Złote udręki redaktorów GW

Redaktor Orliński  z Gazety Wyborczej zwierza się ostatnio że od dziecka dręczy go zagadka dlaczego złoto jest coś warte.  Kres tym udrękom mógł położyć dużo wcześniej gdyby zajrzał do DwuGroszy parę lat temu.  Dowiedziałby się że złoto jest coś warte ponieważ jego konkurent,  papierowy pieniądz bez pokrycia produkowany bez ograniczeń po koszcie papieru nie jest warty nic.
To że za papierowy pieniądz możemy coś kupić wiąże się tylko z wymuszonym przepisami aktem wiary że jest on coś warty.  Gdy wiary tej nie staje wartość papierowego pieniądza fiat dąży w pośpiechu do zera.  Nie było od tej reguły żadnego wyjątku na przestrzeni 1000 lat nieustannych prób, od dynastii Song poczynając. Każdy papier powrócił do swojej prawdziwej wartości – zera.
Redaktor Orliński po odpowiedź  na dręczące go pytanie leci do profesora Witolda Orłowskiego. I ma w tym szczęście;  prof. Orłowski  wyjaśnia dręczące Orlińskiego pytanie w miarę sensownie.  Gdyby Orliński poleciał z tym na przykład do profesora D.Filara usłyszałby zapewne jedynie starą śpiewkę establishmentu że  cyt.:  Złoto na rynkach finansowych jest anachronizmem. Teraz to bardziej surowiec przemysłowy niż środek płatniczy.  Nie mówiąc już o konsultowaniu innych ekspertów w fachu, jak na przykład redaktora Pińskiego z Wprost. Przy złocie po 1500 zł/uncja w 2004 redaktor Piński wyrokował  że  cyt. Ceny złota po prostu muszą spaść.  Nie skąpił też pochwał NBP który przewidywane przez niego spadki cen złota  miał sprytnie antycypować cyt. gromadząc zaledwie 3,9 proc. polskich rezerw w złocie – tylko tyle, ile trzeba, by spełnić wymagania Europejskiego Banku Centralnego przy wchodzeniu do strefy euro.  NBP wyszedł więc na radach Pińskiego jak Zabłocki na mydle.
Jak więc już wspomnieliśmy,  prof. Orłowski wyjaśnia nie dające po nocach spać Orlińskiemu pytanie sensownie i  fair.  Zaznacza m.in. istotną rzecz że  jeśli uwzględnić inflację, cena złota na początku lat 80. była znacznie wyższa niż dziś.  Bez tego łatwo wpaść we właściwy mediom klangor „bańki” w złocie itp. rewelacji. Z tym że ludzie wierzą w to, że złoto jest najpewniejszym sposobem lokowania kapitału też się można zgodzić chociaż sformułowalibyśmy to inaczej.  To gdzie ludzie szukają bezpieczeństwa dla swojego kapitału zależy od rządów.  Szukanie bezpieczeństwa w złocie jest głównie funkcją  odpływającej wiary w papier. A to z kolei jest funkcją  obłędu rządzących, napędzanego miksturą socjalizmu i  keynezjańskiego „deficit spending”.   Krótko – to nie kto inny jak rząd swoją polityką pcha ludzi do złota.

Dalej prof. Orłowski,  w uwadze którą pewnie jego koledzy z SLD uznają za anatemę, stwierdza prosto z mostu:   Jak idzie wojna albo jak kraj opanowują komuniści – najlepiej zrobić sobie zapas złotych monet, a na pewno nie umrze się z głodu.  Warto to podkreślić na marginesie wielu dyskusji na tym blogu gdzie zawsze pojawia się kilka głosów że „złotem się nie najesz”.  Zgoda, ale kupisz za nie to czym się najesz.

W jednym miejscu z Orłowskim trudno się zgodzić – gdy pisząc koszt wydobycia jest wysoki, konkurencja między producentami nie jest w stanie obniżyć jego ceny  zdaje się sugerować że ilość wydobywanego złota wpływa na jego cenę.  O ile taka miała być intencja tej wypowiedzi byłby to absurd.  Jedynie epokowa zmiana podaży,  w rodzaju zalewu Starego Świata przez złoto z konkwisty, byłaby w stanie coś tu zmienić.  Prawie wszystko złoto kiedykolwiek wydobyte jest z nami do dnia dzisiejszego, co zresztą prof. Orłowski sam podkreśla. To czy w jednym roku dojdzie do tego 2300 ton z nowego wydobycia czy 2600 ton, nie ma bezpośredniego wpływu na cenę. Determinuje ją cały splot czynników,  a w szczególności  jak poszukiwane jest ono przez szukającą alternatywy dla papieru publikę. Włączyć do tego teraz wypada także banki centralne które  ze sprzedawców netto stały się  ostatnio netto kupcami złota.  (są też inne czynniki które pominiemy).

Na koniec Orliński pyta się rezolutnie czy na inwestycji w złoto nigdy się nie traci.  Otrzymuje na to  sensowną odpowiedź: to zależy.   Ostrożnie dobierając słowa jego interlokutor  mówi jednak raczej o zysku czy stracie na transakcji,  w odróżnieniu od inwestycji.   I słusznie, jest to ważne odróżnienie,  znowu zahaczające o rząd, establishment i ich intencje. Chodzi o to że złoto niezupełnie jest „inwestycją” taką  jak, powiedzmy,  worek ziemniaków na zimę.   Jest prawdziwym pieniądzem,  którego rola i potrzeba rośnie w miarę gdy wiara odpływa z pieniądza sztucznego – papieru bez pokrycia w niczym.   Pieniądz prawdziwy się ma lub się go nie ma. Ale czy można w niego „inwestować”?   Jeśli tak to czym mierzyć taką „inwestycję”?   Pieniądzem sztucznym z którego się właśnie uciekło? 

©2010 dwagrosze.com

36 thoughts on “Złote udręki redaktorów GW

  1. Generalnie – posiadanie czegokolwiek nie zapewnia bezpieczeństwa ani w danej chwili ani na przyszłość. Przez wiele ostatnich lat ludzie się przyzwyczaili, że naturalną koleją rzeczy jest posiadanie coraz więcej. Trzeba mieć jednak możliwości obrony tego co już się ma – jeśli państwo tego nie będzie w stanie zapewnić, trzeba się będzie oprzeć o lokalną społeczność. I dlatego np. lokalny milioner może liczyć, że lokalni biedacy obronią go przed pozostałymi biedakami, pod warunkiem, że ta obrona nie będzie bezinteresowna. Stąd między innymi posiadanie ziemi samo w sobie nie zapewnia zdolności wyżywienia się. Przewaga musi być znaczna, ponieważ ochrona wegetacji musi być zapewniona nieprzerwanie przez wiele miesięcy. Zgadzam się z tym, co matrid pisze – błędne jest domniemanie, że istnieje coś takiego jak "stabilne przechowanie wartości".
    Na koniec chcę podkreślić, że moje rozważania dotyczą załamania systemu ekonomicznego, a nie spekulacji na giełdzie. Zjawisko poprawnej wyceny, baniek itp. jest nieistotne – wystarczy, że się kupi tanio, a sprzeda drogo żeby osiągnąć zysk. Wielu ludzi całe to globalne załamanie systemu całego ekonomicznego może uważać za mało prawdopodobne – ale kto w latach 80’tych realnie liczył na załamanie się ZSRR?

    (ten text poszedł wcześniej przez pomyłkę do innego wątku, proszę administratora, żeby go stamtąd skasował)

  2. Trafiłem tu po kilkuletniej przerwie i stwierdzam, że w kółko mieszane są dwie kwestie:
    1. Co innego, kiedy pieniądz papierowy straci wiarygodność i pojawi się potrzeba zaistnienia innego pieniądza – czegoś pewniejszego niż kawałki papieru, które można drukować w dowolnych ilościach.
    2. Co innego natomiast, kiedy pojawi się kryzys tak głęboki, że powszechnym problemem stanie się unikniecie śmierci głodowej oraz uniknięcie zarżnięcia przez innych głodnych.
    Pomieszanie to ma dwie przyczyny: żeby pojawiła się faza 2, najpierw musi pojawić się faza 1, która nie wiadomo jak długo będzie trwać (może krótko). Z drugiej strony problem praktyczny – jesteśmy w fazie 1 – skąd wiadomo, że wogóle pojawi się faza 2?

    ad1. – Kiedy pieniądz papierowy straci wiarygodność, ale system gospodarczy będzie mniej więcej ok, złoto w sposób naturalny stanie się pieniądzem. Powszechny stanie się też handel wymienny, ponieważ złoto jako pieniądz stwarza trudności praktyczne (nieprzypadkiem wspomniano tu, że złoto rzadko kiedy bywało pieniądzem – co innego złote monety):
    * skąd wiadomo, że żółty metal którym chcą mi zapłacić za towar jest złotem
    * złoto jest "za cenne" – ile jest warte 10kg kartofli – ziarenko złota?
    * w związku z powyższym – problem podziału dużych kawałków złota na mniejsze, bo na ogół przechowuje się je w sztabkach albo monetach. Co dalej – piłować (co z opiłkami), ciąć siekierą (jak to zrobić precyzyjnie)?
    * niebezpieczeństwo dla gromadzących złoto, że na skutek pogłębienia się kryzysu do poziomu 2 ulegnie ono gwałtownej inflacji. Rozumiem że entuzjaści złota uważają, że ono nigdy nie ulegnie inflacji, ale proponuję głębsze zastanowienie się nad tą kwestią.

    ad2. – jestem jednym z tych, na których się tu wybrzydza, bo pisałem tu wcześniej, że złota się nie je. Przez chwilę obawiałem się, że kryzys wyjdzie z fazy dywagacji teoretycznych i nastąpi realny pad połączony z rozpadem struktur państwa na jesieni 2008 – paniczne wycofywanie wkładów z banków, masowe wykupywanie żywności ze sklepów, rabunki, rozruchy uliczne, itp. Jeszcze pewnie czeka nas druga fala kryzysu, wiec nie wiadomo jak będzie. Na razie, mimo powszechnych dywagacji o konieczności zmian, wszystko pozostało po staremu. NA SZCZĘŚCIE, bo zmiany byłyby bolesne dla ludności (pewnie jakieś 97% populacji).
    * Złoto warto mieć, ale po co je gromadzić w celu akurat zakupu żywności, skoro współcześnie w dowolnym sklepie spożywczym sprzedadzą dowolną ilość żywności z pocałowaniem ręki. Trzeba się tylko zastanowić, co się dobrze przez wiele lat przechowa. Po za tym lista zakupów nie ogranicza się do żywności, a np. źródła ciepła?
    * W warunkach głodu złoto ulegnie inflacji. Człowiek będzie wymieniać obrączkę na bochenek chleba i jeszcze się cieszyć, że zrobił korzystną transakcję.
    * W warunkach głodu wartość życia ulegnie inflacji
    * Handel wymienny stanie się podstawą.
    * Główną walutą będzie żywność i inne artykuły pierwszej potrzeby + broń.

  3. @kolorowanki
    W Zimbabwe pół grama (albo 1/10 grama) złota to bochenek chleba. Poszukajcie filmów o tym na YT.

  4. @Panika
    "Jeśli pominiemy wymóg stabilnej wartości (jak proponuje dittohead i ja jestem się skłonny na to zgodzić)…"
    Gwoli scislosci, to nie ja cos takiego proponowalem 🙂
    Ale poza tym to nawet jesli zloto nie jest zakazane w wymianach handlowych (ale czy np. mozna sie nim rozliczac u fiskusa?), to, jak slusznie zauwazyl Adam, fiat money jest zdecydowanie bardziej uprzywilejowany w stosunku do kazdego innego potencjalnego srodka platniczego. Ja sie moge zgodzic, ze dzisiaj zloto (czy kruszczce w ogole) pieniadzem nie jest. Ale jezeli probujesz powiedziec, ze nigdy nim nie mogloby byc to na to nie ma zgody 😉

  5. To może ja z opowieści babci:
    Dwie osoby z okolicznej wsi zostali zesłani na sybir. Jeden z nich sprzedawał swoje głodowe racje żydowi. Za co? A no za złoto.
    Inna sprawa, że właśnie ten nie wrócił…

  6. To nie jest moja aukcja. Zreszta prosilem by ktos zrobil zrzut ekranu bo liczy sie fakt a nie aukcja (ktora zaraz zniknie). Chodzilo o przechowywanie kapitalu w papierowych pieniadzach 😉

    cytat:

    @manta:
    System niestety nie zapisuje mojego nicka
    Proszę o szczegóły, chętnie to sprawdzę. Z tego co widzę zaznaczenie opcji "Nazwa/URL" i wpisanie dowolnego nicka w pole "Nazwa" nadaje ten nick wypowiedzi bez żadnego problemu.

    No wlasnie caly czas tak robie i nic.

    Manta

  7. @manta:
    System niestety nie zapisuje mojego nicka
    Proszę o szczegóły, chętnie to sprawdzę. Z tego co widzę zaznaczenie opcji "Nazwa/URL" i wpisanie dowolnego nicka w pole "Nazwa" nadaje ten nick wypowiedzi bez żadnego problemu.

    Na allegro była aukcja (niestety post chyba sie nie przebil przez cenzure)
    Od tego jest… Anonimowe linki do własnej aukcji na Allegro przerabiamy tu częściej. ;-D

  8. System niestety nie zapisuje mojego nicka choc uzywam tego samego jak sugerował Autor.

    W ostatnim komentarzu pisalem o papierowych pieniadzach. Na allegro byla aukcja (niestety post chyba sie nie przebil przez cenzure) gdzie ktos znalazł/wykopał plik starych banknotów 😉

    Coz wiecej trzeba na dowod?

    Manta

  9. Panika.
    Dobrze wiesz że fiat money jest wysoce uprzywilejowane w stosunku do złota, także nie rozumiem o co tu kruszysz kopie? Gdyby nie zapis o prawnym środku płatniczym to te euro dolary czy złotówki były by nic nie warte.

    Pisałem o tym tutaj
    https://www.adamduda.pl/2009/05/16/bank-zlota/

    i tym bardziej się dziwę bo też brałeś udział tej dyskusji..

  10. Jeśli pominiemy wymóg stabilnej wartości (jak proponuje dittohead i ja jestem się skłonny na to zgodzić), to pieniądzem są współczesne waluty fiducjarne. Natomiast wymogu najwyższej płynności i powszechnej akceptowalności pominąć nie sposób, więc na dzień dzisiejszy, niestety, ani złoto, ani srebro, ani platyna, pallad, rod, iryd, osm, lichtarze, sól, paciorki, muszelki, woły – pieniędzmi nie są.

  11. BW
    @nebabot
    Zdaje się, że już od dawna jest pewien limit (15.000 Euro?) powyżej którego notuje się transakcję. Jeśli się mylę to może ktoś mnie poprawiPrzekraczałaś to kwotę?

  12. &panika

    to co według Ciebie jest pieniądzem, jeśli nie jest nim fiat money ani nawet złoto?
    myslę, że mylisz pieniądz ze środkiem płatniczym.

    ps' pamiętam bardzo dobry (IMO) tytuł pewnej publikacji " Gold: the money which could not be destroyed by any national bank")

    panache

  13. @dittohead: Złoto nie jest pieniądzem – takie są fakty. Czy nie może? Sprawa jest skomplikowana i z pewnością dużą rolę odgrywa tu wolny rynek i preferencje handlarzy. Prawo Kopernika-Greshama…

    Aha, nie ma zakazu rozliczania się złotem ani w handlu, ani w długu, ani w płacach – w Polsce, eurostrefie, USA, chyba już nigdzie. W USA zniesiono te ograniczenia w latach 80 bodajże, dozwolone też są znowu "złote klauzule" na obligacjach… a mimo tego złoto nie wróciło w żadnej formie jako pieniądz w prawdziwym sensie słowa "pieniądz".

  14. @Panika
    Chodzi Ci o to, ze zloto nie moze byc pieniadzem, czy ze dzisiaj nie jest, bo… odgornie narzucono inny srodek platniczy (wlacznie z zakazem uzywania zlota do tego celu)?

  15. @mantrid: masz w dużym stopniu rację, oczywiście że przyszłość jest nieznana, oczywiście że wartość każdego środka płatniczego fluktuuje. Jednakże mi chodzi o takie wiesz, praktyczne obserwacje, że jednak złoto o niebo lepiej przechowuje wartość – kwestia empiryczna, historyczna – w skalach dekad i wieków, niż papierowy "pieniądz" fiducjarny, co więcej, w gospodarce, w której złoto i jego bliskie substytuty krążą jako pieniądz, jego wartość jest naturalnie i spontanicznie (przez obieg długu i handel na wszystkich skalach) stabilizowana również na krótszych skalach czasowych w stopniu, który jest nieosiągalny dla innych systemów monetarnych. Czym innym są kryzysy deflacyjne, gdzie wartość złotego pieniądza wzrosła o 10%, by potem spaść do trendu, a czym innym bite 70 lat pieniądza bez pokrycia, z którego wyparowało ponad 95% wartości (i to w przypadku jednego z najlepszych pieniędzy – USD). Chyba nie powiesz, że nie czujesz tej różnicy?

    Ale OK, w sumie wymóg trwałego przechowania wartości nie jest aż tak krytyczny. Można go pominąć, masz rację. Wtedy PLN, USD i EUR stają się pełnoprawnym pieniądzem. Nie zmienia to faktu, że złoto nim na dzień dzisiejszy nie jest i nie będzie do czasu, aż kasjerka w Biedronce na moją próbę zapłaty krugerrandami nie będzie wzywała ochrony, tylko uprzejmie wypłaci resztę.

    Nota bene przypadkiem granicznym z punktu widzenia wymogu trwałej wartości jest jen… Od 20 lat trzyma się nadzwyczajnie stabilnie, no, na skutek permanentnego zadłużania się ich budżetu i trwałej pułapki deflacyjnej, ale jednak…

  16. @gość codzienny: nie rozumiesz. Łatwa wymienność nie czyni towaru pieniądzem. Łatwo wymienne na pieniądze są również antyki, i tak samo vice versa to nie działa. Ale czy aby na pewno stuletnie lichtarze można określić mianem pieniądza? (Hint: czy możesz za lichtarz/złotą monetę zrobić zakupy w Biedronce? Czy możesz zaciągnąć łatwo dług w lichtarzach/złotych monetach? Czy istnieje utrwalona praktyka rozliczania się lichtarzami/złotymi monetami w umowach biznesowych? Czy istnieje praktyka płacenia nimi zwykłym ludziom za pracę najemną?)

  17. @panika

    nie ma czegoś takiego jak "stabilne przechowanie wartości". cynik zresztą pisał na tym blogu że złoto nie przechowuje wartości tak jak nie przechowują jej obrazy czy inne dzieła sztuki.

    nic nie może przechowywać wartości, bo przyszłość jest niepewna, a jeśli jakiś pieniądz przechowywałby wartość w sposób pewny, przyszłość pieniądza byłaby pewna, a przecież przyszłość jest niepewna, sprzeczność.

    poza tym wartość pieniądza czy czegokolwiek innego wyznaczana jest subiektywnie przez człowieka. ten sam człowiek może tę wartość wyznaczyć na różnym poziomie w dwóch różnych momentach w czasie – w miarę jak zmieniają się jego cele.

    przechowanie wartości może istnieć tylko w "Dniu Świstaka", w jednostajnie wirującego gospodarce, gdzie przyszłość jest pewna i cele ludzi się nie zmieniają.

    wynikałoby z tego, że nigdy nie było pieniądza. ja postuluję wykreślić z definicji pieniądza postulat o "stabilnym przechowaniu wartości" bo to jest wewnętrznie sprzeczne.

  18. Chyba jeszcze tego na forum nie było:
    Robiłem dziś małe zakupy w banku w Niemczech i dowiedziałem się, że od 1 stycznia weszło rozporządzenie unijne, które nakazuje kontrolować, czy osoba kupująca za gotówkę "coś" (złoto, srebro, fundusze itd.) w banku, nie jest "be" (ściemnianie o terrorystach, praniu forsy itd.). W praktyce musiałem pokazać dowód, z którego sprzedawca spisał imię i datę urodzenia, wklepał to do komputera i porównał z listą osób które takich zakupów robić nie mogą. Zapewniał mnie, że zarówno moje dane jak i to co kupiłem, nigdzie nie zostanie zapisane. Rozsądek podpowiada jednak coś innego. Do tej pory było tak, że kupowało się dokładnie tak samo jak na targu, totalna anonimowość. Widać za dobrze było. Zastanawiam się czy to tylko skutek uboczny zapobieganiu prania pieniędzy, czy celowe działanie pod przykrywką "walki ze złem".

  19. Co do przewagi złota jako ochrony kapitału czy dywersyfikacji oszczędności to pełna zgoda.

    Dla mnie lepszym argumentem jest jednak co innego. Czas rozruchów, wojen czy innych problemów z rządem i z obcymi narodami będzie pojawiał się w każdym pokoleniu. Od dłuższego czasu dzięki USA i dostępności broni atomowej mamy okres pokoju. Ale uzycie broni atomowej jest kwestią czasu. Konwencjonalna wojna też. I trudno sobie wyobrazić kogoś kto zainwestuje w dowolny fundusz pieniądze np. na 80 lat. Było by to głupie. Ale inwestycja w kruszce juz tak. Dziś kruszcami może być miedź. (Beczka miedzi to ponad tona) trudno ruszyć. Ale skoro samochód można ruszyć to i beczkę. Okres w jakim inwestujemy jest różny. Część inwestujemy na krótko, część na okres dłuższy, a cześć zbieramy dla dzieci. I ta część powinna być stale powiększana i być w czyms trwałym. Zauważmy o jak długim horyzoncie czasowym tu piszemy.

    Na Twiterze nic nie ma . Ciekawe dlaczego. Miałem nadzieję na komunikację, ale nawet zalogować się nie mogę bo… musze mieć JavaScript i to z innej domeny. Ech, technika!

  20. @jpmorg: re Rajca:
    Monarchia austro-węgierska była wielonarodowym państwem w którym Polacy stanowili 10% i w którym zakres autonomii był prawdopodobnie wyższy niż obecnie w euro-imperium. Władza centralna była słaba i oparta na szukaniu kompromisu z grupami narodowościowymi tworzącymi monarchię. Dbano też o mniej więcej proporcjonalny udział mniejszości etnicznych w strukturach administracji.

    Oczywiście że dążącym do rozszerzenia autonomii Galicji współczesnym nie wszystkie posunięcia władz we Wiedniu mogły się podobać. Ale pozowanie na tej podstawie na ofiarę surowego "zaboru" i ucisku narodowego skierowanego specyficznie przeciw Polakom, jak to czyni Rajca, jest moim zdaniem bzdurą.

  21. @ panika i reszta spanikowanych

    Ludziska, o co wam chodzi? Złotą czy srebrną monetę wybitą 100 czy 1000 lat temu mogę dziś bez trudu wymienić na dowolną papierową walutę w najgorszym razie po cenie złomu. Proponuję tę samą sztuczkę odwrócić i kupić złotą czy srebrną monetę za dowolny banknot wydrukowany 100 lat temu. I tyle wystarczy powiedzieć. Jak sami macie wątpliwości (zważywszy na wasz w większości młody wiek – mnie bliżej jest do cynika) zapytajcie rodziców czy dziadków ile warta była ich papierowa kasa weźmy tylko sam okres powojenny (a zwłaszcza rok 1950 wymiana banknotów) czy okres solidarnościowo-wolnościowy i skasowanie oszczędności całych pokoleń przez ekipę Balcerowicza. Widać że sami jeszcze w ten sposób w d…. nie dostaliście. No to się nie proście o to. Bądźcie przezorniejsi już dziś. Pzdr 4all

  22. Historia uczy, że ludzie nie uczą się historii…

    – posiadanie ziemi groziło dostaniem w czapę tak samo jak złoto (zapytaj Ukrainców i innych kułaków, oczywiście w zyciu pozagrobowym)

    – przewaga złota polega na tym, że z 3 sztabami złota pod pachą spier… się znacznie szybciej niż z 3 hektarami na plecach

  23. Cenę złota, tak jak na każdym rynku dóbr trwałych, dyktuje kupiec marginalny, a tak naprawdę marginalny kupiec kontraktów. Publika nie traktuje go jako alternatywy dla pieniądza papierowego, tylko paru maniaków gold bugów tak myśli. Natomiast wydaje mi się (choć nie potrafię tego podeprzeć twardymi danymi), że w powszechnej świadomości złoto jest czymś takim, jak szwajcarski bank na sterydach – lokata, która może milionów nie da, ale jest pewna, jak… no właśnie… jak szwajcarski bank, a nawet bardziej.

    No i po raz wtóry powtórzę, chociaż to się już robi nudne: złoto NIE jest pieniądzem, bo nie spełnia warunku bycia powszechnie akceptowanym środkiem wymiany ("pieniądz" PLN, EUR czy USD nie jest pieniądzem sensu stricte z innego powodu – że na przestrzeni dekad ulega rozwodnieniu, więc nie jest stabilnym przechowaniem wartości). Złoto NIE było też prawie nigdy w historii pieniądzem za wyjątkiem kilku krótkich okresów w niektórych krajach, gdy eksperymentowano z wolną bankowością i free coinage'm. Natomiast poprawnie byłoby napisać, że były czasy (np. XIX wiek), gdy złoto było bardzo bliskim substytutem, niemal synonimem pieniądza. Pieniądz oparty o złoto, a złoto – jest jednak subtelna różnica, która wychodzi czasami na wierzch, np. w 1933 (executive order 6102).

  24. Temat typu, złotem się nie najesz był tyle razy tu jak i na innych blogach wałkowany, że naprawdę szkoda pisać 🙂

    Ale ja powiem, że faktycznie.. złotem się nie najesz, lepiej zainwestować w banknoty, bo tym się na pewno najesz, a dzięki temu, że kolorowanki nie kupi uncji, to może ja będę miał cenę choć o cent mniejsza jak będę za tydzień kupował 😀

  25. Zgoda że złoto jest pewniejsze od papieru. Ale czy argumenty podnoszące tzw. "wiarę w papier" nie są prawdziwe także dla złota? Co jeśli ludzie stracą wiarę w złoto? tak jak mogą stracić w papier…

    Czy istnieje jakiś pewniejszy środek płatniczy niż złoto?

  26. Dosc slusznie @kolorowanki napisal ze w razie ostrego kryzysu spolecznego jedyne co zloto daje to mozliwosc dostania w czape.Zloto,srebro itp oczywiscie warto miec ale zdaje sie ze kawal ziemi na wiosce,wlasne zrodlo energii(wiatrak),bron,sprawdzeni sasiedzi i przydatne umiejetnosci(techniczne,lekarskie)beda rownie istotne o ile nie bardziej.

  27. Czy istnieją jakieś dane historyczne np. z czasów holocaustu, które by pokazywały z jaki zyskiem sprzedawano złoto aby sobie kupić jedzenie ?

    W "Pianiście" Polańskiego jest doskonała scena z getta nieźle ilustrująca ten właśnie punkt.

  28. "„złotem się nie najesz”. Zgoda, ale kupisz na nie to czym się najesz. " – Proszę o uściślenie jaki jest przelicznik złota na jedzenie w czasach braku jedzenia (wojna, itp).
    Proszę także uwzględnić jaki jest współczynnik "dostania w czapę" w czasie konfliktu gdy sie posiada parę sztabek w walizce.

    Czy istnieją jakieś dane historyczne np. z czasów holocaustu, które by pokazywały z jaki zyskiem sprzedawano złoto aby sobie kupić jedzenie ?

  29. @-olo-: Wielkie dzięki za to uściślenie. Chodziło o dynastię Song, co nie przeszkadza że się zbytnio rozpędziliśmy… Poprawione.

  30. jedno uściślenie: dynastia Ming panowała w latach 1368-1644 (więc nie jest znowu taka stara 🙂 )

  31. Jeżeli wierzyć https://www.measuringworth.com/ppowerus/
    to “inflation adjusted” cena uncji złota, jest jakieś $560
    (twierdzą, że “$562.78 in the year 2008 has the same “purchase power” as $35 in the year 1934″).

    Mam problem z określeniem czy obecna cena złota jest zbyt wysoka czy nie :), może jakieś wskazówki do czego ją odnosić?

Comments are closed.