O roku ów! kto ciebie widział w naszym kraju...
Rok 1988 był rokiem bohaterskich zmagań wszędzie. W Polsce rząd Messnera bohatersko walczył z 60% inflacją. Na pomoc przywołano nawet Wyspiańskiego którego bezczeszczono potem na banknotach 10000 zł. Co prawda nie aż tak jak później Moniuszkę na banknotach 100000 zł ale zawsze. No a co powiedzieć ma Reymont który zdobił banknoty milionowe w 2 lata później? Chyba tylko tyle że z inflacją to tak jak z narkotykami. Jak już bank centralny raz wciągnie inflacyjnego bakcyla to na dobre. Oraz że walczyć z inflacją wprawdzie można ale, jak z każdą walką, nigdzie nie stoi że musimy zwyciężyć…
Ale nie tylko w komunistycznej jeszcze Polsce szalał wówczas bank centralny. Banki centralne szalały wszędzie walcząc o swoje prawa dymania mass en masse. W Bazylei wyszły wszystkie razem z klasyfikacją ryzyka aktywów bankowych (układ Basel I). Podzieliły sobie w tym celu aktywa na klasy ryzyka i przyznały klasę 0% – zero ryzyka – każdemu długowi rządowemu OECD. Nieco więcej ryzyka zdaniem banków miał dług sektora publicznego. Na fifty-fifty oceniono długi hipoteczne a w najbardziej ryzykownej klasie 100% znalazł się dług sektora prywatnego.
Procenty miały służyć do ważenia aktywów trzymanych w tzw. 'tiers’. W dwóch pierwszych z nich banki miały utrzymywać 8% „risk weighted assets”. Mimo skomplikowanej bankowej arytmetyki efekt tej bankowej standaryzacji był przewidywalny i prosty jak drut. Zamiast trzymać całą kupę bardziej ryzykownego długu i go kłopotliwie analizować najwygodniejsze dla banków stało się po prostu trzymanie mniejszych aktywów ale za to w 'zupełnie pewnych’ obligacjach rządowych.
I co najważniejsze – w każdych. Był to oczywisty nonsens który wymyśleć mógł jedynie komitet bankierów centralnych. No ale przecież czyż wielbłąd też nie jest wersją konia wymyśloną przez komitet? Nonsens tego założenia był oczywisty od początku dla każdego z jakimkolwiek doświadczeniem w sympatycznej Italii i dajmy na to w Niemczech. Wszyscy oprócz bankierów centralnych dobrze wiedzą że jeśli żyć i nie umierać to tylko w słonecznej Toskanii! I to bez żadnych aluzji! Broń Boże przypadkiem nie w Schleswig Holstein którego sama nazwa niczego dobrego nie wróży… Ale z kolei jak oszczędzać pieniążki to raczej w banku niemieckim niż włoskim. Południowcy nigdy nie mieli specjalnego drygu w tę stronę. Zawsze podchodzili do money bardziej na luzie niż typy nordyckie. Gdy jej brakowało – no problem. A cóż szkodzi trochę poddrukować? Nigdy też nie mieli problemu z nadmiarem zer na banknotach, od których niektórzy na północy wciąż dostają oczopląsu i łatwo mylą je z wartością. Ach, gdzież te czasy kiedy za przejazd Autostrada del Sole płaciło się kilka tysięcy… lirów oczywiście…
Waga zero dla ryzyka długu rządowego OECD oznaczała że dług włoski, hiszpański czy grecki miał być odtąd tak samo dobry jak dług niemiecki. Banksterzy usiłowali wmówić reszcie że wbudowana w naturę ludzką południowa nonszalancja dla poważnego podejścia do money w jakiś sposób wyparowała. Że greckie czy hiszpańskie DNA doznało cudownego przemorfowania w niemieckie. Hmm, hmm… Może i doznało. Ale sprawdzać to zalecalibyśmy nie wcześniej niż po 100 latach… 😉
To kuglarstwo bankom centralnym w dużym stopniu się jednak udało, nie bez pomocy słusznego skądinąd hasła „równego pola gry” dla wszystkich oraz modnej wówczas globalizacji. Plan Basel I istotnie stymulował przez pewien czas globalne współzawodnictwo między bankami. Efektem tego była jednak przede wszystkim szybko postępująca koncentracja kapitału w rękach kilku globalnych graczy, kosztem banków lokalnych tradycyjnie bardziej konserwatywnie podchodzących do spraw ryzyka.
Korzystając z globalizacji obfity od zawsze gejzer rządowych obligacji włoskich, na ten przykład, dokapitalizował włoskie banki papierem o ryzyku uznanym za zero. Więcej, znalazł się w portfelach innych banków na całym świecie. Bo jak zero ryzyko to zero, niech żyje nam globalizacja! Uwolniona od myślenia o ryzyku bankokracja, a może od myślenia w ogóle, kupowała dług państwowy na tony i tym się podpierając akceptowała coraz większe ryzyka, coraz głupsze deals i coraz większy lewar. Wszystko jedno jaki dług, byle by był OECD. To m.in. leżało u podstaw ekspansji banków do Europy wschodniej gdzie np. Unicredito przejął Bank Pekao (w 1999). Czemu to niby Unicredito miał przejmować Bank Pekao a nie na przykład odwrotnie? A no bo rząd włoski naprodukował mu obligacji o „zerowym” ryzyku na których mógł się lewarować dalej…
OK, przewińmy teraz taśmę do przodu i mamy obraz dzisiejszej nędzy i rozpaczy. Okazało się że suwerenne państwa mogą jednak zbankrutować i że kilku z nich praktycznie nie pozostaje nic innego jak się do tego przyznać. Ale banki wszędzie zalewarowane są po uszy długiem bankrutów o rzekomej klasie ryzyka zero. Samo więc przyznanie się że choć część z trzymanych „aktywów” bankrutów jest zero warta wymiotłoby precz cały kapitał własny i rezerwy. Bank byłby z miejsca technicznym bankrutem. Dlatego zbankrutować w sposób tradycyjny nie może. I dlatego przestraszone rządy zachodnie prędzej ukradną Kadafiemu w Libii 175 ton złota plus miliardy $$ po kontach zachodnich niż przyznają że ich banki zbankrutowały. Dlatego też klienci banków nie otrzymają do domu kopert z oświadczeniem typu „drogi kliencie, właśnie zbankrutowaliśmy, sorry, twoje oszczędności odeszły w krainę wielkich łowów”.
Co oczywiście nie oznacza że nie odeszły czy że właśnie nie odchodzą. Oznacza jedynie że dobre państwo dodrukuje to co odejdzie i że każdy będzie mógł żyć nadal w iluzji że wszystko jest git i w sam raz.
Jedynie przezorni się ubezpieczają….
Ejjj no wszytko dobrze ale … jaka jest różnica między: długiem rządowym OECD a długiem sektora publicznego. Czy to w gruncie rzeczy nie to samo ?
różnica między: długiem rządowym OECD a długiem sektora publicznego. Czy to w gruncie rzeczy nie to samo ?
W Europie w praktyce prawdopodobnie całkiem blisko. Trudno przypuszczać aby np. rząd PO dał zbankrutować rządzonej przez PO Wwie… W USA leży to trochę inaczej i republikański prezydent może kiedyś zechcieć zobaczyć jak wygląda bankructwo demokratycznej Kalifornii… A przynajmniej tak długo jak Kalifornia nie zacznie sprzedawać Chińczykom San Francisco… 😉 😉
https://quite-rightly.blogspot.com/2011/07/california-buys-san-francisco-new.html
Co prawda tutaj Kalifornia nie sprzedaje, a kupuje, ale niewątpliwie jest to oznaka zmiany warty na pozycji lidera światowej gospodarki.
A nooo teraz już wszytko jasne 😉
Dziękuję za podpowiedź… a tak na marginesie czy jest jeszcze dostępna promocja która obejmowała jedna lub dwie konsultacje telefoniczne w przypadku wykupienia prenumeraty TWO NUGGETS ? Coś mi się wydaje , że kiedyś takowa oferta była.
Pozdrawiam
konsultacje telefoniczne – niektórzy mają doskonałą pamięć! 😉
Z uwagi na nadmierny sukces i związaną z tym logistykę promocję tę musieliśmy przerwać po paru dniach. Być może dojdzie do powtórki jesienią ale na nieco zmodyfikowanych zasadach.
@ slav
Wymierna to ona będzie, jak Polbank pójdzie z torbami. Na chwilę obecną ryzyko, że pójdzie jest podobne, jak to, że pójdzie na dno PKO, które osiągnęło „aż” 12% pokrycie podczas stress-testu, co było wielkim powodem do dumy władz PKO 😉
A objęcie Polbanku nadzorem KNF było warunkiem koniecznym zgody tegoż KNF na fuzję ba naszym rynku Polbanku z Reiffeisen bankiem.
„Jedynie przezorni się ubezpieczają….”
No to ja dzisiaj lece do banku po kredyt. Na zakup domu na wyspach Hula-Gula z dzialka pod uprawe kartofli, bo lubie. Moze dadza.
Świetne połączenie tego, co ponad 20 lat temu, ze skutkami teraz. Ale ja bym trochę usprawiedliwił mędrców z Bazylei: po pierwsze, nie ma tam jodu, a to źle działa; po drugie, praktycznie nie mieli alternatywy – można było oprzeć wymogi kapitałowe na ratingach, ale do niedawna i tak wszyscy byli AAA; po trzecie, w 1988 nie było euro, każdy kraj mógł drukować sobie swoje drachmy i spłacać nimi własne długi – spłata była pewna, choć w niewiele wartym papierze.
Znakomity tekst.
A ja skończyłem uczelnię ekonomiczną po ’89, mając maturę sprzed tych wszystkich zafajdanych reform. Ale o Basel I czy Executive Order#11110 dowiedziałem się dopiero z tego bloga. W zamian słuchałem mojej ćwiczeniówki od mikroekonomii, która mawiała, że kodeks Boziewicza był zły, PONIEWAŻ był niedemokratyczny, doznając przeżyć mistycznych na sam dźwięk nazwiska Keynes. Aż boję się myśleć, czego dzisiaj uczy się studentów ekonomii…
Ad torero…
„Ćwiczeniówka… Przeżycia mistyczne :)” Była tego warta 🙂
Wiadomość dnia:
„Wczoraj Polbank, funkcjonujący w Polsce jako oddział greckiego Eurobanku, złożył w KNF wniosek o przekształcenie w bank krajowy. Dzięki tej zmianie Polbank przejdzie pod polski nadzór finansowy i będzie mógł korzystać z gwarancji, jakie dają Bankowy Fundusz Gwarancyjny oraz Skarb Państwa.”
czyli polska pomoc dla Grecji jest coraz bardziej wymierna, zyski – bank greckie, ale jak straty to malujemy go na bank polski. Jak tak dalej pójdzie to Polska odzyska wszystkie banki wykupione kiedyś przez zagranicę, i to chyba przymusowo 😉
https://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110716&typ=po&id=po01.txt
że każdy będzie mógł żyć nadal w iluzji że wszystko jest git i w sam raz
Ależ drogi redaktorze, całe nasze życie to iluzja a tylko niektórzy o tym wiedzą. Po co z tej iluzji nas wytrącać, przecież to lubimy. Oj niepoprawny jest Pan pesymistą..
@gregory – bo cynik pomimo że cynik skupia przyjmuje że bezczelność klasy politycznej jest skończona. Cynik czy system rzeczywiście padnie jeśli bezczelność głównego nurtu mediów i klasy rządzącej (nie tylko polityków) jest nieskończona czy tylko będzie dążyła asymptotycznie do katastrofy?
Na razie banki mogą kreować wartość pieniądza dowolnie do póki kupują obligacje, a za to rząd (y) robią co karze im International Mafia Financial. Dla mnie pierwszą oznaką kryzysu będzie że jednak przestaną się kryć na wzajem. Jak w mafii jak wszystko idzie jak trzeba wszyscy kochają taki układ ale jak coś się zaczyna sypać to każdy chce być koronnym i gada jak najęty.
Obstawiam, że w Stanach dogadają się jednak w sprawie powiększenia limitu długu. Nie sądzicie, że warto byłoby zakupić troszkę dolarów?
A cóż by to dało oprócz straty?
Jasne, że się dogadają.
Bo co mogą zrobić ?
sorry gregory śpij spokojnie do samego końca.
Gregory, nie widzisz faktów?
Właśnie wszystko się sprawdziło. Ale na razie żyjemy / większość z nas/, w sferze iluzji, że nas to indywidualnie nie dotyczy.
@ KGW
Myślę, że media nie są zakłamane. One robią to, co w demokracji robić muszą – ogłupiać i indoktrynować. Bo tutaj trwa totalna i nieustająca kampania wyborcza, z jednoczesnym dojeniem tych ogłupionych.
jasne jasne straszysz juz od dawna i co? nic sie nie sprawdzilo
W TVN nic o tym nie mówią więc też myślę, że coś jest nie tak z tym wpisem. Jak może być źle jeśli jesteśmy 4 producentem lokomotyw i 5 producentem kartofli na świecie?
Popieram! Cynik nie dość, że bezczelnie kłamie, insynuuje, podburza lud pracujący miast i wsi, to jeszcze do tego pisze zupełnie nie na temat.
Całkiem niedawno podobny komentarz pojawił się pod wpisem o możliwej korekcie w srebrze (o ile dobrze pamiętam). Następnego dnia przyszła korekta 😉
Świetny wpis. Czasem przyczyna i skutek są oddzielone sporym czasem i nie łatwo je powiązać, a Cynik robi to bezbłędnie kolejny raz. Czemu tego bloga nie cytują w prasie i telewizji? To moim zdaniem jednoznacznie dowodzi zakłamania tych mediów.
Cyniku – szacunek
Dla mnie to jeden z Twoich najlepszych tekstów. Pozdrawiam.