Ich będzie tylko 50. Mowa oczywiście o 50 stanikach wkładanych do 50 walizek zaradnych europosłów wyjeżdżających do Brukseli by tam wreszcie wypocząć po trudach tzw. wyborów. Dokładnie w dzień po wyborach powiało także nagle wolnością – tvn24 opublikował szczegóły astronomicznego uposażenia europosła i jego euro emerytury. Dodajmy że dla pewności nie pochodzącej z ZUSu.
Czemu nie wcześniej? Jasne, przed wyborami obowiązuje uniwersalnie tzw. cisza wyborcza i o wszelkich tego typu rewelacjach ani mru mru. Tylko oficjalna propagandowa sieczka jest dozwolona. Inaczej głosujący euro motłoch mógłby się jeszcze zorientować kogo dokładnie wybiera. Mógłby się też zbuntować i zacząć zadawać kłopotliwe pytania jeszcze przed głosowaniem. Na przykład kto za to wszystko płaci i czy tego typu gaża posła ma jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie.
A tak po wyborach może sobie teraz zadawać pytania przez kolejne 5 lat. Na Pomorzu Zachodnim zaczęli już sprzątanie trawników i słupów które europoseł Nitras upstrzył był swoją fotogeniczną podobizną. Jak widać z niezłym skutkiem. Podejrzewamy że przy nasyceniu krajobrazu w tym samym stopniu podobizną myszki Mickey większość fatygujących się do lokali wyborczych głosowałaby automatycznie na tego sympatycznego gryzonia. Sądzimy też że PO, jako partia podobno pro-kapitalistyczna, musiała zawrzeć z Nitrasem jakiś kapitalistyczny układ. Słuchaj Sławek, mordo ty nasza, my w ciebie chłopie zainwestujemy, płacąc za te wszystkie plakaty. Nawet cieci opłacimy niech ci to rozklejają. Ale ty, jak się dostaniesz, to zwrócisz nam z gaży europosła przynajmniej część wywalonej kasy, nieprawda??? 😉
————-
Ze spraw poważniejszych przede wszystkim dziękuję bardzo wszystkim biorącym udział w stojącej na wysokim poziomie dyskusji pod wpisem „Granice euro absurdu”. Z uwagi na rozjazdy nie mogłem jej moderować, co okazało się w zupełności zbędne. Nie mogłem też się do niej włączyć co uzupełniam niniejszym, komentując szerzej jeden bardzo istotny punkt.
Pisze [J] – „Wydaje się iż Gospodarz forum uważa całą konstrukcje Unii za, najłagodniej, całkowita bzdurę”
Otóż unię nie, konstrukcję tak. Często słyszana demagogia utrzymuje że dla unii nie ma alternatywy. To jest, nie licząc mało apetycznej, klerykalno- nacjonalistyczno- ksenofobicznej zupy z ludźmi pokroju Giertycha czy Leppera u steru rządów. Jeżeli więc tego nie chcemy nie pozostaje nic innego jak tylko pokornie przyjmować to co dają z centrali, w obawie aby nas przypadkiem nie wyrzucili. Do tego sprowadza się mniej więcej niedawny artykuł prawie magistra Kwaśniewskiego w Rzepie. Podobny refren jest też bez ustanku powielany przez wielu komentatorów w mediach. Albo albo. Trudno znaleźć dosłownie jedną krytyczną opinię o UE która by nie wpadała w tą czarno-białą koleinę.
Problem z tą argumentacją jest taki że wszystko dynamicznie się zmienia i nie nadaje się do ferowania statycznych prawd. Nic nie jest czarno białe i nic nie jest wyryte w granicie, w tym warunki naszego udziału w UE. Każdy lizak z unii ma też konkretną, policzalną wartość. Zbudowanie rozsądnych relacji z unią wymaga podejścia znacznie bardziej zniuansowanego.
Europa Zachodnia stworzyła w latach powojennego cudu gospodarczego pomyślnie rozwijający się obszar wolnego handlu. Brak barier celnych i znaczny obszar ujednoliconych procedur wymiany dóbr, a następnie także swobodnego przepływu kapitału i ludzi sprzyjał rozwojowi gospodarki, z korzyścią dla wszystkich. Nikt rozsądny nie będzie przeciw temu oponował.
Kiedy po upadku komunizmu kraje byłego bloku wschodniego zapukały do drzwi było to rozsądną konsekwencją rozwoju sytuacji. I rozsądną rzeczą było urzeczywistnione w kilka lat później rozszerzenie unii na wschód. Przyznajmy jedynie że dokładna hierarchia motywów i rachub Niemiec w tej mierze nie jest dotychczas zupełnie jasna. Za pewnik przyjąć można natomiast że poprzedziła to kalkulacja ekonomiczna i przede wszystkim polityczna. Nie wchodziła w grę żadna dobroczynność, jak wielu w tym kraju mniema, czy też „spłacanie” rzekomego długu wdzięczności za zgodę na zjednoczenie Niemiec czy za obalenie komunizmu.
Do takiej unii aspirowaliśmy i do takiej unii weszliśmy pięć lat temu. Z kontaktów z taką unią płynie również nasz niewątpliwy awans cywilizacyjny w tym czasie. Tego też nikt rozsądny nie powinien negować. Siedząc przez 50 lat w socjalistycznej kwarantannie Polacy nabawili się dwóch syndromów. Jednym z nich był syndrom życia w celi, z uwłaczającym pisaniem podania o paszport za każdym razem. Drugim był syndrom żebraka, z nosem przylepionym do szyby bogatego sklepu w Berlinie Zachodnim. Oba te syndromy akcesja do unii zwalczyła choć, gwoli ścisłości, pierwszy więcej zawdzięcza układowi z Schengen niż unii a drugi kapitalizmowi a nie unii per se. Żadna inna unia nie jest nam potrzebna.
Innego zdania są eurokratyczne elity Niemiec i Francji, decydujące o kierunku Unii Europejskiej. Dla nich celem pierwszoplanowym jest obecnie polityczna integracja unii w euro imperium, co z kolei umożliwi odgórne narzucenie jednolitych rozwiązań w sferze monetarnej i fiskalnej. Dotychczas są one domeną parlamentów krajowych. Pierwszym krokiem w tym kierunku jest wtłaczana przemocą do gardła narodom konstytucja europejska. W ślad za tym pójdzie usankcjonowanie centralnie narzuconych rozstrzygnięć gospodarczych, a w ślad za nimi centralnych wzorców światopoglądowych.
To właśnie, a nie wybór unia-nie unia, jest miejscem właściwej kontrowersji. Owszem, są liczni którym utrata narodowej suwerenności w tym procesie nie przeszkadza. Chętnie mieszkaliby w euro molochu od Gibraltaru po Ural, sterowanym z Brukseli. I owszem, nasza wizja „Europy ojczyzn”, bliska przeważającym poglądom brytyjskim, jest od tego odległa. Federalne państwo europejskie, z własną armią, prezydentem i konstytucją, ku któremu wielu świadomie a wielu innych bezwiednie zmierza, jest poważnym zagrożeniem wolności jednostki i swobód obywatelskich. Jest nim zresztą każdy moloch, a im większy tym większe stanowi zagrożenie. Obalić lokalnego satrapę jest w końcu o wiele prościej niż walczyć z wszechobecnym imperium. Kto jak kto ale Polacy powinni być specjalnie wyczuleni na tym punkcie.
Cedowanie coraz to nowych atrybutów władzy narodowej do ponadnarodowego tworu musi mieć nieprzekraczalną granicę. Szopka eurowyborów której niedawno byliśmy świadkami jest niczym innym jak próbą przesunięcia i rozmycia tej granicy. Sowicie opłacany z imperialnej kasy europoseł służy jako kamuflaż rzekomej reprezentacji narodu.W rzeczywistości jego pierwsza lojalność jest w stosunku do organu wypłacającego mu królewskie uposażenie.
Wielu w Polsce nie rozumie też że dla elit zachodniej części Eurolandu integracja polityczna wschodu jest koniecznością. Aby wschód dogonił zachód musiałby biec szybciej i na skróty, musiałby mieć atrakcyjniejszą ofertę, musiałby być bardziej konkurencyjny. Pozostawiony bez żelaznego uścisku tych samych podatków co centrala i bez tej samej kuli u nogi socjalistycznych regulacji co zachód wschód w pewnym momencie nieuchronnie zakasowałby metropolię. Uczyniłby to w dodatku przy pomocy jej własnych subsydiów. Do tego oczywiście metropolia dopuścić nie może. Taka jest geneza unijnej szczodrości z jednej strony i równoczesnego parcia na polityczną integrację z drugiej.
Prowadzi to do pytania co powinna robić Polska w takich warunkach. Odpowiedź jest prosta – przede wszystkim przestać wierzyć w cuda i w bezinteresowność zachodniej centrali. Dalej, twardo wyartykułować swój interes narodowy, przekładając go ponad unijny internacjonalizm. Internacjonalizmu, podobnie jak socjalizmu, mieliśmy przez lata po dziurki w nosie. Powiedzieć jasno że chcemy być lojalnym cżłonkiem bloku gospodarczego. Po to wstępowaliśmy do unii. Nie interesuje nas natomiast ani budowa euro imperium, ani jego konstytucja, ani rola prowincji wschodniej w federalnym euro molochu.
Owszem, będą przy tym spięcia. Zajdzie też konieczność zawierania mnóstwa zgniłych kompromisów, w których część narodowej suwerenności za europejskie srebrniki trzeba będzie przehandlować na coś w sferze gospodarczej co nas obiektywnie wzmacnia. Jednak zawsze na zasadzie coś za coś, dbając o to aby rzecz była natury czasowej i z odpowiednimi klauzulami wyjścia. W sprawach pryncypialnych jednak, takich na przykład jak szkodliwa z punktu widzenia naszych interesów konstytucja europejska, warto jest powiedzieć twarde i zdecydowane nie. Zwłaszcza że decyzję tą można poprzez referendum bezboleśnie zwalić na krnąbrny elektorat. Dla narodu po 50 latach czyśćca realnego socjalizmu w jednym imperium odruchowe mówienie NIE euro-socjalizmowi w drugim powinno stać się odruchem Pawłowa na następne 50 lat.
Ujmując rzecz inaczej, kraj na dorobku zrobi naszym zdaniem najlepiej przyjmując postawę „nieznośnego bachora” unii, a la Irlandia. Zostawiając obecne problemy na boku, Irlandia swój sukces zawdzięcza sprytnej kombinacji. Jedną ręką doiła z Brukseli ile wlezie, łapiąc każde możliwe dofinansowanie i z głową je inwestując. Ku horrorowi unijnych urzędników drugą ręką robiła natomiast dokładnie odwrotnie niż to co centrala nakazywała. Nie obyło się przy tym bez spięć, ostrzeżeń i groźnych not, jak na przykład w odniesieniu do irlandzkich stref niskich podatków. Niskie podatki są jak wiadomo anatemą unijnego socjalizmu. Irlandia to co osiągnęła osiągnęła głównie wbrew woli Brukseli, a nie dzięki niej. Owszem, przy wydajnej pomocy brukselskich euro, thank you very much. Nawet obecna irlandzka opozycja w stosunku do eurokonstytucji, oprócz ratowania honoru lemingów w Europie, wyjdzie Zielonej Wyspie na zdrowie. Nie mamy co do tego żadnych wątpliwości.
Pokorne irlandzkie cielę ssie wiec dwie krowy dobrze na tym wychodząc. Od tego czy polskie cielę w podobnych okolicznościach nie okaże się przypadkiem kiepsko ssącym osłem wiele będzie zależeć. Wyniki euro wyborczej szopki nie napawają niestety optymizmem.
©2009 TwoNuggets
Centrala czuje sie powalona 😉
Pozdrawiam.
@unnormal
Przepraszam Cie Unnormal. Mialo sie oberwac Centrali, a oberwalo sie przez przypadek Tobie. Moja wina.
@los
ciezko sie dyskutuje z ludzmi ktorzy nie czytaja co pisza inni ludzie. bo zdaje sie ze nigdzie nie napisalem ze sady sa darmowe. napisalem tylko ze z "dobr" oferowanych przez panstwo sady sa tymi z ktorych jestem gotow korzystac, ergo oplacac je w formie podatkow itp.
tak wiec okreslenie mnie jako kogos kto nie ma o czyms pojecia jest chyba nie na miejscu, a przypisywanie mi czegos czego nie napisalem tym bardziej.
pozdrawiam i zycze wszystkim udanego weekendu:)
To co panowie jest w tym kraju za nasze podatki?
Leczymy się z żoną prywatnie,dzieci całą podstawówkę i gimnazjum doszkalaliśmy w domu sami,samochodu na nowszy nie wymieniam bo mieszkam na wsi i drogi straszne,w wojsku nie byłem,z pomocy społecznej nie korzystałem,płacę agencji ochroniarskiej za podłączony do nich alarm mego domu.
@unnormal
A od kiedy to sady sa darmowe? Wpisowe 5% od kwoty o ktora sie procesujesz…
Ciezko sie dyskutuje z ludzmi, ktorzy nie maja pojecia o czym dyskutuja.
@centrala
ale ja nie chce (poza policja, wojskiem, sadami itp) korzystac z tych dobr. to tak jakbys placil co miesiac przymusowo abonament za telefon stacjonarny na islandii. co z tego ze nie korzystasz, jak chcesz mozesz pojechac i podzwonic.a jezeli Ci sie nie podoba tez mozesz DODATKOWO placic za druga linie w Polsce.
co do rent – przepraszam najmocniej ale "solidarnosc spoleczna" chyba nie powinna byc przymusowa? obywatel sam powinien sie zabezpieczyc na okolicznosc ciezkiej choroby, a jezeli jego zabezpieczenie okaze sie niewystarczajace nic nie stoi na przeszkodzie aby zwrocil sie do innych z prosba o pomoc. tak jak sie to dzieje teraz – ludzie na fundacje dobrowolnie oddaja mase kasy i mam dziwne przeczucie ze gdyby pieniedzy mieli wiecej to i dawaliby odpowiednio wiecej. takie wlasnie zachowanie swiadczy o solidarnosci spolecznej. placenie skladki na rencistow jak dla mnie ma z tym niewiele wspolnego
@centrala
> Radiolog. Panienka
> stawiająca klienta przed
> aparatem RTG nie zawsze
> jest radiologiem.
To po co komu ta panienka? Czemu w platnej sluzbie zdrowia przed aparatem stawia mnie radiolog i sam robi i opisuje pomiar, a w "bezplatnej" sluzbie zdrowia musi do tego byc oddzielna "panienka"? Na bruk z nia.
Co do konskiego zdrowia mojej rodziny, to lekarz w panstwowej sluzbie zdrowia, leczac zone po zle przeprowadzonym porodzie otrul przez niekompetentne uzycie lekow moja corke – niemowlaka. Spowodowal tym alergie polekowa, ktora najprawdopodobniej bedzie wymagac wieloletniego dalszego leczenia. Chcialem sie umowiac na konsultacje z panstwowym alergologiem, ale terminy przyjec sa za wspomniane 3 miesiace. W zawiazku z tym lecze corke za wlasne pieniadze. W przychodni gdzie procz jednej pani recepcjonistki na kilkudziesieciu przyjmujacych lekarzy nie ma zadnego, ktory by nie mial kontaktu z pacjentem. O dziwo ani grama goscia zajmujacego sie statystyka.
A leczenie jest takie drogie jak piszesz, wlasnie dlatego, ze istnieja obowiazkowe ubazpiecznia. Gwiazdowski podawal przyklad z iwabradyna. Poki byla refundowana kosztowala w aptece ponad 200 PLN. jak przestala byc refundowana to okazalo sie, ze mozna ja kupic za 70 PLN.
@Takie Jeden Łoś
specjalnosc lekarza, ktory ma kontakt z przeswietleniem, a nie ma kontaktu z pacjentem?
Radiolog. Panienka stawiająca klienta przed aparatem RTG nie zawsze jest radiologiem.
Co do statystyk (czyli jednego z najważniejszych narzędzi współczesnej medycyny) i ogólniej, całego aparatu naukowego który właśnie wyrzucasz na bruk, to hmm… widzę, że kolega Łoś z rodziną cieszy się co najmniej końskim zdrowiem.
w panstwowej sluzbie zdrowia. […] zaplacic firmir ochroniarskiej, […] przedszkole dla tez […] Za co wiec w koncu place te podatki
System nie jest zadowalający, to fakt. Ale to z czegoś wynika. Wydaje mi się, że głównym powodem jest coraz większe skomplikowanie rzeczy i coraz większe oczekiwania w stosunku do otrzymywanych usług.
Niewiele ludzi pamięta jak wyglądała służba zdrowia, dajmy na to 40 lat temu i jakie były statystyki.
Wtedy przed operacją co najwyżej robiono prześwietlenie RTG, na którym i tak było mało co widać, teraz robi się echografię, tomografię, a operuje patrząc na ekran, itd. Kiedyś do tego trzeba było radiologa i chirurga i trochę sprzętu, a teraz trzeba sprzętu za miliony euro, izotopów, technologi kosmicznej i sztabu ludzi, którzy się na tym znają i bez przerwy dokształcają. W diagnostyce najlepsze metody (i najmniej nieprzyjemne dla pacjenta) są bardzo kosztowne.
Kto pamięta jak wyglądała wizyta u dentysty 30-40 lat temu? Czy były piękne wypełnienia światłoutwardzalne we wszystkich odcieniach? Nie, amalgamat wtykali. Wtedy nawet wiertarki były niczym z filmu o sadystach. A kto pamięta wielorazowe strzykawki i krzywe wielokrotnie używane igły?
Podobnie w innych dziedzinach – teraz policja ma amerykańskie fotoradary i alkomaty z atestem, a kiedyś mieli dobre oko, lizaki i baloniki. Widać różnice?
Problem w tym, że postęp techniczny pozwala na dużo więcej niż kiedyś (i chcemy z tego korzystać), jednocześnie podnosząc nieproporcjonalnie cenę tych usług, co już nam się mniej podoba.
Uprawiasz kolego demagogie.
Jako ilustrację podam (z autopsji) koszt skomplikowanej operacji serca niemowlaka wykonanej 3 lata temu w Brukseli pod kierownictwem znanego profesora. Operacja 3 godziny. Koszt około 30 000 EUR. Dziecko rośnie zdrowo i dożyje pewnie starości. Bez operacji, nie dożyłoby roku. Takich rzeczy wszyscy oczekują od systemu i jest to dobre. Gorzej z fakturą…
@unnormal
problem z dniem wolności podatkowej jest taki, że uwzględnia tylko podatki, a nie bierze pod uwagę innych przymusowych danin jakie musimy płacić jak chociażby składka zdrowotna, czy rentowa
Popatrzmy z drugiej strony – Dzień Wolności Podatkowej ujmuje tylko podatki które płacimy, ale nie ujmuje dóbr, które konsumujemy a które ktoś finansowany przez nasze podatki wytwarza. No, więc wliczmy do tego koszty dróg, policji, sądów i wojska, nauczycieli, niech będą tez renty (choc to inna sprawa bowiem te powinny być pod ubezp. zdrowotnym), sprawy kulturalne, sytuacje wyjątkowe, itd. Gdyby podsumować wartość tego wszystkiego mogłoby się okazać, że statystycznie nie jest wcale aż tak źle i że efektywnie Dzień Wolności Podatkowej przypada już w styczniu.
I pozwolę sobie zauważyć, że czym innym jest mur obronny który służy wszystkim mieszkańcom wioski, a czym innym są np. renty, które służą tylko części społeczeństwa.
Renty też służą wszystkim, bowiem każdy może w każdej chwili stać się ofiarą wypadku i być nie zdolnym do pracy i dalszego zarabiania na siebie i rodzinę. Podobnie jest ze zdrowiem. Każdy system ubezpieczeń bazuje na solidarności społecznej i jest sprawiedliwy tylko w ujęciu statystycznym. Zawsze jest ktoś, kto płaci więcej a bierze mniej. Płaci jednak za pewność, że w razie tragedii nie zostanie porzucony samemu sobie i społeczeństwo pozwoli mu żyć (przynajmniej w jakimś podstawowym zakresie). Oczywiście zakładam, że nie ma czegoś takiego jak "lewe renty" bo to już problem z innego gatunku.
@centrala
> Alternatywne drogi i ulice,
> alternatywą policję i
[…]
A no wlasnie tak w tej chwili sie zrobilo. Jak chce pojsc do lekarza, to musze dodatkowo zaplacic, bo jakos nei mam ochoty czekac 3 miesiace na wyznaczony termin wizyty w panstwowej sluzbie zdrowia. jesli chce sie czuc bezpiecznie to musze zaplacic firmir ochroniarskiej, bo jakos nie wzbudza mojego zaufania policja, ktora do wezwania przyjezdza, gdy ma na to ochote. Za przedszkole dla tez bede musial zaplacic prywatnie, bo tak sie sklada, ze w panstwowym nie ma miejsc i jest to stan permanentny. Za co wiec w koncu place te podatki, skoro i tak za wszystko musze potem placic dodatkowo? Uprawiasz kolego demagogie.
@centrala
problem z dniem wolności podatkowej jest taki, że uwzględnia tylko podatki, a nie bierze pod uwagę innych przymusowych danin jakie musimy płacić jak chociażby składka zdrowotna, czy rentowa czy inne takie. a przecież sama składka zdrowotna to 9%, czyli w skali roku tylko na służbe zdrowia pracujemy przez miesiąc.
I pozwolę sobie zauważyć że czym innym jest mur obronny który służy wszystkim mieszkańcom wioski, a czym innym są np. renty, które służą tylko części społeczeństwa.
@centrala
To ja poprosze o konkrety. Jak sie nazywa specjalnosc lekarza, ktory ma kontakt z tomografem/przeswietleniem, a nie ma kontaktu z pacjentem?
Co do pracownikow sluzby zdrowia majacych kontakt ze statystykami, a nie majacych kontaktu z pacjentem, to ja poprosze ich na bruk.
@Centrala
oczywiscie, ze manipulujac definicjami np. podatkow mozemy w prosty sposob podatki obnizyc. niemniej jednak taki prosty czlowiek jak ja patrzy sie na swoje "duze brutto", potem na przelew przychodzacy na konto, potem odlicza od tego 22% vatu, a dalej sprawa jest juz nieco bardziej skomplikowana, bo nie sposob jest obliczyc, ile sie wyda na akcyze, ile wynosi wkompilowany w cene towarow i uslug podatek zaplacony przez producenta, ile kosztuja koncesje i niezliczone regulacje, czas zmarnowany dla urzedow itd.
mam nieodparte wrazenie, ze dla nieszczesnikow pracujacych na etat dzien wolnosci podatkowej przypada gdzies w okolicach listopada :>
@Takie Jeden Łoś
Co do wolnosci podatnika, to wlasnie chodzi o to, ze czesc ludzi sie kapnela, ze jej nie ma i chce ja odzyskac tzn. stworzyc alternatywe.
Alternatywne drogi i ulice, alternatywą policję i alternatywne wojsko, alternatywne uczelnie, alternatywny rząd podpisujący alternatywne umowy i alternatywni konsule dbający o interesy alternatywnych za granicami…
…no i oczywiście alternatywne podatki, być może i nawet większe niz te zwyczajne.
@lukaszs
patrzac na poziom opodatkowania, na skali miedzy wolnym człowiekiem (powiedzmy 10%) a niewolnikiem (90-100%) jesteśmy gdzieś w okolicach 80-90%.
Jest źle, ale nie aż tak. Centrum A.Smitha wyliczyło kiedy wypada Dzień Wolności Podatkowej. W 2008 roku wypadł najwcześniej ze wszystkich – 14 czerwca, w porównaniu np. z 6 lipca w 1995 roku. Jest więc jakiś niewielki postęp.
https://tinyurl.com/qwybf
w demokracji w obecnym wydaniu, gdy ktoś utrzymuje więcej niż jednego pasożyta mającego prawa wyborcze to jest na straconej pozycji.
Proszę zauważyć, że pasożyt tez coś wytwarza. Mianowicie tworzy RYNEK ZBYTU na produkty tych którzy coś produkują, powodując że bardzo duża część kapitału wydanego na pasożyta wraca. Maszyna się kręci. Można oczywiście polemizować, że może lepiej byłoby całkiem bez pasożytów, bo wtedy każdy byłby tylko producentem i z braku zbytu pracowałby tylko 3 dni w tygodniu, a reszta czasu to telewizorek i piwo, ewentualnie week-end na Hawajach…
@Takie Jeden Łoś
dane np. dotyczace sluzby zdrowia i edukacji. W tej pierwszej na 1 milion zatrudnionych tylko 40% ma kontakt z pacjentem.
Pracownik służby zdrowia to nie to samo co lekarz przyjmujący pacjenta w swoim gabinecie. Zresztą, nawet bardzo wielu samych lekarzy w ogóle nie ma kontaktu z pacjentem, a tylko z jego wydzielinami, bakteriami, tabletkami, cewnikami, tomografami, prześwietleniami, statystykami, dokumentacja medyczną i co tam jeszcze jest. To już nie średniowiecze, że lekarz to był taki, co osobiście przystawia pijawki.
@Cynik9
Myślący podatnik jest jak najbardziej przygotowany na coś za coś.
Myślenie w obecnym skomplikowanym świecie dużo kosztuje, więc się je stosuje oszczędnie.
na jakim poziomie (komu?) płacisz podatki.
Tu się zgadzam na 100%.
w odróżnieniu od króla anonimowej demokracji nie możesz ściąć, likwidując tym samym źródło ucisku.
Drogi Cyniku, to nie źródło ucisku jest problemem, ale powód czy potrzeba jego istnienia.
Dawno, dawno temu, ludzie w pewnej małej wiosce nękani przez rozbójników (lub przez powodzie, nieważne) uchwalili, że trzeba coś z tym zrobić i że środkiem zapobiegawczym będzie solidny mur wokół. Ponieważ sami nie byliby w stanie go zbudować musieli znaleźć środki aby zapłacić komuś kto potrafi, wobec czego się opodatkowali. Oczywiście, jakiś skarbnik musiał czuwać nad organizacją tych podatków, funduszy i prac. I tak zostało do dziś, tyle, że zarówno skarbników jak i rozbójników znacznie przybyło.
@J
Centrala: Wolność osobista wydaje się być przeciwieństwem wspólnego dobra.
J: wolność osobista wyklucza dobro wspólne
Wspólne dobro wymaga oddania pewnej części swojej wolności pod komendę idei, która jest dobra dla większości, ale niekoniecznie dla wszystkich i niekoniecznie dla ofiarowującego. Korzystając z praw wynikających z wolności i oddając część tej wolności (np. część swojego terenu pod budowę drogi, którą i tak nie będę jeździł) wolność tę zmniejszam. Oczywiście, zawsze można się uprzeć i odejść od stolika, (skrajny przypadek odebrania sobie życia przez emeryta starającego się w ten sposób ratować ZUS), zakładam jednak że nie jest to podejście racjonalne. Nie jestem uczony w pismach filozoficznych, więc jeśli chodzi o mnie to zamykam tutaj temat.
Gospodarz poświęca część swojej wolności osobistej
A jakże, i chwała mu za to i niech mu złote krugerrandy z nieba pod nogi spadają.
@kunta-kinte
Co do zobrazowania tego splotu to przeczytaj sobie opowiesc Platona o ludzich w jaskini. Tam jest wszystko wyjasnione.
Co do wolnosci podatnika, to wlasnie chodzi o to, ze czesc ludzi sie kapnela, ze jej nie ma i chce ja odzyskac tzn. stworzyc alternatywe.
Zadałbym pytanie o zobrazowanie tego splotu lecz nie jest to wykład filozoficzny a strona ekonomiczna ,w takiej więc konwencji pozostańmy.Jeśli więc wolność podatnika polega na tym że za wszystko musi płacić(ZUS,FUS,FGŚP,OFE,dochodowy,VAT,podatek od metrów,podatek ekologiczny,koncesje,winiety,podatek od środków transportowych,opłatę za badanie wody,i wiele innych) nie mając innej alternatywy prowadząc działalność gospodarczą to termin wolności wydaje się kpiną.
@kunta-kinte
Nie napisalem, ze wolnosci nie ma. Napisalem, ze wystepuje w nierozdzielnym splocie z innymi pojeciami. Splotu tego ja nie potrafie i nie odwaze sie rozsuplac. Szczegolnie w kilku prostych slowach.
Jeśli więc wolności nie ma(poza tą schopenhauerowską wolnością od cierpienia)to po co się nią w ogóle zajmujemy i wznosimy na sztandary?Przypomina mi to swoiste rozważania teologii dogmatycznej gdzie nadrzędną rolę odgrywa mistycyzm i wiara w byt rozumny nieskończony?
@kunta-kinte
Wlasciwej i precyzyjnej odpowiedzi chyba nie ma. Wolnosc jest pojeciem abstrakcyjnym, ktorego wyizolowanie z codziennego zycia, w ktorym jest spleciona (a przynajmniej powinna byc) z odpowiedzialnoscia, dobrem wspolnym itp., wydaje sie nie byc mozliwe.
Mam 38 lat i trochę szkoły,jednak na pytania żony o pojęcie wolności w dzisiejszym dniu codziennym milknę w zadumie szukając właściwej odpowiedzi.Jeśli więc ktoś z Państwa ma na ten temat wyrobione zdanie proszę o prezentację stanowiska!
@Centrala.
Wolność osobista wydaje się być przeciwieństwem wspólnego dobra.
Integracja dla samej idei jest oczywiście bez sensu. Chodzi mi tylko i wyłącznie o usprawnienie wspólnego rynku i obniżenie kosztów jego funkcjonowania.
Wolność osobista nie jest przeciwieństwem wspólnego dobra.
Każdy ma prawo scedować swoją "wolność osobista" na "dobro ogólne".
Oczywiście, dobrowolnie.
Mężowie, żony drżyjcie jak was zmuszono do zawarcia małżeństwa 🙂
A jak już Cynik przeczyta to juz nigdy nic na blogu nie napiszemy 🙂
Nie ulega wątpliwości iż Gospodarz poświęca część swojej wolności osobistej (czas, wysiłek) dobru wspólnemu.
Poza sporami uczonych, ja sie po prostu ze stwierdzeniem iz wolność osobista wyklucza dobro wspólne głęboko nie zgadzam.
@centrala: Dla podatnika, najkorzystniejsze jest niepłacenie podatków w ogóle.Ale taki podatnik to chciałby mieć wszystko za darmo
Tylko po socjalistycznym praniu mózgu! Myślący podatnik jest jak najbardziej przygotowany na coś za coś.
Redukując wszystko do czarno białego obrazu podatek/nie podatek nie dostrzegasz rzeczy podstawowej. A jest nią – na jakim poziomie (komu?) płacisz podatki. Większość ludzi na przykład rozumie wagę edukacji młodego pokolenia i z pewnością byłaby przygotowana finansować lokalną szkołę gdzie uczą się ich dzieci. To zamiast wysyłać większe sumy w podatkach do Tuska aby mieć iluzję "bezpłatnych" szkół. Zupełnie inaczej wygląda taki podatek na coś co czujesz, widzisz i na co masz wpływ, a inaczej anonimowa danina ściągana centralnie i wyrzucana w błoto czy w inne stocznie, a zupełnie nie skorelowana z lokalnymi potrzebami. Szkoły i np. 90% policji są to wszystko lokalne rzeczy, nie potrzeba do tego żadnych centralnych podatków i centralnych ministerstw.
No bo nie ma różnicy. Króla też można było demokratycznie ściąć w razie potrzeby
A no właśnie, contradictio in terminus. Jedyna praktyczna różnica zaklucza się właśnie w tym że w odróżnieniu od króla anonimowej demokracji nie możesz ściąć, likwidując tym samym źródło ucisku. Możliwość terroru ulicy, czyli demokracji, rozumieli dobrze twórcy konstytucji amerykańskiej. Dlatego cała poświęcona jest ochronie praw jednostki przed nadużyciami władzy a słowo demokracja nie jest tam nawet wymienione. Przez pierwsze 100 lat nie było też żadnych podatków bezpośrednich.
@centrala
> Staystycznie płaci się
> pewną ilość podatków i
> statystycznie dostaje
> sie to spowrotem, minus
> koszty działania.
Pewnie. Tylko, ze te koszty dzialania to w tej chwili jakies 60%. Gwiazdowski ostatnio tez podawal na swoim blogu ciekawe dane np. dotyczace sluzby zdrowia i edukacji. W tej pierwszej na 1 milion zatrudnionych tylko 40% ma kontakt z pacjentem. W tej drugiej na 850 tys. zatrudnionych nauczyciele stanowia okolo 400 tysiecy. A Ty piszesz o zdrowym rozsadku i granicach mozliwosci. A jak my tu – zgodnie z Twoim postulatem – wlasnie proponujemy zmiany wymuszone przez rynek, to Ty piszesz, ze system dziala tak jak dzial od zawsze.
@Centrala
podatnik to chciałby mieć wszystko za darmo: drogi, szkoły, lekarzy, wojsko i policję, zagraniczne wakacje, dostatnią emeryturę, pomoc w przypadku powodzi i darmowe loty na Księżyc.
statystyczny podatnik byc moze, myslacy niekoniecznie.
No więc, jakoś tak się to ukształtowało, że jesteśmy pośrodku.
posrodku czego? patrzac na poziom opodatkowania, na skali miedzy wolnym czlowiekiem (powiedzmy 10%) a niewolnikiem (90-100%) jestesmy gdzies w okolicach 80-90%.
System niedoskonały ale proszę bardzo – jest demokracja i każdy może się zabrac za jego ulepszanie.
bardzo piekny softskilowy slogan, tylko wez pod uwage, ze w demokracji w obecnym wydaniu gdy ktos utrzymuje wiecej niz jednego pasozyta majacego prawa wyborcze to jest na straconej pozycji. zgodze sie z tym mozliwym ulepszaniem, jesli waga glosu bedzie uzalezniona od ilosci placonych podatkow a budzetowka nie bedzie miala prawa glosu w ogole.
@Jeden Łoś
czemu frustruje Cie obnizka podatkow
Ależ ja JESTEM ZA obniżeniem podatków i w ogóle za uproszczeniem wszystkiego, na tyle na ile rozsądek pozwoli.
Nierównowaga istnieje aktualnie i będzie tak do dnia kiedy nie będzie żadnych różnic dla firm czy osób fizycznych, jeśli chodzi o kraj.
A tymczasem, nawet w jednym kraju potrafią być różnice. Pamietam, że niegdyś bardzo dużo firm rejestrowało się w Warszawie z uwagi na tamtejsze urzędy skarbowe traktujące wszystkich po ludzku, w przeciwieństwie do lokalnych, które często za cel stawiały sobie zniszczenie firmy. Mam nadzieję, że to się już zmieniło.
@lukaszs
ZUS, OFE i innymi nowotworami: gdyby byly korzystne dla podatnika, to by nie byly przymusowe
Dla podatnika, najkorzystniejsze jest niepłacenie podatków w ogóle.
Ale taki podatnik to chciałby mieć wszystko za darmo: drogi, szkoły, lekarzy, wojsko i policję, zagraniczne wakacje, dostatnią emeryturę, pomoc w przypadku powodzi i darmowe loty na Księżyc.
No więc, jakoś tak się to ukształtowało, że jesteśmy pośrodku. Staystycznie płaci się pewną ilość podatków i statystycznie dostaje sie to spowrotem, minus koszty działania. System niedoskonały ale proszę bardzo – jest demokracja i każdy może się zabrac za jego ulepszanie.
@J
Wydaje się iż Cynik uważa za barierę wolność osobistą czy dobro wspólne, natomiast dla Centrali integracja jest wartością samoistną.
Wolność osobista wydaje się być przeciwieństwem wspólnego dobra.
Integracja dla samej idei jest oczywiście bez sensu. Chodzi mi tylko i wyłącznie o usprawnienie wspólnego rynku i obniżenie kosztów jego funkcjonowania.
@Centrala
>Wysokość podatków jest odgórnym zarządzeniem. Było tak od zawsze.
System podatkowy I Rzeczpospolitej temu przeczy.
Nie jestem historykiem, ale nie uwierzę, że to chłopi w I RP decydowali o tym ile mają płacić podatków i do kasy jakiego szlachcica pieniądze te mają iść.
Odgórnie = ustala mocniejszy, władza, nieważne czy lokalna czy centralna.
@kunta-kinte
dajmy sobie trochę czasu!
100% racji.
Szaleństwo urzędników w łataniu rosnących wydatków budżetowych nie ma więc granic bo za te wzrosty cen odpowiadają podatki pośrednie
Ceny rosną a oficjalna inflacja magicznie stoi.
Inna rzecz to fakt, że ogólnie ceny mat. bud. podczas baniek budowlanych rosną, a co do nawozów to pewnie jest to związane – paradoksalnie – z dopłatami dla rolników, których teraz stac na droższy nawóz.
Co do apetytu państwa na ulubione (bo ukryte) podatki pośrednie, to obawiam się, że ten będzie tylko rósł i to wcale nie dlatego że urzędasów przybywa. To jest jakaś światowa choroba, polegająca na tym że dziś wszystko finansuje się z długów, a te z kolei wymagają obsługi, totez koszt całkowity wydatku jest dużo wyższy niż powinien być. A do tego, z okazji kryzysu, jeszcze socjał (lub alternatywnie reperacja rozbitych okien w bud. rządowych) dla zwolnionych przerośnietych kadr firm produkujących niepotrzebne produkty…
@Cynik9
wpojenie przekonania […] że […] między odgórnie zarządzającym podatki a […] demokratycznie wybraną […] reprezentacją nie ma w zasadzie żadnej różnicy.
No bo nie ma różnicy. Króla też można było demokratycznie ściąć w razie potrzeby i wybrać nowego. Każda władza ma tyle do powiedzenia na ile godzą się rządzeni.
@cynik
Tak oczywiście uogólniłem,z tym że chodziło mi bardziej o sam proces ustalania ceny paliwa,który w żadnej mierze nie jest zbieżny z wyceną baryłki ropy na światowych rynkach.
Ropa zmierza do średniej wyceny z lat minionych a szumnie wynajmowane tankowce przez banki inwestycycyjne stojąc puste nie są sygnałem longa ale miejscem nabierania krótkich.Zatem będziemy patrzeć czy paliwo na stacjach ma szansę wrócić w rejon dwóch złotych,bo narazie robi się wszystko aby podratować indeksy za sprawą spółek informatycznycj czy XOM(mają wiodący udział w np INDU).
@kunta-kinte: w latach 1996-2003… paliwo 2,20 zł litr dzisiaj 3.50zł przy podobnej cenie baryłki ropy
Szaleństwa urzędników mogą istotnie nie mieć granic ale z tą ropą to nie przesadzajmy. Średnia cena baryłki za ten okres była rzędu $25 a więc nie podobna lecz prędzej 3X niższa niż dzisiaj. Co oczywiście nie przeszkadza że duża część ceny paliwa to akcyza…
@centrala: Wysokość podatków jest odgórnym zarządzeniem. Było tak od zawsze.
Ale nie miało tak być na zawsze,a wręcz przeciwnie.
W drodze długotrwałego demokratycznego prania mózgów chodzi istotnie o wyrobienie w ogłupiałych masach takiego odruchu Pawłowa. O wpojenie przekonania stadu uległych baranów że między królem odgórnie zarządzającym ("od zawsze") podatki a ponoć demokratycznie wybraną przez nich ich własną reprezentacją nie ma w zasadzie żadnej różnicy.
@centrala
Oczywiście nie widzę innej przyszłości Unii jak w Pana/Pani wersji ale to wcale nie oznacza że musi się to stać jutro,dajmy sobie trochę czasu!
Podatki:
Tak się składa że przez siedem lat miałem kilka TIR-ów i woziłem głównie cement i nawozy,było to w latach 1996-2003.Otóż podstawowy nawóz w rolnictwie Polifoska6 kosztował 600 zł/tona dzisiaj 2400zł,cement 4,20zł a 25kg/worek dzisiaj 10.30zł,paliwo 2,20 zł litr dzisiaj 3.50zł przy podobnej cenie baryłki ropy,energia elektryczna 0.22zł z przesyłem dziś dochodzi do 0.50zł.Szaleństwo urzędników w łataniu rosnących wydatków budżetowych nie ma więc granic bo za te wzrosty cen odpowiadają podatki pośrednie(akcyza w paliwie czy energii),opłaty koncesyjne(kamieniołom w cementowni) i środowiskowe(głównie nawozy i prąd ale też paliwo i cement).Jeśli więc nie wypracujemy modelu stałej niskiej ilości urzędników a co za tym idzie prostego prawa dalsza integracja nie tylko nie ma sensu ale jest wręcz zagrożeniem dla istnienia wielu podmiotów gospodarczych.
@Cynik
Pisze [J] – „Wydaje się iż Gospodarz forum uważa całą konstrukcje Unii za, najłagodniej, całkowita bzdurę”
Otóż unię nie, konstrukcję tak.
Ależ ja nie sugerowałem iż Cynik jest przeciwnikiem unii. "całą" dotyczyło PE. Komisji i RE. Wolałbym "taką konstrukcje" bo wychodzi na to że to ja jestem zwolennikiem takiej "konstrukcji" 🙂
Wpis znakomity, w pełni się zgadzam.
@Centrala – cytat Cynika
"polityczna integracja unii w euro imperium, co z kolei umożliwi odgórne narzucenie jednolitych rozwiązań w sferze monetarnej i fiskalnej."
@Centrala
"To prawda. Tylko czy na pewno jest inna droga?"
Jednak rozwinięcie:
@Cynik
"Federalne państwo europejskie, z własną armią, prezydentem i konstytucją, ku któremu wielu świadomie a wielu innych bezwiednie zmierza, jest poważnym zagrożeniem wolności jednostki i swobód obywatelskich."
"Cedowanie coraz to nowych atrybutów władzy narodowej do ponadnarodowego tworu musi mieć nieprzekraczalną granicę."
"polityczna integracja unii w euro imperium, co z kolei umożliwi odgórne narzucenie jednolitych rozwiązań w sferze monetarnej i fiskalnej…..a w ślad za nimi centralnych wzorców światopoglądowych"
Generalnie:
1.Wspólna polityka celna, zniesienie ceł wewnętrznych.
– wspólnota gospodarcza
2.Swobodny przepływ ludzi, kapitału usług.
– wspólnota gospodarcza
3. Wspólna polityka fiskalna (także socjalna) następnie wspólna waluta.
– jednolite państwo.
Wydaje się iż Cynik uważa za barierę wolność osobistą czy dobro wspólne, natomiast dla Centrali integracja jest wartością samoistną.
Hmm.
@Centrala
Wysokość podatków jest odgórnym zarządzeniem. Było tak od zawsze.
System podatkowy I Rzeczpospolitej temu przeczy.
@centgrala
> Tyle, że wtedy i tamci
> obniżą, do granic
> możliwości, i w efekcie
> albo pozostanie
> nierównowaga, albo
> sytuacja się zakończy
> tak, że we wszystkich
> krajach podatki będą
> identyczne (czyli to co
> i tak nas czeka, hehe.)
[…]
> Osobiście nie jestem aż
> takim hurra zwolennikiem,
> bowiem dla mniej bardziej
> od systemu liczą się
> ludzie.
Przyznam sie, ze niezbyt rozumiem, czemu frustruje Cie obnizka podatkow do granic mozliwosci, w sytuacji w ktorej deklarujesz, ze dla Ciebie bardziej od systemu licza sie ludzie. W koncu obnizka podatkow polepszy przeciez dole ludzi a odchudzi system, wiec powinno to chyba Cie zadowolic? Nie za bardzo tez rozumiem implikacje obnizania podatkow i powstawania nierownowagi. Gwiazdowski ostatnio tyle sie napisal o krzywej Laffera, a to wszystko widze jak grochem o sciane…
Dodam, ze wedlug mojej oceny to do "granic mozliwosci" obnizania podatkow to my mamy jeszcze baaardzo daleko. I wlasnie dlatego troche konkurencji administracjom panstwowym by nie zaszkodzilo. Chocby to nawet mialo zburzyc tak ukochane przez Ciebie status quo.
@cynik9
"Zresztą powiedzmy sobie szczerze – mała jest szansa że gość który nie potrafił osiągnąć w społeczeństwie o własnych siłach pewnej pozycji materialnej to umożliwiającej stanie się nagle źródłem pozytywnej kontrybucji ku pożytkowi wspólnemu."
Super stwierdzenie, z własnego podwórka widzę prezydenta dużego miasta, który ma sprawe karną (jak był prezesem banku za "nietrafione pożyczki"), widze radnych i posłów , którzy zbankrutowali i tylko polityczna ręka samopomocy dała im apanaże w nowym,politycznym zawodzie.Widzę posłów wiodącej partii z wyrokami za niespłacanie długów – ale posłem można być i kasę publiczną trzepać. To jest także Polska. Ludzie na to nie patrzą przy wyborach, ważna uśmiechnieta "morda nasza." Daleko nam do kultury anglosaskiej rodem z USA, gdzie bogaty dostaje narzędzia władzy publicznej lub samorządowej. Inna sprawa, że nie ważna dlaczego został wcześniej bogaty, po prostu szczęściaż :-).
@Centrala:
Gdyby wskutek wolnego rynku podatki i tak doszly do takiego samego poziomu, to by Wladza tak energicznie nie tepila najwiekszych zbrodni przeciwko socjalizmowi, czyli obnizania podatkow.
To tak jak z ZUS, OFE i innymi nowotworami: gdyby byly korzystne dla podatnika, to by nie byly przymusowe :>
@kunta-kinte
życzę sobie aby o przyszłości lasu bukowego,[…] decydować mógł starosta
Naiwne myślenie. A co zrobi Twoj starosta jeśli wierchuszka (rząd) zadecyduje, że od jutra w tym lesie będzie stanowisko amerykańskich rakiet? Co najwyżej zatupie butami ze złości.
@Takie Jeden Łoś, @kunta-kinte
wyrownanie nastepuje na drodze rynkowej konkurencji, a nie odgornych zarzadzen
Wysokość podatków jest odgórnym zarządzeniem. Było tak od zawsze.
w jakimś miejscu Unii płaci się mniejsze podatki niż w kraju macierzystym […] szeroko rozumiane korzystne działanie rynku?
W praktyce, przy wspólnym rynku bez barier, nie da się konkurować wysokością podatku "ściągając" firmy do siebie. Powodowałoby to niezdrową polaryzację, którą opisałem powyżej. Oczywiście, co by się tutaj wszystkim spodobało, kraje zagrożone ucieczką podatników mogłyby swoje podatki obniżyć. Tyle, że wtedy i tamci obniżą, do granic możliwości, i w efekcie albo pozostanie nierównowaga, albo sytuacja się zakończy tak, że we wszystkich krajach podatki będą identyczne (czyli to co i tak nas czeka, hehe.)
Dla bardziej obytych z techniką podam przykład układu naczyń (kraje) połączonych ze sobą rurami (wolności w ramach wspólnego rynku), gdzie przepływa woda (firmy, kapitał, ludzie). Naturalnie, układ taki puszczony w ruch natychmiast przystępuje do szukania stanu równowagi będącemu minimum energetycznym (czyli żeby najwięcej zarobić i prowadzić najprzyjemniejsze życie, najmniej pracując.) Czym mniejsze opory przepływów (krótsza i grubsza rura = efektywniejsza integracja, lepszy rynek, mniej ograniczeń) tym szybciej układ wchodzi w stan równowagi, nawet jeśli któreś z naczyń nagle zmieni pozycję (np. jeden kraj zmieni podatki, zasady, przepisy, itd.). W skrajnym przypadku rura jest tak gruba i krótka (rynek doskonały, integracja pełna), że zmiany zachodzą natychmiast i układ się równoważy niczym tafla wody w jeziorze na poj. Drawskim po kilku sekundach od wrzucenia kamyka. Po jaką więc cholerę trzymać te naczynia, rury, infrastrukturę, itd. skoro można tą całą wodę wlać do jednego stawu a pompowniczych zwolnić (administracja). Przecież tak jest taniej i łatwiej.
Z tego wynika, że prawdziwi zwolennicy wolnego rynku są za pełną integracją, całkowitą globalizacją, brakiem uregulowań, itd.
Osobiście nie jestem aż takim hurra zwolennikiem, bowiem dla mniej bardziej od systemu liczą się ludzie.
@centrala:
Bardzo możliwe że uposażenia w TS są rażąco sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem czy z przyzwoitością.
Nie można jednak tego przeciwstawiać astronomiczności wynagrodzeń CEPów. W TS chodzi w końcu o mianowanych przez państwo wysokiej klasy profesjonalistów reprezentujących pewien standard zawodowy. Nie dostają się tam w drodze szopki demokratycznych wyborów plebsu. Sytuacja podobna jest IMO do wynajętego przez państwo managera państwowego majątku czy też, powiedzmy , ambasadora.
W jakiejkolwiek natomiast instytucji "wyborów demokratycznych" uważam za skrajnie demoralizującą sytuację gdy wyborowi towarzyszy awans materialny, szczególnie tak astronomiczny jak w przypadku CEPów. Myślę że jest wielu ludzi w pozycji poświęcenia dobru publicznemu swojego czasu bez kombinowania tego z materialnym zyskiem. Zwrot kosztów i umiarkowana pensja ok, ale żadne apanaże ponad średnią. Obcięcie motywu zysku jest warunkiem koniecznym odcedzenia miernot. Zresztą powiedzmy sobie szczerze – mała jest szansa że gość który nie potrafił osiągnąć w społeczeństwie o własnych siłach pewnej pozycji materialnej to umożliwiającej stanie się nagle źródłem pozytywnej kontrybucji ku pożytkowi wspólnemu. Z tych też powodów uważam samą ideę powszechnych wyborów demokratycznych przez "ulicę", bez jakiegokolwiek progu materialnego czy innego, za bzdurną. Jak potwierdza {bibi88bibi}, sprowadza się to do stada szympansów wybierających bardziej kolorowy plakat i nie będących w stanie ogarnąć implikacji swojego wyboru.
Sam oczywiście nie głosowałem w eurowyborach, lecz na drugi dzień spytałem moich znajomych na kogo głosowali, czym się kierowali, czy przeczytali chociaż coś na temat kandydata i tego co chce tam robić. Większość odpowiedzi brzmiała: "strzelałem" 🙂 lub "dużo plakatów było z nim na mieście to pewnie dobry".
Załamali mnie ;/
@centrala
A to że rejestrując usługi np Taxi w jakimś miejscu Unii płaci się mniejsze podatki niż w kraju macierzystym to cóż to jest innego niż szeroko rozumiane korzystne działanie rynku? Tzn wybiera Pan/Pani obecnie stosowany model unijny stosowany np w cukrze gdzie zostały wprowadzone ceny regulowane trzykrotnie wyższe niż na światowych rynkach?
Ostrzegam że cukier nie jest jedynym dobrem,za które płacimy obecnie "unijną cenę".Czy więc godzi się Pan/Pani na unjną cenę na wszystkie towary/usługi/podatki wierząc że bez działania wolnego rynku będą one relatywnie niskie?
@dracek7
Nie czyta Pan ze zrozumieniem treści,nie jesteśmy bowiem eurosceptykami-bo samą ideę przepływu kapitału i ludzi popieramy-jesteśmy przeciwnikami narzucania prawa przez urzędników,którzy siedząc w Brukseli nie mają nic wspólnego z interesami naszej małej ojczyzny(Kaszub,Mazur,Pojezierza Drawskiego czy Śląska)gdyż polskie przedstawicielstwo w Parlamencie EU wydaje się być znikome.
Proszę odpowiedzieć dlaczego proces integracji UE nie może pozostać np na 25 lat w obecnym miejscu?
Obecnie 75% prawa mamy europejskiego,jesteśmy płatnikiem netto,rozpoczęliśmy przygotowania do wprowadzenia wspólnej waluty,czegóż trzeba więcej?Filozoficznie więc jeżeli trzeba czegoś więcej to w jakim celu?
Pragnę pozostać prostym człowiekiem trywialnie postrzegającym świat i życzę sobie aby o przyszłości lasu bukowego,który sadzili moi dziadkowie a widzę go z okna mojego domu,decydować mógł starosta mojego powiatu a nie Grek czy Hiszpan.
@centrala
> Usuwając bariery przepływu
> dóbr (upraszczanie prawa i
> podatków, jedno okienko do
> rejestracji firmy,
> Internet) powoduje się,
> że nawet małe
> firmy będą optymalizować
> koszty "przeskakując" tam
> gdzie jest taniej.
I bardzo dobrze! Tylko, ze w tym przypadku, wyrownanie nastepuje na drodze rynkowej konkurencji, a nie odgornych zarzadzen ustalajacych pewne wskazniki na nieoptymalnym poziomie tylko po to, zeby bylo tak jak w Niemczech, zamiast zeby bylo tak jak lepiej.
@Cynik
Centrala docenia bardzo treściwy wpis.
Kilka drobiazgów.
Uważam, ze uposażenia MEP są za wysokie ale nie przesadzajmy. Astronomia (w publiczym sektorze) to sędziowie w Trybunale Sprawiedliwości UE. Jest ich razem z rzecznikami o ile dobrze liczę 77 osób. Zarabiają z dodatkami prawie 20 tys EUR na rękę. Każdy ma 4-osobowy gabinet (koszt ok. 50-60 tys. EUR na m-c), nowe służbowe audi A8 z własnym kierowcą full-time. Ponadto, dostają masę dodatków, m.in. kasę na cele reprezentacyjne (np. przyjęcia w domu). Jako dyplomaci, dostają zwrot VATu za wszystko. Ludzie Ci są bardzo mało efektywni, bowiem liczba rozwiązanych spraw przypadająca na rok na jednego sędziego jest niska.
polityczna integracja unii w euro imperium, co z kolei umożliwi odgórne narzucenie jednolitych rozwiązań w sferze monetarnej i fiskalnej.
To prawda. Tylko czy na pewno jest inna droga?
IMO, jednolite rozwiązania monetarno-fiskalne to logiczna konsekwencja wspólnego rynku i swobodnego przepływu osób i są nie do uniknięcia. Usuwając bariery przepływu dóbr (upraszczanie prawa i podatków, jedno okienko do rejestracji firmy, Internet) powoduje się, że nawet małe firmy będą optymalizować koszty "przeskakując" tam gdzie jest taniej.
Niech dla ilustracji sytuacji rzeczywistej przypomnę post Cynika, o rejestracji taksówkarzy w jednym z krajów nadbałtyckich. Proszę sobie wyobrazić, co by było gdyby taka rejestracja i obsługa była możliwa prawie za darmo, we wszystkich dziedzinach gospodarki, przy pomocy kliknięcia w jakimś centralnym systemie rejestracji, który na pewno pewnego dnia powstanie. Okazałoby się, że wszystkie firmy są np. na Cyprze a 100% sera sprzedawane jest, dajmy na to, na Malcie, bo tam jest najniższy VAT na ten produkt. Przykłady skrajne, ale pokazujące jak silna polaryzacja może zajść wyniku optymalizacji działań rynku wobec przestarzałego prawa, przy współudziale postępu technicznego. Mam nadzieję, że jestem rozumiany.
Nie ma się co dziwić Niemcom, którzy mają wyższe podatki dla firm niż Polska, że odczuwają to jako nie fair. To samo z VATem w czasach kiedy kupuje się przez Internet. Jak myślicie, dlaczego w Luksemburgu podatki płaci tyle firm usługowych (np. skype, paypal, amazon i codziennie dochodzą nowe)? Bo VAT jest tylko 15%.
Irlandia swój sukces
Gwoli ścisłości, Irlandia aktualnie ma problemy i to poważne. Pożyjemy i zobaczymy kto się będzie śmiał ostatni. A niech do tego jeszcze klęska urodzaju ziemniaka…
Notabene, podobne podejście prezentowała Grecja, tyle że tam postęp nie jest tak widoczny bo sympatyczni i sprytni Grecy wolą leżeć na słonku niż zaiwaniać w korporacjach.
co powinna robić Polska w takich warunkach. […] przestać wierzyć w cuda i w bezinteresowność zachodniej centrali.
A tak, Centrala nigdy nie jest bezinteresowna. 😉
A tak na serio, to Polska po rozszerzeniu stała się częścią tej "centrali" i sama może zdziałać więcej niż jej się wydaje. Potrzeba tylko konsekwentnie realizowac swoją wizję (najpierw trza ją mieć, rzecz jasna.)
W tej chwili Polska w EU przypomina samotnego kolosa o mentalności naiwnego i zajętego swoimi prymitywnymi zabawkami dziecka (rodzice i ciocia, na stałe w USA, czasem tylko wyślą list z instrukcjami na kogo należy potupać nóżkami i do kogo się uśmiechnąć.)
Jest nadzieja, że kiedyś z tego wyrośnie.
Pozostaje przytoczyć dowcip opublikowany na joemonster.org:
"Wielki Mistrz stanął na czele wojsk. Za jego plecami stali bracia zakonni z Prus i Inflant. Razem z nimi kwiat rycerstwa zaciężnego z całej Europy: Brandenburgii, Nadrenii, Alzacji, Lotaryngii, Flandrii, Burgundii, Aragonii, Lombardii, Helwecji i innych regionów.
Na przeciw nim stanęły chorągwie polskie, litewskie wspierane przez wojska ruskie, smoleńskie oraz tatarskie.
Eurosceptycy – pomyślał Wielki Mistrz.
(by Bullterier_K)"
@łos: A przeciez to wlasnie dzieki dramatycznej zmianie kursu EUR/PLN nasza gospodarka calkiem niezle znosi kryzys.
Doskonały punkt, choć mocno politycznie niepoprawny… W sytuacjach podbramkowych istnieje też możliwość wprowadzenia exchange controls, inna opcja z wielu których kraj pozbawiający się suwerenności nad własną walutą również się pozbawia. W praniu dopiero wychodzą na jaw walory zachowania suwerenności nad własną walutą, widoczne gołym okiem dla każdego kto chce je dojrzeć. Obawiam się jednak że przy nieustannym praniu mózgów jak korzystne jest rzekomo pozbycie się własnego pieniądza masy niedługo będą gotowe zagłosować nawet na rubla transferowego… 🙂
P.S. Widziałem gdzieś informację wg której w demokratycznej po zęby UE nie ma jednego kraju w którym większość nie byłaby za powrotem do waluty krajowej…
@Cynik9
>Od tego czy polskie cielę w
>podobnych okolicznościach
>nie okaże się przypadkiem
>kiepsko ssącym osłem wiele
>będzie zależeć.
Na razie wyglada na to, ze polscy rzadzacy troche przejrzeli na oczy. Euro przyjmuja z duzym zapalem, ale wciaz malo skutecznie. Nie wiem, czy jest to przypadek, czy celowa obstrukcja. Obstawiam, ze to drugie. A przeciez to wlasnie dzieki dramatycznej zmianie kursu EUR/PLN nasza gospodarka calkiem niezle znosi kryzys. Ciekawe, czy wygloszone swego czasu przez Goldman Sachs oswiadczenie o manipulowaniu kursem zlotego nie bylo swoistym alibii, ktore USA dalo Polsce, zeby nie zostala w UE oskarzona o manipulacje kursem celem wzmocnienia wlasnej gospodarki kosztem krajow strefy euro?
Traktat Lizbonski wprawdzie zostal podpisany, ale nie ratyfikowany i wcale bym sie nie zdziwil, gdyby Prezydent odmowil ostatecznie jego podpisania, gdyby sie udalo na Irlandczykach wymoc zgode. Czy mysli Pan, ze to sa wszystko przypadki?
Tak Panie cyniku,właściwie gdybym miał przedstawić swoje stanowisko w tej sprawie byłoby właśnie takie.Pozostaje jedynie kwestia ustawowego zakazu zadłużania naszego kraju a w zasadzie dotrzymywania istniejących regulacji.
Martwi mnie że tak mało wpisów pod np S&P a tak dużo pod sprawami politycznymi na Pańskim blogu,czyżby tylko garstka osób wykorzystywała wyniesioną z uczelni wiedzę w celach zarobkowych?
@anonimowy: upstrzył na litość – pozdrawiam reszta super
Wielkie dzięki, niech Bóg w dzieciach wynagrodzi… Spellcheck się coś zaciął 🙁
upstrzył na litość – pozdrawiam reszta super
Szkoda, że takie opinie zbyt rzadko pojawiają się w mediach, lub nawet wcale. Wszyscy, którzy mają jakikolwiek sceptyczne zdanie na temat unii są stawianiu na równi z Giertychem i Rydzykiem.
Jeżeli nie chcemy się obudzić w centralnie sterowanym euro-imperium trzeba o tym głośno mówić, a nie tylko stać z boku i narzekać.
"Trudno znaleźć dosłownie jedną krytyczną opinię o UE która by nie wpadała w tą czarno-białą koleinę."
Daleki jestem od teorii spisku, ale od dawna podobną politykę jak euroentuzjaści prowadzi rząd USA np. w stosunku do UFO (chodzi mi o sposób prowadzenia polityki a nie o sam przedmiot). W uproszczeniu wygląda to tak, że wybiera się największego oszołoma z grupy, która jest przeciwko – jakimś "cudem" udaje mu się osiągnąć rozgłos – następnie kompromituje się go na wszystkie możliwe sposoby wyśmiewając go w największych mediach. Koniec końcem zbłąkanym owieczkom zostaje przedstawione wszystko w sposób czarno-biały, bo wszystkie głosy przeciw są automatycznie kojarzone ze skompromitowanym oszołomem. Dziel i rządź.
Co zrobią eurowyborcy, jak im centrala wyłączy euro(tele)wizje?
Z Cynikiem, jako człowiekiem rozsądnym, wypada się zgodzić w materii celów faszystowskiej UE. Tymczasem wynik wyborów wskazuje, że prawie 1/4 obywateli ma z tym większe lub mniejsze problemy, a skutki prania mózgów w większych miastach przybrały rozmiary katastrofy Warto byłoby zapytać współczesnych potomków powstańców po jaki h. walczyli oni w owych powstaniach, skoro bez owych powstań już dawno bylibyśmy częścią jakiegoś imperium. A może ci nasi przodkowie chcieli aby ich dzieciom i wnukom żyło się gorzej?
Myśl, myśl Hans!, Myśl, to nie boli;-)
Cynika najlepszy post,brawo!