Zacofanie a prawa kobiet

W swojej krucjacie przeciwko obskurantyzmowi i zaściankowości drogi kolega {doxa} zwalcza fobie i rozdaje klapsy ich poplecznikom. Ostatnio dostało się antyfeminizmowi w Polsce, który typowy ma być dla polskiej odmiany wstecznictwa. Pisze {doxa}: Polska nie zawsze była taka [zacofana – przyp. cynik9]. Polki miały prawo wyborcze od momentu uzyskania niepodległości w roku 1918. W USA stało się to w 1920, w UK w 1928, we Francji w 1944, we Włoszech w 1946, w Szwajcarii w 1971… Wszystko zmieniło się po wojnie, gdy w niebyt odeszła wykształcona, tolerancyjna elita. Ludzie z awansu społecznego przynieśli własne, ciasne światopoglądy, które zmieniły PRL w skansen Europy.

Ilekroć widzimy awangardę postępu chętnie się do niej przyłączamy. Dla pewności jednak w roli osłony tyłów co jest funkcją o tyle ważną że zbytnie zaangażowanie się w postęp naraża awangardę na kontratak wstecznictwa z flanki. Szczególnie gdy kierunek postępu zaczniemy mierzyć datami praw wyborczych kobiet.

Upadek kultury i obyczajów w Polsce, oraz towarzyszące awansowi społecznemu po wojnie schamienie są faktem bezspornym. Towarzyszy to każdej rewolucji i każdemu gwałtownemu przetasowaniu społecznemu, burzącemu dawny porządek. Taki jest rezultat eliminacji elit, będących ostoją ciągłości i wzorcem odniesienia dla mas. Łączenie jednak tego z ciasnotą poglądów mierzoną chronologią praw wyborczych kobiet wydaje się kuriozalne.

To właśnie rewolucje przede wszystkim gardłowały o postępie niosąc hasła zerwania z przeszłością. Za postęp uniwersalnie uchodziły sprawiedliwość „społeczna”, wymagająca eliminacji elit oraz demokracja, w tym powszechne prawo wyborcze kobiet. Nie przypadkiem daty wprowadzania praw wyborczych kobiet dziwnie zbiegają się z końcami przesileń wojennych i upadku monarchii. Prawa wyborcze kobiet w Polsce w 1918 są też skutkiem takich turbulencji. Nie inaczej było w Polsce powojennej. Terror komunistyczny obrócony był przeciwko elitom a z demokracji zrobił parodię. Ale nie sposób zarzucać mu wstecznictwa mierzonemu prawami wyborczymi kobiet. Niedościgła ojczyzna wielkiego Lenina ubiegła w postępie nawet sufrażystki polskie.

Co nas w końcu prowadzi do innego skansenu Europy, Szwajcarii. Zamyka ona listę postępu kolegi {doxy} nadaniem praw wyborczych kobietom dopiero w 1971. Akurat w sześć lat po Botswanie i cztery lata po Demokratycznej Republice Kongo. Na szczęście o rok przed Bangladesz bo ani chybi zostaliby Szwajcarzy czerwoną latarnią. Dla awangardy postępu zacofany skansen szwajcarski prezentuje więc pewien problem. Wygląda na to że źródłem jego zacofania i dalekiego miejsca na liście postępu może być tylko brak zawieruch historycznych które by tam postęp zaprowadziły. Na ich nieszczeście omijały jakoś Szwajcarów wojny, nie było wielkich rewolucji. Milionów obywateli nie wyrżnięto, inne miliony nie miały okazji opłakować poległych i pomordowanych. Jeden problem – brak postępu.

Nie to aby nie próbowano. Ruchy sufrażystek były tu tak samo silne jak gdzie indziej. Ale brak zbawczych nieszcześć historycznych, a przez nie postępu, musiał tak ośmielić Szwajcarki że oprócz ruchu sufrażystek były też ruchy w innym kierunku. W latach 20-tych XX wieku powstała na przykład konfederacja kobiet na rzecz podziału pracy między mężczyzną a kobietą, głosząca hasło „Kobiety powinny pozostawać w domu”. W 1959 powstała nawet Federacja Kobiet Szwajcarii przeciwko Prawu do Głosowania. Czy taka postawa Szwajcarek nie była czasem wynikiem sterroryzowania ich przez mężów, posiadających tradycyjnie broń w domu?

Podejrzewamy jednak że nie. Źródło szwajcarskiego wstecznictwa jest inne. Wprowadzanie zmian obyczajowych dekretem jest z natury totalitarne, włączając w to tak zwaną demokrację przedstawicielską. Demokratyczna większość może tak samo totalitarnie zniewolić mniejszość jak każdy inny tyran. Nie na tym buduje się cywilizowane społeczeństwo obywatelskie. Szwajcarski model demokracji bezpośredniej działa inaczej. Aby być efektywną nowa reguła wymaga znajomości jej przez ogół i musi zostać autentycznie przez ten ogół przyswojona. Demokracja bezpośrednia stymuluje dyskusję i wymianę poglądów na poziomie rodziny, pracy, knajpek i restauracji. Tam gdzie zwykli ludzie się spotykają i gdzie mają okazję pogadać. Proponenci idei muszą wyjść do nich, a nie odwrotnie.  Muszą ich przekonać o swoich racjach. Grzechu dzwoniący do Mira aby ustalić jak zagłosuje frakcja w Sejmie nie wystarczy. Dopiero jak pomysł przejdzie przez taką autentycznie społeczną, oddolną dyskusję jest poddawany pod głosowanie bezpośrednie w lokalnym referendum. Jeden kanton zagłosuje tak, drugi zagłosuje nie. Zanim konsensus osiągnie poziom federacji upływa siłą rzeczy wiele czasu. I dobrze że upływa, bo czasem warto jest dobrze się zastanowić.

W sumie nie wiemy czy całkowite zrównanie płci we wszystkim jest akurat dobre czy złe. Nie wiemy jak to zrobić a nawet czy trzeba. Podejrzewamy jednak że rzecz ma dużo więcej aspektów niż walczącej o postęp awangardzie często się wydaje.

©2010 dwagrosze.com

70 thoughts on “Zacofanie a prawa kobiet

  1. cynik9,
    "Nie widzi Pani logicznej sprzeczności w tym zdaniu? Obawiam się że jest to dobra ilustracja czym się kończy socjalistyczne premiowanie dziecioróbstwa "aby było nas więcej""

    Widzę logiczną sprzeczność ale okazuje się, że w Polsce to nie jest patologia, wbrew temu co ja czy Pan o tym sądzimy. Patologia jest wtedy gdy rodzice biją, piją i poza tym nic ich nie obchodzi. Państwo Sz. , o których pisałam, starają się opiekować swoimi dziećmi na ile potrafią,choć niezbędna jest tu pomoc MOPS i lokalnej społeczności. Zapewne dlatego sąd oddał im z powrotem opiekę nad córką.

    "Nie od rzeczy byłoby prawdopodobnie połączyć pomoc dzieciom w takim wypadku z uniemożliwieniem nieodpowiedzialnym rodzicom dalszego funkcjonowania jako – sorry – farma rozpłodowa – i obarczania kosztami tej twórczości społeczeństwa."

    Interesujące, że Pan o tym pisze ponieważ właśnie tak się stało wbrew woli Pani Sz., a może raczej przy braku jej zgody na stole operacyjnym. Została ona poddana sterylizacji z powodów zdrowotnych, jak przynajmniej twierdzą lekarze taj Pani.

    Sama widzę po sobie jak łatwo człowiek poddaje się emocjom gdy widzi skrzywdzone dzieci, a i Pan wkracza na śliski grunt. Kto miałby niby decydować którzy ludzie powinni mieć dzieci a którzy nie? Wziąłby Pan na siebie ciężar takich decyzji? W przypadku który ja czy Pan mamy za patologię, sąd miał odmienne zdanie i oddał córkę Państwu Sz. (Nie śledziłam czy Pani Sz. wniosła sprawę do sądu o odszkodowanie za bezprawną sterylizację.) Zastanawiałam się też co ja bym zrobiła, nawet nie w cudzym tylko w swoim przypadku. Trochę fantazjując doszłam do wniosku, że gdyby ktoś w przyszłości, wraz z rozwojem genetyki, zaproponował mi modyfikację genomu tak aby moje dziecko miało wybrane przeze mnie cechy zewnętrzne, charakter, inteligencje itd. (a może nawet udało by się wprowadzić takie modyfikacje aby moje dziecko mogło mieć potomstwo tylko z innym, „zmodyfikowanym” człowiekiem) to było by mi ciężko powiedzieć nie. I choć zdaję sobie sprawę jak brzydko kojarzy się eugenika to z miłości i w imię lepszej przyszłości swojego dziecka człowiek jest gotowy na różne poświęcenia, o które nawet siebie nie podejrzewa.

    Chciałam Panu przez to wytłumaczyć, że prosto jest pisać opinie na forum a co innego podjąć decyzje która pociąga za sobą konsekwencje w przyszłości. Nie wiem też czy głosowałabym za ustawą dopuszczającą w polskim prawie sterylizację ludzi, nazwijmy to „ze względu na ich pasywną postawę w byciu rodzicami”. Póki jednak Polska jest krajem katolickim a ZUS stoi na straży naszych emerytur :), wiadomo że nam to nie grozi.

    Co do socjału, reprezentowanego głównie przez ZUS i całą resztę wszelkiej maści instytucji typu MOPS to niewątpliwie rozpadną się z powodu braku pieniędzy do ich finansowania. Ja zdaję sobie sprawę co mnie czeka za 40 lat gdy przejdę na emeryturę – mogę liczyć tylko na siebie więc będę szukać innych alternatyw niż ZUS (indywidualne inwestycje, praca za granicą, w najgorszym wypadku szara strefa itd. itp.) W naprawdę kiepskiej sytuacji są osoby z pokolenia mojej mamy (40-50 lat) które w dużej mierze dostaną groszowe emerytury z ZUS i OFE. Szkoda mi tych ludzi bo wielu znajomych rodziców ciężko pracowało na utrzymanie swoich rodzin, przy okazji finansując jako podatnicy wszelkiego rodzaju patologie. Kiedy zaś przejdą na emeryturę dowiedzą się, że zostali oszukani bo ich pieniądze zostały przejedzone przez starsze pokolenia a nie ma młodszego które finansowało by ich. Oczywiście zawsze można by to jakoś ideologicznie uzasadnić, dokopać się do informacji kto miał jeszcze szanse należeć za komuny do "zbrodniczych" organizacji typu "PRL-owskie stowarzyszenie ogrodników" i w ten sposób obniżyć im emerytury do np. 20% ostatniej pensji. Kto wie czy ZUS nie przetrwał by dzięki temu kolejnych parę lat

  2. @bagracz
    Jakbyś mógł rozwinąć swoją myśl, bo obawiam się, że nie do końca zrozumiałem Cię.

    Moje podejście do podatków jest takie, że skoro je płacę, to mam prawo decydować, jak są wydawane i na co mogą sobie pozwalać ludzie, którzy de facto pracują dla mnie.

    Oczywiście nie tylko ja płacę podatki, więc chętnie wysłucham innych opinii. A że ZUS i NFZ zlikwidować należałoby to inna bajka.

  3. @Cynik9

    > Ale w mniejszym stopniu
    > związane z feministkami
    > a w większym z
    > socjalistyczną parodią
    > kapitalizmu praktykowaną
    > we Francji.

    Jak dla mnie feminizm i socjalizm to sa dwa wcielenia tego samego sposobu myslenia zakladajacego, ze ktos wpadl na to, jak ma byc urzadzony swiat i probuje wykorzystac panstwowy system opresji, zeby te swoje (czesto chore) idee wprowadzac w zycie ograniczajac innym ludziom osobista wolnosc i prywatna wlasnosc. Poki ograniczenia wolnosci sa zdroworozsadkowe i sa dokonywane pro publico bono, to wszystko jest OK. Problem w tym, ze w dzisiejszych demokracjach brak jest powaznej dyskusji nad tym, co w danym momencie jest dla dobra publicznego, a co nie jest.

    Przy okazji uzycia powyzej zwrotu "zdroworozsadkowe" zwracam uwage, ze na angielski tlumaczony jest on jako "common sense" (czyli "powszechne wyczucie"!!!), a nie "healthy reason". Ta ostatnia uwaga to glownie pod adresem moich interlokutorow, ktorzy na tym blogu przy okazji dyskusji o jezdzie po pijaku przekonywali, ze to ich "zdrowy rozsadek" ma byc wyznacznikiem zachowan innych ludzi.

  4. Przysiega Hipokratesa nie wywodzi sie z Kosciola, wiec nie wiem, czemu niektorzy sie tego uczepili.

    Demoralizacja lekarzy jako grupy zawodowej to osobny temat i nie dotyczy tylko aborcji.

    A swoja droga, przymus wykonania legalnej (wg najjasniejszego pomrocznego prawa) aborcji dla lekarza bylby ciekawym testem sumienia. To co pozostalo z cywilizacji zachodniej i tak mniej wiecej zmierza do koniecznosci dokonywania tego typu wyborow, przedzej czy pozniej, nie tylko przez lekarzy. Np. osoby uwazajace aborcje za morderstwo musza placic na nia podatki. Alternatywa jest dosc smutny koniec w okolicach lawki na dworcu pod duchowa opieka komornikow ;>

  5. @Yulek
    To co się Tobie wydaje nie ma najmniejszego znaczenia dla rozważanych kwestii. To raz. A dwa to Twoja troska o podatki jest zadziwiająco wybiórcza.
    Nie dość, że podatnicy są w ewidentny sposób okradani przez tzw. "państwową służbę zdrowia" to jeszcze postulujesz tego typu uprawnienia władcze dla złodzieja. Stąd już jeden krok do zakazu przepisywania drogich a skutecznych leków dla np. osób starszych. Mało produktywnych dla władzy. I tak dalej.
    To, że mała część lekarzy jest zdemoralizowana nie oznacza, że demoralizowanie administracyjno-nakazowe, wymuszane utratą pracy, jest tym co uczciwy człowiek mógłby postulować.

  6. @Panika
    Powiedz mi ilu ginekologów, którzy odmawiają usunięcia ciąży zgodnie z prawem w szpitalu usuwa te ciąże prywatnie na czarnym rynku?
    Bo mi się wydaje, że baaardzo duża grupa. Jak ktoś uważa nauki kościoła za wyższe niż prawa państwa to wek na własny garnuszek a nie żywi się moimi podatkami

  7. Zwykle prawdziwe żródła i cele ruchów społecznych poznaje się po owocach jakie przynoszą w praktyce. Myślenie, że ich istotą są głoszone hasełka jest nie tyle naiwnością, co zwykłą głupotą.
    Szczególnie dzisiaj, gdy co rusz sypią się na głowy wczorajszych naiwnych, betonowe gruzy kolejnych szczytnych hasełek. A następne już złowrogo wiszą nad głowami, co tak cynicznie opisuje Cynik9. Ale jak wiadomo głupota ludzka jest nieskończona, więc nie widzę większych problemów przed spryciarzami robiącymi kolejne pokolenia w tzw. bambuko.
    Zdaje się, że jeszcze do niedawna, głównym daniem feminizmu było omawiane prawo wyborcze. Pusty śmiech ogarnia jak drogo można sprzedać bilety na jarmarczny show i atrakcje typu wyścigi szczurów. Tym bardziej, że zapłata była i jest pobierana w dzieciach. Co dzisiaj jasno widać na licznych przykładach. Podejrzewam, że żaden szympans nie dał by się na to nabrać.
    Właściwie to mam pewność.

  8. @łoś: No i niech mi ktos powie, ze to nie oszolomstwo [quota płci w radach zadzorczych we Francji- przyp. cynik9].

    Ale w mniejszym stopniu związane z feministkami a w większym z socjalistyczną parodią kapitalizmu praktykowaną we Francji. Przypominam że u innego prymusa euro socjalizmu Hiszpanii prawa człowieka przyznano szympansom. Nikogo więc nie powinień zdziwić za jakiś czas wymóg aby także szympansy reprezentowane były w radach nadzorczych. Czułyby się tam zresztą jak w wodzie bo i tak większość rad nadzorczych w socjalizmie przypomina zoo. 😉

  9. Aleś ty nerwowa, Nina. Chodziło mi poprostu o to, że cieszę się, że są lekarze, którzy stawiają własną interpretację przysięgi Hipokratesa, czy też jej współczesny odpowiednik, mniej lub bardziej zgodną z setkami lat tradycji medycznej, ponad prawem do czegośtam i żądaniami pacjentów. Zwróć uwagę na punkt:

    "służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu"

    Jeśli w interpretacji lekarza jest to sprzeczne z usunięciem ciąży, to nie wykona tego zabiegu bez względu na okoliczności – i chwała mu za to.

    Przejrzyj też sobie kodeks etyki lekarskiej, szczególnie art. 2 pkt. 2:

    "Najwyższym nakazem etycznym lekarza jest dobro chorego – salus aegroti suprema lex esto. Mechanizmy rynkowe, naciski społeczne i wymagania administracyjne nie zwalniają lekarza z przestrzegania tej zasady."

  10. No i niech mi ktos powie, ze to nie oszolomstwo. Z niecierpliwoscia czekamy na dalsze parytety w zawodzie piekarza, hydraulika i czysciciela kibli. W koncu feministki by spac po nocach nie mogly, gdyby sie okazalo, ze damskie toalety czyszcza wylacznie faceci.

  11. @slav:

    wprowadził wojsko do sklepów, potrzebny mu jakiś temat zastępczy, żeby ludzie wiedzieli że ma w d.. ich protesty i może je ignorować

  12. Chavez oskarża USA o zmiany geofizyki globu za pomocą HAARP – także o Haiti. Czy Chavez jest oszołomem?

    "W Polsce o ''broni geofizycznej'' prawie się nie mówi, choć jej pojawienie może zmienić świat w stopniu większym niż skonstruwanie broni palnej czy nuklearnej. Nie ma w niej nawet wzmianki w Wielkiej Encyklopedii PWN, choć prace nad jej skonstruowaniem trwały od polowy lat 60.Jedna z nielicznych, przetłumaczonych na język polski, pozycji książkowych poświecona realizowaniu właśnie projektowi w tej dziedzinie- praca Jerego.E.Smitha, HAARP broń ostateczna-jest nieosiągalna w Centralnej Bibliotece Wojska Polskiego…..
    O informacje na jej temat tez trudno u zródła, czyli w krajach, które prawdopodobnie pracowały nad stworzeniem takiej broni. Naukowcy zaangażowani w prace badawcze przeważnie milczą zasłaniając się Ustawą o Bezpieczeństwie Narodowym, bądź wypowiadają się lakonicznie i uspokajająco. Twierdzą, ze to nad czym pracują, to cywilne projekty badawcze, mogące zostać wykorzystane co najwyżej do konstrukcji urządzeń o czysto defensywnym charakterze. np monitorowania zagrożeń czy doskonalenie łączności. Broni geofizycznej nikt oficjalnie nie ma. Jej posiadanie zabrania ONZ-woska konwencja ENMOD o zakazie militarnego używania technik modyfikacji środowiska naturalnego. Czy jest ona przetrzegana, skoro nie przewidziano w niej możliwosci inspekcji? "

    https://www.lagata.pl/HAARP-bron-ostateczna-t1684.html

    https://pl.wikipedia.org/wiki/HAARP

    w ciekawych czasach życ przyszło.

  13. @Cynik9

    Jedno jest zalecane, ale dopuszczalne dwoje. Z tego co slyszalem od mojej chinskiej kolezanki to na wsi ludzie staraja sie miec wiecej, a rzad im tego zabrania i egzekwuje drakonskimi metodami. W tej chwili Chiny zbieraja jednak demograficzne owoce ostatnich kilkudziesieciu lat. Dzisiejsza polityka jednego dziecka zbierze owoce za lat 20-30. Z tego co slyszalem to juz sie kapneli, ze wyhodowali sobie duza nierownowage plci, ktora moze zaowocowac duzymi napieciami spolecznymi.

    W Chinach jednak polityka demograficzna to typowy socjalizm, gdzie panstwo zabrania obywatelom miec wiecej dzieci. A jak Pan wie, socjalizm czesto bywa nieudolny w egzekwowaniu swoich bzdurnych nakazow i zakazow. W Europie zas brak dzieci to jest niestety inicjatywa oddolna 🙁

  14. Przeszło mi przez głowę, że utrzymujący nienormalnie wysoki przyrost PKB w Chinach może mieć źródło w niskim przyroście naturalnym i w długotrwałej relacji liczby rodzonych chłopców do dziewczynek.
    Jakie mogą być zachowania mężczyzn wchodzących w wiek produkcyjny, nie znajdujących partnerek, nie mających na utrzymaniu rodzin?
    Może to jest właśnie tania siła robocza i równocześnie generator popytu ekonomicznego.
    Jeśli tak jest, to Chiny w inteligentny sposób zamieniają gigantyczny nadmiar potencjału demograficznego w potencjał gospodarczy. Ciekawy problem socjologiczno-ekonomiczny.

  15. @Nina
    W Polsce dziadkowie płacą alimenty na dzieci swoich synów, kiedy ci się wymigują. Było nawet o tym głośno chyba ze dwa lata temu w Koszalinie sąd nakazał dziadkom (tak zwanym biednym emerytom) płacić alimenty na dziecko ich syna, jako że nie mieli na alimenty (albo postanowili nie płacić) to ich wsadzano do aresztu czy więzienia (już dokładnie nie pamiętam sprawy).

  16. @Łoś:
    "Owszem, tyle że absurdem jest twierdzić że spowodowane jest to [że ciezar swiatowej gospodarki przenosi sie tam, gdzie jest duzo ludzi i mlode spoleczenstwa – do Azji] demografią. Ciężar gospodarki światowej przenosi się tam gdzie jest mniej socjalizmu a więcej kapitalizmu. A ściślej, gdzie prywatny kapitał jest lepiej traktowany."

    Wedlug mnie przyczyna jest strikte demograficzna. Ludzie maja tam duzo dzieci, bo wiedza, ze panstwo sie nimi nie zajmie

    Zgubił mnie Pan kompletnie. Gdzie ludzie mają dużo dzieci? W Chinach? Słownie: jedno! A to tam się właśnie przesuwa "ciężar gospodarki światowej"! Gdyby była to sprawa demografii to "ciężar… " dawno siedziałby w Afryce i krajach muzułmańskich.
    ————–

    @anonimo: Cynik od zawsze jest za minimalną ingerencją państwa w życie jego obywateli. Czyżby sugerował wprowadzenie przymusowej kastracji osób nieprzystosowanych

    Anonimowemu jak rozumiem nie przeszkadza wcale fakt że wspomniana para rozpłodowa podrzucająca swoje dzieci państwu na wychowanie ma w demokracji prawo głosu w ustalaniu ile cała reszta powinna na nie łożyć… Trudno o lepszy przykład socjalizmu.

  17. @ Nina
    No to ja proponuje zeby za facetow, ktorzy nie placa alimentow na wlasne dzieci (a jest ich sporo w Polsce…) konsekwencje ich decyzji ponosili ich rodzice. Niech placa alimenty, skoro syn zachowuje sie jak kukulka.

    Nie podam paragrafu, ale spotkałem się w prasie z informację, że takowe przepisy obowiązują. Trzeba założyć sprawę w sądzie i voila. Tylko dokąd to zaprowadzi bo jeśli np.dziadkowie nie żyją to może rodzeństwo będzie spłacać alimenty ?

    @ Cynik
    ". Nie od rzeczy byłoby prawdopodobnie połączyć pomoc dzieciom w takim wypadku z uniemożliwieniem nieodpowiedzialnym rodzicom dalszego funkcjonowania jako – sorry – farma rozpłodowa – i obarczania kosztami tej twórczości społeczeństwa.

    Cynik od zawsze jest za minimalną ingerencją państwa w życie jego obywateli. Czyżby sugerował wprowadzenie przymusowej kastracji osób nieprzystosowanych (wedle uznania jakiegoś urzędnika) jak to było w Szwecji w latach 40-tych XX wieku ?
    Szwecja w tym okresie była zapatrzona w nazistów i ich działania mające na celu "poprawienie rasy" poprzez likwidację m.in. chorych psychicznie. Zapewne padnie argument o zakazie/ograniczeniu płodzenia dzieci przez takie osoby gdyż w jakieś części nie są w stanie same się o nie zatroszczyć.
    Powraca pytanie kto ma o tym decydować lokalna społeczność na jakimś mityngu czy urzędnik jakże nielubianego socjalistycznego reżimu.
    ppup

  18. @Nina: "pojedz do USA albo GB albo Kanady i popracuj to zobaczysz, czy "da sie przeskoczyc" czy nie."

    a na jakiej podstawie uważasz, że tego już nie wiem? jakoś nie zauważyłem aby w oddziałach mojego pracodawcy w "cywilizowanych" krajach istniały inne prawa ekonomii niż w krajach "niecywilizowanych". nie widziałem dotąd aby ktoś przeskoczył rachunek ekonomiczny: jak do czarnej skrzynki wlatuje mniej, a wylatuje więcej, to wiadomo co się z tą skrzynką stanie. takie rzeczy to tylko w budżetówce.

    jeśli kobieta idzie na urlop to – niezależnie od tego czy to pracodawca jej płaci czy idzie to z ubezpieczenia – trzeba albo przydzielić jej robotę komuś innemu i płacić mu za nadgodziny, albo nowego pracownika zatrudnić – i co, zatrudni kolejną kobietę?

Comments are closed.