Uśmiech po chińsku

czyli nietakt w towarzystwie

Chińczycy muszą się śmiać jak hiena z filmu Disneya… Wygląda na to że zastali zachodnie banki centralne z przysłowiowymi spuszczonymi spodniami.

Jeszcze nie tak dawno celebrowano zjazd G20 w Londynie. Cały ceremoniał, fanfary, uśmiechy do kamer, poklepywania po ramieniu. Iluzja jednomyślności nad Tamizą. Zadłużony po nos Zachód, siedzące na stercie dolarów kraje BRIC i arabscy szejkowie razem z troską konstruują plan zaradzenia kryzysowi. Obietnice bilionowych stimulansów. IMF z hałasem oznajmiający przyszłą sprzedaż 400 ton złota.

A tu nagle pyk i po iluzji. Chińczycy zaraz po przyjeździe do domu i rozpakowaniu walizek ujawniają że blisko podwoili swoje rezerwy złota w ostatnich pięciu latach. Jak widać, nie chcieli mącić spokoju kamaryli w Londynie. Stąd teraz ta przykra niespodzianka. I jaki dysonans! Tak jakby ktoś w ekskluzywnym klubie bankierów centralnych puścił, za przeproszeniem, bąka. Wśród gentlemanów wyzbywających się do niedawna ostentacyjnie złota, tego nieprzydatnego do niczego reliktu minionej epoki, znalazł się ktoś kto je chętnie weźmie. I to nie byle kto. Pani Hu Xiaolian, zarządzająca dwoma bilionami chińskich rezerw walutowych ma jeszcze trochę zapasu w portmonetce. Przy obecnych cenach w sam raz starczy to jej na wykupienie całej produkcji światowej na 30 lat naprzód.

W tej sytuacji pojawia się poważne niebezpieczeństwo. Niebezpieczeństwo że maska opadnie z całej wieloletniej mistyfikacji ze sprzedażą „niepotrzebnego” złota i manipulowaniem jego ceny w dół poprzez „leasing”. A wtedy dystyngowani gentlemani mogą rozluźnić krawaty, podwinąć rękawy i zacząć kupować na całego to co jeszcze zostało. Bo to czego przez lata się wyzbywali i co wyleasowali przepadło raz na zawsze. Masy natomiast niewątpliwie zainteresują się kiedyś gdzie jest „ich” wyleasowane złoto i zażądają jego zwrotu. W przypadku „leasowania” o żadnych sprzedażach nie było mowy. Tylko dzięki temu złoto dawno temu wyleasowane bankom bulionowym na święty nigdy i zaraz przez nie sprzedane może nadal figurować w księgach banków.

„Ta informacja wywołać może zainteresowanie złotem innych banków centralnych” – stwierdza z angielską flegmą the Financial Times. „Kiedy największy posiadacz rezerw walutowych ujawnia wzrost zasobów złota, inne kraje na nowo mogą przemyśleć niedocenioną pozycję złota” – cytuje jednego analityka z UBS. Oświadczenie Chin sygnalizuje poważną zmianę nastawienia banków centralnych do złota – dodaje do tego Philip Klapwijk, szef grupy konsultingowej GFMS.

Oj, informacja ta niewątpliwie wywoła zainteresowanie innych banków centralnych. Nie mamy co to tego najmniejszych wątpliwości. I na zainteresowaniu zapewne się nie skończy. Na konsternacji pewnie też nie. Podejrzewamy że w pewnym momencie nie tylko ustanie sprzedaż złota ale też i dojdzie do masowych zakupów na całego. Z tym że ton temu będą nadawać kraje z nadwyżką środków. Takie na przykład jak Chiny, którym apetyt na papierowe obligacje amerykańskie przechodzi równie szybko co wzrasta na złoto. I nie tylko Chiny. Bogacące się Indie są od lat jednym z największych importerów złota. Rosja również ma oficjalną politykę banku centralnego lokowania rezerw w złocie.

Zdurniały zachód w końcu pojmie jakim piramidalnym błędem było pozbycie się złota za papier z podobizną Waszyngtona i jaką szkodę przyniesie to jego przyszłym pokoleniom. Symbolem tego nonsensu jest były brytyjski kanclerz skarbu, a obecnie premier Gordon Brown. O pozbyciu się przez Browna połowy brytyjskiego złota w 1999 w historycznym dołku cenowym pisaliśmy już wcześniej we wpisie Jak nie sprzedawać złota. Naraziło to UK na ogromne straty rzędu dziesiątek miliardów dolarów. Jak widać jednak nie dość wysokie. Szkodnik Brown jako premier nie tylko ma się dobrze ale nadal obsesyjnie chce sprzedawać złoto, tym razem IMF.

Kto wie czy na zakończenie całego tego spektaklu ze sprzedawaniem złota przez banki centralne najgłośniej obok Chińczyków nie będą śmiać się … Amerykanie. Wbrew pozorom, nie jest to taką abstrakcją. Zalewając świat papierową „walutą rezerwową” drukowaną bez ograniczeń po koszcie bliskim zeru Ameryka była długo w niewątpliwie uprzywilejowanej pozycji. Posiada jednak wciąż największe rezerwy złota fizycznego na świecie. Wprawdzie od czasów Eisenhovera nie dopuszcza do niezależnego audytu ale na papierze przynajmniej wynoszą one ponad 8000 ton. Ameryka kontroluje również znaczną część rezerw złota Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Zachęcając i stymulując przez lata innych do pozbywania się złota fizycznego za swój papier sama od czasów Nixona nigdy nic ze swoich rezerw nie sprzedała. Jak widać, błędem byłoby założenie że wszyscy bankierzy centralni są jednakowo inteligentni… Dzięki temu w przypadku szerszego odwrotu od papieru i ku złotu Amerykanie mogą znowu wmanewrować się w dominującą pozycję. Być może z tą myślą w tle od pewnego czasu w najpoważniejszych publikacjach finansowych zaczęły się nagle pojawiać intrygujące głosy traktujące w pozytywnym świetle dawne całkowite tabu – powrót złota do systemu monetarnego.

Okay, jak to z tym będzie to jeszcze zobaczymy. Na razie 1000 ton rezerw w złocie w skali gospodarki chińskiej to ciągle stosunkowo niewiele i jeszcze wiosny nie czyni. Stanowi jednak dobry początek. Zważywszy na rozmiar, czy raczej bezmiar chińskich rezerw w papierze i przystopowanie zakupów obligacji amerykańskich zapewne na tym się nie skończy. Nie sądzimy jednak aby Chińczycy zamierzali grać swoją złotą kartą zbyt ostro w obecnej fazie. Są na to zbyt sprytni. Wiedzą że sprowokowanie runu na dolara w efekcie zmniejszyłoby wartość ich rezerw dolarowych. W ich interesie leży transformacja stopniowa, rozłożona w czasie.

Wydaje się jednak że swoim oświadczeniem kompletnie zaskoczyli Zachód i otworzyli puszkę Pandory. Wypuścili definitywnie powietrze z balona zachodnich pogróżek o „sprzedaży” złota jako stałego instrumentu manipulacji jego ceną.

Sprzedaż? Gdzie sprzedaż? Jaka sprzedaż? Chińska ciężarówka czeka gotowa…

[wpis pojawił się wcześniej w witrynie TwoNuggets – global investment community]

©2009 TwoNuggets

7 thoughts on “Uśmiech po chińsku

  1. Witam
    Specem nie jestem,niemniej chciałem zwrócić uwagę czytającym,że złoto pochodzi nie tylko z przysłowiowej jego kopalni.Chińczycy są bodaj nr 1 na świecie w produkcji cynku, nr 3 (albo gdzieś na samej górze) w produkcji miedzi,a w rudach tych metali jako prezent od natury dostaje się m.in. złoto, sporo srebra i innych pierwiastków,które można pozyskać jak się wie jak.Nawiasem rzecz ujmując największym producentem złota w Polsce jest KGHM, który nie ma kopalni tego pierwiastka.
    Chciałem przez to powiedzieć,że tak do końca nikt z nas nigdy się nie dowie ile tak naprawdę Chiny mają tego złota.To co podają,to pewnie wyliczalna ilość,która zniknęła z globalnego rynku w jakimś tam przedziale czasowym.Ile wytworzyli sami (głównie przy przerobie rud innych metali) to spora niewiadoma.
    Pozdrawiam wszystkich i wyrazy najwyższego uznania dla Twórcy tego bloga

    totalny_cienias

  2. @centrala: Wg moich szacunków Chiny dodawały do rezerw mniej więcej połowę swojej produkcji…

    @zdzichu: wg mnie dużo ważniejszy niż same liczby jest precedens – najwiekszy posiadacz papierowych rezerw przełamuje tabu bankierów centralnych otwarcie mówiąc o lokowaniu rezerw w złocie.

  3. Dziekuje za zwrocenie uwagi na kwestie zwiekszania zasobów zlota przez Chiny. Z tego co mi wiadomo, Chiny zwiekszaja rezerwy wszystkich bardziej znaczacych metali oraz innych surowców by tylko wydać amerykańskie dolary i zabezpieczyć zaopatrzenie pod przyszly dynamiczny wzrost gospodarczy.

    Tak wiec w tym kontekscie zwiekszanie rezerw zlota nie jest czyms wyjatkowym.

    Dobrze byloby tez poznac, jak te rezerwy byly zwiekszane w poszczegolnych latach i czy tendencja ta sie ostatnio nasilila czy nie.

  4. @cynik9
    Proszę zauważyć, że Chiny w ciągu 5 lat dodały do swojego skarbca, o ile dobrze liczę, dużo mniej złota niż same wydobyły w ciągu tego czasu. Więc cała ta sprawa to bicie piany i manipulowanie rynkiem przez mocodawców FT.

  5. @Cynik9

    Przypominam, ze po Nixonie tj. za czasow Clintona dokonano pewnej operacji ksiegowej, ktora w istocie byla prawdopodobnie sprzedaza zlota wczesniej wyleasowanego. Nie pamietam juz ilosci jaka miala byc w ten sposob sprzeadna, ale bylo tego sporo: moze setki ton, moze tysiac? Powinno sie dac znalezc.
    Argumentacja byla podobna jak Mr. Browna, ze $ jest silny sila swej gospodarki, a zloto to sredniowieczny przezytek.
    Zreszta Cynik9 juz wczesniej wspominal o sprzedazy zlota z rezerw USA na podobnej zasadzie juz za rzadow Busha juniora.
    Takze nie jest to precedens!
    Oczywiscie mozna zadac pytanie czy zloto wyleasowane na swiety-nigdy, a nastepnie niby oficjalnie wypuszczone na rynek jest w istocie sprzedawane teraz czy spylono je X lat wczesniej. Jednak faktem jest, ze tego zlota nie ma! BTW bodaj GATA twierdzi, ze rezerwy zlota posiadane przez USA sa znacznie mniejsze niz to sie oficjalnie podaje.

    Jest tez jeszcze jedna zabawna sprawa: czesc krajow posiada swe (fizyczne) rezerwy zlota w pewnym Forcie na amerykanskiej ziemi. Pytanie za 100 pipsów: czy zdesperowany rzad Obamy nie polozy kiedys na tym lapy? 😉

    Pożywiom, uwidim’……

  6. Odnoszę wrażenie, że teraz trwa gotowanie żaby. Na razie żabę sparaliżowała chińska wypowiedź. Temperatura nie wzrasta, więc żaba nadal nic nie robi, ale gotowanie trwa. Co dalej?

    W mojej ocenie należałoby spodziewać się pewnej nerwowości już w maju;-), potem szoku po ogłoszeniu wyników pierwszego półrocza i załamania nerwowego na przełomie 3 i 4 kwartału. Zastanawiam się, czy świat ma na tyle silną psychikę, aby nadal udawać, że nic się nie stało. Jak długo gospodarka może działać jak banda wariatów – bezrobocie w górę, produkcja w dół, giełda w górę?

Comments are closed.