Indeks S&P500 (2)

Ważniejsza może od kompozycji samego indeksu S&P500 jest interpretacja zysków z nim związanych. Jest to istotna sprawa. Suma kapitalizacji 500 największych kompanii Ameryki stanowi ok. 70% całkowitej kapitalizacji rynków equity, a zatem poważną ich część. Intuicyjnie S&P500 funkcjonuje więc jako rodzaj jednej „super akcji” która reprezentuje łącznie rynki equity w Ameryce. Na tą „super akcję” przypadają pewne zyski generowane przez kompanie w indeksie. Tak zatem jak w przypadku pojedynczej akcji oszacować możemy czy nasza „super akcja” jest obecnie droga czy tania.

Rys.1 Indeks S&P500, 3 lata Zyski na indeksie spadły ostatnio dramatycznie
sugerując że rynek jest drogi
. dane: stooq.pl.

W dobrych czasach kompanie generują coraz większe zyski (earnings), ich akcje rosną, a wraz z nimi rośnie S&P500. W gorszych czasach – odwrotnie. Zyski spadają, wraz z nim spadają akcje, a wraz z nimi spada także S&P500. Grafik na rys.1 wyżej pokazuje na przykład indeks S&P500 który w przeciągu ostatniego roku doznał poważnego spadku z rejonu powyżej 1400 do poniżej 700, a więc o 50% z okładem. Czy ostatnia reperacja indeksu, z rejonu 667 w lutym do około 900 obecnie, uzasadniona jest rosnącymi ponownie zyskami kompanii?

Tu właśnie dotykamy ciekawej kwestii liczenia zysków „super akcji”. Co znaczą te zyski dokładnie? Jak je liczyć? Czy wystarczy dodać zyski 500 kompanii razem aby otrzymać „earnings S&P500”? Czy też należy je „ważyć” kapitalizacją skoro indeks też jest „ważony”, jak to niedawno sugerował prof. Siegel?

Otóż zyski S&P500 są tradycyjnie podawane jako prosta suma zysków aktualnie tworzących ten indeks kompanii. Nie ma przy tym żadnego ważenia. Prof. Sieglowi nie podoba się fakt że w obecnych warunkach metoda ta sztucznie zaniża zyski na „super akcji”. Jeżeli założymy że zyski pierwszej kompanii w indeksie są $10mld, ostatniej -10mld, a całej reszty zero to suma zysków będzie zero. Wskaźnik P/E więc dla naszej „super akcji” będzie w nieskończoności, sugerując że rynek jest bardzo drogi. W rzeczywistości jednak Exxon ma znacznie większą wagę w indeksie tak że jego zyski powinny dostać odpowiednio większą wagę.

Otóż wbrew sugestiom prof.Siegla naszym zdaniem powinno być tak właśnie jak jest – podsumowanie zysków bez ważenia. Chodzi tutaj o to że proste dodawanie zysków zgodne jest z logiką samego indeksu. Jeżeli indeks byłby po prostu sumą kapitalizacji, od czego zaczęliśmy naszą prezentację w poprzednim odcinku, nie byłoby żadnej kontrowersji. Po prostu sumujemy zyski dokładnie tak samo jak sumowaliśmy kapitalizacje.

Co się teraz zmieni gdy zamiast naszego fikcyjnego indeksu S&P500 wynoszącego 7,000,000,000,000 (przybliżona suma kapitalizacji 500 składników S&P500) weźmiemy rzeczywisty indeks S&P500, wynoszący obecnie 900? Otóż nie zmieni się wiele. Wkład każdej kompanii do indeksu pozostaje procentowo taki sam. ExxonMobil posiada w nim nadal 3.5%, tyle że nie są to setki miliardów w kilku bilionowym indeksie ale 3,5% wartości 900.

W identyczny sposób co kapitalizacje logicznie jest traktować zyski. Zyski na indeksie są więc sumą takich samych procentowo zysków każdej z 500 kompanii tworzącej indeks. Nie ma uzasadnienia wprowadzanie tutaj dodatkowego „ważenia”. Jeżeli indeks S&P500 może być uważany za „super akcję” Ameryki, to zysk jaki Amerika&Co wygeneruje jest po prostu podsumowaniem zysków składowych. Jeżeli proces ten zakłócilibyśmy wprowadzaniem dodatkowych wag, w sposób oczywisty manipulowalibyśmy wynik.

[wpis pojawił się wcześniej w witrynie TwoNuggetsglobal investment community]

©2009 TwoNuggets

9 Replies to “Indeks S&P500 (2)”

  1. @bibi
    co masz na mysli piszac "dosyc dobre dane"? bo to, ze spadek zatrudnienia czy tam czego innego jest nizszy niz spodziewany to nie jest dobra informacja. spadek jest spadkiem. a ze rynek dyskontuje wszystko to widocznie zaczyna tez dyskontowac przyszle problemy amerykanskiej gospodarki. co zreszta powoli zaczyna tez byc widac na rynku obligacji.

  2. @bibi
    To gra i fundemanty są ważniejsze ale nie decydują na jednostkowe zachowania,jeśli chcesz grać wg nich to musisz ustawiać linię obrony na 10 figur.
    Jeśli chcesz zarabiać to linia obrony 13 -ście pipsów w zupełności do intra wystarcza pod warunkiem że potrafisz tu pracować a nie żyjesz magią obłoków Grechuty.

  3. Tez macie takie uczucie, iz dane makro prawie wcale nie wplywaja na dolara? Od dluzszego czasu sa to dosyc dobre dane i a dolar i tak slabnie caly czas. Az zaczalem nie uwzgledniac tego przy analizie wykresow bo po co. Wszyscy jakby probuja sie pozbywac tej waluty.

  4. Ja wracam (z uporem maniaka;) do zasadniczego problemu: na ile wskaźniki (i giełda) estymują stan gospodarki. Osobiście, bagatelizuję stan giełdy i wartości wskaźników, bo uważam, że w przypadku Polski giełda, to margines gospodarki (w USA podejrzewam, podobnie). Niestety nie udało mi się nigdzie znaleźć danych statystycznych o ilości firm i ich stanie zatrudnienia bądź obrotach. Ale osobiście znam firmę, która zatrudnia 2000 osób, ma kilka filii w Polsce i nie jest notowana na giełdzie. Pewnie jest większa od niejednej spółki giełdowej. Giełda skupia firmy, które z jakichś powodów potrzebowały kapitału i postanowiły pozyskać go poprzez emisję akcji. Co wiecej część z tych spółek skupuje później swoje akcje i wycofuje się z giełdy (znamy wiele takich przypadków).

    Reasumując. Giełda, to firmy, które są w obrocie publicznym i mamy o nich więcej informacji, ale to nie oznacza, że to są "największe" firmy i ich wpływ na gospodarkę jest przemożny.

  5. Tak cyniku ale o co właściwie Ci chodzi z tym S&P?Przecież wykres jest zawsze subiektywnym wykresem bez względu na metodologię czy skalę bo np S&P w EUR wygląda zupełnie inczej.
    Najbliżej obiektywnego obrazu rynku jest punktowo-symboliczna analiza sektorowa gdzie każdy badany podmiot ma jednakowy udział a liczy się tylko procentowy wzrost/spadek przychodów,analiza zysków przy tego rodzaju księgowościach traci bowiem sens.

  6. @mao
    Za czasów moich studiów w USA, wiadomo było(pisały też o tym gazety) że uczelnie z Ivy League, a do tej należy Wharton, stosowały nakaz stawiania stopni nie gorszych niz nasza 4. Miało to pokazać że tam chodzą tylko sami dobrzy studenci:)

  7. Wynurzenia Siegel’a podpisane są: „Mr. Siegel is professor of finance at the University of Pennsylvania’s Wharton School.”:)

    Aż dziw, że University of Pennsylvania’s Wharton School nie interweniuje jak jej pracownicy naukowi wypisują takie bzdury.

    Skoro mają tam takich profesorów, to ciekawe jacy absolwenci opuszczają mury tej uczelni:)

    pozdrowienia, mao

  8. @cynik
    wrodzona czepliwość: cyniku, czy strona twonuggets ma jakies drugie dno?:) artykul podobno ukazal sie wczesniej na twonuggets a ja go nijak tam nie widzialem. ani wczesniej, ani teraz:)

  9. Niestety nie zgadzam sie z takim podejściem.

    Ciekawe czy z prezentowanym zdaniem zgodziliby sie prowadzący fundusz indeksowy z uwzględnieniem dywidend (jakoś tam przeciez proporcjonalnych do zysków…)

    100 akcji coca-coli z dywidendą 1c/akcje + 300 akcji cisco z dywidendą 2c/akcje mialyby dać wartosci dywidendy niezależnie od pakietu akcji (wagi) w indeksie / portfelu S&P ? Nie bardzo wiem jak to miałoby niby działać.
    (dane przykładowe)

Comments are closed.