Irlandia (1)

No więc wszystko jest jasne. Polacy lubią Irlandię z jednego powodu – przypomina im Polskę. Może nawet więcej – pod wieloma względami oba kraje są po prostu kopią lustrzaną. Ostatnia nasza wizja lokalna nie pozostawia w tym względzie żadnych wątpliwości.

Oba kraje dzielą pewną melancholię wynikającą prawdopodobnie z tego że oba przegrały historycznie. Oba były pod władaniem obcych mocarstw które dyktowały co i jak. Oba się podnosiły i buntowały, po raz kolejny przegrywając, w dużej mierze na skutek własnej indolencji i nieumiejętności do zorganizowania się.

W szczególności oba przegrały decydujący wiek XIX. Polska w ogóle była rozparcelowana między trzech zaborców, ze sporą częścią ludności emigrującą za chlebem do Ameryki. Jeszcze bardziej dramatyczny był wiek XIX dla Irlandii gdzie w latach 40-tych doszło do klęski głodu w wyniku której 1.5 miliona osób zmarło. Drugie 1.5 miliona także wyemigrowało w tym czasie do Ameryki. Razem wyniszczyło to substancję biologiczną narodu w sposób rzadko spotykany. Z ponad 8 milionów Irlandczyków w poł. XIX wieku zostały trwające  do dziś +/- 4 miliony.

Mapa zasięgu pyłu wulkanicznego chroniącego ostatnio Irlandię przed zbytnim napływem emigrantów i turystów. Czarny – nic nie lata.  Czerwony – najprawdopodobniej coś nie lata; sprawdź ze swoim przewoźnikiem. Zielony – okay.

Oba narody otrzymały też swoją nową euro szansę i próbują ją teraz wykorzystać. Doszlusowały do Europy i są wyraźnie na dorobku. Chcą pracować i chcą zarobić. Irlandczycy doszlusowali tam wcześniej i zakrzątnęli się trzeba powiedzieć bardzo inteligentnie, profilując się jako łącznik między Ameryką a Europą co się nawet geograficznie zgadza. Pokorne irlandzkie cielę ssało więc z Brukseli wszystkie możliwe dopłaty, subsydia i dofinansowania. Z drugiej strony inteligentnie wzbraniało się przed wprowadzaniem zachodniego socjału na który Bruksela nalegała. Dochodziło do regularnych gróźb i wzywania na dywanik po czym Irlandczycy wracali i nadal robili swoje. Specjalny gniew ściągała rzecz nie do strawienia dla euro socjału jaką są umiarkowane podatki w Irlandii w ogóle oraz kompletna już anatema – strefy wolne od podatków czy też z niskim podatkiem, jak wokół Dublina.

Rzecz się tak podobała premierowi Tuskowi że ten zaczął nawet budować drugą Irlandię w Polsce. Kopiowanie niskich podatków się Tuskowi nie udało więc przyszła kolej na kopiowanie bańki w nieruchomościach. Tu sukces był większy. Istotnie, oba kraje przeżyły eksplozję cen nieruchomości. Ceny w obu znacznie już spadły ale deweloperzy w obu dalej są w warstwie ozonu i dalej zaciskając zęby trzymają się kurczowo śmiesznie wyśrubowanych cen domów. Wakacyjny domek na przykład w zabudowie szeregowej za €220k, niedaleko od morza ale bez widoku, cały czworak wyglądający na pusty… Mówi to nam że w obu krajach nieruchomości mają jeszcze chyba sporo spadku przed sobą. Tym bardziej że  końca recesji na Szmaragdowej Wyspie jakoś za bardzo nie widać a w twierdzenia premiera Tuska o Polsce jako „zielonej wyspie w Europie” też mało kto wierzy.

Nie to aby jedynie Polska budowała u siebie drugą Irlandię. Irlandia buduje także u siebie drugą Polskę. Ta budowana jest przez autentycznych Polaków których widzi się tu wszędzie, łącznie z polskimi delikatesami na ulicach. O zachowany koloryt Warszawy dbają w irlandzkich miastach także rumuńscy Cyganie, podobnie kradnący i żebrający na skwerach. Indolencja policji w obu przypadkach też jest podobna. Ale są oczywiście także i różnice. W Cork na przykład nie uświadczysz Cyganów w metrze, jak w Warszawie, ponieważ go tam nie ma. W Warszawie natomiast nie uświadczysz afiszy ostrzegawczych przez cygańskimi kieszonkowcami wywieszonych w każdym sklepie w Cork.

Historyczny i mentalny link z Ameryką i sentyment do tego kraju jest widoczny w obu narodach do dziś. To jest też tym co rzuca się w oczy w Irlandii od razu i co z pewnością atrakcyjne jest dla Polaków. Życie na prowincji na przykład koncentrujące się wokół stacji benzynowych, służących też jako sklep i mała knajpka, gdzie zawsze można coś ciepłego zjeść i coś kupić. Amerykański styl robienia biznesu gdzie rzeczy po prostu są zawsze, czy prawie zawsze, otwarte. Duży sklep techniczny, odpowiednik amerykańskiego Home Depot, otwarty na przykład nie tylko w weekend ale nawet w święto narodowe! Biznes jest tam gdzie jest klient i robi to co klient chce i za co płaci, kropka. Gdzie to porównywać z zachodnioeuropejskim socjałem regulującym co do minuty gdzie jaki sklep do kiedy może być otwarty. W Polsce te narzucone “zdobycze socjalne” także pasują jak świni siodło ale kraj się niestety bardziej konformuje do brukselskich euro nonsensów niż Irlandia, gdzie mamy pod tym względem pełną kulturę.

Zachodnioeuropejska paranoja regulacji nie dotarła też jeszcze do irlandzkich kierowców. Nie ma tu dwóch kamer na każdym skrzyżowaniu w ramach oszczędnego państwa, w krzakach co kilometr nie czai się drogówka. Można sobie spokojnie pruć setką prawie wszędzie, co też stanowi najczęściej spotykane ograniczenie szybkości. Zważywszy na kiepski stan dróg dorównujący polskiemu limit 100km/godz w Irlandii wynika przede wszystkim z troski o samochód. Jadąc szybciej można po prostu zgubić podwozie. Oba kraje próbują temu zaradzić w ten sam sposób, jednakowo ślamazarnie budując autostrady.

Przyjemność pojeżdżenia sobie samochodem po pustej Irlandii poważnie zakłóca jedynie fakt że wszystkie samochody mają kierownicę po złej stronie, w związku z czym kontynentalny kierowca raz po raz łapie się na jechaniu po złej stronie drogi oraz na zmienianiu biegów drążkiem którego nie ma po dobrej stronie.  Z tego pewnie powodu jest to ulubiony kraj europejskich mańkutów.

Nie wspomnimy tu już o takich drobiazgach jak ruch na rondach który odbywa się też w złym kierunku. Po pewnym czasie można się do tego jednak przyzwyczaić i to do punktu w którym oczekujemy że także zegary będą biegły w złym kierunku. Ale nie,  te niestety biegną w dobrym,  przez co czas spędzony w Irlandii szybko mija i trzeba wracać.

©2010 dwagrosze.com

16 thoughts on “Irlandia (1)

  1. Irlandia da radę. Kiedyś jak tu pierwszy raz byłem pracowałem u jednego posła podczas kampanii wyborczej. Oni się tej nędzy straszliwie boją co tu ją mieli przez tyle lat. Moim zdaniem wszystko zrobią co możliwe żeby jej uniknąć – problemem są emigranci którzy nie pracują, zwłaszcza koledzy z afryki (to nie rasizm ale fakt), którzy płodzą niesamowitą ilość dzieci. Polacy jak i inni zresztą robią to samo, tylko że tu ogranicza się to do 1 – 2 a nie 6 dzieci…

  2. Co do jazdy po lewemu to z reguły to kwestia 1-2 godz, a z tymi podobieństwami to bym nie przesadzał. Historycznie i owszem, mentalnie niekoniecznie, a wręcz przepaść. W USA rzeczywiście Irole zasuwają, u siebie ani trochę – totalne lenie.

  3. "A poza tym, to to wszystko chyba za chwilę walnie, i nie ma co biadolić nad socjalem. My wykształceni i przedsiębiorczy damy sobie radę a olewusy będą się mieli z pyszna."

    My dajemy sobie rade takze teraz. Bo, jak powiedzial jeden zyd, dla mądrych (niekoniecznie wyksztalconych czy przedsiebiorczych) jest zawsze dobry czas.

  4. Z jazdą po lewej nie jest tak trudno. Kilka dni i szusuje się jak po swoim. Tak przynajmniej jest w UK gdzie 4 lata temu zaczyałem w Walii. Nie znam rond W Irlandii, ale na brytyjskie chyba nie sposób wjechać źle 😉 Problem jest większy, gdy się wraca do PL i myśli, że ciągle jest mistrzem kierownicy… nawet po kilku m-cach po lewej trochę się koślawi pewność jazdy po prawej. Pozdrawiam.
    PS A poza tym, to to wszystko chyba za chwilę walnie, i nie ma co biadolić nad socjalem. My wykształceni i przedsiębiorczy damy sobie radę a olewusy będą się mieli z pyszna.

  5. Anonimowemu proponuję rozważyć, że są jeszcze inne sposoby rozwijania gospodarki, od łagodnych:
    – zmuszenie wszystkich żeby w zimie chodzili w czapkach (ile osób się nie przeziębi, przez co będzie pracować produktywnie i nie obciążać kosztami służby zdrowia!)
    po bardziej restrykcyjne:
    – trzymanie wszystkich obywateli w klatkach, w których bezpiecznie i wydajnie mogą przez 16 godzin na dobę (8 godzin obowiązkowego snu) pracować dla dobra gospodarki.

    Jednak wskaźnik wzrostu gospodarczego to nie wszystko. Liczy się jeszcze wolność i jakość życia…

  6. @anonimo: Zaryzykuje stwierdzenie, ze kamery to jedna z najlepszych inwestycji w gospodarke

    A nie lepiej czasem zamiast podejmowania tego ryzyka zainwestować bez żadnego ryzyka w reperację dziur zamiast w kamery?

  7. Proponuje rozwazyc dwie kwestie:
    1. jakie sa koszty wypadkow drogowych dla spoleczenstwa? (dla zachety dodam ze okolo 4 x wieksze niz naklady na edukacje)

    2. kiedy zdaza sie najwiecej wypadkow skutkujacych smiercia lub powazna strata na zdrowiu?

    Dla ulatwienia(pkt 2.), na przykladzie W-M:

    BRD OLSZTYN

    Zaryzykuje stwierdzenie, ze kamery to jedna z najlepszych inwestycji w gospodarke!

  8. Widać, że gospodarzowi urlop posłużył, bo ostatnie wpisy, z tym włącznie tryskają wprost dowcipem. Czyta się bardzo przyjemnie. Pozdrawiam najserdeczniej!

  9. Z wysokością wypłat jakie socjał serwuje w IRL to kłócić się nie będę. Pewnie macie rację. Zaznaczę jednak że socjał to również paraliżująca wszystko siatka zakazów, nakazów, przepisów i regulacji. W dziedzinie swobody prowadzenia handlu przyznam się że nic takiego nie zauważyłem – najbardziej liberalne godziny otwarcia sklepów jakie zobaczyć można w Europie.

    Uwagę kogoś odnośnie "dobrych dróg" w IRL pozwolę sobie zakwalifikować, sorry, jako żart pusty. Może gdzieś na płn kraju, ale z pewnością nie na płd.

  10. Potwierdzam. Socjał trzyma się na Zielonej Wyspie bardzo dobrze. Najbardziej uderzają bezsensowne dodatki za dzieci. Są dzielnice, w których większość mieszkańców żyje z socjału. Nie zmienia to jednak faktu, że uczciwie pracując w Irlandii można bardzo godziwie żyć. Drogi może i wąskie ale nawierzchnia bardzo dobra.

  11. Nie moge sie z Toba zgodzic cyniku (za to zgadzam sie z tym, co pisze Anonim); socjal w Irlandii istnieje i jest niestety wszechobecny ; rozne allowances, benefits wrecz zachecaja do niepodejmowania pracy.
    Widzialem obrazkow typu: para pobierajaca jobseeker allowance + child benefit + praca na czarno, zyjaca jak paczki w masle.
    Osobiscie nie zdarzylo mi sie wyludzac niczego z pomocy spolecznej, ale spora ilosc osob (zarowno tubylcow, jak i przyjezdnych, zwlaszcza Polakow), uczynila sobie z tego metode na zycie. Do tego praktycznie niemozliwe jest zwolnienie kogos, kto jest w zwiazkach zawodowych, nie daj Boze Murzyna czy inna 'mniejszosc'. Irlandia wydaje sporo pieniedzy na socjal – aktualnie maja byc wdrozone pewne reformy, majace na celu poczynienie 4 mld euro oszczednosci – m.in. w tej dziedzinie – co, jak latwo sie domyslic, nie bardzo podoba sie czesci spoleczenstwa (wiadomo ktorej). Nie jest to Grecja, niemniej ludzie tutaj tez przyzwyczaili sie do tego, ze 'panstwo' sie nimi zaopiekuje.
    Z podatkami rzecz tez nie jest najciekawsza – owszem, malzenstwa maja dosc spore odpisy od podatkow, do tego zarabiajacy najmniej nie placa ich praktycznie w ogole – ale 40% podatku od 33000euro rocznie (+1-2% income levy od 'najbogatszych') to zdecydowanie za duzo jak na panstwo przyjazne podatnikowi.
    Z reszta wnioskow sie zgodze, nasze narody i historia sa dosc podobne, dlatego chyba w miare sie z nimi dogadujemy. Niestety, Irlandia przestaje byc konkurencyjna a napompowane ceny i zarobki nie pomagaja jej w tym.
    Przewiduje spore problemy w tym kraju w przeciagu kilku lat, jesli Irlandczycy nie wprowadza sensowych reform i nie przestana karmic darmozjadow setkami socjalnych zdobyczy.

  12. "O zachowany koloryt Warszawy dbają w irlandzkich miastach także rumuńscy Cyganie, podobnie kradnący i żebrający na skwerach. Indolencja policji w obu przypadkach też jest podobna." – mistrzostwo swiata 😉

  13. @mimir: czy przypadkiem nie miałeś na myśli ruchu na "rondach", a nie "rotundach"

    Oczywiście że miałem… kiełbaszą się mi coś te języki dzisiaj… dzięki

  14. cynik9 chyba odwiedził niedawno irlandie 😉

    a na obrazku widać wielkiego czarnego.. :), tak się zastanawiam czy to jakas aluzja czy cuś 🙂

  15. Cyniku, czy przypadkiem nie miałeś na myśli ruchu na "rondach", a nie "rotundach" ?

Comments are closed.