Komplet oficjalnie tonących PIIGS zamknęli ostatnio Włosi. To jedna z niewielu rzeczy która była w stanie nas ostatnio zaskoczyć. Nie, nie o całkiem prawdopodobne bankructwo sympatycznej Italii gdzieś po drodze tutaj chodzi. Ale kto to widział aby bankrutować w środku sezonu turystycznego! Czy ci Włosi nie mają już żadnego wstydu? Najwyraźniej nie słuchali premiera Tuska który w PE tydzień temu przekonywał publicznie że wszystko w EU idzie wspaniale i bagatelizował problem grecki. Wielu euro parlamentarzystom musiało to wyglądać na trudny do wyobrażenia rozbrat z realiami. Z drugiej strony wiedzą już teraz że 'Polak potrafi’ a więc o sukces polskiej „prezydencji” w EU mogą być spokojni.
Ale skąd właściwie wiadomo że Włochy są w kryzysie? To bardzo proste. Jak EU zwołuje pilne posiedzenie kryzysowe poświęcone Włochom i mówi że to tylko „koordynacja, nie kryzys” to wiadomo że jest kryzys. Coś jak bankier centralny który zwołuje nocną konferencję prasową aby oznajmić że żadnego kryzysu nie ma i że „wszystko jest pod kontrolą”. Wiadomo wtedy że nic pod kontrolą już nie jest. Albo gdy syn pożyczy kluczyki do samochodu i dzwoni potem o 3 rano zaczynając od „tato, nie denerwuj się”… Co należy wtedy robić? Zacząć się denerwować oczywiście!
W międzyczasie spreadom na obligacjach dwuletnich rozpadającej się Grecji, ciągle czekającej na infuzję kapitału polskich podatników obiecaną przez rząd, stuknęło 30%. Jeśli to premier Tusk bagatelizuje przedstawiając w PE sytuację w Grecji jako małe zawirowanie to powinien wyjaśnić, i to raczej przed wyborami, jakie spready uważałby za zawirowanie duże. Może 50%? A co na przykład o 100%?
Tak naprawdę to czy spready na długu greckim są 30% czy 130% nie ma już praktycznie większego znaczenia. Kraj i tak długu nie spłaci. Jaki kraj stać na płacenie 30% odsetek na swoich obligacjach i jak długo w tym wytrwa? Skazaniec więc tak czy siak zostanie powieszony, różnicę stanowi jedynie grubość gałęzi. Spread 30% sygnalizuje że rynki dochodzą w końcu do tej właśnie konkluzji, sygnalizując zanik wiary że czaszka grecka kiedyś się jeszcze uśmiechnie. A jeśli już to z pewnością nie do tego euro, co to miało być „silne jak Deutschemark”.
Ach, jakich to bzdur rządy nie naplotą a masy do wierzenia nie przyjmą… Inną był mający stać na straży silnej waluty bank centralny strefy euro, niezależny politycznie, któremu statutowo nie wolno nabywać długu państw członkowskich. A co mamy? Leżące na twarzy euro peso i bank skupujący masowo na komendę z Berlina i Paryża chłam obligacji zbankrutowanych PIIGS.
Masy w Europie najwidoczniej nie łapią jeszcze że wysoko zalewarowany ECB sam jest już także technicznym bankrutem. Przecież uznanie choć części bezwartościowych obligacji PIIGS które skupił za autentycznie nic nie warte (a/k/a oficjalne bankructwo któregoś kraju) wymiata praktycznie kapitał własny i rezerwy ECB do zera. Klasyczny bankowy bankrut.
Nie oznacza to jednak że ECB ot tak sobie spokojnie zbankrutuje. Jest przecież tworem politycznym a nie bankowym. W odróżnieniu zaś od bankowych trupów właściwych, jak Lehman Bros , twory polityczne są jak zombies – niby martwe a wciąż żywe, wciąż drenujące krew podatnika. Jak chociażby ZUS… Polscy podatnicy pod przewodem min.Rostowskiego nie powinni więc tracić nadziei. Będą jeszcze mieli okazję wyrzucić gdzieś te swoje €250 milionów które podjęli się wyrzucić. A może po wyborach staną się jeszcze bardziej „solidarni” i uradowani ponownym wyborem ministra Rostowskiego podwoją nawet stawkę? I jeśli nawet nie da się jej wyrzucić na ratowanie banków niemieckich i francuskich umoczonych w Grecji to na pewno znajdzie się szansa na ratowanie chociażby samego ECB.
O pardon me, jakie znowu ratowanie… Oczywiście żadnego ratowania ECB nie będzie ponieważ zostanie on, ma się rozumieć, jedynie solidnie „dokapitalizowany„…. 😉
A propos swinek, to polecam wczorajszy wpis na blogu prof. Rybinskiego. Polecam, gdyz nie tak dawno temu – o ile mnie pamiec nie myli pod koniec czerwca – w komentach na tym blogu wyczytalem, ze posadzanie prof. Rybinskiego o socjalizm jest niedorzecznoscia. W powyzszym wpisie prof. Rybinski zas czarno na bialym pisze o tym, ze jest zwolennikiem pomocy publicznej dla bankow, ktore stracilyby na bankructwie Grecji i innych swinek.
Luzik dzisiejsza bankowość polega na tym, że banki zamiast mieć pieniądze z naszych lokat mają ich coraz więcej z drukarni.
Po co bank ma Ci dać przyzwoity procent jak przedtem bywało – teraz po prostu jak będzie miał za mało pieniędzy (czytaj więcej pożyczy niż może, lub pożyczy tym którzy nigdy tego nie spłacą) to ktoś go uratuje „drukując” kolejne papierki, bo przecież w obecnym „kryzysie” bankom nie wolno zbankrutować.
Czytam akurat biografię jednego ze znanych ludzi medycyny. Jest tam taki lapsus ..”masz złożone w banku 1500 guldenów w formie lokaty, będziesz mógł wypłacać z oprocentowania 84 guldeny miesięcznie na swoje potrzeby..”
Hmm.. jak to się ma do dzisiejszej bankowości?
ps. w dzisiejszej rzeczywistości: wpłata 100 zł do banku powoduje po roku dług w stosunku do niego.
Luzik
Dzialania Orbana to tak jak z przedwojenna endecja skladajaca sie z 2 nurtow, pytanie tylko, ktory bedzie kontynuowany. Z jednej strony reczne sterowanie gospodarka i selektywne obciazanie kosztami reform a z drugiej strony realna obnizka podatku dochodowego i prawnego poczawszy od malych firm w zapowiedziach ma objac wszystkie. Wiele rzeczy wydaja sie awanturnictwem gospodarczym np. renacjonalizacja, ale widac tez stawianie jasnych fundamentow wprowadzajc zmiany do konstytucji o charakterze prawicowym. Moze to pomysl na systematyczne przeforsowanie w zlewicowanym spoleczenstiwe konserwatywno-liberalnych tresci w przyszlosci metodami poczatkowo populistycznymi, czas pokaze, nie ma jasnych powodow do zachwytu, ale na tle krajobrazu krajow postkomunistycznych widac szanse i nadzieje na przyszlosc.
Natomiast sprawa klubu PIIGS wyglada rozwojowo i jest szansa na stworzenie rownoleglej polnocnej grupy. Nie wiem czy to jest odkrywcze, ale malo sie mowi o Francji, ktora nie wyglada fundamentalnie tak mocno jak ja rysuja, ciekawie tez wygladaja male panstwa dosc mocno umoczone w finasowanie dlugow w europie. Belgia byla juz wymieniona, chyba jeszcze ciekawiej wyglada Luksemburg ktorego bilans bankow przekracza 18 krotnie PKB tego kraju a po wstepnych zestawieniach wiadac, ze ich akwizycja nie byla tak roztropna jak Szwajcarska.
jeszcze ciekawiej wyglada Luksemburg
Też zwróciłem na to uwagę. Myślę jednak że może to być podobna sytuacja co ze Szwajcarią w raportach BIS – mnóstwo szanujących się banków było do pewnego momentu klasyfikowane tam jako 'szwajcarskie’ ponieważ w CH miały siedziby, czasem nawet główne… 😉 Nie implikuje to jednak gwarancji państwowych ani nadzwyczaj surowego nadzoru bankowego w tym kraju jeśli bank ma tylko domicile tam nie prowadząc biznesu. To samo jest chyba z Luksemburgiem którego 0.5M obywateli by chyba oszalało gdyby każdy bank tam obecny zaczął ich obsługiwać… 😮 Podobna sytuacja może być także z Kajmanami. W sumie można chyba ostrożnie założyć że rozsupłać w razie czego gdzie kto jest umoczony i na ile prosto nie będzie… 😉
Czy ktoś może wie do kogo należy ECB? Chyba to cialo ma jakichs ojców założycieli tudzież udzialowcow? Z góry dziękuję za ewentualne źródło.
link
Drogi Cyniku litości – chociaż Ty nazywaj do końca rzeczy po imieniu.
Piszesz, że ECB skupuje to i tamto – mała poprawka kupować można wtedy jak się ma pieniądze – o ECB można już tylko powiedzieć, że wpisał to czy tamto do swojego bilansu.
To co się dzieje to jest już jakieś kompletne wariactwo – politycy wymyślają kolejne sposoby na rozwodnienie setek miliardów długów państw w bilansach kolejnych instytucji zarówno prywatnych jak i instytucjonalnych.
To tylko przedłuża agonię systemu, którego w żaden sposób nie da się już uratować przed kolapsem.
Teraz ma miejsce najzwyczajniejszy wyścig w tym kto szybciej potrafi drukować – ECB czy FED.
Na szczęście podkręcając tempo drukowania i udzielania kolejnych kredytów na spłatę poprzednich szybciej dotrzemy do właściwego punktu czyli zakończenia tego wielkiego szaleństwa i oszustwa.
no wiec – podsumowujac – wiac z pozycji w zlocie czy nie wiac?
kiedy nowy rekord?
MODERATOR: OFFTOPIC. WĄTEK ZAMKNIĘTY
A co oznacza „wysoko zalewarowany ECB”? Cyniku, uważasz, że to prawda, że jeżeli upadnie Grecja to razem z nim euro oraz czy jak padnie euro to padnie UE? Moim zdaniem to chyba nie jest tak do końca.
UE może i padnie, ale Euro nie. Biznes na to nie pozwoli i europejskie korporacje prędzej założą własny FED niż pozwolą na przebicie EUR-upiora kołkiem.
Na marginesie:
https://www.thelocal.de/national/20110713-36249.html
Niemieccy muzułmanie żądają imanów w armii… ciekawe, jaki procent stanowią w nieustannie redukowanej Bundeswherze.
Acha, i niedawno podano ciekawą statystykę: Niemcy w przeliczeniu na żołnierza mają nieprzytomnie rozbudowaną infrastrukturę i zaplecze administracyjne (oraz składy uzbrojenia itp). Wychodzi na to, że mimo faktycznego „downsizingu” oraz zorientowania na misje w rodzaju Afganistanu, Niemcy utrzymują zimnowojenne zdolności mobilizacyjne.
Chlopaki i dziewczyny. Nam tu skutecznie odwracaja uwage Wlochami i frankiem, a tymczasem FED od 12 dni nie skupuje obligacji USA. Bardzo mnie ciekawi kto to bedzie czynil i ile z tych obligacji nie bedzie wykupiona w ogole. Gdzies czytalem, ze w przeciagu najblizszych miesiecy trzeba wykupic cos $150-$160 mld obligacji?… robi sie juz naprawde goraco :/
I to prawdopodobnie jest główna przyczyna ostatniego zamieszania z europejskimi obligacjami. Ktoś bardzo chce pokazać, że amerykańskie są lepsze.
minfinowie są tak zajęci „dopuszczaniem różnych myśli” że zupełnie niezauważyli iż w międzyczasie sporo problematycznych obligacji powędrowało z banków do funduszy hedgeing’owych:
The problem is that the banks and insurers at the negotiating table no longer hold as much of the debt maturing through 2014 as they did a year ago. In May of last year, German banks and insurers made a nonbinding pledge to maintain about €8 billion in Greek debt and loans for three years. Yet the current Greek debt holdings of those institutions suggests they have sold some of their holdings anyway.
(…)
Analysts said banks were likely to have sold off short-term Greek debt because it trades at a smaller discount to face value than does longer-term debt. Meanwhile, hedge funds and other investors, who are likely to have bought up the paper, are less likely to be persuaded to engage in the debt rollovers being proposed by euro-zone governments.
Wkrótce może nawet
S-łowacja
M-alta
A-ustria
L-itwa
L-uksemburg
P-ortugal
E-stonia
N-iedrland
I-rland
S-pain
A-nglia
N-iemcy
D-ania
W-ęgry
C-ypr
S-łowenia
P-olska
Ł-otwa
W-ęgry
To jest bardzo dobra analiza rozwoju sytuacji. Sądzę, że formą przejściową mogłoby też być:
S-łowacja
M-alta
A-ustria
L-itwa
L-uksemburg
P – ortugalia
I-taly
G- reece
P-olska
E-stonia
N-iedrland
I-rlandia
S-pain
Napisałem 2 razy Węgry (małe przeoczenie)
S-łowacja
M-alta
A-ustria
L-itwa
L-uksemburg
P-ortugal
E-stonia
N-iedrland
I-rland
S-pain
A-nglia
N-iemcy
D-ania
W-ŁOCHY
C-ypr
S-łowenia
P-olska
Ł-otwa
ECB w razie czego dokapitalizuje się sam – w końcu ma prawo do drukowania kasy. Pytanie tylko czy nie zdenerwuje to troszkę zwykłego Niemca czy Austriaka, którego oszczędności musiałyby stracić jeszcze bardziej na wartości.
Co do 250 mln eurosów – nie wiem, czy w całym jewrobejlaucie (EFSF) udział Polski to nie jest 4 czy 5 mld euro. Oczywiście to „tylko gwarancje” rządu, więc nawet nie jest to wliczane do długu publicznego… Szacunek dla szczerości rządu, który swoich obietnic nie wlicza do zobowiązań!
Cyniku,
Mozna o komentarz?
https://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/56,33181,9915603,Szalenstwa_madziarskiego_wladcy_Viktora__Gospodarczy.html
Pozdrawiam,
Kuba
Pierwszym szaleństwem wydaje się nam przede wszystkim czytanie GW… 😀 ;-D
Co do „szaleństwa” Orbana to pierwszym punktem oceny jest czy polityk działa suwerennie i w intencji dobra kraju. W drugim punkcie można się zastanawiać jakie są te interesy konkretnie i jak są one bronione. W PL mamy ciągle trudności z punktem pierwszym… 😉 Potrafię sobie doskonale wyobrazić wycie socjalistów o krzywdzie „kapitalizmu i wolnej konkurencji” gdy leader kraju rozmontowuje skrajny korporatyzm – zmowę wielkiego biznesu i państwa która z powyższym nie ma nic wspólnego. To tak jakby nazwać Włochy Mussoliniego czy OFEs w PL wolnorynkowym kapitalizmem….
> Pierwszym szaleństwem wydaje się nam przede
> wszystkim czytanie GW… 😀 ;-D
I tu sie Pan myli! Czasem jest to dosc pasjonujaca lektura.
na mises.pl pół roku temu skomentowano Orbana jako pseudoliberała.
IMO to nie jest żadne szaleństwo tylko egzotyczna wersja zaawansowanego socjalizmu który nie mieści się w dotychczasowym kanonie.
@cynik9:
punktem oceny jest czy polityk działa suwerennie i w intencji dobra kraju.
a niby jak to ocenić skoro każdy ma własne, indywidualne wyobrażenie na czym polega „dobro kraju”?
każdy ma własne, indywidualne wyobrażenie na czym polega „dobro kraju”
Czy rzeczywiście? Mylisz chyba indywidualizm z wariactwem… 😉 Nie spotkałem jakoś nikogo kto by twierdził że wyrzucenie €250M ma cokolwiek wspólnego z dobrem kraju. Może te „wyobrażenia indywidualne” nie są tak losowe jak Ci się zdaje? A kto oprócz rządowych spin-masterów ma dłużej guts twierdzić że porzucanie własnej waluty na rzecz rozpadającego się euro ma z tym coś wspólnego?
Może te „wyobrażenia indywidualne” nie są tak losowe jak Ci się zdaje?
ależ ja nigdy nie powoływałem się na żadną losowość, ani tym bardziej na domniemaną „jednorodność”. ba, wręcz przeciwnie, często podkreślam że „wyobrażenia indywidualne” uporczywie oscylują wokół przekonania, że „w kraju będzie dobrze, gdy każdy będzie wreszcie godnie zarabiał” 😀 nie brakuje także takich, którym się wydaje że w kraju będzie lepiej jak np. powieszą wszystkich esbeków na latarniach. w jaki sposób to się ma przełożyć na dobrobyt – nie wiadomo. na pewno jednak komuś poprawi to humor ;D
w praktyce sprowadza to punkt pierwszy do oceny, czy polityk „działa suwerennie i w intencji poprawy naszego samopoczucia” 😀
względnie łatwo jest rozpoznać czy coś jest szkodliwe, natomiast gdyby łatwo było rozpoznać co jest dobre, to komunizm byłby najlepszym systemem na ziemi!
Nowe podatki, głupawe przepisy, ręczne gmeranie przy gospodarce, mrożenie kursu waluty (na czymś takim nie rozłożyła się czasem Argentyna?). Nie wróżyłbym tym działaniom zbyt wielkiej szansy powodzenia. Z drugiej jednak strony z pewnością jest to lepszy model niż zupełna bezczynność i czekanie aż wszystko pie….nie jak to np. ma miejsce u nas. Nawet jeśli Węgrom się nie powiedzie to mają okazję się czegoś nauczyć i będą lżej przechodzić kaca po załamaniu bo coś jednak próbowali robić. Zmiana stylu rządzenia następuje na Węgrzech w okresie względnej stabilizacji, a zatem łatwiej jest władzy patrzeć na ręce. Tymczasem tubylcy z Zielonej Wyspy Tuska dopiero w trakcie załamania będą szukać swojego „silnego człowieka” i pomysłów na wyjście z sytuacji , co znacznie zwiększa ryzyko zabrnięcia w ślepą uliczkę, np. dyktatury.
Nawet jeśli Węgrom się nie powiedzie
W tym rzecz. Jesteś w jogurcie i starasz się coś zrobić aby się stamtąd wydobyć. Może się to udać i może się nie udać. Ale masz przynajmniej leadera który stara się posprzątać po socjalizmie (korporatyzm jest socjalizmem), obniża podatki i nie truje w PE jaka EU jest wspaniała. Nie wyrzuca też narodowych pieniędzy w grecki scheiss i nie przebiera nogami aby zrezygnować z własnej waluty i z suwerennej polityki monetarnej. Dzięki zachowaniu której ma NB pewne pole manewru, w odróżnieniu od mogących jedynie wykonywać instrukcje centrali Greków.
Cóż, odwołując się do prawideł fizyki można powiedzieć, że mniej energii trzeba będzie włożyć w korektę kierunku ciała już wcześniej wprawionego w ruch (Węgry) niż wprawienie w ruch ciała pozostającego w spoczynku i zapadającego się w grząskie podłoże (Polska Republika Ziemniaczana).
Głównym problemem współczesnej Europy jest moim zdaniem gnuśność i marazm społeczeństw. Socjalizm jest tylko jego pochodną. Węgierski eksperyment jest o tyle ciekawy, że stanowi chyba pierwszą od lat próbę przełamania marazmu. Nie wiem jak się zakończy i gdzie prowadzi, nie jestem jasnowidzem, jednak za samą próbę i wyjście poza dominujący schemat działania (siedzę z założonymi rękoma, a jak dupnie to wyciągam rękę po kredyt) już należy się pochwała. Europejskie społeczeństwa są jak uczniowie klas nauczania początkowego, na zachętę powinno się je chwalić za samą inicjatywę, nawet jeśli popełniają przy tym błędy, jednocześnie oczywiście wskazując rozwiązania prawidłowe.
Dla przypomnienia, jeśli ktoś nie wie lub nie pamięta, pierwsza duża wyrwa w zdawałoby się monolitycznym powojennym bloku sowieckim spowodowana działaniem władz krajowych (czerwiec ’56 w PRL był inicjatywą oddolną) pojawiła się w 1956 r. za sprawą … Węgier. Czyżbyśmy obserwowali powtórkę z historii?
Ciekawi mnie kwestia Belgii, czy podzieli ona los świń? Czy oparcie gospodarki o frytki z majonezem finansowane z kieszonkowego eurobiurokratów wystarczy dla utrzymania się na powierzchni? Kwestia jest bardzo poważna, bo przecież jeśli Belgia dołączy do klubu bankrutów stracimy wspaniały świński skrót. Ewentualnie moglibyśmy zostawić na południu PIGS, a na północy zacząć sklecać coś nowego. Irlandia, Belgia, może w końcu Polsza albo Słowacja … BIP, PIB, PIS (łolaboga) … Eh, trzeba będzie poczekać na większą ilość literek scrabble. Optymalna sytuacja by była gdyby do Ligii Bankrutów dołączyła Polsza, Słowacja, Holandia i Estonia (akurat jak na złość coś tam zaczęli reformować), wtedy byśmy zrobili na południu PIGS, a na północy, do spółki z Irlandią, PENIS 😉