Oba IPOs łączą dwie rzeczy. Jedną z nich jest ostry marketing oparty na gorącej parze, która dawniej zwykła napędzać turbiny a dzisiaj napędza głównie IPOs. Drugą jest łatwowierna publika i snobizm rozmaitych “planów emerytalnych” i OFEs które zarządzając dużymi pieniędzmi innych muszą je gdzieś ulokować. A gdzie bezpieczniej można je ulokować niż w ostatni fad mody o którym każdy mówi? Chodzi, ma się rozumieć, o bezpieczeństwo bonusów dla czerwonych krawatów lokujących kapitał innych. Bezpieczeństwo samego kapitału zajmuje tradycyjnie miejsce na tylnym siedzeniu. Słyszał ktoś na przykład aby OFEs kogoś wyrzuciły za zdefraudowanie pieniędzy emerytów w malinach Petrolinvestu?
W Tesli podejrzewamy że dynamika może być podobna. Ze zbliżającymi się efektami Peak Oil napęd elektryczny w tej czy innej formie stanie się prawdopodobnie stałym elementem krajobrazu. Jakoś wydaje się nam jednak wątpliwe czy elementem kształtującym ten nowy krajobraz będzie akurat Tesla Motors. Innymi słowy, wątpliwe jest czy Tesla będzie tym nowym Microsoftem sektora motoryzacyjnego na co nadzieję mają wcześni jej inwestorzy. Naszym zdaniem będzie prędzej tak jak jedna z setek kompanijek software’owych owego okresu po których w 30 lat później nie ma śladu.
Promocja Tesli podkreślała że jest to pierwsze IPO kompanii motoryzacyjnej w USA od 1956 roku kiedy to publiczną kompanią stał się Ford Motors. Nie podkreśla że Ford był wysoko rentownym koncernem w tym czasie a Tesla jest głęboko na czerwonych papierach z których nieprędko, jeśli w ogóle, wyjdzie. Nie podkreśla też że w czasach początku nowej technologii jeszcze przed Fordem pracowicie produkowało samochody w USA przeszło 300 kompanii, z których po konsolidacji na placu boju pozostały trzy. Wydaje się że taką też szansę ma Tesla na nie stanie się nowym Studebakerem.
Jest parę rzeczy które wydają się nam w Tesli przerysowane. W szczególności należy do nich agresywny hype przy pomocy którego kompania usiłuje propagować obraz dostawcy niezwykle szykownych, horrendalnie drogich wehikułów przeznaczonych dla elity. Brad Pitt jeżdżący Teslą jest prawdopodobnie bardziej antyreklamą dla ruchu w kierunku samochodu elektrycznego niż pomocą. To nie Brad Pitt będzie wyciągał Teslę z dziury w której się znalazła.
Jeśli chce żywa z niej się wydostać musi zwrócić się dużo bardziej w kierunku rynku masowego a tam dobrze okopani są już jej konkurencji. Wątpliwe jest czy masowy konsumer będzie skłonny wyłożyć $100 tys. na jakikolwiek wehikuł który po 200 kilometrach wymaga doładowania nie dając mu przynajmniej awaryjnej możliwości dotarcia do celu. Jako drugi samochód do jeżdżenia po zakupy natomiast elektyczny samochodzik wydaje się całkiem praktyczny. Tu jednak decyduje cena i wątpliwe jest czy Tesla kiedykolwiek będzie konkurencyjna, nawet z zapowiedzianym modelem S. Reklama z Bradem Pittem ładującym przed Safeways zakupy do swojej Tesli raczej nie pomoże.
Dziura w której siedzi Tesla jest duża. Kompania spaliła już $230 milionów i od siedmiu lat przynosi pogłębiające się straty. Strata netto tylko w pierwszym kwartale tego roku wyniosła $29.5 milionów. To prawie połowa całej straty zeszłorocznej wynoszącej $55.7 milionów. Ilu Bradów Pittów jeszcze znajdzie aby wcisnąć im Roadstera za drobne $109 tysięcy? Nie tak wielu.
Kompania potrzebuje money jak kania deszczu, stąd jej IPO wydaje się bardziej koniecznością niż opcją. Środki pozyskane z IPO, razem z olbrzymią pożyczką federalną od Obamy kompania planuje przeznaczyć na rozwój i produkcję Modelu S. Oparty na litowo-jonowej baterii model S ma być tańszy – tylko $60 tysięcy – i zatrzymywać się kompletnie rozładowany dopiero po przejechaniu 257 km. Na zatrzymanie się na środku drogi znane są jednak dużo tańsze środki…
Inną sprawą jest że inwestowanie w marzenie subsydiowane masywną pożyczką państwową w wysokości $ 465 milionów nie wydaje się inwestycyjnie najzdrowsze. Tyle administracja Obamy daje Tesli w ramach programu rozwoju wehikułów hybrydowych. Sznurki powiązane z tym paktem z pewnością wymagają aby produkcja była lokalna. To by wyjaśniało czemu Tesla kupuje przestrzeń fabryczną w super drogiej Kalifornii. Wkrótce okaże się ile wspierającej Obamę związkokracji Tesla musi obowiązkowo zatrudnić przy produkcji aby nie stanowić konkurencji dla Government Motors, dawnej GM przejętej przez rząd Obamy i związkokrację pospołu.
Najwięcej wątpliwości w Tesli Motors budzi właśnie skala konfrontacji z rzeczywistością. Przejście od butiku w stylu bajek z Hollywood produkującego po kilkadziesiąt samochodów rocznie do seryjnej produkcji 20000 sztuk per annum jest olbrzymim wyzwaniem, najeżonym niebezpieczeństwami. Wszystko to w drogiej Kalifornii, o rzut kamieniem od Silicon Valley i pod wodzą eksperta od software’u i internetu. Można oczywiście i tak, czemu nie. Ale wielkich szans Tesli nie dajemy. Inwestycja w jej akcje nie wydaje się jakoś specjalnie smart.
Bardziej smart wydaje się nam kupienie elektrycznego Smarta za jakiś czas. Ten jak padnie to przynajmniej dopiero po przejechaniu 600 kilometrów… 😉 A wszystko dzięki nowej baterii Toyoty która przejmie Teslę, jak dobrze pójdzie, lub jej masę upadłościową, jak pójdzie gorzej.
©2010 dwagrosze.com
@cynik
(ver. 2 z mala korekta)
Obawiam sie, ze Sily Niebieskie maja copyright na przepis "nie kradnij", a rynek nie jest miejscem dla zlodziei. Jesli wskazowka mojego prywatnego kompasu nie wychyla sie na czerwone pole przy przyjmowaniu panstwowych dotacji, to nie mozna mnie w ogole nazwac uczestnikiem rynku. Jestem tylko elementem pasozytujacym na nim. Podobnie jak sama instytucja panstwa. Nie mozna wziac kasy od panstwa i miec TYLKO problem z tym, ze sie innych okradlo.
@Para-Site:
Nie przeczę że w powszechnym socjalistycznym schamieniu i rozluźnieniu pryncypiów niektórzy inwestorzy mają trudności w rozróżnianiu zysku od strat, negatywnego cash flow od pozytywnego, ukrytej państwowej manufaktury od wolnorynkowego przedsiębiorstwa, autentycznej konkurencji od państwowego falsyfikatu. Myślę że w tych przynajmniej przypadkach jakiś własny kompas może się przydać, chociażby aby nie musieć się uciekać do sił Niebieskich, kościołów i Ewangelii…
@ o etyce, badz jej braku, brania od państwa:
Temat na niedzielne kazanie w kosciele, szczegolnie na wsi i szczegolnie na jutro:
Czy etyczne jest branie doplat rolniczych w swietle Ewangelii i pism hiszpanskich scholastykow, czyli na kogo mam isc zaraz po mszy zaglosowac….
@ o braniu od państwa:
Trudno zarzucać wilkowi że żre sarny. Żyjemy w zdegenerwanym kapitalizmie koncesjonowanym przez socjał. Każdy kandydat na prezydenta przyjeżdża do Silicon Valley na konsultacje przedwyborcze z "business leaders". Business leaders mówią damy tyle a tyle jeśli zrobisz to i to. Pożyczka państwowa na solar prawdopodobnie kroiła się na długo przed Obamą a Musk się tylko sprytnie podstroił do okoliczności. Z drugiej strony Obama ma podkładkę – co? ja się nie troszczę o renewables? Patrz na Teslę.
Na miejscu Muska robiłbym to samo. Mój problem jest raczej natury etycznej. Co to oznacza że Tesla produkuje subsydiowane samochody które są kupowane tylko dlatego że są subsydiowane w jeszcze inny sposób po stronie konsumenta, który inaczej kupiłby inny samochód wyprodukowany np. przez państwowy GM. Jest to postęp? Jest to produkcja opłacalna czy nie? Jest to kapitalizm? Czy też jakiś potworny matrix? Wyciągnij z kontaktu państwową wtyczkę i w ogóle nie wiesz gdzie dół gdzie góra.
@Bix: "Nie rozumiem pretensji do Tesli, za jakieś subsydium, kiedy przynajmniej mogą zaoferować coś nowego."
Nowe to i jest ale malo wynalazcze. Wziac lekkiego Lotusa, wymontowac silnik, wzmocnic rame i zamontowac ciezki elektryczny naped. Obvious for the skilled man.
Przyjmowanie, a co wiecej staranie sie o panstwowy sponsoring jest dla mnie oznaka slabosci firmy. Produkt jest w tym momencie malo konkurencyjny. Moglby sie nim stac ale do tego trzeba konkretnego zrywu w technologii. Mocnego patentu. Tesla zdaje sie nie miec niczego w zanadrzu, bo inaczej nie wchodzilaby w tym momencie na gielde.
@Adam Duda: "dają kasę w ramach progrmau DOE prawie ze za darmo.. nie wziął byś?
Jak dają to trzeba brać. widocznie wykalkulowali że im sie to opłaca."
Moze i bym wzial, ale zalezaloby to od stanu nietrzezwosci mojego umyslu w danej chwili. Nie wiem co Musk kalkulowal, ale niech za jakis czas wyskoczy sprytny prawnik z idea, ze skoro firma prawie jednoczesnie pobierala od panstwa subsydia i wchodzila na gielde, to czy tym samym nie czyni to automatycznie panstwa wspoludzialowcem w tejze firmie? Ciekawe na czyja korzysc zdecydowalby w takiej sprawie "panstwowy" sad ?
Polscy gorale, wzbranijacy sie przed unijna kasa dla rolnikow, to rozumieja, albo przynajmniej rozumieli…
@Adam Duda:
Możliwe że będzie nawet lepiej. Rozwijana technologia ma pewną rosnącą wartość, w tym intelektualną. Wchłonięcie przez większą kompanię jest normalną metodą kończenia inwestycji i nie powinna być kojarzona negatywnie ani ze stratą. Większość startupów kończy w ten sposób, rzadko który staje się samodzielnie AAPL czy MSFT. Mój punkt jest jednak taki:
a) Szerokie masy inwestorów nie mają co się puszyć o "sukcesie IPO" – na razie sukces był dla big boys którzy sprzedawali akcje otrzymane za centy do pojedynczych dolarów. Przeciętny gość na IPO akcje kupował, nie sprzedawał. Owszem, podjął pewne ryzyko i siedzi po paru dniach na zysku. Jeśli je sprzeda tym lepiej dla niego. Będzie to jednak jedynie zakończoną sukcesem spekulacją, a nie długoterminowym inwestowaniem wg moich definicji.
b) Zważywszy na ryzyko inwestycji długoterminowej myślę że przeciętny inwestor kupujący na IPO będzie mógł mówić o sukcesie gdy za pięć lat jego akcje wzrosną, powiedzmy, 10X. Nie jest to wykluczone i taka kalkulacja uzasadniałaby IMO branie takiego ryzyka. Tutaj właśnie mam pewne wątpliwości, mimo że Tesla powinna mieć "first mover advantage" i przywileje z tym związane.
@Bix: Nie rozumiem pretensji do Tesli, za jakieś subsydium, kiedy przynajmniej mogą zaoferować coś nowego.
A ja nie bardzo rozumiem pretensji o pretensje do Tesli… 😉 Nie widzę w tekście żadnych pretensji a jedynie stwierdzenie oczywistego faktu że Tesla korzysta z money spływającej na nią z nieba. Stwierdzenie że może to nie być "inwestycyjnie najzdrowsze" nie jest żadną pretensją. Jest przestrogą przed tym że money za friko zawsze ma potencjał deprawować kompanię i zakłócać ostrość jej osądu, w efekcie obniżając jej szanse na sukces. Jest tak zresztą wszędzie gdy w grę wchodzi rządowa money za darmo. Jest to oczywiście kwestia osobistej percepcji która w naszym przypadku preferuje całkowicie prywatne 'głodne wilki' dla których sukces jest warunkiem przeżycia a rząd nie podkłada pod d.. wygodnej poduszki. Z drugiej strony potrafimy sobie wyobrazić że zbliżające się IPO "prywatyzacji" rządowej GM będzie sukcesem nie mniejszym niż Tesla…
Cynik9
Tesla już jest zjadana przez toyotę i daimlera, także nie wróże jej jakiejś samodzielnej działalności. Prędzej czy później bedzie to marka albo i nie którejś z tych firm.
Jednak sama tesla ma coś w sobie, a konkretnie technologię kontrolera baterii i doświadczenie w wprowadzeniu samochodu w pełni elektrycznego na rynek.
Tego nie ma ani deimler ani toyota
Czy jednak to wystarczy żeby wyjść z wartością poza ceną z IPO? tego nie wiem.
Mój guess jest taki że ostatecznie tesla spali całą gotówkę (pod rozkazem daimlera, że koszty R%D generujemy w tesli), do daimlera popłynie technologia którą niewątpliwie tesla ma i daimler zgasi tam światło kupując po drodze prawa do marki firmy. marki która obecnie ma dużą wartość marketingową.
Tak IMO będzie
@Para-Site
A czy przypadkiem takie GM (nazywany od jakiegoś czasu Government Motors, by było śmieszniej) potężnej z kasy państwa nie wzięło? Nie rozumiem pretensji do Tesli, za jakieś subsydium, kiedy przynajmniej mogą zaoferować coś nowego. Firmy samochodowe poważnie zaczynają się zajmować EV, aby przypadkiem nie znaleźć się w ręką w nocniku. Kto wie, czy technologie typu np. air-lithium nie wypali (prototypy pracowały, więc…), co w tym dziwnego? W końcu też ich to nie kosztuje tak wiele – porównajmy ile praktycznie utopiono środków w ogniwa paliwowa wykorzystujące wodór (i ciągle słyszymy za 10 lat, za 20 lat będzie to ekonomiczne, phi). Dobrze więc, że coś zaczyna się dziać na polu EV.
@Adam_Duda: Teraz tesla mówisz żeby nie kupować a IPO tesli miało w pewnym momencie prawie 100 zysku.
Mówię wyraźnie cyt. "O wiele mniej pewne jest czy w dłuższym terminie Tesla okaże się bonanzą także dla mas".
Podkreślając że IPO Tesli miało "prawie 100 zysku" prawdopodobnie nie rozumiesz różnicy między IPO PZU gdzie masom porozdawano po parę akcji aby "był sukces" od poważnego IPO w Ameryce gdzie masy nie mają szans dopchać się na IPO tak aby te "100% zysku" zainkasować. Jest tak m.in. dlatego że w Ameryce oferowanie niepublicznych akcji szerokiej publice jest ściśle regulowane przepisami i w wielu przypadkach nielegalne. I nie bez powodu. Wbrew więc temu co Ci się wydaje – a przynajmniej tak to odbieram – te "100% zysku IPO" idzie w całości do kieszeni insiders (niektórzy z akcjami po $0.01) oraz do underwriters i ich uprzywilejowanych klientów ("accredited investors"). Możesz śmiało przyjąć że nie są to żadne masy. Masy w IPO są głównie dostarczycielami gotówki kupując akcje po publicznej już cenie a nie sprzedając. Na swoje "100% zysku" będą musiały zatem poczekać aż Tesla podwoi się w cenie ponad cenę IPO.
Co nie jest oczywiście wykluczone. Wątpię jedynie w mądrość długoterminowej lokaty w Teslę i oczekiwania wielokrotnego podwajania się ceny, jak było to w przypadku MSFT.
Antey
Nie musisz mi tłumaczyć różnicy pomiedzy nośnikiem a źródłem.. zapewniam że nie raz u siebie na blogu walczyłem z ignorancją fizyki i chemii.
Cynik9.
Zdaje się że powoli można Cie traktować jako antywskaźnik 😉
PZU odradzałeś a IPO sie udało. O tauronie raczej nic nie mówiłeś a tauron sie nie udał.
Teraz tesla mówisz żeby nie kupować a IPO tesli miało w pewnym momencie prawie 100 zysku.
Ja nie twierdze że te firmy mają w długim terminie zapewnioną wycenę powyżej IPO.. tylko jednak te IPO im sie poudawały 🙂
Tesla to czysty hazard. albo im sie uda albo nie. większy jednak hazard miał Musk ze spacex i mu wyszło.
Parasite
dają kasę w ramach progrmau DOE prawie ze za darmo.. nie wziął byś?
Jak dają to trzeba brać. widocznie wykalkulowali że im sie to opłaca.
Czy w ramach obrzydzenia korzystania z państwowego pieniądza zaprotestujesz w postaci omijania chodzenia po państwowym chodniku?
@Bix
Mercedes z pewnoscia cos wie o technice. Problem w tym, ze coraz mniejszy nacisk kladzie sie w Mercedesie na to, zeby z tej wiedzy zrobic konkretny uzytek. Praca inzyniera coraz bardziej sprowadza sie tam do siedzenia caly bozy dzien na meetingach, czyli do tego co wraz z dzialalnoscia zwiazkow zawodowych doprowadzilo GM do ruiny.
Do tego, jesli problem tkwi w akumulatorach, a postepu w tej dziedzinie nalezaloby sie spodziewac z innych galezi przemyslu, to po co firmy samochodowe tym sie na powaznie zajmuja? Przeciez na ich samym nie ma ze strony rynku praktycznie zadnej presji na produkcje EV. Jedyny sztuczny nacisk ma miejsce ze strony rzadow z ich scenariuszami wyczerpania sie zasobow ropy w niewiadomo w gruncie rzeczy jakiej przyszlosci.
W samej Tesli tez nie chodzi chyba o czysty biznes, skoro godzi sie na rzadowy sponsoring i ucieka sie do rozbuchanej promocji samochodu, przy produkcji ktorego nie ma na obecnym rynku zadnego konkurenta. Z analiza cynika9 mozna sie tym razem (prawie) w 100 procentach zgodzic.
@HomoEtanol,Adam Duda
Ponownie apeluję o nie mylenie _nośnika_ energii (prąd, sprężone powietrze, etanol), z jej źródłem.
Każdy silnik cieplny (w tym turbinę) ogranicza cykl Carnota, czyli maksymalna sprawność cieplna (osiągalna teoretycznie) to 50%.
Ok, zostańmy więc przy 40% (chyba max dla diesli). Rzecz w tym, że w samochodzie osobowym, silnik spalinowy (obojętnie jaki) pracuje w swojej optymalnej sprawności najwyżej przez kilka(naście) procent czasu. Przez resztę czasu produkuje spaliny.
Ogniwa paliwowe również wymagają skomplikowanej produkcji oraz trudno dostępnych i drogich metali (platyna) oraz – w niektórych przypadkach – etanolu (wracamy do koszmaru biopaliw – najbardziej niewydolnego energetycznie i szkodliwego społeczne źródla ?).
Poza tym, sa one znów tylko MAGAZYNEM.
@Bix, Marcin
Panowie – poczytajcie o BMW 750 hL.
Tam był zbiornik z niezręcznym w trzymaniu, wybuchowym itp _WODOREM_. W Australii, gdzie opracowano ten model, snajper strzelał do zbiornika pociskiem zapalającym. Bez spektakularnych efektów.
@Para-Site
Główna bolączka EV, leży po stronie akumulatorów. Te będą i tak ciągle rozwijane, bo akumulatory są potrzebne w milionach innych urządzeń, zupełnie pomijając motoryzację. Nic nie może konkurować z prostotą i sprawnością napędu elektrycznego (a także jego kulturą pracy, elastycznością, niewielkimi rozmiarami plus minimalnymi przeglądami). Tak naprawdę dyskutując o EV, dyskutuje się o właśnie o akumulatorach. Podejrzewam, że Mercedes coś na ten temat wie więcej niż my…
"Ale wielkich szans Tesli nie dajemy. Inwestycja w jej akcje nie wydaje się jakoś specjalnie smart."
…chociaz przy zaangazowaniu panstwa to nie wiadomo co moze z tego wyniknac.
Zabawne jest, ze w zalozeniu Hayka Smart mial byc samochodem z napedem hybrydowym. Daimler po jego przejeciu odszedl od tego zamyslu i wypuscil Smarty z klasycznym silnikiem, na produkcji ktorych ponosi straty. A teraz, zamiast sobie dac spokoj z zabawkami i robic to, co umie robic dobrze, czyli Mercedesa, zaczyna cos kombinowac z Tesla. Moglby te pieniadze, ktore wlozyl w Tesle, przeznaczyc na przekupienie "zielonych" politykow. A jakby bylo malo, to moglby sprzedac na to jeszcze dla nich Smarta. Wszyscy byliby zadowoleni: Daimler, konsumenci w prawdziwych samochodach i sami politycy.
Witam.
Problem ze sprężonym powietrzem jest podobny jak z prądem. Sprężone powietrze jest nośnikiem energii, a nie jej źródłem. Do tego dochodzi sposób magazynowania gazu: duże nieporęczne butle metalowe, lub lżejsze kompozytowe, ale odpowiednio droższe.
Sposób pozyskania wysokiego ciśnienia nie jest może jakimś olbrzymim problemem, ale zawsze to bardziej skomplikowane niż wtyczka elektryczna. Mówię o sprężarce i jej eksploatacji.
Jeżeli chodzi o dowalenie jakiegoś podatku, to więcej wiary. Nasi geniusze administracji na pewno sobie poradzą. Ot chociażby certyfikowanie i badanie techniczne instalacji wysokiego ciśnienia.
W kwestii bezpieczeństwa, instalacja wysokociśnieniowa mogłaby narobić sporego bigosu, dosłownie i w przenośni.
Moim zdaniem, przyszłość to ogniwa paliwowe napędzane etanolem wytwarzanym we własnym zakresie. Powiedzmy że część tej instalacji już zbudowałem 🙂 i od kilku lat prowadzę intensywne testy wytwarzanego paliwa….
Pozdrawiam
@Anonimowy
Gdyby wszyscy mieli takie podejście, to do dzisiaj siedzielibyśmy w jaskiniach. Nie doceniasz również osiągów dzisiejszych baterii i dla Twojej wiadomości Tesla karze płacić 30k$ za wymianę akumulatora w Roadsterze, więc koszty produkcji są mniejsze (poniżej 1/3 ceny auta). Baterie i tak będą rozwijane chociażby z uwagi na potrzeby tych wszystkich gadżetów elektronicznych, bez jakich nie da się dzisiaj obejść (i Roadster używa standardowych ogniw 18650, jakie są powszechne w notebookach). Więc gdzie argument?
@HansKlos
A czym ta sprężarka będzie zasilana, bo przecież nie siłą mięśni? Więc i tak potrzebna będzie elektryczność plus dodatkowy etap konwersji energii. Poza tym bałbym się jeździć z wysokociśnieniowym zbiornikiem pod siedzeniem, chyba że byłby wykonany z włókien węglowych (czyli nie tani).
Ciekawostka: W Wiedniu sprzedają nowe złote monety za 3mln USD:
https://tinyurl.com/2ayyj74
Wydaje mi się, że przyszłość należy raczej do samochodów napędzanych sprężonym powietrzem. Wynika to z niższych kosztów eksploatacji i niższych kosztów wytworzenia. Problemem jest tutaj jednak akcyza i inne podatki na paliwa. O ile da się nałożyć akcyzę na energie elektryczną jako na dobro luksusowe;-), to nałożenie podatku na sprężarkę jest trudniejsze. Wystarczy niewielki wiatrak, albo warsztat ze sprężarką i można podatki ominąć;-)
Sprawność takich aut jest dość wysoka i pozwala na jednym ładowaniu przejechać vanem ok 250-300km z prędkością ok 100km/h. W prototypach tych samochodów wykorzystuje się silniki konstrukcji Nègre lub Regusci, które bazują na XIX wiecznym silniku tramwajowym na sprężone powietrze skonstruowanym przez Mękarskiego.
Samochód elektryczny jak na razie to bzdura, cena baterii to większa część takiego samochodu. Eksploatacja takiej baterii to tylko kilka lat. Po tym czasie samochód staje się bezużytecznym wrakiem o ile właściciel nie zdecyduje się na zakup nowej baterii oczywiście w cenie zbliżonej do nowego samochodu. Jak na razie więc wypadają strasznie nieekonomicznie w porównaniu do tradycyjnych które po kilku latach użytkowania nie tracą prawie całkowicie swojej wartości. Sytuacja naturalnie się zmieni gdy zabraknie ropy, ale wówczas też wszystko się zmieni i to jak należy przypuszczać dość dramatycznie.
Przedmówcy wspomnieli że sprawność maszyn cieplnych czyli silników spalinowych których używamy obecnie to jakieś 40%. Sprawność silników elektrycznych to blisko 90% więc znacznie lepiej i motoryzacja stara się iść właśnie w tą stronę. Już dość dawno tą drogą poszło kolejnictwo, tylko że oni nie potrzebują akumulatorków bo mają drucik po którym jeżdżą. Bez taniego lekkiego i wydajnego źródła energii, samochody na baterie nie stanowią obecnie alternatywy dla tradycyjnych.
Czy jest więc sens inwestować w urządzenie które jest dopiero w fazie badań, a więc wymaga znacznych nakładów przy niepewnych wynikach ?
Sławek
Gazeta Wyborcza – 23-05-2010 19:59
Toyota zainwestuje w Teslę – raczkującego producenta elektrycznych aut z USA. W zamian Tesla moze przejąć od Toyoty jej zamkniętą fabryką w Kalifornii.
Toyota zainwestuje 50 mln USD w akcje Tesli po ofercie publicznej tej spółki, a wcześniej pomoże Tesli w konstruowaniu nowych aut i w ich produkcji.
Na razie Tesla produkuje elektryczne dwumiejscowe sportowe auto dla najbogatszych (109 tys. USD). Jednak, że za 3 lata chce wprowadzić na rynek popularniejszy model auta elektrycznego, za mniej niż 50 tys. USD, pisze "GW" przypominając, że dotąd Tesla nie miała fabryki, gdzie móglby powstawać nowy samochód. Związek z Toyotą sprawi, że Tesla kupi od Toyoty fabrykę w Kalifornii, którą Japończycy niedawno zamknęli a wcześniej wytwarzali tam auta razem z GM.
Adres do wiadomości o debiucie Tesli
https://motoryzacja.wnp.pl/tesla-producent-samochodow-elektrycznych-dal-zarobic-w-jeden-dzien-40-proc,113746_1_0_0.html
29 czerwca br. na giełdzie NASDAQ zadebiutował producent samochodów elektrycznych Tesla Motors. Pierwszego dnia notowań akcje spółki wzrosły o 40,53 proc., podczas gdy NASDAQ stracił 3,85 proc.
W ofercie publicznej akcje Tesli kosztowały 17 dol., a na zamknięciu notowań płacono za nie 23,89 dol.
Co do M.Twaina to mądre to i owszem. Nie zmienia to jednak tego, że Tesla w tym momencie ma najlepszą technologię EV. Co przyniesie przyszłość no cóż… trudno być wróżką. 🙂
Bywało, że początkowy lider znikał z rynku, ale… taki to już los pionierów. Nie każdemu jest dane przetrwać. Najważniejsze, że ktoś zaczął przecierać szlak.
Lit można łatwo wyciągać z zużytych baterii. Nawet elektrownia na paliwa kopalne będzie miała większą sprawność od małych silników spalinowych w samochodach. Na pewno całkowity bilans energetyczny nie wypada gorzej dla EV w porównaniu do ICE (zwłaszcza jak uwzględnimy ukryte koszty ropy jak interwencje militarne). Jest zaś kilka poważnych zalet: redukcja spalin w zaludnionych miejscach, elastyczność w korzystaniu z różnych źródeł energii, konserwacja ropy która też jest przecież krytycznym surowcem niemalże dla każdej gałęzi przemysłu. Jeszcze jeden plus EV to bez porównania mniejsze koszty obsługi takiego auta. Mechanicznie jest tam tylko silnik elektryczny, reduktor, dyferencjał i to wszystko.
(a od biedy można mieć i tzw. direct drive na dwóch silnikach, czyli obejdzie się nawet bez reduktora i dyferencjału…)
@cynik9
Nie chodzi tylko o lit. Produkcja pierdułek, od wyświetlaczy w bajeranckich telefonach HTC, lepszych ogniw słonecznych, lepszych mangesów, nadprzewodników itp – wszystkiego co w takim czy innym stopniu może się przydać, wymaga wielu rzadkich lub trudno pozyskiwalnych pierwiastków.
Postaram się odszukać wzmianę z IEEE Spectrum na ten temat. Wiele tam nie było, ot wzmianka sygnalizacyjna. Niemniej, dająca do myślenia.
Obecna zużycie w wielu wypadkach wykorzystuje większą część znanych zasobów niż dla ropy naftowej, a peak zapotrzebowania, czy choćby wzrost, dopiero daleko przed nami.
Dobrze ilustruje to problem tytanu, na którym pieniądze zbija Rosja. Lekki, niemagnetyczny, trudno (o ile w ogóle)korodujący, biokompatybilny, wytrzymały…materiał marzenie dla branży medycznych, aerokosmicznych itp. Jeden z bardziej popularnych pierwiastków na Ziemi – niestety, rozproszony…zaś bez tytanu, nagle okaże się że ekonomia eksploatacji samolotów (silniki, płatowce) wraca o parę dekad do tyłu…
@Antey
Zgrabnie ujete.
Male ale:
"W momencie kiedy uporamy się z generowaniem, niskostratnym przesyłem i łatwym magazynowaniem energii elektrycznej przy użyciu _powszechnych_ pierwiastków, wtedy będzie można silnikowi cieplnemu łagodnie podziękować. W mojej ocenie, na początku w komunikacji miejskiej."
Wlasnie z owym magazynowaniem jest kiepsko.
Trudno o akumulatory o duzej pojemnosci i malej masie – masa, jak wiadomo gra kluczowa role przy konstrukcji kazdego pojazdu.
Dlatego wspamiale akumulatory olowiowe odpadaja…
Sama transformacja energii mechanicznej w elektryczna – zwykle turbiny – tez nie jest przesadnie sprawna (o ile mnie pamiec nie myli to Siemens dla swoich turbin dawal "oszolamiajace" 45%). W druga strone pewnie jest podobnie. Wiec rachunek zyskow i strat jest niekorzystny.
Jest jedno fajne, ciekawe rozwiazanie nad ktorym pracuje sie na swiecie od wielu juz lat: OGNIWA PALIWOWE. Najlepsze mialy (stan na 2005 r.) sprawnosc ok. 70% (zamiana en. chemicznej w elektr.), a po zastosowaniu dodatkowych turbinek na wylocie uzyskiwano nawet 95%!
Niestety, maja tez swoje wady, jak np. praca w podwyzszonej temp. (koniecznosc "rozruchu"), zatruwanie sie katalizatora (czyste paliwo porzadne) i pare innych wad (m.in. skladniki katalityczne – np. Pt, Pd itd. co rzutuje powaznie na ich cene).
Jak ktos jest b. zainteresowany to latwo znajdzie info na necie, a w razie czego niech pyta, w miare mozliwosci odpowiem/pomoge/nakieruje…
Bix: Nie rozumiem o czym ten wpis był
Very well, it ain't what you don't know that gets you into trouble. It's what you know for sure that just ain't so. [stary cynik M.Twain] 😉
@Antey: co więcej – dostępne dużo trudniej
Z perspektywami hybrydów to bym się chyba zgodził ale nie przeholowywałbym z dostępnością litu, o ile dobrze czytam między wierszami. Nie znam jednego opracowania które wysuwałoby taką tezę.
@Tresor: fajny jest ten link. Trochę mnie zaskoczył… Wygląda na to że wszystko się zmienia na tym świecie z wyjątkiem akumulatorów…
Jedna uwaga:
ceny budynkow i gruntow komercyjnych w Kalifornii poszybowaly na leb na szyje w ciagu ostatnich 2 lat. Mieszkam tu i widze, ze cale kwartaly obszarow dawniej zajmowanych przez najrozniejsze firmy stoja teraz puste.
Zaloze sie, ze mozna teraz wynegocjowac leasing za 1/3 ceny co przed 2 laty…
Natomiast, ze Tesla zostanie przejeta przez ktorys z duzych koncernow, jest bardzo prawdopodobne.
@cynik9
Samochody elektryczne nie mają nic wspólnego z Peak Oil, który – jeżeli nastąpi – pogrzebie je tak samo, jak resztę.
Problem z samochodami elektrycznymi polega na tym, że prąd to nie źródło, tylko NOŚNIK energii. Energii którą trzeba wytworzyć, przesłać, zebrać, wykorzystać…
I dlatego, samochód elektryczny jest tak tani i czysty, jak instalacja do której jest wtykany.
Poza tym, koniunktura na elektronikę (od komórek po akumulatory) nakręca zapotrzebowanie na surowce – tyle że nie węglowodory, a lit oraz inne, o których przeciętny śmiertelnik być może słyszał że istnieją. A te sa pozyskiwane w sposób niekoniecznie bliski ekologom i co więcej – dostępne dużo trudniej, niż ropa naftowa, biomasa i reszta.
Na mój gust, na początek powinny pojawić się hybrydy – pokrewne obecnym, ale lżejsze pod względem budowy oraz z "odwróconą" kolejnością silników: silnik spalinowy, niewielkiej mocy, gdy uruchomiony pracujący w optymalnych warunkach, ładuje akumulatory i napędza prądnice dla silnika elektrycznego, który to porusza pojazd. Technologie są znane, ryzyko niskie, zużycie paliwa będzie znacząco niższe i osiągi porównywalne z normalnymi samochodami.
W momencie kiedy uporamy się z generowaniem, niskostratnym przesyłem i łatwym magazynowaniem energii elektrycznej przy użyciu _powszechnych_ pierwiastków, wtedy będzie można silnikowi cieplnemu łagodnie podziękować. W mojej ocenie, na początku w komunikacji miejskiej.
Nie rozumiem o czym ten wpis był? Jest wiele innych, droższych aut od Roadstera o bez porównania gorszych praktycznych walorach. Jasne, że auta z osiągami na poziomie 4s do 100km/h nie będą TANIE. Powinno też być logiczne, że pierwsze generacje produktów wykonane w nowej technologii nigdy nie są optymalne. Przypomnijmy sobie jak wyglądały na początku telefony komórkowe, ekrany LCD czy notebooki. W tym świetle Roadster wypada zupełnie nieźle, jeśli nie rewelacyjnie. To, że ktoś się dorobił na IPO, to niby dlaczego miałoby tak nie być? W końcu zawsze chodzi o pieniądze.
Wielu juz probowalo np. Detroit. Tesla rzeczywiscie powinna kosztowac niewiele wiecej niz Tata ( nie mylic wiadomo z kim;) zeby liczyc na komercyjny sukces. Szansa jednak jest ze 'etyczne' i politycznie poprawne fundusze takie jak The Government Pension Fund of Norway i CalPERS pomoga tej IPO topiac emerytalne fundusze, nauczycieli, pracownikow MPO i doormanow.
Tesla raczej celuje w markę topową, coś w stylu alfa romeo czy lancia lecz troszkę wyżej. Na pewno model S nie będzie dla mas, ale ma jednak zapewnić zyskowność kompanii.
Zobaczymy.. ja też mam poważne obawy czy się im uda.
Jeżeli zrobią dobry samochód który sie nie psuje (a to cholernie trudne) i musk włoży jakieś pół dużej bańki jeszcze do puli to może zagrać.
W końcu ze spaceX mu sie udało a to biznes o wiele bardziej kosmiczny niż elektryki.