O inwestowaniu negatywnym

czyli jak nisko może coś (ktoś) spaść

Proszę nie strzelać do listonosza. My tylko zdajemy sprawę i się dziwimy. A konkretnie dziwimy się temu czego uczyć musi na uniwersytecie Harwarda prominentny ekonomista, były doradca Busha juniora, Greg Mankiw. Otóż profesor Mankiw zaproponował niedawno aby FED nadal obniżał stopy procentowe. I zaproponował to całkiem serio, nie w New Yorkerze jako żart, ale w poważnym New York Timesie.

Zdawałoby się że z dalszym obniżaniem stóp jest jeden problem obiektywny – stopy procentowe są już na zerze. Ale nie jest to problem dla profesora Mankiwa który chce je zrobić negatywne. Co to oznacza? Mniej więcej to że pożyczasz więcej a musisz oddać mniej.

Niby deal dobry… ale tylko dla tego kto chce i może pożyczyć, i dla którego branie jeszcze większego długu w obecnej sytuacji ma sens. Czyli praktycznie dla nikogo, w szczególności w Ameryce. Do ekonomistów Harwarda nie dociera jak widać że głęboki jogurt w jakim znalazła się Ameryka, a z nią reszta świata, ma swoje źródła w nad obfitości łatwego kredytu i gigantycznych długach na każdym poziomie, a nie w ich braku. Nadal chcą leczyć chorą gospodarkę lekarstwem które ją wykańcza.

Inna sprawa że każda pożyczka ma dwa końce. Oprócz biorcy biorącego więcej a mającego zwrócić mniej jest także i dawca. Ten musiałby dać więcej a zgarnąć mniej. A gdzie profesor Mankiw znajdzie durnia-inwestora który zainwestuje więcej aby zebrać mniej? Otóż nigdzie, w tym cały problem. Trzeba zatem pistoletem kogoś sterroryzować aby skłonić go do takiej „inwestycji negatywnej”.

Oczywiście odpowiedni efekt osiągniemy dopiero przy masowym terrorze w skali całej gospodarki, coś na kształt NEPu. Czyli właśnie przy negatywnych stopach procentowych zaaplikowanych przez FED. Co jednak z postawami aspołecznymi? Zdarzyć się przecież może jakiś współczesny kułak który zamiast ochoczo „inwestować negatywnie” na ujemnie „procentujący” depozyt w banku ukryje swoje zarobione dolary pod materacem. Jeżeli kolegom Mankiwa w rządzie nie uda się rozpalić na czas inflacji to jego $100 za rok będzie nadal równe $100. Heck, może nawet przy podmuchu deflacji za rok będzie mógł kupić za to więcej. O ileż to lepsze niż zwrot minus 3%, czy minus 4%, o który stopnieje jego $100 depozyt w banku.

Tu Mankiw chwali swojego studenta za wyjście z ciekawym rozwiązaniem problemu kułaków, czyli z grubsza reszty społeczeństwa. Na czy polegałoby to nowatorskie rozwiązanie? Na tym że FED ogłasza iż za rok banknoty z numerami seryjnymi kończącymi się na przypadkowo wylosowaną cyfrę, od 0 do 9, stracą wartość. Czyli co dziesiąty banknot za rok wyparuje, stanie się bezwartościowy. W ten sposób rząd zasieje niepewność. Każdy kułak śpiący na dolarach będzie budził się w nocy zlany zimnym potem. Zaraz rano poleci z dolarami wydobytymi spod materaca do banku aby je gdzieś w pospiechu „inwestować”. Zwrot z inwestycji minus 3% jest wciąż o niebo lepszy niż minus 100%! Że też ktoś wcześniej na tą genialną ideę nie wpadł. Dzierżyński nie musiałby odstawiać mokrej roboty. Nie na darmo do Harwardu ściągają najbystrzejsi z całej Ameryki. Wróżymy temu studentowi jeszcze bardziej prominentną karierę rządową niż jego mentor.

Pozostawmy jednak w tym miejscu Mankiwa i jego studenta na boku. Ich pomysły mogą być jedynie prowokującym eksperymentem myślowym. O implikacjach tego nonsensu pisze zresztą elokwentnie dając Mankiwowi odpór na swoim blogu Mish, do którego odsyłamy zainteresowanych czytelników.

Nam chodzi tutaj o szerszy wymiar całego tego „eksperymentu”. O to że tego typu rzeczy stanowiące nic innego jak otwarte nawoływanie do kradzieży, są w ogóle publikowane. Że bez żadnych ceregieli i bez żenady znany ekonomista, do niedawna prawe ucho prezydenta, proponuje rzeczy jawnie sprzeczne z konstytucją. Warto przy tej okazji zdać sobie sprawę do jakich granic deprawacji rządowy establishment gotowy jest się posunąć aby okraść i okiełznać populację. Populację do której coraz bardziej zdaje się docierać świadomość głębokości kryzysu w jakim się znalazła. Za jakiś czas dotrze też co innego – że jedynym lekarstwem na terroryzm „negatywnych stóp” może być sztabka złota której pomysłowy student Mankiwa nie wykasuje na odległość.

©2009 TwoNuggets

57 Replies to “O inwestowaniu negatywnym”

  1. Zamiast konserw i zlota mozna kupic jednogroszówki. Nowe z NBP. Nie zostana skonfiskowane bo sa miedziane. Mozna bedzie nimi placic bo to calkiem rozsadny pieniadz. Juz dzis maja 150% swojej wartosci. Maja jeden mankament. Zajmuja i waza. 50zł to juz powazna paczka. Ale 100 puszek tez swoje zajmuje i sie przeterminowuje, a takie groszowe sakiewki na wagę powinny spokojnie byc wymieniane. W woreczkach, tylko śmiech. Wymieńcie 50 zł. (tylko weźcie plecak)

  2. Ale przecież każdy Amerykanin może kupić za dolary np. euro, franka czy jena. Tych banknotów rząd USA nie będzie w stanie unieważnić. A jeśli Amerykanin będzie potrzebował dolarów, to po prostu sprzeda walutę. Proste.

  3. @łosiu
    biorac pod uwage ze to ma byc partia wolnosciowa to chyba dobrze ze 6 lat? bo przez 6 lat bedziesz mial mniej regulacji:)poza tym wydaje mi sie ze partia wolnosciowa generalnie powinna sie starac generowac jak najmniej nowych przepisow. bo wiekszosc ustaw jest raczej zbedna niz potrzebna.

  4. Może nie jestem zbyt spostrzegawczy, ewntualnie rzadko odwiedzam dwa grosze. Dobry pomysł z tymi notowaniami ważniejszych indeksów i pln wobec innych walut. Małe a cieszy dzięki
    SAM

  5. no i okazało się że można lepiej. Według eknomisty FED-u idealnym rozwiązaniem dla USA jest -(minus)5%-owa stopa.

  6. @Centrala

    Jak pisałem w pierwszym komentarzu, zanim dojdzie do bankructwa państwa takiego jak USA, prędzej wybuchnie wojna między nimi a Chinami, a może Rosją.

    Wyguglajcie sobie raport korporacji RAND z zeszłego roku, w której sugerują oni konflikt z którymś z mocarstw, aby ocalić ekonomię. Fakt, że Chiny zaczęły stawiać warunki na zakup obligacji USA (szczegóły na blogu Market Ticker) oraz że wszyscy się masowo zbroją jak nigdy dotąd, jest dość interesującym wyznacznikiem trendu.

    A świńską grypą nie ma się na razie co przejmować. Potwierdzonych śmierci od wirusa jest na razie 20, cała reszta to podejrzenia. Osobiście sugerowałbym zarezerwowanie wycieczki do Meksyku na lato, ponieważ będą one baaaardzo tanie 🙂 Szerzej o grypie jest u mnie na blogu, moim zdaniem chodzi o szybkie wyzbycie się zapasów kończącej się szczepionki Tamiflu oraz wprowadzenie stanu wyjątkowego w Meksyku, USA i Kanadzie oraz integrację tych państw zgodnie z ustaleniami SPP.

    Acha, dopóki ludzie nie ulegną panice i nie zaczną się szczepić, to żadnej pandemii grypy nie będzie. Po więcej zapraszam do siebie.

  7. @anonim + dyspensor

    Niech zabawię się w jasnowidza:

    Deflacja to czysta teoria. W praktyce, pewnego dnia koszty działania państw (przy 30% bezrobocia) spowodują ich „bankructwa”. Oczywiście znowu tylko teoretycznie, bowiem wtedy na serio ruszą maszyny drukarskie i po chwili wszystkie długi zostaną spłacone, śmieciowym papierem którego nikt nie będzie chciał. Kiedy producenci żywności i ropy naftowej nie zechcą papieru, to się wprowadzi środki perswazji, kartki, ceny urzędowe, itp. Wtedy rozpocznie się okres nędzy, głodu i bezprawia…

    ***
    …rzecz jasna o ile wcześniej nas nie powali świńska grypa.
    Swoją drogą, ciekawe jakie laboratorium i w jakim celu wypuściło tego mutanta? No bo przecież coś co jest krzyżówką wirusa ludzkiego, świńskiego i ptasiego, w kraju biednym, gdzie prawdopodobnie można za 25$ wynająć dzieciaka do eksperymentów in vivo à la Mengele, nie jest przypadkiem. No więc: wojskowi czy też prywatny farmaceuta? Żeby odwrócić uwagę od kryzysu, czy też zrobić kasę na lekach?

  8. @unnormal

    Pytalem o jakas powazna partie, a nie o zacieciu kabaretowym. Czytales ich program? najbardziej mi sie podobal punkt:

    „C. Przyjęta do konstytucji musi być klauzula gwarantująca, że każda ustawa, przepis, dekret, rozporządzenie lub tp. wchodzi w życie dopiero w sześć lat od chwili uchwalenia i opublikowania.”

    Wyobrazasz sobie panstwo w ktorym ustawa budzetowa na rok 2010 bedzie realizowana w roku 2016?

  9. W pomyśle, który opisałem nie było mowy o taniejących produktach, czy deflacji. To raczej sposób na wymuszenie konsumpcji i zniechęcenie do oszczędzania. Jak widać obecnie rządy robią to samo innymi metodami (zapewne dla nich bezpieczniejszymi i skuteczniejszymi). W dyskusji na tym rozwiązaniem spotkałem jeszcze sporo komentarzy sugerujących, że to właśnie niedobór pieniędzy w obrocie jest sprawcą wszystkich polskich nieszczęść i biedy. Gdyby ludzie mieli więcej pieniędzy to by … itd.

    BTW. Proszę nie sądzić, że jestem zwolennikiem tych pomysłów. Ja je tylko cytuję by pobudzić dyskusję. Mój pogląd jest raczej bliższy temu co pisał dyspensor.

  10. @cynik9

    Ja prepraszam, ze troche off-topic, ale skoro juz zeszlo na temat obsady stanowisk w rzadzie, to ja mam pytanie, czy w PL jest chociazby jakis projekt stworzenia partii libertarianskiej? Blogow libertarianskich cale mnostwo, czytelnikow az sie roi, a jakby czlowiek chcial wybrac partie o podobnych pogladach, to na kogo ma zaglosowac? Czemu od partii socjalistycznych az sie roi, a libertarianskiej nie ma zadnej?

  11. Ciekawi mnie, czy nasz NBP zakończył leasing złota, czy też pożyczył go, jak głoszą plotki, zydowskim spekulantom z Londynu

  12. Cóż… Szczerze mówiąc zmartwił mnie ten tekst, gdyż ja zbieram pieniądze dla kogoś dla mnie bliskiego na dobre studia. tym właśnie piszę na blogu. Jednym z największych kandydatów była wspomniana uczelnia w USA, a mianowicie Harvard Business School. Jednak szanowny Pan Profesor chyba nie wie o czym mówi, albo pomylił się, że 1. kwietnia mamy już za sobą…

    Jeżeli zostało to potraktowane naprawdę to tylko modlić się w Polsce o większy rozsądek.

    pozdrawiam Cię, cynik9!

  13. Z przytoczonego wyżej artykułu: „(…) europejskie banki centralne stopniowo zmniejszały sprzedaż złota, zgodnie z porozumieniem z 1999 roku, mającym zapobiec zalaniu rynków złotem, po tym jak ceny gwałtownie spadły, kiedy Wielka Brytania zdecydowała się sprzedać część swoich rezerw.” – Teraz już wiemy, kto najbardziej troszczył się o godziwe ceny złota! Nie ma absurdu, którego propaganda nie spróbuje nam wcisnąć. Prawda wygląda tak: https://tinyurl.com/cs6wbz

  14. @anonimowi:
    Uprasza się o przeczytanie regulaminu!!!
    Dyskusja przy tym poście aż prosi aby anonimowi wybrali sobie jakąś bardziej subtelną tożsamość, choćby anonimowy+{dzień urodzin}… !!!

  15. BZDURA:

    „„inwestować”. Zwrot z inwestycji minus 3% jest wciąż o niebo lepszy niż minus 100%!”
    Skoro 1 na 10 to statystycznie 10%++ a nie 100%.

    Chyba, że Kowalski ma tylko pechowe studolarówki.

    amen

  16. Ad 2

    Odnosiłem się tylko do propozycji Mankiwa. I wtedy tak nie jest. Wręcz przeciwnie, w deflacji ten kto ma gotówkę jest królem, a w inflacji odwrotnie. Jak jest deflacja to gotówka rośnie na wartości.

    Ad 3 Tak jak pisałem – komentuję tylko propozycję Mankiwa, a nie jego studenta

    Ad 4.
    Kartach kedytowych chyba. I owszem, to się zgadza. Ale mówimy o tym co jest teraz. Wcześmiej deflacji nie było.

    Ad 5. Kryzys ma oczywiści podłoże strukturalne, a nie finansowe. Do czego dojdą, za jakieś 20 lat.

    Pomysł studenta spowoduje powrót do złota. Bo neguje jedną z funcji pieniądza, jako środka gromadzenia wartości. A swoją drogą, muszą być nieźle zdesperowani, że oficjalnie takie rzeczy głoszą.

  17. off topic

    Straszak ze sprzedażą złota przez IMF będzie śmieszył jeszcze bardziej:

    Gold futures rose Friday, marking their first week of gains in five, boosted by news that China has nearly doubled its gold reserves since 2003 to the world’s fifth largest. Copper slumped 6.5% this week on economic fears.
    China has increased its gold reserves by 76% in six years to 1,054 tons, the official Xinhua News Agency reported, citing the head of the State Administration of Foreign Exchange. The country has now the fifth- largest gold stockpile by country, behind Italy’s 2,451.8 tons, according to data compiled by the World Gold Council
    .

  18. Dzień dobry,

    W praktyce z PRL znamy kartki, a jakby pogrzebać po historiach różnych komunistycznych reżimów, to znajdzie się więcej monetarnych pomysłów dla Mr. Obamy.

    Może każdy podatnik powinien być w stanie się rozliczyć w skarbówce z paragonów za kwotę równą swoim zarobkom? W ZSRR taki patent był wprowadzony w ramach walki z szarą strefą, ale do walki z oszczędzaniem też się nada.

  19. @anonimowy

    Ależ zrozumiałem.

    Ad 1 masz rację

    Ad 2 nie masz racji w wypadku oszczędności gotówkowych. W przypadku deflacji zyskuje ten, kto oszczędza, w przypadku inflacji zyskuje ten, kto pierwszy ma dostęp do nowo wydrukowanego pieniądza. W opisanym systemie przegrywa ten, kto ma gotówkę.

    Ad 3 zarobki rosną, ale oszczędności gotówkowe nie, ponieważ część gotówki zostaje unieważniona. Co więcej, jeśli schemat z numerem seryjnym zostaje przeprowadzony, to niektórzy mają większego pecha, niż inni, co w ogóle jest absurdem.

    Ad 4. Oprocentowanie kredytów na kartach podatkowych gwałtownie skoczyło w USA w ostatnich latach, pomimo zmniejszonych kosztów międzybankowych. O tym pisałem, a nie o Polsce.

    Ad 5. Walka z inflacją i walka z deflacją nie jest odniesieniem do źródła problemu (napompowane sztucznie rynki kredytów i derywatyw, efekt kreatywnej księgowości w systemie legalizującym produkcję pieniędzy z prawie niczego), tylko reakcją na symptom. Dopóki nie zostanie uznane źródło problemu, to wszelkie manipulacje inflacja/deflacja będą równie skuteczne jak leczenie raka środkami przeciwbólowymi.

    Dla mnie ten pomysł studenta jest świetnym sposobem na zrealizowanie społeczeństwa bezgotówkowego. Efekt uboczny będzie taki, że ludzie zaczną coraz częściej uprawiać różnego rodzaju bartery i pojawi się czarny rynek. A być może nawet całkiem sprytni poligrafowie będą w stanie przerobić numery seryjne na banknotach.

  20. @ dyspensor nie zrozumiałeś:
    1. Te 3% trzeba oddać, jeśli się zaciągnęło pożyczkę. Nawet jeśli stopa nominalna wynosi minus 2%. I jest to ciężej zrobić w arunkach deflacji.
    2. Te 3% także dotyczy oszczędności. Oczywiście gdyby nominalna stopa procentowa wynosiła 0% to oszczędności rosłyby realnie o 5% (deflacja).
    3. Zarobki realne (jeśli nie ma korekty zarobków nominalnych)rosną o 5%.
    4. Nie mieszaj USA z Polską. U nas deflacji nie ma. Jest natomiast inflacja. I stąd u nas te 20% w bankach. W USA tak nie jest.
    5. Z deflacją jest znacznie trudniej walczyć niż z inflacją, o czym przekonała się Japonia w latach 90.

  21. @anonimowy

    To co piszesz byłoby prawdą, gdyby tylko od długów odpisywano 3% rocznie, a nie od zarobków i oszczędności.

    Acha, patrząc na to, co się dzieje teraz, to przeciętny Kowalski z banku i tak będzie pożyczał na 20%, więc to wszystko ma na celu sztuczną stymulację gospodarki, która upomina się o „korekcję” sztucznie napompowanych bąbli spekulacyjnych.

    To walka z symptomem, a nie próba dotarcia do źródła problemu.

  22. Drodzy moi nie znacie się niestety na ekonomii. Propozycja Mankiwa ma głęboki sens i nie jest to wcale żart. Kluczem do zagadki jest rozróżnienie pomiędzy nominalnymi a realnymi stopami procentowymi. W przypadku inflacji większość wie o co chodzi, natomiast w przypadku deflacji czyli tego co się dzieje w USA jak widać nie. Otóż jeśli mamy deflację to sprawa wygląda tak: Załóżmy że deflacja wynosi 5% rocznie – czyli ogólny poziom cen spadł o 5% w ciągu roku. Stopa procentowa nominalna wynosi 0%. Czyli musi się oddać dokładnie tyle pieniędzy ile się pożyczyło. W tym przypadku stopa realna jest wysoka i wynosi 5% rocznie. Bo ta sama ilość pieniędzy jest warta 5% więcej. Zatem jeśli nominalna stopa procentowa będzie wynosić minus 2%, to realna i tak będzie dodatnia i będzie wynosiła 3%. Więc pomysł Mankiwa jak widzicie ma sens. Mam nadzieję, że wyjaśniłem to jasno. Pozdrawiam.

  23. Ziemia do dyskutantów 🙂

    @Piotr
    USA nie potrzebują paliwa – Minutemany i Tridenty są na paliwo stałe, i jest ich dość aby dowolne państwo które złapie USA za jaja zmienić w krematorium. I nikt nie jest samobójcą, a szczególnie Chińczycy bo wiedzą dobrze że topiąc USA poszliby na dno razem z nimi.

    @dyspensor
    Pewne są tylko śmierć i podatki. Koncerny farmaceutyczne nie muszą zbankrutować, wiec tego nie zrobią – bo po co ? Dużo bardziej prawdopodobny jest scenariusz, że za kilkadziesiąt lat medycznie wrócimy do czasów wiktoriańskich, bo sami sobie wygenerujemy na tyle problemów, że PRAWIE WSZYSKICH już nie będzie stać na leczenie czegokolwiek.

  24. @RG & @cynik
    "tylko 90%" żeby nadal można było uchodzić za rząd "liberalny". Przecież 100% (i więcej) klasyfikowałoby do "komunistów" he, he ;)))

    @cynik (wcześniej)
    co do wyrzucenia TV (jeszcze nikogo nie udało mi się nakłonić (oprócz własnej "podstawowej komórki społecznej") do odcięcia się od telewizorni. Ja nie wiem co ci ludzie w tym widzą, że nic nie widzą gdy patrzą…

  25. @anonim

    Nie było nic o taniejących towarach, tylko o malejącej wartości pieniądza. To raczej spadek siły nabywczej i sztuczne pompowanie popytu, czyli dokładnie to, co proponenci ekonomii opartej na wydawaniu i kredycie zamiast na oszczędzaniu chcieli nam wcisnąć przez ostanie sto lat, jak nie więcej.

  26. @ dyspensor

    Pieniądz (tak myślę) służy do rozliczenia ludzkiej pracy. Jeżeli dziś pracuję za równowartość pewnej ilości towarów ale zamierzam je „odebrać” z rynku w przyszłości to w sumie obojętne jest jak się rozliczę, mogę mieć obcięte kupony ale równocześnie nabywam towar nominalnie tańszy. To może inny przykład; ktoś 10 lat temu pracował za 1000 minut rozmów telefonem komórkowym ale chce je wykorzystać teraz. Jak to rozliczyć? W przykładzie Pana Jacka pieniądz jest swego rodzaju opcją na (taniejące) towary.

  27. @rNext: Wystarczy wprowadzić np. 90% podatek dochodowy z możliwością odliczania zakupów wszystkiego co nie jest żywnością ;))
    @RG: a dlaczego nie wprowadzić podatku dochodowego 100% z odliczaniem

    Aaa, widze tu innych oprócz {Łosia} kandydatów do pracy w rządzie. Albo do Harwarda, sam już nie wiem… Po co od podatku 100% jeszcze coś odliczać? 😉

  28. @anonimowy od medycyny

    Na razie trend jest taki, że leki i operacje kosztują coraz więcej, aby pokryć koszty procesów związanych z efektami ubocznymi leków…

    Opieka medyczna i koncerny farmaceutyczne to kolejna bańka, która za jakiś czas musi pęknąć, ponieważ ten oligopol za bardzo zachłysnął się kasą (nie wchodząc w temat eugeniki). Dzisiejszy Dziennik pisze o tym, jak próbują blokować tańsze „Zamienniki” leków, żeby naciągać państwo i podatników na większe refundacje.

    Oczywiście wszystko w imię naszego zdrowia i bezpieczeństwa.

  29. @rNext – a dlaczego nie wprowadzić podatku dochodowego 100% z odliczaniem wszystkiego co niezbędne do życia? Jak ktoś nie odliczy znaczy że nic nie potrzebuje, zatem pieniądze trzeba mu zabrać.

  30. Anonimowy z konserwami
    Dojdzie do tego, że będziesz jadł te konserwy do końca życia. Sorki ale ja wole świeże pożywienie, póki nie muszę jeść produktów konserwowych.
    Grzegorz

  31. Może zasugerowałem sie troche zapisem o gromadzeniu żywności na blogu DOXA ;)?

  32. Akurat te konserwy z biedroni okazały sie bardzo smaczne, leżą sobie w piwnicy i co jakis czas sobie podciągne..100 sztuk to nie za dużo..na jakies pół roku 😉 Co za różnica i tak trzeba kupowac cos do jedzenia….

  33. Jak się sprawy tak potoczą jak przewidujecie to będziemy mieli takie szanse jak żydzi w Treblince na przeżycie.
    Grzegorz

  34. pomysł z wygasaniem serii banknotów jest zbyt skomplikowany. Wystarczy wprowadzić np. 90% podatek dochodowy z możliwością odliczania zakupów wszystkiego co nie jest żywnością ;))

  35. liberalny rzad chyba masz na mysli liberalizm w rozumieniu amerykańskim czyli lewicowy rząd
    tak wiec nie ma takiego zła którego nie popełnił by lewicowy rzad w poszukiwaniu zródeł finansowania swojego aparatu

  36. @Luk: Wszędzie mowa o kryzysie. Kryzys, kryzys, kryzys. Czytając m.in. tego bloga coraz więcej wiem i rzoumiem. Tylko co mi to daje oprócz świadomości bycia dymanym? Jak się zabezpieczyć przed kryzysem?
    Ja bym zaczął od inwestycji pozytywnej: wyrzucenia telewizora na szmelc. (:-)) Poza tym dużo czytać internet, dopóki wolno, i myśleć. Wyrobić sobie własną krytyczną opinię na rzeczy i dojść do własnych konkluzji. Nie oczekiwać niczego od państwa i niczego od ekspertów obiecujących gotowe cudowne recepty na problemy czy listę gorących tipów. Inwestycyjnie: dopasować swoje kroki do własnych przekonań, jw. Przede wszystkim nie tracić bo w kryzysie wygrywa ten kto straci najmniej. Na zyski przyjdzie jeszcze czas ale trzeba zachowac do tego suchego prochu.

    Po drugiej stronie nie wpadać w przesadę jak drogi kolega wyżej z konserwami..;-) Kryzys generuje przede wszystkim szanse, jest przez to netto zjawiskiem *pozytywnym*.

  37. Przypomnijmy cytat:
    „Nie ma takiego łajdactwa czy zbrodni, której nie popełniłby skądinąd liberalny i łagodny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy”
    (nie pamiętam autora)
    TKJ

  38. Wszędzie mowa o kryzysie. Kryzys, kryzys, kryzys. Czytając m.in. tego bloga coraz więcej wiem i rzoumiem. Tylko co mi to daje oprócz świadomości bycia dymanym? Jak się zabezpieczyć przed kryzysem? Jakie kroki podjąć? Gdzie lokować swoje oszczędności?

  39. Na pomysł przedstawiony przez Pana Jacka można spojrzeć i odwrotnie na takim przykładzie. Wykonanie kuracji ratującej życie kosztuje powiedzmy 100.000 $. Trzymam te pieniądze pod materacem „na czarną godzinę”. Przez klika lat postęp w medycynie jest taki, że kuracja dająca taki sam efekt kosztuje mniej. I zdarza się, że przychodzi „czarna godzina” i muszę pieniądze przeznaczyć na leczenie. Mam ich mniej ale i tak osiągam ten sam efekt. Więc w czym problem z kuponami?

  40. po 2011 konserwy będą wciąż smaczne, chłopaki ostatnio zjedli konserwy Wermachtu i przeżyli. Ale ja bym dokupił z tonę makaronu. W końcu zapasy żywności na świecie są najniższe od 50 lat a banksterzy szykują balona na derywatywach na żywności co spowoduje wzrost cen i głód.

  41. @jacek

    No dobrze, ale w jaki sposób miałoby to chronić przed spekulacją, która i tak odbywa się bez wykorzystania pieniądza papierowego?

    Wydawało mi się, że problemem jest fikcyjny kapitał i oszukiwanie poprzez sprzedawanie czegoś, czego się nie ma?

  42. Kiedyś na pewnym forum czytałem inne rozwiązanie. Forum nazywało się eufemistycznie „Nową Ekonomią” czy jakoś tak. W większości był to odgrzewany lewcko-socjalistyczny bełkot, czasem okraczony jakimś oryginalniejszym wtrętem. I tam właśnie padł pomysł nad którym dyskutanci dyskutowali całkiem na poważnie.
    W celu walki ze spekulantami okradającymi porządnie pracującą ludność postulowano tam wprowadzenie banknotów o okresowej ważności. Miałby taki banknot okres ważności np. 5 lat i składał się z 5 części – kuponów. Co rok jeden kupon traciłby ważność i banknot stawałby się o 1/5 mniej warty. Np. 100 dolarów po roku warte byłoby 80, po dwóch 60 itd. To lepsze i praktyczniejsze niż maszynka do losowania, ale aż się boję to tutaj pisać żeby przypadkiem ktoś z jakiegoś rządu nie przeczytał 🙂

  43. Makaron ma krótszą datę przydatności. Nie przejesz, chyba że sprzedasz znajomym…

  44. po 2011 konserwy będą wciąż smaczne, chłopaki ostatnio zjedli konserwy Wermachtu i przeżyli. Ale ja bym dokupił z tonę makaronu. W końcu zapasy żywności na świecie są najniższe od 50 lat a banksterzy szykują balona na derywatywach na żywności co spowoduje wzrost cen i głód.

  45. „Hi hi, smiejecie się, włąsnie kupiłem ok 100 konserw , ważnosć do 2011r ;”.
    Co się stanie z tymi konserwami po 2011 roku?

  46. @Łoś: Mozna by np. stworzyc caly przemyslJa bym takich pomysłów nie wysuwał bo jeszcze do rządu wezmą… ;-D

  47. Nie tak szybko ze złotem.

    Z USA samoloty latają do Chin, do Emiratów, do Indii i do wielu krajów, gdzie się da zdeponować złoto, na którym rząd USA nie położy łapy.

    Poza tym Chiny są zbyt duże i zbyt silne (mają bombę atomową) na „wprowadzenie demokracji” jak w Iraku.

    Co więcej jak tylko poczują zagrożenie to wrzuca na rynek międzynarodowy obligacje USA powodując gigantyczny kryzys/spadek dolara i USA mogą nie mieć na paliwo.

  48. Uwazam, ze pomysl jest piekny. Tylko czekac na kogos, kto go rozszerzy. Mozna by np. stworzyc caly przemysl produkujacy przenosne maszynki do losowania i potem kazdorazowo przy transakcji nad kazdym banknotem urzadzaloby sie losowanie, czy jest on jeszcze wazny i mozna by nim zaplacic, czy tez niestety nie. Swoja droga to jakies 1-2 lata temu smial sie Pan z Zimbabwe, a tu sie okazuje, ze do Gideona Gono nie jeden profesor z Harvarda na lekcje ekonomii chadzal.

  49. No tak, skoro i złoto mogą skonfiskować, pozostaje inwestycja w konserwy o dłuższym czasie przydatnosci…Hi hi, smiejecie się, włąsnie kupiłem ok 100 konserw , ważnosć do 2011r 😉

  50. Jak beda chcieli okrasc to i tak okradna, i to w majestacie swiezo zmienionego prawa.
    Pytanie, co nastapi pozniej.

  51. „Za jakiś czas dotrze też co innego – że jedynym lekarstwem na terroryzm „negatywnych stóp” może być sztabka złota której pomysłowy student Mankiwa nie wykasuje na odległość.”

    Cyniku, czyżbyś nie pamiętał o Emergency Banking Act z 1933 roku? Wtedy z oszczędnościami w złocie rząd USA sobie świetnie poradził… niestety.

  52. Uwaga studenta wygląda na kpinę, którą niestety ktoś (pan profesor) chyba wziął na serio. Nawet jeśli to prowokacja i eksperyment myślowy, to już wzięcie choć trochę na serio tej uwagi, jest przejawem bezkresnej głupoty i braku krzty wyobraźni.

  53. Cyniku, jesteś wielkim optymistą.

    Zanim do przeciętnego Kowalskiego dotrze, że powinien zainwestować w coś namacalnego, rząd wyśle go na wojnę z Rosją i Chinami.

Comments are closed.