Najwyraźniej okładanie się kłonicami, dawniej łączone z podpitymi chłopami na wiejskim weselu, stało się szerzej przyjętą metodą prowadzenia naukowego dyskursu w ogólnopolskiej TV. “Kto panu dał tytuł, wieśniakowi jednemu” – stara się nawet dociec jeden profesor pytając o to wprost drugiego. (jak to kto? sołtys!!! :-D) Wykazuje tym całkowitą ignorancję dla faktu postępującej mechanizacji w rolnictwie z którego kłonice dawno już zniknęły. Prościej pewnie je teraz znaleźć w gabinetach profesorskich.
Niestety, prowadząca tę nuklearną wymianę ciosów kłonicami red. Beata Tadla zawiodła bardziej niż systemy kontrolne Fukushimy dopuszczając do niekontrolowanej reakcji łańcuchowej. Moderator dyskusji w końcu od czegoś jest i jakieś kwalifikacje musi mieć. Pani Tadla nie ma niestety żadnych. Jeżeli moderator nie włączy się odpowiednio wcześnie korygując bieg dyskusji i dbając o to aby toczyła się ona w wytyczonych ramach cywilizowanej wymiany zdań dużo trudniej jest później na przykład osadzić w miejscu rozgrzanego profesora przed obrażaniem chłopów… No bo przecież czy sugerowanie że wieśniak nie może mieć tytułu profesorskiego nie jest obrażaniem tej grupy społecznej? I czy profesor nienadzwyczajny nie może być zwyczajnym chamem?
Dyskusja ta jest ciekawa tym że stanowi świetny przykład prymitywizmu umysłowego i chamstwa charakteryzującego cały dyskurs publiczny w Polsce. Do jakiego by forum nie zajrzeć dużą część z tego stanowią uwagi nie na temat, spam pospolity bądź wycieczki osobiste pod adresem głoszących opinie przeciwne. Zerowe jest zrozumienie różnicy między zwalczaniem idei a zwalczaniem jej nosiciela, między wyszczególnieniem czemu wypowiadane przez prof.dr.hab. K.Łonicę poglądy są patentowanym nonsensem a wysuwaniem hipotezy że prof.dr.hab.K.Łonica sam jest patentowanym durniem. Jedno jest sednem dyskusji, drugie jest wycieczką osobistą która powinna być natychmiast skontrowana przez moderatorkę.
Rzeczona dyskusja zaczyna iść po bandzie gdy jeden z profesorów zaczyna o stosunkach drugiego – “To po pierwsze jest zadziwiający stosunek, że każdy rząd kłamie”. Moderatorka powinna od razu przypomnieć mu że do studia został zaproszony do dyskutowania o Fukushimie a nie o stosunkach innych osób. Nie robi tego i ma od razu eskalację. “Powiedział pan, że kłamie [rząd], bo nie mówi prawdy”. I znowu, zamiast osadzić faceta czymś w rodzaju: “panie profesorze, ciekawi jesteśmy pana opinii na temat Fukushimy a nie na temat co powiedział pan profesor K.Łonica bo słuchacze mogą to ocenić sami bez pana pomocy.” Jak w reaktorze, eskalująca się temperatura dyskusji wymaga wzmocnionych środków chłodzących.
Dalej mamy fragment normalnej różnicy zdań zgadzam się/nie zgadzam się/ plus parę przykładów. Dyskusja zdaje się wracać w cywilizowane koleiny gdy znowu jeden z dyskutantów zaczyna jechać po bandzie: “ To głęboko nieetyczne i niemoralne stanowisko, które pan … prezentuje. Zarzucam to panu publicznie.” To znowu zbaraniała tym moderatorka przepuszcza mimo uszu zamiast włączyć trzeci bieg chłodzenia reaktora: “Panie profesorze, z pełnym poważaniem, do dyskusji o etyce i moralności zaprosimy do studia inny zespół ekspertów a od publicznych zarzutów są w tym kraju raczej prokuratorzy. Proszę też o powstrzymanie się od ferowania ocen moralnych. Tu dyskutujemy o Fukushimie i ciągle nie wiem czy ma pan coś do powiedzenia na ten temat czy nie?”.
A ponieważ moderatorka i tego nie robi drugi profesor nienadzwyczajny uważa się za zaatakowanego osobiście. Nie potrafiąc jednak wyjść z jakąś ciętą ripostą na poziomie profesor porzuca już wszelkie pozory i całą Fukushimę na boku i też przechodzi do ataku ad personam na oponenta. W końcu dyskusji rdzenie reaktorów ulegają całkowitemu wtopieniu – ignorując moderatorkę kompletnie profesorowie wstają przed czasem i na tle dymiącej Fukushimy zaczynają wyzywać się od prymitywów i wieśniaków którym ktoś nadał tytuł profesora. Koniec debaty publicznej w tvn24.
Oprócz braku rozróżnienia między atakowaniem idei a atakowaniem jej głosiciela problemem dyskursu publicznego w Polsce jest też zupełne pomieszanie pojęć co stanowi “atak”. Owszem, ideę można śmiało nazwać nonsensem czy bzdurą zaraz na otwarciu. Nic w tym złego, ty tak nazwiesz moją, ja tak nazwę twoją, ale razem wielkiego postępu w dyskusji nie zrobimy. Bez poparcia tego jakąś spójną argumentacją prezentującą własny punkt widzenia “atak” taki nie jest żadnym atakiem, a już na pewno nie osobistym. Jest prędzej przyznaniem się do braku argumentów i konieczności zastąpienia ich przez emocje i grubiaństwo.
Publika na ogół wyczuje gdzie kończy się argument a zaczyna bezradność. Inna sprawa że duża część dyskutantów nie jest w ogóle w stanie sformułować żadnych spójnych argumentów ze swojej strony nawet na początku. Jedyną reakcją w tej sytuacji siłą rzeczy pozostaje emocjonalny atak osobisty na nosiciela idei z którą się organicznie nie zgadzamy ale nie bardzo wiemy czemu. Czasem można się też ukryć za parawanem „obrażania uczuć” religijnych czy patriotycznych, bądź też z wyniosłością nie dać się zniżyć do poziomu… itd.
Niezupełnie rozumiane jest też użycie nazwisk. Gość głoszący publicznie pod swoim nazwiskiem pewne idee musi liczyć się z tym że idee te zostaną publicznie zakwestionowane, łącznie z niezbyt przychylnymi epitetami o autorze od tych którym się one nie podobają. Taka jest istota publicznej dyskusji i takie jest ryzyko biorącego w niej udział. Często nie rozumieją tego zwłaszcza rozmaici profesorowie nienadzwyczajni uważający że tytuł daje im immunitet od krytyki a rozstawianie po kątach studentów da się przenieść do debaty publicznej. Podobnie ze sporą częścią polityków którym okruch władzy uderza często do głowy powodując nieodwracalne spustoszenia.
Otóż autorytet się zdobywa, nie można go nadać, scedować czy pożyczyć. Publiczne kwestionowanie czyjejś idei, wraz z podaniem imiennego źródła skąd pochodzą czy własnej interpretacji tego co zostało powiedziane publicznie nie jest żadnym “atakowaniem” prof.dr.hab. K.Łonicy. Jest prędzej wytknięciem świętej krowie że może się ona mylić i tak jak inni opowiadać nonsensy pospolite. Nazwanie nonsensu tak jak chcemy go nazwać, z podaniem jego autora, nie jest atakiem personalnym. Publika czy czytelnicy są jedynym autorytetem który przyzna lub nie przyzna nam racji.
Najgorzej jest niestety – zupełne wypalenie się rdzenia reaktora – z humorem i ironią. Tutaj zrozumienie i wyczucie tematu jest po prostu zerowe. Wielka to szkoda bo ironia jest celną bronią publicystyczną. Często frontalna polemika z ideą jest mniej skuteczna niż ośmieszenie jej oczywistych skutków, celów czy motywów. Kamieniem obrazy dla różnych zwolenników kłonic są szczególnie delikatne aluzje które bez używania kłonic odnoszą pożądany efekt – sugerowanie podwójnego dna, żarty z dziur w argumencie, implikowanie motywów innych niż oficjalnie deklarowane.
Jest prawdziwą przyjemnością przysłuchiwać się obu stronom ciętej, ożywionej dyskusji, pełnej docinków, humoru, aluzji i błyskotliwych ripost, a wszystko wartko prowadzone fair i wokół centralnego tematu. Niestety, po to musimy najczęściej sięgnąć na zagraniczne fora. W kraju pozostają kłonice….
————————-
Kłonica – (Wikipedia) – część wozu konnego. W wozie były cztery kłonice. Utrzymywały one we właściwym położeniu drabiny, półkoszki lub gnojówki. Miały one formę drążków o przekroju kwadratowym lub prostokątnym. Wykonane były z drewna dębowego, brzozowego lub grabowego. Obecne zastosowanie: debaty publiczne w PL.
@Anonimowy
90% Japońskiego długu publicznego jest… długiem wewnętrznym. Owszem, są zapożyczeni… u siebie. Z pieniędzy które sami wypracowali.
Ja tam Japonii nie żałuję. Od niech jest przecież protokół z Kioto. U niech też urodziły sie systemy zarządzania jakością u nich deficyt na poziomie 200% pkb, czyli socjalizm pełną gębą. Oni też rozpuścili po świecie systemy zarządzania jakością które w moim odczuciu są po prostu niemoralne. Niech ich szlag trafi -o.
@Anonimowy
Brak rozróżnienia to wojna. Rozróżnienie to próba debaty. Jedno i drugie ma swoje miejsce.
Nie bardzo rozumiem wydumaną tezę: "braku rozróżnienia między atakowaniem idei a atakowaniem jej głosiciela". A przepraszam po co to rozróżniać? Przecież głoszone przeze mnie poglądy świadczą o mnie. Pan Cynik 9 uważa,że można głosić niedorzeczne poglądy, a jednocześnie samemu być ok? To przypomina mi stwierdzenie ludzi pozbawionych własnego zdania, że "wyroków sądowych się nie komentuje". Nie komentujcie jeśli tak chcecie. Ja głupotę nazywam głupotą, a głoszącego ją osobnika głupcem.
@cynik9
Brawo! Tekst w punkt!
@ "Zerowe jest [w Polsce] zrozumienie różnicy między zwalczaniem idei a zwalczaniem jej nosiciela"
Nie jest zerowe. Ale na razie niestety wciąż za małe.
Warto dodać, że wycieczki osobiste rozpoczął prof. Mielczarski zarzucając rozmówcy swoje własne słabości (on sam jest beneficjentem rozwoju energetyki węglowej, a nie odwrotnie), co wyglądało wyjątkowo komicznie. Ponieważ obrzucanie jajami było nieskuteczne, bo prof. Turski za każdym razem sprowadzał delikwenta na ziemię, to działonowy przyjął pozycję "na polityka", tzn. rozwadnianie wszystkiego, co się da unikając konkretów, czyli przeciwną do postawy naukowej. Jednak i ten atak za pomocą powodzi ogólników się nie powiódł, "wieśniak" nie dał się sprowokować, więc zagotowało się panu profesoru w głowie i zakończył dyskusję "na desperata", żeby ktoś mu czasem nie zdążył przypomnieć o jego ignorancji.
A co do dyskusji pełnej humoru, to można sobie przypomnieć słynną rozmowę A.Laffera i p.Schiffa. Długoterminowo jak wiemy wygrał Schiff, ale za to jak się wieś docinkami Laffera ubawiła! Cała remiza pękała ze śmiechu, hohoho!
Ale dzisiaj nikt już nie pamięta, kto co mówił, i dlatego wolę profesora z wiedzą, ale bez poczucia humoru niż pajaca-ignoranta.
Chciałoby się powiedzieć – jaka telewizja, taki też poziom dyskusji.
Przy czytaniu tego wpisu przypomniała mi się historia, którą opowiedział mi Ojciec. Miał znajomego księdza, również z tytułem naukowym, który opowiedział mu o pewnej sytuacji mającej miejsce w przeszłosci. Otrzymał zaproszenie na wigilię różnych uczonych głów, poważnych pań i panów z tytułami. Wszystko było w najlepszym porządku dopóki… rozmowa nie zeszła na temat polityki. Finał był momentami zbliżony do tego opisanego wyżej. Stwierdził, że już nigdy nie skorzysta z takiego zaproszenia.
Coś w tym jest, że jak przychodzi do rozmów o polityce, to FAKTY tracą na znaczeniu.
TVN24 w dzień tsunami, program "Świat wg Jacka" i leci zapowiedź prowadzącego "a teraz obejrzymy materiał filmowy nagrany przez przypadkowych autorów" po czym pokazuje się kręcony komórką film z walącej się chałupy, i teraz najlepsze, w tle słychać głos prowadzącego ze studia TVN24"na chuj oni tam wleźli". Nie wierząc własnym uszom cofam zapis (mam dekoder N) i faktycznie nie przesłyszałem się. Szkoda że nie da się nagrać materiału (po cofnięciu zapisu).
Cóż,
przeprosił:
https://www.tvn24.pl/2418898,28378,0,0,1,wideo.html
A tak BTW, Muszę przyznać, że nie przypuszczałem, że energetyka jądrowa jest tak bezpieczna. Reaktory wytrzymały:
– wstrząs o sile prawie 9 stopni w skali Richtera;
– falę tsunami;
– bliską eksplozję mieszaniny piorunującej;
– wyłączenie głównego obiegu chłodzącego.
Na prawdę robi wrażenie.
Japonio trzymaj się mocno!
Tutaj jeszcze a propos Czarnobyla:
https://archiwum.polityka.pl/art/zabo…la,374808.html
pzdr.
mak
@Astro: Przynajmniej panowie profesorowie nie zarzucali sobie…
W pełni rozumiem tę tęsknotę za kłonicami i serdecznie namawiam do zgłoszenia się do tvn24…
Wiem że prawda boli ale to jeszcze nie powód aby się jej wstydzić… 😉 W końcu pół świata dawało się nabierać na socjalizm przez sto lat, a niektórym nawet to do dzisiaj pozostało. Powtarzam zawsze że gdyby socjaliści nie odwiedzali tego forum nie byłoby z kogo się pośmiać… ;-D
Przynajmniej panowie profesorowie nie zarzucali sobie socjalistycznych poglądów, a znam pewien blog, na którym takie zarzuty padają, gdy już zabraknie merytorycznych argumentów 😛
Trafny artykuł; dodam jeszcze że:
– prof. Turski jest profesorem Belwederskim; więc jego adwersarz obraził głowę państwa (bo tytuł Prezydenta w PL zachowuje się dożywotnio). Czy będzie więc postępowanie prokuratorskie w tej kwestii ?
– wydarzenia w Japonii mogą mieć negatywny wpływ na i tak niskie zrozumienie i dużą niechęć do energetyki jądrowej w Polsce
Ze wszystkim się zgadzam, z wyjątkiem winy prowadzącej. Otóż według mnie rolą prowadzącej jest sterowanie torem dyskusji, a nie rozsądzanie tego maglu, przedszkola, bajzlu, itd. (niepotrzebne skreślić). Jest tak według mnie dlatego, że naprawdę trudno jest chamami kulturalnie sterować. Mówiąc wprost i brutalnie, chamami rządzi się z pozycji siły. A na to nie ma miejsca w dyskusji telewizyjnej.
Moderatorka moderuje żeby stacja miała wysoką oglądalność, a nie żeby ludzie coś się sensownego dowiedzieli na temat energetyki jądrowej.