Tylko z czym by tu wyjść globalnie? Goldman Sachs buchnął nam właśnie pomysł globalnego handlu powietrzem. Pomysł jest przedni i nie wątpimy że Goldmanowi uda się go zrealizować. Choć nie będzie to łatwe. Nie próbuj tłumaczyć masom na ulicy że mają nagle płacić za powietrze. Będziesz musiał szybko wiać jeśli ci życie miłe.
Zadanie jest więc niewdzięczne. Upłynąć musi trochę czasu aby masy powoli rozbroić i oswoić z postępem. A nic nie działa tak rozbrajająco jak pozytywny spin. To już w demokracji wiadomo od dawna. Zapomnij więc o negatywach, niedoborach, podatkach. Akcentuj pozytywy, nadmiary, kredyty. Zaapeluj do czegoś co ma w popularnej percepcji wartość konkretną, pozytywną, jak złoto, ropa, węgiel. Nie próbuj nawet dotykać rzeczy postrzeganych jako wartość zerowa: śmieci, odpady, ścieki. Wreszcie nie bądź na tyle naiwny aby wychodzić z prawdą o co naprawdę chodzi: przekręt, kradzież, zawłaszczenie. Podkreśl za to o co nie chodzi: układ, handel, wymiana.
Potem wrzuć to wszystko do komputera i zobacz co wychodzi. „Kradzież debitów powietrznych” odrzucasz od razu. Zanadto kojarzy się z astmą. „Podatek od ropy” też nie najlepszy; pachnie wyższą ceną benzyny. „Wymiana nadmiaru węgla” już wygląda lepiej; przynajmniej sugeruje że nikt nie straci. Ale jeżeli myślisz globalnie, jak Goldman Sachs, to wyciskasz z komputera maksimum i dochodzisz do wyniku optymalnego: climate exchange handlująca carbon credits. To jest to! Każdy płaci, od Eskimosów po pingwiny, nikt nie łapie dokładnie za co, a ty zbierasz szmal globalnie. Nawet jak zaśpisz zapominając włączyć front-running.
Skoro więc Goldman zabrał się za handel powietrzem to nam pozostaje tylko woda. I znowu te problemy z nazwą… Ale zaraz, czemu właściwie nie zerżnąć doświadczeń od Goldmana? Przecież taka na przykład Poznan Eco Exchange handlująca water credits brzmiałaby jak dzwon. Przecinamy uroczycie wstęgę i hop jesteśmy w biznesie. Masz za dużo wody? Sprzedaj parę water credits! Kasa dzwoni. Masz za mało wody? Kup parę water credits! Kasa dzwoni. Idziesz z torbami? Czas na bonus.
Czemu akurat Poznań? Oczywiście w uznaniu pionierskich osiągnięć tamtejszych władz w wyżymaniu mas z gotówki. Okazuje się że Poznaniacy od niedawna muszą płacić już nie tylko za wodę pobraną ale również za spadłą z nieba deszczówkę. Jak donoszą nam poznańskie wiewiórki od 1 lipca 2009 władze narzuciły tam podatek deszczówkowy w wysokości 8 gr* od metra kwadratowego dachu co miesiąc. Miesiąc w miesiąc, lato, zima. Szmal płynie jak woda nawet w środku suszy. Tego by nawet Goldman nie wymyślił! Poznań zawsze miał łeb do interesu.
Dobrze rozumiemy że rachunek za deszczówkę spadłą na kościoły miasto Poznań prześle bezpośrednio do nieba?
—–
* w charakterze środka znieczulającego przy starcie 7 gr ma być „na razie” refundowane. A po razie? Nie z nami te sztuczki, Brunner.
©2009 TwoNuggets
冬休みを利用してのプチ家出中の少女が集う家出掲示板登場!困っている彼女達を救えるのはアナタしかいません。もちろん救ってあげた貴方の好きなようにして下さい。救ってもらった負い目が有るから性奴隷も思いのまま
男性が主役です! 女性会員様からの謝礼は貴方次第、ご近所出張ホストは女性向けフ一ゾクの決定版!エロい一時を求めて男性様との触れ合いを秘密厳守で探しておられます。エロマダム様達と過ごす癒しの一時を…エロい人妻様会員様を満足させてあげれるのはあなただけなのです
飲み友探してまーす☆気軽に楽しく一緒に飲みに行きませんか?(*^_^*)そんなに強くはないけどね(*μ_μ) イイお店とか知ってたら案内してほしいです★時間は夜遅くでも空いてますよヽ(^o^)丿飲み友探しなんで二十歳以上の人限定ー(*・人・*) 年は23歳だよ!メールよろしくでーす! red-rose.ray@docomo.ne.jp
https://www.polityka.pl/zwierzeca-natura-rynku/Lead33,1150,295913,18
Wywiad z Autorem książki "Animal Spirits" Robertem J. Shillerem, w której wyjaśnia on przyczyny powstawania baniek/kryzysów.
W kwestii wpływu instynktów na podejmowanie nieracjonalnych decyzji ma zupełną rację.
W kwestii "Keynes jest rozwiązaniem na wszystko" już nie koniecznie 🙂
Autor nie bierze chyba w ogóle pod uwagę, że przeregulowywanie rynku prowadzi do podsycenia tych decyzji.
Mimo to uważam, że warto przeczytać.
Pozdrawiam!
@graf pisze…
Wychodzę z założenia że produkty tańsze są bardziej ekologiczne
Założenie niestety nieprawdziwe.
Jeśli chodzi o chemię to reguł nie ma żadnych bowiem istnieje wiele niezwykle łatwych w otrzymaniu i tanich substancji, które ze względu na swoją toksyczność czy szereg innych smutnych cech zostały przez ustawodawcę (Cyniku – oto następne zastosowanie złego Państwa) zabronione. Należy więc stosować droższe zamienniki, które posiadają mniej wad. Dotyczy to wszystkich dziedzin życia, np. barwników, dodatków do żywności, pestycydów, dodatków do tworzyw sztucznych i samych tworzyw, komponentów używanych w przemyśle przetwórczym, itd.
@ CENTRALA
"Lobby rolnicze odkryje, że np. jeden hektar lasu pochłania 100-150 ton CO2 rocznie (obliczenia własne) i przeforsuje możliwość "sprzedawania" na wolnym runku odpowiadających temu kwot emisyjnych."
Ktoś już kiedyś powiedział, że życie przebija wszelką fikcję. Parę miesięcy temu czytałem, że własciciele lasów mają otrzymywać jakieś pieniądze za to właśnie, że lasy pochłaniają CO2. Tyle, że aby dostać tę kasę trzeba bodajże posiadać 300 hektarów albo wejść w porozumienie z odpowiednią liczbą innych posiadaczy lasu aż się zbierze wymagane 300h.
Nie pamiętam źródła tej informacji, może to był tyko projekt ale raczej nie.
ppup
Co do Co2, lasów i torebek.
Wychodzę z założenia że produkty tańsze są bardziej ekologiczne(lub raczej ekologicznie wydajne), bo cena prawie wszystkich dóbr wynika bezpośrednio z ilość zakumulowanej energii potrzebnej do ich wytworzenia. I tak kubki plastikowe są bardziej ekologiczne od ceramicznych, plastikowe butelki od coli są bardziej ekologiczne od szklanych itp. Tym bardziej że akurat tworzy sztuczne są BARDZO wydajne pod względem przetwarzania surowca na produkt, a jeśli nie są degradowalne to energię węglowodorów która w nich siedzi trzymają bardzo długo. Oczywiście stanową poważny problem ze względów na ich efekt "śmieciowy" i zagrożenie dla przyrody(podobno ptaki się nimi dławią itp.), ale to można okiełznać, umieszczając np. kosze na zużyte foliówki koło supermarketów.
Poza tym nie powinniśmy się nimi zbytnio martwić – jak cena ropy poszybuje w górę to pojawią się "złomiarze" którzy wyzbierają wszystkie PET'y i wszystkie foliówki z krzaków(i ukradną wasze krzesełka ogrodowe żeby je na paliwo "przetopić" :)).
A co handlu CO2 i dopłat do lasów.
@Piotr z kanady – Doprawdy, jeśli podstawą jest fakt że można handlować Carbon Credits, to fakt że lasy są w stanie akumulować węgiel z atmosfery jedynie tymczasowo nie jest ŻADNĄ przeszkodą przed ustanowieniem dopłat dla posiadaczy lasów.
Ale na miejscu leśników-obszarników bym się tak nie cieszył. Tylko czekać jak wprowadzony zostanie SER – "Sun Exposure Refund" 🙂 analogiczny do podatku od deszczówki. Skoro twoje drzewa potrzebują promieniowania do wzrostu to wypada żebyś za to słoneczne światło zapłacił.
Czy ktoś jest zainteresowany założeniem wspólnie ze mną giełdy SER'a? 🙂
Interes na wodzie, UE dopłaca, a jakże
https://tiny.pl/hhw8q
@cynik
Wątpię jednak czy rzeczy "doperkolują" via EU na poziom indywidualnego właściciela byle hektara lasku.
Drogi Cynik nie zna potęgi rolniczego lobby w EU.
Poza tym, nie tylko rolników nalezy się obawiać. Moge sobie osobiście wyobrazić przemysł kupujący hektary lasów aby skompensować tym samym nadmiar własnej emisji CO2, którą musiałby w innym wypadku kupić na wolnym rynku.
A poza tym, jaki to wszystko miałoby piękny wydżwięk ekologiczny? Czyż nie?
@Piotr z Kanady: Przecież pochłanianie CO2 w każdym lesie jest tylko tymczasowe i należałoby te kredyty oddawać jak się np. las spali lub drzewo zużyje
Gnijąca materia organiczna tworzy warstwę próchniczą a w odpowiednio długiej skali czasowej węgiel zostaje uwięziony ma dobre – pokłady węgla brunatnego, ropy, itd.
Natomiast jeśli jakaś firma (a wnet i Kowalski) dymi drewnem do swoich celów statutowych to i tak będzie zobowiązana partycypować w systemie handlu CO2.
@ wszyscy
Obserwując do czego to zmierza ( koszty związane z wodą , ogrzewaniem , energią elektryczną ) warto chyba kupić morgi na południowym stoku ( panele fotowoltaiczne tanieją ), gdzie deszczówkę zużyje się do podlewania i zainwestuje w studnię głębinową i pompę ciepła . To pozwoli maksymalnie uniezależnić się od głupich totalitarnych pomysłów .
" Lucky sperm club " nie ma pomysłu na zarabianie pieniędzy w godziwy sposób to sprzedaje światu Niderlandy ( CO2 ).
@Piotr z Kanady: Przecież pochłanianie CO2 w każdym lesie jest tylko tymczasowe i należałoby te kredyty oddawać jak się np. las spali lub drzewo zużyje na coś nietrwałego i CO2 wróci do atmosfery (wcześniej lub później).
W tym eco-cyrku z kredytami każdy pretekst jest dobry…
Chętnie sprzedam powietrze od zaraz inkasując parę milionów $$ przy inflacji średnio ~8% i oddam co do molekuły za 30 lat…:-D
@centrala
To czym Pan pisze nie jest fikcją i ma to formę sekwestracji CO2 (ale jest to dość kosztowna impreza).
A niby dlaczego ktoś ma sprzedawać „kredyty” od powierzchni posiadanego lasu? Przecież pochłanianie CO2 w kazdym lesie jest tylko tymczasowe i należałoby te kredyty oddawać jak się np. las spali lub drzewo zużyje na coś nietrwałego i CO2 wróci do atmosfery (wcześniej lub później). Lasy to tak naprawdę tylko uprawy podobne do rolnictwa tylko z trochę dłuższym czasem obrotu CO2.
@centrala: oryginalna myśl! Myślę że jest w niej coś – w pewnym momencie należałoby się spodziewać IMO jakichś zachęt monetarnych (czytaj okupu) dla Brazylii aby nie wycinała dżungli. Kto wie czy nie poprzez taki "odwrotny" mechanizm. Wątpię jednak czy rzeczy "doperkolują" via EU na poziom indywidualnego właściciela byle hektara lasku. Ale kto wie…
Z innej beczki.
Tak się zastanawiam nad tym emisjami CO2 i dochodzę do wniosku, że prędzej czy później do konsumentów (przemysłu) pojawią się też "producenci" praw do emisji. Lobby rolnicze odkryje, że np. jeden hektar lasu pochłania 100-150 ton CO2 rocznie (obliczenia własne) i przeforsuje możliwość "sprzedawania" na wolnym runku odpowiadających temu kwot emisyjnych. Bo bo czemu nie? Na razie, przy cenie ok. 25 EUR za tonę CO2, dałoby to ok. 3500 EUR za hektar lasu, ale ceny emisji CO2 nie będą przecież zawsze tak niskie no bo kwoty przydzielane przez rządy na podst. prot. z Kioto będą malały.
Idąc dalej tym tokiem myślenia, należy się więc spodziewać pewnego długoterminowego impulsu do wzrostu cen wszelakich terenów, gdzie da się zasadzić coś zielonego…
Proszę mnie poprawić jeśli mylę się w swoim rozumowaniu.
Re: Regenwassergebühr
He, he, wygląda na to że anonimowy ma rację! My tu śmiejemy się z przodującego Poznania a tu całe przodujące Niemcy opodatkowują się spontanicznie po uszy wyszczególniając istotnie podatek deszczówkowy, obok podatku od ścieków. Z tego co widzimy jest to tam tłumaczone konsekwencją jakiegoś wyroku sądowego…
Tak czy siak, liczba rzeczy jeszcze nieopodatkowanych w Niemczech zmierza szybko do zera… ;-(
I to ma byc nowosc? Podatek znany i lubiany od lat (? nie mam pojecia ilu) dla przykladu w Niemczech, wystarczy wrzucic "Regenwassergebühr" w googlu i jeszcze znac germanski zeby zrozumiec o czym mowa. Nie, zebym uwazal to za normalne (nie uwazam) ale wystarczy wiedziec jakie podatki placa sasiedzi, a zaden nowy wprowadzony w Polsce nie bedzie zaskoczeniem.
Dokladnie. Zmuszanie ludzi do rzeczy w stylu sortowania smieci jest bez sensowne. Prowadzi to do takich absurdow jak w Szwecji:
https://mises.org/story/2855
W Kalifornii jest prosto – 3 smietniki: recycling, garden trimmings i ogolne smieci.
Oplaca sie bardziej jezdzic paroma smieciarkami i potem to sortowac (ludziom tez latwiej, wiec ogolnie wiecej ich sortuje), niz miec 50 roznych kubelkow na fioletowy karton, przezroczyste szklo, etc.
Odnosnie "biodegradowalnych"/"eko" foliowek, to wielki BS – jak zwykle chodzi o kase. Tak jak Anonimowy pisze, te torebki sie sie rozkladaja, tylko "rozpadaja", a czasteczki polietylenu pozostaja w srodowisku (z tego co pamietam sa "sklejane" celuloza i ona sie biodegraduje, a polietylen zostaje). Supermarkety zbijaja kase na (niby) byciu eko, srodowisko dostaje w dupe, a ludzie placa i mysla, ze robia dobrze…
@vertigo: A ja bym wolał aby [zamiast] obowiązkowego haraczu za foliową torebkę wprowadzić obowiązkową segregację śmieci.
A ja się zastanawiam skąd się biorą w narodzie te apodyktyczne, totalitarne instynkty…obowiązkowa, obowiązkową, obowiązkowej…;-)
Przecież ludzie durniami nie są. Jeżeli widzą przemyślany system segregacji śmieci nikt rozsądny nie będzie miał z tym problemu. Zwłaszcza że za nieposortowane śmieci zapłaci w lokalnym container park zdrowo, plus benzyna. Czemu zatem od razu myśleć w kategoriach przymusu, z którym wiąże się oczywiście cały łancuch socjalistycznych przyległości w rodzaju jak monitorować, kto ma to robić? jak karać wykroczenia? itp. Socjalizm kwitnie na przymusie! Wskażmy kierunek ale pozostawmy inicjatywę ludziom!
A ja bym wolał aby obowiązkowego haraczu za foliową torebkę wprowadzić obowiązkową segregację śmieci. Choćby tylko podział na torebki foliowe/inne śmieci. Torebki foliowe zawozić do fabryki produkującej nowe torebki i viola! Mamy obieg prawie zamknięty (bo coś tam zawsze trzeba będzie po drodze dodać, ale raczej nie odjąć). Zamiast segregacji śmieci mamy jeszcze głębsze sięganie do portfela.
"Kto pamięta idąc do sklepu o materiałowych torbach na zakupy?"
Czasem zapominam zabrać, ale najchętniej chodzę na zakupy z lnianą siatką. Jest lekka, miękka, wytrzymała i nie szeleści.
"Niewielu, a jeżeli nawet pamiętają to i tak nie wezmą bo większości takie troby kojarzą się z babciami i są uznawane za obciachowe"
Swoją siatką nikomu nie przeszkadzam i na tym kończy się 'wpływ' innych na moją siatkę.
Nie jestem babcią – po prostu mam swoje zdanie i nie potrzebuję 'zaleceń' mody/trendu/obciachu by wiedzieć jak mam wyglądać i co nosić. Inni mają prawo uznawać moją siatkę za obciachową, ale nie obchodzi mnie to.
Na tym polega WOLNOŚĆ. Przekleństwem naszych czasów jest stadne i ślepe naśladowanie/podporządkowywanie się. Siła tkwi w różnorodności i niezależności poglądów i zachowań. Czego wszystkim życzę.
@jacek: to się nazywa dopiero piggy-backing na panice, ha, ha, ha.
Carbon credits to jest nic.
To dopiero jest biznes:
https://biznes.onet.pl/wzrost-sprzedazy-o-1900,18573,3023096,1,news-detal
I wszystko jasne skąd się wzięła panika przed tzw. świńską grypą. Też bym chciał taki wzrost sprzedaży w mojej firmie.
1. reklamówki stanowią na wysypisku mniej niż 1 %
2. torby „ekologiczne” są z plastiku najczęściej tkaniny polipropylenowej ( produkcja made In China)
3. torby z degradantami rozkładają się:
– do pyły unoszącego się na wodzie albo
-w warunkach tlenowych do biomasy , wody i bardzo szlachetnego i drogiego gazu CO2
-w beztlenowych do wody biomasy i metanu
4. pomysłodawcą tych toreb w Polsce był polityk z łodzi powiązany z rodzinna firma produkująca te torby
5. tworzywa naturalne są droższe od tych z ropy
6. reklamówki z wysypisk stanowiły nasz towar eksportowy do chin
7. kiedyś w Polsce robili z reklamówek węglowodory (a w ostateczności paliwo samochodowe). Zyta podnosząc akcyzę skutecznie zarżnęła kurę znoszącą ekologiczne złote jaja.
tsc
@tkaczyk: – nikt się tu nie spiera że "ekologia" jest tania. Odbiera to argument twierdzeniu o zużyciu wody przy użyciu papieru i jej zanieczyszczeniu, chyba że zakładamy że cały ten szajs jest spuszczony do rzeki. Czego oczywiście nie zakładamy.
Zakładamy natomiast że rzecz naturalnie się rozkładająca w przyrodzie, o ile nawet nie przerobiona na surowiec wtórny – jak torby papierowe ze sklepu – jest o ząbek bardziej "ekologiczna" niż torby plastikowe które praktycznie się nie rozkładają i jako śmieć trwają w nieskończoność
Torby papierowe maja niby byc ekologiczne?!
Zuzycie wody (oczyszczonej rzecz jasna i to nie za darmo!) jest jak 1:100 masowo, tzn. na 1 tone papieru potrzeba 100 ton wody, ktora jest po wykorzystaniu silnie zanieczyszczona.
Teraz technologie sie nieco zmienily, doszly kwestie bio-eko-… wiec i papier podrozal i zuzycie wody zmniejszono zauwazalnie, jednak wiadomo nic nie jest za darmo…
Gdyby torebki papierowe byly rzeczywiscie tansze, nie trzeba by bylo nakladac akcyzy na plastikowe siatki.
Relacja cenowa papier:polietylen/polistyren jest jak Tatry vs. Warmia i tyle.
Podobnie z wszelakiej masci wiatrakami i bateriami slonecznymi (zwlaszcza tymi ostatnimi!).
Ekologia jest droga, albo inaczej: ceny paliw kopalnych sa niskie. (dla niektorych nienormalnie niskie;)
Kontrowersja worek plastikowy bądź siatka własna jest kontrowersją typowo europejską. W Ameryce torby są gratis ale są papierowe ('brown bags"). Jak najbardziej ekologiczne, na makulaturę i cześć.
W PL te tzw. darmowe foliówki powiedzmy sobie też szczerze – są nic nie warte. Ale nie o to chodzi.
Chodzi o libertariańską zasadę nie ograniczania wolności innych i o wolny rynek. Niech będą sobie jakieś bodźce rynkowe, jakieś opłaty za zaśmiecanie, jakieś alternatywy tańsze lub droższe. Chodzi o ten betonowy socjalistyczny zakaz/nakaz, o arogancję urzędników wymuszających pewne zachowania z dnia na dzień, bez dania ludziom jakiejkolwiek swobody i odpowiedzialności w dokonaniu własnego wyboru.
hmm pomyślmy logicznie. Kto pamięta idąc do sklepu o materiałowych torbach na zakupy ? Niewielu, a jeżeli nawet pamiętają to i tak nie wezmą bo większości takie troby kojarzą się z babciami i są uznawane za obciachowe. Dzisiaj w wiadomościach (radiowych), była relacja z heppening gdzie małolaci malowali sprejami ekologiczne torby. Reporter pyta jednego z nich, co zrobisz z tą torbą? – Oddam babci, na bazarek bedzie miała 😉 hehe
Przejdźmy jednak do sedna, jesteśmy na zakupach w markecie, sporo z nas robi takie większe zakupy raz na tydzień, dwa. Cały koszyk zapakowany jakimiś pierdułkami. Tych zielonych ekologicznych toreb potrzeba by z 5-6. Nie widziałem jeszcze ani jednej osoby która by w ten sposób przenosiła swoje zakupy. Konsument i tak i tak użyje foliowej siatki. Pytanie tylko czy będzie musiał za nią zapłacić czy też nie. Komu zapłaci i czy adekwatną cenę. Może niedługo karzą nam płacić za oświetlenie supermarketu i podatek deszczówkowy od blaszaka z cieciem parkingowym? O_o
W większości marketów i chyba we wszystkich spożywczych (osiedlowych i nei tylko) sklepach siatki są płatne. Wyjątkiem chyba tylko jest TESCO, Wiąże się to z chciwością handlowców, co jest zrozumiałe, taka moda na pseudoekologie i wydzieranie tych np. 6gr (zdarza się i 20) za kawałek folijki. Ja się już z tym pogodziłem, rok temu bardzo mnie to irytowało. Zastanawiam się po co, kolejne regulacje i tak wysokie kary 5-30 tyś zł. Dlaczego jeżeli pan w warzywniaku będzie przedsiębiorczy i stwierdzi "hmm może jak u mnie będą darmowe siatki a przy okazji będę miły i miał świeże owoce to kupią u mnie te pomidory i koperek a nie w markiecie, których każdy unika jak może" I pewnie miałby rację, ale gdzie tam. Kara minimum 5 tyś zł! Walczymy o ekologie!!
Przestańmy się oszukiwać jest to kolejny podatek, taka zapchaj dziura budżetowa, jakich będzie wiele. Lub/i naciski lobbistyczne producentów "ekologicznych" torebek z papieru lub materiału, za które trzeba będzie przepłacać 20x
pozdrawiam
Co do handlu wodą to mignęła mi kiedyś w prognozach saxobanku rekomendacja inwestycyjna w etf handlujący wodą. Tematu nie zgłębiałem ale jak widać ktoś już na to wpadł. A biorąc pod uwagę to, że saxo rekomendował taką inwestycję pozwala to przypuszczać iż jest to opłacalne.
ppup
@jacekslu – Hmm, zarazki? Przecież mięso owijają w papier a potem wkładają w woreczek foliowy (ok). To po co jeszcze siatka jednorazowa? Jeżeli chodzi o owoce i inne rzeczy z bakteriami to proponuje się zastanowić – jeżeli na paru jabłkach, jogurtach i butelkach wg. Pana jest ich dużo to co powie Pan o koszach na śmieci, które każdy z nas ma w domu? Przecież nie są super-szczelne a na dodatek większość ludzi ma je w kuchni (czyli blisko jedzenia). A jednak wszyscy jakoś żyjemy… Także wg. mnie argument o czystości jest nietrafiony. Dla jasności – nie mówię, że powinien być kompletny zakaz, ale nie powinny być za darmo i w każdej ilości.
@ sawek – jednorazowe siatki plastikowe są zdrowe, nie przenoszą zarazków. Gdyby nosić materiałowe, trzeba byłoby mieć kilka na każde zakupy – od mięsa, od warzyw, od papieru etc. Poza tym trzeba by je prać po każdych zakupach. Czy jak w mięsnym zawijają ci wątróbkę, przyniesiesz gazę lub starą podkoszulkę? Polecam:
https://www.youtube.com/watch?v=IOqMoS6yccw
Jeżeli chodzi o reklamówki to jednak nie mogę się zgodzić… No bo czemu nie brać na zakupy zwykłej siatki szmacianej? Zajmuje praktycznie tyle samo miejsca co foliowa a nie robi syfu.
Co do podatku od powierzchni dachu – wytłumaczenie jest takie, że kasa ta idzie na utrzymanie infrastruktury kanalizacyjnej. Jeżeli obowiązek ten został zdjęty z barków gminy to któryś z podatków płaconych do gminy powinien zmaleć co by zrekompensowało opłaty 'za dach'. Ciekawy jestem czy do takiej obniżki doszło… Natomiast jest w tym jeden pozytyw – jak komuś piwnicę zaleje to sprawa w sądzie o nieodpowiedni stan infrastruktury kanalizacyjnej ma duże szanse na powodzenie 🙂 Druga rzecz, która mnie ciekawi to czy poza miastem (gdzie infrastruktury takiej nie ma) też podatek będzie naliczany. No chyba, że za te pozaśmiecane rowy wzdłuż dróg też będą kazać płacić.
Pozdrawiam
Witam forumowiczów! Taka mała dygresja na temat opłaty od deszczówki w Poznaniu. Jak będzie wyglądał pomiar powierzchni dachu? Wiadomo, że w lepszej sytuacji będą właściciele budynków o dachach płaskich (powierzchnia dachu spadzistego jest przecież większa a opad deszczu ten sam)? 😉
Można by pójść dalej – może by tak opodatkować właścicieli domów biorąc za kryterium średnioroczną ilość opadów? Pozdrawiam życząc słońca 🙂
Witam,
to mój pierwszy post tutaj, chociaż blog czytam już od dłuższego czasu.
Cyniku, chciałbym zwrócić twoją uwagę na sprawę foliowych reklamówek. Jak podaje tvn24
[ https://www.tvn24.pl/0,1610791,0,1,nadchodzi-koniec-darmowych-foliowek,wiadomosc.html ]
siatki będą musiały być obowiązkowo sprzedawane. Jeżeli dostaniemy darmową reklamówkę w osiedlowym warzywniaku sprzedawcy grozi kara, minimum 5 tys zł.
Mało tego sklepy będą musiały prowadzić ewidencję foliowych opakować o_O – może jakieś kursy dla księgowych finansowane np przez PARP (prawda, że spodobało by się w Brukseli? ;-))
Teoretycznie dochód ze sprzedaży torebek – tzw. opłata recyclingowa – ma być przekazywana na rachunek urzędu marszałkowskiego. Następnie pieniądze te zostaną przeznaczone na selektywne zbieranie odpadów oraz edukację ekologiczną. W praktyce… noo noo wiemy juz o co chodzi 😉
hehe z pseudoekologi zrobił się już prawdziwy cyrk.
pozdrawiam
przecież front running robi komputer, to nie ma obawy o zapomnienie włączenia go. Ten komputer cały czas chodzi a jakby coś szwankowało, przecież Departament Stanu lub FED coś zawsze dosypie:)
Nasze MF też się globalizuje, a może już jest oddziałem "jakiegoś banku zagranicznego" 🙂
"To była ewidentnie emisja na zamówienie jakiegoś banku zagranicznego. To skandal, by robić emisję po cichu, a nasz kraj płacił taki spread w sytuacji, gdy można było emisję uplasować drożej – mówi jeden ze znanych analityków. "
https://tiny.pl/hh94z
Dennis Kucinich – dlaczego głosowałem przeciw + komentarze bloggerów:
https://www.clevelandleader.com/node/10478
@panamericana: jak zwykle świetny link! Dzięki. Czy może być coś bardziej zdrowego od czystego środowiska? Owszem, może: brudne środowisko ale wyczyszczone z korporatyzmu… Bo jak cię uduszą to ci nic po środowisku. Lepiej niech eko-nawiedzeni i Zieloni nie zaglądają pod ten link… 😉
Proponowałem to już dawno żeby opodatkować pierdnięcia, albo kał. Ludzie się ze mnie śmiali. Kał jest lepszy do opodatkowania, bo da się go jakoś zmierzyć – mianowicie zważyć lub metodą objętościową – na ilość wypartej wody. Za przeproszeniem – srają wszyscy, a jak nie srają to nie żyją. Dodatkiem do tego mogłoby być opodatkowanie pierdnięć – przecież to gazy cieplarniane – łączy się to tym lepiej, że każdy z nas musiałby kupować carbon credits i tym samym brać udział w tym cyrku. CO (;-)) gdy nie kupisz cc? Nie masz prawa pierdnąć, a jak to mawiała moja prababka "gdyby nie ten dech to by człowiek zdech" – koło się zamyka.
@ cynik9
Z tą deszczówką to pierwszy wystartował jak donosiły media Tarnów , ale chyba się wycofali . Jak widać ktoś podchwycił pomysł .
Ponieważ lud nie protestuje niedługo opodatkują energię słoneczną , wiatru , a jak się da to i światło Księżyca , promieniowanie kosmiczne , może nawet promieniowanie tła .
https://vincentgioiasblog.blogspot.com/2009/07/congress-if-you-wont-read-waxman-markey.html