czyli Laguna Beach pod Czaplinkiem przedsmakiem gazu łupkowego
Co mają wspólnego świnki z gazem łupkowym? Otóż przy produkcji obu powstaje gigantyczna ilość toksycznych ścieków, z którymi nie wiadomo co zrobić. A jak nie wiadomo co robić to wiadomo przynajmniej jak będzie to robione – tanio! Zostaną mianowicie znalezieni gdzieś lokalni Hotentoci którym scheiss ten można tanio podrzucić w postaci cuchnących stawków czy rozlewanego po polach goo. Skoro chcieli “postęp” to niech mają.
Nawet Hotentotom jednak sprzedawanie goo proste nie jest. Trzeba przede wszystkim artykuł ładnie opakować dobierając odpowiednio nośne skojarzenie. Broń Boże żaden więc scheiss, toksyczny odpad, zanieczyszczenie. Z czym się na przykład kojarzy laguna? Egzotyczny urlop, ciepłe morze, czyściutka woda i piasek, leżak i campari&soda? A no właśnie, czemu by durnym Hotentotom skoro na to przyzwalają nie zaaplikować stawów z cuchnącym scheissem pod nazwą “lagun”? Można nawet wetknąć w to jakąś plastikową palmę. A stąd przecież tylko krok aby “lagunowanie” kojarzyło się od razu z egzotycznym urlopem gdzieś w Dubaju… A jak się nie kojarzy no to dorzucić jeszcze trochę “perkalu i świecidełek”, jak mawia nieoceniony {doxa}, i muzyka gra…
Pionierem “lagunowania” scheissu świńskiego w Polsce jest firma Smithfield Foods z Virginii która pozbywała się go w Ameryce w ten wypróbowany sposób od lat – dziura w gruncie i szlus. Scheiss oczywiście przenika od razu do wód gruntowych i zanieczyszcza je na dużym obszarze. Głównym składnikiem zanieczyszczeń są w tym przypadku azotany których zawartość w wodzie pitnej jest wysoce szkodliwa a w wodach powierzchniowych powoduje nadmierną “żyzność” stymulującą algi i zabierającą tlen reszcie. W rezultacie tego np. przesycone azotanami jezioro w pobliżu “laguny” obumiera biologicznie czy też plaże “kwitną” nie nadając się do kąpieli.
Widząc rakotwórcze stężenia azotanów w swojej wodzie pitnej amerykańscy Irokezi z Virginii, obu Karolin i innych stanów z “lagunami” scheissu chwycili dawno już temu za tomahawki i stawili Smithfieldowi opór. Rzeczą która ostatecznie przebrała miarkę była powódź w kilku stanach południowych która, jak czytelnik już się pewnie domyśla, zalała raz laguny Smithfilelda razem w jedno wielkie morze scheissu. Tego było już dość nie tylko bezpośrednio poszkodowanym. Na fali powszechnego oburzenia Smithfield wyniósł się tymi praktykami otwartego lagunowania ze Stanów.
Na szczęście przed “global food company” otworzyło się wtedy niebo, czyli żelazna kurtyna w Europie i Smithfield znalazł chętnych nowych Hotentotów w dalekiej Polsce. Strzał był idealny. Oszołomieni nagłą wolnością Hotentoci nie dość że nie mieli żadnych przepisów jaki scheiss można lać do gruntu. Nie wiedzieli nawet dobrze o co chodzi kiedy Smithfield przejmował za półdarmo farmy świńskie Animexu i kontrolę nad znacznymi połaciami gruntów. A chodziło przede wszystkim właśnie o te grunty i o tanie pozbycie się morza produkowanej gnojowicy licząc że miejscowi Hotentoci długo się nie kapną. A jak się już kapną to będzie czas emigrować dalej na wschód, najpierw może na Białoruś, a potem choćby na Kamczatkę… Z drugiej strony Smithfield liczył że wyposzczonym komunizmem Hotentotom polskim zbędzie z łatwością swoje produkty – przypominające napełnione trocinami baloniki które sprzedaje w USA jako “Kielbasa”.
W obu przypadkach rachuby Smithfielda okazały się trafne. W Polsce wszystko co amerykańskie, nawet dosłowny sh!t, jest hołubiony. Jeden więc sh!t znikał z półek sklepowych bo był tani, drugi sh!t znikał w gruncie bo było tanio. W pewnym momencie wydawało się że wejście do EU i dyrektywa nitratowa unii praktyki te ukróci. Smithfield już się pakował na Białoruś. Ale alarm odwołano. Okazało się że Bruksela sobie, Warszawa sobie, inspektor sanitarny w dalekim województwie sobie, a kto tu coś skontroluje na miejscu? Poza tym każdy chce żyć… A dla Smithfielda liczy się tylko zdolność absorbcyjna ziemi polskiej na scheiss, nic innego. Uprawy na tym gruncie są jedynie kamuflażem. Najlepsza z nich jest oczywiście kukurydza bo najmniej za nią widać… 😉 Prawdopodobnie zresztą żadna uprawa na gruncie klasy V nie da takiego przebicia finansowego jak użycie tego gruntu w charakterze szamba dla scheissu. Gdyby tak Hotentoci ocknęli się co do rzeczywistych szkód jakie wylewanie scheissu na ich polach przedstawia i wystawili Smithfieldowi za nie uczciwy rachunek to firma wywiałaby ze swoim scheissem na Kamczatkę prędzej wczoraj niż dzisiaj.
Dopiero po niewczasie, kiedy po latach zaświniania życie biologiczne w okolicznych jeziorach poj.Drawskiego zaczyna zamierać, opinia publiczna budzi się dosłownie z ręką w “lagunie”. Pierwszym odruchem polityków polskich w takich warunkach jest szukanie “lobbystów”. No bo przecież skoro już szwedzka TV pokazuje film o produkcji scheissu w Polsce (i nie tylko, ale to mała pociecha) to ktoś musiał lobbować. A ściślej – w zalinkowanym szerszym reportażu o Bałtyku szwedzka TV uchwyciła proceder nielegalnego wylewania scheissu Smithfielda w miejscowości Psie Głowy pod Czaplinkiem (zachodniopomorskie). Dzieje się to w samym środku pojezierza Drawskiego, tuż przy otulinie Drawskiego Parku krajobrazowego. Granda nie jest nowa, odchodzi od 20 lat. Pisaliśmy już o tym wielokrotnie. Od lat woda w studniach jest skażona azotanami grubo ponad dopuszczalne normy, ze stopniem skażenia będącym prostą funkcją gdzie i kiedy Smithfield leje swój scheiss. To akurat wiemy ponieważ jako rasowi lobbyści jednakowo ufając niezależnym sądom i niezależnym laboratoriom sprawdzania jakości wody pitnej pod nosem Smithfielda wolimy polegać na źródłach własnych… :-P. No więc woda jest ale pitna to tylko z nazwy. Dobrze że się jeszcze nie pali, w odróżnieniu od cocktailu po-frackingowego… ha, ha, ha.
Nie znaczy to jednak że mieszkańcy rzeczonych Psich Głów piją skażoną wodę. O co to to nie! Jeszcze przed wejściem do EU, za fundusze unijne o których mało kto wtedy słyszał, gmina Czaplinek położyła cicho i ekspresowo wodociąg z czystą wodą do Psich Głów. Czemu do wsi leżącej nad trzema jeziorami w krystalicznie czystej dawniej okolicy w ekspresowym tempie konieczne stało się doprowadzanie wody pitnej z czwartego? Jeśli wymieniony w szwedzkim filmie NIK by się kiedyś obudził to może zacząć od sprawdzenia tego wątku…
W sumie jednak nie o Czaplinek tutaj chodzi, bezsprzecznie najgłupszą gminę pojezierza Drawskiego która na tychże killing fields z scheissem Smithfielda chce sobie teraz na dodatek stawiać las wiatraków. Pewnie ktoś wpadł na pomysł aby smród Smithfielda rozwentylować na całą okolicę odstraszając resztę turystów… ;-). Chodzi o kraj i o wyciągnięcie pewnych wniosków z podobnych sytuacji gdzie indziej. Zastąpmy sobie bowiem Smithfielda z jego świniami i lagunami scheissu w kilku miejscach w zachodniej Polsce wkrótce tysiącami potencjalnych lagun scheissu Halliburtona i kolegów powstających przy eksploatacji łupków w szerokim pasie od Pomorza aż po Podkarpacie.
Casus Psich Głów niech będzie ostrzeżeniem że do tego samego dojść może wszędzie jeśli rzeczywiście dojdzie do eksploatacji łupków na szeroką skalę. Nie czarujmy się – to nie jedna wielka fabryka zasmradzająca całą okolicę ale przynajmniej jedną. To potencjalnie tysiące niewielkich Smithfieldów rozrzuconych po całym kraju, każdy z nich z własną toksyczną laguną. Państwo nie potrafiło upilnować Smithfielda i nie można mieć niestety żadnej nadziei że inaczej będzie z Halliburtonem. Halliburton przybył tu przecież na tej samej zasadzie co Smithfield – w połowie jest to biznes, są łupki. W drugiej połowie warunkiem powodzenia jest obecność głupków którym tanio podrzucić można wytwarzany scheiss. Bez Hotentotów chętnych do przyjęcia tego scheissu gratis ekonomia wydobycia gazu łupkowego jest mocno problematyczna. Wydobycie gazu łupkowego jest obecnie w Ameryce 2x droższe niż rynkowe ceny gazu. Tak niskie ceny gazu w nieskończoność trwać zapewnie nie będą. Nie ulega jednak wątpliwości że możliwość taniego pozbycia się scheissu, a najlepiej przerzucenia kosztów jego utylizacji na państwo, jest zasadniczym warunkiem rentowności łupków w Polsce. Hotentoci już rozdali licencje wydobywcze praktycznie gratis. Jaka jest szansa że wystawią Halliburtonowi realistyczne rachunki za scheiss?
——————————
Film dokumentalny telewizji szwedzkiej „Nasze zaświnione morze” (o Bałtyku). Niestety, jedynie szwedzka wersja językowa, niektóre wypowiedzi po angielsku. Fragment dotyczący grandy w Psich Głowach pod Czaplinkiem jest między 13 a 26 minutą.
Gospodarzu! Hold your horses!
Tych informacji szuka sie na ogol bezposrdnio w dziale Legal Proceedings raportu rocznego i litigation nie jest jedynym „slowem-kluczem” (sprobuj: subpoena, class action, sued, alleging, violation, plaintiffs).
Np. W Home Depot
Annual Report 2008- Item 3 Legal Proceedings str. 9-10
Annual Report 2010- strona 10 ten sam rozdzial.
Czasem Spolka oglasza raporty biezace, kwartalne w ktorych pisze o wystapieniu zdarzen prawnych. A jak szeroko sie rozpisuje, zalezy od prawdopodobienstwa wystapienia niekorzystnego wyroku zasadzajacego odszkodowania lub kary i jego wplywu na wynik finansowy. W sytuacji z roku 2008, jak z artykulu ponizej, kwota jest relatywnie niewielka, wiec spolka nie wysilala sie z elaboratem pisze jednak o pending cases, ale np. w przypadku azbestowych problemow i wysokich odszkodowan innej spolki – USG pisano o tym szeroko w jej raportach.
https://www.environmentalleader.com/2008/02/27/alleged-clean-water-act-violations-cost-home-depot/
(not a problem…)
Publiczna kompania musi obnosic sie ze szczegolami litygacji bo tego wymagaja od niej przepisy prawa o publicznym obrocie, SEC i akcjonariusze. Przyklady jak wyglada to w praktyce mozna znalezc w raportach Smithfielda, Freeport, USG, Norfold Southern, CSX, Home Depot itd. Im sprawa jest wiekszego kalibru finansowego , tym wiecej spolki o niej musza napisac i pisza. Prasa i rozne grupy interesow nie spia, wiec pewnych szczegolow mozna dowiedziec sie z netu. Np.
https://www.mindfully.org/Farm/Smithfield-Foods-RICO.htm
„Mysle ze nie masz zielonego pojecia…”
https://www.mining-journal.com/production-and-markets/freeport-sued-in-indonesia
No nie wiem nie wiem o jakim 'zielonym pojeciu’ Gospodarz nawija…, ale skoro np. znalezli sie prawnicy gotowi bronic tubylcow w Indonezji i pozywac koncern na 30 mld nie sadze zeby byl z tym problem w kraju UE- jesli tylko znalezionoby jakies konkretne haki. To ze nie ma w Polsce instytucji class action lawsuit itd nie musi oznaczac imperatywu zwiazania rak Komisji Europejskiej, polskim sadom, albo umieszczenia zapisu w umowach miedzynarodowych, koncesjach o wlasciwosci terytorialnej rozstrzygania sporow np przez sady w USA, Polsce itd – do wyboru przez powoda. Takie umowy dla polskiego rzadu nie przygotowuja przeciez sieroty…
„Halliburton dobrze wie że w bantustanie nie ma żadnej kontroli”
teza daleko idaca-co prawda nie siedze w temacie kontroli srodowiskowej , ale pamietam dobrze sprawe obwodnicy Augustowa i szum w UE z tym zwiazany- Bruksela wszczela wtedy postepowanie przeciwko Polsce w zwiazku z niezgodnoscia planamow budowy z unijnymi przepisami, a chodzilo wtedy o jakies duperele, a nie o potencjalne trucie mas wyborcow.
W zwiazku z ostra konkurencja na rynku dostaw gazu i rysyjacymi sie politycznymi koalicjami przeciwko wydobyciu gazu lupkowego, nie widze zadnej mozliwosci aby Halliburton dzialal w Polsce ponizej zasiegu radarow lobbystow, environmentalistow i politykow.
Rozstrzygnijmy kwestię raportu rocznego raz a dobrze.
Weź w tym celu proponowany przez siebie annual report Home Depot 2010. Oprócz zwyczajowego odżegnania się od odpowiedzialności za przepowiednie („forward-looking statement” na gruncie Private Securities Litigation Reform Act of 1995) słowo „litigation” znajdziesz w dwóch miejscach, podobnie jak w wielu innych raportach rocznych:
Raz, w dziale wymieniania wszystkich możliwych ryzyk: „We are involved in a number of legal proceedings, including government inquiries and investigations, and consumer, employment, tort and other litigation that arise from time to time in the ordinary course of business.„, oraz
Dwa, tuż przed danymi finansowymi, gdzie wymieniona jest summaryczna kwota na jaką kompania może wisieć na haku od strony prawnej: „At January 30, 2011, the Company was contingently liable for approximately $606 million under outstanding letters of credit and open accounts issued for certain business transactions, including insurance programs, trade contracts and construction contracts.”
plus zaraz dalej stara formułka wtykana przez prawników do każdego annual report który znam:
„In management’s opinion, this litigation is not expected to have a material adverse effect on the Company’s consolidated financial condition or results of operations.”
Jeżeli to jest „obnoszenie się ze szczegółami litigacji” w raporcie rocznym to be my guest. Powtarzam że twierdząc iż „publiczna kompania musi obnosic sie ze szczegolami litygacji” i że czyni to w raporcie rocznym opowiadasz bzdury.
„życzę powodzenia w procesowaniu się z Halliburtonem w PL… ;-D Albo w udowadnianiu Smithfieldowi”
Nie widze powodu dla ktorego ktos mialby czuc sie bezsilny w procesach z Hallibutonem czy to w PL czy tez w innym wygodnym dla niego miejscu na swiecie. Raporty okresowe spolek amerykanskich obfituja w opisy sporow z wysokimi odszkodowaniami zasadzanymi na korzysc powodow zbiorowych, wladz federalnych lub lokalnych. Setki dobrych prawnikow siedza przy telefonach w oczekiwaniu na takie sprawy. Potrzebny jest tylko solidny material dowodowy, a sadzac po krytyce filmu 'Gasland’ przynjamniej jak na razie moze byc z nim krucho. W kwestii azotanow temat nie dotyczy jedynie Smithfielda, ale produkcji hodowlanej na calym swiecie (a przynajmniej tam gdzie wystepuje jej intensyfikacja). Podobnie, a moze jeszcze bardziej powazniej wyglada sprawa z uprawa roslin w Polsce, bez pomocy Smithfielda, i bez specjalnego importu technologii. Ulubionym poza zbiorami zajeciem rodzimych rolnikow jest pryskanie i nawozenie. Dzieje sie to bez jakies szczegolnej kontroli, czy tez troski o stan okolicznych jezior, morza w zatoce Gdanskiej czy Szczecinskiej lub o watrobe konsumenta.
„Z scheissem komunalnym sprawa jest prosta – producenci scheissu płacą”
Ja nie widzialem jeszcze jakiegos konkretnego rachunku zyskow i strat producentow gazu lupkowego w Polsce- slysze jednak na lewo i prawo ze dostaja koncesje za bezcen. Naprawde? Czy chodzi o koncesje na poszukiwania czy tez na wydobycie? Bo jesli na poszukiwania, to na razie widze same koszty…. Czy Halliburton jest jedynym podmiotem dysponujacym technologia wydobycia gazu z lupkow czy tez jest tych podmiotow wiecej? Czy tez wreszcie Halliburton jest jedynym podmiotem ktory otrzymal te ”niemal darmowe” koncesje na poszukiwania gazu w Polsce czy tez mogl je otrzymac Kowalski z Jaskulskiem jesliby chcieli dysponowac zapleczem kapitalowym i technologicznym?
p.s. w kwestiach oplat za 'scheiss’ ocieramy sie bardzo blisko o idee cap & trade…Znowu, jesli chodzi o kwestie oczywiste typu obornik w kranie, to byc moze mozna tu zaufac urzednikom z sanepidu, a jesli nie im, to sadom. W sprawach kompleksowych powinien decydowac sad, w oparciu o materialy dowodowe, nie politycy, nie emocje, i nie propaganda- szczegolnie nie tak jak w cap & trade propaganda lewakow i antyimperialistow…
„PL funkcjonuje od dawna jako dumping ground różnego zachodniego syfu”
Czy aby nie fetyszyzujecie Gospodarzu? Osobiscie nie slyszalem zeby taki dumping w Polsce byl zjawiskiem masowym, bo chyba nie macie na mysli tego ze cala Polska przesiadla sie z dwudziestoletnich maluchow na piecio, dziesiecioletnie Fordy i Volkswageny?
Nie widze powodu dla ktorego ktos mialby czuc sie bezsilny w procesach z Hallibutonem
W takim razie gratuluję spostrzegawczości! 😀
Raporty okresowe spolek amerykanskich obfituja w opisy sporow z wysokimi odszkodowaniami zasadzanymi na korzysc powodow zbiorowych
Nonsens. Czytam to ładne parę lat a jakoś żadnych obfitych opisów sporów sądowych nie znalazłem… Może dlatego że rzadko która kompania ma biznes w publicznym obnoszeniu się ze szczegółami litigacji.
…na korzysc powodow zbiorowych
Myślę że nie masz zielonego pojęcia o czym piszesz porównując amerykański system prawny z bantustanem polskim. Przyjmij więc do wiadomości że nie ma tutaj ani instytucji class action lawsuit, ani punitive damages, ani RICO. Opowiadanie historii jak to gość któremu studnia wyschnie w PL na skutek odwiertów łupkowych będzie w warunkach polskich gonił Halliburtona po sądach jest po prostu wierutną bzdurą, sorry. To prędzej Halliburton pogoni cały rząd jak mu coś będzie przeszkadzało.
Ulubionym poza zbiorami zajeciem rodzimych rolnikow jest pryskanie i nawozenie. Dzieje sie to bez jakies szczegolnej kontroli, czy tez troski o stan okolicznych jezior
Osobliwy argument: skoro już jest scheiss to co nam szkodzi spokojnie go zwielokrotnić… Halliburton dobrze wie że w bantustanie nie ma żadnej kontroli i że się nigdzie scheissu tak tanio jak tu nie pozbędzie. Wystarczy przekupić paru „rodzimych rolników” aby zutylizowali co trzeba w lesie czy nawet sam gdzieś ten scheiss tanio zutylizuje. Jak sam piszesz „dzieje sie to bez jakies szczegolnej kontroli”. Podkreślam raz jeszcze że ekonomika gazu łupkowego jest krytycznie zależna od 2 czynników: jak tanio pozbyć się masy toksycznych odpadów przemysłowych i jak tanio zorganizować masę wody.
@JS
Pierwszy bym rzucił w takiego premiera kamieniem. Jak wszędzie – dywersyfikacja.
Szczególnie, że zasoby węgla wieczne i tanie też nie są. Trochę łupków, trochę uranu, trochę węgla, trochę solarki, trochę hydroelektrowni… choćby po to, aby utrzymać know-how i mieć właśnie dywersyfikację.
A jak chcesz machać tak na wszystkich – kto niby dostarczy Ci turbiny do elektrowni, hm ? 😀 W Polsce, już się ich nie wytwarza…
Co do wody, to czekam aż cynik9 rozpozna temat – bo w Polsce problem z pozyskiwaniem wody pitnej jest od lat ’80 i narasta, bilans wodny kraju wygląda gorzej niż gospodarczy a warunków na masową hydroenergetykę nie mamy. Wreszcie gospodarka wodna, co widać z m.in. z powodzi, u nas po prostu leży i kwiczy.
Inna sprawa, ze kiedyś były w Polsce ćwiczenia (eksperymenty?) kiedy elektrownia wodna w Czorsztynie zapewniła prąd do rozruchu elektrowni węglowej w Skawinie. Do tego i na małą skalę, elektrownia wodna to dobra rzecz.
„Co mają wspólnego świnki z gazem łupkowym? Otóż przy produkcji obu powstaje gigantyczna ilość toksycznych ścieków”
Co ma wspolnego metropolie NYC, Meksyku i Warszawy ze swinkami? w wyniku codziennej przemiany materii, ok. 42 milionow mieszkancow tych trzech metropolii, jakies 21 tys ton fekaliow przedostaje sie codziennie do systemow wodnych otaczajacych te miasta. W skali roku daje to 306 tysiecy 25 tonowych kontenerow wypelnionych po brzegi scheissem;), czyli, w przeliczniu jakies 7665 czterdziestowagonowych skladow pociagow towarowych. I co sie z tym wszystkim dzieje? A jakby tak podliczyc cale 8 miliardow mieszkancow globu???
Przemawiaja do mnie znacznie bardziej procesy cywilne o odszkodowania za ew. zanieczysczanie srodowiska ( polaczone z koniecznoscia udowodnienia faktycznej szkody przez powoda) niz inicjowanie politycznych kampanii strachu majacych na celu wkorzystanie lewarow demokracji w celu zamykania calych galezi gospodarki, niezaleznie czy bedzie to gornictwo wegla czy gazu lupkowego, intensywana hodowla zwierzat, wydobycie metali rzadkich, produkcja cukru, celulozy itp. W komentarzach (i nie tylko) zdaje sie zauwazac podnoszoace sie glosy przypominajace mi opinie zawsze zywych antyimperialistycznych bojownikow chcacych widziec Polske jako importera wszelkiego scheissu z UE i USA. Tak jakby z tamtych obszarow od lat wszystko co najgorsze eksportowano, a postep odbywal sie bez ubocznych efektow dla srodowisk lokalnych, i ze jakims cudem nasz kraj powinien rozwijac sie jesli nie bezodpadowo, to przynajmniej bez ryzyka pojawienia sie odpadow.
Przemawiaja do mnie znacznie bardziej procesy cywilne o odszkodowania za ew. zanieczysczanie srodowiska
Dodaj jeszcze że przed niezawisłym sądem i życzę powodzenia w procesowaniu się z Halliburtonem w PL… ;-D Albo w udowadnianiu Smithfieldowi że to jego azotany zatruły wodę pitną a nie te od św. Piotra… ;-D
I co się z tym wszystkim [scheissem] dzieje?
No właśnie, jak bym się nad tym zastanowił zanim produkowałbym się publicznie… Są zasadniczo dwie metody – a) podrzucić to komuś gratis dumpując gdzieś do wody czy do gruntu gdy nikt nie patrzy oraz b) płacić za oczyszczanie. Z scheissem komunalnym sprawa jest prosta – producenci scheissu płacą. Cała ekonomika przekrętu z gazem łupkowym natomiast polega zasadniczo na tanim podrzuceniu problemu toksycznych odpadów komu innemu (państwu, gminie) oraz na znikomych kosztach wielkiej ilości potrzebnej wody. Bez tego trudno dojrzeć jak może to być opłacalne.
W komentarzach (i nie tylko) zdaje sie zauwazac podnoszoace sie glosy przypominajace mi opinie zawsze zywych antyimperialistycznych bojownikow chcacych widziec Polske jako importera wszelkiego scheissu z UE i USA.
Czy importera to nie wiem ale trudno chyba się spierać że PL funkcjonuje od dawna jako dumping ground różnego zachodniego syfu tudzież przestarzałych, „brudnych” technologii które wycofywane z zachodu cieszą potem głupków na wschodzie.
wszystko wygląda na regularny mega przekręt typu handlu powietrzem a/k/a carbon credits i niewiele różniący się od bailoutu banków gdzie masy są zawsze brutalnie dymane przez elitę
Do czego to doszło, aby człowiek chciał, żeby Niemcom się udało;-) Jest spora nadzieja, że lobby niemiecko-rosyjskie okaże się silniejsze niż amerykańskie. W interesie EUropy i Rosji nie jest konflikt z Chinami i „niezależnie energetycznie” Polska. Niejako przy okazji kraju nam nie zasyfią.
@Irk
no patrz już twój link usunęli.. no zobaczymy do czego się dokopią, czy jak krasnoludy w kopalniach Morii ?
Tak się zastanawiam, ile pożyłby premier który by się postawił łupkom, Gazpromowi, Niemcom, zaczął promować energię elektryczną z wody, dając zarobić małym polskim inwestorom, odrzuciłby francuski atom i niemieckie wiatraki, naciskał na rozwój energii z węgla, zmusił rząd do budowy autostrad(sama zaistnienie autostrad w USA dało ciągły wieloletni rozwój gospodarczy), który powiedziałby nie zwrotowi majątku z powodów rasowych.
Jak szybko spadłby z helikopterem na ziemię, lub zmarł na zawał. Bo ogólnie to łatwo jest narzekać, sam to robię cały czas to wiem:)
JS
Polska słynie z przyjmowania na swój grunt wszelakiego syfu-kiedyś z Niemiec,teraz pokątnie z UE.Ekologia? a co to jest? Nieważne.. ,dla parę euro przecież warto się zeszmacić.To typowy brak Honoru,tak kiedyś dumnie wypisywanego na sztandarach.Ważne żeby zrobić dobrze Wujowi Samowi,bo przecież pogłaskanie po Polskiej głupiej główce przez Jankesów jest cały czas najwyższym zaszczytem! Koszta się nie liczą ,honor – to słowo ze słownika,więc dopóki naród nie przestanie się płaszczyć przed wyzyskiwaczami z USA,niewidzę przyszłości dla Polski.Tak więc bogowie z USA -zapraszam do Polski,kraju gdzie będziecie mogli robić wszystko-a zaświnianie go jest jak najbardziej mile widziane, czego się przecież nie robi dla państwa którego obywatele nie rozróżniają nazwy Poland od Holland,czyż nie?
Raz jeszcze apeluję o opamiętanie i nie uleganie odruchom stadnym. Cyniku, z całym szacunkiem dla twojego zaangażowania i wiedzy, zbyt łatwo ulegasz emocjom. Ani ty ani ja nie jesteśmy szpecami od łupków, tych można na palcach policzyć. Za to na forach internetowych są ich miliony. Utożsamiasz XIX wieczną kolonialną gospodarkę rabunkową z technologią XXIw. Na pewno można zrobić syf przy odwiertach czy odkrywkach – jeśli właściciel terenu na to pozwala. Wątpię, by katarski gaz loco Świnoujście był 3 razy tańszy niż krajowe wydobycie łupkowe. Za dużo w tym wszystkim paniki. Wiemy, że nośniki energii to broń groźniejsza niż tanki – ani UE ani USA ani Rosja nie życzy sobie konkurenta na tym rynku. Nasz polityczna samodzielność jest mniejsza niż jako najweselszego baraku za „komuny”. Tu jest pies pogrzebany – łupki zostawmy geologom i geofizykom, to ich broszka. Państwo ma zadbać by na tym nie być wydymanym i finansowo i ekologicznie.
Co do szajsu w rejonie Drawska, skoro sprawa trwa już jak piszesz 20 lat, źle to świadczy o ludziach tam mieszkających, o ich „samorządzie”. To dowód bezradności na poziomie gminy ale i państwa. Wszyscy wiedzą ale każdy udaje że nie widzi, bo to nie jego sprawa. Sam kiedyś „podkablowałem” jednego palanta, który wpiął się przelewem z szamba do deszówki (którą zresztą społecznie budowałem). I co? I nic. Olał mnie Sanepid, olał Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Miasta. Żadnej odpowiedzi. A było to 20 lat temu.
Wedle tego , co sie dowiedziałem , to zawartość 0.03 % gazu łupkowego w m3 gruntu , to jest bardzo dużo . Inaczej mówiąc 30 litrów gazu w m3 . W mojej okolicy wydobywają gaz ziemny . Ilość na min. to około 1000 m3 . Można z tego wywnioskować ile trzeba będzie przeryć ziemi , by mieć gaz przez najbliższe 100 lat zabezpieczenia przed Ruskimi;)
Jednak obawiam sie ze Cynik ma racje,- do nas trafia „brudne” technologie.
@ Cynik9 3. Nie daj sobie też wmówić że dla eksmitowanych z USA do PL „brudnych” technik eksploatacji łupków nie ma alternatyw czystszych których jednak w PL nie uświadczysz.
Technologie juz sa, np. fima GasFrac Energy zamiast wody uzywa cieklego gazu naturalnego. Ciekly gaz po wstrzyknieciu w ziemie zmienia sie w gaz lotny i latwo jest odzyskiwany. W 100%, tz. nic nie zostaje w ziemi. Technologia ta jest bezpieczniejsza i bardziej wydajna;-nie trzeba oczyszczac wody po wypompowaniu,ktora w tradycyjnej metodzie odzyskiwana jest tylko w 50%,tz polowa zostaje pod ziemia.
J. Sztaudynger: „A kiedy strzyżesz owieczki, opowiadaj im bajeczki”, albo jak kto woli: „Łajno do łajna to fajna ferajna”. Autor ten sam.
Jest wyjscie z tej sytuacji…przestac jesc mieso, wiecej pic i zagryzac slonina importowana z krajow dalekich.
przy okazji konsekwentnie wstrzymac sie od zakupow srebra, zlota i podobnych, profilaktycznie, bo nigdy nie wiadomo…
https://www.theprovince.com/news/Peruvians+protest+Canadian+mining+plans/4858457/story.html
Od jakiegos czasu mozna zobaczyc w Polsce program Galileo. Ciekawostki ze swiata techniki itp. Program ktory „troche” dluzej mozna ogladac na niemieckim Pro7. Ciekawe czy pokaza rowniez calkiem „swierzy” odcinek z 26 maja 2011 pt. „Hoellenloecher”.W dowolnym tlumaczeniu: dziury do piekla. Czyli co moze wyniknac z wiercenia dziur w naszej Matce Ziemi. Tutaj link : https://www.prosieben.de/tv/galileo/videos/clip/185181-top-hoellenloecher-1.2680433/ .Prosze zwrocic uwage na 1min. 54sec programu. Jakby znana nam nazwa firmy z wczesniejszego postu: Haliburton pojawia sie na ekranie/na scianie kontenera. A to ci dopiero niespodzianka.:-). Dla ekologow w Polsce i nie tylko jak mniemam jednakowoz to super efekt jest. Dwa w jednym: (jak w znanym szamponie ) kran z woda w kuchni moze byc jednoczesnie palnikiem do gotowania.(kto starszy ten pamieta takie sceny z komedii Flipa i Flapa.) Jaka to oszczednosc w budownictwie!.I jak to ekologicznie! I jak oszczednie!!. Dla nie znajacych niemieckiego podpowiem rzecz dzieje sie dzisiaj w Pensylwani, a plonaca woda z kranu to nie trik filmowy rodem z… Internetu, co podkresla glos komentatorki. Na 5 przykladow najgorszych dziur w Ziemi jakie znalezli w tym odcinku realizatorzy programu 2 sa rodem z USA. Viva America! Wiwat kraj nieograniczonych mozliwosci.
@Cynik9
Nie da się ukryć że wszystko wygląda na regularny mega przekręt typu handlu powietrzem
Raczej na brak suwerennosci. Jestesmy krajem o duzym znaczeni strategicznym i lda USA i dla tandemu SZkopia-Kacapia, wiec nam na suwerennosc nie pozwola. Reszta to konsekwencja tego stanu rzeczy.
https://wyborcza.biz/biznes/1,101716,9645214,Lupkowa_wojna_secesyjna.html hah
@tn
Odbiorcy g.a, zanieczyszczonego wszystkim możliwym g..m, antybiotykami, sterydami, szczepionkami, hormonami wzrostu i metalami ciężkimi istnieją. Ponoć, z powodu zanieczyszczenia, jest nielegalnym by używać go do produkcji rolnej, to kupują je np. producenci takich zielonych roślinek uważanych powszechnie za najzdrowsze warzywo, ale które w Polsce słabo rośnie bez dopalaczy. Wiem to wprawdzie z drugiej ręki ale dość dobrze poinformowanej. Głowy nie dam, ale brzmi prawdopodobnie.
Kiedyś było tak z odpadami z oczyszczalni ścieków, zawierającymi całą tablicę Mendelejewa, ale też nieźle popędzającymi wzrost roślin. To wiem z pierwszej ręki, bo na studiach wizytowałem różne oczyszczalnie i ich pracownicy dzielili się wiedzą o naszych rolnikach.
Niestety, loika jest zbyt przytlaczajaca dla demokratycznej wiekszosci. Reszta? Inteligentna reszta wezmie lapowki.
A rzad nie wybuduje walow przeciwpowodziowych dzieki czemu bedzie mozna co jakis czas przefiltrowac laguny przez grunt.
Luuuzik
@cynik9
Szwedzi też są dowcipni – to ich gospodarka zasypała Bałtyk fosforanami z nawozów, a teraz zgrywają świętych.
W filmie jest cały fragment o farmie świńskiej w Danii… jednak mój szwedzki nie jest ostatnio najlepszy…;-) Nie podejrzewam jednak aby dochodziło tam do tak ordynarnych kantów jak w PL
Zanieczyszczenie wód to niewielki problem bo gdy gaz już popłynie to z kranów będzie nam lecieć Perrier.
Zwróciłbym jeszcze uwagę na kwestę przymusowego zakupu tego gazu. Cytat z Pulsu Biznesu: „Axel Scheuer z koncernu EXXONMOBIL uważa, że nie da się obecnie ocenić, kiedy polski gaz łupkowy mógłby być wydobywany na skalę przemysłową. ZWRACAŁ jednak UWAGĘ NA inne aspekty całego przedsięwzięcia, jak REGULACJE PRAWNE GWARANTUJĄCE dostęp do sieci gazociągów. Podkreślił, że na sukces gazu łupkowego w Stanach Zjednoczonych bardzo duży wpływ ma rozwiązanie gwarantujące, ŻĘ KAŻDA ILOŚĆ wydobytego i przesłanego do sieci GAZU ZOSTANIE SPRZEDANA.” Czytaj KAŻDA ILOŚĆ MUSI BYĆ KUPIONA przez głupków! ( https://tinyurl.com/4yvfh5d )
Nie da się ukryć że wszystko wygląda na regularny mega przekręt typu handlu powietrzem a/k/a carbon credits i niewiele różniący się od bailoutu banków gdzie masy są zawsze brutalnie dymane przez elitę. Wg moich informacji bez bezpośredniego przymusu zakupu i lania wody typu koniecznej „samowystarczalności” się nie obejdzie bo nie widzę szans aby importowany LNG był kiedykolwiek mniej konkurencyjny od gazu łupkowego. Chyba że rzeczywiście wylewanie scheissu jak leci gdzie popadnie i branie wody ile wlezie gdzie popadnie będzie gratis – wszystkiego się można spodziewać. Ale wtedy Gazprom zmieni się w Wodoprom i będzie nam sprzedawał wodę po paskarskich cenach, ha, ha, ha.
czy masz jakiś inny pomysł na zaspokojenie potrzeb energetycznych Polski, widzisz jakaś alternatywę?
1. Nie daj sobie wmówić że dla łupków nie ma alternatywy. Pierwszą z brzegu alternatywą jest gaz katarski LNG w Świnoujściu który jest 3X tańszy niż gaz z łupków będzie kiedykolwiek, chyba że:
2. Dasz sobie wmówić że woda oraz siedzenie w scheissie po szyję jest gratis
3. Nie daj sobie też wmówić że dla eksmitowanych z USA do PL „brudnych” technik eksploatacji łupków nie ma alternatyw czystszych których jednak w PL nie uświadczysz.
4. Nie daj sobie w końcu wmówić że jest potrzeba szukania alternatyw skoro kraj sam się wiesza na własnej linie porzucając własny węgiel.
Ciekawi mnie jedno. Jeżeli firma produkuje nadmiar gnojowicy (nawóz naturalny), to dlaczego nie ma odbiorców na… tani nawóz?
A – Mówimy tu o tzw. przemysłowych fermach trzody chlewnej, a więc o wielkiej skali:
B – ilość tego jest taka że nawet jak by to było „nawozem naturalnym” to transport tego na większe odległości nie jest opłacalny
C – z uwagi na A mało to przypomina „nawóz naturalny”. Świnie stoją całe życie na kratkach, nie widzą ani słomy ani nawet gruntu i faszerowane są chemią. Gnojowica przypomina więc raczej odpady z apteki, pół na pół z antybiotykami.