemu nie musi być – sam się wytworzy 😀 Choćbyś nie wiem jak bardzo chciał propagować czysty ideologicznie chaos.
Mylisz się. Nie Tobie o tym decydować, bo Ty nie płacisz. Ty jesteś okradany i nie decydujesz o przeznaczeniu środków. Nie, nie urodzi się system, urodzi się porządek – jest pewna różnica między arbitralnym, przymusowym systemem i spontanicznie wytwarzającym się woluntarystycznym porządkiem. Antybiotyki? Genialny przykład na systemowy screwup …
Cyniku ! Polecam XXXXXXXXXXXXXXXX
MODERACJA: Linki mają mieć opis o co chodzi, inaczej są odrzucane jako spam.
Dodatkowo: mocno podejrzane źródło linku. Jeśli chcesz bonafide zwrócić na coś uwagę podaj przynajmniej link źródłowy.
Z analizy Credit Suisse o zwrotach z różnych klas aktywów w latach 1899-2011:
Jeden procent inflacji więcej powodował w skali roku wzrost realnej ceny złota o 0,26 proc. – oznacza to więc, że gdy inflacja przyspiesza, złoto rośnie jeszcze szybciej. Jednak ten walor złota okupiony jest istotnymi wadami.
Ponieważ kruszec nie generuje żadnych przepływów pieniężnych, a w długim okresie to właśnie one (dywidendy i kupony z obligacji) generują wysokie stopy zwrotu, słabo nadaje się do pomnażania majątku. Realna wartość złotego portfela rosła od 1899 roku w tempie 1 proc. rocznie, co w dodatku okupione było bardzo wysoką zmiennością i długimi okresami ujemnych stóp zwrotu. Przykładowo od 1980 do 2001 roku złoto straciło 4/5 swojej realnej wartości.
Kiedyś znalazłem na forum czyjąś wypowiedź nt. referendum. Spodobała mi się i niniejszym przytaczam:
„W demokracji motłochu to możecie robić referendum.np:Czy wam
przykręcić śrubę nasadkowym,czy płaskim..,zrozumiano?Nnno..”
Wystarczy cos zaczac pobrzekiwac, ze moze nie powinnismy euro przyjmowac i moze by zrobic referendum na ten temat. UE pospieszy z pomoca 🙂
Cyniku. NIe wiem czy tak wszyscy mają, ale nadal przy dodawaniu do facebooka pojawia się coś takiego:
„cynic, n. A blackguard whose faulty vision sees things as they are, not as they ought to be. – Ambrose Bierce cynicism, n. The power of accurate observation called by those who have not got it. – George Bernard Shaw”
Pozdrawiam
Oj, nie wiem. Do facebooka nigdy nic nie dodawałem i nie wiem czy dodam… A co miałoby się normalnie pojawiać? W razie czego to zmienimy…
Cyniku, nie lekcewaz „mocy” facebooka. Ilosc odwiedzin na mojej stronie podwoila sie, gdy tylko zrobilem ja bardziej „facebook friendly”.
Dobrze by bylo, gdyby po „polubieniu” twojej strony na facebooku, pojawial sie opis z „meta-description”. Czyli krotkie podsumowanie o czym jest ten portal. Dwa, trzy zdania maks.
„czysty leseferyzm eurosocjalizmu” to chyba powinien być w dość dużym cudzysłowie… Zresztą podlinkowane tłumaczenie hasła jest sprzeczne z kontekstem zdania – chyba, że nie zauważyłem jakiegoś wtącenia świadczącego o sarkaźmie 😉
Mnie chyba tez cos umknelo, bo bardziej pasowal by mi tam interwencjonizm w miejsce leseferyzmu.
Guys, leseferyzm miał być sarkazmem. Sorry że nie został w ten sposób odebrany…
Tak z ciekawości – w jakim celu linki do ustawy wilczka i referendum 'idą przez google’?
Ok, uprościłem… 😉 Jest tak dlatego że szukając czegoś szybko z google i kopiując znaleziony adres poprzez „copy link location” bez wchodzenia na aktualną stronę otrzymuje się taki właśnie wrap-up.
Z tymi referendami to różnie bywa. Papandreu tylko się odważył wpaść na taki szalony pomysł demokratycznego podejmowania decyzji, a już go eurotowarzysze z „rynkami finansowymi” zmienili na „odpowiedniego” i dodali dla pewności komisarza, by pilnował wprowadzanie w życie dyrektyw. Jak w Irlandii władza zacznie mieć dziwne pomysły, to jacyś Irlandczycy chyba w Goldmanie się znajdą, by ich wysłać na zagrożony odcinek 😉
Stąd Don Tusk prędzej wprowadzi u nas stan wojenny, niż pozwoli sobie na odchylenia od jedynie słusznej linii. Całe szczęście władze III RP już nie mają nawet czym wprowadzać stanu wojennego.
PS. Islandia nikomu referendami nie grozi 😉