Lis zadowolony

czyli kury same się patroszą

Tupperware jest linią najbardziej pospolitych produktów plastikowych używanych w gospodarstwie domowym, w rodzaju słoików, misek i talerzyków. Cześć z nich jest hermetycznie zamykana i przeznaczona do przechowywania żywności. Niepospolitą rzeczą w Tupperware jest jedynie oryginalna metoda dystrybucji. Marketing produktów Tupperware jest bezpośredni i polega na ich sprzedaży na prywatnych spotkaniach organizowanych przez liczącą coś około 2 milionów osób piramidę “konsultantów”.

Sam akt sprzedaży dokonuje się poprzez tzw. Tupperware party – małym zebraniu w kameralnym gronie, zazwyczaj pań, z których jedna najbardziej wtajemniczona działa jako domokrążna sprzedawczyni pobierając za to niezłą prowizję. Specjalnie zaproszonej reszcie, z której część zwykle dobrze się zna, nie wypada wtedy odmówić zakupu choćby byłby on zupełnie bezsensowny. Poplotkowawszy przy okazji na prawo i lewo każda z pań wychodzi więc z party uboższa o parędziesiąt dolarów a bogatsza o jeszcze jeden przedmiot który później najpewniej będzie zbierał kurz w spiżarni.

Nie chcemy tutaj twierdzić że produkty Tupperware są złe. Są ok. Ale agresywność bezpośredniego marketingu i mieszanie go z płaszczyzną towarzyską rażą nas jako zbyt nachalne, aby nie powiedzieć grubiańskie. Celem party jest nic innego jak stworzenie presji towarzyskiej w której nie wypada nic nie kupić, zwłaszcza od zapraszającej nas gospodynii.

Sens wymieniania papierowego pieniądza na niewiele warty plastik Tupperware po wygórowanej cenie może być więc ograniczony. Ale jak w takim razie nazwać wymienianie w podobnej scenerii prywatnych spotkań prawdziwego pieniądza – złota – na bezwartościowy papier, i to po 30% poniżej wartości rynkowej? Nazwać chyba to trzeba po imieniu – głupotą. Ale cóż, głupców nie sieją.

Mały klip z Reutersa o “jewelry parties” w stylu Tupperware.

©2010 twonuggets.com

6 thoughts on “Lis zadowolony

  1. Ale nieładne te Brytyjki, no i jeszcze jakiemuś Salemowi sprzedają prezenty i pamiątki za oszukańczą cenę.

  2. Mam w domu mnostwo tych tuperwarow. Niektore sa swietne i na nic innego bym nie zamienil. Tryb sprzedazy niestety naklania baby do kupowania ogromnych ilości tych cudnych plastikow, niestety…
    U mnie niestety tez zalegaja nieuzywane – w wiekszosci przypadkow. Niestety nie mialem mozliwosci wplyniecia na decyzje o kupieniu. Skrajnie ekstremalnie to wystarczy tylko kilkanascie z tych plastikow. Reszta jest zbedna. Chyba ze mamy w domu produkcje przemyslowa dla malego wojska (czyt. kilkunastu-kilkudziesieciu osob) to wtedy warto miec plastikow T. wiecej.
    No bo ilez gotuje maz z zona bez dzieci?

  3. Nie ma co inteligencji kobiet wykpiwać, bo na pewno jej im nie brakuje.
    W tym jednak przypadku jedna z pań zdecydowanie nadużywa towarzyskiego charakteru znajomości dla własnego zysku.
    Ale zgodzę się że z mężczyznami byłoby to trudniej powtórzyć – bo w momencie gdy w grę wchodzą pieniądze szybciej przestawiają się z trybu towarzyskiego na biznesowy.

  4. Sam przebywajac na emigracji w UK widze ogloszenia o mozliwosci sprzedazy zlota za "zywa" gotowke. a tresc ich jest taka, ze czlowiek gotow jest rzeczywiscie uwierzyc, iz to "dil" stulecia. Osobiscie mam nawet kolezanke, ktora chwalila mi sie, ze za sprzedana bizuterie miala gotowke na swieta, co rozumiem, ale ciekaw jedynie bylem za ile to sprzedala.

  5. Inteligencji… Hm ta pani świadomie lub nie zapewniła sobie walutę na ciężkie czasy ; )

Comments are closed.