Jak wiadomo mamy kryzys, długi rosną, budżet się wywraca. Emeryci powinni więc patriotycznie wspomóc budżet kierując spontanicznie do ZUSu dodatkowe środki. Innymi słowy ta część haraczu emerytalnego która wędruje do niepewnych OFEs powinna zostać okrojona do 3% (z obecnych 7.3%) i skierowana do pewnego ZUSu. A i to tylko dobrowolnie bo emeryt miałby prawo zasilić ZUS całością swojej składki. Nie oszukujmy się, w przyszłości wszyscy i tak będą wisieli na państwowym ZUSie a nie polegali na podejrzanych rynkach kapitałowych. Tak oto rzecz wygląda ze zdrowej chłopskiej perspektywy minister Fedakowej.
Aby ten zabór prywatnych podobno emerytur przez państwo nieco osłodzić propozycje minister Fedakowej zawierają jedną rzecz na pierwszy rzut oka sensowną. Jest nią postulowana od dawna w 2GR możliwość jednorazowej wypłaty całego zgromadzonego w OFE kapitału w momencie przejścia na emeryturę. Aby jednak zaoszczędzić na cukrze minister Fedakowa od razu dosypuje do tego szkodliwej saharyny w postaci warunków. Warunkiem aby emeryt mógł na końcu wydrzeć z OFE część swojego kapitału mają być jego dostateczne “oszczędności” zgromadzone wcześniej w ZUSie. Dostateczne znaczy umożliwiające wypłatę emerytury w wysokości co najmniej dwukrotności najniższego świadczenia. Już sama mowa o „oszczędnościach zgromadzonych w ZUSie” zdaje się zatrącać dyskretnym chłopskim poczuciem humoru. Tym bardziej że o tym co i kiedy wystarczy na wypłatę jakich świadczeń z ZUSu decydował będzie… resort pracy.
Hmm… całkiem to sprytnie wymyślone. Znajdujący się w opałach rząd już teraz zaczyna w panice łatać budżet podwyższaniem podatków i akcyz gdzie popadnie. Czy można sobie wyobrazić że kiedyś uzna emeryta za dostatecznie wyciśniętego aby pozwolić mu na oddalenie się w siną dal z resztą własnego szmalu z OFEs? Wyobrazić to sobie prawdopodobnie można, ale tylko w warunkach science fiction. Nie przypadkiem ta chłopska logika minister Fedakowej przypadła do gustu najlepszemu ministrowi finansów w Europie Rostowskiemu który wg doniesień prasowych stał się fanem tego rozwiązania.
Na brak fanów nie może narzekać też konkurencyjna frakcja ministra Boniego. Uważa ona że zamiast wycofywać się z OFEs należy nauczyć je nowych sztuczek. W szczerej rozmowie jak TW z oficerem prowadzącym Boni chce przekonać OFEs aby te zabiegały o jak największe zyski i aby “walka o wyniki” była możliwa. Czym nas zupełnie zaskoczył bo zawsze myśleliśmy że jest to psi obowiązek każdego funduszu, w szczególności emerytalnego. Teraz okazuje się że zażarta walka między OFEs cały czas rozgrywała się nie o to kto ma najlepszy rezultat z inwestycji ale o to kto jest najbliżej średniej. A przecież emeryt kilograma kiełbasy za średnią nie kupi…
Wg pomysłów tej frakcji OFEs otrzymałyby także glejt do inwestowania zagranicą, najwidoczniej aby ich krajowa niekompetencja mniej rzucała się w oczy. Przewiduje się też że z pieniędzmi młodszych wiekiem przyszłych emerytów OFEs będą obchodzić co bardziej ryzykowne giełdy na świecie, nie stroniąc jak wolno przypuszczać także od derywat i innych innowacji finansowych. Pieniądze osób bliższych emerytury natomiast inwestowane mają być tylko w solidny rządowy papier polski. Ma to sens – młodszym można zawsze dłużej wmawiać jak to ich stracone na ryzykownych spekulacjach pieniądze zostaną dziarsko odrobione w spekulacjach jeszcze ryzykowniejszych. A starszym? Tym z braku czasu i tak żadne wmawianie już nie pomoże.
Warunkiem powodzenia reform frakcji Boniego jest to że OFEs muszą wpierw mieć coś co można by następnie stracić zagranicą. Ma się rozumieć po uprzednim odliczeniu sutych prowizji. Jest więc rzeczą wagi państwowej aby emerytalnego barana dalej strzyć przywiązanego postronkiem do palika. Prawdopodobnie z tych względów jako fana frakcji Boniego Gazeta Prawna wymienia ministra spraw zagranicznych Sikorskiego. A ponieważ minister Sikorski sam z pewnością do baranów się nie zalicza a jak dotąd jego zainteresowanie sprawami emerytalnymi było delikatnie mówiąc mikre, podejrzewać wolno że frakcyjna wojna w gabinecie Tuska ma także drugie dno… Zwłaszcza że innym fanem frakcji Boniego ma być podobno minister gospodarki Grad, którego wyrzucenie za stocznie premier Tusk zapowiadał już dawno temu a o czym ciągle zapomina.
Nie świta betonowi frakcji Boniego pomysł najprostszy – zrobić OFEs po prostu nieobowiązkowe i dać strzyżonym baranom wolny wybór kto ma zarządzać ich emerytalnym kapitałem. Niech OFEs inwestują sobie wszędzie gdzie chcą i w co chcą. Najpierw jednak należy odciąć barany od przymusowego postronka. Niech sobie same pohasają po zielonej łące wybierając komu powierzyć swój emerytalny kapitał. Dopiero wtedy będą OFEs zabiegały o klienta, skacząc do gardła sobie nawzajem a nie strzyżonemu baranowi. Jeszcze dalsza jest frakcja Boniego od propagowania innej herezji – aby na koniec strzyżony baran mógł odejść z tym co mu pozostało w OFEs, odczepiając się na stare lata przynajmniej tą częścią swoich emerytalnych oszczędności od państwowej kurateli.
©2010 dwagrosze.com
@Marcin
Powtarzam: ZUS (a konkretnie, cały system ubezpieczeń społecznych w PL), podobnie jak całe Państwo, musi się zadłużać – bez drastycznych i jednocześnie przemyślanych reform.
Tu wprowadzenie OFE niczego nie zmieniło – tylko unaoczniło tę prawdę, dotychczas nieeksponowaną, podobnie jak prawdziwe koszty ubezpieczeń społecznych w Polsce.
Co do nieefektywności OFE to bym polemizował – podobnie jak ZUS, realizują narzucone odgórnie ustawy i za 1/3 składki zaczynającego pracę człowieka mają zapewnić ponad 1/2 docelowego świadczenia. Wreszcie, choć prawo przyszłego emeryta do pieniędzy w OFE jest ograniczane, tam już jest faktyczny pieniądz, w odróżnieniu od 'konta' w ZUSie.
Fundusz Rezerwy Demograficznej, ze swoimi 7.5 mld PLN to kpina i demagogia (to raptem 1k PLN / emeryta na 8-10 lat). Połowa tej sumy poszła na opracowanie wymuszonego durnymi przepisami systemu informatycznego, za pomocą którego ustala się czy emeryt ma dostać 1217,65 PLN czy 1119,99…
Chcesz efektywnego Państwowego systemu ? Popatrz na Szwecję/Kanadę/Australię.
Moim zdaniem, największym problemem w OFE jest brak przymusu wypłaty całości kwoty "ubezpieczonemu" w momencie osiągnięcia uprawnień emerytalnych. W ten sposób OFE mogą operować tak jak ZUS – wypłacać świadczenia z bieżących wpływów, co w przypadku zachwiania koniunktury może mieć drastyczne skutki.
No mimo wszystko 22 mld to sporo kasy, nawet biorąc pod uwagę te 65 mld które ZUS jest w plecy w 2010.
Ja chcę OFE zmienić na swoje konto bankowe – tam trzymam odłożoną kasę i inwestuję jak chcę.
Poza tym ZUS trzeba zmienić tak żeby po tyłku nie dostali ludzie, którzy nie mieli żadnej innej możliwości jak ZUS – czyli podejrzewam – gros naszych rodziców.
Poza tym rząd obecny będzie leczył syfa zasypując go pudrem więc na żadne zmiany systemowe bym nie liczył.
zus i tak musi sie zadluzac, jest w plecy ok 70mld rocznie a ile idzie do ofe? jakies 20mld? jakbys nie nie liczyl jest wielka ziejaca dziura.
Ofe mozesz przynajmniej zmienic a jaki masz wplyw na panstwowa czesc systemu?
najlepsze co mozna zrobic to humanitarnie skrocic meki tej emerytalnej piramidy finansowej i uczciwie powiedziec ludziom co i jak.
Przekazywanie części składki do OFE powoduje, że ZUS musi się zadłużać. OFE jest systemem nieefektywnym – z bardzo drogim zarządzaniem, kosztami marketingu (zwłaszcza w początkowej fazie) oraz armią akwizytorów, którą trzeba opłacać.
Proszę porównać efektywność OFE z Funduszem Rezerwy Demograficznej – okazuje się, że państwowe jest lepsze.
Pieniądze w OFE nie są moje, nie mam wpływu na ich inwestowanie, na nic nie mam wpływu. Czym się więc różnią od ZUS? To taka sama zachęta do oszczędzania jak stare szkolne SKO – tam chociaż jakąś książkę można było dostać na koniec roku szkolnego.
Płacz OFE jest zrozumiały – mniej kasy przekazanej, mniejsza prowizja dla nich. Też bym się wkurzył. Ciekawe jak się przedstawiają koszty zarządzania OFE vs zyski jakie przyniosły przez ostatnie 10 lat.
A na co starym pieniądze, kiedy nie można się w takim wieku zabawić. Nie lepiej ograbić ich z kasy, a w zamian zorganizować dajmy na to gminne ośrodki emerytów (GOE) w których zaopatrywaliby się w żywność, ubrania itp. za kartki. Oczywiście taki emeryt miałby wyliczone ile może zjeść, żeby nasz ukochany dziadunio się nam nie rozchorował z przejedzenia. Serwowana byłaby tylko "specjalna" pożywna i zdrowa żywność, której próżno bylo by szukać w sklepach. A dziaduś który chciałby np. obejrzeć TV lub ogrzać swoje mieszkanko, ale nie miałby za co, to zawsze będzie mógł przepisać mieszkanko na gminę, a w zamian dostanie 2.5m2 w GOE. Takie GOE w dużym stopniu byłoby samowystarczalne np. wykonywałoby prace sezonowe. Oszczędzono by również na opiece najstarszych seniorów, która jest przecież bardzo droga, np. emeryci w wieku 35-75lat opiekowaliby się starszymi i schorowanymi kolegami.
@Marcin
W Twoim rozumowaniu jest wielka luka. Ten dług nie powstał z faktu utworzenia OFE – po prostu zmiana w systemie emerytalnym wyraźnie unaoczniła fakt jego istnienia i narastania.
A to, że u nas reforma emerytalna, jak każda inna – została spaprawna, to inna rzecz. Natomiast niezależnie od innych spraw, całe szczęście że w ogóle się zaczęła i coraz więcej młodych ludzi zaczyna oszczędzać samodzielnie. Za mało, w nieefektywny sposób, ale mimo wszystko zaczyna. Podróż tysiąca mil…
@Cynik9
No i musi Pan ten wpis pisac na nowo, bo stanowisko minister Fedak sie wlasnie zmienilo.
@Marcin: Podejrzewam że mogło chodzić raczej o dopłaty do ZUSu… Dopłaty do (teoretycznie) prywatnych OFEs byłyby bez precedensu, zwłaszcza że OFEs nie mają obowiazku żadnych sztywnych wypłat.
Z tego co pamiętam do OFE w 2010 dopłacimy 22 mld zł. Szacuje się, że przez 12 lat trwania reformy emerytalnej jesteśmy w plecy z 260 mld zł czyli koło 40% naszego długu. Rocznie jesteśmy w plecy koło 2% PKB na tej zabawie.
OFE to dla mnie porażka i jeden wielki wrzód. Nie wiem czemu mam finansować chcąc nie chcąc prywatny biznes? Ostatnio pan z PZU namawiał mnie na ich III filar – ale im mogę powiedzieć NIE. A OFE nie za bardzo. I dlatego pan z PZU za mną wydzwania, a OFE mają w tyłku 🙂
Jak to wypuścić OFE z kasiorą za granice ? Ten pomysł ma jedną dużą wadę, OFE powstały tylko po to żeby kupować obligacje od rządu, emeryt przecież zawsze był w głębokim poważaniu rządzących. Przy dzisiejszej suszy w kasie państwa, rząd nie może sobie pozwolić na wypuszczenie tak podtuczonego barana na obce pastwiska. Jeszcze go tam kto ubije i co wtedy ?
Sławek