Tym co tak cieszy red.Czuryłę jest nadspodziewanie szybkie tempo rozwoju niemieckiego kolosa (GDP $3350 mld) prognozowane w tym roku na ok. 3%. To rzeczywiście sporo ale jest w tym wszystkim jedno małe ale. Wieści o szybkim tempie rozwoju u zachodniego sąsiada jakoś dziwnie zazębiają się z niedawną odsłoną kryzysu strefy euro i znacznego spadku wartości wspólnej waluty względem dolara. To dla gigantycznej niemieckiej machiny eksportowej (eksport $1159 mld) jest oczywiście niespotykanym bonusem nakręcającym koniunkturę.
Nie jesteśmy jednak pewni na jak długo starczy tej sztucznej gorączki wywołanej defacto dewaluacją waluty i na ile kuracja okaże się korzystna dla samych Niemców. Historycznie dewaluacje bywały dla Niemiec raczej przekleństwem niż balsamem. Dlatego wbrew pokusom notorycznie psujących swoją walutę innych nacji Bundesbank po wojnie konsekwentnie prowadził politykę silnej waluty. Dewaluacja nie była nigdy opcją, zachęcając do długoterminowych oszczędności i do inwestycji. Owocem tego był niemiecki cud gospodarczy, duma Niemców i przedmiot zazdrości reszty Europy. Porzucając lekkomyślnie deutschemark dla euro 11 lat temu używano tej samej retoryki obiecując euro twarde jak DM.
Nic z tych rzeczy! Twarda waluta przetrwała tylko dekadę. W ostatniej odsłonie kryzysu gigantyczny bailout południowych bankrutów finansowany głownie przez niemieckiego podatnika zmusił m.in. ECB do wykupu bezwartościowych obligacji greckich i innych co podkopało wiarę w stabilność wspólnej waluty. Podejrzewamy że będzie to początkiem jej końca. Oczywiście euro dewaluowane w takt politycznych zapotrzebowań – jak włoski lir dawniej – nakręci czasowo koniunkturę. Ale nakręci też inflację i dalej podkopie wiarę w papier za którym nie stoi nic innego jak tylko właśnie wiara. 42 stopniowa gorączka jest niekoniecznie symptomem zdrowia. Może okazać się jedynie krótkotrwałym epizodem choroby między kolejnymi odsłonami kryzysu co wydaje się nam dużo bardziej prawdopodobne.
![]() |
|
Zadłużeniem (%) „zielona wyspa” jeszcze wprawdzie nie dorównuje zachodniemu sąsiadowi ale jest na dobrej drodze… :-0 (źródło: Rzeczpospolita) |
Enfin. Zobaczymy jak trwały okaże się ten nagły wybuch koniunktury nad Renem po zamieceniu problemów strefy euro pod dywan. Jeszcze ciekawsze jest jak na tym wybuchu wyjdzie “zielona wyspa” red. Czuryły, któremu z jakichś powodów wydaje się że “dobrze jest móc być porównywanym do Niemiec, jeśli chodzi o tempo rozwoju gospodarki”. Jeśli chodzi o prawdę natomiast to nie mamy zielonego pojęcia czemu. Zawsze wydawało się nam iż aby mały dorównał dużemu to musi rosnąć szybciej. Red. Czuryło jakoś nie trzymał kciuków za gospodarkę Niemiec gdy ta rosła w tempie 1% podczas gdy “zielona wyspa” miała na liczniku 5% i więcej. Skoro zatem teraz trzyma kciuki za dorównanie w 3% tempie wzrostu Niemcom to ciekawe kiedy ta idąca razem z niemieckim słoniem przez most polska mrówka (GDP $430mld, eksport $134 mld) ma mu dorównać? Oczywiste jest że w tym tempie nie dorówna mu nigdy.
Ale przyjemnie jest sobie czasem pohalucynować że oboje tupią aż echo idzie.
©2010 dwagrosze.com
Ten youtubik od Anonimowego – kapitalny.
Gdyby się podpisał bym podziękowała 😉
"gram na basie terapeutycznie"
Pozdrawiam
@ZQW jest tylko mała różnica, że niemieckie zadłużenie przekroczyło już dawno 110% (jeśli się mylę to niech ktoś mnie poprawi). Ich gospodarka jest też nieporównywalna do naszej. Co do zadłużenia to jeśli te liczby kogoś przerażają, to niech lepiej nie czyta Wieloletniego Planu Finansowania Państwa. 😀
Artykuł na eioba
https://www.youtube.com/watch?v=lNlVL3WjMlk
Moją receptą na wzrost PKB jest , żeby odżałować swoje podatki na biurokrację , niech mają moje pieniądze , ale niech nie przychodzą do pracy , nie mnożą przepisów i nie utrudniają życia . W tym czasie niech zasilą szarą strefę , która też powiększa PKB lub wyjadą na zarobek za granicę .
Mielibyśmy mniej przepisów , mniej wezwań do urzędów , łatwiejsze życie
oraz wzrost PKB dzięki zwiększeniu szarej strefy stworzonej przez biurokrację , która nie siedzi w urzędach tylko pracuje . To samo dotyczy związkowców .
W Niemczech trwa ostatnio debata budżetowa. Budżet Niemiec i budżet Polski są porównywalne pod względem liczbowym. Tutaj 300 mld wydatków , tam 300 mld wydatków. Tutaj 270 mld przychodów , a i tam te same liczby .
Waluty wprawdzie inne , ale i inne zaludnienie. Więc nie tylko wzrost gospodarczy , ale i budżety są porównywalne , a także zarobki ( choć w innych walutach ). Można by rzec " Polak Niemiec , dwa bratanki".
@Centrala: –>Schaeuble. Przeczytaj najpierw to co zamieszczasz. Na real growth rates daleko byśmy nie ujechali, podobnie jak na real interest rates… 🙁
cyniku9
Nad czym tu się znęcać ? Wiadomo, że powiat polski dogoni województwo niemieckie pod warunkiem zdemolowania zajścia tam kataklizmu…
z tym 3% wzrostem GDP Niemiec to jakies banialuki
https://tinyurl.com/4f4mko
Z oficjalnych mediow juz mozna sie dowiedziec ze przyszly rok bedzie slabszy.
https://tiny.pl/hrtn3