Narady egzekutywy rozpadającego się euro imperium w Brukseli coraz częściej zaczynają przypominać narady radzieckiego politbiura. Na zdjęciu (źródło: AP, the Telegraph) przewodniczący grupy 17 ministrów finansów Jean Claude Juncker próbuje różnych metod perswazji aby przekonać swojego hiszpańskiego odpowiednika Luisa de Guindoza do zmiany opinii.

Na próżno. Hiszpanie świetnie wykorzystali swoją szansę. Jeszcze szampan z oblewania kolejnego, tym razem €130 bilionowego bailoutu dla Grecji nie wywietrzał z głów eurokratów gdy Hiszpanie trzeźwo powiedzieli na głos gdzie mają narzucane im przez euro grupę zaciskanie pasa. Wzięli tym wyzwaniem brukselskich autokratów przez kompletne zaskoczenie.
Jak to, to my tu świętujemy w końcu ciężko wywalczony sukces z Grecją a wy nam nóż w plecy? A wy niewdzięcznicy, psy nieczyste, ja wam pokażę, wymorduję was wszystkich, o tak, zadeklarował pan Juncker i przeszedł do czynów dusząc pana de Guindoza.
Ktoś tam pewnie walczących rozdzielił bo prasa jakoś nic nie donosi o ofiarach zebrania egzekutywy eurogrupy. Pewne jest jednak że wycieczki na narady egzekutywy do Brukseli, jak niegdyś do Moskwy, stają się coraz bardziej niebezpieczne. Brakuje tylko tego aby min. Rostowski zaczął premierowi Tuskowi, jak niegdyś Bierut Gomułce, przysyłać telegramy z zaświatów: drogi Donaldzie, jestem w niebie. Przyjedź do Junckra, wyśle i ciebie.
Szanse na uduszenie min. Rostowskiego przez pana Junckra są jednak na szczęście niewielkie. Pan Juncker dusi tylko tych którzy sprzeciwiają się jego woli. Wyobrazić sobie natomiast trudno min. Rostowskiego w pozie innej niż tylko uniżonego czapkowania i spontanicznego akceptowania coraz to nowych obciążeń dla kraju. Inaczej więc niż Hiszpanie których wprawdzie pan Juncker dusił ale którzy dzięki temu duszeniu wydusili dla siebie dramatyczne poluzowanie swoich zobowiązań fiskalnych. Deficyt hiszpański w 2012 może więc wynosić odtąd 5.3% a nie jak żądała Bruksela 4.4%.
Premier Tusk z min.Rostowskim, nawet przez nikogo nie duszeni i całkowicie dobrowolnie, podpisali natomiast niedawno pakt fiskalny zobowiązujący kraj do przestrzegania sztywnego 3% współczynnika długu do PKB. Niski dług jest na ogół preferowany od wysokiego. Bezsensowna jednak czołobitność i nadgoliwość polskich neofitów sprawia że przy pogłębieniu kryzysu kraj może mieć niepotrzebnie ograniczoną swobodę manewru i zainkasować dotkliwe kary administrowane przez obcych. Kanclerzowa Merkel obiecała już przecież prowincjom że pakt będzie trwał „na zawsze” a prowincje przekraczające ten współczynnik będą surowo karane.
Uwaga nie związana z tematem, ale wstawiam jako ciekawostkę w nawiązaniu do noworocznego newslettera z prognozami na 2012. 😉 Właśnie ktoś policzył ile cała zabawa w euro 2012 będzie kosztowała:
https://globalizacja.org/download/IG-Euro_igrzyska_na_koszt_podatnika.pdf
” polski podatnik do każdego biletu będzie musiał dopłacić ok. 12 tysięcy złotych przy uwzględnieniu tylko kosztów budowy stadionów”
„Gdyby policzyć wszystkie planowane przez urzędników inwestycje na EURO 2012 to średnia dopłata podatników polskich do biletu wyniosłaby 244 tysiące złotych”
@Szelo
Mniej więcej tyle wypadło na każdego mieszkańca dawnej RFN przy zjednoczeniu Niemiec (70-100 k DM).
Nie wierzę w to, że Grecy bez zgody administracji pobierali nie należne świadczenia. Po prostu uznano, że są chętni do pożyczania bez limitu, to należy te pieniądze wydawać , też no limit. Przecież ślepego łatwo odróżnić, a zwykła komisja lekarska jak u nas w Zusie to wykryje. Renta na ślepego to przykład patologii zatwierdzonej przy pomocy urzędników. Ze względu na powszechność procederu zgoda musiała być powszechna, a więc politycznie zatwierdzona. Nasze komisje zusowskie to w porównaniu to greckich wyglądają jak sławetne badania chorych u Szwejka . Wszyscy zdrowi? a jak nie to lewatywa. 😉
https://niezalezna.pl/25464-tysiace-grekow-oszukiwalo-panstwo
A jak oni zamierzają tego dokonać gdy sektor prywatny będzie się delewarowal? Równie dobrze mogliby podpisać zobowiązanie, ze co miesiąc w każdej stolicy odbędzie się parada słoni.
”Premier Tusk z min.Rostowskim, nawet przez nikogo nie duszeni i całkowicie dobrowolnie, podpisali natomiast niedawno pakt fiskalny zobowiązujący kraj do przestrzegania sztywnego 3% współczynnika długu do PKB. ” no i co w związku z tym??? nie zgadzasz się może z tezą, że jakikolwiek deficyt powinien byc zabroniony?(wyjąwszy katastrofy o skali narodowej które wydarzają się rzadziej niż raz na pokolenie). Gdyby powiedzieli że chcą mieć deficyt WIĘKSZY, też byś złorzeczył. Problemem jest to , że jesteśmy w UE i UE się wtrąca, a nie to, że Tusk zobowiązal się do malego deficytu.
też byś złorzeczył. ale nie tak jak gdy ktoś miesza dług z deficytem… 😀 Tusk z tego co wiadomo o deficytach nic nie wspominał. Z tezą że „jakikolwiek deficyt powinien być zabroniony” się oczywiście nie zgadzam – uważam to za szkodliwy nonsens na poziomie dekretowania ładnej pogody na wakacje. Redukcja nadmiernego zadłużenia jest natomiast imperatywem ale znowu, zobowiązywanie się do sztywnego 3% limitu dług/PKB pod rygorem sankcji nakładanych uznaniowo i selektywnie przez innych uważam za szkodliwy nonsens z punktu widzenia interesów kraju.
Hm… deficyt jest źródłem długu, a mieć długi to źle (chyba się tu wszyscy z tym zgodzili). Ale jeśli dopuszczamy, że „czasem deficyt jest OK”, żeby „stymulować gospodarkę” to jak zauważył jeden z komentatorów (bodajże Matt) czuć tu wyraźny smrodek Keynesizmu. Ponadto rodzi się nietrywialny problem praktyczny: kto i na jakiej podstawie ma decydować kiedy zacząć i kiedy przestać „stymulować”. Obecnie jak widać prawo do tego uzurpuje sobie Euroklika. Zresztą jaka to różnica czy to klika z zewnątrz czy z wewnątrz skoro ani jednej, ani drugiej de facto nie wybieramy?
Jestem jak najdalej od keynesizmu, take it for granted! Ale gadki o administracyjnych nakazach czy zakazach deficytów uderzają mnie jak halucynacje gorączkującego dziecka które nigdy w życiu nie prowadziło kompanii i nie wie jak łatwo jest okazyjnie wpaść w deficyty i jak trudno jest się z nich wygrzebać… 😉
Jest rzeczą fundamentalnie różną wymaganie od krajowej legislatury uchwalania nowego zrównoważonego budżetu, a zupełnie czym innym przyklaskiwanie egzekwowanym przez innych sztywnym limitom na dług/PKB.
czyli – rozumiem że zaripostowałes z poczucia gospodarskiego obowiązku, a zgadzamy się w 100% że ”Problemem jest to , że jesteśmy w UE i UE się wtrąca, a nie to, że Tusk zobowiązal się do malego deficytu.” -jak napisałem wczesniej.
Może tak troszke nie na temat. Ponieważ pan Cynik uważa, że inwesowanie w złoto i inne metale to najlepszy spośob na inwestycje natomiat:
w tegorocznym liście do akcjonariuszy Warren Buffet przedstawił swoje przemyślenia na temat wyższości inwestowania w akcje nad inwestowaniem w złoto i obligacje.
Jeśli chodzi o pogladay na temat podnoszenia podatków dla bogatych i wierzeznie w socjaliste jak pan Barrrack Hussein Obama to nie zgadzam sie z Bufettem ale fakt, że jest najbogatszym inwestorem na świecie powoduje, że warto zastanowić się nad tym co mówi na ten temat. Jesli ktoś mógłby sie do tego odnieść to bardzo prosze:).
Oj, inni się już odnieśli…
Libertarianizm u Kanta
“Celem państwa prawnego ma być zatem zagwarantowanie jak najdalej posuniętej wolności wszystkich obywateli, w ramach której mogą oni realizować swoje szczęście tak, jak sami je pojmują. Obywatelom wolno ulegać różnym iluzjom szczęścia, jeżeli realizują je na własną odpowiedzialność.“
“Z myśli Kanta można bowiem wysnuć wniosek, że dopóki za cel państwa będziemy uważali zapewnianie obywatelom dobrobytu, postępu lub czegokolwiek innego, co istnieje empirycznie, albo sumy tego wszystkiego, określanej mianem szczęścia, dopóty państwo będzie ingerowało w różne dziedziny życia za pomocą instrumentalnego prawa pozbawionego legitymizacji, jaką dawałoby mu czyste pojęcie prawa i jego powszechne pryncypium. Najlepszym ustrojem, zdaniem Kanta, jest nie ten, w którym ludziom najlepiej się powodzi, ale ten, w którym ich prawa są najlepiej zabezpieczone.”
Nadopiekuńcze państwo – brak wolności
https://motyl.wordpress.com/2009/06/24/nadopiekuncze-panstwo-brak-wolnosci/
Te wiadomości nie wróżą nic dobrego dla Szwajcarii i Niemiec
https://forum.gazeta.pl/forum/w,17007,134291646,134291646,narasta_miedzypanstwowy_konflikt_wokol_zlota.html
ten „sowietolog” nie rozumie że nie ma większego sensu mówić o „deficycie złota”. Gold bids for paper money.
Słowo „deficyt” należy chyba brać z przymrużeniem oka. Chodzi o tylko to, czy złoto jeszcze jest w Fort Knox, czy może… zaopiekowali się nim np. „bogowie Sumerów z planety Nibiru” 😉
egzekutywa austriacka też nie próżnuje, czy zbliża się koniec „murzynka”?
https://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120316&typ=po&id=po13.txt
Na innych zdjęciach to jednak wygląda na żarty https://ftalphaville.ft.com/blog/2012/03/13/920061/
To jest bardzo ciekawy aspekt – możliwość manewru. Czasem, w gardłowej sytuacji, państwo musi się zadłużyć na zasadzie „z dwojga złego lepszy dług niż kolaps jakiegoś ważnego systemu w gospodarce”, a sztywna reguła to uniemożliwi.
@dude
Jeżeli system doprowadza się nad krawędź kolapsu, tzn. że nie jest istotny.
Istotnymi rzeczami się nie ryzykuje.
A widzieliście to:
https://www.youtube.com/watch?v=Nwgt-HBLd5Q
szwajcarski minister finansów pada ze śmiechu wprowadzając cło na mięso z przyprawami, ale mimo wszystko wprowadza.
A tu jest filmik pokazujący duszenie 🙂
https://www.20minutos.tv/video/wyACIO16-peculiar-recibimiento-de-juncker-a-guindos/0/
A dziękuję bardzo 😉
Ha! Widziałem, że to manipulacja ;-D ;-D
Przecież nikt o nic się tam tak na prawdę nie spiera tylko poklepuje po pleckach – co ładnie widać na w/w filmie.
Ogólnie ciężko się nie zgodzić, że UE to absurdalny twór biurokratyczny. Nie popadajmy jednak w fanatyzm. Sformułowanie ” „Hiszpanie świetnie wykorzystali swoją szansę.[…] trzeźwo powiedzieli na głos gdzie mają narzucane im przez euro grupę zaciskanie pasa.” sugeruje, że wzrost zadużenia jest fajny i nikomu nic do tego. Tutaj unia ma sporo racji wymuszając ograniczenia (choć jak wiadomo są w tym względzie równi i równiejsi). Sam autor pisze „Niski dług jest na ogół preferowany od wysokiego.” o czym wie każda gospodyni domowa, ale rządzący już chyba nie. Z drugą częścią zdania „Bezsensowna jednak czołobitność i nadgoliwość polskich neofitów sprawia że przy pogłębieniu kryzysu kraj może mieć niepotrzebnie ograniczoną swobodę manewru” już cięzej się zgodzić. Jakie mamy możliwości manewru przy takich jak obecnie podatkach, wydatkach socjalnych i na kastę urzedniczą? Zbliżamy się niebezpiecznie do ściany i „manewrem” będzie albo odwrót od biurokratyzmu i socjalizmu, albo ludzie chwycą za widły.
Nikt nie utrzymuje że długi powinny być wysokie. Problem jest w narzucaniu innym sztywnych imperialnych regulacji. EU może sobie uzależniać własne dopłaty od spełnienia pewnych warunków przez kraje, ok, ale nie jest to tutaj chodzi. Chodzi o to że wymóg 3% jest sztywny i od żadnych datków z centrali niezależny a w dodatku narzucany jest z pogwałceniem nawet pozorów suwerenności narodowej. Tak nisko już kraje unii zeszły.
Nie wiem też czy rozumiesz w pełni implikacje tego sztywnego limitu 3%. Dopóki nie mamy powrotu do gospodarki nakazowo – rozdzielczej istnieją cykle ekonomiczne w których wszystko, w tym przychody państwa, się cyklicznie zmienia. Jeśli administracyjnie zaczniesz narzucać te 3% krajom to odbierasz gospodarce możliwość elastycznego dopasowania się do znacznych nieraz wahnięć rynkowych. 3% sztywno oznacza w praktyce narzucony z zewnątrz wymóg podwyższania podatków w chwili gdy gospodarka zacznie się kurczyć w recesji – rzecz najgłupsza którą można sobie wyobrazić. A już trzeba być niespełna rozumu aby na ochotnika pchać się pod tę gilotynę administrowaną przez Niemcy.
Problem nie jest tylko w sztywności. Znacznie ważniejszy jest problem powszechności. Właśnie wobec Węgier zastosowano karne wstrzymanie funduszy, bo przekroczyły limit, a nie zrobiono tego samego do wszystkich innych krajów, które są w takiej samej (a może i gorszej) sytuacji. To trochę tak jakby w kodeksie karnym wpisać karę za zabójstwo, ale ścigać tylko niektóre przypadki w/g widzimisię prokuratorów i sędziów.
Jakiekolwiek narzucanie sztywnych parametrów gospodarce mija się z celem. Elastycznych zresztą również. Co się zaś tyczy „pola manewru” dla państwowych wydatków, to oby było go jak najmniej. Piszesz o podwyższaniu podatków – nagle zapomniałeś, że państwo może jeszcze obniżać wydatki? Tylko proszę nie pisz, że to źle wpłynie na PKB…
Poza tym nikt przecież Polsce niczego nie narzucił – Polska zobowiązała się sama w zamian za podobne zobowiązanie ze strony innych krajów – stron umowy. Jakkolwiek by to głupio nie zabrzmiało mamy to, czego (kolektywnie :))chcieliśmy.
„Nie wiem też czy rozumiesz w pełni implikacje tego sztywnego limitu 3%. Dopóki nie mamy powrotu do gospodarki nakazowo – rozdzielczej istnieją cykle ekonomiczne w których wszystko, w tym przychody państwa, się cyklicznie zmienia. Jeśli administracyjnie zaczniesz narzucać te 3% krajom to odbierasz gospodarce możliwość elastycznego dopasowania się do znacznych nieraz wahnięć rynkowych. 3% sztywno oznacza w praktyce narzucony z zewnątrz wymóg podwyższania podatków w chwili gdy gospodarka zacznie się kurczyć w recesji – rzecz najgłupsza którą można sobie wyobrazić. A już trzeba być niespełna rozumu aby na ochotnika pchać się pod tę gilotynę administrowaną przez Niemcy.”
Zgodnie z tą logiką jestem jednak w stanie sobie wyobrazić rzecz jeszcze „głupszą”: konstytucyjny zakaz budżetu z deficytem 😉
PS. Jak gospodarka jest w recesji, to jak rozumiem zadaniem władzy jest ją „stymulować” poprzez deficyt, a nie ciąć wydatki, by równoważyć budżet? Brzmi to jakoś znajomo. Chyba że źle zrozumiałem 😉
Jak gospodarka jest w recesji, to jak rozumiem zadaniem władzy jest ją „stymulować” poprzez deficyt, a nie ciąć wydatki, by równoważyć budżet?
Potwierdza się że nie rozumiesz… 😉 Ciąć wydatki trzeba przede wszystkim wtedy kiedy party trwa, nie wtedy gdy się skończyło. W recesji jest trochę za późno bo spadek wpływów budżetowych jest szybszy niż oszczędności z cięcia na które w demokracji trzeba długo czekać. Wtedy spadek wpływów jest jeszcze większy i nowa runda cięć problemy tylko pogłębi. Jeśli zaczniesz za energicznie ciąć w recesji to ją pogłębiasz demolując zdolność gospodarki do szybkiej regeneracji. Przykład tego mamy obecnie z Grecji. Wywalanie socjału to jedno, ale narzucone im skrajne zaciskanie pasa sprawi że dopóki jest w strefie euro Grecja nigdy nie stanie na równą stępkę, IMO.
Drogi Cyniku „nie ma darmowych obiadów” 😉 Jak państwo popełniło błąd, to trzeba ten błąd przyjąć na klatę i iluzją jest myślenie, że można tego uniknąć w postaci tzw. „łagodzenia cyklów koniunkturalnych”. „Demolowanie” zdolności gospodarki do regeneracji w postaci przywracania państwu jego właściwych funkcji to jest właśnie to, czego potrzeba najbardziej. Grecja jest akurat tego najlepszym przykładem – „łagodzenie” cyklu koniunkturalnego w postaci deficytu to tylko odraczanie wyroku w czasie. Takie przynajmniej jest moje nierozumienie;)
„Nie popadajmy jednak w fanatyzm. Sformułowanie ” „Hiszpanie świetnie wykorzystali swoją szansę.[…] trzeźwo powiedzieli na głos gdzie mają narzucane im przez euro grupę zaciskanie pasa.” sugeruje, że wzrost zadużenia jest fajny i nikomu nic do tego. Tutaj unia ma sporo racji wymuszając ograniczenia”
Nagłe przymuszenie do spłaty zobowiązań jest mniej więcej tak samo fajne, jak kwit z banku żądający w ciągu dwóch tygodni przedterminowej spłaty całego kredytu mieszkaniowego (szczególnie, że nastąpi to podczas recesji).
Kolejnym „genialnym” rozwiązaniem jest fakt, że państwa strefy euro ewentualne kary będą płacić sobie wzajemnie, natomiast państwa spoza strefy euro będą je płacić całej UE, czyli… głównie państwom strefy euro!
No naprawdę, interes na miarę naszych mężyków stanu!
@Przemax:”God forbid! I’am only on holliday!”
Hmm, tak się mówi.
Największe biuro podróży?
Wehrmacht: „Z nami zwiedzisz cały świat”
@HeS
Chyba US Army nie Wehrmacht.
Dokładnie, to samo miałem napisać. Widziałem kiedyś reklamówkę US Army w amerykańskiej TV (oglądałem kosza w nocy). Hasłem przewodnim było: „Explore the world like no other. US Army” !!!
>Pewne jest jednak że wycieczki na narady egzekutywy do Brukseli, jak niegdyś do Moskwy, stają się coraz bardziej niebezpieczne.
Cynik w formie 😉
A skoro juz zartujemy… znacie to?
Odprawa celna na lotnisku w Atenach:
– Nationality?
– German citizen.
– Occupation?
– God forbid! I’am only on holliday!
😉
W końcu egzekutywa ustali co następuje:
https://www.youtube.com/watch?v=Ob_Kbnf3zCk
„prowincje przekraczające ten współczynnik będą surowo karane”
A nie prościej zabrać wtedy roczna pensję dla płemieła i (Wz)Rostowskiego i ich publicznie wybatożyć? Notowania Angieli w Polsce skoczyły by pod niebiosa.-)