Podatek kościelny

Episkopat wyszedł ostatnio z propozycją zastąpienia Funduszu kościelnego możliwością odpisania 1% od podatku na finansowanie kościoła. Jest to pomysł i sprytny i idący w dobrym kierunku. Obawiamy się tylko że mówiąc jedynie o zastąpieniu Funduszu kościelnego a nie o zastąpieniu finansowania Kościoła Katolickiego przez państwo w ogóle pomysł może być mocno niepełny i okaże się, jak to mówią Amerykanie, dead on arrival.

Pomysł jest sprytny tym że Fundusz kościelny miał być rekompensatą za mienie zabrane Kościołowi przez państwo w czasach PRL. W przeszłości różnie z tym bywało, podobnie jak potem ze zwrotami zabranego mienia w naturze czy też w końcu z dojeniem unijnych dopłat przez KK z tego tytułu. Faktem jest jednak że Fundusz kościelny jest zasadniczo instytucją czasową która w pewnym momencie zniknie. Zastąpienie wysychającego źródła dochodu źródłem wiecznie żywym jest zatem posunięciem niewątpliwie sprytnym.

Jest to też posunięcie idące w dobrym kierunku ponieważ trudno jest kwestionować sam sens finansowania wydatków każdego kościoła tylko przez swoich wiernych a nie przez państwo. Byłoby przecież coś mocno niewłaściwego w tym aby wyznawca, dajmy na to, Allaha zamiast na swój lokalny meczet musiał przymusowo łożyć na lokalny kościół katolicki czy lokalną synagogę. W katolickiej przeważnie Szwajcarii rozwiązano to na przykład w ten sposób że częścią zeznania podatkowego jest zakreślenie krzyżykiem wyznawanej religii przez obu małżonków. Odpowiedni ekstra dodatek  jest wówczas doliczany do podatku w ramach spełnienia dobrego uczynku. Oczywiście jeśli Bóg pokarał już nas koniecznością wypełniania zeznania podatkowego w ogóle to można się obrazić i swoje obciążenia podatkowe zmniejszyć deklarując że się w nic nie wierzy. Zmiana wiary w niewiarę nie jest karalna i  jest procesem odwracalnym. Zadeklarowani materialiści nie muszą w ten sposób finansować żadnego kościoła,  synagogi  ani meczetu a więc więcej pozostaje im w portfelu.

Jeżeli zatem 1% zadeklarowanych podatków na kościół oznaczałoby w Polsce realizację zadekretowanego w konstytucji faktycznego rozdziału kościoła od państwa, a więc nie tylko „zastąpienia Funduszu kościelnego” ale przede wszystkim zaprzestania finansowania przez państwo reszty działalności KK, a w tym utrzymywania katechetów w szkołach i kapelanów w armii, to pomysł byłby warty poparcia. Zawsze wybór jest lepszy od braku wyboru. Episkopat polski wyszedłby z autentycznym dobrym uczynkiem zaprzestając dojenia obywateli za pośrednictwem państwa bez względu na wyznanie i zwracając się o finansowanie do swoich owieczek. W zamian mógłby oczywiście urządzić czyściec niewiernym czy świeżo nawróconym żądając wysokich stawek za jednorazową posługę duszpasterską typu chrztu czy pogrzebu.  Kto wie, być może nawet w wysokości wszystkich zaległych deklaracji rocznych plus karny procent za pokutę. Coś za coś.

Naszym zdaniem nie jest jednak zupełnie pewne czy episkopat dobrze wie co czyni odsłaniając flankę i ryzykując że ktoś w rządzie podchwyci jego inicjatywę i twórczo zacznie ją rozwijać w tym kierunku. Dla wielu owieczek skończyć się to bowiem może aktem niepewnego wyboru między siłą deklarowanej wiary a kilkoma srebrnikami więcej w portfelu.

————————————

Na lżejszą nutę obok: posła Palikota na szlaku w wysokich Alpach przypadkowo napotkany szwajcarski turysta pozdrawia tradycyjnym „Grüß Gott”. O rany, myśli sobie zaniepokojony poseł Palikot, czy nie zaszedłem czasem zbyt wysoko?   😉

92 Replies to “Podatek kościelny”

  1. offtop
    w TVP trabia o poteznych wzrostach na gieldach hehehe 😀
    i ze sie zlotowka umacnia 😀 a z drugiej strony zlotko i sreberko pna sie w gore az milo popatrzec ;] ciekawe 😀

  2. @Cynik9

    I jeszcze o jednej rzeczy zapomnialem wspomniec. To, ze sporo naukowcow w USA przekonalo sponsorow do placenia za ich badania, mowiac, ze sa to badania aplikacyjne, wcale nie znaczy, ze rzeczywiscie sa to badania warte prowadzenia. Czytam troche literatury z dzielek pokrewnych do mojej i widze, ze spora czesc amerykanskiej produkcji powinna od razu trafic do kosza, zamiast do zurnala. Zupelnie nie rozumiem, z jakiego powodu sponsorzy za to placa. Albo sa to sponsorzy korporacyjni i im nie zalezy, albo po prostu sie na tym nie znaja i sa oszukiwani.

  3. @Cynik9

    > Wymaga to na ogół stania obiema nogami na gruncie i przekonania
    > kogoś że to co się ma zamiar robić ma sens – very gratifying
    > experience…

    Nawet w systemie amerykanskim, na bardzo, bardzo dobrych uniwersytetach tez sa zespoly, ktore zajmuja sie roznymi nieaplikacyjnymi „dziwactwami” w dziedzinach badan podstawowych i nie musza sie martwic o przyziemne sprawy. Fakt, ze jest to naprawde niewielka liczebnie grupa ludzi, creme de la creme calego swiatka naukowego, a nie -tak jak w PL – gdzie wszyscy udaja, ze robia badania podstawowe, a w gruncie rzeczy spora czesc z nich jest w nauce na podstawie selekcji negatywnej i nie robi badan podstawowych, tylko produkuje tabelki z przyziemnymi informacjami. Na amerykanskich uniwersystetach z renoma to czasem jak postdok chce znalezc miejsce, to musi przyjechac z wlasnymi pieniedzmi. Wychodzi wtedy na to, ze amerykanskie badania podstawowe sa finansowane po prostu przez kogos z zewnatrz np. nasza polska FNP przyznajaca takie stypendia na postdoki na najlepszych uniwersystetach.

    Z drugiej strony to badania aplikacyjne mozliwe sa wylacznie dlatego, ze cale stada jajoglowych siedzialy przez dziesiatki(setki?) lat robiac na calym swiecie wlasnie badania podstawowe. Bez poszerzania bazy badan podstawowych szybkiego postepu w aplikacjach nie bedzie. A badania podstawowe sa naprawde kosztowne i na dodatek ich jakosc jest trudno weryfikowalna dla niespecjalistow. Jesli wiec chcemy miec szybki postep, to ktos za badania podstawowe musi placic, godzac sie z tym, ze spora czesc pieniedzy bedzie wyrzucona w bloto. Przyznam sie jednak, ze dla mnie jest to od dawna zestaw pytan, z ktorym sie borykam, ale do tej pory nie mam na nie prostych odpowiedzi.

    1. Nawet w systemie amerykanskim, na bardzo, bardzo dobrych uniwersytetach tez sa zespoly, ktore zajmuja sie roznymi nieaplikacyjnymi „dziwactwami” w dziedzinach badan podstawowych i nie musza sie martwic o przyziemne sprawy.
      Bardzo, bardzo dobre uniwersytety są z reguły prywatne. Jeśli się nie muszą martwić to dlatego ze się pomartwili z sukcesem przedtem… Dostanie grantu z NSF czy DARPA, wbrew temu do zdaje się pan sugerować, wymaga zdrowego „pomartwienia się” oraz wykazania się. Przywilej „nie martwienia się o przyziemskie sprawy” mają tylko ci z tenure, zajęci wymyślaniem studentom kollokwiów. W research nie ma czegoś takiego jak permanentny brak obaw o sprawy przyziemne… I bardzo dobrze, dobry naukowiec to głodny (wiedzy oczywiście…) naukowiec. 😉

      1. @Cynik9

        > Jeśli się nie muszą martwić to dlatego ze się
        > pomartwili z sukcesem przedtem…

        Albo maja dzialki dochodowe, a kosztem tych dzialek finansuja dzialki niedochodowe. Zas sens finansowania tych ostatnich jest oceniany przez srodowisko, ktore sie na tym zna i jest swiadome mechanizmow dzialania nauki, a nie przez urzednikow.

        1. Albo maja dzialki dochodowe, a kosztem tych dzialek finansuja dzialki niedochodowe. – Nic w tym złego. Jak w żeglowaniu: jedna ręka dla siebie, druga ręka dla jachtu…

          1. @Cynik9

            Czyli problem zostal w gruncie rzeczy znow sprawadzony do istnienia nieskorumpowanych elit nastawionych na osiaganie dlugofalowych efektow. No i do dania tym elitom pola dzialnia, czyli do prywatnej wlasnosci.

  4. Drogi Cyniku.

    Śledzę sytuacje finansową na świecie, także czytam także Twój świetny blog i wnioski są nie wesołe.

    USA czeka na głęboki kryzys finansowy
    Strefa Euro okazała się być nietrafionym pomysłem jak dotąd i możliwy jest jej rychły rozpad
    Nasz rząd majstruje przy finansach państwa , ukrywa zadłużenie itd a na reformy się nie zanosi.

    W świetle powyższych faktów możemy się spodziewać głębokiego kryzysu finansowego w Polsce, łącznie z hiperinflacją, masowym bezrobociem i bankructwem wielu podmiotów gospodarczych, a może i państw , w ciągu najbliższego czasu?

    Co za tym idzie wiele rad jak się przygotować do kryzysu, t.z.n. te rady podane przez wujka googla nie są satysfakcjonujące.
    T.z.n. kupowanie obligacji państwowych, zakładanie lokat w sytuacji skrajnie pesymistycznej (bankructwa państwa ) będą złe.

    Chciałbym pójść o krok dalej i maksymalnie przygotować się na kryzys , który może być głębszy niż ten z dwudziestolecia poprzedniego wieku.

    Rozważam likwidacje oszczędności z III filaru, sprzedaż mojego mieszkania i przeniesienie się do wynajętego. Środki zamienię na złoto i n.p. frank szwajcarski. Następnie będę czekał na kryzys, w czasie którego „moje złoto i franki” nabiorą znacznie na wartości .

    Czy dobrze kombinuje?

    Pozdrawiam i przepraszam za wpis , niejako nie na temat ale nie znalazłem nic co by odpowiadało mojemu pytaniu.

    1. Pewne rzeczy są bardziej oczywiste od innych… Kryzys może być też szansą. 😉

      Kwestiami tego typu zajmujemy się jednak raczej w TwoNuggets Newsletter, w węższym gronie zainteresowanych inwestorów. 2GR poruszamy natomiast tematykę inwestowania w znacznie szerszym i bardziej popularnie ujętym kontekście.

  5. @tyka -za daleko idace wnioski- wszyscy za PRLu ciemiezeni nie byli…istniala przeciez spora nadbudowa partyjna i krag przyjaciolow kroliczka zaopatrujacch sie w Konsumach, Wojskowych Skladnicach Handlowych, Baltonach, przekupionych talonami na trabanta, mieszkanie itd. A lufe do glowy wystarczylo przylozyc raz- przy wymuszaniu zapisow umowy. Trzymanie we wlasciwych rekach kluczy do bram skansenu oraz do sejfow z bronia i innymi zabawkami zalatwialo sprawe wywiazywania sie strony poszkodowanej z warunkow umowy na lata.

  6. Najlepiej to skopać leżącego, PRL niby już nie istnieje i teraz okazuje się, że wszyscy byli za PRL-u ciemiężeni Jak ludzie przeżyli 50 lat z lufą przystawioną do głowy?Ja tam historią się nie interesuje, (bo kto dopadnie pióra ten pisze ją po swojemu) ale nie słyszałem, żeby Polska czy nawet Rosjanie okupowali Rzym czy Watykan, albo mieli zbyt dużo do gadania w Watykanie, a jednak Watykan uznał Państwo Polskie i rząd, bez przystawiania lufy do głowy papieżowi. Majątek kościelny, a faktycznie watykański, przepadł w Jałcie za sprawą naszych obecnych sojuszników

    1. @tyka, jednak się zainteresuj historią, bo wypisujesz niestworzone rzeczy. Polecam serię historycznych wkładek IPNu do Gościa Niedzielnego, nie wiem, czy treść jest dostępna w internecie. Nikt tu nie kopie leżącego, to ty sam się podłożyłeś. Stolica Apostolska po prostu uznała faktyczny stan rzeczy, ale to Bierut zerwał konkordat i stosunki dyplomatyczne. Dlatego przez dziesięciolecia powojenne najdłużej urzędującym ambasadorem przy Stolicy Apostolskiej i przez to dziekanem korpusu dyplomatycznego był Kazimierz Papee, ambasador Rządu Polskiego na wychodźstwie. Stolica Apostolska nigdy więc nie cofnęła uznania wobec rządu londyńskiego, jako chyba jedyne państwo na świecie.
      Majątek kościelny to faktycznie nasz, ponieważ służy nam, naszym dzieciom, naszym ubogim i tym, którzy nam służą, a nie kardynałom w Watykanie. A w Jałcie przepadła nasza wolność, nasze prawa i pół terytorium państwa. Wcześniej przepadły nasze elity: w Katyniu, Oświęcimiu, Dachau i innych podobnych miejscach. Drogi Tyka, dokształć się.

  7. @Takie Jeden Łoś
    A jak Hamal tego nie zrozumie, to trzeba go bedzie reedukowac lub nawet resocjalizowac

    A po co? Myślisz, że od walenia po tyłku batem zmieniają się poglądy?

    W moim mniemaniu każdy może mieć poglądy jakie chce, dopóki przestrzega prawa. Jeśli z jakiegoś, być może słusznego powodu, łamie to prawo, to zawsze musi liczyć się z konsekwencjami. Ja również posiadając broń bez zezwolenia, czy pędząc bimber muszę się liczyć z tym, że kiedyś policmajstry w imieniu państwa mi ten bimber zarekwirują i cichcem wypiją.-) Dlatego sam ich często zapraszam i częstuje, przy okazji słuchając co tam nowego u władzy słychać.-)

    Moim zdaniem w prawie powinno się przywrócić instytucje banicji (pozbawienie jakichkolwiek praw publicznych i prawa przebywania w kraju, pod groźbą śmierci i dwa dni na opuszczenie kraju) Złamałeś prawo, miałeś wielokrotną recydywę, to out z kraju. Poszukaj szczęścia gdzie indziej, może tam, gdzieś, gdzie jak marzy sobie @hamal jest owe państwo-minimum.-) Gdyby taki ktoś pojawił się w kraju, to każdy mógłby go zabić bez konsekwencji, a policja i służby państwowe byłyby wręcz do tego zobligowane. Proste, bezkosztowe i w pełni humanitarne.-)

    1. @Hans Klos

      Dyskusja ktora tu toczymy jest dotyczy spraw o jeden poziom wyzej od prawa. Dotyczy systemu moralnosci. Dopiero po ustaleniu co jest dobre, a co zle, nalezy moralnosc skodyfikowac w spojny system aktow prawnych. Dlatego najpierw sie ustala, czy sie wlasnosc prywatna szanuje, czy tez sie jej nie szanuje, a potem ustanowic prawo kazace za kradziez, lub na nia zezwalajace. Przypominam, ze Ustawy Norymberskie byly w Niemczech obowiazujacym prawem.

      A od walenia po tylku batem poglady sie, owszem, zmieniaja.

  8. @tylka- „moze nie przedstawilo zbyt dobrch warunkow…ale kosciol chcac dalej istniec w Polsce…” pod lufa karabinu panstwo polskie, wspierane czynnie przez panstwo radzieckie na pewno nie przedstawilo dobrych warunkow…a w naszym systemie prawnym, kazda umowa zawarta pod wplywem grozby jest niewazna (Kodeks cywilny Dz. U. Nr 16, poz. 93 z późn. zm. art. 60, 87,88 wraz z przepisami wczesniejszymi)- chodzi wiec o to, zeby te 'umowy’ jakos teraz odkrecic w imie zasady panstwa prawa.

  9. Witam

    Pomysł Palikota (mimo że jego) wcale nie jest zły. Może tylko zamiast 2,5% warto zrobić „3×1%” – 1% OPP, 1% kościoły, 1% partie polityczne (rozdzielone). Wtedy ludzie mogliby „zagłosować nogami”, szczególnie w przypadku partii politycznych. Miałoby to też swój pozytywny efekt uboczny, w razem z podatkami dostawalibyśmy całkiem niezły sondaż poparcia partii politycznych (nie tylko tych największych 🙂

    Pozdrawiam

    1. @ales01

      Dobre, ale warunkiem musiałoby być:
      [1] wymuszenie i bezwzględnie egzekwowanie kompletnej, publicznej sprawozdawczości od beneficjentów
      [2] w przypadku partii politycznych – odcięcie od innych źródeł dochodów, być może z wyjątkiem stałej kwoty od członków partii.

  10. Bardzo razi mnie używanie zwrotu „zrabowany majątek kościelny”. Może ówczesne państwo polskie nie przedstawiło kościołowi zbyt dobrych warunków, ale kościół chcąc dalej istnieć w Polsce, na te warunki przystał, więc to chyba nie był taki straszny rabunek.

    1. @tyka
      Za komuny, zwłaszcza za przestępstwa polityczne, zwykłemu wymiarowi kary często towarzyszył przepadek mienia oraz tzw. utrata praw publicznych. Myślę, że ty też, dostając dajmy na to 15 lat wraz z tymi „dodatkami” zamiast po prostu czapę, jak bywało w latach 40tych i 50tych, byś przystał na te warunki, „chcąc dalej istnieć w Polsce”. Czy to też dla ciebie by „nie był taki straszny rabunek”?

    2. @tyka

      Idac twoim torem rozumownia, to komunisci nigdy nikomu niczego nie zagrabili, bo wszyscy ktorzy przezyli ich rezim w gruncie rzeczy przystali na ich dzialalnosc. Obrabowani to sa – przy takim rozumowaniu – wylacznie ci, ktorzy nie przystali na warunki komuchow i skonczyli jak rotmistrz Pilecki.

    3. @tyka
      Jak jesteś okradany z nożem na gardle i oddajesz telefon i pieniądze – przystając na warunki podyktowane przez bandytę – to „nie taki znowu rabunek” ?

  11. @hamal
    Jeden jest właścicielem kawałka ziemi a drugi nie i już masz dowód.

    Tobie wydaje sie, że nowoczesne państwo, to taka powiekszona wspólnota plemienna (wojsko, policja, sądownictwo), tyle, że zamiast wodza, jest mityczne cóś. Stąd też pomysły, że kto ma wiecej ziemi (pieniedzy, kapitału), ten jest wart dla państwa. Tymczasem juz w starozytności wymyślono łady społeczne, które zakładają równość obywateli (demokracja, republika) i to własnie na tym bazują współczesne konstrukcje państwa.

    Ja mam w nosie edukację Twoich dzieci, zależy mi na edukacji moich, dlaczego mam pod przymusem łożyć do espólnego wora z którego kasa nałoi się MEN + kilka tysięcy urzedników, a marne resztki trafią do szkoły gdzie uczy się moje dziecko

    Nowoczesna gospodarka wymaga wykształconych obywateli i działa tutaj sprzężenie zwrotne – im więcej (w tym przynajmniej 1/3 wykształconych technicznie) wykształconych, tym bardziej rozwinieta gospodarka. Płacąc na kształcenie innych zyskujesz klientów, pracowników i wyższy standard życia. Im wyższy jest standard zycia Twoich współobywateli, tym bezpieczniejszy jesteś Ty, Twoja rodzina i Twoje bogactwo.

    Podobnie jest z dbaniem o zdrowie. Zdrowe społeczeństwo to również zdrowe Twoje dziecko i rodzina, to miejsze prawdopodobieństwo epidemi i wreszcie wyżej rozwinieta medycyna, a tym samym Twoje zycie staje sie dłuższe, zdrowsze i bezpieczniejsze.

    Aby to zrozumieć, to trzeba nieco wznieść sie ponad swój własny egoizm i zobaczyć trochę świata. Zaślepieni ludzie, czy to nienawiscią, czy chciwością, czy fanatyzmem religijnym lub ideowym nie potrafią zrozumieć tak podstawowych rzeczy, tylko rzyczą – ja, ja, ja!-)

    1. @Hans Klos

      A jak Hamal tego nie zrozumie, to trzeba go bedzie reedukowac lub nawet resocjalizowac. Najlepiej w jakims obozie pracy przymusowej, zeby do niego wereszcie, ku..a, dotarlo, ze to wszystko dla dobra jego i jego dzieci. Mam racje Hans?

      1. @Takie Jeden Łoś

        Ależ skąd ! Jeżeli ktoś jest przekonany, że z samego faktu posiadania broni palnej i bycia samotnym, niedzielnym strzelcem wypływa jego bezpieczeństwo i stabilizacja okolicy, to jest to jego niezbywalne prawo i ma prawo do obwieszania się i tak nieużytecznym sprzętem, tak długo jak zachowuje zasady bezpieczeństwa. To że i tak nie ma to najmniejszego sensu, bo szanse na zrobienie z tego użytku w chwili zagrożenia ma niewielkie, a sensownego – żadne, nie powinno ograniczać samego prawa do posiadania / przenoszenia / doskonalenia . Rzeczywistości to żadnym stopniu nie zmieni, ale wolność to również prawo do życia wybranym złudzeniem – tak długo jak nie przeszkadza to innym. A porządne gun culture zawsze w narodzie się przyda.
        Taki ktoś powinien być tylko uświadomiony, że w przypadku gdy na weselu postrzela sobie na wiwat skutkiem czego zginie przygodne dziecko (Texas w zeszłym roku), strzeli na polowaniu (wczoraj w USA i często w Polsce) do ruszającego się krzaka i zabije przypadkowego turystę to że sam zostanie, z dużym prawdopodobieństwem, odstrzelony w rewanżu, a rodzina obciążona kosztami. Ew. że nosząc broń w sposób stwarzający zagrożenie dla osób postronnych (odbezpieczoną z palcem na cynglu – typowa choroba, nawet w zdawałoby się szkolonych armiach) może również zostać prewencyjnie rozbrojony, w tym, ze skutkiem śmiertelnym.
        Nawet, jeżeli noszona broń post factum okaże się doskonałą repliką ASG…

        To że handel CO2 to szwindel, nie zmienia to faktu że klimat na Ziemi się zmienia i może to mieć duże konsekwencje dla wszystkich. I że warto badać sprawę jak i możliwości wpływu naszego na to zjawisko.

        To że niektórym marzy się „płacenie tylko za siebie” (kto, kiedy i ile miałby to skrupulatnie wyliczać) w niczym nie zmieni faktu, że ekonomia skali działa. W obie strony zresztą.

        Elementarnego faktu, że każdy kto dostanie równe szanse na start (na start – nie ciągnięcie przez całe życie) to potencjalny klient, konsument, pracownik (być może pracodawca) i że to też wymusza konkurencję, niestety – nawet nie ma sensu wyjaśniać……..

    2. Niestety problemem socjalistów jest niezrozumienie człowieka i jego działań. Gdybys rozumiał ludzkie działanie nie byłbyś socjalistą. Nie wyzywaj ludzi od egoistów, bo bycie egoistą nie leży w ludzkiej naturze, tylko w socjaliźmie gdy człowiek jest przymusowo okradany przez państwo na rzecz innych, automatycznie powstaje u niego niechęć do takiego systemu i gdy ktos go prosi o wsparcie myśli „dlaczego mam dawać ? przecież państwo ograbia mnie pod przymusem na rzecz innych” a mimo to nawet w socjaliźmie ludzie dają na WOŚP i inne organizacje charytatywne. A ile by dawali gdyby im pod przymusem nie zabierano ? Socjaliści powiedzą oczywiście że człowiek to cham i nic by nie dał. Oczywiście skłamią bo jakoś fundacje rózne działają nawet pomimo socjalizmu. Bo człowiek jest dobry z natury. Socjaliści to bezczelnie wykorzystują, zamieniają naturalną chęć niesienia pomocy w przymus bo przecież trzeba pomagać prawda ? No i każdy sie zgadza, ale przymus daje zawsze odwrotny efekt, ale przy pomocy władzy i pieniędzy socjaliści przekonują ludzi że tak potrzeba bo inaczej zginiemy marnie. A większość w to wierzy.

      Oczywiście że dobrze byłoby mieć wykształconych obywateli i wysoki standard życia, problem polega na tym że nie da się go osiągnąc centralnym planowaniem co udowodnił już PRL. A III RP obecnie dąży z powrotem do tamtego modelu i Ty to pochwalasz. Tylko prawdziwa konkurencja dostarcza najlepszy produkt. Jak chcesz mieć wykształconych obywateli to szkoły muszą mieć możliwość bankructwa, jak chcesz mieć służbe zdrowia na wysokim poziomie, to szpitale, przychodnie itp MUSZĄ mieć możliwość bankructwa. każdy podmiot który jest źle zarządzany albo nie dostosowuje się do wymagań klienta musi bankrutować. Moje życie będzie dłuższe, zdrowsze i bezpieczniejsze wtedy gdy państwo zostawi mi w kieszeni pieniądze które mi zabiera na dłuższe, zdrowsze i bezpieczniejsze zycie. A wtedy szpitale, przychodnie, szkoły będa walczyć o moje pieniądze w wolnej konkurencji i jakość ich produktów będzie wtedy najwyższa.

      I na koniec wiem na czym bazują współczesne konstrukcje państwa. i właśnie dlatego bankrutują. Demokracja zawsze buduje socjalizm, a ten zawsze rozbija się w końcu o mur.

      1. A jaka szanse ma mala szkola gdzies w Bieszczadach na konkurowanie ze szkola w Warszawie?
        Zadnych.
        Po co w ogole tworzyc szkoly na wsiach, gdzie zyle malo mieszkancow. Nie bedzie ekonomicznego uzasadnienia.
        A jak o edukacje dzieci ma zadbac ktos, kto nie ma pracy/zachorowal?
        Wolny rynek jest taka sama utopia jak socjalizm.

        1. Nie odnoszę się tutaj do wypowiedzi {hamal}a ale opowiadasz niestety rzeczy zupełnie bez wyobraźni:

          1. jaka szanse ma mala szkola gdzies w Bieszczadach na konkurowanie ze szkola w Warszawie?
          Zależy jaka. Uniwersytet w Ustrzykach Górnych, zgoda, nie będzie miał żadnych. Ale szkoła 4 klasowa ma szanse 100%.

          2. Po co w ogóle tworzyc szkoly na wsiach, gdzie zyle malo mieszkancow.
          Zgoda, nikt nie nawołuje do powtórki socjalistycznej utopii „1000 szkół na 1000-lecie” – kto to jeszcze pamięta? Nie rozumiesz jednak że w pierwszych formatywnych kilku lat dziecka, między przedszkolem a „prawdziwą szkołą” to jedna dobra pani nauczycielka, jak najbardziej „prywatna”, i jedna ciepła sala w Bieszczadach niczym nie ustępuje szkole na środku Marszałkowskiej. Wręcz przeciwnie! A do „prawdziwej szkoły” później ludzie już dawno temu wymyślili dowożenie, im bardziej szkoła specjalistyczna tym dalej.

          3. A jak o edukacje dzieci ma zadbac ktos, kto nie ma pracy/zachorowal?
          Dostanie od państwa voucher „za darmo” taki sam jak inni (TJŁ będzie tu znowu protestował, ale niech będzie…) którym „za darmo” opłaci czesne w wybranej przez siebie szkole prywatnej.

        2. > Wolny rynek jest taka sama utopia jak socjalizm.

          Nie taka sama, bo mniej szkodliwa. Wolny rynek moze prowadzic najwyzej do rozwarstwienia spolecznego w wyniku ktorego jedni sa bogatsi od innych, a socjalizm zawsze prowadzi do grabiezy i masowej nedzy, a czesto jeszcze do ludobojstwa.

      2. @hamal
        Właśnie to socjaliści dobrze rozumieją naturę człowieka.
        Jak to ładnie ujął A. Dumas w „Trzech Muszkieterach” – „jeżeli grać, to nie licząc na cnoty ludzkie, ale na słabostki”.

        Wreszcie pomijasz jeden kluczowy aspekt – aby wolny rynek funkcjonował, z rynku musi płynąć możliwie wiarygodna informacja zwrotna do kogoś, kto będzie z niej w stanie zrobić użytek.

        Jak wygląda „prywatna edukacja” i „prywatna służba zdrowia” – nie mylić ze społecznymi ani państwowymi – widać. Klient płaci i wymaga, więc dostaje nic nie warte wykształcenie i dyplom a prywatna służba zdrowia (i to wiem z własnego doświadczenia) nadaje się W CAŁOŚCI (nie licząc stomatologów) I WYŁĄCZNIE do przepisywania paracetamolu. I zazwyczaj po ich partactwie musi naprawiać ZOZ publiczny – o ile ma jeszcze szansę.

        Przykład WOŚP jest o tyle chybiony, że po pierwsze i tak dysponują znikomymi środkami (a PR mają niewspółmierny do wyników), po drugie hańbią siebie i wszystkich akcjami pt. zbiórka w Iraku czy Afganistanie, po trzecie – odciągają ludzi od istotnego problemu, czyli fatalnych przepisów wymuszających skrajną niegospodarność NFZ.

        1. Jak wygląda „prywatna edukacja” i „prywatna służba zdrowia” – nie mylić ze społecznymi ani państwowymi – widać.
          Każdy widzi to co sam chce. Niektórzy nawet pulsujące czerwone światło wezmą za zielone…

          Klient płaci i wymaga, więc dostaje nic nie warte wykształcenie i dyplom.
          You get what you’ve paid for… jest to przecież proste jak drut. And you get what you deserve, not what you’ve hoped for (a ta przestroga to dla inwestorów…. 😉

          To nie nadzieja umiera ostatnia, {Antey}, to socjalizm…

        2. Dokładnie – Klient płaci i WYMAGA – zwróć tylko uwagę na to czego wymaga dziś student – głównie dyplomu a nie wiedzy, Dlaczego ?
          1. Bo najbardziej opłacalne obecnie jest bycie na urzędzie państwowym. (Średnia płaca urzędnika jest wyzsza niż w gospodarce)
          2. Studenci dobrze wiedzą że państwowym i prywatnym nauczaniem zajmuje się MEN więc jego jakośc jest niska. Skoro tak, chcą tylko dyplomu a wiedzę zdobywają we własnym zakresie a to na kursach o to juz w pracy. U mnie w IT przewja się wielu łebków na 5 i na 4-tym roku studiów dziennych i to pracuja na normalnym etacie. Widać niska musi być jakośc kształcenia skoro wolą zdobywać wiedzę w pracy a nie na uczelni.

          Przykład WOŚP nie jest chybiony, zobacz ludzie dają pomimo tego że są na ten sam cel łupani podatkami do zywego, a jednak dają. Bo ludzie są dobrzy z natury. Pomyśl ile by ofiarowali gdyby ich państwo nie obdzierało ze skóry .

          1. Studentom za wykonana dobrze prace Pan placi, dlatego wola u Pana terminowac, a nie siedziec na nudnych w 90% zajeciach na uczelni poniewaz na studiach trzeba za cos zyc, wiec jak rodzice pieniedzmi nie smierdza, to trzeba przytyrac. Z drugiej strony, nawet gdyby uczelnie nagradzaly za wybitne wyniki w nauce solidnymi stypendiami i nagrodami dziekanskimi czy rektorskimi, to studenci i tak by chetnie terminowali. Konczac studia ma sie juz doswiadczenie zawodowe, sprawa niebagatelna, bo raz, ze o prace latwiej, dwa mozna sobie zaspiewac wieksza stawke.
            Niekoniecznie winil bym tutaj poziom nauczania.

            Z WOSP to jest tak, ze ludzie chetnie daja, bo wiedza, ze z tego sprzetu moze sie zdarzyc, ze przyjdzie im samym skorzystac. Tutaj duzy podziw z mojej strony dla pana Owsiaka za pomysl. Ludzie bywaja w szpitalach, widza czerwone serduszka na sprzecie. Gdyby wyskoczyl z pomyslem zbierania po prostu na „biednych”, albo na „glodne dzieci w Afryce” to ludzie by to olali. W Anglii na przyklad, narodowym sportem obywateli sa wszelakie zbiorki na charity. Jest takich charities tutaj kiladziesiat tysiecy. U mnie w firmie, na przyklad, co piatek jest zbiorka na wybrane hospicjum, albo animal shelter. Ktos biegnie maraton, albo wspina sie na gore, to przy okazji robi sciepke na na jakis lokalny, szczytny cel. To jest tutaj cos tak oczywistego, Full English na sniadanie. Kazda impreza, nawet Christmas do, laczy sie ze sciepka i na koniec uroczyscie oglasza sie ile sie zebralo i na co to pojdzie. Ale zeby ludzie dawali, to najpierw musza sami miec.

          2. @hamal
            a.d.1 – jeżeli ktoś wychodzi z założenia, jakie opisałeś, oznacza to ciężki przypadek braku kontaktu z rzeczywistością. Na jedno stanowisko w administracji przypada często setka i więcej aplikacji, zreszta najczęśniej nabory są na stanowiska związane z reglamentowanymi zawodami.
            a.d.2 – żal mi, gdy ktoś porównuje sytuację w IT – dość luźno rozumianej branży – z resztą gospodarki. Byle absolwenicna na wejściu potrafi dostać stawkę, jakiej większośc pracujących w innych sektorach, nie zobaczy w życiu. Obecnie, nie tylko w IT, studia bez stażu to kpina. Zresztą, na poważnych studiach nie byłoby na niego czasu.
            a.d.3 – przykład WOŚP _JEST_ chybiony. Ten bałagan dzięki temu tylko jest efektywny, że za tło robi mu jeszcze mniej efektywna służba zdrowia. Osoby uważające, że kilkadziesiąt mln USD rocznie cokolwiek zmienia, a wrzuconych 50 PLN daje „wkład”.

            Gdyby w Polsce istniała prywatna służba zdrowia z prawidzwego zdażenia – z lekarzami spłacającymi kredyty za studia, zapleczem R&D, wyposażeniem na współczesnym poziomie, to jakikolwiek sensowny abonament / ubezpieczenie medyczne spokojnie przebijałoby obecne składki emerytalne, a nie grosze które trafiają do NFZ. I wtedy donorzy WOŚP dopiero by się zdziwili…..

      3. Alez Hamal, Pan pisze o czymś zupełnie innym niż HansKlos. Fakt, że doprowadzenie czegoś do ekstremum jest szkodliwe, nie oznacza, że mała ilość tego samego jest szkodliwa. Państwo policyjne jest złe, ale posiadanie policji w państwie złem chyba wg Pana nie jest, prawda? Przeznaczanie 100% budżetu na armię jest złem, ale posiadanie armii złem nie jest, prawda?

        Wykształcenie innych jak już napisał HansKlos JEST pańską sprawą. Więcej wykształconych, zdrowych, najedzonych — mniej bandytów, więc mniejsze wydatki są potrzebne na policję lub agencje ochrony, większa szansa, że inni założą firmy, wymyślą coś nowego, będą pracować, polepszą życie swoje i pańskie. I wcale nie musi to oznaczać zaraz poparcia dla centralnego planowania czy „społecznej własności środków produkcji”.

        Oczywiście wątpię, by można było przekonać Pana argumentami, bo psychologowie już dawno zauważyli, że w każdym społeczeństwie jest kilka-kilkadziesiąt procent ludzi tzw. freeriders, którzy ciągną zyski ze społeczeństwa, nic nie dając w zamian, i są głęboko przeświadczeni, że tak jest moralnie i że wszyscy tak myślą.

        1. Państwo policyjne jest złe, ale posiadanie policji w państwie złem chyba wg Pana nie jest, prawda?

          Nieprawda! Typowy socjalistyczny shortcut myślowy którego bez komentarza nie przepuszczę! 😉 Dobro wyższe, państwowa policja pilnująca ogólnego porządku, wszyscy to rozumieją, tak? Otóż jest to nonsens! Państwo nie potrzebuje żadnej policji, z poprawką może na paru agentów Interpolu czy inny wyspecjalizowany serwis o zasięgu krajowym typu „highway patrol”. Olbrzymia większość przestępstw jest lokalna i gonienie lokalnych złodziei powinno być biznesem lokalnej społeczności, z lokalnym burmistrzem wynajmującym lokalnych stróżów porządku. Podobnie na szczeblu regionalnym.

          Zawsze jak widzę paru cieci obijających się na lokalnym „posterunku policji” a pobierających pensje z ministerstwa z W-wy myślę jakim nonsensem jest slogan o rzekomo niezbędnej państwowej policji. I jaką socjalistyczną bzdurą jest uzasadnianie wyższych podatków w obecnym układzie chęcią zobaczenia 'więcej policji na ulicach”. Nie ma żadnego takiego przełożenia!

        2. Panie szopen no dobrze chciejmy sobie wykształconych obywateli i do tego bogatych, ale powtarzam – NIGDY to nie zostanie osiągnięte przez centralne planowanie. A zostanie osiągnięte przez całkowite uwolnienie rynku.
          I jeszcze jedno piszesz „większa szansa, że inni założą firmy, wymyślą coś nowego,” – nieprawda jeśli komuś się daje coś za darmo to się go rozleniwia. Coś nowego wymyśla zazwyczaj ten co nic nie dostał i właśnie dlatego że nic nie dostał musiał główkować. Socjalizm zawsze kończy się marazmem, brakiem rozwoju i w końcu upadkiem.
          Co do tych freeriders to oczywiście postępowanie zgodne z ludzką naturą, „wyciągne z tego głupiego socjału jak najwięcej bo jak nie ja to ktoś inny to zrobi i jutro dla mnie zabraknie” normalne, dlatego nie powinno byc żadnych dotacji. Ale co zarobię – to moje.
          Socjaliści kierują się zasada Marksa – „zabrać każdemu według możliwości, a dać każdemu według potrzeb”. Nie rozumieja podstawowej rzeczy – zabrać można ograniczona ilość, a ludzkie potrzeby są NIEOGRANICZONE. I dlatego każdy socjalizm upada.

        3. A ja sie kiedyś zastanawiałem czy ktoś naprawdę wierzy w socjal czy tylko jest to hasło złodziei, którzy traktują ją jako okazję to napchania sobie kieszeni cudzymi pieniędzmi.

          Wszyscy przedmówcy z HansKlosem na czele chyba wybiórczo przyjmuja fakty, a rzucane przez nich hasła są prawdziwie akademickie. Rzuce tylko kilka pytań do ich teori:

          1. wykształcony obywatel to obywatel mniej awanturujący się, czyli mnie policji jest potrzebnej, to dlaczego jak były zamieszki na wyspach to okazalo sie ze brali w nich udzial tez wyksztalceni ludzie i do tego nie biedni? Chyba trafili się jacyś nauczyciele z tego co pamiętam.

          2. szkoły państwowe dla wszystkich bo tam wysoki poziom jest a prywatne dla dyplomu. no coż zacznijmy od niższego poziomu edukacji, nie wiem czy jesteście panowie świadomi odsetku uczniów przyznających się do pobierania korepetycji ale mnie on osobiście przeraża. szkoły prywatne sa tylko aby kupic sobie dyplom, ale to nie one sa tutaj calym zlem lecz szkoly publiczne ktore ustalaja poziom na rynku a ten jest coraz slabszy.

          3. szkoly i szpitale za darmo. w mojej opini jak sie ma cos za darmo to sie o to nie dba – widac to po tym jak edukacje szanuja uczniowie a przychodnie starsi ludzie

      4. Skoro kolega (hamal) tak hojnie szafuje możliwością bankrutowania, to niech poda więcej szczegółów, jak np widzi możliwość bankructwa szkoły.
        Dokładniej – jak szkołę oceniać i kto ma to robić? Rodzice, którzy czasami nie potrafią dobrze pisać i czytać albo wierzą w wilkołaki i zakopane złote konie? Sami uczniowie? Jeśli tak, to wg jakich kryteriów?
        Jak ocenić skuteczność kształcenia dziedzin nie poddających się skutecznej ocenie, jak filozofia, ekonomia czy choćby teologia (nieszczęsne oceny z przedmiotu „religia” za zeszyt czy wyklepanie regułki). To może niech sami naukowcy i nauczyciele sami się oceniają… A najlepiej niech oceniają konkurencję.
        Kolejne pytanie to finansowanie kierunków mało popularnych, wręcz deficytowych z założenia, jeśli wszystko ma odbywać się na zasadach konkurencji.
        Proszę wskazać chętnych do finansowania np badań nad językami ludów prasłowiańskich.
        Najłatwiej napisać, że mityczny „wolny rynek” to załatwi.

        1. Proszę wskazać chętnych do finansowania np badań nad językami ludów prasłowiańskich.
          Socjalistyczny syndrom nierozpoznanego artysty któremu się coś należy od społeczeństwa… 😀
          Zrozum że nie każda głupota jest warta finansowania a jeśli nie ma na coś chętnych to tak najpewniej jest. zaden to powód aby zmuszać innych do finansowania tego. Dawniej nierozpoznany artysta miał do wyboru znaleźć sobie sponsora któremu się jego bohomazy podobają, ożenić się z bogatą wdową albo malować to za co rynek chciał płacic. I czwarta opcja – palnąć sobie w łeb.

          Teraz wierząc socjalistom trzeba finansować wszystko bo a nuż widelec przeoczymy drugiego Szopena czy da Vinci… To samo w językach Hotentotów czy innych Pigmejów, które nie wydaja się ani lepsze ani gorsze od prasłowiańskich. Nie widzę powodów aby studia w tych dyscyplinach musiały mieć jeszcze piątą opcję – ukraść kolektywnie innym bo paru socjalistów chce mieć ciepłe posady. Rynek, i to wcale nie mityczny, da sobie świetnie radę, nie bój nic.

          1. @Cynik9

            A ja w tym punkcie mam watpliwosci. Pewnie dlatego, ze sam jestem w nieco podobnej sytuacji do badacza jezykow praslowianskich 😉 Zajmuje sie wprawdzie fizyka spinowa, ale niestety niestosowana 🙁 Sa to tzw. badania podstawowe. Moim skromnym (i pewnie zupelnie niemiarodajnym – bo ciezko byc sedzia we wlasnej sprawie) zdaniem sa to badania na dosc wysokim poziomie, a raz w zyciu udalo sie nam nawet dokonac odkrycia naukowego z gatunku „paradigm shifting”. Co jednak z tego, skoro nie przeklada sie to na zadne korzysci materialne, a na dodatek, ze wzgledu na to, ze jest to dziedzina zwiazana z dosc wyrafinowanym formalizmem matematycznym, a przez to hermatyczna, jest bardzo malo innych grup, ktore naszymi wynikami sa zainteresowane. A jednak skoro odkrylismy zupelnie nowy fragment obiwktywnej rzeczywistosci, to chyba nie calkiem zmarnotrawilismy pieniadze, ktore nasze kochane panstwo co miesiac nam wyplaca w postaci pensji… No i co Pan o tym sadzi, Panie Cyniku9? Finansowac takie badania, czy nie finansowac?

          2. Podchwytliwe pytanie… Na świecie jest 7 mld ludzi z których jakaś część uzna to za projekt warty wsparcia, jakaś inna część zapragnie nawet to studiować płacąc w tym celu odpowiednie czesne. Jakaś inna część ma do wyrzucenia wystarczająco wiele funduszy ale nikt ich nie podszedł z pomysłem. Co grupa zrobiła aby dotrzeć do tych sektorów? Czy grupa może wykazać się że jest najlepsza w swoim sektorze? (IEEE Transactions on XXX, whetever).

            Jest więc parę innych podchwytliwych pytań…. 😉 Mnie się podoba zasadniczo system amerykański – jeśli uczysz studentów (=ktoś jest w tym zainteresowany i chce płacić) to stajesz się profesorem (bez dożywotnio nominowanych bubków przez królową czy pierwszego kacyka państwa) i możesz, na skromnej posadzie, robić to co chcesz. Ale tylko przez coś 9 mięsiecy! Potem kasa się kończy i profesor przymiera głodem do nowego roku akademickiego. Chyba że… potrafi przekonać przemysł/sponsora aby sypnął groszem finansując go i paru jego graduate students którzy pracują dla niego (sławy, publikacji, etc.) na specjalnym projekcie. Wymaga to na ogół stania obiema nogami na gruncie i przekonania kogoś że to co się ma zamiar robić ma sens – very gratifying experience

        2. Bo ten „mityczny” wolny rynek naprawdę to załatwi. Wystarczy znać piramidę ludzkich potrzeb czyli coś czego socjaliści nie znają. Czyli wyobraźmy sobie odwróconą wierzchołkiem do dołu piramidę, na wierzchołku mamy podstawowe potrzeby jeść, pić, potem ubrać się potem mieszkać, itp. im bardziej idziemy do góry tym bardziej piramida się rozszerza i pojawiają się nowe potrzeby wyższych rzędów, jak kultura: kino, teatr, filharmonia, i wiele wiele innych dziedzin. Po prostu u człowieka u którego niższe potrzeby zostają zaspokojone, pojawiają się wyższe potrzeby – piramida jest nieograniczona. Ja np. kupiłem sobie teleskop i patrzę w gwiazdy, a przecież jest to społeczeństwu do niczego niepotrzebne ale ktoś go wyprodukował dla mojej potrzeby. Kupuje książki o tematyce fizyki, chodze czasem na wykłady z astronomii czy fizyki do CAMK-u, kto wie jakie potrzeby jeszcze by sie pojawiły gdyby socjaliści nie przeszkadzali ludziom w ich realizowaniu przez wolny rynek. Chętnie bym poleciał na Księzyc, albo na Marsa, ale loty w kosmos są zmonopolizowane przez rządy więc w tej dziedzinie jest zastój od lat.
          Co do szkoły i jak ją ma laik ocenić – tak samo jak laik wybiera mechanika samochodowego do zrobienia przeglądu czy napraw, zazwyczaj pyta się znajomych, zagląda na fora do internetu, zreszta tak samo wybiera sie lekarza gdy chcemy zrobić jakiś poważniejszy zabieg albo glazurnika do łazienki. Jeśli człowiek sam będzie ponosił konsekwencje swojego postępowania będzie się starał, co mądrzejsi rodzice nie wierzą w socjalizm i wybierają szkoły po swojemu – np. na podstawie różnych rankingów szkół , sam wybierałem podstawówkę dla dziecka mimo że państwową, są nawet rankingi przedszkoli, i to nie są państwowe rankingi.
          Ludzie są tak zepsuci socjalizmem że nie wyobrażają sobie bez niego życia. Tylko jakoś dziwnie człowiek od początku swojego istnienia dokonał przytłaczającej większości wynalazków bez państwowych dotacji. I jakoś dziwnie rozwój sie zatrzymuje teraz gdy istnieją państwowe dotacje.
          Dalej – to nie nauczyciele mają oceniać konkurencję tylko klient. On to zrobi najlepiej. I klient nie musi się na tym znać. Jak się nie zna to sobie wynajmie kogoś kto sie zna. Nie znam się na finansach to sobie wynajme np. Cynika9 a tak państwo wynajmuje za mnie jakiegoś ministra finansów który robi wszystko aby doprowadzić mnie do bankructwa. Śmieszne jest Twoje stwierdzenie o jakims kierunku „deficytowy” – skąd wiesz co jest i będzie deficytowe ? Chętni do finansowania badań nad językami ludów prasłowiańskich się znajdą na pewnym poziomie piramidy potrzeb. Ja tam też interesuję się dziejami Polski za Piastów. Historią starożytną też. A tu wyskakuje taki socjalista jakiś i twierdzi że ludzie to debile i chcą się tylko nażreć, i jak nie dopłaci do kultury to kultura zniknie. No i wmawianie ludziom w mediach dzień i noc że są idiotami przynosi efekty i mamy jak mamy.

          1. „dużo tańszą opcją wydaje się TwoNuggets Newsletter ;-)”

            już korzystam jako filharmoniker, pozdrawiam.

          2. @hamal
            Gdyby ludzie nie byli idiotami, to nie tylko socjalizm, ale i demokracja by sprawnie działały :-). A są nimi prawie wszyscy w jakimś stopniu, z tym że większość o tym nie wie a część neguje.

            Piękne podsumowanie zaiste „kosmicznego” toku rozumowania: Chętnie bym poleciał na Księzyc, albo na Marsa, ale loty w kosmos są zmonopolizowane przez rządy więc w tej dziedzinie jest zastój od lat. połączonego z doktrynerstwem i chyba nieco słabą znajomością tematu.
            Po pierwsze loty w kosmos są zmonopolizowane de facto przez jedno Państwo – Rosję. Po drugie, były,są i pozostaną produktem międzyPAŃSTWOWEJ rywalizacji, Państw które tłoczyły w to środki jakich żaden sektor prywatny by nigdy nie zgromadził, a już na pewno nie w czasie dającym sensowny zwrot (tym bardziej, że z definicji jest to przedsięwzięcie deficytowe). Po trzecie, sektor prywatny mimo wszystko coś tam próbuje działać – głównie dzięki pasjonatom (Musk) którzy na to drogie hobby zarobili w inny sposób.

            Kosmos był jest i zostanie przedsięwzięciem nierentownym – pomijając aspekt satelitów wykorzystywanych b. szeroko w gospodarce, cała reszta to po prostu państwowo-narodowy snobizm pędzony ambicjami (stąd chińśkie i indyjskie programy kosmiczne). Po Hel-3 nie ma sensu lecieć na Księżyć, bo nie ma, i uwaga – NIE BĘDZIE – reaktorów, w których będzie przydatny.

            Niestety – nawet Niewidzialna Ręka Rynku podlega prawom fizyki, a nie tylko ludzkim wymysłom światopoglądowo-ustrojowym.

        3. @user
          Procedura przeprowadzania bankructwa i upadłosci jest akurat dobrze opracowana :).
          Rzecz w tym – czego niestety żaden liberał (a farbowany w szczególności) – NIE CHCE przyznać, to faktu że 1. Niewidzialna Ręka Rynku Działa 2. Niewidzialna Ręka Rynku Działa Nie Tak, Jakby „liberał” chciał.
          Efekt „wolnego rynku” łatwo było zaobserować w USA – 40 lat temu tytuł inżyniera i praca w zawodzie była w zasadzie przepustką do społecznego uznania i klasy średniej. Potem dysproporcja zarobków między inżynierami i resztą (lekarzami, prawnikami i managmentem) zaczęła rosnąć i efekt jest taki, że dziś bodaj 5% studentów w USA studiuje kierunki techniczne, a „wolna konkurencja” doprowadziła do obłędnej konsolidacji jednego z nielicznych sektorów przemysłu jaki w USA pozostał – lotniczo-kosmiczno-zbrojeniowego.

          Rzecz w tym, że utrata pewnych możliwości czasami okazuje się bardzo kosztowna, a koszt ich odtworzenia – o ile w ogóle jest to możliwe – wielokrotnie wyższy od ich utrzymywania.

          Kłopot w tym, że jeżeli dostatecznie dużo osób zdecyduje się na coś, to reszta – chcąc nie chcąc – trafi tam za nimi.
          Pierwszy przykład z brzegu to Szwajcaria i strefa Euro.

  12. Pod tym adresem toczy się ta dyskusja i otwiera szeroko drzwi do bajań także tobie szanowny CYNIKU.
    Zajmijmy się ponownie naszymi poważnymi finansami.
    Już Chrystus nauczał by oddać Bogu i królowi.co należy .A co zostanie to dla nas i jak dotychczas ta działka mnie najbardziej interesuje. Czego życzę wszystkim..

  13. Kompetentny artykuł na ten temat z Gościa Niedzielnego:
    https://kosciol.wiara.pl/doc/988615.Co-po-Funduszu-Koscielnym
    1) Jest faktem, że zwrot majątku poprzez Komisję Majątkową objął tylko niewielką część zrabowanego Kościołowi majątku. Reszta pozostała własnością państwa.
    2) Jest faktem, że Fundusz Kościelny utworzono za głębokiej komuny; trudno sobie wyobrazić, żeby ówczesna PRL była państwem wyznaniowym i dlatego ten fundusz utworzyła.
    3) Jest faktem, że wysokość Funduszu Kościelnego to kropla w morzu budżetu (1/3 promila), a ostrożny szacunek w linkowanym artykule pokazuje, że to i tak mniej niż połowa z tego, co by się należało (czyli dochód z zabranych gruntów).
    4) Jest też faktem, że episkopat nie wyszedł jeszcze z żadną propozycją; była tylko wypowiedź jednego biskupa. Propozycja nie była jeszcze omawiana na posiedzeniu Konferencji Episkopatu Polski.
    5) Oceny wysokości wpływów z tego procenta dla Kościoła są mocno zawyżone. Przecież wiele osób praktykujących nie jest podatnikami PIT, zwłaszcza dzieci, niepracujący małżonkowie, bezrobotni, biedni, wreszcie rolnicy i inne „specjalne” zawody, i nie będą mieć możliwości przekazania tej części podatku tą drogą. Te 7 mln podatników wzięte do kalkulacji z artykułu podanego przez @PS ja bym podzielił jeszcze przez 2, i już robią się liczby zbliżone do dzisiejszej dotacji z Funduszu Kościelnego.

  14. @hamal
    „to socjalistyczny bajdurzenie[…]Najlepszy tekst to zabieramy wszystkim, a potem dzielimy po równo (czyli niesprawiedliwie)”

    Mylisz socjalizm ze społeczeństwem obywatelskim. Państwo jest w takiej samej części „własnością” bogatego, jak i biednego i każdy w nim ma takie same prawa i obowiązki. Problem rodzi się gdy przychodzi do wydatkowania wspólnej kasy, np z podatków – czy mają to robić nieobieralni urzędnicy z półobieralnymi politykami, czy też obywatele, którzy są (de jure) suwerenami? W mojej opinii, gdy jest taka potrzeba wspólna, a na edukację, zdrowie czy bezpieczeństwo jak najbardziej jest, to o tym, jak wydawać te pieniądze powinni decydować wszyscy obywatele w jak najszerszym zakresie i nie ma to nic wspólnego z socjalizmem.
    Niesprawiedliwe jest, gdy to suweren nie ma żadnego prawa i kontroli nad wydatkowaną publiczną kasą.

    Zauważ przy tym, ze im więcej socjalizmu, komunizmu, zamordyzmu, tym mniej kontroli społecznej nad wydatkami wspólnymi i tym mniej wybieralnych organów władzy. Zauważ, że w UE kasa wydawana jest przez NIEWYBIERALNYCH urzędników w porozumieniu z rządami i ministrami, którzy również nie są obieralni. Dla przykładu w USA wybieralni są dyrektorzy szkół, szeryfowie i prokurarorzy, a w Szwajcarii w każdej większej sprawie robi się referendum.

    1. Dokładnie mówisz o SOCJALIŹMIE, nazywaj go sobie jak chcesz „społeczeństwem obywatelskim”, wiele nazw juz było , faszyzm, nazizm, demokracja itp, wszystko to ma przy podstawie SOCJALIZM. A socjalizm zawsze dąży do upadku.

      Państwo nie jest i nigdy nie będzie w takiej samej części należało do każdego obywatela. Jeden jest właścicielem kawałka ziemi a drugi nie i już masz dowód. A czy prawa i obowiązki rzeczywiście powinny być takie same ? Jeśli jestem mądrzejszy i zdolniejszy i sprytniejszy niż inni to czy nie mam prawa do większego wynagrodzenia za swoją pracę ?
      Co to znaczy że „gdy jest potrzeba” wspólnej edukacji, ochorny zdrowia czy bezpieczeństwa to trzeba na nia łożyć ? Przecież w socjaliźmie zawsze jest taka potrzeba a Ty sugerujesz że czasem może nie być. A kto ma stwierdzać kiedy jest taka potrzeba a kiedy nie ma? Co to znaczy potrzeba wspólna ? Ja mam w nosie edukację Twoich dzieci, zależy mi na edukacji moich, dlaczego mam pod przymusem łożyć do espólnego wora z którego kasa nałoi się MEN + kilka tysięcy urzedników, a marne resztki trafią do szkoły gdzie uczy się moje dziecko.
      Taki przykład z życia bo widzę że wierzysz w państwo, obecnie jest program że dzieci w klasach 1 -3 podstawówek dostaja codziennie jakiś owoc czy warzywo do zjedzenia: 1 jabłko albo 50gram papryczki, albo mały kartonik mleka 250ml itp, w tv pani minister podała liczby, wziąłem szybko kalkulator i policzyłem wychodzi ok 3 PLN na jedno dziecko dziennie. Sorry, ale za 3 PLN to ja kupie ponad kilogram jabłek, albo pół kilo papryki, albo 1,5 litra mleka i to w sklepie nie w hurtowni. Pytanie kto na tych biednych dzieciach zarabia ? Takie jest państwowe zarządzanie i żadna zmiana urzednika nic nie da (co najwyzej w krótkim terminie)
      Jedyna rzecz która wymieniłeś sensowna to bezpieczeństwo – tak jest to jedna z 3 podstawowych filarów państwa, wojsko, policja, sądownictwo. I nic więcej być nie powinno (+ drobna szczątkowa administracja)
      I na koniec nie wkładaj do jednego worka socjalizm i zamordyzm, jedno nie ma z drugim nic wspólnego. Może tylko tyle że socjalizm w długim terminie prowadzi do zamordyzmu. Równie dobrze może byc zamordyzm gdzie jest pełen wolny rynek, ale ta niewielka ilość praw jest pilnowana z niebywała stanowczościa i natychmiast egzekwowana. (np. nie zabijaj, nie kradnij itp)

      1. @hamal

        Moim zdaniem, niepotrzebnie się gorączkujesz. Fakty – podkreślam FAKTY – są takie, że w Polsce opisane choćby przez Hansa czy mnie rozszerzenie sposobu dysponowania podatkiem PIT, składkami na ubezpieczenie (nawet przy zachowaniu ich wysokości i sposobu naliczania i pobierania!) połączone z PEŁNYM ubruttowieniem pensji stanowiłoby istotny krok w dobrym kierunku, co ciekawe, w odróżnieniu od likwidacji PIT – całkowicie wykonalny. Coś jak przejęcie biurokracji NFZ przez ZUS.

        Wreszcie mam dla Ciebie informację – ty JUŻ płacisz za to, z czego nie korzystasz. Z Twoich opłat operatorzy budują infrastrukturę w miejscach, gdzie pewnie nogi nie postawisz.

        Wreszcie, agresywną retoryką i psuje się i tak fatalny klimat wokół liberalizmu GOSPODARCZEGO w Polsce. Żyjemy w dużo bardziej skomplikowanym świecie niż kilka stuleci temu. Coraz większą wagę w ogóle ponoszonych kosztów zyskują koszty stałe. Rezonans magnetyczny kosztuje tyle samo w utrzymaniu, praktycznie niezależnie od tego ile badań się wykonuje. Coraz większy udział w różnych mediach mają opłaty nie tyle za surowiec (gaz, prąd, transfer) co za „gotowość do świadczenia usług’. Pewne możliwości cywilizacja na obecnym etapie złożoności po prostu buduje zbyt długo (np. rozsądnie działającą szkołę – o ile w ogóle) aby jej budowa „na żądanie” była opłacalna, czy w ogóle możliwa. Pewne dziedziny życia od dawna lansują – i to oddolnie, całkowicie wolnorynkowo – model „jedna stała opłata, wspólna usługa”. Model oparty na rozkładaniu ryzyka gry na wszystkich jej uczestników. Czy im się to podoba, czy nie. Możesz, oczywiście, zabronić takiego postępowania 🙂

        Wreszcie, o ile zasadniczo nie ma sensu informowanie, ze na gruncie formalnym, czyli teorii gier udowodniono to co widać od dawna w praktyce, czyli wyższość azjatyckiego modelu gospodarczego nad amerykańskim (prymat jednostki nad ogółem) i europejskim (prymat ogółu nad jednostką), o tyle warto pamiętać jeszcze o jednym. To że Państwo – a tak naprawdę każda większa organizacja, państwowa czy nie – zachowuje się zgodnie z prawem Parkinsona, to jedno.
        Ale ekonomia skali działała, działa nadal i działać będzie.

        Teoria o państwie minimum, opartym zbudowanych na – jak piszesz – „3 podstawowych filarów państwa, wojsko, policja, sądownictwo” też trzyma się słabiutko. Szczególnie wojsko, jeżeli ma być skuteczne, jest po prostu drogie i wymaga ponad wszystko KADR i tak zbudowane Państwo nie ma nic do roboty, za to ma do dyspozycji aparat nacisku. Devil finds work for idle hands.

    2. @Hans, dlatego ja chciałbym zagłosować nogami i zanieść swoje pieniądze do szkoły, ktorą ja uważam za dobrą, ewentualnie opłacać guwernatkę, albo wysłać dziedziaka do szkoły za granicę. Znika wtedy problem co i za ile dzielić. Podobnie z lekarzem.

      A sprawy socjalne zostawić organizacjom charytwtywnym.

  15. @Bartosz Klimek

    „…wierzący (w to lub tamto) przekazałby część swojego podatku na rzecz swojej kościoła (czy innej instytucji wyznaniowej). A co z ateistą? Na co on przekazałby ten jeden procent? No cóż, na drogi, szkoły, wojsko…”

    Chyba nieuważnie czytałeś. Cynik sugerował wzór szwajcarski, gdzie ateista nie musi przekazywać kasy na żaden związek wyznaniowy – po prostu zaoszczędziłby tę kasę. Zresztą u nas 1% na OPP też nie jest obowiązkowy. Tyle tylko, że nie oszczędza się, jeżeli się nie przekaże. Jest to jedynie przywilej przeznaczenia tego 1% na cel wybrany przez siebie (oczywiście spośród celów uprawnionych przez państwo do takiego dofinansowania). Ateista na „drogi, szkoły i wojsko” płaci równo, tak jak wszyscy, a swój 1% może zadeklarować na OPP całkowicie niezwiązaną z jakąkolwiek religią. Dopiero kiedy tego nie zrobi, pozwoli decydować o przeznaczeniu tej – drobnej w istocie – kwoty urzędnikom.
    Ale problemy – i to poważne – leżą gdzie indziej. Pierwszy problem, to wątpliwość, jaka nasuwa się przy założeniu, że ten system miałby być docelowo głównym nurtem finansowania kościoła. Wpisanie tego finansowania w system podatkowy to krok w złym kierunku (z punktu widzenia samego kościoła) o tyle, że przesuwa fakt płacenia na kościół w stronę skojarzenia z czymś co jest obowiązkowe, z podatkowym haraczem. Oczywiście to tylko skojarzenie, ale na takich skojarzeniach buduje się demagogie, które służą ideologicznej walce z kościołem (jak np. krzyki palikociaków, żeby opodatkować księży, którzy wszak płacą podatki, albo opodatkować tacę, która – jak ktoś już zauważył – pochodzi z darowizn pieniędzmi już ciężko opodatkowanymi).
    Drugi problem – jeszcze poważniejszy, to fakt, że ten procent miałby pochodzić z podatku dochodowego. Tu niestety kościół stawiając się w roli beneficjenta tego podatku, mógłby nabrać nieprzejednanej wrogości w stosunku do tych (jakaś ekskomunika?), którzy nawołują – jak najsłuszniej zresztą – do likwidacji podatku dochodowego w ogóle. Tym samym stałby się (a czy już nie jest w jakimś stopniu – to inna sprawa) kolejnym czynnikiem betonującym chory system, w którym żyjemy.

    1. kościół stawiając się w roli beneficjenta tego podatku, mógłby nabrać nieprzejednanej wrogości w stosunku do tych (jakaś ekskomunika?), którzy nawołują – jak najsłuszniej zresztą – do likwidacji podatku dochodowego w ogóle.

      Bardzo dobry punkt!

      1. @cynik9
        Bardzo słaby. Po pierwsze, likwidacji podatku PIT nie będzie.
        Po drugie, jakby była – to wszyscy zainteresowani po prostu zażądają alternatywy.

        Wreszcie likwidacja PIT to głupota skrajna – znosi jedyną namacalną dla szarego obywatela reakcję „płacę-wymagam”. I tak już straszliwie słabą.
        Pierwszy do likwidacji jest CIT – w ogóle sama idea opodatkowania firmy jest bez sensu. Wpływy przedsiębiorstwo przeznaczy tak czy inaczej na 1. inwestycje 2. wynagrodzenia i inną działalność operacyjną 3. oszczędności. Wszystko tak czy inaczej trafi w końcu do ludzi i tam może zostać w czytelny sposób opodatkowane.
        Co najwyżej, ewentualnie, jakiś „manipulacyjny” rodzaj „podatku Tobina” – typu 0,1% od obrotu, naliczany kwartalnie.

        Następne powinny być podatki pośrednie – VATy, akcyzy i inne. Albo do całkowitej likwidacji, albo do zastąpienia „VATem statystycznym” – jedną, niską stawką rzędu 1% – po prostu aby wpływy z podatku pozwalały na monitorowanie zalezności i przepływu kapitału w całej gospodarce.
        Większość wpływów Państwa powinna być księgowana w jawny sposób tam, skąd pochodzi – czyli od podatku dochodowego,wypracowywanego bezpośrednio przez obywatela, płaconego przez wszystkich w jednej stawce, z jedną kwotą wolną od podatku. Stawce odpowiednio wysokiej, ale w przynajmniej 2/3 rozdysponowywanej w opisany przeze mnie lub Hansa sposób. Włącznie z publikowaniem przejrzystych i starannych ROZLICZEŃ,

        To umożliwi kolejną rzecz – podzielenie PIT na część obowiązkową dla wszystkich i część opcjonalną. Części opcjonalnej można nie płacić, natomiast kosztem rezygnacji z konkrentych świadczeń z danej listy ze wszystkimi tego konsekwencjami finansowymi.

        Finansowanie Państwa bezpośrednie z PIT, zamiast akcyz i podatków pośrednich, pozwoli też na fundamentalną rzecz dla wolnego rynku: proste i mierzalne porównanie efektywności kosztowej różnych inicjatyw.

        1. Z czasem, wzorem Kandyjskim, podatki – PIT obowiązkowy i PIT ochotniczy – można by rozbić na lokalne i federalne. O ile dopracujemy się sensownego modelu samorządnosci, czyli NIE obecnego gdzie w zasadzie powielamy na niższym szczeblu struktury państwa. Modelu w którym zniknie niepotrzebna rejonizacja i w którym kompetencje lokalne od krajowych będą ściśle rozdzielone.

          Jeden ZUS – jakby nie patrzeć – jest znacznie tańszy w utrzymaniu od kilkunastu OFE, a równie skuteczny 😀

          1. Jeden ZUS – jakby nie patrzeć – jest znacznie tańszy w utrzymaniu od kilkunastu OFE…
            Nie dla państwa które na OFEs nie musiało nic łożyć…

            PIT obowiązkowy i PIT ochotniczy – można by rozbić na lokalne i federalne
            Dziwna selektywność… jeden wielki ZUS ma być dla kogoś tańszy a jeden wielki PIT to nie? Jest jedna metoda zrobienia PIT-u bezcennym – wyciepać go pod rododendron today! 😉

        2. Likwidacja PIT to głupota skrajna – znosi jedyną namacalną dla szarego obywatela reakcję „płacę-wymagam”. I tak już straszliwie słabą.
          Skrajną głupotą jest utrzymywanie PIT w jakiejkolwiek formie, którego jedynym efektem jest karanie obywatela za pracowitość i za inwencję a którego koszty ściągania są większe niż wpływy.
          Skrajną naiwnością jest wierzenie że obywatel w demokracji innej niż ściśle lokalna widzi jakikolwiek związek między czymkolwiek w otoczeniu i pieniędzmi jakie wysłał do Warszawy.

          1. @cynik9
            Tak, skrajną głupotą jest to że wszystko kosztuje 🙂
            Bo powinno się tylko zarabiać, najlepiej za darmo i dostawać też za darmo ? 🙂

            Tak czy inaczej jakąś pulę pieniędzy po prostu trzeba będzie wydać, a inną zaoszczędzić. Kwestia zwrotu z zapłaconych pieniędzy.

            I dlatego ja w Polsce jednak wolałbym, kosztem ZUSu, płacić na państwową służbę zdrowia. Bo nie uśmiecha mi się perspektywa budowy i opłacania „bezpieki” która od pseudoprywatnej służby zdrowia (zazwyczaj funkcjonującej na kadrze, obiektach, sprzęcie opłaconych z publicznej kasy) wyegzekowałby poziom usług zbliżony choćby do publicznej służby zdrowia.

            Najlepsza inwestycja to unikanie kontaktu z obojętnie jaką służbą zdrowia – natomiast w Polsce AD 2011, w Publicznej ma się jakąś tam niewielką szansę. Pseudo”prywatna” to gwarancja kłopotów.

          2. @Cynik9

            > którego jedynym efektem jest karanie
            > obywatela za pracowitość

            Przesadzil Pan. Sa jeszcze inne efekty. Jak np. pretekst do oficjalnej inwigilacji obywateli. No i oczywiscie argument dla politykow, ktorzy przeciez zawsze moga przed wyborami obiecac, ze wreszcie dopieprza bogatm.

        3. @Antey. Za socjaluchow zniesienia nie tylko PIT czy CIT ale innych podatkow nie ma co się spodziewać. Nie po to oni podatki stworzyli, zeby je teraz znosic. To raz.

          Dwa, to co piszesz, że likwidacja PIT to głupota, to właśnie jest głupotą z twojej strony. Jaka znowu relacja płacę-wymagam? A co to innych podatkow sie nie placi? Zresztą czego tu wymagać? Biurokracja jest po to, żeby podatnik był dla niej a nie na odwrot. Trzeb zlikwidować koryto, uprościć podatki, zejść z poziomem urzędnikow do poziomu sprzed końca PRL i tyle. Łożąc coraz większe kwoty do budżetu, niczego wymagać nie możesz. Możesz zejść z tego świata, lub wyjechać i być opodatkowany gdzie indziej.

          Po trzecie, to co postulujesz o CIT można powiedzieć to samo o PIT (też trafia do społeczeństwa). Poza tym, jeżeli ja zrobię mojemu mechanikowi zęby, a on mi w zamian samochod, barterowo, to łapę kładzie na to skarbowka. PIT jest nie tylko zły, ale też niemoralny!

          Po czwarte, firmy płacące CIT, mogą przecież zyski wytransferować za granicę, więc argument, że i tak te pieniądze trafią do ludzi, jest nie do końca trafiony.

          Po piąte, podatek od pracy, czyli PIT jest chorym tworem, ktory obecnie jest i tak niewielkim wpływem do budżetu.

          Po szoste, VAT nie może bym mniejszy niż 15%, minimalna akcyza podobnie jest nam narzucana, więc bajki opowaidasz.

          Po siodme, wpływy z PIT (czy tam CIT) nie są tym tym rodzajem podaktow, ktore powinny głownym wpływem budzetu, bo zwyczajnie zagląda się ludziom pod kołdrę. Poza tym, po co mam robić na PIT, jak mogę zostać kontraktorem na CIT i tej PITy nie płacić.

          Podatki od obrotu, ewentaulnie akcyzy, podatki od eksploatacji złoż naturalnych, pogłowny, redukcja funkcji państwa, to jest to co jest potrzebne!

          Co do opcjonalności świadczeń i podatkow, to pełna zgoda. Co jest przymusowe nie może być dobre, więc nie płacę na ZUS, NFZ, to znaczy, że tego nie otrzymuję i gra muzyka.

          1. @Triton

            a.d.1 zniesienie podatków – Ty…do mnie to piszesz ? To nie ja fantazjuję o zniesieniu PITu. Dla mnie świętem byłoby uczciwe, pełne ubruttowienie pensji oraz powrót do czasów ustawy Wilczka i Rakowskiego….

            a.d.2 Podatki pośrednie są pięknym przykładem psychologizowania „co z oczu to i z serca”. Wyraźny młot w postaci własnoręcznie wypełnionego PITu wbił by każdemu do głowy rzeczywiste koszty, a więc i relację kosztów do zysków. Władza o tym wie, i stąd były już pomysły aby PITy rozliczał…. pracodawca. Zresztą, w okrojonej (narazie) formie to już funkcjonuje.
            PIT osobisty jest niewygodny. Podatki pośrednie są po prostu niebezpieczne.

            a.d.3 Podatek to kapitał i – obojętnie jaki – jest w formie daniny ściągny od społeczeństwa. Chodzi o sposób jego naliczenia i rozliczenia.

            a.d.4 Nie ma czegoś takiego jak transfer zysków. Co najwyżej firma w danym kraju jedzie na stratach – a to akruat w Polsce się dzieje na ogromną skalę.

            a.d.5 Nie obchodzi mnie, co opodatkujesz i jak to sobie nazwiesz – podatek albo płacony świadomie i bezpośrednio przez obywatela, albo żaden. Trzeciej opcji być nie powinno, to oszustwo.

            a.d.6 Zanim kolejny raz zarzucić mi „opowiadanie bajek”, to uprzejmie informuję że stawki VAT mogą i są być mniejsze od 15%. Wreszcie, o ile się orientuję to ograniczenie unijne, więc zakładasz z jakiegoś powodu obowiązek istnienia i przynależności do UE.

            a.d.7 Zostanie „kontraktorem” niczego nie zmienia – i tak zapłacisz podatek, w zależności od formy działalności.

            Przyjrzyjmy się Twojej propozycji:
            – akcyzy – już mamy i to obłedne…taa…bardzo liberalne rozwiązanie
            – podatki od eksploatacji złóż naturalnych – ABSURD
            i tak jest to drogie
            – podatek obrotowy uderza w firmy o niewielkim marginesie zysku. Jak masz Gross Margin 40% to możesz sobie podatek obrotowy płacić. Jak masz 4%….to już wygląda cienko. To tak naprawdę taki rodzaj „katastru” – drenujący z zasobów mniej zarabiających i transferujący ten podatek do zamożniejszych ergo, korposocjalizm.

  16. @Cynik9

    A ja zupelnie nie rozumiem po co deklarowac datki na kosciol w zeznaniu podatkowym. Przeciez po prostu mozna pojsc do kosciola i dac te pieniadze na tace.

    W temacie finansowania Kosciola Katolickiego przez panstwo, to skonczy sie to chyba dopiero wraz z upadkiem ukladu pookraglostolowego, ktorego Kosiol Katolicki wydaje sie byc strona.

    A patrzac na to jeszcze z innej strony, to jesli kasa podatnikow ma juz koniecznie byc wydana przez kogos innego, niz przez nich samych, to niech juz lepiej idzie na Kosciol Katolicki niz np. na partie polityczne.

  17. @Antey
    Ewidentnym sukcesem okazała się akcja 1% na OPP – pytanie, dlaczego nie poszerzyć jej na 20% czy nawet 80% całego odprowadzanego podatku dochodowego

    W moim mniemaniu powinny być przez państwo stworzone fundusze celowe (na edukację, na zdrowie, na bezpieczeństwo wewnętrzne), z którego każdy otrzymywałby na specjalne konto określoną ilość kasy co roku wynikająca z podzielenia kwoty funduszu na liczę mieszkańców. Obywatel mógłby wydawać te kwoty wyłącznie na określony cel (na edukację, na zdrowie, na bezpieczeństwo wewnętrzne) płacąc za usługi lub przelewając ową kwotę na konto innej osoby, ale na ten sam fundusz specjalny. Z niewykorzystanej kwoty co roku 10% byłoby pobierane na cele wspólne, np leczenie cudzoziemców, osób bez obywatelstwa, finansowanie szczególnie drogich operacji itp. W ten sposób każdy dokonywałby wyboru, czy lepiej jest wesprzeć edukacje swojej córki, siostrzenicy, czy zamiast próbować edukować lenia wesprzeć dziecko sąsiada.-) Podobnie z leczeniem – leczyć chore dziecko, czy babcie, a może po trochu tego i tego. Również bezpieczeństwo to wsparcie policji lokalnej, czy raczej straży miejskiej, a może jakiejś formy milicji obywatelskiej (nie mylić z milicja za komuny.-)

    @Bartosz Klimek
    jedynym sensownym rozwiązaniem jest dodatkowy podatek, niezależny od podatku dochodowego

    Pomysł taki sobie i jedynie wzmocni feudalne struktury w Kościele, przy okazji likwidując jego faktyczną niezależność. podejrzewam, że jest to jeden z pomysłów agentów SB w sutannach, których było tam zawsze sporo.

    @PP
    Pomysł opodatkowania wiernych w połączeniu z likwidacją nieusuwalnosci proboszcza z parafii (to nastapiło lata temu) spowoduje zanik braku zdania szeregowych przedstawicieli KK (proboszczów oraz wikariuszów) oraz mozliwosć dyscyplinowania księży poprzez finanse w tym i niewygodnych dla władz

    Oczywiście, że ma to na celu zamordyzm i trzymanie za mordkę zarówno wiernych, jak i księży. Państwo jako kolejny pośrednik między Bogiem a jego wyznawcą.-) Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wierni jakiegoś kościoła lub wyznania sami się opodatkowali i sami płacili ten podatek, zwłaszcza, że w przypadku Kościoła Katolickiego mamy do czynienia z wielkimi zorganizowanymi strukturami. W tym kontekście usuniecie religii ze szkoły byłoby pożyteczne, bo wzmocniłoby Kościół jako organizacje obywateli-wiernych.

    1. pomysły Hansklossa to socjalistyczny bajdurzenie, sam się dziwię że wchodze jeszcze czasem na Twoj blog. Hehe jasne rząd zabiera wszystkim pod przymusem, tworzy mi konto i zmusza mnie do wydawania tak jak rząd chce na leczenie czy na coś tam. Szczena opada co ci socjaliści jeszcze wymyślą. Najlepszy tekst to zabieramy wszystkim, a potem dzielimy po równo (czyli niesprawiedliwie) Ręce opadają. Ile to już socjalistycznych pomysłów było i ile jeszcze będzie jak tu wydawać cudze pieniądze, byle tylko ich nie zostawić człowiekowi w jego własnej prywatnej kieszeni.

      Co do dodatkowego przymusowego podatku na Kościół to oczywiste jest że ludzie zaczną deklarować że są niewierzący i do tego wzrośnie niecheć do Kościoła. Tak jak na Zachodzie, więc Kościół musiałby być głupi gdyby się na to zgadzał. Natomiast odpis 1% czy dowolnego procenta z podatku który tak czy owak państwo nam zabierze, to większość zrobi chętnie, byle tylko rządowe hieny dostały mniej.

    1. Zgadzam się z przedmówcą. Ten „szwajcarski” turysta, to taki trochę farbowany ;). Jak wspomniałeś to albo Austryjak, albo Bawarczyk (ew. „Bajer” (-ant) ;))

      Reszta artykułu się zgadza (potwierdzam, że podatki na kościół wyglądają tak jak to opisał cynik9)

  18. Ten pomysł KK to przejaw zamordyzmu. Dotychczas pieniądze szły z dołu, tj. od proboszcza do biskupa. Pomysł opodatkowania wiernych w połączeniu z likwidacją nieusuwalnosci proboszcza z parafii (to nastapiło lata temu) spowoduje zanik braku zdania szeregowych przedstawicieli KK (proboszczów oraz wikariuszów) oraz mozliwosć dyscyplinowania księży poprzez finanse w tym i niewygodnych dla władzy. Moim zdaniem będzie to duży krok do marginalizacji KK. Podatek będzie przechodził przez aparat państwowy i co gdy nie zostanie przekazany (bo trzeba dać na sprzątanie po paradzie gayów) Problem finansowania KK przez budżet można rozwiązać poprzez reprywatyzację zabranego przez I komunę majątku, przy okazji można by oddać wszystkim a nie jak dotychczas tylko zwracano synagogi.

    1. „majątek kościoła”?

      A skąd on się wziął? Księża wypracowali uczciwie w pocie czoła? ;)))

    2. Sprawa prosta – limit na OPP zwiększamy do 1.5%, każda parafia może być OPP.
      – niewrzący mogą skierować 1,5% „na Owsiaka”
      – wierzący 1,5% do swojej parafii (lub pół na pół – OPP i kościół)
      – finansowanie pozostaje oddolne.

      Przy proponowanym 1% (ale oddzielnym) na kościół ewidentnie chodzi o ekumenizm 😉
      nie ważne na kogo ważne że 1% się kościoły podzielą.

  19. Cala ta dyskusja o budzecie kosciola moze sie zakonczyc wylewaniem dziecka z kapiela, a niektorzy z nas, w zaleznosci od zglaszanego w niej poparcia, moga sobie sami sprawic niedzwiedzia przysluge.

    Nalezy wspomniec ze jakas czesc srodkow finansujacych kosciol plynie na dofinansowanie szkol publicznych,(przedszkoli zlobkow, przytulkow i domow dziecka), ktore nie ksztalca duchownych, a w ktorych znaczna czesc prac wykonywanych przez zatrudniony personel np. przez siostry zakonne ma charakter 'spoleczny’.,Instytucje te moga sie pochwalic porownawczo nienajgorszym poziomem ksztalcenia absolwentow czy wychowywania i opieki nad dziecmi.

    Dochodzi do tego kwestia dofinansowania pomocy spolecznej (Caritas, hospicja, rehabs, domy samotnych matek i takie tam) ktora jest wlasciwie rownolegla lub komplementarna do dzialalnosci placowek panstwowych, jednak podejrzewam ze tansza i bardziej skuteczna, a przynajmniej (tam gdzie ma to zastosowanie) nie grozi odbieraniem dzieci przez urzednika rodzicom o niskim statusie materialnym-(tak jak np. w Norwegii).

    Dalej, warto wspomniec o restauracji i utrzymywaniu zabytkow 'kultury narodowej’ bedacych w gestii kosciola (elewacje, i wnetrza, podziemia i stropy, freski, obrazy, pomniki, rzezby) , ktore maja zblizony status turystyczny i uzytkowy co budynki historyczne pozostajace pod zarzadem panstwa.

    W zwiazku z powyzszym, nie sadze zeby wlasciwe bylo dzis dobieranie sie do tylka kosciolowi, a pozostawienie mechanizmow finansowania obowiazujacych w publicznych sferach szkolnictwa, kultury materialnej, opieki spolecznej, w formie niezmienionej.

    Podejrzewam ze z tej kasy ktora kosciol dostaje na tace, moznaby spokojne zapewnic finansowanie biezacych potrzeb ksiezy jak i administracji koscielnej, wlaczajac w to zabawy w wojskowych kapelanow, ale obawiam sie ze funkcjonowania szkol, przedszkoli, domow dziecka, zarzadzania zabytkowa materia koscielna, pomoca spoleczna juz nie.

    Walka z kosciolem w tym zakresie moze paradoksalnie doprowadzic wiec do wiekszej monopolizacji wspomnianych uslug przez panstwo, a w konsekwencji wiekszych kosztow fiskalnych takiego rozwiazania (panstwo wydaje sie mi byc mniej efektywne niz kosciol w wydawaniu publicznych srodkow na te same cele)

    Pozostaje wiec kwestia religii w szkolach ktora spokojnie mozna traktowac niemalze rownolegle z nauka etyki- w tym wypadku chrzescijanskiej- czyli tozsamej z polskim modelem kulturowym. Czy jest ona wazniejsza od wychowania obywatelskiego, plastyki, wiedzy o kulurze, etyki ogolnej ew. filozofii? nie wiem. Czy warto ja likwidowac dla idei multi-kulti, milli-vanili lub tutti frutti, albo dla tworzenia przestrzeni ktora moga wypelnic inne, bardziej agresywne prady religijne, lub jeszcze wiecej socjalistycznego belkotu, tak jak w Szwecji czy wspomnianej Danii? watpie.

  20. Dokładnie jak wyżej, ten z tym 1% na Kościół to tak jak dotychczasowym 1% na OPP, jeśli go nie przekażemy na Kościół kasa i tak pójdzie do budżetu państwa. Tak więc nie ma tak jak w Szwajcarii, łapy państwowe są jeszcze bardziej lepkie.
    A przez takie podatki jak w Szwajcarii czy Niemczech, to Kościół corocznie traci tysiące zadeklarowanych wiernych. Naprawdę księża tacy oczytani a chyba jednak austriackiej ekonomii nie doczytali. Tak samo zresztą z religią w szkołach. Póki religia była w kościołach było dobrze, jak trafiła do państwowych szkół, to się wypaczyła. Księża nadal nie wierzą że w ten sposób niszczą własną wiarę. Podejrzewam że przychylając sie do wejścia do UE też liczyli na dojenie pieniędzy z UE, ale dopiero teraz powoli dociera do nich jak chrześcijaństwo jest prześladowane w UE.

    1. > Podejrzewam że przychylając sie do wejścia do UE też
      > liczyli na dojenie pieniędzy z UE…
      I się nie zawiedli. Odbiorcą mniej więcej 15% unijnych dopłat do rolnictwa jest w Polsce Kościół Katolicki,

      > , ale dopiero teraz powoli
      > dociera do nich jak chrześcijaństwo jest prześladowane w
      > UE.
      j.w.

      1. Odbiorcą mniej więcej 15% unijnych dopłat do rolnictwa jest w Polsce Kościół Katolicki
        Nie jest to wykluczone ale może jakiś link?

  21. dodatkowy podatek jest zupełnie bez sensu – jak ktoś będzie chciał dać na kościół to może dać i bez wypełniania formularzy.
    Niech rząd zmniejszy podatek o 1% a macie jak w banku że moher komando pewnego ojca wyśle mu zaoszczędzone pieniądze 😉

  22. Warto jednak zwrócić uwagę, że episkopat chciałby, żeby był to 1% odjęty od podatku dochodowego – na tej samej zasadzie co dotychczasowy 1% na OPP. Zatem wierzący (w to lub tamto) przekazałby część swojego podatku na rzecz swojej kościoła (czy innej instytucji wyznaniowej). A co z ateistą? Na co on przekazałby ten jeden procent? No cóż, na drogi, szkoły, wojsko… czyli to, z czego korzystają wszyscy, niezależnie od wyznania. Zatem dalej coś tu nie gra.

    Tak naprawdę jedynym sensownym rozwiązaniem jest dodatkowy podatek, niezależny od podatku dochodowego. Oczywiście należałoby wówczas jednocześnie zmniejszyć podatek dochodowy w stopniu odpowiadającym likwidacji funduszu kościelnego (pewnie byłyby to jakieś promile), albo umówić się, że te kilkadziesiąt milionów zł zasili, powiedzmy, resort nauki.

    1. @Bartosz Klimek
      Szybka riposta władzy powinna polegać na wyrażeniu zgody aby zarejestrowane związki wyznaniowe mogły otrzymać status OPP i korzystać z istniejącego mechanizmu. Sprawa załatwiona.

  23. Już mam przed oczami wizytę kolędową kiedy dzieci kładą na stół zeszyt z religii a rodzice PIT.

    Pozdrawiam.

    1. To niestety całkiem realne – ale cóż, w Polsce Hierarchia musi się jeszcze nauczyć starej prawdy, że nie ten przyjacielem, kto buduje złote mosty…
      … a dzieci kładą nie tylko zeszyt od religii, ale również indeksy do bierzmowania i parę innych dokumentów które ostatnio wymnożyły się w zastraszającym tempie.

  24. a propos właśnie Polikot proponował taki sposób finansowania partii i akurat ten jego pomysł uważam za godny zastosowania.

    1. Partie w ogóle nie powinny być finansowane – tylko opierać się na pieniądzach członków, ograniczonych do stałej wpłaty per capita.

    1. @PS
      Dla porządku należałoby podlinkować drugi artykuł, o tym jak podobne kwestie są rozwiązywane w innych krajach. Mnie bardzo podoba się rozwiązanie Duńskie.

      I nie odmiennie przy tym temacie nachodzą mnie wątpliwości natury ogólnej:
      [1] Przymusowe finansowanie jakiejś tam organizacji pozarządowej budzi odruch sprzeciwu. Częściowo słuszny, ale w dziwny sposób zanikający u najgłośniej krzyczących, gdy tę dobrowolność chciałoby się rozciągnąć na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne,
      czy choćby finansowanie abonamentu RTV….
      [2] W interesie każdego jest, aby Państwo Polskie radziło sobie równie efektywnie z własnymi środkami, jak Kościół
      [3] Ewidentnym sukcesem okazała się akcja 1% na OPP – pytanie, dlaczego nie poszerzyć jej na 20% czy nawet 80% całego odprowadzanego podatku dochodowego, pozostaje otwarte…. bo nie podniesione. Budżet i tak nie ucierpi, bo PIT nie jest aż tak znaczącym kontrybutorem do dochodów państwa jak VAT, akcyzy a dałby poczucie – i to nieźle uzasadnione – realnego wpływu na działania Państwa. Niech obywatele w takim referendum się wypowiadają czy chcą wspierać Policję, Wojsko, Służbę Zdrowia, Socjal itp. Decyzję o rozdysponowaniu można by aktualizować kwartalne.
      [4] Jeżeli jakaś wspólnota ma być finansowana przez członków, to niech działa na prawach Fundacji – publikuje sprawozdania i tyle. Fakt pośrednictwa Państwa (jak w Niemczech czy Szwajcarii) jest wtedy w ogóle zbędny.

    2. Hmm, Kościół „dostaje” pieniądze już obciążone podatkiem (na tacę), więc wara od tego co i komu daję z własnych dochodów. Jeśli chodzi o katechetów, to niekoniecznie dostaje to Kościół. Część katechetów, to zwykli „cywile” nie pełniący żadnej posługi duchowej (zwykli pracownicy najemni), podobnie jak osoby wykładające w szkołach etykę. Tak przy okazji, to obciążanie podatkiem darowizn uważam za bandytyzm (wielokrotne opodatkowywanie tego samego dochodu).

      1. @HeS
        Wielokrotne opodatkowywanie tego samego w Polsce jest istotnym problemem. Tak samo jak opodatkowywanie spadków i darowizn.
        Natomiast zauważ, że praktycznie wszystko inne opłacasz z już raz opodatkowanych pieniędzy.
        Z formalnego punktu widzenia – tak państwowego czy kościelnego – nie ma znaczenia czy katecheta jest osobą świecką czy duchowną. Musi spełnić adekwatne wymagania obu stron co do pracy w szkole, i jest tak samo opodatkowywana i opłacana jak każdy inny nauczyciel.
        Natomiast problem polega na tym, że płacą na to niezainteresowani.

Comments are closed.