Kiedy już ktoś mógłby myśleć że prędko nocnego łomotania do drzwi przez uzbrojonych po zęby państwowych agentów przerabiać w tym kraju nie będziemy stało się to udziałem studenta żartującego z potknięć głowy państwa. Po parokrotnych próbach wprowadzenia cenzury internetu medium to nie daje jak widać spokoju rządowi premiera Tuska. Kolej najwyraźniej nastała na bezpośrednie zastraszanie i zamykanie witryn władzy niemiłych.
Przestraszony student, wyprowadzany wczesnym rankiem do policyjnej suki w towarzystwie 8 smutnych cieci, konfiskata komputerów, wszystko to ma przesłać czytelny sygnał. To nie walący się budżet, rabowane wkłady emerytalne, miliardowe afery czy rozkładająca się służba zdrowia są główną troską rządu. Nie, jest nią to że ktoś na internecie odważył śmiać się z “bulu” prezydenta. Ronienie totalitarnych łez przez rząd nie posiadający się z oburzenia na identyczne ekscesy u bratniego reżimu Łukaszeńki wygląda na niezłą hipokryzję. Nie ma w tym przecież żadnej różnicy. Przez 50 lat byliśmy pod despotyzmem wschodnim i wygląda na to że tam wracamy. Historia zakreśliła wielkie koło o czym jako historyk, pan premier musi chyba wiedzieć. Po 20 latach jako takiej odwilży dochodzimy ponownie do zamordyzmu, do suk, do nocnych wizyt tajniaków, do cenzury i zastraszania.
Internet jest źrenicą oka wolności. Swoboda komunikacji idei między jednostkami bez państwowej kurateli jest probierzem tego jak daleko od skraju totalitaryzmu jest kraj. Każdy zamach na nią jest zamachem na wolność. Nie dziw że swoboda ta uwiera każdego socjalistę i każdego farbowanego demokratę którzy nie ustają w wysiłkach aby ją ograniczyć. Dla jednych są to nocne rajdy tajniaków i konfiskata komputerów. Inni, jak francuski prezydent Sarkozy, zadają sobie więcej “bulu” by czynić to z pewnym wdziękiem. Zamordystyczny przekaz jest jednak dokładnie ten sam.
Dowiadujemy się na przykład że przed spotkaniem G8 w Paryżu w tym tygodniu Sarkozy błaznować zamierza w roli gospodarza spotkania “e-G8” tytanów internetu. Na wycieczkę do Paryża i photo-op z nim zjadą się luminarze internetu – Zuckerberg z Facebooka, Schmidt z Google, Murdoch z News Corp. , Bezos z Amazon i cała plejada innych. O czym radzić ma ta śmietanka? “How to harness the economic potential of the Internet and foster innovation, while protecting intellectual property rights online”. Hmm, niech radzą, jesteśmy za. Na temat ochrony praw autorskich mamy zdanie własne, niekoniecznie zgodne z poglądami libertariańskiej ekstremy.
Ciekawe jest jednak co konkretnie uradzą pod przewodnictwem opętanego wizją konieczności państwowej kontroli nad internetem francuskiego prezydenta. Regulować internet aby skorygować ekscesy które powstały przy kompletnym braku reguł – to jest imperatywa moralna” – deklarował odmianę swojego “Mein Kampf” Sarkozy w Watykanie w zeszłym roku. Papież musiał się czerwienić, Pan Bóg musiał chyba włożyć głowę pod poduszkę… Nie ma co, kwalifikacje w sam raz do kierowania panelem o innowacjach w internecie… I czy to nie ten sam Sarkozy znany z propozycji odcinającej od internetu wielokrotnych jumaczy?
Tu znowu dla jasności – nie mamy nic przeciwko gonieniu jumaczy. Ale jest to sprawa społeczności internetowej, sprawa edukacji i cierpliwej presji środowiska, a nie państwa. Państwo kontrolujące internet jest złem daleko gorszym niż jumanie. Gdy raz dopuścić precedens od hydry ciężko jest się potem odczepić. Raz odmownie załatwi się małego jumacza, za drugim razem na podstawie tych samym papierów Tusk czy Sarkozy naślą nocą tajniaków aby zamknąć nieprawomyślną witrynę.
Czy taki Google da się zatem pouczać tytanowi “fostering innovation” Sarkozy’emu jak rozwijać innowację na internecie? Czy taki Facebook doceni Sarkozy’ego jak mu ten zacznie odcinać ludzi od internetu jakąś szeroko zakrojoną euro dyrektywą antyjumaniową? Mamy nadzieję że nie i że na wycieczce do Musée du Louvre cały witz z “e-G8” się zakończy.
rozumiem oburzenie pana Cynika na ABW jednak chcialbym zwrocic uwage ze wolnosc wypowiedzi nie jest jednoznaczna z wolnoscia obrazania. strony anykomor nie widzialem ale podobno byly na niej gry w ktorych do wizerunku Komora mozna bylo rzucic czyms brzydkim. pytam wiec czy jesli sciagne sobie fotke Cynika i napisze gre w ktorej bedzie sie w ta fotka rzucalo psia kupa to czy to bedzie wolnosc slowa czy obraza ?
z mojej perspektywy wyglada tak ze ABW realizuje przykaz prawny (przypominam ze PiS takze byl za kontrola internetu) a wszyscy na tej sluzbie wieszaja psy. Jest tak jak napisal Antey. Politycy miedzy soba rozgrywaja walke o stolki bez krepacji wykorzystujac sluzby. Ot dzisiaj Kaminski. Mam nadzieje ze tym razem poleci jakas glowa (Antey) Kaminskiego lub tego oskarzonego/pomowionego.
@abc
Cała durna afera z łupkami ma jeden cel – ideowo-polityczny – dokopać Rosji (we własnym mniemaniu) bez względu na koszty. Stąd też przyjmie się każde, najbardziej absurdalne założenie – np. takie, jakoby nasze łupki dla Rosji były zagrożeniem.
Oczywiście, podejścia tego brakło, gdy był czas na pociągnięcie rury z Norwegii…aby np. potem przejąć zaopatrywanie Białorusi i Ukrainy.
Ja tak z innej beczki. Pamiętacie jak rząd Chin radził swoim obywatelom kupowanie złota ? Może być tak że ponieważ rząd ma trudności z zakupem dużych ilości tego kruszcu, namawia do tego obywateli którzy jak zaczną kupować to przynajmniej część złota będą trzymać w bankach, no bo wszystko w domu to za duże ryzyko. W momencie upadku pieniądza fiat rząd jednym dekretem przejmuje to złoto. Biorąc pod uwagę liczbe Chińczyków i ixh rosnące bogactwo ilosć przejętego złota może być niemała.
Ale zwrócić muszę jednak uwagę na fakt, iż Cynik widzi zagrożenia związane urzędowym i państwowym wsparciem praw autorskich.
Jeśli ktoś jest zainteresowany zgłębieniem tematu, to polecam kilka artykułów opublikowanych na mises.pl. Autorów było kilku m.in. Rothbard oraz Kinsella. Pojawiła się na rynku ostatnio książka „Pod prąd głównego nurtu ekonomii”, która również zawiera rozdział traktujący o prawach autorskich i patentowych.
Odnośnie praw autorskich i patentów wielka dyskusja się odbyła. Autor tego bloga niestety argumentów logicznych nie przyjął, obalić też nie potrafił a jedynie argumenty utylitarne za prawami autorskimi i patentami przypadły do gustu. Moim zdaniem głównym powodem było to, iż autor ze sprzedaży i publikacji „własnych” przemyśleń żyje.
Brak konsekwencji w tym aspekcie sprawia, iż czytając teksty krytycznie odnoszące się do gazu łupkowego w kontekście takiego artykułu https://www.rp.pl/artykul/662512_Rosjanie_zablokuja_wydobycie_gazu_lupkowego_.html
dają do myślenia. Tj. jaka tutaj rola Cynika?
Uwazaj drogi Cyniku… Juz raz sie google zawisil… Tracimy cierpliwosc…
„luminarze internetu – Zuckerberg z Facebooka, Schmidt z Google, Murdoch z News Corp. , Bezos z Amazon” – hmm. to brzmi jak ci, którzy już się dorobili i teraz kombinują jak tu zablokować rozwój konkurencji – głównie mniejszych firm. Nie od dziś wiadomo, że im bogatszy kapitalista, tym często mniej ma ochotę na wolny kapitalizm.
„Regulować internet aby skorygować ekscesy które powstały przy kompletnym braku reguł – to jest imperatywa moralna” – myślę, że za kazdym razem gdy ktoś z władz zaczyna bredzić o „imperatywie moralnym” społeczeństwo powinno chwytać za broń. Żeby sprawdzić, czy jest sprawna, na wszelki wypadek ma się rozumieć…
Na marginesie: Facebook musi współpracować, bo pomijając absurd „młodych, wykształconych, z wielkich miast” zwołujących się na Facebook/Twitter do demonstracji antyrządowych, to wygląda na to, że bywa katalizatorem zmian i bywa często blokowany przez rządzących.
Fakt faktem, porządek powinien być – nie może być tak, że urzędującego premiera nazywa się szpiegiem, a gdy zostaje wykazana jego niewinność – autor pomówienia dalej funkcjonuje naście lat w polityce. W przypadku takiego oskarżenia powinna polecieć co najmniej jedna głowa – oskarżającego lub oskarżonego.
Wbrew pozorom – największą ofiarą całego zamieszania będzie cała struktura służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Państwa. Pomijając ciągłe zmiany kadrowe i szyldowe, widać coraz wyraźniej trend na:
– ciągłe marginalizowanie i redukcję armii
– utrzymywanie w stanie wegetatywnym Policji i poprzez zarówno przywileje emerytalne jak i ton dyskusji o nich, utrzymywanie dystansu między policją a społeczeństwem
– każa ekipa ma swoją „dyżruną” służbę „za” i dyżurnego wroga „przeciw”.
Fani PO krytykują CBA i zakup „dwóch karabinów snajperskich”. PiS i Maciarewicz mieli wroga pt. WSI. Obecnie w pozycję „ubecji” jest wmanewrowywany dawny UOP, obecnie ABW.
Jak na państwo programowo anty-libertariańskie jest to co najmniej dziwna polityka…
Zainteresowało mnie zdanie:
…”Na temat ochrony praw autorskich mamy zdanie własne, niekoniecznie zgodne z poglądami libertariańskiej ekstremy.”…
Właśnie jaki ma Pan pogląd na prawa autorskie. To też o pieniądzach :-).
A co do cenzury internetu to wystarczy „dogadać się” z tymi podstawowymi i kontrolujemy to jak ludzie korzystają z internetu. Jakie treści mają dostępne. Np jeżeli czegoś nie znajdzie google to to nie istnieje dla pewnie więcej niż 90% ludzi.
Nie, w warunkach internetu i słowa pisanego nie chodzi tu o pieniądze lecz o pewną satysfakcję moralną z bycia pierwszym który pewną rzecz widział awansem i odpowiednio opisał. Rzecz jest bardziej w sferze fasonu, grzeczności i uczciwości niż walorów materialnych. Rzecz najbardziej podobna istnieje w pracach naukowych i plagiacie tam. Też nie ma bezpośredniego wątka materialnego, jednak podpieranie się cudzym dorobkiem jest ze wszechmiar naganne. Libertariańscy ekstremiści powołują się na Rothbarda który opowiedział się przeciwko patentom i negują potrzebę ochrony własności intelektualnej w ogóle. Patenty są jednak innym wątkiem w którym element korzyści materialnych odgrywa istotną rolę. Nie wiem jednak jak sam Rothbard, sam przecież profesor w Arizonie, zareagowałby gdyby odkrył że mu doktorant zerżnął pracę od kogoś innego…. 😉
Zgadzam się, jeżeli mówimy o plagiacie (kopiuj – wklej) ale czasami zdarza się, że ludzie dochodzą do tych samych odkryć niezależnie (przykład hinduskiego matematyka Srinivasa Ramanujan).
A co do reakcji Rothbarda to gdybym ja był na jego miejscu to po pierwsze zaprzestałby z takim doktorantem współpracy a ponadto wydaje mi się, że opinia jaką bym mu wystawił spowodowałaby, że nie znalazłby już żadnego renomowanego zajęcia. I to może nawet nie dlatego, że popełnił plagiat ale ponieważ to, że popełnił plagiat wskazuje na to, że jego umysł jest miałki więc szkoda dla niego czasu. Wydaje mi się to wystarczające.
Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam.
Jeśli wolno zaspamować, chciałbym zwrócić uwagę na pewną akcję bezpośrednio związaną z tematem wolności słowa w Internecie:
https://www.wykop.pl/link/751219/co-zrobic-by-cos-z-tym-zrobic/