Właśnie myśleliśmy nad subtelną różnicą między inwestowaniem a lokatą (artykuł ukaże się w kolejnej edycji TwoNuggets Newsletter) aż tu nagle drogi czytelnik 2GR pojawia się z zapytaniem które, nie da się ukryć, jest bardzo na czasie:
Zacząłem kolekcjonować złote najmniejsze monety świata – Skarbnica Narodowa. Są to monety o masie 0,5 gr. Ostatnio je sprzedawali po 369 zł ale podnoszą do 399 zł. Moje pytanie czy warto w tą kolekcję inwestować?
Otóż drogi czytelniku, nie jest wcale takie pewne czy zacząłeś kolekcjonować najmniejsze monety świata; być może są gdzieś monety jeszcze mniejsze. A jak nie to z pewnością ukażą się niebawem.
Natomiast wydaje się całkiem pewne że zacząłeś kolekcjonować jedne z najbardziej odrażająco przewartościowanych monet jakie tylko można sobie wyobrazić. Ich producent najwyraźniej testuje rynek. Podnosząc systematycznie ceny szuka największego frajera który je jeszcze kupi. Kto wie czy przypadkiem jednego już nie znalazł… Niewątpliwie znajdzie innych. Zwłaszcza gdy pobije swój rekord i wprowadzi jeszcze mniejsze „najmniejsze monety świata”. Na przykład monetę 0.1 gramową, do obserwowania pod włączoną gratis w cenę egzemplarza lupą… 😉
Niewykluczone też że w ramach produkowania sztucznego tłoku podbije cenę jeszcze wyżej wprowadzając zapisy, przedpłaty, abonamenty i czego tam jeszcze nie da się wymyślić.
Wartość złota w twojej monecie wynosi wg. mojego kalkulatorka 95 zł. Swoje złoto kupujesz więc z gigantyczną marżą 320%. Z tego wynika że reszta: 399 zł – 95 zł = 304 zł będzie wciskanym ci kitem „wartości kolekcjonerskiej”. Czy to rzeczywiście może być? My tak nie myśleć… 😉
Różni ludzie kolekcjonują różne rzeczy i płacą za nie czasem poważne sumy. Czasem wysoka marża ponad wartość materiału ma uzasadnienie. Czasem dzieło sztuki jest „samą wartością” bo jego materialne aspekty można pominąć. Nie inaczej jest w numizmatyce gdzie tego rodzaju „marże kolekcjonerskie”, i dużo wyższe również, spotykane są często. Ale gdzie? Na autentycznych, bona fide monetach numizmatycznych.
Przykładowo przedstawiony obok aureus rzymski cesarza Severusa Aleksandra z roku 230 AD ma wartość rynkową około $4700, ze złotem w nim wartym może $800. Marżę kolekcjonerską rzędu 450% można w tym przypadku łatwo uzasadnić jego relatywną rzadkością. W końcu od blisko 2000 lat aureusów już nie produkują a zachowało się ich tylko tyle a tyle. Bitych w Macedonii unikalnych aureusów z Brutusem zachowało się na przykład na świecie jedynie 8 sztuk. Słownie osiem. Premia kolekcjonerska na nich będzie ogromna i łatwo można to sobie wyobrazić.
Dużo trudniej wyobrazić sobie premię 320% w przypadku „najmniejszych monet świata”. Najwyraźniej ktoś chce komuś wmówić że produkowany potencjalnie jak sieczka w dowolnych ilościach przez sprytnego operatora filigranowy kawałek złota warty jest płacenia takiej marży. Otóż nie jest. Przypuszczamy że aby w to uwierzyć doznać trzeba rozległego urazu mózgu.
Obawiamy się też że długo nie pociągniesz kompletując swoją kolekcję „najmniejszych monet świata” na tej podstawie. Tym niemniej życzymy świetnej zabawy i powodzenia, zwłaszcza przy próbie sprzedaży uzbieranej kolekcji.
Proszę tylko o jedno – trzymaj się z daleka od słowa „inwestowanie”. Kupowanie „najmniejszych monet świata” nie jest żadnym inwestowaniem i nie jest żadną lokatą. Ani z jednym ani z drugim nie ma nic wspólnego. Jest natomiast dziką spekulacją z mikroskopijną szansą na sukces.
———————
A propos: kombinacja haseł „skarbnica, narodowa, oszustwo” produkuje w wyszukiwarce google 2170 hitów. Nie mamy pojęcia czy to przypadek i nie mamy czasu aby się tym zajmować. Potencjalnym kolekcjonerom „najmniejszych monet świata” sugerujemy jednak awansem tę lekturę, zaczynając od tego, tego i tego… Fools and their money are soon parted… zauważył kiedyś nie bez racji pewien inwestor…
„Stanowczo odradzam jakikolwiek bulion < 1 oz" – czy mógłbyś, drogi cyniku, wyjaśnić szerzej swoje stanowisko w tej sprawie? Pytam, gdyż zastanawiałem się ostatnio nad kupnem półuncjowego złotego Krugerranda 🙂 pozdrawiam serdecznie!
Generalnie marże dealerskie rosną bardzo szybko w miarę coraz mniejszych monet. Chyba że moneta kupiona jest okazyjnie ale ze względów bezpieczeństwa nie polecam tego z kolei nikomu nie będącemu w stanie samodzielnie jej zweryfikować.
Mówicie że można napotkać dealerów pędzących na spotkanie z zachodem i oferujących marżę w okolicach 5%-pokażcie mi takich-poza nieweryfikowalnym allegro…..
Pozdrawiam
npf
Abonenci TwoNuggets Newsletter którzy nabywają popularne monety bulionowe po cenach lepszych niż to! Są dwie metody kupowania złota fizycznego: z brains oraz z „wyszukiwarką”. 😀
Dzięki za pouczający artykuł. Chciałbym jednak dalej kupować jakieś monety z mniejszą marżą czyli zostają filharmoniki, Pandy, Kangurki?
Pozdrawiam i dziękuję
Ciekawostka: https://aleksanderpinski.nowyekran.pl/post/36574,dlaczego-politycy-boja-sie-zlota
@nightwatch – jak chcesz się zdziwić to poszukaj w necie cen skupu tych śmieci.
Procesory dochodzą do PLN 700-800/kg, płyty główne 30-60 PLN/kg. zasilacze, kable, dyski, napędy – skupują wszystko jak leci. A pamiętaj, że najczęściej masz to za darmo, lub ewentualnie jak Ci się chce podreptać do starostwa i wyprodukować kwit p.t. „Pozwolenie na przechowywanie i transport odpadów” to możesz jeszcze kosić jelonków z większych firm za tzw. utylizację. Kilka – kilkanaście PLN/kg w zależności od tego co utylizujesz. Pieniądze nadal leżą na ulicy:-).
Antey pisze: „… NBP publikuje radośnie dzienne ceny sprzedaży „Bielków” ale szukanie cen skupu…o, to już inna bajka.”
NBP na swoich stronach podaje codziennie cenę skupu złota monetarnego jak i cenę złomu złota monetarnego https://www.nbp.pl/home.aspx?f=/kursy/zloto.html
Ja natomiast mam pytanie, co sądzicie o zakupie wysokonakładowych złotych monet kolekcjonerskich np. 200zł , które można zakupić na aukcjach internetowych poniżej spot i jest tego bardzo dużo?
Myślimy – pluralis majestatis – czy nie należało by czasami sprawdzić ilości cukru w cukrze, tj. kruszcu w monecie.
Uważamy-pluralis modestiae ,że uwzględniliśmy ilość kruszcu w monecie. 🙂
Jeżeli uwzględniliśmy znaczy mniej więcej to samo co sprawdziliśmy empirycznie, to pozostaje skonstatować realną możliwość różnych cen tego samego towaru na różnych rynkach tj. LME, NBP czy Allegro(?).
Wszystko fajnie, Panie Cyniku9, ale bez zdjecia na koniu na zielonym tle, to ten blog zrobil sie jakby nie Pana. A tak w ogole, to jesli mnie pamiec nie myli, to pierwszy Pana wpis przeczytalem w listopadzie 2006, czyli rowno 5 lat temu. Zatem najlepsze zycenia z okacji 5tych „urodzin”.
Pliiiis tary layout pliiiissss
@tomtom
Ciekawie piszesz, tomtom, ale powiedz mi jaką wartość przedstawia taka płytka drukowana z Twojej kolekcji? Po pierwsze, skąd wiesz czy tam w ogóle jest złoto,a jeśli jest to ile? Po drugie wydaje mi się że obecnie elektronika jest produkowana na taką skalę że złota w niej nie ma wcale albo jest jakaś mikroskopijna ilość. Po trzecie – jak to złoto stamtąd wydobyć tak, zeby koszt wydobycia nie przewyższał wartości uzyskanego kruszcu? Myślę że należało by się skupić na płytkach pochodzących z antycznego drogiego sprzętu, takiego z lat 80-tych, jakichś hi-tech urządzeń telekomunikacyjnych – tam na pewno nie oszczędzali na złoceniach.
Ale oczywiście jest duża szansa że znajdzie się ktoś kto Ci za płytkę z rzekomym złotem da papierosa albo bułkę a to już coś…
@Artur
mój księgowy podchodzi do tego inaczej. Po prostu regularnie kupuje żonie coś złotego – ona nie narzeka, że mąż marnuje pieniądze na monety a on uważa, że jakby co, to będzie na chleb lub mięso. Oprócz tego inwestuje w srebro, ale o tym żona nie musi wiedzieć.
Khm.
Kupowanie złota z definicji nie jest „inwestycją”. Pomijając dziki „fluke”, to opieranie się na metalach daję szansę na to, że będzie się zdecydowanie „mniej orżniętym” na przestrzeni dekady-dwóch-trzech, tudzież że posiadanego złota (czy choćby fizycznej gotówki!) nie odbierze awaria systemu płatniczego, humor banku czy pojedynczy dekret sejmu.
Zakup dowolnej „bulionówki”, szczególnie niskiego wagomiaru, to jak zakup nowego samochodu z salonu – po odbiorze z miejsca traci z uwagi na 'spread’ ze 30% włożonej gotówki. Wystarczy porównać cenę sprzedaży z ceną skupu, i zastanowić się, dlaczego mało który dealer ją publikuje. NBP publikuje radośnie dzienne ceny sprzedaży „Bielków” ale szukanie cen skupu…o, to już inna bajka.
porównać cenę sprzedaży z ceną skupu, i zastanowić się, dlaczego mało który dealer ją publikuje.
…bo większość dealerów w PL to durnie nie rozumiejący że dobry dealer zarabia w obie strony, i stąd pochodzi właśnie nazwa „dealer”.
jak zakup nowego samochodu z salonu – po odbiorze z miejsca traci z uwagi na ‘spread’ ze 30% włożonej gotówki
Tu opowiadasz nonsensy. Pewnie mylisz mennicę narodową z czymś innym. Typowe marże na monetach bulionowych w PL u dobrych dealerów są rzędu 5% i zbliżają się do marż zachodnich.
@cynik9
Proporcje między zawartością kruszcu np. w różnych nominałach Bielików a ich ceną do ceny spot mówią coś innego. 10x cena 1/10oz wcale nie wynosi tyle co cena 1x1oz tylko wyraźnie więcej. To samo jest z 1/4 oz.
Zgadza się, ale użyłeś słowa „bulionówka” które jakoś kojarzę z monetą uncjową, i to tu (od góry licząc) kończy się inwestowanie. Na wszystkim poniżej 1 oz marże istotnie są śmieszne i obliczone na maksymalne wypompowanie inwestoriatu. Stanowczo odradzam jakikolwiek bulion < 1 oz.
@Cynik9
A ja mysle, ze na wypadek sytuacji, gdy jakichs platnosci bedzie trzeba dokonywac w zlocie na czarnym rynku, to warto troche monet < 1 ozt miec. Tym bardziej, ze jak sie korzysta z uslug przyzwoitych delerow, to takie monety tez mozna kupic z narzutem okolo 5% powyzej spot.
Ja w skarbnicy kupiłem tylko jedną monetę.
Walking liberty 1oz srebro, bo była w normalnej cenie bulionowej. (chyba Panika zareklamował). Ale potem jak patrzyłem po ile oni chcą mi sprzedawać monety, to mi oczka na wierzch wychodziły. Zresztą ja nie mam czego inwestować, żeby zostać rentierem (zdecydowanie za mało zarabiam), więc srebrne monety kupuję tylko na wypadek totalnego zawału systemu i mieć za co kupić chleb. Resztę szmalu inwestuję w narzędzia, którymi umiem się posługiwać (żeby mieć czym zarobić, jak pracy nie będę mógł znaleźć).
Jak ktoś nie ma większych pieniędzy, to jedyne w co może inwestować, to narzędzia pracy, dzięki którym zawsze będzie mógł na chleb zarobić. No i oczywiście powinien odkładać szmal na przyszłość, żeby móc zainwestować na emeryturę, bo tej z ZUS, to nikt z mojego rocznika nie zobaczy, chyba, że rząd w gratisie dołączy lupkę do czeku ;P
dobra, juz znalazlem
stop nordic gold
reklamuja te monety chocby w gazecie polskiej,
zastanawialem sie przez chwile, czy one maja jakas ilosc zlota, ale bylyby za tanie, a wiec mimo 'pozlacania’, myslam, ze zawieraja przynajmniej jakies 'srebro’
teraz sie okazuje, ze one poza wartoscia kolekcjonerska sa nic niewarte w zasazie.
https://e-numizmatyka.pl/sklep/product_info.php/info/p5162_2-z—Beatyfikacja-Jana-Paw-a-II—8211–1-V-2011–2011-r–w-gradingu.html
a takie cos, gdzie mozna srpawdzic stop tej monety, i ile ona jest dokladnie warta
To jest u nich lepsze
1oz Ag monety bulionowe z tego roku (filharmoniki, Pandy, Kangurki) 449zł/1szt :))
https://www.skarbnicanarodowa.pl/srebrne-monety/najbardziej-poszukiwane-srebrne-monety-%C5%9Bwiata
Zresztą na stronie same perełki.
A konkluzja z tego taka, ze jak jest cos, co ma w nazwie przymiotnik „narodowy”, to nalezy zachowac rewolucyjna czujnosc 😉
Goscia co kupil te monety mozna pocieszyc tym, ze jak sie euro rozleci, to nawet po przeplaceniu o 320%, ma spora szanse wyjsc na swoje.
A dla cynika link od starego zgreda:
Problemy związane z bezpieczeństwem przeniesienia 12 bilionów dolarów w
złocie z Londynu do Wenezueli.
https://blogs.reuters.com/felix-salmon/2011/08/23/how-to-get-12-billion-of-gold-to-venezuela/
thx, 😉
Wy sie nie smiejcie. Ja od jakiegos czasu kolekcjonuje wszelkiego rodzaju karty z procesorem (chodzi o zloto na tych stykach). Kruszcu w nich niewiele, ale sa takie same, latwo je zdobyc (wiele osob wyrzuca).
Nadaja sie idealnie na pieniadz. Maly pieniadz. moze na paczke zapałek, albo na pół bułki, ale to świetna sprawa. Wszystkim polecam.
Wy sie nie smiejcie
My się nie śmiejemy z kolekcjonowania pozłacanych styków dopóki jest to kolekcjonowanie pospolitego złota za darmo. Śmiejemy się z kupowania kawałka pospolitego złota z marżą 320% … 😀
Polska to dziwny kraj. Kapsle bite w nakładach ok 100k nazywa się kolekcjonerskimi a srebrna 1oz Britannia (nakład roczny 100k) to już bulionówka.
Podobno OFE będzie oferować emerytom takie:
https://www.youtube.com/watch?v=yCDVg8anz8Y
ciekawe jaki był koszt jej „bicia”
Jeśli chodzi o działalność Mennicy Polskiej SA (wszelkie „Skarbnice Narodowe” itp. pomińmy może litościwym milczeniem…) w zakresie bicia np. złotych monet to już dawno nie widzę w niej ani sensu, ani logiki!
Bulionowe z założenia Bieliki bite są w nakładach np. po 600 sztuk (przez co niektóre roczniki osiągają ceny znacznie odbiegające od ceny spot złota) natomiast monety kolekcjonerskie miały do niedawna nakład 9 czy 10 tysięcy (np. pierwsze monety z serii Jazda Polska) – paranoja!
W związku z tym omijam raczej szerokim łukiem rodzime numizmaty…
Czysta i swięta prawda. To NIE jest inwestowanie. Tak samo jak inwestowaniem nie jest zakup biżuterii. Biżuterię kupujemy przede wszystkim dlatego że nam się podoba, stać nas na nią, i lubimy nosić ładne i ciekawe wzory.
Wzdrygam się na mysl o klientach którzy przychodzą kupić pierścionek po to aby „zainwestować”. Tak samo jak w numizmatyce, tylko pojedyncze egzemplarze mają po latach większą wartość niż w momencie ich zakupu, pozostałe są po to by zdobić.
W cenie wyrobu oprócz wartości samego kruszcu i kamieni są zawarte koszty projektu, przygotowania produkcyjnego, koszt wykonania konkretnego egzemplarza, zysk i marża producenta/sprzedawcy, a ponadto wszelkiego rodzaju podatki. I aby sprzedając po latach znoszony wyrób móc na nim zarobić, trzeba mieć naprawdę bardzo duuużo szczęścia – ale to już hazard a nie inwestowanie.
pozdrawiam cały zespół 🙂
Jeśli już w inwestować to może w nowsze polskie „dwudziestki” – które mają ujemną wartość numizmatyczną. 😛
Ujemną, bo nabili ich tyle, że wiele można kupić nawet teraz poniżej ceny spot srebra w nich zawartego – teoretycznie premia jest większa – bo przecież uncjowej bulionówki nie kupimy u nas po cenie spot.
Pełno tego na allegro – getto, kazimierz, toruń, 90 rocznica, nawet sokół czy dożynki się trafią…
Też nad tym myślałem – ale to nie takie proste. Monety kolekcjonerskie NBP są legalnym środkiem płatniczym i ich zniszczenie jest przestępstwem, na dodatek ścigane także, gdy popełniono je za granica. Co więcej – numizmaty NBP mają dziwaczny stop, dziwaczną masę i na dodatek ani jedno, ani drugie na monecie NIE JEST opisane, co sprawia, że poza Polską tego sprzedać nie idzie.
Co kto lubi, ale kalkulacja „cena spot = x, cena srebra w tej monecie = x-1, a więc kasa rozdawana na ulicy” to nie jest dobra kalkulacja. Lepiej kupić Filhamroniki – znane, o normalnej masie i próbie, a zabawę w numizmaty zostawić kolekcjonerom.