Szewska pasja

Mój znajomy klnie po szewsku zakładając firmę w Polsce. Ja bym też pewnie klnął. Ale wasz skryba nie jest szewcem. Natomiast znajomy jest i to jakim!  O większego speca dzisiaj trudno. Poznaliśmy się dawno temu za sprawą ruskich oficerek. Oficerki nadają się jak wiadomo świetnie do jazdy konno. Nie jest to jednak jedyny z nich pożytek. Były za komunizmu obok biletów Narodowego Banku Polskiego, obiegowym środkiem płatniczym w szerokim obszarze wokół baz radzieckich w Polsce.Ach, to były czasy – wspomina szewc. Od ruskich z pobliskiego Bornego Sulinowa, oficjalnie nie istniejącego 30-tysięcznego miasta i garnizonu radzieckiego, szło kupić wszystko, nie tylko oficerki. Benzynę na beczki z dowozem na przykład bo z kanistrami nikt się wtedy nie bawił, konserwy, zołoto. No i każde dosłownie żelastwo, z czołgiem na czele. Atomówkę z pobliskiego składu też by pewnie sprzedali – śmieje się szewc. Z tych też powodów składnica złomu w Bornem zaraz po wyjściu ruskich przypominała dobrze wyposażony arsenał średniego wielkością kraju afrykańskiego. Środkiem wymiennym strony polskiej był w transakcjach często wyborny drawski samogon.Ile par ruskich oficerek przeszło przez ręce mojego szewca trudno zliczyć. Dziesiątki jeśli nie setki. Jedna para kosztowała flachę, rzadziej dwie. To rzeczywiście były czasy… Wiesz pan, był tu taki ruski pułkownik co przyszedł do mnie ze skórą foki – wspomina wyciągając zza szafy resztki ciapkowanej foczej skóry. Zamówił z tego buty, wykładane futerkiem od wewnątrz. Panie, foki nie przemoczy żadna woda, możesz pan stać w tym w środku rzeki.

Po wyjściu ruskich w 1993 radzieckie dobra zaczęły powoli wysychać. Najpierw wyschła benzyna. Trzeba było przeprosić się ze stacjami benzynowymi bo przydomowych beczek nie miał już kto napełniać. Ale i o oficerki prościej zaczęło być na Stadionie X-lecia w Warszawie niż koło Bornego. O, a te nowe – zdziwił się szewc gdy mu parę takich oficerek przywiozłem do rozciągnięcia. Dokonał na nich cudu – rozciągając je sobie tylko znanym sposobem z pół numera, w tym w krytycznym punkcie na podbiciu. Ruskie oficerki leżą jak kapcie – szewc stwierdził przy odbiorze, kontynuując swój wykład. Rzeczywiście, cholewy ruskich oficerek są z miekkiej skóry która nie stoi prosto, chyba że w prawidle. Nie to co polskie oficerki przedwojenne które daje mi do obejrzenia. Patrz pan na te szklanki – wyjaśnia fachowo. To była klasa.


Wasz skryba klasy szklanek nie pamięta ale pamięta co innego – dziecinne zabawy z oficerkami w domu. Szczególnie wyjmowanie z nich i wkładanie na powrót elementów drewnianego prawidła. Elementów tych jest lekko licząc z dziesięć na but, może nawet więcej. Wszystkie innego kształtu i wszystkie włożyć trzeba w ściśle określonej kolejności. Po włożeniu cały but wypełniony jest na sztywno drewnem, szpilki nie wścibisz. Prawidła takie mój szewc robi oczywiście także. Oficerki bez prawideł to kapcie.

Polskimi oficerkami własnoręcznej roboty szewc z synem zamierzają uszczęśliwić jeźdźców w Polsce i nie tylko. Jednym z uszczęśliwionych będzie pewnie wasz skryba który dozna zaszczytu testowania tego arcydzieła kunsztu szewskiego. Staniemy w nich też w środku rzeki, a jakże, aby sprawdzić. Nie będzie przecież ruska foka pluła nam w twarz.

Myślę że firma szewca odniesie sukces. Nie może być inaczej gdy sprzedaje się klasę. Kryzys czy nie kryzys, klasa sprzedaje się sama. Chyba że wcześniej biurokracja doprowadzi go do szewskiej pasji i szewc zwinie cały handel zanim go na dobre rozkręci… Jest to całkiem możliwe. Nic w Polsce nie jest podobno wykluczone. Poza brakiem zbytu na klasowe oficerki.

©2010 dwagrosze.com

14 Replies to “Szewska pasja”

  1. Osobiście przestałem jeździć w oficerkach od czasu gdy w nich wyrżnąłem na plecy na oblodzonej drodze – wadą oficerek jest niestety płaska podeszwa. Od tej pory jeżdżę w klasycznych gumiakach 🙂

  2. ceny tych butów? Od 1900 zł, z przesyłką to prawie 500 euro.ceny tych butów? Od 1900 zł, z przesyłką to prawie 500 euro.

    Dobry but jest jak dobry koń – królestwa wart! 😉

  3. Wszystko fajno, tylko widieliście ceny tych butów? Od 1900 zł, z przesyłką to prawie 500 euro. Trochę za drogo, pewnie ubierają się tam warszawscy "city boys" chcący być modni i pokazać kolegom z Londynu że u nich tez mozna buty szyte na miare kupić.

  4. Mario: mozesz napisac o hindenburg omenie ktory sie pojawil kilka razy w sierpniu

    Zobaczymy jeszcze co z tego wyjdzie… Szansa jest 1:4 statystycznie a Ben zarzuca gospodarkę dolarami tak że nawet Hindenburg może od tego zgłupieć… 😉

  5. W Warszawie polecam p. Jana Hermana, ongiś spółdzielnia pracy "Hubertus", teraz już tylko mała, przydomowa działalność w domku na Woli. Za to jeśli idzie o rymarkę, nie ma jak p. Pydo z Legionowa!

    Jak ropa jeszcze trochę zdrożeje, może i popyt na oficerki wzrośnie..? :-)))

  6. Cyniku, mozesz napisac o hindenburg omenie ktory sie pojawil kilka razy w sierpniu na gieldzie amerykanskiej. Czy moze to zwiastowac krach w najblizszym czasie? Podobny sygnal opisywales w 2007 roku.

  7. Kapciowate oficerki w armii radzieckiej dostawało się na przydział z magazynu. Były bardzo dobre na poligon i inne ćwiczenia.
    Do musztry i na wyjście zamawiało się oficerki u szewca. Najlepsze szyto w Moskwie.

Comments are closed.