Póki co, i po sprawdzeniu na wszelki wypadek czy ten bliskowschodni handel nie odbył się czasem za nasze własne pieniądze, jest okazja na lampkę szampana. Lub może adekwatniej, na rozbicie butelki szampana o burtę jakiegoś sowicie dotowanego niezwodowanego pływadła. Nie pływaj po morzach i oceanach, nie drenuj więcej kasy polskiego podatnika. Od dawna postulowaliśmy pozbycie się całego tego zardzewiałego żelastwa i związkokracji razem z nim. Nie to abyśmy mieli coś przeciwko szmelcowi prywatnemu, rdzewiejącemu na koszt własny właściciela. Niech rdzewieje sobie w spokoju, niech się właściciel chandryczy ze związkokracją, to święte prawo kapitalizmu. Mamy jednak wiele przeciwko utrzymywaniu czegokolwiek, pod terrorem związków zawodowych, z państwowej portmonetki. Czyli na koszt wszystkich.
Ciekawa dyskusja jaka rozwinęła się pod wpisami zawadzającymi o ten temat wskazuje na dużą różnorodność opinii. Drodzy czytelnicy nie zdołali jednak przekonać nas że kontynuacja deficytowego, finansowanego z budżetu państwa spawania stalowych pudeł ma sens albo że stanowi dyscyplinę „strategiczną”. Nie jest to żadna miara postępu czy nowoczesności, zwłaszcza gdy ich elektroniczna zawartość pochodzi z zagranicy. Nie mamy też żadnych szans, wbrew sugestiom niektórych, konkurowania z Niemcami rozmiarem patriotyzmu mierzonym kasą bezpowrotnie wyrzuconą w stocznie. Co więcej, w duchu euro socjalistycznego internacjonalizmu życzymy Niemcom utrzymywania całej menażerii swoich mastodontów jak najdłużej. Niezupełnie jasne jest też dlaczego pozbycie się stoczni równoznaczne musiałoby być zamknięciu biur konstrukcyjnych i utracie know-how. Wiele konstrukcji we współczesnym zglobalizowanym świecie projektowane jest przecież w jednym miejscu a realizowane w zupełnie innym, z reguły dużo tańszym i bez związkokracji.
Wyłania się też z przeglądu komentarzy na internecie arcyciekawy obraz stoczni gdyńskiej, której niektórzy zażarcie bronili na podstawie jedynego argumentu który się ostał – że jest „nasza”. Otóż zamiast „naszej” stoczni z komentarzy wyłania się raczej obraz „naszego” bajzlu – cała mozaika firm i firemek, z każdym nabrzeżem i każdym usługodawcą będącym osobnym bytem prawnym. A każda firemka to oczywiście osobny prezes i osobny sowicie opłacany zarząd. Tego rodzaju termity żerujące na korpusie byłej stoczni gwarantowały w tym bezhołowiu jedno – że stocznia pozostałaby studnią bez dna dla państwowych subsydiów. Czy warto kruszyć o to kopie?
Dezinwestycja stoczni nie oznacza że wszystkie problemy zniknęły. Niektóre, niestety, pozostaną. Jednym z nich, jak trafnie wskazywano w dyskusji, jest możliwość świadomego sterowania państwowej kompanii w kierunku bankructwa przez potencjalnych beneficjentów jego sprzedaży po okazyjnej cenie. Ale hola, kto steruje państwowym majątkiem w demokracji jak nie wybrańcy ludu? O ile więc ktoś w tej radosnej chwili chce się o coś martwić, szczególnie na urlopie, to podsuniemy temat właściwy – demokrację. Jak jest to możliwe na przykład aby w tak zwanej demokracji, gdzie psim obowiązkiem sług wybranych przez lud jest podobno go reprezentować tenże lud musi uganiać się nawet w poszukiwaniu informacji kto nabył jego stocznie? Jakie prawo miał na przykład minister gospodarki Aleksander Grad i rząd Tuska do utrzymywania w tajemnicy przed swoim suwerenem, czyli ludem, co dokładnie zrobili z jego stoczniami? Przecież nie jest to ich prywatny folwark.
Zrozumieć można, owszem, powściągliwość rządu w czasie trwania negocjacji. Zrozumieć można też chęć przeprowadzenia procesu licytacji w sposób bezstronny i profesjonalny. Ale po zakończeniu tego biznesu klamka zapadła, karty są na stole, wszystko jest znane i na papierze. Kupiec jest znany, sprzedający jest znany, cena jest znana. Tylko że sprzedający ma nie znać kupca któremu opylił swój towar… Zna go za to Grad ale nie powie. Może wymaga to specjalnej petycji? Jeżeli stocznie nie były prywatną własnością Grada, a nic na to nie wskazuje, to nie ma on przecież żadnego biznesu w tamowaniu obiegu informacji o wynikach przetargu.
Uzasadnieniem aury tajemnicy jaką rząd Tuska otaczał sprzedaż stoczni była najwidoczniej chęć trzymania ludu który go wybrał w ciemności do czasu czerwcowych eurowyborów. Być może rzeczywiście ujawnienie komu faktycznie opylono stocznie należące do ludu i innych pikantnych detali kontraktu było uważane za tak wybuchowe że mogło ten lud mocno rozsierdzić. A rozsierdzony lud wiadomo – nie dałby się pasywnie gonić do szopki eurowyborów. Mógłby jeszcze z furią zacząć coś skreślać i zadawać niewygodne pytania. Czego oczywiście partyjne gremia ustalające zawczasu wyniki wyborów kolejnością na listach mogły nie przewidzieć.
Czy tak ma działać demokracja? Pewnie nie, ale tak właśnie działa. Odurzony demokratyczną retoryką bezmyślny lud wybiera sługę a dostaje pana i do tego cenzora. Tak jak bezmyślny inwestor nie otrzymuje tego czego się spodziewa, ale to na co zasłużył.
Sprzedaż stoczni nie oznacza w żadnym wypadku aby puszczać płazem ubolewania godne subsydiowanie stoczni niemieckich przez państwo ani oburzająco nierówne traktowanie przez Komisję Europejską państwowych subsydiów w Niemczech i w Polsce. Jest to cenny atut w politycznym pokerze który należy w pewnym momencie rzucić na stół. Polska powinna uczynić teraz to na czym UE tak naprawdę polega – wielkie piekło że dzieje się jej krzywda i dotyka rażąca niesprawiedliwość. I na zimno wyekstrahować z tego handlu dla siebie korzyści materialne wielokrotnie większe tam gdzie się to naprawdę liczy. Na przykład wymieniając ten żeton na rezygnację ze swojego udziału w europejskiej szopce z CO2 która oznaczać dla nas może prawdziwą gospodarczą garrotę. Że to nie przejdzie? Ok, wrzucić w takim razie traktat konstytucyjny we wiadome miejsce i zagrozić pociągnięciem spłuczki. Wkrótce okaże się że wiara czyni cuda i że wyjątki się jednak zdarzają.
Na swoje szczęście wierzący w cuda lud demokratycznie wybrał ostatnio 50 euro parlamentariuszy którzy mają o jego interesy walczyć w Brukseli jak lwy. Tak przynajmniej utrzymuje propaganda PO. Przecież jak skoczy taki Lew andowski, jak zagrzmi lew Saryusz, jak zaryczy lwica Huebner to pierze poleci z Komisji Europejskiej. UE z pewnością się przestraszy i ulegnie, obiecując poprawę. Astronomiczna pensja euro lwów, wynosząca przeszło 12k euro miesięcznie, jest przecież w zupełności wystarczająca do obrony interesów nie tylko jednego kraju lecz kilku na raz. A nawet całego imperium.
©2009 TwoNuggets
@hansklos
"finansowa magia żadnym kapitalizmem, ani wolnym rynkiem nie jest."
To właśnie chciałem powiedzieć. A kto podaje w "polskich mediach" e,że tajemnicą poliszynela było praktykowane w niemieckich firmach odpisywanie w koszt tzw. wydatków dodatkowych związanych z ekspansja zagraniczną (w kraju nie wolno). Dopiero ostatnia afera Siemensa, i przyłapanie na gorącym ich wysokich przedstawicieli w trakcie korupcji w Szwecji uchyliło reguły gry "wolnego rynku". Z tym,że Szwecja dba o swoje.
https://tiny.pl/3ztl
BIG FISH UNIKAT BFU pisze:
HansKlos , Slav,
Wyjatkowo trafne komentarze. Tez tak to widze. Wzruszajacy prostota Twoj(J23) schemat (poprostu genialny) jest odzwierciedleniem aktualnej sytuacji. I wlasnie dlatego ( z powodu tego zwyklego oszustwa na skale globalna) ludzie nie wierza ,ze cos takiego jest mozliwe!!!!!!!( bo to sie w glowie nie miesci)
Z liberalnym pozdrowieniem :
BIG FISH UNIKAT BFU
Postulaty Cynika9 odnośnie stoczni, kopalń itp. są błędne, a ich (o)błędność wynika z założenia, że oto mamy wolny rynek i pieniądz, który jest miarą wartości materii. Schemat wygląda jednakże nieco inaczej. Na dolarowym przykładzie np. tak, że FED generuje dla rządu 10mld$ z niczego, które zaprzyjaźniony bank otrzymuje w postaci wsparcia. To powoduje, że bank "pożycza" dla zaprzyjaźnionej firmy, np z Izraela 100mln$ świeżo wyczerpanych z powietrza talarów (których oczywiście nie ma;-). Firma nabywszy stocznie otrzymuje rządowy kontrakt na gazowce;-) za które w rok spłaca kredyt. I tak, z niczego powstał majątek realny, ale finansowa magia żadnym kapitalizmem, ani wolnym rynkiem nie jest. Ot kilku magików robi z gawiedzi durniów. Przecież tego żaden Grad, jako pełnomocnik magików gawiedzi nie powie, że ich na tym pokazie okradli;-)
Cynikowi się pewnie marzy to samo, co mnie, że nabywca publicznego majątku nabędzie go w licytacji za wór krugerrandów, które publicznie wpłaci do kasy kniazia. Strategia indywidualnego inwestora propagowana przez Cynika, też mi się podoba, ale nie należy jej mieszać z opowiastkami o uczciwym kapitaliźmie, wolnym rynku, złych związkach zawodowych itp bajdach i klechdach, które z otaczającą rzeczywistością nie mają wiele wspólnego, ale wypaczają obraz rzeczywistości podobnie jak i rządowe media.
Hej,
Cyniku, niespecjalnie mi się podobało zestawienie słowa 'szopka' z symbolem dwutlenku węgla… czy możesz rozwinąć myśl? (Już się boję tego, co mogę przeczytać w ewentualnym rozwinięciu…)
@slav
Może to nie jest logiczne, ale lepiej aby masz majątek narodowy był dojony przez pracowników, związki, firmy współpracujące, jeśli kasa zostaje w kraju.Jest to pragmatyzm, nie wierzę, że wybrańców ludu stać na sprawne i uczciwe zarządzanie Polską. IMO jest priorytetem, aby pieniądz był w obiegu. Wiara,że wpływy z VAT i akcyzy rozwiążą każdy problem, jest podstawa szkoły Balcerowicza. Teraz przy spadku konsumpcji – król okaże się nagi.
Co do przerywania więzi kooperacyjnych omawianych wcześniej na przykładzie stoczni, proces ten mamy też w energetyce. Przejęto polski przemysł zaopatrujący energetykę i uzależniono ją od monopoli zagranicznych np. ABB, Siemens. Koszty zaopatrzenia wzrosły (monopol) i trzeba dopłacać lub podwyższać ceny energii. Błędne koło, jak sie nie panuje nad cała strategiczna branżą. Tu parcelacja jest początkiem końca branży.
Ale, kto parceluje ten zbiera, jak mówi stare unijne przysłowie :-).
No i CO2 za progiem.
Co do sprzedaży stoczni jestem jak najbardziej Za, tyle że jak to u nas bywa – przekręt, niejasność, kolesiostwo itp. itd.
Już samo to, że sprzedano stocznie grubo poniżej wartości samego terenu nie mówiąc o setkach? tysiącach? ton metalu zalegającego
na tym "placyku" .
Polecam dobry artykuł pt.
"Izrael kupuje polskie stocznie"
BIG FISH UNIKAT BFU pisze:
Egzystencjalnie waznej dyskusji ciag dalszy:
Nie mozna uwazam nie zgodzic sie z Cynikiem co do faktu , ze demokracja musi sie opierac na transparencji.
Stocznia jest b.dobrym przykladem . Pojecie strategiczych galezi mozna roznie definiowac ( strategiczne dla mnie sa: monopol finansowo- walutowy , surowce +energia , woda +produkcja zywnosci. Reszta to tylko "filetowanie"firm pozostawione lokalnym sprawujacym wladze grupom , w zamian za lojalnosc dla systemu. W Niemczech tzw. zwiazkowcy biora w tym aktywny udzial , robiac interesy wlasne jako insiders ).
Bankructwo zle prowadzonej firmy jest najbardziej zdrowym objawem w gospodarce ( raczej powinno byc)!!.
Jednak firmy ktore pochlonely juz ogromne sumy z kiesy podatnika powinny byc starannie przygotowane i sprzedane jak najkorzystniej , a wyniki podane do publicznej wiadomosci ( bez sciemniania). Niczego wiecej sobie podatnik nie zyczy tylko informacji: kto kupil?, za ile? , kto wycenial ?, kto pertraktowal ? , kto wystawial expertyzy i za ile?, kto finansowal kupujacego ? Jakich oczekuje sie korzysci i jakich strat ?. To podstawowe prawo obywatelskie deptane jest na kazdym kroku!!!!!!.
Nie mam tez nic przeciwko temu azeby szereg parlamentariuszy robilo urlop np.w Grecji. Parlamentariusze wszystkich krajow laczcie sie !!!!( niech im przynajmniej bedzie dobrze).
Jezeli spotykaja sie przy tym z sektorem prywatnym odbierajac od niego dyrektywy to musi byc to podane do publicznej wiadomosci .Frakcja polska,np. Olechowski ,Tusk bierze regularnie udzial w takich spotkaniach. Kazdy z nas musi miec prawo do informacji o czym byla mowa i co ustalono?. Media jednak milcza , albo wykrecaja sie z usmiechem komentujac : co nas tam interesuje jakich chor staruszkow z miasta Proszkow !. Tego prawa do informacji nie ma nikt. Inwestorzy na blogu byc moze niecierpliwia sie , bo dyskusja wolnosciowo -filozoficzna sie ciagnie , a o inwestycjach ani mru mru. Tzn. nie calkiem ,czesc czytelnikow z pewnoscia juz wywnioskowala , ze najlepsza inwestycja jest inwestycja we wlasna swiadomosc ( prawdziwa informacje i oswiate,drog i zrodel jest mnostwo). Dopiero w dalszej konsekwencji np.na gieldzie ( nie polecam na razie , chyba ze w shorty dla hazardu ( no risk no fun ). Jakis doswiadczony inwestor podobno powiedzial , ze na gielde przychodzi sie z chciwosci a odchodzi ze strachu. Tutaj musze ale stwierdzic , ze w Polsce dzialajaca komisja kontroli GWP, dziala doskonale ( w porownaniu z nasza , czy tez USA). Nie jest do pomyslenia azeby do publicznej wiadomosci podano u nas kto i ile pozycji trzyma zwlaszcza jezeli chodzi przy tym o 2 lub 3 banki (Kartell)systemowe. Tutaj naleza sie duze brawa . Ciekaw jestem tylko jak dlugo to bedzie tolerowane przez system .
Prawo Logana istniejace juz chyba od ponad 150 lat w Ameryce obowiazujace do dzisiaj , zabrania kazdemu "wybrancowi ludu" ( przepraszam ,ze kradne , ale mi tez ukradli ostatnio moje wlasne okresleni "wnuki") potajemnych spotkan z sektorem prywatnym ( glownie bankami). Nie tylko w kraju ale i za granica. Zlamanie tego prawa mialoby byc karane tak jak zdrada panstwa. Przecietnego Amerykanina to chyba nawet nie interesuje ( a szkoda). Prawo to lamane jest chyba codziennie , a konsekwencji prawnych nie ma zadnych . Tzn . sa i to b. surowe tylko ze nie dla nich , dla podatnika za to (za jazde po alkoholu , palenie w miejscach publicznych , handel narkotykami na wlasna reke z pominieciem CIA ). Taaaaaaa prawo jest czasami b surowe!!!!.
Okazji do inwestycji bedzie jeszcze mnostwo, zloto i srebro ( fizyczne ) to fundament. Zapasc systemu walutowego i gieldy z nastepujaca hustawka przez dluszy okres jest nieunikniony , wyjatkowe pole do popisu dla spekulantow . Szanse powiekszenia majatku beda ogromne.
Z liberalnym pozdrowieniem:
BIG FISH UNIKAT BFU
Ps. Jakie wnuki???. W Niemczech mamy od lat tzw. ujemny przyrost naturalny i podobno za 40 lat bedzie nas tylko 50 milionow (obecnie 80). To rowniez informacja dla inwestorow!!!!!!!!!!!.
Niestey wcięło mi końcówkę komentarza, dedykację dla władz III RP i związkowców (szczególnie tych, którzy obalali ustrój, który im szpady do boków przypinał), tudzież:
[..]
Now the yard's just scrap and rubble
He said "Them big boys did what Hitler couldn't do."
[..]
Swoją drogą, przez utwór powyżej przebija się chichot historii…
Tak na marginesie, to Polskie Huty Stali sprzedano za równowartość zamówień na stal z samych tylko polskich stoczni. Swoją drogą, wygląda na to, że po komentarzach (w innym poście) o w stylu "proszę się nie wypowiadać", "spisku księżcyowym" wygląda na to, że szanownemu gronu komentatorów trzeba podziekować za lekturę. Autorowi bloga niestety również
Cynik9 zwolennikiem Balcerowicza ("przemysł ciężki musi odejsć!) – świat się kończy. Stocznie opchnięto za równowartość godziny z przeciętną prostytutką za m.kw. a rzekome "know-how" to od dekady siedzi na zachodzie i zarabia w Euro. Tak samo, jak kadra dla elektrowni w Żarnowcu – choć Ci akurat mają już Szwajcarskie emerytury 😀 Fiat money jest złe, ale gospodarka oparta na usługach ("doing each other's laundry") to jest OK i spoko :).
Wracajac do stoczni i komentarza, którego teraz nie jestem w stanie znaleźć
[1]tekst o rentowności kopalni mozna znaleźć w archiwach z posiedzeń Sejmu
[2]za komuny stocznia była dobra, więc skoro komuna była zła, stocznia musi być zła, a kto się nie zgadza – morda w kubeł, bo się nie zna. Interesujace podejscie 😉
To co zauważył autor bloga, to była kwestia rozdrobnienia dostawców. Dlaczego Rosjanie zarabiają na statkach, mimo że ich produkcja jest 5-10x bardziej energochłonna i 4x dłuższa niż u nas ? Bo skladają je w całości niemal z krajowych kompnentów. W Polsce najpierw zaorano zaplecze kooperantów (silniki, elektryka, urządzenia pokładowe) zmuszając stocznie do zaopatrywania się na zachodzie – po cenach zachodnich.
W Polsce przemysł lotniczy, stoczniowy, wydobywczy, hutniczy, energetyczny, kolejowy należało po '89 roku NATYCHMIAST i W CAŁOŚCI skonsolidować (każdy w swojej branży) pod jednym zarządem, przeprowadzić drastyczną restrukturyzację i potem sprzedać – na rynku krajowym. Zamiast tego, ignorując ekonomię skali, dzielono wszystko na małe (małe=słabe) spółki, które miały czapy zarządu i związków, ale niewielkie możliwości kapitałowe i wytwórcze. Jak pisal Lincoln "podzielony dom musi upaść". No i wystarczyła dekada, aby Polska z kraju drugiej kategorii trafiła do czołówki kategorii trzeciej… gdzie niemożliwością jest przeprowadzenie żadnego większego projektu, bo brak kombinacji kapitału i kompetencji POD JEDNYM dachem.
Dziękując za lektury i komentarze, żegnam się z autorem i komentatorami. Życzę powodzenia w budowaniu "ekonomii opartej na usługach" bo będzie to bardzo potrzebne.
Czytam że niektórzy dysponują szklaną kulą 🙂 Jeśli Niemcom?/Francji UE przestanie się opłacać to co zamiast ? A UE się rozpadnie, kiedy, jak ? Może konkretniej i przy okazji człowiek zarobi 🙂
@sebastan
@cynik
Myślę iż Panowie prezentujecie awers i rewers tej samej monety.
Tego typu dyskusja toczy się w kolejnym wpisie i jak nad nią pomyśleć to Panowie przytaczacie argumenty wprost z "Myśli nowoczesnego Polaka" Dmowskiego. Tylko każdy wybrał strony dla siebie.
Dla mnie moja narodowość jest istotnym składnikiem własnej tożsamości, to tyle 🙂
Jak dobrze czytałem wpisy Gospodarza to państwo oprócz wartości samoistnej (mam nadzieje że Gospodarz się ze mną zgadza) jest także zyskowne. Chociażby inflacja:-)
Pózno więc mam tylko nadzieję iz całośc zrozumiała.
@Sebastian: Rozumiem że popiera pan wolność we wszystkich mozliwych aspektach,nie martwi Pana jednak mozliwa póżniejsza dominacja jednego z narodów w Unii lub czymkolwiek to będzie?
Socjalizm nie ma szans z puszczoną luzem kapitalistyczną inicjatywą i produktywnością ludzką której pozwoli się działać. O dominację gospodarczą per se niezależnego kraju więc bym się nie obawiał. Zresztą cała Europa poddała się po wojnie ochoczo dominacji USA i z powodzeniem konkurowała bogacąc się przy tym. To jest – dopóki ze źródła tej dominacji płynęły pozytywne, kapitalistyczne, wolnorynkowe sygnały i nikt nie eksperymentował na siłę z tkanką społeczeństwa i nie próbował nic na siłę integrować.
Boję się o co innego – o recydywę narodowego socjalizmu w europejskiej wersji imperialnej. Sytuacji w której impulsy wolnego rynku, konkurencji i nieskrępowanej wymiany gospodarczej między niezaleznymi podmiotami ustąpią – bo ustąpić muszą – celom dominacji politycznej i światopoglądowej imperium coraz mniej konkurencyjnego na zewnątrz a coraz bardziej zamordystycznego od środka. Paneuropejskiego tworu przejmującego prerogatywy państw narodowych i ewolującego w stronę imperium sowieckiego. "Die Fahne hoch" na koszulce są w imperium wprawdzie jeszcze karalne, ale sierp i młot już nie…
Niekoniecznie jest to apel o wyjście z unii. Jest to apel o krytyczne sprawdzanie każdego dalszego kroku zanim się go wykona i o pewnego rodzaju czerwoną linię której kraj w tej grze przekroczyć nie może. Unia się zmienia i szybko ewoluuje w kierunku coraz mniej pożądanym, IMO,w kierunku ponadnarodowego centralistycznego molocha. Oznacza to więcej socjalizmu, więcej państwa, więcej inwigilacji, więcej socjalu, więcej przymusu. Mniej wolnego rynku, mniej szans, mniej rozwoju i mniej wolności w ogóle. Ktoś kto siedząc w unii tego nie dostrzega bezkrytycznie aprobując "pogłębianie integracji europejskiej" automatycznie skazuje się na totalną dominację odległej metropolii, bez żadnego manewru awaryjnego. Straszak czarno-białej alternatywy klerykalno- narodowego zaścianka pozbawionego unijnych subsydiów na razie działa. Obawiam się że gdy przestanie działać będzie za późno na zmianę kursu.
Ja również uważam, że nasze wnuki UE będą znały tylko z książek. W ciągu kilkunastu lat, gdy unia przestanie się opłacać Niemcom lub/i Francji, padnie jak domek z kart.
Ukradłeś mój termin "wybrańcy ludu" 😀
Myślę, że tak źle nie będzie i nasze wnuki nie będą musiały być obywatelami tworu zwanego teraz Unią Europejską. Mam nadzieję, że będą obywatelami kraju Polska, gdzie będą ich reprezentować ludzie którzy dbają o ich interesy (nawet jeśli nie do końca będzie im się to udawało).
Rozumiem że popiera pan wolność we wszystkich mozliwych aspektach,nie martwi Pana jednak mozliwa póżniejsza dominacja jednego z narodów w Unii lub czymkolwiek to będzie?Rozumiem że nasze wnuki będą już obywatelami tego czegoś i niniejsze problemy nie będą już u nich miały racji bytu,jednak jakie jest Pana zdanie w tej kestii?