Na giełdach sytuacja trochę jak Polska za Gierka – stopa rośnie, tylko ręce opadają… ;-D
Jeżeli zysk jest strumykiem gotówki płynącym z czarnej skrzynki zwaną kompanią to im jest on większy tym kompania powinna być więcej warta. I rzeczywiście, rosnące zyski kompanii prowadzą na ogół do wzrostu ceny jej akcji na giełdzie. Bardziej sprawne skrzynki są po prostu bardziej w cenie, tak jak samochody czy lodówki. Owszem, pewien poślizg między (jeszcze) słabymi zyskami a (już) wzrastającą ceną jest dopuszczalny. Jednak zupełne rozjechanie się jednego i drugiego jest sytuacją stosunkowo rzadką. W takim razie indeks S&P500 który od lutowego dołka doznał zdrowego rajdu o coś ok. 38% musi chyba wskazywać że kompanijne zyski zrywają dach, he?
He, he, nic z tych rzeczy! Naszym zdaniem jeśli historyczny rajd 38% po jeszcze bardziej historycznym spadku 78% (od 2007) ma szansę przejść istotnie do historii to ma największe szanse zrobić to jako duża „pułapka niedźwiedzia”.
Oczywiście znajdą się inwestorzy którzy nieustraszenie igrając oko w oko z 250 kilogramową bestią z wyczuciem zgarną ze stołu te 38% zyski i wybiorą się na ryby. Na przykład na pojezierze Drawskie… Zasalutujemy wtedy śmiałkom. Sukces w inwestowaniu jest jak sukces generała na wojnie – szczęście bywa bardziej w cenie niż formalna edukacja.
Podejrzewamy jednak że wielu z dzisiejszych inwestorów zamiast opowiadać wnukom bajki o żelaznym wilku może mieć szanse opowiadać bajki o żelaznym niedźwiedziu. I nie miałeś dziadku emerytury w wielkim i bezpiecznym OFE? Ależ miałem, wnuczku, miałem. Ale przyszedł wielki i niebezpieczny niedźwiedź i ją zjadł. I przyłożył mi jeszcze belką…
Co wskazuje na problemy? Otóż naszym zdaniem parę rzeczy, w tym właśnie zyski (earnings) na wspomnianym w poprzednich dwóch odcinkach indeksie S&P500. Otóż zyski kompanijne nie tylko nie rosną, zyski spadają. I nie dość że spadają. Aktualnie lecą w dół w sposób przypominający spadek swobodny. Popatrz na załączony grafik poniżej.
Typowo zyski na indeksie S&P500 są rzędu kilkudziesięciu dolarów, wahając się od +/- $30 w słabszych okresach do +/- $60 w lepszej koniunkturze. (Chodzi tu o średnią kroczącą zysków w skali rocznej).
W szczęśliwych dniach hossy w akcjach, jak grafik na rys. 1 pokazuje, zyski na indeksie S&P500 podchodziły nawet pod $90. Trudno w to dzisiaj uwierzyć. Niedawno po prostu wypadło spod nich denko. Zyski na S&P500, uwzględniając inflację, spadły w nienotowany wcześniej rejon $7-$8 (dane od 1936). Co więcej, jak tak dalej pójdzie to będziemy świadkami pierwszej w dziejach sytuacji kiedy to na przestrzeni jednego pełnego roku nie będzie na S&P500 w ogóle żadnych zysków (earnings)!! Będą straty. Strata roczna w skali jednej kompanii owszem, zdarza się, i to często. Nawet w skali sektora. Jest jednak ewenementem w skali szerokiego indeksu, obejmującego 500 czołowych firm. Oznacza to, innymi słowy, rozległą degrengoladę świadczącą o głębokości kryzysu.
Jakiś czas temu zwracaliśmy uwagę abonentów TwoNuggets Newsletter że po dotkliwych spadkach w 2008, poprawionych jeszcze na początku tego roku, wiele akcji zaczynało wyglądać atrakcyjnie cenowo. Było to jednak oczekiwane „złudzenie optyczne”, polegające na tym że kalkulacje uwzględniały już silnie zredukowane ceny akcji ale dużo wyższe zyski odnosiły się jeszcze do poprzedzającego okresu.
Obecnie, aby to tak ująć, rzeczywistość dopadła również zyski. Efekt tego jest również przewidywalny – akcje z wyglądających przez moment tanio zaczynają znowu wyglądać drogo. Z każdym dniem i z każdym kompanijnym sprawozdaniem percepcja przewartościowanych akcji w dodatku się pogłębia.
Tego typu przewartościowanie, przypominające prędzej szczyty hossy a nie czasy kryzysu i bessy, nie jest oczywiście trwałe. A w sytuacji gdy coś nie jest trwałe na ogół się nie utrzymuje. Rozsądnie jest więc założyć że się nie utrzyma i że coś puści wcześniej czy później.
Pytanie tylko co? Inwestorzy mają, jak zwykle, dwa wybory. Albo nieoczekiwanie „puszczą” zyski i szybko wzrastając wesprą akcje które staną się na powrót sensownie wycenione i warte zainteresowania. Albo „puszczą” ceny i rzecz klapnie z powrotem a wielki zły niedźwiedź ponownie wyjdzie na łów…
[na podstawie materiału dostępnego wcześniej abonentom witryny TwoNuggets – global investment community]
©2009 TwoNuggets
@cynik
"nie licząc mało apetycznej, klerykalno- nacjonalistyczno- ksenofobicznej zupy z ludźmi pokroju Giertycha.."
Wolę taka zupę, przynajmniej wiem co jem (własne warzywa) i co mi grozi jak będzie jej za dużo. Gorzej wygląda główne danie złożone czcicieli nowego Imperium przebierającymi nogami aby wejść do poczekalni gabinetu Angeli, aby móc odetchnąć znowu socjalistyczną i internacjonalistyczną atmosferą .
CO takiego bedzie??:D
Otóż wcale nie musi klapnąć,nikt dzisiaj nie liczy się z ilością drukowanego pieniądza dlatego nawet trzecie ramię RGR-a na S&P jest możliwe,widzimy przecież co dzieje się z ropą czy crossem-wszystko zależy od fantazji urzędników banków centralnych.
Co będzie póżniej wiadomo!
Tylko teraz pytanie, kiedy to klapnie 🙂