BBC wyszła z doskonałym interaktywnym narzędziem ilustrującym w eleganckiej, graficznej formie banki jakiego kraju są gdzie umoczone i na ile. Dane te są powszechnie dostępne ale dokopanie się do nich w rozmaitych tabelkach, takich jak na przykład raporty BIS, nie zawsze jest proste a robienie porównań skomplikowane.
A tutaj mamy, dzięki BBC, wzór prostoty. Klikamy sobie w segmenty na obwodzie koła oznaczające państwa a grubość ukazujących się strzałek wskazuje na ile umoczone są banki innych państw w razie bankructwa tego państwa.

I tak zamieszczona obok ilustracja dla przypadku bankructwa Włoch wyjaśnia na przykład od razu czemu mały Napoleon francuski tak nalega ostatnio na masowe drukowanie euro aby wybailoutować tym „banki w Europie”. Okazuje się że ten nagły przypływ internacjonalistycznej solidarności z „bankami Europy” nie wypływa bynajmniej z francuskiego altruizmu czy troski o kontynent. Wypływa stąd że nie tak znowu hipotetyczne bankructwo Italii, jednej z największych gospodarek EU, miałoby dewastujący efekt przede wszystkim właśnie na Francję, bankrutując jej banki. A to ci niespodzianka!
Francuskie banki umoczone są we Włoszech po gałki oczne – na gigantyczą sumę €309 mld euro. W porównaniu do tego banki niemieckie umoczone są tam na sumę €120 mld. Nawet gdyby szok masowego upadku banków nie oznaczał absorpcji pełnej straty przez kraj to wątpliwe jest aby €1.8 bilionowa gospodarka Francji to wytrzymała nie wpadając w poważne problemy i w potencjalnie terminalną spiralę długów.
Ciężki szok czekałby w takim przypadku także Niemców ale ich sytuacja jest jednak znacząco lepsza. Gospodarka niemiecka jest z jednej strony większa od francuskiej – €2.4 biliona. Z drugiej strony ekspozycja ich banków na tonącą Italię, choć wielka, jest blisko 3x mniejsza niż francuska.
Przewidujemy że kalkulatorek BBC okaże się ulubionym gadżetem ministra Rostowskiego w jego ciągłych poszukiwaniach europejskiego bankruta na ratowanie którego można by w końcu wyrzucić te €250 mln euro polskiego podatnika. Wprawdzie dotychczasowe próby pozbycia się tej sumy kończyły się niepowodzeniem ale kandydatów do ratowania nie zabraknie w Europie jeszcze długo.
To jeśli nikt nikomu nic nie wisi, to dlaczego mamy dług?Dlaczego nie można wszystkiego wyzerować?Proszę o wytłumaczenie tego, bo już nie ogarniam ,że wszyscy wiszą kupę szmalu…nikomu?
Mam takie dziwne uczucie ze gdyby BBC wlaczyla do kolek (kto komu jest winny) takze i Chiny to BBC zaczelaby miec problemy z „niezaleznymi” hakerami dzialajacymi „samodzielnie” z panstwa ktorego nazwa zaczyna sie na „Ch”.
😉
Mam takie pytanie o co tu k…a chodzi w tym burdelu, no to w końcu kto ma te
pieniądze….. wszyscy zadłużeni ale u kogo ???
Zbierasz na emeryturę? Oszczędzasz w banku? Twoje pieniądze są zapisane na rachunku, ale tak naprawdę zostały już wydane. Ktoś pożyczył je komuś, ten ktoś komuś innemu itd. Wszystkie je, koniec końców wydano, i każdy dłużnik oddaje odsetki z odsetek swoich dłużników. Dopóki wszyscy zwracają to wszystko się niby zgadza. Ale kiedy wyjdzie na jaw, że tych pieniędzy nie ma, a zamiast inwestować po prostu je przejedzono, to Ty i wszyscy obudzą się i zrozumieją, że ich oszczędności i emerytury to bajka.
@Kuttel
Nikomu, i w tym leży problem. Gdyby byli komuś, wystarczyłoby rozliczyć się wzajemnie i problem zostałby sprowadzony do „zarządzalnych” rozmiarów. To byłoby możliwe, gdyby pieniądz miał pokrycie w czymkolwiek. Np. PRLowski zakład jest – cokolwiek inni – mówią, zarówno liability jak i asset. Coś można próbować z nim zrobić. Natomiast pieniądze wydane np. na socjal czy w ogóle roztrwonione na coś ultonego powodują przerwanie łańcucha mniej lub bardziej konkretnego cashflow. Na końcu łańcucha płatności nie ma kogoś – jest coś. Jeżeli to coś uleciało z przysłowiowym dymem i popiołem, to wszyscy w łańcuchu płatności są do tyłu.
Tak jak w tej opowieści o turyście, hotelarzu, prostytuce itp. Tam położoną na ladzie kasę hotelarz gubi po drodze do dostawcy….
A może to tak zrobić jak w Islandii
https://czasprzebudzenia.wordpress.com/2011/11/19/islandzka-lekcja-dla-calego-swiata/
Tak jak Reptalianie którzy poprzez Smoleńsk wprowadzają NWO ? xD
Fajne te koleczka. Powinny jednakze uwzgledniac Chiny. Chociazby dla pokazania rzedu wielkosci wzajemnych zobowiazan i skali problemu.
Zachęcam Cynika do rozważań o tym, kto czerpie korzyści (i jakie?) z aktualnej sytuacji na rynkach finansowych. Pozdrawiam.
w USA państwowa Federalna Korporacja Ubezpieczenia Depozytów ubezpiecza z pieniędzy podatników kwoty do 250.000 dolarów amerykańskich na jednym rachunku bankowym). W krajach takich jak Argentyna jednak, nie ma innego wyjścia, jak tylko wyjść na ulice i walić garnkami i patelniami o solidne i mocno zamknięte złowieszcze drzwi banku. A wszystko to dzięki oszukańczemu systemowi rezerwy frakcyjnej.
https://bankowaokupacja.blogspot.com/2011/11/miedzynarodowy-kartel-bankowy-poza.html
@cedric
Obwinianie rezerwy cząstkowej to retoryka w rodzaju obwiniania broni za zabójstwa. [i]Guns don’t kill, people do[/i].
Wyobraź sobie, że rezerwą cząstkową stoi większość mało-materialnych usług (z prozaicznych rzeczy – tzw. overbooking łączy telekomunikacyjnych). A także miejsca w hotelach, a także drogich. Bez kredytu nie miałbyś w ogóle stworzonych rzeczy od których jesteś zależny – co zasadniczo dla planety nie byłoby złym pomysłem, ale wielu osobom mogłoby nie odpowiadać. Pamiętaj, że ten system nie wyewoluował sam z siebie, bez potrzeby.
Bez rezerwy cząstkowej bank byłby wyłącznie drogą ekstrawagancją , kosztowną depozytornią, kasynem z grą o sumie ujemnej.
Problemem – IMHO – nie są banki. Problemem jest giełda inna niż stricte towarowe i tworzone na nich instrumenty których działania nawet sami autorzy nie rozumieją. Szybka budowa wzajemnych powiązań, które tak naprawdę „podskórnie” tworzą silnie scentralizowaną gospodarkę, która jak wiadomo, dowolny wstrząs znosi bardzo, bardzo, bardzo źle.
Sytuacje w których dobrze prosperująca firma, świadcząca realne usługi, niemal upada w kilka godzin przez paniczną reakcję na błąd w Google News dobrze oddaje paranoję współczesnego systemu.
Wreszcie, nikt nie mówi że rezerwa cząstkowa powinna pozwalać na to, aby bank miał kapitalizację na poziomie 7%. Niech będzie 50% + koszty operacyjne. Do tego Glass-Stegall Act + podatek Tobina dla banków które nie chcą pod taki G-S A się podłączyć.
Przywrócić czeki i weksle oraz równouprawnic wymianę barterową.
I wolny wybór, gdzie ludzie / firmy chcą trzymać pieniądze.
Kłopot w tym, że w takich USA bez rachunku bankowego i historii kredytowej jesteś „Nowhere Man” a i w Europie nacisk na posiadanie konta w banku się nasila.
Bez kredytu nie miałbyś w ogóle
A co ma, przepraszam, piernik do wiatraka? Twierdzisz że nie było kredytu przed systemem rezerw cząstkowych?
Problemem jest giełda inna niż stricte towarowe i tworzone na nich instrumenty których działania nawet sami autorzy nie rozumieją.
Jakie to problematyczne instrumenty tworzy na przykład NASDAQ notując akcje Intela? Stock options na jego stock mają być takim problemem którego nikt nie rozumie? Te derywaty których ewentualnie „sami autorzy nie rozumieją…itd” są zresztą i tak pozagiełdowym instrumentem handlowanym over-the-counter. Gdyby były w transparentnym pubicznym obiegu giełdowym nie byłoby ułamka problemu.
@cynik9
Nie twierdzę, że nie było kredytu. Przypomnę tylko, że Colbert kanały we Francji dokończył za pieniądze rodziny, która kredyt ten spłacała przez 200 lat, m.in. z dochodów z eksploatacji tychże. I spłaciła. Kwestia cierpliwości i dalekowzroczności wierzycieli.
Powiem więcej – nawet wiele rzeczy dałoby się zrobić bez kredytu w ogóle. Zajęłoby wprawdzie nieco więcej czasu, przez co byłoby droższe i zwrot mógłby być mniejszy i wiele spraw wyglądałoby inaczej. Ale w miarę wolna gospodarka by sią zaadoptowała – choćby z tego powodu, że nie byłoby innego wyjścia.
Rzecz w tym, że neguje to potrzebę istnienia banków w ogóle – bank nie zarabiający na kredycie, nie miałby na czym zarabiać a nikt nie powierzałby pieniędzy tam po to, aby za ich przechowywanie bank pobierał opłaty. W ten sposób chętni mogliby po prostu udziały w dowolnych przedsięwzięciach nabywać bezpośrednio.
Jedyną alternatywą dla rezerwy cząstkowej jest pełne pokrycie depozytów – a to oznacza po prostu przechowywanie pieniędzy i dostępność całości wkładu na każde żądanie każdego z właścicieli. Ponieważ there ain’t such thing as free lunch korzystanie z takiego banku byłoby grą o sumie ujemnej – więc z definicji zbędną. Krótko mówiąc – czy to dobrze, czy źle – bez rezerwy cząstkowej w takiej czy innej postaci, bank jako instytucja nie ma sensu, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
@cynik9
Pytasz, Jakie to problematyczne instrumenty tworzy na przykład NASDAQ notując akcje Intela?
Ano takie:
https://www.wired.com/threatlevel/2008/09/six-year-old-st/
– i to nawet bez żadnych wyuzdanych instrumentów.
Pozwalając po prostu na nie posiadającą żadnych podstaw składanie i realizowanie nie tylko ofert zakupu, ale także sprzedaży.
Pytasz, Jakie to problematyczne instrumenty tworzy na przykład NASDAQ notując akcje Intela?
Ano takie:
https://www.wired.com/threatlevel/2008/09/six-year-old-st/
– i to nawet bez żadnych wyuzdanych instrumentów.
Pozwalając po prostu na nie posiadającą żadnych podstaw składanie i realizowanie nie tylko ofert zakupu, ale także sprzedaży.
Oh, c’mmon, używanie historii o panice jako argumentu za zlikwidowaniem giełdy jest śmieszne. Nie lepiej od razu domagać się zlikwidowania internetu bo to przez niego panika była możliwa… 😉
[i]Obwinianie rezerwy cząstkowej to retoryka w rodzaju obwiniania broni za zabójstwa. Guns don’t kill, people do.
Wyobraź sobie, że rezerwą cząstkową stoi większość mało-materialnych usług (z prozaicznych rzeczy – tzw. overbooking łączy telekomunikacyjnych). A także miejsca w hotelach, a także drogich.[/i]
Chybiony argument, który często się pojawia w dyskusjach o rezerwie cząstkowej.
Różnica między tymi usługami a depozytami na żądanie jest taka, że w pierwszym przypadku żaden z klientów nie jest właścicielem np. łącza i nie może przez to żądać do niego dostępu w każdej chwili. W przypadku depozytów właścicielem zdeponowanych środków, przynajmniej w teorii, pozostaje deponent, a więc ma prawo je wycofać w dowolnym momencie. Z tego wynika też, że wszyscy deponenci jednego banku mają prawo zrobić to jednocześnie.
Oczywiście to tylko teoria, właściwie sam nie wiem czym według prawa są podpisywane w dzisiejszych czasach umowy na depozyty na żądanie – umową depozytu czy jednak pożyczki z opcją natychmiastowego wycofania środków. Ktoś wie jak to jest?
@mg
To jest doskonała analogia. Po prostu cały motyw z rezerwą cząstkową opiera się na przekonaniu, że nie wszyscy będą chcieli korzystać z całości depozytu jednocześnie.
Do domu dostajesz łącze o jakiejś tam przepustowości maksymalnej, ograniczonej zgodnie z umową. W każdej chwili możesz zarządać przepustowości maksymalnej dla Twojej umowy, ale MUSISZ dostać nie mniej niż (tu: ułamek). Jeżeli dostajesz max, to tylko dlatego, ze inni nie żądali więcej. Dlaczego ? Bo bank nie może trzymać całej gotówki dla wszystkich w każdym z oddziałów.
Jestem bardzo ciekaw, jak upadek bankow przelozy sie na realna gospodarke i co wlasciwie taki upadek bedzie oznaczal? W szczegolnosci interesujace jest co sie stanie z obligacjami panstwowymi posiadanymi przez banki. Normalnie jak ktos bankrutuje, to jego wierzyciele przejmuja aktywa. A tutaj bankrutuje nie dluznik, tylko wierzyciel! Kto przejmie te aktywa? Jesli nastapi nacjonalizacja to – jak rozumiem – obligacje sie wrzuci do kominka i po sprawie. Z jednej strony wiec szlag trafi ludzkie oszczednosci, ale z drugiej strony zniknie koniecznosc wykupu obligacji, czyli mozna by dramatycznie zmniejszyc obciazenie podatkami i przyspieszyc gospodarke. Tylko co wtedy bedzie robic klasa prozniacza z rynkow finansowych zyjaca dotychczas z obslugi tego systemu?
@Takie Jeden Łoś
Bardzo prosto – im bardziej firma jest uzależniona od długiego łańcucha dostaw i płatności, tym bardziej dostałaby po kulach. Spożywczak będzie miał zmienione ceny i asortyment, producent samochodów wyciągnie kopyta razem z rzeszami wyspecjalizowanych poddostawców.
Wreszcie, z jakiegoś powodu wydajesz się uważać, że zniknięcie oszczędności zblilansuje dług i zapewni czysty start a problem polega na tym, że takie rzeczy to można było robić z rublem transferowym, ale nie teraz. Bilans oszczędności i długów (niekorzystny) zostanie dokładnie taki sam – tylko że wyschnie cashflow bo szlag trafi cash.
Martwy koń nawet bez żadnego obciążenia nigdzie nie pobiegnie.
Obywatel jest żyrantem państwowego długu. To ja głosując daję pozwolenie na rządzenie w moim imieniu i zadłużanie mnie dla mojego dobra (infrastruktura, armia, bezpieczeństwo,emerytury, zdrowie itp.) W takim sensie jestem własnością państwa i to państwo pod zastaw mojej przyszłej pracy (podatków) dostaje kolejne kredyty (dla mojego dobra: Infrastruktura, armia itp.). Idealnym rozwiązaniem dla państwa wobec wywrotowej idei niepłacenia podatków, gromadzenia kruszców w obawie przed inflacją, wydaje się być wycofanie płatności gotówkowych, co za tym idzie rejestracja każdego przepływu pieniądza. W wersji hard, zamknięcie granic i wprowadzenie obowiązku pracy z obowiązkowym obciążeniem hipotek. Emerytura, tylko po spłaceniu przypadającego na głowę obywatela zadłużenia. Paszport do szuflady dopiero po trzecim dziecku. W wiadomościach parady wyzwolonych przodowników pracy, wręczanie przez prezydenta paszportów zasłużonym rodzicom, społeczne zobowiązania do spłaty długu przed terminem, podlane patriotycznym sosem. Bogactwo kraju- bogactwem obywatela! Itp. Lub wersja soft: drukujemy po wielkiemu cichu – w efekcie i tak zostajemy pozbawieni pieniędzy które zamieniają się niepostrzeżenie w papier bezwartościowy. Jak się nie obrócić D.. a zawsze z tyłu. Oddaliśmy naszą wolność w ręce rządów za zdjęcie z nas odpowiedzialności za nasze zdrowie, bezpieczeństwo, emerytury. I wychodzi jak zawsze, kiedy pozwalamy obcemu rządzić swoim portfelem. Wszystkie rozwiązania tego problemu jakie mi się jawią są niestety wysoce nielegalne, więc nie wypowiem się. Taki pokrótce jest mój „ogląd” sytuacji i możliwe scenariusze. Dziękuję za głos, pozdrawiam gospodarza i wszystkich czytelników i komentatorów bloga których wypowiedzi czytuję z równą przyjemnością.
To już było w wersji „soft” (PRL). Marzy Ci się taki większy obóz koncentracyjny??
Marzy nie. Śni mi się koszmarem.
Taka myśl. Skoro Francja porzucała Włochom 309, a Włochy Francuzom 38 to nie mogą sobie tego zredukować?
Francuzi nie byli by nic winni Włochom, a Włochy Francuzom 271.
Idąc tym tropem dalej, skoro Francuzi pożyczyli 227 od UK, a UK od Francuzów 210 to też można by było to zredukować odpowiednio do 17 i 0.
Tym sposobem byśmy zaraz oddłużyli wszystkie kraje i problem by był rozwiązany 🙂
Co Ty na to Cyniku?
He, he, nie jest to takie proste bo jest to tylko czubek wielkiej góry lodowej derywat różnego rodzaju a także dotyczy to prywatnych banków trzymających państwowy dług. Jak bank w kraju A kupuje dług kraju B to się jednocześnie „ubezpiecza” na default CDS-ami (credit default swaps) w banku w kraju C. W najprostszym nawet układzie jest więc trójkąt i w przypadku bankructwa ktoś musi przegrać big. C jest najczęściej USA, stąd nadzwyczajna amerykańska aktywność teraz w stręczeniu Niemiec do drukowania… 😉
Jeżeli teraz bank w kraju A nakupił długów kraju B, i kraj ten bankrutuje to rezerwy tego banku erodują ponieważ długi te należały do tzw pierwszej transzy – najbezpieczniejszych – a są teraz warte zero. Bank musi więc szybko dokapitalizować się uzupełniając rezerwy ale skoro wszyscy widzą że jest prawie bankrutem to nikt mu nie pożyczy. Jedynie kraj A, który może nie mieć z bankructwem kraju B nic wspólnego, może teraz zgwałcić własnych podatników na „rekapitalizację” „własnego” banku, samemu wpadając przy tym w problemy. W ten sposób w kryzys wpadła Irlandia na przykład. Z tego samego powodu mały Napoleon tak się boi francuskiej rekapitalizacji francuskich banków – bo Francja straciłaby swój AAA rating a z nim możliwość pożyczania na preferencyjnych warunkach jako „bezpieczny dłużnik”. I tak to się ten cyrk kręci… 😉
Resetowanie długów tak czy inaczej następuje, a mogłoby następować szybciej, gdyby nie opór tych grup, które utracą w ten sposób źródło zarobków.
Dotyczy to na przykład rezerw walutowych banków centralnych państw nie-euro.
Np. bank centralny Węgier ma sporo obligacji, pewnie głównie euro-zony oraz USA. Inaczej mówiąc, biedne Węgry pożyczyły kasę bogatym i to na kiepski procent.
Teraz Węgry pozbywają się rezerw walutowych i spłacają tym swoje długi zagraniczne. Inaczej mówiąc, żądają zwrotu pożyczonych pieniędzy, by nimi spłacić swoje długi.
https://makro.pb.pl/2517333,10114,bank-centralny-wegier-splaca-dlugi-rzadu
Oczywiście nie w smak to bankierom, którzy na obsłudze emisji obligacji mają niezły zarobek.
Dlatego od razy pogrozili Węgrom palcem grożąc obniżeniem ratingu.
Dochodzę do wniosku, że czytanie blogów takich, jak blog Cynika, niszczy pewną wrażliwość w człowieku. Żonglowanie kwotami rzędu setek miliardów euro przez szanownego Autora przysłania fakt, że dla przeciętnego Polaka każde 10 zł ma znaczenie.
Kto dał ministrowi Rostowskiemu prawo dysponowania choćby złotówką z moich pieniędzy?
a co to jest jakiś miliard??? DZIENNIE dług rządu amerykańskiego zwiększa się o około 5 miliardów USD!!
Jak to, kto ? Jakiś 30% szanownych rodaków, czyli jakieś 50% uprawnionych do głosowania :>
BTW: za forsal.pl – We Włoszech co roku wyrzuca się żywność wartości 37 mld EUR.
’5 tysięcy’ 'nazistów’ i 'faszystów’ i ani jednego ujęcia w TV : https://www.youtube.com/watch?v=8zDBR-ikjIA&feature=youtu.be