Linie tanie niesłychanie

Tak zwane „tanie linie lotnicze” są niemożliwie tanie. A wszystko niemożliwe staje się, jak wiadomo, możliwe, jeżeli tylko dorzucić parę biletów NBP lub innych banków centralnych… Całość więc przypomina trochę sprzedawanie taniej herbaty na dworcu kolejowym. Herbata wprawdzie jest tania jak barszcz, i wrzątek też. Tyle że trochę trudno wziąć woreczek do ust i popić wrzątkiem, co było obiektem popularnego żartu z ludzi radzieckich za czasów realnego socjalizmu. Potrzeba do tego jeszcze kubka i to właśnie kubek dobija łączną cenę konsumpcji taniej herbaty do spodziewanej normy. W wyniku czego tania konsumpcja tania dłużej nie jest.

W przypadku „tanich linii lotniczych” takim kubkiem jest limit bagażu podręcznego 10 kg. Jeżeli już wycwaniliśmy się wystarczająco rezygnując z normalnego bagażu, co jest typową metodą wyrównywania cen „tanich linii lotniczych” do normy, to bagaż podręczny jest kolejną przeszkodą do sforsowania. Bardzo trudną, w dodatku, bo nie tylko musimy garnitur upychać kolanem w niemożliwie małej przestrzeni.

Problemem jest co tak na dobrą sprawę  upchnąć można w 10 kg? Sam laptop 3 kg, plus zasilacz następne 0.5 kg. A tu trzeba przecież jeszcze w czymś chodzić i coś z sobą wziąć. W rezultacie cokolwiek zaoszczędziliśmy na niewielkim „podręcznym bagażu” tanich linii lotniczych oddajemy z nawiązką na hotelową laundry service czy przy pierwszej wizycie w sklepie aby uzupełnić „zaoszczędzone” części garderoby. Zaczynamy wtedy od razu rozumieć tajne porozumienie miedzy tanimi liniami lotniczymi i tanimi hotelami w wyniku którego przy rezerwacji lotniczej internetem zawsze pojawia się usłużnie na ekranie „tani hotel”. Wszystko jest nadal tanie niesłychanie, z czego się cieszymy. Tyle że koszty zebrane zusammen do kupy zaczynają szybko przewyższać cenę biletu lotniczego klasy business plus hotelu trójgwiazdkowego.

Limit bagażu podręcznego 10 kg jest w tym wszystkim wyjątkowo perfidnym nonsensem, obliczonym wyłącznie na dobijanie ceny „tanich linii lotniczych” do linii mniej tanich.  Ten sam limit wagi 10 kg obowiązuje przecież zarówno grubasa z 160 kg żywej wagi ciała jak i 60 kg chudzinę. Gdzie tu logika? Chudzina mogłaby przecież przewozić ze sobą cały hurtowy ładunek laptopów a i tak samolot wzbiłby się w powietrze dużo łatwiej niż z grubasem z jednym laptopem. Że zajmowanie 1.5 miejsca przez tego ostatniego już pominiemy…

Na sugestie cynika9 wprowadzenia łącznego limitu wagi na pasażera plus jego bagaż podręczny „tanie linie lotnicze’ jednak dotychczas nie zareagowały…  😉

39 Replies to “Linie tanie niesłychanie”

  1. A ja lecialem niedawno Tomasem Cookiem na Cypr. Bagaz glowny – 15kg podreczny 5kg… Z powrotem zmiescilo sie nawet par butelek winka…

    Smieszniejszy byl natomiast autokar Tomasa. Bylo sobie malzenstwo Szkotow. Pani przeszla sie nad morzem w spodenkach 3/4 i fala je zamoczyla od spodu powiedzmy do kolan. Nie wpuscili ich do autokaru wiazacego turystow na lotnisko gdyz sa mokrzy! I muieli kupowac taksowke. W sumie to stac ich wiec nie ma co zalowac. A bagaze mieli po 27kg kazdy. Jesli ich zwazyli to mogli sie zdziwic…

  2. OT: my tu sobie o tanim lataniu po Europie a tymczasem CDSy na euro-pacjentów wystartowały pionowo w kosmos wyprzedzając „trzeci świat” i tym samym ustanawiając „świat czwarty”. kilka rodzynków którymi zakrztusić się może nie jeden europejski MinFin, nie mówiąc już o komisarzach KE :

    Obligacje włoskiego rządu, kierowanego przez Silvio Berlusconiego, są oceniane gorzej niż egipskie.

    Jeszcze większe ryzyko rynek przypisuje papierom francuskim. Za ich ubezpieczenie trzeba zapłacić już 1,85 proc. ich wartości nominalnej rocznie, więcej niż w przypadku papierów peruwiańskich (1,78 proc.).

    Ryzyko plajty Francji rynek ocenia na 15,3 proc., czyli m.in. o ponad 1 punkt proc. wyżejod prawdopodobieństwa bankructwa Tajlandii i o 3 punkty proc. wyżej od ryzyka fiaska finansów Malezji. Paradoksalnie jednak Francja wciąż cieszy się najwyższym ratingiem największych światowych agencji.

    Podobnych zaskakujących zależności jest więcej. Od początku roku notowania CDS ukraińskich prześcignęły te oparte na długu portugalskim

  3. z calym szacunkiem, panie cynik, ale czepiaj sie pan innego plota.
    jak sie komu nie podoba latanie tanimi lotniami, to niech se lata za potrojne pieniadze i zje kanapke. smacznego.

  4. A mi sie cos tu nie zgadza.Przeciez to nie 10 kg tylko 15 kg normalnego bagazu plus 10 kg w podrecznym to razem 25 kg-nie zadna rewelacja ale z biedy ujdzie.Nie lubie Ryana bo sa strasznie chciwi i jakby sie dalo to kazaliby placic za oddychanie „ich” powietrzem ale w sumie jakosc uslugi(taka sobie)odpowiada cenie(tez takiej sobie).Jak sie lata dosc czesto to sie kalkuluje-to taki tramwaj na 2-3 godziny a jak sie leci do USA czy Egiptu pare razy dluzej to wiadomo ze sie nie bierze „tramwaju” tylko „limuzyne”(czyli normalna linie).

  5. Sporo podrozuje tanimi liniami bez bagazu i mozna sie przyzwyczaic. Nalezy sie liczyc z tym , ze albo waza albo mierza albo jedno i drugie. R ma podluzne sztachetki ,a W poprzeczne .To tez ma znaczenie. Kola tez nie moga wystawac. Wszystko juz przetestowalam. Najciezsze rzeczy – na siebie + kieszenie. Widzialam ludzi wyrzucajacych do kosza torbe na laptopa. Alkohol kupiony w strefie bezclowej musi sie zmiescic do bagazu podrecznego, podobnie jak torebka – kontroluja przy wejsciu do samolotu.Spokojnie mozna sie zmiescic na tygodniowy wyjazd. Mam zminiaturyzowany zestaw – pasty do zebow,szamponu i balsamu do wlosow jak i kremu. Zwykle jeszcze cos kupuje w miejscu pobytu. Raz tylko zapalcilam nadbagaz za lot czarterowy. Bylo 15 kg + 5kg ,a nie jak myslalam 15+10. Frycowe sie placi – nie sprawdzilam na stronie internetowej. W sumie rum nie byl taki tani jak planowalam.Tanie linie sa naprawde tanie .
    Co do lotu u wsch.sasiada to lecialam dawno,dawno temu ze stolicy „niedzwiedzia” do naszej (koncowka lotu transatlantyckiego)- samolotem ,w ktorym bylo lodowato. Owijalismy sobie nogi gazetami. Herbata goraca i nawet woda goraca sie skonczyla.Te 2 godziny byly najdluzszym lotem jakim pamietam.Kazda minuta wydluzala sie w nieskonczonosc. Juz nigdy potem nie kupilam biletu w firmie A.

  6. Z tymi tanimi cenami to wiadomo, że w dużej mierze są to sztuczki marketingowe. Podobnie jest na przykład z taryfami rozmów telefonicznych czy z kosztami prowadzenia kont bankowych. Ważne żeby klienta zainteresować rzekomo bardzo dobrą ofertą , wiedząc że albo nie będzie mu się chciało ślęczeć nad regulaminem i liczyć dokładnie albo machnie ręką na dopłatę w rozsądnej wysokości ( choć często nie zainteresowałby się ofertą gdtyby od razu zobaczył całkowity koszt – i niby człowiek to zwierze rozumne ). Cóż. W końcu ktoś musi na tym interesie zarobić i w tym znaczeniu wszelkie dopłaty są jak najbardziej logiczne. 😉 Za mistrzostwo świata uważam regulamin jednej z linii ( nie wiem czy nadal obowiązujący ) przewidujący opłatę za bagaż, za nadbagaż i za … brak bagażu…

  7. Limit bagażu podręcznego 10kg/osoba, niezależnie od wagi osoby ma sens, bo bagaże kładzie się do luku bagażowego, który więcej nie zmieści, a siedzenie zmieści tak samo 50kg jak i 100kg. Różnica w wadze pasażera powoduje pomijalną różnice w zużyciu paliwa.

    Dodatkowy bagaż musi być w luku bagażowym, a załadunek doń i zeń to dodatkowe koszty obsługi.

  8. Drogi Cyniku, zgadzam sie z teza, ze wiele oplat w tanich liniach lotniczych jest wrecz idiotycznych, ale taki juz jest ich urok. Wiele razy latam miedzy PL a UK i wiem jak bardzo uciazliwe moze byc wazenie bagazu. Ale kazdy rozsadny czlowiek kupujacy bilet w tego typu liniach moze przeciez tego oczekiwac. Placisz malo, wiec wymagaj malo.

    A wbrew pozorom, 10kg to wcale nie taki koniec swiata. Mozna upchnac ciuchy na dobrych kilka dni. Sztuka jest zalozyc najciezsze buty/spodnie/bluzy i plaszcze na siebie. Czlowiek wyglada wtedy troche jak choinka, ale przeciez mozna sie rozebrac zaraz po wejsciu do samolotu.

    Tak sie sklada, ze jutro wlasnie lece tymi liniami ponownie i musze spakowac sie w bagaz podreczny (bo wyjazd tylko weekendowy, wiec nie warto placic za wielka walizke). Mysle, ze nie bedzie wiekszego problemu.

  9. Ostatnio leciałem tanią linią w cenie drogiej, czyli PLL LOT. Ważyli bagaż podręczny. Limit wynosił, jak się okazało, 6 kg! Co prawda nadanie jednej sztuki bagażu zasadniczego nie wymagało dodatkowych opłat, ale kto lubi czekać potem ponad 20 minut przy warszawskiej karuzeli?

    Nawiasem mówiąc wylot był spóźniony o godzinę, bo – zupełnie jak w taniej linii – LOT czekał, aż jego samolot przyleci z poprzedniego rejsu. W pierwszą stronę wylot był spóźniony o 1,5 godziny, a przylot o dwie, bo z powodu małej liczby pasażerów linia zdecydowała się zmienić samolot na mniejszy (i wolniejszy – odrzutowiec został zastąpiony przez turbośmigłowego ATRa).

    1. W jakiej linii masz 6kg podręcznego? Z tego co pamiętam to gdzieś w PL na trasach regionalnych były takie limity.

      A poza tym, tak ciężko było sprawdzić przed lotem ile wynosi ten limit? Volenti non fit iniuria…

  10. Oj socjalizm wychodzi kolegom i kolezankom zza kolniezyka: chcieliby cos miec a zaplacic to juz nie bardzo…Daliscie sie zlapac na slowo „tanie”, naiwni, na tej samej zasadzie jak ci, co sie lapia na „bezplatne” (sluzbe zdrowia, na ten przyklad). A teraz sie oburza kolezenstwo, ze nie „bezplatne”, nie „tanie” tylko drogie i do du*y.

    1. Ja nie narzekam. Ci „tani”:
      1. Latają tam gdzie ci „duzi” nie latają.
      2. Latam z podręcznym bo po co mi na parę dni brać dużo bagażu, oszczędzam w ten sposob dzień-dwa spędzone na lotnisku w oczekiwaniu na nadanie i odbior bagazu. Mogłoby być 15kg zamiast 10kg, żeby się nie bawić w szopki, ale jakoś daję radę. Wymiary oczywiście muszą być…
      3. Są bardzo często dużo bardziej punktualni od tych „dużych”.
      4. Nawet jak dodasz opłaty za bagaż rejestrowany, to często wychodzi i tak taniej.
      5. Latam na trasach europejskich i serio, bez puszki piwa, kubka soku, paluszkow czy jakichs orzeszkow, nie wspominajac, o odgrzewanym posilku spokojnie wytrzymam.

      Natomiast w „dużych” jest całe zaplecze socjalno-związkowe zarządzane często (LOT) przez preziow z nadania partyjnego, to nic dziwnego, ze ciężko im konkurwać z tymi „tanimi”.

      Pozostaje tylko psioczyć na nasze kochane „opiekuńcze” państwa, ktore opodatkowując co się tylko da zaczynając od paliwa, podatku od CO2, podatki lotniskowe, a na placach pracownikow konczac sprawiają, że ceny biletow lotniczych są jakie są, czyli duże. A mogłby być spokojnie tańsze, dużo tańsze. Nawet 1/3 obecnych. I na to trzeba narzekać. I TO GŁOŚNO!

  11. Cynik ma racje. Limit 10 kg bagazu jest wrecz smieszny. Do tego czesto gesto dochodza dodatkowe oplaty tzw. lotniskowe, za to, tamto i sramto.
    Jak jest dluzszy lot to za kazdy kubeczek wody czy paluszki tez chca dodatkowe pieniadze.
    Kiedy 10 lat temu lecialam luftwaffe na trasie Wawa-San Francisco mialam ze soba bagaz podreczny (max wymiar), oprocz tego checked-in dwie wielkie walizy, kazda po 32 kg. I to bylo wliczone w cene biletu.

    3 miesiace temu lecialam ta sama luftwaffe na trasie SFO-Gdansk. Bagaz podobny i… zaplacilam $600 za nadbagaz. Jak sobie liczylam, ile bym zaplacila lecac tanimi liniami to mi wyszlo 3 razy wiecej niz cena biletu.
    Za dwa dni lece z Polski do Buenos Aires i trasa wyglada tak, ze najpierw autobusem do Madrytu, a potem stamtad samolotem. Czemu? Bo doplaty za nadbagaz na krotkim locie Polska-Madryt by mnie po prostu zabily.

    W normalnych liniach (lufthansa, british airways, united) bagazu podrecznego zwykle sie nie wazy, jesli nie zmiesci sie na polke nad glowa albo w ostatniej chwili okaze sie, ze nie ma miejsca – otagowuja to i wsadzaja do luku bagazowego bez zadnych dodatkowych pieniedzy. W tanich liniach nie dosc, ze waza, to jesli przekroczy sie limit kasuja dodatkowa kase.

    1. No i pewnie zapłaciłeś 20$ za lot, prawda? Bo za takie mniej więcej pieniądze czasami podrożuję Ryanairem lub Wizzairem. Zazwczyaj się mieszczę od 50 do 100 funtow za return. Sporadycznie jest to 120. W okolicach swiat, gdzie ludzie dostają biegunki i placa po 250 funtow za bilet nie latam, więc mi to zwisa, że wtedy się ceny zbliżają do tych „dużych” przewoźnikow. Duzych w cudzyslowiu, bo Ryanair ma ponad 100 maszyn.

      Poza tym, tam gdzie latam, to Lotem, czy też Lufą, BA czy innym KLMem nie dolecę, więc oni są kompletnie niekonkurencyjni.

      Nie jest tak źle, jak to panowie obsmarowywujecie…

    2. Z Polski do Madrytu autokarem? Szalona…
      To sa dwie doby (8 godzin postoju by kierowcy sie wyspali). Bedziesz zje…ana jak kon po westernie.
      Ja taka podroz mam za soba i nigdy wiecej, bez wzgledu na koszt lotu.

  12. Co do ciuchów w bagażu, to dużo zależy gdzie lecimy. Ubrania w Szwajcarii chyba będą droższe niż w Bułgarii czy Hondurasie. Tylko, że jak kupimy ciuchy w Hondurasie, to jeszcze trzeba z nimi wrócić. Albo kupić tam dom, żeby mieć gdzie je trzymać.

  13. dla mnie to wszystko jedno i tak nie mam miejsca na kolana w zadnej linii :/

    Denerwujace sa dodatkowe atrakcje jak celebracja wejscia na poklad:
    – kolejki do macania przez straz
    – macanie w poszukiwaniu czegos ( ostatnio babka macala moja zone i 8miesiecznego brzdaca)
    – kolejki do wejscia na poklad ( szczegolnie gdy lataja polacy, my lubimy kolejki)

    A tak pozatym to polskie lotniska i ich sluzby przebijaja to wszystko glupota, kiepskim zarciem i gownianymi parkingami.

    1. kiepskim zarciem
      Tutaj muszę obronić trochę Okęcie. W starej knajpie pamiętającej czasy PRL jadłem tam przed paroma laty absolutny specjał – polski żurek podany w autentycznym chlebie, z przykrywką także z chleba. Moi goście aż zaniemówili z wrażenia… Opłaca się przylecieć na samo to… 😉

    2. Macanie przez straż, to chyba masz wszędzie. Nie zależy to przecież od przewoźnika, prawda?

      Kolejki na pokład to też wina przewoźnika, nie?

      Nie tylko na lotniskach w PL spotaksz się z głupotą, kiepskim żarciem i fatalnymi parkingami! No i co do tego mają przewoźnicy?

      1. Dokładnie tak. Jeśli chodzi o security to zapraszam do wiecznie rozbudowywanego i zawsze zatłoczonego/przeciążonego Frankfurtu (tego głównego, nie Hahn). Nie poproszą o zdjęcie butów (lepiej to już zrobić difoltowo bez pytania), a potem jest biiip i „może pan tutaj podejść, bitte ?”. A jak im podniosą security level z jakichś powodów (tu na szczęście ciut zluzowali), to nawet przy bramce lotu do Polski (i nie tylko do Polski,to be fair) potrafią skaner postawić.

  14. Ja leciałem kiedyś liniami wewnątrzchińskimi – lot na 2 tys. km. Na lotnisku czekalem 2 h, zanim zaczelismy kolowanie, turbulencje caly lot, samolot mial ze 30 lat, burze na zewnatrz (w ciemnosciach). W koncu gdy ladowalismy to pilot tak agresywnie do tego podszedl, ze wszystkich niezle rzucilo. I wtedy stwierdzilem, lepiej nie oszczedzac na lotach. Tamten kosztował ok. 120 $ (pięc lat temu, teraz takie ceny w Chinach niemożliwe). Chociaz z drugiej strony KLM wewnątrz Chin nie lata.

    1. Teraz takie ceny to już abstrakcja. W ubiegłym roku miałem okazję lecieć trzema różnymi połączeniami wewnątrz Chin (fakt, duże miasta) i wszystko było ok. Więcej, posiłek jaki podali był naprawdę niezły (regularny hot meal), mimo że lot trwał 3-4 h. Mają teraz taką regułę, że przynajmniej jedna osoba w każdej załodze musi mówic po angielsku, a absolutny hit sezonu to pytanie „Jaką ?” (i tutaj kilka pozycji do wyboru) na moją prośbę o herbatę 🙂
      Niezłym folklorem jest natomiast to, co Chińczycy potrafią zabrać jako bagaż podręczny. Ogólnie, rozwija się to bo rynek wewnętrzny jest ogromny. Z drugiej strony, nadal bardzo dużo Chińczyków jeździ pociągami (ponoć doświadczenie samo w sobie), bo na latanie ich jeszcze nie stać.

      1. Jechałem pociagiem, HK – Kanton; oraz Ningbo – Shanghai. REWELACJA. Bilet taniutki (coś ok. 10$), pociąg przerastający standarem nasze IC o lata świetlne. To były pociagi pospieszne. Chyba trafiłem na nowe składy, bo wagony wręcz jeszcze pachniały. Ludzi sporo, ale bez przesady. Traumatycznym przeżyciem to byłaby podróż dla Chińczyka naszym pociagiem powiedzmy relacji Przemyśl – Szczecin.

  15. Nie wiem, jakimi ty liniami lotniczymi leciales w Rosji, moze na jakims zad… ups, dalekim miejscu miejscowymi liniami. Mieszkalem w Rosji prawie 6 lat, moja praca byla zwiazana z czestymi podrozami po tym kraju. Jezdzilem pociagami, latalem.. I albo, ze tak sie wyraze, koloryzujesz, albo miales wyjatkowego pecha lub kiepska sluzbe zamowien. Wiekszosc normalnych linii lotniczych (aeroflot, s7, utair) ma na wewnetrznych liniach boeingi albo airbusy. Tylko raz mi sie zdarzylo leciec an-24 (jakas wlasnie mala miejscowa linia), a i w nim nie bylo siatek na torby tylko normalne schowki, a wnetrze bylo zadbane. O wrazeniach dzwiekowych z samolotow turbosmiglowych nie ma co mowic, one nie zaleza od linii tylko od samolotu. 🙂

    A punktualnosc pociagow dalekobieznych w Rosji to jeszcze inna historia, nasze koleje moga sie jeszcze wiele od nich nauczyc.

    Tak ze nastepnym razem zamawiaj bilety w dobrej agencji. :)))

    1. Samolot to był jakiś odrzutowy Ił, nie żaden Antonow, a lot z Kazania do Nowosybirska, więc duże miasta, a nie zadupie, poza tym daleka trasa. Z powrotem warunki były lepsze – TU-154. 🙂
      Linie faktycznie jakieś niszowe, coś z Ural w nazwie.
      Do Moskwy z Kazania natomiast Aerofłotem w dwie strony starymi Tutkami. Airbusów i Boeingów w ogóle mało się widuje, no ale może coś się poprawiło bo w Rosji byłem w 2002r.
      Pociągi faktycznie kursują punktualnie. Wynika to z systemu ruchu na torach. Jedno spóźnienie wywołuje lawinę opóźnień nie do odrobienia czasami przez kilka dni.

      1. No to jesli il, a w nazwie linii Ural, to leciales szerokokadlubowym Il-86 Uralskich Avialinii. Juz tam te ily nie lataja, ale ja sie zalapalem na jeden z ostatnich rejsow tego samolotu z Ekaterinburga. Nad glowami we wszystkich 86 byly normalne szafki,

        http://www.aviatablo.ru/aircraft/il-86/?gallery=1&show_all=1

        a te siatki… Pewnie wchodziles dolnym trapem

        rossiya-airlines.users.photofile.ru/photo/rossiya-airlines/115781641/xlarge/137422358.jpg

        (pomyslowe rozwiazanie, linie nie musza placic za podstawienie schodow lub moga operowac na lotniskach, gdzie schodow nie ma :)), a tam na dole byly takie polki z siatkami, gdzie mozna bylo duza torbe zostawic (wygodne, bo nie trzeba bylo na karuzele wrzucac bagazu) a potem sie szlo do gory na poklad pasazerski.
        W starych samolotach faktycznie takie siatki byly(widzialem w jakims muzeum), ale to daawniej niz w 2002 bylo… No chyba, ze leciales ilem 18 😀

        Teraz w Rosji tuszki i ily to rzadkosc (chyba ze te nowe), standardem sa Airbusy i Boenigi. Po prostu ekonomia. Silniki „burzujskich” samolotow sa oszczedniejsze niz radzieckich.

  16. Warto jeszcze zaznaczyć, że „tanie linie” inkasuja opłatę za zapłatę za bilet, co śrdnio podbija cenę biletu o 40-50 zł.

    Mimo wszystko i tak jest taniej…

  17. Czasami rzeczywiście bardziej opłaca się upolować tani lot z LOTem czy Luftahansa (za 350 zl w dwie strony można polecieć do więszkości krajów europejskich), ale już nie czepiajmy sie tak bardzo tanich linii lotniczych. Pewnie, że tylko czyhają na nasze błędy (brak wydrukowanego biletu -20 euro za drukowanie na lotnisku), ale ani razu nie zdarzyło mi się żeby ktoś ważył moją podręczną walizkę – ważne żeby miała odpowiednie wymiary. A parę razy udało mi się polecieć gdzieś za 2 euro. Do tego zawsze można zainwestować w płaszcz z 20 kieszeniami:]

  18. @Cynik9

    Jak sie kiedys wybralem na tramping do Iranu (w sumie prawie na 6 tygodni) to moj plecak wazyl dokladnie 22 kg. Wlaczajac w to primusa do gotowania i zapas puszek i suchego prowiantu na 2 tygodnie pobytu w gorach. Fakt, ze jechalem bez laptopa. Zatem 10 kg to naprawde nie jest tak malo, jakby sie moglo wydawac.

  19. Jak narzekacie na nadbagaż i opłaty, proponuję przelecieć się rosyjskimi liniami na trasie wewnątrz kraju. W samolocie, którym ja leciałem nie było szafek na bagaż, tylko siatka jak w starym autokarze, siedzenia w większości były popsute, a wnętrze wyglądało jakby zdemolowali je kibole. Wrażenia akustyczne też niesamowite.
    Ciężko uwierzyć, że leci się liniami w imperium gazowo-naftowym. 🙂

  20. Drogi Cyniku,

    Z całym szacunkiem się czepiasz. Zgadza się, że firma na R łoi niemiłosiernie klientów, np. doliczając 20 PLN za użycie karty kredytowej, czy pewnie niedługo za skorzystanie z toalety. Z autopsji – przez przeszło pół roku wykonywałem kontrakt IT w Londynie. I w zasadzie dzięki Ryanairowi (prawie zawsze punktualnie i na czas) co tydzień na weekend bywałem w domu. Z mojego podrzeszowskiego lotniska Ryanair lata codziennie lub dwa razy dziennie do kilku destynacji w UK.

    Gdybym chciał korzystać z usług np. LOT to płaciłbym 10 razy więcej i musiałbym się klekotać 5 godzin do warszawy. A tak 15 minut na lotnisko i po 2,5 h na miejscu, stamtąd kolejką do miejsca przeznaczenia.

    W większości przypadków latałem tylko z laptopem tam i z powrtotem. No dobra – tam zawsze wiozłem polską wędlinę i polski chleb, z powrotem ew. jakiś gadżet elektroniczny czy kilka zabawek dla dzieci.

    Wszystko zależy do czego ktoś używa tanich linii. Podsumowując plusy, folklor „Ryanaira” mi wogóle nieprzeszkadzał, co najwyżej robiliśmy sobie w biurze żarty z ich procedur.

    Z Ryanairem wiąże się też pewna anegdota, leciałem kiedyś Londyn-Dublin (R lata kilka razy dziennie) i usłyszałem fajny komunikat, jak załoga witała pasażerów: „… our crew today is Marek, Ania, Gosia and Ewa” – tylko piloci byli anglosasami. Co dziwne na rejsach „do/z Polski” raczej polskich steardów nie dają.

  21. Doświadczony turysta zmieści się w limicie 10kg bagażu na dowolnie długi wyjazd w umiarkowanym/ciepłym klimacie pod warunkiem, ze nie wymaga on cięższego sprzętu (butle tlenowe itp.). Da się nawet w to wszystko wcisnąć mały ponton 🙂

    Kilka przykładów:
    https://just-hike.blogspot.com/

    3kg lapek to przeszłość, dla tych co mają ADHD i się kręcą są netbooki, waga takiego to około 1kg 😉

    Howgh!

  22. Sam limit bagażu podręcznego to często jest straszak – chyba nigdy nie zdarzyło mi się lecieć z normatywnie lekką walizką. Rekord – 27kg w bagażu podręcznym 🙂 Ale to było za pięknych studenckich czasów, kiedy każda konserwa była na wagę złota 🙂 Natomiast na pewno są linie, trasy i miejsca gdzie to kontrolują dokładniej. Ponoć w przypadku lotów czarterowych zawsze jest drobiazgowa kontrola wagi i wymiarów.

  23. Zaiste jadąc na dwutygodniowe wakacje trudno zmieścić się w 10 kg. Jadąc na weekendowy wypad czy to turystyczno-krajoznawczy czy imprezowo-alkoholowy limit ten nie ma znaczenia – podobnie z wyjazdami „biznesowymi” czyli na parę godzin – nie każdy potrzebuje do tego zaraz „business class”. Nie potępiałbym tak w czambuch tanich linii. Lecący do Egiptu czy na Kanary mają z reguły lot wyczarterowany i mogą napchać waliz znacznie więcej. Reasumując nie sposób zgodzić się mi tym razem z cynikiem. Trochę strzał kulą w płot.

  24. Skomentuje to tak: ostatnio mialem okazje leciec UK-Francja-UK. W pierwsza strone lot byl AirFrance: 400euro, jedna przesiadka, paczka slonych paluszkow za darmo, godzina opoznienia. Powrot Ryanairem: 50euro (razem z bagazem) lot bezposredni, opoznienia brak…

    1. To co mi sie zdarzyło w Ryanairze to sie nadaje na gag w durnej komedii. Wykupiłem tam tzw pierszenstwo wejscia na poklad. Ok. Bramka wejsciowa : jakis jełop Polak każe sie ustawiać w dwie kolejki : jedna dla tych pierszenstwem druga dla reszty. Wszyscy sie wepchali do tej z pierszenstwem mimo ze nie mieli pierszenstwa. A ja z racji tego ze stalem najblizej i za mną ustawiła się kolejka bez pierszeństwa od razu daję swój bilet. Jełop mowi mi że to kolejka dla tych bez pierszenstewa i każe mi spadać do drugiej kolejki, przepuszczając chwile potem gościa bez pierszenstwa stojącego za mną. Jak zacząłem robić awanturę, że to paranoja, że wpuszczają tych bez pierszenstwa przede mną to zaczeli grozic mi ochroną i nie wpuszczeniem na pokład!!! Ostatecznie wpuszczono mnie na poklada jako jednego z ostatnich. A reklamacjęmogłem sobie wysłąć tylko faxem do dublina… ciekawe kto prywatnie ma w domu fax… Dlatego NIGDY WIĘCEJ RYANAIRA!!! Aha, obsługa była polska. Nic dziwnego ze w innych krajach mają polaków za idiotów…

Comments are closed.