W tym celu uczelnia prowadzi – jak czytamy dalej – zajęcia dydaktyczne w kilkunastu poważnych miastach Europy, m.in. w Berlinie, Brukseli, Londynie. Jak siedząc w Warszawie można na poważnie prowadzić zajęcia dydaktyczne w Londynie? Hmm, z początku wydawać się to może dziwne, zwłaszcza że logika uporczywie podpowiada tylko coś o poważnych wycieczkach. Ale bingo – do poważnych wycieczek najodpowiedniejszy jest przecież poważny jacht. Nie może być zresztą inaczej skoro szkoła sama pisze na swojej stronie że cyt.” żeglarstwo jest sportem szczególnie promowanym przez władze Europejskiej Wyższej Szkoły Prawa i Administracji, uczy bowiem pracy w zespole, dyscypliny i wytrwałości. Szkoła pragnie wyróżniać się zarówno wysokim poziomem nauczania swoich studentów, jak również dbałością o kształcenie ich charakterów, między innymi poprzez kontakt z żeglarstwem morskim.”
Czym się więc może wyróżnić w takiej sytuacji poważna szkoła prywatna? Tym naturalnie że zakupi poważny prywatny jacht morski aby na nim byłe kadry PZPR mogły kształcić charaktery studentów pod kątem przyszłej pracy w instytucjach unijnych. I rzeczywiście, flagową jednostką EWSPA jest jacht nawet bardzo poważny bo przeszło 50 metrowy, dwumasztowy bryg Fryderyk Chopin, o wyporności 400 ton i o powierzchni żagli 1200m2. Zabierający na pokład 50 osób Chopin jest trzecią wielkością tego typu jednostką na świecie. Najwyraźniej wykładowcom Europejskiej Wyższej Szkoły Prawa i Administracji strzelista sylwetka brygu z sześcio rejowymi masztami musiała tak przypominać wielkie budowle socjalizmu a walka z żywiołem morza przypominać tak walkę klasową że na jego pokładzie – EWSPA nie pozostawia tu cienia wątpliwości – “organizowane są seminaria, wykłady oraz kursy językowe”. Wyjaśniałoby to wcześniejsze wątpliwości jak siedząc w Warszawie prowadzić poważne zajęcia dydaktyczne w Londynie. Oczywiście na poważnym rejsie!
Wprawdzie dżentelmenom nie bardzo wypada mówić o pieniądzach ale nie mogą obejść się bez tego inwestorzy. Co, nawiasem, wyjaśnia czemu w gronie inwestorów tak mało jest prawdziwych dżentelmenów… Korzystając z tej luki zastanawiamy się skąd EWSPA, w końcu niewielka uczelnia prywatna, miała pieniądze na tak wielką jednostkę? Czyżby jakiś spadek po bogatym wujku? Przyjąć można że trzeci największy żaglowiec tego typu na świecie do tanich się nie zalicza. Szkoła owszem, robi co może aby wycisnąć maksimum czesnego ze swoich studentów, wynoszącego obecnie 2450 zł za semestr. Nie jest to co prawda jeszcze Stanford ale jak na warunki polskie całkiem sporo. No ale Stanford, z tego co wiadomo, nie utrzymuje prywatnych jachtów bo go na to nie stać. Ciężko sobie więc jakoś wyobrazić jak tylko z czesnego można pokryć, obok normalnych wydatków uczelni, także koszty eksploatacyjne dużej jednostki morskiej, w tym koszty jej ubezpieczeń morskich. W końcu poważna jednostka morska wymaga poważnych ubezpieczeń a ubezpieczenia trzeciej co do wielkości jednostki na świecie też należeć będą do światowej czołówki.
Chyba że… nie będą bo zaczniemy na nich poważnie oszczędzać. Na to właśnie wygląda ostatni rozpaczliwy apel w mediach: pomóżcie wyremontować Chopina. Wytłumaczyć go można chyba tylko tym że poważna prywatna szkoła poważnie oszczędzała na ubezpieczeniach swojej poważnej jednostki. Jednostka wypłynęła niedawno z zimniejącej Europy w poważny rejs na ciepłe Karaiby, niewątpliwie w poważnych celach dydaktycznych.
Niestety, po paru dniach dostała się w poważny sztorm który nie tylko uniemożliwił zajęcia dydaktyczne ale pozbawił ją także obu masztów. Nikomu na szczęście nic się nie stało, jednostka nie przecieka. Tyle tylko że straciwszy źródło siły napędowej stała się niesterowna. Seminaria czy wykłady na Karaibach trzeba będzie więc prowadzić na lądzie.
Jest jednak dużo gorzej bo dryfująca jednostka musi z pełnego morza zostać odholowana do portu na wyspach brytyjskich. A to jest generalnie rzecz horrendalnie droga i w wielu przypadkach wysokość stawki jest czysto uznaniowa. Nic dziwnego że dzielni ratownicy morscy na każdej szerokości geograficznej, zaraz po uratowaniu stosunkowo tanich żyć ludzkich, biją się potem jak wilki o prawo do ratowania mienia. Ciągnięcie uszkodzonej jednostki do portu jest bowiem kopalnią złota! Podejrzewamy że nie inaczej będzie w przypadku Chopina. Dodać do tego jeszcze koszty remontu skomplikowanej konstrukcji masztów brygu i zbierze się z tego ładna sumka. Która, o ile jacht był ubezpieczony, byłaby odtąd zmartwieniem ubezpieczyciela. A jeśli zaś nie był lub był nie wystarczająco ubezpieczony na co prasowe apele zdają się wskazywać? Oj, to w takim wypadku wykrztusić je będzie musiała poważna uczelnia.
Chyba oczywiście że ktoś po ciężkim udarze reją w głowę posłucha niepoważnych apeli poważnej uczelni i zacznie ją prywatnie sponsorować pomagając z własnej kieszeni remontować prywatnej uczelni jej prywatno-dydaktyczny jacht. To jest, nie żądając w zamian przynajmniej jakiegoś prywatnego seminarium na Karaibach czy Galapagos, gratis. Mamy w końcu ten kapitalizm czy nie? Bo ekonomii politycznej socjalizmu w EWSPA już chyba nie wykładają…
————————
Dodane 1.12.2010: W zaledwie miesiąc po tym wpisie okazuje się że poważny armator ma poważne problemy bo poważny ubezpieczyciel (PZU) nie chce płacić za remont jego poważnego jachtu. PZU nie chce płacić za remont żaglowca „Fryderyk Chopin” – poinformował kapitan Krzysztof Baranowski, pomysłodawca i założyciel fundacji prowadzącej „Szkołę pod Żaglami”, korzystającej ze statku. Może oznaczać że pójdzie na żyletki – dodaje tvn24.
Koszt remontu statku na miejscu, w stoczni Penndenis w Kornwalii, oceniany jest na 900 tys. złotych, zaś w stoczni w Polsce na 700 tys. – 1,5 mln zł. Koszt odpowiada około jednej trzeciej wartości statku, a w PZU ubezpieczony był do pełnej wartości – zaznaczył Baranowski.
Oj, ktoś jest w tym towarzystwie chyba niepoważny. To po co kapitan Baranowski i poważny armator poważnego jachtu dostawali przez miesiącem biegunki wysyłając błagalne apele w prasie na zrzutkę na społeczne reperowanie prywatnego Chopina? Czyżby poważny armator nie miał paru groszy na adwokatów do pogonienia (nie) poważnego ubezpieczyciela?
©2010 dwagrosze.com
@anonima:
Fundacja "szkoła pod zaglami" raczej chyba nie ma racji bytu bez żaglowaca prawda
Nieprawda, droga {anonima}, porażasz mnie tą logiką. Albo uważasz wszystkich którzy to czytają za półgłówków… Fundacja w rzeczy samej posiadała kiedyś żaglowiec, zbankrutowała i został jej odebrany, z tego co wiem. Może więc istnieć fundacja bez żaglowca, wbrew temu co Ci się wydaje, czego najlepszym przykładem jest że jak sama piszesz SPŻ musiała go czarterować od armatora. Nie słyszałem jeszcze o czarterowaniu przez siebie swojego własnego jachtu.
Po wypadku rodzice odrazu zaapelowali o pomoc, więc nie było to uzgodnione z armatorem. Mam dostep do zamkniętego forum rodziców…
A ja mam do tajnego forum CIA… 😉 które prosi abyś nie wypisywała bzdur. Bona fide "rodzic" to mógł sobie apelować o zapewnienie swojemu dziecku bezpieczeństwa czy o sprowadzenie go po wypadku jak najszybciej do kraju. To zrozumiałe. Natomiast "rodzic" apelujący o datki na naprawę jachtu należącego do prywatnego armatora zamiast na zamkniętym forum powinien się leczyć w zamkniętej instytucji. Czy nie daje Ci nic do myślenia pochodzenie tych "tajnych rodziców" którzy cudownym zbiegiem okoliczności mają od razu dostęp do ogólnopolskich mediów i z miejsca publikują tam numer swojego konta? Kto w to bezkrytycznie uwierzy może również wierzyć że Ziemia jest płaska…
Obala to Twoje domysły (za słabo napisane) jakoby armator żaglowca żałował na ubezpieczenie
Nie tak szybko. Samo ubezpieczanie takiego jachtu w PZU a nie u Lloyds świadczy o szukaniu taniochy, IMO. Po drugie znowu każesz mi wierzyć w bajki które usiłowałem naświetlić. Armator posługując się rodzicami i fundacją żebrał na datki już w godziny po awarii Chopina, na długo przez przyholowaniem go do portu. Chcesz więc wmówić że czynił tak spontanicznie i bez powodu? Czy tak się zachowuje armator który spodziewa się szybkiego i niekontrowersyjnego zrealizowania polisy na swoją ubezpieczoną do pełnej wartości jednostkę jak ta tylko znajdzie się w porcie? Nie rozśmieszaj mnie, proszę.
—————
p.s. nie chcę obcinać tego interesującego dialogu ale nie chcę także stwarzać precedensu dyskutowania z anonimowymi z którymi na tym forum zwykle nie dyskutujemy. Proszę więc następnym razem wybrać sobie jakiegoś innego nicka.
PS. ostatni cytat z dnia 10.12
5.12
"Wczoraj Armator Chopina ujawnił na konferencji prasowej uzasadnienie PZU odmowy płacenia za odszkodowanie statku, w którym PZU przyznaje,że ubezpieczenie obejmuje ryzyko związane z pogodą ( heavy weather), ale pojecie to tłumaczy jako "nadzwyczajne warunki pogodowe" tj. wiart 10 stopni w skali Beauforta, odpowiednia do tego fala itp.
W tym miejscu nastepuje nieporozumienie, ponieważ w jezyku angielskim okreslenie HEAVY WEATHER oznacza po prostu "warunki sztormowe" i dotyczy wiatrów od 7 stopni w górę.
Adlard Coles, klasyk żeglugi w sztormowych warunkach "ciężką pogodę" rozciaga również na wiatry słabsze- od 5 stopni w górę."
i drugi:
"Stowarzyszenie Ekspertów Morskich w Szczecinie, MEA Martime Experts Association skontaktowało się z nami po tym, jak upowszechniliśmy informację dotyczącą odmowy wypłacenia nam odszkodowania przez PZU. W piśmie, które otrzymaliśmy, Andrzej Kryżan KŻW, ekspert MEA, PIHZ, pisze, że ta informacja wzbudziła wśród ekspertów "niekłamaną radość typu kabaretowego." Stanowisko PZU, jakoby sztorm 8-9 w skali Beauforta był zbyt mały, żeby zakwalifikować go do tego co Anglicy nazywaja Heavy Weather, "nosi znamiona matactwa ubezpieczeniowego".
MEA chętnie upubliczni materiały i informacje na temat tego wydarzenia "w środowisku morskim w Polsce jak również w klubach na zachodzie (Pandi, Lloyd, IMO etc, etc) jako podręcznikowy przykład nieznajomości meritum prawa ubezpieczeniowego ze skutkiem wcale niekoniecznie korzystnym dla PZU. Tolerowanie takich precedensów w ubezpieczeniach morskich zagraża bezpieczeństwu żeglugi par excellance" – pisze Andrzej Kryżan, Prezes MEA i dodaje, że o sytuacji zostanie powiadomione IMO"
Obala to Twoje domysły (za słabo napisane) jakoby armator żaglowca żałował na ubezpieczenie ….
PS. żeby uprzedzic kolejne spekulacje:
Nie jestem powiązana z armatorem ani z Baranowskim, ani z fundacją, ani z załoga statku, ani z PZU ani nie jestem rodzicem, dzieckiem tez nie jestem.
Właśnie, przeinaczasz fakty, pisząc na poczatku że armator wystąpił z błaganiem o pomoc, bo nie wystąpił jak juz to przyznałeś.
To co piszesz to jedynie Twoje spekulacje.
Po wypadku rodzice odrazu zaapelowali o pomoc, więc nie było to uzgodnione z armatorem.
Mam dostep do zamkniętego forum rodziców i wiem,przynajmniej jesli chodzi o nich, że starania i apele o pomoc ( ale i sama pomoc , bo pomysły mieli i mają różne, o których tutaj pisac nie mogę, ze względu na to że jestem tylko gościem na ich forum) były z ich własnej inicjatywy i nikt sie nimi nie wysługuje, jak sugerujesz.
Fundacja "szkoła pod zaglami" raczej chyba nie ma racji bytu bez żaglowaca prawda? Więc dla mnie nie ma w tym nic dziwnego , że po negatywnej decyzji PZU Baranowski podpisał sie ( choć tego nie sprawdziłam) pod prośbą o pomoc. środowiska żeglarskie rónież się pod tym podpisują.
Sprawdziłeś ile fundacja "szkoła pod żaglami" zaplaciła za wyczarterowanie jachtu na ten rejs dla dzieciaków?
@anonima :
z jakiego źródła wziąłeś informację, że armator żaglowca prosił o datki pieniężne?
Z innego źródła wiem, że rodzice owszem apelowali o pomoc ale nie dla armatora lecz na rzecz fundacji "szkoła pod żaglami"
Zaraz, zaraz, znaczy się, rodzice urwali się z choinki i zaczęli nagle apelować o 1 milion złotych tak sobie dla fundacji? Chyba żartujesz.
Faktem jest że to nie armator podpisał się pod apelem prasowym o datki w wys. 1 miliona PLN na naprawę Szopena ale "szkoła pod żaglami" Baranowskiego. Pytanie tylko od kiedy to klient czarterujący jacht od armatora zajmuje się zbieraniem datków od publiki na reperację uszkodzonej jednostki? Jest to wyłącznie biznes armatora, nie klienta, i ściemniasz implikując jakoby chodziło o ogólne datki "na rzecz fundacji". Nie chodziło bo jak byk stało na naprawę Szopena, konto fundacji: 91 1020 1156 0000 7102 0110 8885, i tak dalej.
Gdybyś wypożyczyła samochód w avisie i go rozbiła o drzewo to Twoje apele w prasie o datki na reperację byłyby tak samo śmieszne jak Baranowskiego – to NIE JEST biznes klienta bo ten płaci i wymaga, a armator czy właściciel wlicza odpowiednie ubezpieczenie w cenę usługi, i cześć.
Wytłumaczę więc kawa na ławę o co chodzi. Przypuszczalnie armator, w szczególności Europejska Wyższa Szkoła… i tak dalej nie chciała wyjść na kompletnego durnia przyznając publicznie że szpanowała z nieubezpieczonym jachtem, który w dodatku w żaden logiczny sposób się z nią nie łączy. Gdy przyszło do poważnej awarii kryje się teraz za plecami poszkodowanych dzieci, ich rodziców i fundacji która dobrze chciała aby wyłudzić od naiwnej publiki pokaźną kwotę wymaganą na naprawę swojej prywatnej jednostki. Zawsze wygląda to lepiej jak o datki prosi fundacja a nie operujący komercyjnie armator, czyż nie? Któż to ma serce z kamienia i nie pomoże biednym dzieciom… i tym podobny bullshit.
Proponuję zanim napiszesz podobny wpis dowiedzieć się troche wiecej i pomyśleć szerzej.
Aby pomyśleć szerzej wymagana jest jednak podstawowa zdolność kojarzenia oczywistych faktów co po uwagach sądząc nie jest ewidentne… 😉
Cynik9
zbierasz różne informacje (niekoniecznie uwaznie je czytasz czy słuchasz) i naginasz do swoich poglądów.
Pytanie:
1)z jakiego źródła wziąłeś informację, że armator żaglowca prosił o datki pieniężne?
Bo ja nigdzie takiego apelu od armatora nie znalazłam.
Armator przedstawił w TV swoje stanowisko i wyrażnie powiedział, że żaglowiec jest ubezpieczony i koszty naprawy pokryje PZU, ze nie ma potrzeby na to zbierać pieniedzy , że to prywatna inicjatywa rodziców.
Z innego źródła wiem, że rodzice owszem apelowali o pomoc ale nie dla armatora lecz na rzecz fundacji "szkoła pod żaglami", dzieki której dzieciaki mogły popłynąc i jeszcze będą mogły popłynąc za darmo w takie rejsy ( stąd potrzebni sa sponsorzy jak zwykle jesli chodzi o różnego rodzaju fundacje) A to jednak duża różnica.
Poza tym, piszesz o czesnym że niby takie duże…a taka kwota czesnego jest w Polsce kwotą jaką pobiera wiele uczelni, są wyższe kwoty czesnego, ta jest raczej standardowa.
Co do utrzymywania żaglowca ( w twoim wyobrażeniu niby z czesnego studentów…? haha) , taki żaglowiec sam na siebie zarabia, wystarczy takich informacji poszukać, odbywa rejsy komercyne, wykorzystywany jest do planów zdjęciowych do reklam, do promocji różnych firm i instytucji…a także promowania Polski za granicą.
Szczecin też tych pieniedzy nie da za darmochę, tylko wykupuje pewną usługę….
Proponuję zanim napiszesz podobny wpis dowiedzieć się troche wiecej i pomyśleć szerzej.
Ha ha ha!
link
Graficzne przedstawienie wypadku Chopina:
https://myzeglarze.pl/news/wypadek-na-chopinie-infografika.html
Piotr
@Browning:
ubezpieczyciel na pewno nie pokryje kosztow tak nieprzewidywalnego wydarzenia jak wejscie zaglowca w sztorm…czy Cynik mnie… opieprzy?
Opieprzyć? Ależ w żadnym przypadku!… Nasza tolerancja na nonsensy nawet większe niż ten nie zna wprost granic!… 😉
W PZU żaglowiec proponuję ubezpieczać w takim razie tylko na wypadek gdy mu maszty odpadną w zupełnym sztilu… 😀 😀
A klienci PZU mają szanse na inne poważne oszczędności bo skoro ubezpieczyciel na pewno nie pokryje kosztów nieprzewidywalnych wydarzeń to powinni ubezpieczać się tam wyłącznie od kosztów wydarzeń 100% przewidywalnych… 😀
Czy prywatna uczelnie na to stac, to tylko jej sprawa.
Tu się akurat zgadzamy w 100%. Żebranie o datki w ogólnopolskich mediach musiało mi się w takim razie przewidzieć…
—————
@Astrobiznes: Nawet jakby zacumowali żaglowiec w porcie i robiliby tam dyskoteki, nadal uważam że był to atrakcyjny zakup, bo jego wartość była dużo wyższa.
Sam "zakup" mógł być po dobrej cenie ale nadal utrzymuję że nie ma to jeszcze nic wspólnego z dobrym biznesem dopóki takowy nie jest skonsumowany. Kupno pudła za 2.5 mln zł aby urządzać na nim potańcówki w porcie nie wydaje mi się takim wspaniałym biznesem.
Ale postanowili urządzić szkołę pod żaglami i podnieść prestiż swojej uczelni.
Podniesienie prestiżu zakupem jachtu morskiego jest decyzją biznesową której sens w przypadku prywatnej szkoły prawniczej staram się właśnie zrozumieć.
Czy dobry geszeft to musi być zawsze "kup tanio, sprzedaj szejkom drożej"?
Opuść "szejkom" i będziemy całkiem blisko rozsądnej definicji tego na czym polega biznes, IMO.
Każdy kto ma ochotę wesprzeć swoją prywatną złotówką ten piękny żaglowiec, niech to zrobi – nie ma w tym nic złego.
Ale jeśli na ten cel pójdzie choćby złotówka publicznych pieniędzy, to ten kto ją wydał powinien trafić do prokuratora.
Granie emocjami patriotyczno-przygodniczo-dziecięcymi jest wyjątkowo paskudne. A gdy nazwę swój samochód Adam Mickiewicz, pojadę z dziećmi na wakacje i samochód mi się zepsuje, to prezydent Szczecina zafunduje mi naprawę?
"Szkoła owszem, robi co może aby wycisnąć maksimum czesnego ze swoich studentów, wynoszącego obecnie 2450 zł za semestr"
Jeśli to cena semestru prawa – to całkiem OK. Nie słyszałem o uczelni z racjonalną lokalizacją o niższej cenie. Poza tym spotkałem studentów prawa z ich wydziału – narzekali na to, że wykładowcy to często kanalie – ale nigdy na niski poziom. To też się liczy przy dzisiejszym pędzie do deprecjacji dyplomu wyższych uczelni, aplikacji prawniczej, a nawet dyplomów uczelni medycznych
(właśnie majstrują jakby zrobić, żeby mogły nas leczyć konowały po 5 latach studiów i bez stażu).
Chciałbym zaznaczyć, że nie występuję w obronie tej szkoły – bo za nic nie chciałbym uczyć się u postkomuchów – ale chodzi mi o obiektywne spojrzenie.
Jay Dee
Znaczy, ja tez uwazam ze to troche czepianie sie. W dzisiejszych czasach eksploatacja zaglowcow po prostu jest deficytowa, jest sprawa prestizu. Czy prywatna uczelnie na to stac, to tylko jej sprawa.
– statek jest prywatny
– ubezpieczyciel na pewno nie pokryje kosztow tak nieprzewidywalnego wydarzenia jak wejscie zaglowca w sztorm
– naprawa odbedzie sie z prywatnych kieszeni wlascicieli i darczyncow.
Znaczy, sam pewnie zostane darczynca, bo statek jest ladny. Znaczy, czy Cynik mnie tez opieprzy?
Browning
O najnowszej edycji Szkoły Pod Żaglami, usłyszałem ponad rok temu jak zaczęła się akcja zachęcająca dzieci do wzięcia w niej udziału. Przeczytałem z ciekawości zakupioną pod wpływem tej informacji starą książkę kapitana Baranowskiego "Szkoła pod Żagalmi". Bardzo ciekawa idea, na którą dawniej było "stać" tylko socjalistyczne potęgi. Cała impreza zawierała elementy propagandowe (płynęły również dzieci np. z Australii, które nie mogły się nadziwić, że obśmiewane w ich mediach PRL funduje dzieciom takie ekstrawaganckie rozrywki. Wykładał gościnnie również ojciec Baranowskiego – wtedy mieszkający w USA – który ukazywał wady kapitalizmy, podczas gdy jego młodszy syn wady socjalizmu). Ogólne wrażenie było jednak pozytywne. Dzieci musiały zdobyć zaswiadczenie o tym, że ponad rok pomagały osobom starszym. Potem selekcja egzaminami, potem testy sprawnościowe itd. Była motywacja.
Najciekawsze jednak było to, że szkoła była pomysłem, który powstał po poprzednim, rocznym rejsie Baranowskiego ze swoją rodziną na jakimś małym jachcie. Ten gość wg mnie powinien być uważany, za prekursora "edukacji domowej" w Polsce. A to jakby nie było krzewienie wolności.
Nie napisałem że ta uczelnia robi na żaglowcu biznes, tylko że tą transakcją "zrobiła FENOMENALNY interes" w sensie "okazja" z wyprzedaży. Za 1/10 ceny kupili od banku przedmiot należący przedtem do bankruta. Nawet jakby zacumowali żaglowiec w porcie i robiliby tam dyskoteki, nadal uważam że był to atrakcyjny zakup, bo jego wartość była dużo wyższa. Ale postanowili urządzić szkołę pod żaglami i podnieść prestiż swojej uczelni. Czy dobry geszeft to musi być zawsze "kup tanio, sprzedaj szejkom drożej"?
Rozumiem ideę wpisu na blogu, który krytykuje zbiórkę na ratowanie prywatnego jachtu należącego do prywatnego właściciela, i też uważam to za żenujące, postanowiłem po prostu uściślić kilka faktów i wyrazić swoje zdanie.
Wojtek
Off-topic:
Czy ktoś też zauważył nowe plakaty reklamowe PO? "Nie róbmy polityki. Budujmy boiska"? W pierwszej chwili krew mnie zalała, jak je zobaczyłem… a teraz uśmiecham się na samą myśl, bo czyż nie byłoby pięknie gdyby ta światła myśl została wcielona w życie? Zamiast na Wiejską – na plac budowy! ;-)))
@Cynik9
Jak czytam doniesienia prasowe w roznych mediach na temat tego kontraktu gazowego, to szczegolow jak na lekarstwo. Pewnie to nic dziwnego, ze nie sa jawne, ale przy tej ilosci zakontraktowanwego gazu o ktorej pisza media to budowanie terminalu LNG o ktorym Pan pisze wydaje sie byc bez glebszego sensu. O elastycznosci informacji brak. Jak wiec w ogole ocenic taki kontrakt posiadajac tylko te informacje, ktore sa dostepnie publicznie?
@Cynik9
> co dokładnie ma mieć ten
> decydujący wpływ?
To co sie wydarzylo w Smolensku. Ciezko dokladnie powiedziec co, bo szczegoly nie sa znane, ale podobnie do autora artykulu mam wrazenie, ze od 10.04 rzad Tuska stal sie wobec Rosji nadmiernie spolegliwy. Domyslam sie, ze nie ma w sprawie katastrofy calkiem czystych rak, a Rosjanie w jakis sposob go szantazuja. Stad sie moze brac spolegliwosc wobec nich w negocjacjach gazowych. Rozumiem, ze sedno tkwi w "szczegolach ekonomicznych", ale mimo to dziwie sie podpisaniu umowy siegajacej na 35 lat do przodu…
@Łoś: co dokładnie ma mieć ten decydujący wpływ?
Myślę że rację ma pierwszy komentator z tego linka stwierdzający że są to skutki braku lustracji…
Co do Rosji jestem zwolennikiem pragmatycznego podejścia biznesowego. "Uzależnienie" jest taką samą pustą emocją jak założenie że EU jest naszym przyjacielem i dlatego chce uzależnienie to bezinteresownie skrócić. Liczy się tylko biznes a ten mówi że Rosja ma gaz, my nie, i że jak zaczniemy go niezależnie sprowadzać w formie LNG to cena gazu z rury powinna być konkurencyjna. Chodzi więc o szczegóły ekonomiczne – elastyczność dostaw, elastyczność ceny, możliwość re-eksportu, gwarantowane ilości itp. Dyskusja nad tym czy dany układ jest korzystny dla kraju musi się skupić na nich a nie na politycznych sloganach w rodzaju zależności czy gniewu unii.
@Cynik9
Tym razem off-topic. Zauwazylem, ze trzyma sie Pan z daleka od tematu Smolenska. Coraz bardziej wyglada jednak na to, ze temat ten moze miec decydujacy wplyw na to, co sie bedzie w Polsce dzialo przez nastepne kilka dekad. Czy uwaza Pan, ze autor tego artykulu halucynuje?
Jeśli Chopin jest tak wiele wart to bez problemu bank udzieli pożyczki na tak groszowe (w porównaniu do ogólnej wartości) naprawy…
@anonimo: i teraz za publiczne pieniądze będziemy tą okazję ratować…
O to chodzi! {Astrobiznes} myli najwyraźniej biznes z ceną. Cena 2.5M zł w 2001 za tę jednostkę mogła być i dobra, nie przeczę. Ale biznes byłby dobry dopiero wtedy gdyby ją opylili w 2002 jakimś szejkom za te $10M które jednostka była podobno warta.
W obecnej sytuacji sens wspominania w ogóle o biznesie jest tylko wtedy gdy porównujemy biznes prywatnej szkoły z biznesem czarteru jachtu. Podejrzewam że biznes szkoły jest o klasę lepszym biznesem niż biznes czarterowania jachtu na co żebranie o pomoc w reperacjach zdaje się wskazywać. Czy gdy nad prywatną szkołą zawali się dach to też będzie ona w prasie żebrała o wsparcie?
Ubezpieczenie do 10tki jednostki z taką załogą to tak jakby podczas pożaru budynku podpisywać na kolanie umowę z brokerem (musi drogo kosztować:)
Nie pamiętam jaka nas wtedy instytucja "chroniła" ale na więcej niż 6 się nie zdecydowali…
Proste jak nie ma odpowiedniej pogody to się nie pływa.
pozdrawiam Kapitan Szlafrok!
Przyczyna wypadku jest prosta, kapitan nie chciał ryzykować życia lub zdrowia załogi więc oberwała łajba, zresztą przy takiej pogodzie co te biedne dzieci mogły zrobić???
Podejrzewam, że teraz min. 2/3 z nich nie będzie miała już ochoty więcej pływać. Miałem okazję przejść przez coś podobnego jako dorosły i wolę się nie zastanawiać co te dzieci przeszły jak maszty sie łamały.
@kapitan szlafrok:
Nie chce mi się coś wierzyć w ubezpieczenie jednostki uzależnione od B, może w PZU?… Przy 9 pewnie nie wychodzili a przy dłuższym przelocie wszystko może się zdarzyć i ma prawo się zdarzyć. Ale Lloyds ubezpieczy na wszystko, chyba że się oszczędza licząc w razie czego na wyżebranie datków… 😉
@Astrobiznes takie okazje w Polsce to rzecz oczywista już niejeden i nieprzypadkowy "towarzysz" robił tu świetne interesy i taka właściwie miała być puenta, którą jak sam dobrze określiłeś:
"Uważam że EWSPiA zrobiła FENOMENALNY interes"
tak i teraz za publiczne pieniądze będziemy tą okazję ratować…
od okazji jest też taki pan Kulczyk on też ma dużo szczęścia i okazji np. jak zakup akcji PZU
na specjalnych warunkach
https://www.youtube.com/watch?v=xsjQhbcKsG0
@Astrobiznes: cynikowe czepianie się. Przecież jest powiedziane, że żaglowiec był ubezpieczony w PZU,
Cynikowe czepianie się dotyczy jednej rzeczy – skoro żaglowiec był ubezpieczony to skąd niby to poniżające publiczne żebranie w prasie o prywatne datki na reperację Szopena przez poważną szkołę prywatną?… 😉
Czy tak się zachowuje armator ubezpieczonej jednostki? C'mmon.
Co do ubezpieczenia jachtu nie wiem jak jest w przypadku tak dużych jednostek ale kiedy byłem na rejsie naszą "skorupę" ubezpieczenie obejmowało tylko do 6. A oni mówią o dziewiątce (czy nawet 10) gdzie wtedy raczej nie powinni pływać, więc ubezpieczenie mogło być wykupione ale mało kto pewnie ubezpiecza do 10tki…
Dzisiaj w radio słyszałem o dzielnej postawie kapitana, nie wiem jaka jest prawdziwa przyczyna tego wypadku ale na szczęście nikt nie ucierpiał oprócz w/w szkoły. Był podobny film o pływającej szkole nie pamiętam tytułu ale tamten się skończył dramatycznie.
pozdrawiam Kapitan szlafrok!
Trochę mi to wygląda na cynikowe czepianie się. Przecież jest powiedziane, że żaglowiec był ubezpieczony w PZU, więc czemu pisze, że Chopin nie był ubezpieczony.
Snucie domysłów jaki to strasznie drogi jest STS Chopin jest śmieszne, przecież łatwo można się tego dowiedzieć. Na początku 2001 roku wspomniana Szkoła odkupiła go okazyjnie od Kredyt Banku za 2.460.425 PLN (wtedy było to 607 tys. USD). Uważam że EWSPiA zrobiła FENOMENALNY interes, bo 600 tysięcy papierów kosztują dużo, dużo mniejsze jednostki. Gdybym miał taką gotówkę, sam bym wtedy kupił Chopina. Dla tej klasy żaglowca ceny kształtują się od 3 mln USD do 12 mln USD.
Jeśli ktoś nie wierzy, niech sobie poszuka na stronie yachtworld.
Tak więc milion złotych opłaty za holowanie to nadal jest okazja i jeśli ktoś z komentujących pisze, że taniej byłoby oddać Anglikom Chopina i kupić nowy, to moim skromnym zdaniem nie wie o czym mówi.
pozdrawiam
Wojtek
Pozwole sobie zboczyc z tematu trzymajac sie jedank glownego rpzeslania bloga. Wlasnie mialem okazje obejrzec reklame telewizyjna sponsorowana przez Citizens Against Government Waiste-jest przecudna:
maly treat
Miałem to szczęście, że godzinę wcześniej przeczytałem ten wpis :).
Kiedyś natomiast pominąłem wpis ,,Socjalistyczny dogmat płacy minimalnej" i to się zemściło bo na ekonomii rozmawialiśmy o tym i zabrakło mi argumentów. Aczkolwiek wykładowca bardzo optuje za wolnym rynkiem i wyraźnie wypowiadał się w stronę zniesienia płacy minimalnej.
Akurat tak się składa, że studiuję na prywatnej uczelni ale niestety nie mamy żadnej jednostki morskiej ;/.
Jak to łatwo kryjąc się za dziećmi i dobroczynnością wyciągnąć od ludzi szmal na prywatne naprawy prywatnego jachtu prywatnej szkoły. Wszystko bo jakiś dawny towarzysz oszczędzał na ubezpieczeniach "sali wykładowej". Wystarczy kontrolować media i wypuścić tam parę budzących litość głupot wraz z numerem konta bankowego.
W TVN pokazano zatroskanych o statek rodziców, zapewniających, że na ten rejs mogło popłynąć każde dziecko z Polski.
Apelowano aby wspomóc to dzieło społeczne, jeden tatuś twierdził, że te dzieciaki robiły coś zw czynie społecznym a ,,nie siedziały przed komputerem i grały w głupie gierki".
Dodał także, że to szlachetny sport i nawet poparł swoje wywody tym iż ,,to jest to o czym Jan Paweł II mówił…".
Proszono o wpłaty na konto fundacji.
Ciekawy ten artykuł z TVN24:
"Wiele zależy od ubezpieczyciela, czy będzie chciał pokrywać koszty" – myślałem, że co jest pokrywane jest dokałdnie opisane w warunkach ubezpieczenia a nie zależy od "dobrej woli" ubezpieczyciela. Pewnie dali ciała i ubezpieczyciel się wykręci od czegokolwiek.
"Osobnym problemem są koszty holowania … mogą wynieść nawet 60 proc. wartości statku.". Nie lepiej było pozwolić by zatonął i zbudować go od nowa?
Anglicy mają dobre tradycje w naprawie żaglowców. Ostatnio spalił im się Cutty Sark i koszty remontu wzrosły o kilka(naście?) milionów funtów.
@Cynik9
Na tej stronie z linku na dole jest dopisek:
> Na stronie organizatora
> wyjazdu –
> http://www.szkolapodzaglami.org.pl
> znajduje się numer konta na
> którym przyjmowane są
> wpłaty na remont statku.
Wiec jakby Pan chcial, to sie Pan moze dorzucic. Powaznie 😉
@Cynik9
> zacznie ja prywatnie
> sponsorować pomagając z
> własnej portmonetki
> remontować prywatnej
> uczelni jej prywatno-
> dydaktyczny jacht.
Pan tak na powaznie ? 😉
Juz sie chetny znalazl. Prezydent miasta Szczecina, ktore to miasto jest portem macierzystym "Fryderyka Chopina". Jak sie Pan moze domyslec portmonetka nie bedzie jednak calkiem prywatna. Chce Pan zgadywac, kto bedzie bulil? 🙂
Zgadl Pan. 🙂