Trudne warunki pisania bloga

Rzeczypospolita ujawniła niedawno że do połowy gruntów rolnych w kraju przysługują unijne dopłaty za trudne warunki gospodarowania. Co oczywiście rodzi od razu pytanie czemu socjalizm unijny wynagradza trudne a nie właśnie odwrotnie, łatwe warunki gospodarowania. Przecież bardziej sensownie byłoby stymulować większą i tańszą produkcję niż bawić się w nieproduktywne urawniłowki.

Pozostawmy jednak zabójczą dialektykę unijnego socjalizmu na boku i zastanówmy się nad pytaniem podstawowym. Jak jest to w ogóle możliwe aby połowa gruntów rolnych w kraju płaskim jak stół bilardowy miała „ciężkie warunki gospodarowania”?  Nikt nie będzie chyba dowodził że połowa gruntów rolnych w Polsce koncentuje się jakoś dziwnie jedynie na Podhalu i innych pagórkowatych okolicach.  Kraj nie jest też poszatkowany gęstą siecią utrudniających życie rolnictwu autostrad.  Przy obecnym tempie ich budowy trudne warunki gospodarowania z tego powodu przez najbliższe sto lat raczej nam nie zagrożą.

Wygląda więc na to że urzędnicy w Brukseli muszą mieć inną niż normalna, unijną definicję trudnych warunków gospodarowania. Przykład Polski wskazuje że objęta nią być może każda działalność rolnicza obejmująca sianie lub sadzenie. Dodajmy jeszcze do tego uciążliwość zbierania plonów a definicja z grubsza będzie się już zgadzała.

Oczywiście chłopi polscy, sól ziemi czarnej, nie są w ciemię bici.  Wiedzą że trudne warunki gospodarowania mogliby sobie znakomicie ułatwić od zaraz. Wystarczyłoby na przykład zrezygnować z uciążliwego wypełniania unijnych formularzy po dopłaty za trudne warunki gospodarowania  oraz związanych z tym wizyt w gminie. Ale dobrze też wiedzą że nie o to chodzi by złapać króliczka ale by… doić go.   😉

Dyskryminowani czują się jednie chłopi blogujący.  Do dzisiaj nie mogą doczekać się  na unijne dopłaty za trudne warunki pisania bloga.  W końcu szerokopasmowy internet  na wieś dochodzi tylko sporadycznie a napady śmiechu z unijnych regulacji zadania tego  też im nie ułatwiają…

©2009 DwaGrosze

11 thoughts on “Trudne warunki pisania bloga

  1. wiem ze lekko nie na temat ale .. cyniku moglbys napisac cos wiecej o "prywatnej" sluzbie zdrowia w usa ?dlaczego koszty tam sa takie duze a jakosc slaba itp. ?

  2. Hohoho, a do uprawy daktyli jakie w Polsce powinny być dopłaty? Zima idzie, wszystkie palmy daktylowe są zagrożone fatalną pogodą. Warunki do interwencji troskliwych urzędników, że hej!

    Trzeba podkreślić, że takie dopłaty dla daktylowych farmerów gwałtownie pobudzą wszystkie inne działy gospodarki. Toć potrzebna będzie wielka infrastruktura, by w trudnych warunkach palmy rosły. Szklarnie, maszyny, miejsca pracy!

    Dobrobyt jest w zasięgu ręki. Wystarczy tylko polityczna decyzja, że rezygnujemy z ziemniaków, wieprzowiny, nabiału, truskawek – przyszłością jest hodowla daktyli.

    (akurat mi się w miseczce obok klawiatury skończyły… Ech.)

  3. Co go GMO to podstawowym problemem jest uwikłanie ludzi, którzy kupują od preparat od Monsanto w strasznie zawiłe licencje, przez co stają się praktycznie niewolnikami tej korporacji. Polecam film "Food inc.". Film pokazuje jak Monsanto zdobyło rynek i dlaczego w usa 90% żywności opartej na soji jest modyfikowane genetycznie.

    p.s. przepraszam kolegę kunta-kinte za podobny nick ale używam go od podstawówki 😉

  4. Polska była i jest samowystarczalna rolniczo. Możemy wyżywić siebie i jeszcze eksportować. Jednak polityka rolna unii to socjalizm w pełnej krasie i nam na to nie pozwolą. Dla Polaków nie jest to zresztą jakaś nowość. Był już czas, gdy prawie cała produkcja szła na eksport do CCCP (proszę porównać pogłowie trzody chlewnej do 1980 roku i teraz). Teraz mamy inny sojuz, który ma inne wymagania i inne potrzeby. Z powodu postępu technicznego i technologicznego nadprodukcja żywności to problem całej UE. Mimo to koncerny takie jak Monsanto wciskają nam technologię GMO. Jak ta rozsieje się po naszych polach, to 100% będzie podlegało pod trudne warunki. Wystarczy poczytać o problemach z superchwastami czy chorobach roślin na polach gdzie GMO uprawia się na świecie już od kilku czy kilkunastu lat.

  5. Oczywiście, Polska nie jest krajem płaskim jak stół bilardowy. Jedynie pewne jego obszary są płaskie (Wielkie Niziny Polskie). Wystarczy zawitać na pojezierza, aby się o tym przekonać.

  6. Doszukiwanie się ekonomicznego sensu działania brukselskich urzędników jest zajęciem dla satyryka. Oni są przede wszystkim po to, by realizować cele polityczne UE. Z politycznego zaś punktu widzenia, uciążliwe warunki gospodarowania tylko na połowie gruntów to niewiele w przypadku Polski. Ci, którzy namawiali do kolektywizacji 50 lat temu coś pewnie mogli by o tym powiedzieć.
    Generalnie chodzi zapewne w tej biurokracji o to, by nagradzać lojalnych (akceptujących system) i karać niepokornych. A ilością i zawiłością papierków reguluje się ponoszone koszty, które opłacają sami zainteresowani.
    Mam silne wrażenie, że podstawy na jakich usiłowano zbudować minione socjalistyczne potworki, miały o wiele więcej sensu. Jeśli w ogóle można te działania rozpatrywać w kategoriach sensu niepolitycznego.

  7. Trudne warunki uprawy gleby dotyczą także niskich klas ziemii ornej w Polsce,niskim stanem wód gruntowych,obszarów podmokłych.Nie zmienia to głównej Pana tezy o dotowaniu czegoś,co i tak się nie opłaca.Polska nie jest w stanie osiągnąć takiej wydajności jak chociażby Ukraina czy Węgry,większość polskich gleb nadaje się znakomicie do zalesiania.

  8. Mam jedną uwagę do rysunku. Ów król, nie rościł sobie prawa do bycia Słońcem Peru, w odróznieniu od naszego premiera. Wypadałoby więc (czekając na dopłaty;-) być bardziej poprawnym politycznie

Comments are closed.