Lusterka dla Hotentotów

Aby przekupić czarnoskórych w dawnej Afryce misjonarze rozdawali lusterka. Aby przekupić czerwonoskórych najlepsza była woda ognista. W demokracji natomiast aby przekupić lud najlepsze okazują się ostatnio tanie chińskie laptopy. Te ostatnie chce rozdawać uczniom za darmo, już po raz wtóry, premier Tusk.

Obiektem przekupstwa są nie tyle uczniowie ile ich rodzice. Rodzice bowiem, w odróżnieniu od uczniów, w demokracji głosują. A rozdawanie jakichkolwiek błyskotek “za darmo” ich pociechom jest w demokracji pewnym środkiem na napędzenie sobie głosów. Wszystko jedno czy rzecz ma sens czy nie ma. Najważniejsze że jest “za darmo”. Tak jak gwarantowana w konstytucji “darmowa” służba zdrowia która jak każdy widzi żadnego sensu nie ma, poza utrwalaniem patologii.

Szanse wyborcze Platformy Obywatelskiej zależą więc teraz krytycznie od tego w jakim stopniu rodzice dzieci polskich w wieku szkolnym utożsamią się z Hotentotami i ich skłonnościami do lusterek. Jeżeli uważasz że kiepskiego nauczyciela którego związkokracja nie pozwala wyrzucić na bruk zastąpi laptop za $200 to głosuj na PO. Jeżeli uważasz że niedostatki programu szkolnego, brak zajęć fakultatywnych, sypiącą się szkołę, brak basenu czy należycie wyposażonych pracowni zastąpi laptop pocieszenia dla pociechy, głosuj na PO. I wreszcie jeśli uważasz że płacisz zbyt niskie podatki i że VAT musi zostać podwyższony a OFEs rabowane dalej – no bo przecież aby nawet chińskie laptopy rozdawać “za darmo” to trzeba je najpierw za coś kupić – głosuj na PO.

I wprawdzie możesz jeszcze z rozpędu coś mamrotać że za laptopy powinni w zasadzie płacić “bogaci” których należy w tym celu specjalnie dociążyć  a dzieci polskie warte są przecież “godnego” wyposażenia ale po pewnym czasie sam się zaczynasz sobie dziwić że ktoś poważny opowiada te bzdury. Przecież nawet jak premier Tusk zmusi telecomy do sfinansowania zakupu laptopów niby “za darmo” to nic za darmo nie będzie. O tyle ile Tusk daruje telecomom aby te spontanicznie fundnęły dzieciom laptopy o tyle przecież zmaleją mu wpływy do budżetu. Kto je uzupełni? Hotentot którego widzisz w lusterku.  Albo jego dziecko z „darmowym” laptopem…

Zaczynasz się potem zastanawiać czy laptop w klasie jest rzeczywiście potrzebny. Do czego niby? Do dyktand? Do pisania klasówek? Do ortografii? Do doświadczeń chemicznych?

No a internet? – chwyta się ostatniego argumentu przypierany do ściany rozsądek. No, racja, myślisz. Internet to grupy, kontakty, społeczności. Młodzi potrzebują kontaktu. Tyle że młodzi do kontaktów mają komórki i inne gadżety od lat. Z drugiej strony przesadne kontakty w czasie lekcji też nie są specjalnie wskazane. W czasie klasówek, na przykład. Poza szkołą to co innego. Ale sam chyba wiesz jak agonizująco wolny jest internet w Polsce w bardziej odległych miejscach. Czyli tam gdzie jest potrzebny najbardziej. Bity sączą się tu z szybkością wzrostu trawy, o youtube czy nawet o skype mowy nie ma. Twoja pociecha może więc mieć wprawdzie tuskowy laptop ale szybko to grać na nim będzie co najwyżej w pacmana, nie w żadną z nowszych internetowych gier grupowych wymagających szybkiego internetu.

I wtedy dopiero pojmujesz w pełni hipokryzję rządowych obietnic o laptopach w szkole. Zamiast na nie swoją przedwyborczą eksplozję energii premier Tusk powinien kierować na zapewnienie szerokopasmowego dostępu do internetu w każdym miejscu w kraju. Czyż nie było czasem tylu pustych obietnic w tej dziedzinie? I czyż unia nie czeka czasem z grubymi miliardami pomocy na poprawę infrastruktury komunikacyjnej obszarów wiejskich? Otóż czeka a alokowane środki przechodzą nam koło nosa. Zwracał na to uwagę dawno już temu nawet „premier z Krakowa” J.M.Rokita. A tu rząd dalej błaznuje z lusterkami dla Hotentotów. Skoro już musi kogoś do czegoś zmuszać to czy zamiast zmuszać takiego na przykład Orange’a aby zamiast należnej wpłaty do budżetu kupił dzieciom laptopy nie lepiej zmusić go aby, od zaraz i bez dyskusji, zniósł skandaliczną dyskryminację w szybkości dostępu do internetu dla abonentów “pre-paid” i stacjonarnych (min 2 lata)?

Biedny premier Tusk! Jak nie cenzura internetu to bezsensowne laptopy szkolne. Za co się nie złapie zawsze pech. Może jednak lepiej trzymać się starej, sprawdzonej wody ognistej? Obiecać każdemu wyborcy Platformy Obywatelskiej po pół litra czystej i po problemie.

©2007-2011 www.twonuggets.com wszelkie prawa zastrzeżone

23 Replies to “Lusterka dla Hotentotów”

  1. @wszyscy dyskutanci

    Jest jasne, że "laptopy" (co przypominam, jest drugą edycją pomysłu – wcześniej mieli dostać gimnazjaliści) to prymitywna kiełbasa wyborcza.

    Ale muszę uświadomić dyskutantom jedną podstawową rzecz, jeżeli chodzi o Internet czy telekomunikację w ogóle.

    [1] Gwarantownie szybkości "internetu" – co zresztą niedawno pojawiło się w inicjatywie ustawodawczej – jest niewykonalne. Operator co najwyżej może gwarantować określoną przepustowość w określonym czasie DO własnego routera brzegowego – styku z innymi sieciami.
    Reszta jest technicznie poza jego zasięgiem.

    [2] Telekomunikacja "overbookingiem" stoi. CIR (Commited Information Rate) równy fizycznej przepustowości łącza jest _koszmarnie_ drogi, i większości użytkowników zbędny.

    [3] W przypadku łączy radiowych, problem się komplikuje. Kabel jest dużo pewniejszym medium transmisyjnym niż eter i wreszcie siłą rzeczy, wiąże zapotrzebowanie na dostępność i przepustowość z konkretną lokalizacją (dom, biuro, kafejka). Natomiast sytuacji, w której na stadionie na Euro 2012 80 tys. kibiców (przesada, ale dla zobrazowania) jednocześnie zechce zadzwonić z trybun i zapytać o wysłanego MMSa ze zdjęciem nie wytrzyma ŻADNA sieć. Koszty zapewnienia zapasu na taką okazję, zwłaszcza wszędzie i na stałe są monsturalne i nieuzasadnione… i byłby przeniesione na klientów.

    @Adam Duda

    Internet "z satelity" dla mas to humbug. Pomijając opóźnienia, które dla VOIP czy gier online mogą stanowić utrudnienie, problem jest nie z odbiorem ale z kanałem DO SIECI. Jak to wygląda, wystarczy popatrzeć na ceny Inmarsat/Iridium. Wreszcie taka sieć jest trudna w modernizacji i kosztowna w rozmieszczeniu.

  2. @Julia: odnotuję pewne roczarowanie faktem

    Droga Julio, przyjmuję że miałaś na myśli "oczarowanie"… 😉 😉

    Zgadzam się oczywiście z obserwacją że wszystko automatycznie wpadnie na swoje miejsce gdy tylko się wyjmie "państwo" z równania. Nie wiem też gdzie konkretnie widzisz "wdawanie się w dyskusję", chyba niekoniecznie na przykładzie laptopów co raczej miało być małą satyrą…

    Jednak przyznam że generalnie sama idea "wdawania się w dyskusję" nie jest mi obca, choć często nużąca. Jest to kwestia taktyki i przekonywania tych którzy chcą słuchać. Zamknąć się w świecie ideału jest proste. Aby jednak osiągnąć cel trzeba wyjść do ludzi i czasami rozważyć dolanie trochę wody do wina…

  3. Niech panowie z Wiejskiej zostawią już w spokoju najlepiej i te "laptopy", i ten internet, i te podręczniki, i wszystko inne! Czy ktokolwiek zdaje sobie sprawę jakie to są koszta umożliwienia korzystania z laptopów w szkołach? Czy ktoś tu zapomniał, że laptopy potrzebują stałego dostępu do sieci elektrycznej? Czy ktoś pomyślał tu o licencjach oprogramowania, przeszkoleniu personelu, potrzebie zatrudnienia nowych ludzi (specjalistów, którzy nie przyjdą robić za 1800zł brutto), serwisie sprzętu, konserwacji, osprzęcie, peryferiach systemu, środkach uniemożliwiającymi kradzież sprzętu podczas chociażby lekcji wf-u? Czy dzieciaki nie mają już czego nosić ze sobą do szkoły, tylko jeszcze laptopy? Poza tym, czy ktoś zdaje sobie sprawę ile nerwów i czasu może kosztować użeranie się ze sprzętem o wartości 200zł? Szkoły nie mają funduszy na łatanie swoich sal informatycznych, a co dopiero uruchominie platformy informatycznej w całej szkole! Tragedia… po prostu… tragedia.. Kiełbasa wyborcza z tasiemcem w środku…

  4. Offtopic z tym że nie do końca 😉

    Otóż..
    W toczonych przez mnie czasem (coraz rzadziej) dyskusjach na temat przymusu szkolnego, programów szkolnych itd itp czyli na temat mieszania się państwa do edukacji dzieci często przytaczam pewne porównanie. Podmieniam słowo "nauka" na słowo "żywienie" we wszystkich argumentach lewaków na temat konieczności państwowej edukacji. Wychodzi z tego że:

    – państwo powinno zorganizować darmowe stołówki dla dzieci;

    – państwo powinno ustalać co jest zdrowe do jedzenia dla dzieci;

    – wiadomo że niektórzy ludzie_by nie zadbali o właściwe żywienie dzieci

    itd itp

    No więc. Nowe wraca.
    W Chicago dla dobra dzieci zakazano przynoszenia do szkoły własnego luchu. Możesz jeść żarcie ze szkolnej kafeterii albo wcale. Szkoła wie lepiej co powinieneś jeść itd. Aha i wcale nie żartuję.

    oto link

    Aha no i oczywiście to jest dla dobra dzieci jakby ktoś miał wątpliwości.

    Przy okazji odnotuję pewne roczarowanie faktem że gospodarz wdał się w dyskusję czego "powinno a czego nie powinno" się uczyć/wieszać/obchodzić/[…]śpiewać/modlić w szkole.
    Wszelkie tego typu dyskusje nie mają sensu bo wiadomo, że wszystkie te problemy znikają natychmiast gdy tylko wyjmie się "państwo" z równania. Uważam ich prowadzenie ze szkodliwe ponieważ sam fakt ich prowadzenia sankcjonuje koncepcję "szkoły państwowej" i decydowania przez ogół o tym "jak powinno być". Oczywiście gdyby państwo trzymało się z daleka od edukacj to każdy sobie mógłby wybrać szkołę jaka mu pasuje. Co jak sądzę jest dla władzy zbyt niebezpieczne…

    No ale co ja tu…
    Kim jest John Galt?

  5. Genio z młodzieżówki SLD pomylił blogi?Tutaj większość uważa że sami możemy dzieciakom zafundować laptop za 1000zł o ile państwo nie ograbi nas wcześniej windując podatki zawarte w mleku ,jabłkach,jogurtach itd jedzone przez te same dzieci.Co gorsze prawdopodobnie z podniesionych podatków lub drukowania uzbierają 2000 na laptop lecz przecież taka odkrywcza inicjatywa będzie nagrodzona zwiększonymi premiami i różnego typu nagrodami,po nagrodzeniu wszystkich biurokratów może zostanie 800zł na laptop.Postęp i dobrobyt nie powstaje przez zwiększanie ilości pieniędzy lecz przez zwiększenie dóbr o coraz większej wartości. ADAM

  6. Skąd autor wie, że to akurat misjonarze przekupywali lusterkami? Z Krytyki Politycznej czy Faktów i Mitów?

  7. Ciekaw jestem kto zapewni bezpieczeństwo tym dzieciom z laptopami? Jeśli wiadomo będzie, że każdy smarkacz wracający ze szkoły ma w plecaku laptopa za 200-300 USD (czy może lepiej za 4-6 uncji srebra) to połowa z nich się tych laptopów szybko pozbędzie pod przymusem.
    Druga rzecz – plecak 1-szo klasisty zamiast ważyć 9 kg będzie ważył 12 kg, ale przecież to żaden problem dla idiotów w rządzie. Oni mają służbowe samochody i goryli, więc dźwigać nic nie muszą. Za to nasza "darmowa służba zdrowia" będzie miała później co leczyć.
    Ja już nie wiem, czy oni faktycznie mają cały naród za takich "Hotentotów", którzy nie rozumieją, że "darmowe od państwa" oznacza tyle samo, co "kupione po cenie rynkowej + 50% marży na pośredników złodziei"? Jeśli tak, to po co kupować te laptopy, niech najlepszy minister we Wszechświecie zrobi mały "Quantitative easing" i mogą bezpośrednio przed wyborami rozrzucać "siano" z wozów oblepionych podobizną Słońca Peru

  8. @genio: wpis jest o laptopach w szkole. Żadnego off-topica o złocie nie będziemy w tym miejscu robić. Specyficzne zagadnienia inwestowania w metale szlachetne komentujemy gdzie indziej.

  9. dokładnie, tani używany laptop odpowiadający możliwościami temu co rząd chce 'rozdawać' to można miec na allegro za 200 złotych. I nie sądzę żeby to 200 złotych było dla kogokolwiek barierą uniemożliwiającą kupienie dziecku komputera. A zresztą, akcję rozdawniczą rząd musiał by ponawiać co rok albo dwa bo sprzęt szybko się starzeje – w przeciwnym razie bedzie to rozdawanie śmieci które bez rozpakowania trafią od razu na allegro. I ten sam sprzęt na który rząd wyda powiedzmy 1500 złotych będzie można tam kupić za 200 albo i taniej bo sprzedających będzie dużo.
    I jeszcze, @cynik – to że szwajcarski narodowy operator ma nakazane zapewnianie dostępu do internetu w każdym miejscu bez względu na opłacalność to w jakimś stopniu jest dobre, ale głównie dla tego operatora. Państwo zmusiło go do świadczenia usługi poniżej kosztów co oznacza że
    a) Koszty poniosą podatnicy – no bo kto inny?
    b) Wykosi to skutecznie drobną konkurencję działającą zwłaszcza tam gdzie dobrej infrastruktury brak – w końcu państwowy gigant ma dumpingowe ceny a małe firemki nie mogą sobie na to pozwolić

  10. Gospodarka potrzebuje określonej ilości pieniędzy w proporcji do tworzonego bogactwa (PKB),
    tymczasem światowe zasoby kruszców szlachetnych rosną znacznie bardziej powoli, co powoduje efekt podobny do globalnej restrykcyjnej polityki monetarnej. W dłuższych okresach powodowało to spadki PKB- prof. Wineecki.I jak zwolennicy waluty opartej na złocie skomentują tą wypowiedź.

  11. Te propozycje premiera są tak głupie, że nasuwa się tylko jedna uwaga, muszą być proponowane pod dyktando lobbystów, a nie doradców (no chyba, że doradców politycznych).

  12. @Łoś: w kazdym, nawet najbardziej zagorzalym libertarianinie, w glebi duszy tlil sie zar socjalizmu

    Nie, chodzi tylko i wyłącznie o pragmatyzm. Bezdyskusyjnie najlepiej gdy wszystko zostaje sprywatyzowane a wolnorynkowe wilki odgryzają sobie ogony w walce o konsumenta! Ale gorszy od socjalizmu państwowego jest jedynie socjalizm korporacyjno- międzynarodowy gdzie np.państwowa TP polska kupiona zostaje przez państwową TP francuską i przedstawia się to jako "prywatyzację" a nikt nie idzie za to do kryminału. Prywatyzacja monopolisty rządzi się poza tym swoimi prawami i kwalifikowani chętni muszą się liczyć z pewnymi warunkami brzegowymi, co jest normalne.

  13. "brak zajęć fakultatywnych, sypiącą się szkołę, brak basenu czy należycie wyposażonych pracowni"

    Brak choćby szafek do przechowywania książek. Plecak mojego syna w 1 klasie podstawówki ważył 7 kg! Minęło kilkanaście lat i ostatnio widziałem na ulicy takiego pierwszoklasistę przygiętego pod ciężarem plecaka. A w mojej okolicy dzieci do szkoły mają ponad 2 km

  14. @Cynik9

    > Dla kontrastu, skoro już
    > mowa o nakazach:
    > szwajcarski monopolista
    > Swisscom ma nakazane
    > zagwarantowanie
    > określonej szybkości
    > internetu wszędzie,
    > kropka.

    Czyzby sie Panu podobalo, ze rzad staromodnym "prikazem" przyspieszyl w Szwajcarii Internet, ktorego firmy prywatne, "przyciskane" mechanizmami wolnorynkowymi nie sa w stanie przyspieszyc w Polsce? Czyzby w kazdym, nawet najbardziej zagorzalym libertarianinie, w glebi duszy tlil sie zar socjalizmu ;-P

  15. @AdamDuda.

    Internet satelitarny to taki sam problem jak telefonia VOIP. Technologicznie betka ale papierologia strasznie kosztowne.

  16. @liber80

    Przed powstawaniem operatorów alternatywnych zabezpieczono się ustawą o "szpiegowaniu". Warunki ze służbami dla operatorów telco są tak kosztowne, że nikt nowy nie wejdzie an rynek, jeśli nie ma wielkiej kasy.

  17. @fafkulec: O jaką dyskryminację chodzi? Poproszę jakieś info/linki bo mam internet w smartfonie (pre-paid) i nie słyszałem nigdy o problemie

    Cynik9 nie jest niestety smart enough for a smartfon, a szczególnie na taki w którego cenę wliczono szybki internet na najbliższe 10 lat, pod warunkiem że się go kupi od Orange… 😉

    Chodzi o zwykły, siermiężny wireless modem aby się podłączyć laptopem do internetu i o program "Business Everywhere" firmy Orange. Broszury akurat nie mam pod ręką ale sympatyczna pani pod tym numerem: 094-3673100 (salon Orange w Złocieńcu) poinformuje cię że albo będziesz robił biznes z nimi przez 2 lata i wtedy otrzymasz bodaj W-CDMA (względnie szybki) albo wypchaj się sianem. To jest, na prepaid otrzymasz tylko dostęp EGDE nazywanie czego "business everywhere" jest kpiną.

    Dla kontrastu, skoro już mowa o nakazach: szwajcarski monopolista Swisscom ma nakazane zagwarantowanie określonej szybkości internetu wszędzie, kropka. Jeżeli nie może tego zapewnić ADSL-em po złączach telefonicznych to musi zapewnić dostęp wireless (normalnie dużo droższy) po tej samej cenie.

  18. Pytanie jeszcze jaki ma sens obdarowywanie laptopami dzieci 6-7 letnich, które jeszcze uczą się pisać i czytać? Pomijając oczywiście samą zabawę w dobrego wujka na nasz koszt.

  19. A gdyby premier zabrał się za lobby wydawców obłędnie drogich podręczników, oraz ciągłych zmian programowych – które do niczego nie prowadzą – byłoby jeszcze lepiej.

    A idealnie, gdyby rodzicie zamiast kupować większość lektur czy podręczników, płacili drobną opłatę za "leasing" e-czytnika jak Amazon Kindle DX; tańszy, dużo bardziej żywotny przyjazny dla oczu i kręgosłupa i bardziej użyteczny w edukacji. A tam kopie lektur, podręczników, materiałów źródłowych… ba… i internet, chociaż bez Skype'a i YT.

    Natomiast ta reinkarnacja pomysłu (bo były inne) świadczy o tym, jaka jest mentalność kupowania w Polsce. Kupić rzucić sprzęt, i wystarczy. Tak samo kupuje się sprzet dla wojska – kupić sprzęt, ale wydatków utrzymaniwych i szkoleniowych się nie kalkuluje…bo i po co ? I tak kolejne, kupowane za cieżkie pieniądze potencjalne "assets" zmieniają się w "liabilities"…

  20. @Cynik9 napisał
    nie lepiej zmusić go aby, od zaraz i bez dyskusji, zniósł skandaliczną dyskryminację w szybkości dostępu do internetu dla abonentów “pre-paid” i stacjonarnych (min 2 lata)?

    O jaką dyskryminację chodzi? Poproszę jakieś info/linki bo mam internet w smartfonie (pre-paid) i nie słyszałem nigdy o problemie.

  21. Słyszałem opinię, że dla operatorów telekomunikacyjnych jest lepiej dać na te laptopy niż na rozwój infrastruktury. Bo po przekroczeniu określonego progu przepustowości taka infrastruktura umożliwiłaby dynamiczny rozwój telefonii alternatywnej do komórkowej. I bezpłatnej. (…) Przy okazji serwisowanie tych "darmowych lusterek" przy takich ilościach to będzie sama radość. Szczególnie jak się pamięta jak się dzieciaki w tym wieku zachowują, jak szanują "takie same dla wszystkich" i "za darmo otrzymane".

Comments are closed.