Kogo wspierać ma emeryt

czyli o wspieraniu „przedsiębiorczości”

W artykule Środki OFE powinny wspierać nasze firmy (Rzepa 17.04.2009) panowie Cezary Mech i Paweł Pelc chwycili biało czerwone chorągiewki i idą na pomoc państwu polskiemu. Okazuje się że państwo jest zagrożone procesem sądowym jaki wytoczyła mu Komisja Europejska. Chodzi o regulacje dotyczące inwestycji zagranicznych otwartych funduszy emerytalnych (OFEs). Unia chce aby OFEs mogły inwestować poza granicami PL. Pp. Mech i Pelc są temu przeciwni.

W DwuGroszach nasze sympatie leżą konsekwentnie po stronie libertariańskich swobód indywidualnego obywatela i inwestora. Co do sympatii na linii euro imperium – kraj też nikt nie powinien mieć wątpliwości; jest to jednak w tym przypadku tor boczny. I jak się okazuje w przypadku pp. Mecha I Pelca, także ślepy.

Od dawna postulowaliśmy aby przyszły emeryt pozostał właścicielem i dysponentem ściągniętych z niego przymusowo składek w drugim filarze emerytalnym. Nie jest to żadna nowość, są na to gotowe recepty, kapitał może być zarządzany przez wskazane firmy bądź przez samego zainteresowanego, o ile czuje się do tego na siłach. Nikt też nie proponuje aby obywatel miał swobodę wcześniejszego wycofania gromadzonych w celu emerytalnym środków.
Jednak środki te co do zasady powinny należeć do niego, a nie do państwa, i być pod jego kontrolą, a nie pod kontrolą państwa. Przyszły emeryt powinien mieć swobodę wyboru komu powierzyć zarządzanie tym kapitałem, a następnie u kogo jakie świadczenie emerytalne za gromadzoną sumę nabyć. Państwu nic do tego. Chodzi tu o sprawę kluczową – szacunku dla prywatnej własności i wolności indywidualnego wyboru.

Oba te postulaty państwo sabotuje. Naginając idee reformy emerytalnej z 1999 w swoją stronę (szczegółowe przepisy powstały znacznie później) efektywnie przywłaszczyło sobie zbierane w OFEs środki. W zamian obiecało przymusową wypłatę emerytalnej kroplówki w jednostronnie ustalonej wysokości. Emeryt nie zobaczy więc nigdy swojego kapitału w całości. Nie będzie mu nigdy dane go wziąć i nabyć za niego takie świadczenie emerytalne na wolnym rynku jakie chce i na jakie go stać. Pozostanie na zawsze zakładnikiem ZUSu i niewolnikiem któremu państwo będzie dozować część jego własnego kapitału a resztę ukradnie.

Oprócz okupionej wysoką opłatą możliwości zmiany OFE przyszły emeryt nie ma też żadnego wpływu na to jak OFE lokuje jego środki. Państwo ze swojej strony zabraniające OFEs inwestowania zagranicą dodatkowo zawęża inwestycyjne wybory do jednego, niestabilnego rynku wschodzącego jakim jest Polska. Owszem, inwestycyjne zwroty przy dobrej pogodzie mogą tu być wysokie. Jednak w przypadku dekoniunktury, jak obecnie, dojść musi do proporcjonalnych, jeżących włosy na głowie, strat. OFEs straciły w obecnym kryzysie połowę swojej wartości. Ich koncentracja na jednym rynku doprowadziła do anihilacji znacznej części oszczędności milionów przyszłych emerytów. Odbudowa tych strat zajmie najpewniej lata, i to przy założeniu że po wieloletniej hossie nie nastąpi podobnie długowieczna bessa. Do strat tej wielkości żaden myślący a mający możliwość dywersyfikacji inwestor nigdy by nie dopuścił.

Najwyraźniej pp. Mech i Pelc nic złego w zawłaszczeniu funduszy OFEs przez państwo nie widzą. Dr. Cezary Mech jako były prezes Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi mógł z pewnością wiele zrobić aby do tego nie dopuścić Nie zrobił jednak nic. Jako były wiceminister finansów i, odpowiednio, były zastępca przewodniczącego Komisji Papierów Wartościowych i Giełd pp. Mech i Pelc najwyraźniej też nie widzieli żadnego systemowego ryzyka zdziesiątkowania zgromadzonych w jednym miejscu funduszy emerytalnych. Nawet dzisiaj, po tąpnięciu które przycięło te fundusze o połowę, nadal nie widzą nic złego w ograniczaniu spektrum inwestycyjnego dla reszty która z nich pozostała.

Straty OFEs autorzy zwalają na bliżej nieokreślone “działania deregulacyjne” które “doprowadziły do obecnie obserwowanych strat ponoszonych przez inwestorów i fundusze, w tym emerytalne, na całym świecie”. No dobrze, kto poniósł straty ten poniósł, głównie ci którzy byli w akcjach. Ale gdyby przyszły emeryt w Polsce nie był przymocowanym postronkiem do palika baranem strzyżonym przez państwo i przez zagranicznych sponsorów OFEs nie trwałby jak baran w akcjach. Gdyby mógł choć w minimalnym choć stopniu manewrować swoim kapitałem straty byłyby o wiele mniejsze. Mający tę możliwość inwestor, bądź wybrany przez niego menadżer, na długo przed krachem schroniłby w bezpieczeństwo gotówki, aby nie wspomnieć już o bardziej wyrafinowanej dywersyfikacji na przykład w złoto czy w nieruchomości. Tymczasem państwo i monokultura OFEs uniemożliwiły podjęcie jakiegokolwiek manewru zaradczego.

Interesujący w artykule jest wątek “wspierania przedsiębiorczości”. “Inwestycje zagraniczne OFE w wymiarze finansowym oznaczają, że pieniądze polskich ubezpieczonych finansowałyby zagraniczne zapotrzebowanie kredytowe” – piszą autorzy. “W celu wzmocnienia krajowej gospodarki uznano, że OFE mogą inwestować w akcje, a więc w aktywa o wyższym ryzyku…. Akceptacja wyższego ryzyka ponoszonego przez polskich ubezpieczonych jest związana z chęcią finansowego wsparcia polskiej przedsiębiorczości.“

Nie bardzo wiadomo po co uderzać w mentorstwo o podwyższonym ryzyku skoro na całym świecie fundusze emerytalne powszechnie inwestują w akcje. Głównym czynnikiem ryzyka nie są wcale akcje. Jest nim sztywny, narzucony przez państwo gorset w co wolno inwestować a w co nie. Troska autorów o “ pieniądze polskich ubezpieczonych” jest w tym kontekście o tyle nieszczera że to właśnie państwo aktywnie pomogło się im z nimi rozstać. Czy teraz kapitał ten inwestowany jest bardziej czy mniej sensownie ma dla nich jedynie znaczenie drugorzędne. A już kompletnie bez znaczenia jest dla nich gdzie za ich pieniądze przedsiębiorczość chcą wpierać pp. Mech i Pelc.

Pomińmy już kwestię jak dalece inwestowanie na zdominowanej przez wielkie banki GPW może podchodzić pod “wspieranie przedsiębiorczości”. Naszym zdaniem tylko w stopniu nie większym niż “wspieraniem przedsiębiorczości” przez te same banki były głośne ostatnio opcje walutowe wciskane wielu przedsiębiorstwom. Jednak nawet gdyby nie chodziło o kierowanie pieniędzy emerytów na GPW lecz w jakiś fundusz venture capital gdzie mowa o “wspieraniu przedsiębiorczości” miałaby więcej sensu nadal budziłoby to obiekcje.

Chodzi o to że nic nie przeszkadza pp. Mechowi i Pelcowi wspierać polską przedsiębiorczość z własnego portfela. Ale jakie prawo ma państwo zmuszać innych do wspierania czegokolwiek ich własnym kapitałem odłożonym na emeryturę? Czemu nie dać się po prostu wypowiedzieć samym zainteresowanym? Innymi słowy, czemu nie odwiązać strzyżonego barana z postronka OFEs i niech sobie swobodnie wybierze gdzie zieleńsza jest łąka i co chce wspierać? Może akurat polskiemu emerytowi wspieranie jakiejkolwiek przedsiębiorczości, w tym i polskiej, zwisa i powiewa? Może interesuje go tylko jak najwyższa emerytura za X lat dla siebie? I to zakupiona za własny kapitał w dowolnym kraju Y? I do tego wydawana pod palmami w jeszcze innym? Czy jest w tym coś nagannego? A skoro najefektywniejszą drogą do tego byłoby wspieranie przedsiębiorczości w Pernambuco a nie w Polsce to takie jest jego święte prawo. Inwestycje pomieszane z patriotyzmem rzadko tworzą strawną papkę.

Dalej dowiadujemy się że “rewolucyjna zmiana w systemie emerytalnym polega na przerzuceniu odpowiedzialności za efektywność działania funduszy emerytalnych na rozproszonych oszczędzających. Sprawia to, że inwestycje OFE nie powinny następować poza jurysdykcją nadzoru państwa polskiego”.

Wzmianka o przyszłych emerytach na których podobno przerzucono odpowiedzialność za efektywność funkcjonowania OFEs jest najprawdopodobniej nietrafionym żartem. W rzeczywistości przyszły emeryt nie ma ani żadnej odpowiedzialności za “efektywność” funduszy ani nie ma nic do powiedzenia o tym co fundusze robią z kapitałem. A skoro nie ma na nic wpływu i nie o jego kapitał dłużej chodzi bo go i tak już więcej nie zobaczy to jest mu dokładnie wszystko jedno czy kapitał ten inwestowany jest w jurysdykcji polskiej czy w chińskiej (aktualnie nie taki zły wybór..). Tak jak gościowi któremu zwinęli właśnie samochód jest dokładnie obojętne w dziupli pod czyją jurysdykcją go rozbierają. Jedyne więc co może podchodzić pod rewolucyjne w tym wywodzie jest sama logika Kalego. Jak państwo potrzebować szmalu i wycisnąć go z emerytów to dobrze. Ale jak państwo dostać ekierką po łapie bo nie dzielić się tym szmalem z EU to źle.

Na szczęście w dalszej części artykułu wywody stają się mniej rewolucyjne. I tak dowiadujemy się o co tak naprawdę chodziło z OFEs od samego początku – o pomoc dla giełdy. “OFE miały sprzyjać rozwojowi krajowego rynku kapitałowego” piszą autorzy. Skoro tak to sukces w tej dziedzinie przerósł najwyraźniej oczekiwania. OFEs nie tylko pomogły prowincjonalnej giełdzie w Warszawie stanąć na nogi. Stały się po prostu jej połową! Tyle że jest to niezupełnie powód do chwały. Właśnie dzięki tej koncentracji ryzyka w jednym miejscu połowa polskich emerytur, dużo wcześniej niż ich właściciele, przeniosła się do św. Piotra.

Teraz nawet tego co z nich pozostało pp. Mech i Pelc nie chcą wypuścić zagranicę bo “inwestycje zagraniczne OFE oznaczają, że pieniądze polskich ubezpieczonych finansowałyby zagraniczne zapotrzebowanie kredytowe”. Pewnie że by finansowały. Inwestycja na ogół po to jest aby coś finansować. Jednak znowu przesadna troska o pieniądze polskich ubezpieczonych nie pozwala autorom postawić sprawy jasno. Czemu nie zapytać się samych zainteresowanych co sami chcą finansować? Drogi emerycie, czy chcesz wyższej emerytury poprzez dywersyfikację i finansowanie wielu rzeczy w wielu miejscach? Czy też wybierasz patriotyczne inwestowanie wszystkich jajek w jednym koszyku? Niepotrzebne skreślić.

Na wypadek gdyby ktoś mimo wszystko wybrał jednak wyższą emeryturę pp. Mech i Pelc wyciągają jeszcze inny straszak – rzekomą ekspertyzę domowych ekspertów wobec czyhających zagranicą wilków. “Zarządzający mają znaczącą wiedzę o aktywach krajowych, nie mają jej, by efektywnie konkurować z innymi na rynkach zagranicznych” – twierdzą. Otóż nie bardzo wiadomo skąd w ogóle wniosek że czerwone krawaty w OFEs na wachcie których aktywa stopniały o połowę w ogóle mają jakąś wiedzę. Bardziej pod ręką byłaby chyba konkluzja odwrotna. A skoro tak to wynik zarządzania przez nich kapitałem, czy to w kraju czy zagranicą, będzie dokładnie taki sam. Nie bardzo też wiadomo czemu nie można wynająć do zarządzania kapitałem ulokowanym zagranicą jakiegoś zagranicznego specjalisty. Czy rzeczywiście trzeba do tego wozić ze sobą w walizkach czerwone krawaty z Warszawy?

No i wreszcie sedno rzeczy. Porzucając patriotyczną retorykę o inwestorach pozbawionych wprawdzie własnych funduszy ale za to dźwigających brzemię odpowiedzialności za “fundusze” autorzy na koniec odkrywają karty o co naprawdę chodzi. Chodzi mianowicie o eksport kapitału:

“Eksport kapitału z kraju będącego jego importerem powiększa jego ryzyko i odbija się na wzroście jego ceny, nie pomagając ubezpieczonym, gdyż oni, będąc rezydentami, znacząco je neutralizują. Wyższa cena kapitału zarówno po stronie instrumentów pozbawionych ryzyka, jak i typu udziałowego powoduje, że w ocenie opłacalności inwestycji produkcyjnych przepływy gotówkowe są dzielone przez wyższą stopę dyskonta, powodując, że wiele projektów inwestycyjnych jest nieopłacalnych, co prowadzi do wyhamowywania procesu rozwoju kraju.”

Okay, tutaj mała pauza bo tacy smart jak Mech i Pelc to my w DwuGroszach nie jesteśmy… Musimy się więc trochę zastanowić o co tu może chodzić… Chyba mniej więcej o to: jak pół kapitału zwieje to pozostała połowa będzie znacznie lepiej traktowana. Vide – stanie się znacznie droższa. Bingo. Byłby to benefis dla każdego posiadacza kapitału, w tym dla przyszłego emeryta o którego pieniądze podobno tutaj chodzi? Byłby. Bingo. Ale byłoby to złe dla zadłużonego państwa? Aaaa, i tutaj jest pies pogrzebany… Dlatego barany nie mogą zostać odwiązane od palików. I dlatego państwo nie może przestać ich strzyc, kropka. Tylko po co były te wcześniejsze ozdobniki o wspieraniu przedsiębiorczości itd.?

Mamy wątpliwości czy myślący inwestor i przyszły emeryt da się przekonać do argumentów pp. Mecha i Pelca. Z jego perspektywy relewantne jest tylko to kto go, aby tak to mało dyplomatycznie ująć, dyma mniej skutecznie. Opaska narodowa czy też unijne kółko z drutu kolczastego na niebieskim tle jest tutaj tylko czynnikiem wtórnym. W tym akurat przypadku Unia stoi zdecydowanie na wyższym gruncie i mamy nadzieję że przeważy w sądzie a państwo polskie przegra. I przegra w interesie polskiego emeryta.

©2009 cynik9

20 thoughts on “Kogo wspierać ma emeryt

  1. Generalnie i tak uważam, że te pieniądze (w OFE) są na zmarnowanie, więc jeśli już koniecznie to niech się zmarnują w Polsce.

  2. @centrala
    >Generalnie rzecz biorąc
    >w systemie emerytalnym
    >chodzi o to aby w jakiś
    >sposób zapewnić osobom w
    >wieku poprodukcyjnym
    >możliwość konsumowania
    >produktów…

    Tez tak myslalem. Wrecz bylem przekonany, ze o to chodzi, tylko ze rzadowi nie wychodzi z przyczyn obiektywnych. Potem jednak sprawe przemyslalem i doszedlem do wniosku, ze chodzi o to, zeby ludzi okrasc i ze rzadowi to doskonale wychodzi. Zacznij proces myslowy od odpowiedzi na proste pytanie. Czemu otoz skladke przeznaczona dla OFE musisz najpierw wplacac do ZUS? Przeciez w koncu chyba jestes na tyle gramotny, ze moglbys ja od razu wplacac do OFE.

  3. Zauważyłem, że w wielu dyskusjach (nie tylko na tym forum) dotyczących systemu emerytalnego zwracana jest uwaga na swego rodzaju konflikt interesów między odkładającymi składkę na przyszłą emeryturę a zarządzającymi tymi składkami (ZUS, OFE etc.). A jak by wyglądała sytuacja funduszu emerytalnego składającego się z samych aniołów, próbującego „ugrać” na rynku jak najwięcej dla swoich udziałowców – emerytów. Kto by na tym tracił?
    Taki przykład: fundusz emerytalny wykupuje (systematycznie przez wiele lat) udziały (większościowe) we wszystkich polskich elektrowniach oraz kopalniach węgla. Sprzedając energię elektryczną należałoby kalkulować ceny tak aby pokryć koszty produkcji oraz dywidendę (emeryturę) dla emerytów. Czyli w cenie energii zawarty były „podatek” (niemały) na emeryta. Czym by to się różniło od obecnego haraczu ściąganego przez ZUS? Czy tylko konstrukcją prawną?
    Może obecne składki należy rozumieć jako swego rodzaju „wykupienie udziałów we wszystkich przedsięwzięciach (obecnych i przyszłych)”?

  4. @ Centrala,

    od strony statystycznej masz rację. Większość nie pomnoży środków lepiej niż wyniesie spadek wartości pieniądza a może to nawet zrobi gorzej. Państwo przejmując ten obowiązek, pieniędzy nie mnoży ale w przyszłości powinno być w stanie dopłacić różnicę w cenie nabywczej wpłaconych składek, tak byśmy wyszli na zero, statystycznie. Przy tej okazji nastąpi redystrybucja dochodu, czyli osoby „posiadające” większe środki w ZUS i OFE, otrzymają od państwa mniejszą dopłatę niż osoby, z których ściągano najmniej i najmniej uzbierały.

    Tutaj zderzają się dwa sposoby myślenia, obywatela zdającego się na państwo z chcącym samodzielnie dbać o swój los. Wydaje się, że państwo w żadnej mierze nie będzie wspierało obywateli, którzy chcą samodzielnie inwestować pieniądze ulokowane w ZUS i OFE bo państwo nie jest zainteresowane zmniejszaniem swojej roli w życiu obywateli.

    Dlatego jedynym sposobem na uniezależnienie się od państwa jest dodatkowe oszczędzanie, co niestety oznacza w praktyce płacenie dwa razy za to samo. Ile jest osób, które będąc ubezpieczone, korzystają z prywatnej opieki zdrowotnej? Tak samo to będzie wyglądało z emeryturą państwową i koniecznością samodzielnego oszczędzania na lata spoczynku zawodowego.

  5. @TJ Łoś
    A skad pewnosc, ze nie dojdzie do sytuacji typu „Odkladales przez 40 lat obowiazkowo na swoja emeryture, ale niestety przeinflacjonowalismy Twoje pieniadze i mozesz sobie za nie teraz kupic najwyzej cukierka. Sorry…”Nie dojdzie. Jest bowiem demokracja i to Ci oskubani emeryci i ich rodziny przegłosują ustawę, która tak zmieni system finansowy państwa aby w końcu wyszli na swoje. Nie zapominaj, że 1. większość ma zawsze rację i że 2. każdy kiedyś będzie emerytem.

    Wydaje mi się, że za bardzo koncentrujemy się tutaj na pieniądzach.

    Środki zasłaniają cele.

    Generalnie rzecz biorąc w systemie emerytalnym chodzi o to aby w jakiś sposób zapewnić osobom w wieku poprodukcyjnym możliwość konsumowania produktów i usług wytworzonych przez część produkcyjną społeczeństwa, w proporcji do produktów i usług, które aktualni emeryci wytworzyli kiedy jeszcze pracowali. (W dłuższym horyzoncie czasowym ani produktów ani usług nie da się przechowywać.)

    Jedynym problemem jest wycena tych proporcji. Ponieważ proporcja jest z natury wartością niemianowaną, nie trzeba do tego wcale pieniędzy, a wystarczy być może jakiś koszyk produktów i usług, w ostateczności nawet koszyk jajek się nada.

    Pieniądze takie jakie mamy nadają się jako tako do porównania aktualnego stanu posiadania ale w ogóle odpadają kiedy w grę wchodzi odległy horyzont czasowy z uwagi na zjawiska patologiczne, które wszyscy znamy.

    Tak, jak każda papierowa waluta jest docelowo skazana na unicestwienie, tak też każdy system emerytalny oparty na pieniądzu prędzej czy później się totalnie rypnie. Nie ma znaczenia, czy to państwo zabiera składki i „inwestuje”, czy czerwone krawaty to robią dla dobra Kowalskiego i jego II filaru, czy też samemu Kowalskiemu pozwoli się zabrać wszystkie swoje pieniążki i pobiec do funduszu inwestycyjnego na samej górce, tuż przed krachem. Nie ma znaczenia wysokość składek. Wszystko zostanie i tak zeżarte. Nie istnieje system, w którym każdy wygrywa. Statystycznie* rzecz biorąc każdy z nas, jako emeryt dostanie dokładnie tyle towarów i usług ile następne pokolenie zdecyduje się udostępnić. Jak wynika z tego co napisałem wcześniej, ilość pieniędzy na tym czy innym koncie nie będzie tutaj miała żadnego znaczenia, bowiem cena produktów i usług zostanie do tego czasu zaktualizowana.

    *jeśli trochę ruszyć głową, co cynik9 od zawsze promuje, to wtedy znajdziemy się w dodatniej części rozkładu normalnego, możliwie że i ze dwa lub nawet trzy odchylenia standardowe od średniej. Czego sobie i innym życzę.

  6. Zastanawiam się, czy zachowane stenogramy/wypowiedzi członków ówczesnego rządu AWS, a przede wszystkim premiera, mogą posłużyć do zkonstrułowania pozwu przeciwko Państwu polskiemu.Chodzi o to, że oparciu o kłamliwe obietnice tych Panów zadysponowałem niekorzystnie swoim mieniem idąc swego czasu do OFE. A mogłem wybrać i zostać w ZUS. Co mogłoby być w obecnej sytuacji bardziej korzystne. Skusiła mnie obietnica, która jest na pewno gdzieś udokumentowana : dziedziczenie tego co pozostanie po mnie przez moja rodzinę. Wolałem to niż kołchoz ZUSu. I i zrobiono mnie w trąbę. Czy znajdzie się łebski prawnik? Nie takie rzeczy się robi np. uchylenie stref płatnego parkowania swego czasu, pozew Pani Tyciąc, i wiele innych.
    Druga obietnica to było, że emeryt będzie dysponował kasą z OFE na emeryturze samodzielnie – ale w to to nie uwierzyłem. Taki głupi to wtedy nie byłem :-).

  7. I może jeszcze uzupełnienie.
    Moja koncepcja po prostu pozwala odkładać na emeryturę we własnym majątku; tzn rolnik nie musi kupować akcji (na czym się nie zna) tylko może dokupić parę hektarów ziemi które sprzeda przechodząc na emeryturę, a ktoś pozbawiony mieszkania „przechowa” pieniądze na emeryturę w wartości zakupionego mieszkania, które stając się emerytem zamieni na mniejsze.
    Taka opcja pozwoliłaby uniknąć sytuacji gdy dana osoba równocześnie odkłada w banku na emeryturę i jest w nim z innego tytułu zadłużona.

  8. @cynik
    Otwiera to nową puszkę Pandory, wprowadza dodatkowe pole arbitralnych decyzji i niepotrzebnie rozbudowuje mechanizm państwaChyba źle mnie zrozumiałeś. W mejej koncepcji to obywatel wybiera czy chce płacić podatek, czy woli przedstawić dokumenty (prawo własności/wyciąg z banku) że ma odpowiednie środki na zapewnienie sobie przyszłości.

  9. @Łoś: jesli te pieniadze beda w ogole w zasiegu rzadu, to rzad wczesniej czy pozniej zrobi cos, zeby po nie wyciagnac lapy.Trudno się kłócić przeciwko własnym przekonaniom.. 😉 Ale staram się ideę pogodzić z pragmatyzmem. Owszem, każdy rachunek emerytalny koncesjonowany przez państwo, jak IKE na przykład, będzie zależny od humorów tego państwa które może z nim zrobić co chce, a la Kirchnerowa w Argentynie.(nic pod tym względem nie dorówna sztabce Au zakopanej pod gruszką, BTW). Nie twierdzę też że rachunek taki powinien zastąpić własne, niezależne inwestycje (też w rozmaitym zakresie zależne od państwa, BTW).

    W porównaniu do sytuacji obecnej w PL widziałbym jednak jako znaczny postęp sytuację w której:

    a) Tylko 1/5 obecnego haraczu na ZUS znika w czarnej dziurze na poczet „senioralnego” za 30 lat, natomiast

    b) Pozostałe 4/5 wpływają na mój „emerytalny rachunek maklerski IKE”, z którego funduszy wprawdzie nie mogę wyciągnąć przed 65 (przynajmniej nie bez znacznego haraczu) ale za to gdzie mogę nimi swobodnie manipulować jako inwestor, włączając w to nieograniczoną geograficznie i sektorowo pozycję w akcjach i obligacjach. Jeżeli się natomiast nie czuję do tego na siłach to też prosto – nieprzymuszony kupuję na giełdzie akcje tego OFE który mnie przekona że zainwestuje moje fundusze lepiej. Oczywiście w tym modelu OFEs nie byłyby niczym więcej jak normalnymi funduszami powierniczymi (od czego IMO należało zacząć w 1999 na pierwszym miejscu…)

    Oczywiście ma Pan rację że jak państwo zdecyduje się wysadzić to wszystko w powietrze to może łatwo np. zamrozić rachunki i rzecz ukraść. Jednak jest w tym pewien sens równowagi ponieważ spauperyzowany przez państwo obywatel automatycznie przyjdzie na nim wisieć i domagać się środków do życia.

    Proszę zauważyć że dopóki powyższy model działa z odpowiednim stopniem swobody (tj. inwestor nie jest sztucznie limitowany przez państwo co i gdzie może nabyć oraz kiedy może pozycję sprzedać) z inflacją można stosunkowo łatwo sobie poradzić. Dopiero ograniczenie tej swobody do jednego rynku, jednej waluty czy do jednej klasy waloru (jak obligacje państwowe) staje się problemem.
    ——————

    @pf myślę że jeszcze bardziej można byłoby ograniczyć ten podatek senioralny – do osób nie posiadających określonej wielkości majątku. Przyszły emeryt musiałby udowadniać.. Tu byłbym przeciw. Otwiera to nową puszkę Pandory, wprowadza dodatkowe pole arbitralnych decyzji i niepotrzebnie rozbudowuje mechanizm państwa który powinien maleć a nie rosnąć. „Senioralne” w sensie minimalnego wystarczającego do przeżycia datku powinno być ściśle takie samo dla wszystkich, niezależne od niczego innego jak tylko od osiągnięcia pewnego wieku oraz posiadania paszportu PL.

    Dla poprawnie funkcjonującego państwa wydatek tego typu nie byłby łamiącym grzbiet obciążeniem, to raz. Po drugie, wiele z tych kosztów państwo musi ponieść czy chce czy nie chce, choćby na rozbijanie demonstracji głodujących emerytów czy usuwanie zwłok… 😉
    ——————–

    @Zdzichu: zezwolić obywatelowi zarządzać środkamiZapewniam że rewolucyjnie wygląda to tylko społeczeństwach przeżartych socjalizmem. Wbrew pozorom nie jest to żaden rewolucyjny pomysł ale idea praktykowana od dziesięcioleci gdzie indziej –>Self-Directed IRA

  10. Bardzo ciekawy wpis. Niedawno otworzyłem bloga o IKE i interesuję się tym tematem. Pomyślałem, że ciekawą opcją byłoby zezwolić obywatelowi zarządzać środkami w OFE tak jak środkami w IKE, tzn dowolnie bym wybierał, jak je inwestować.

  11. @cynik

    Ja myślę że jeszcze bardziej można byłoby ograniczyć ten podatek senioralny – do osób nie posiadających określonej wielkości majątku. Przyszły emeryt musiałby udowadniać po skończeniu 30, 40, 50 roku życia że jego majątek jest wart więcej od ustalonego limitu; w przeciwnym razie byłby zobowiązany do płacenia podatku senioralnego (i nabywałby uprawnienia do korzystania z państwowej emerytury)

  12. @cynik9

    „A te są takie że społeczeństwo w którym żyjemy nie ma ikry aby za 30 lat powiedzieć: przepiłeś swoją emeryturę więc teraz szczeźnij pod mostem, sorry.”

    To zelazny argument obroncow obowiazkowych ubezpieczen. A skad pewnosc, ze nie dojdzie do sytuacji typu „Odkladales przez 40 lat obowiazkowo na swoja emeryture, ale niestety przeinflacjonowalismy Twoje pieniadze i mozesz sobie za nie teraz kupic najwyzej cukierka. Sorry…” Jesli ubezpieczony nie ma mozliwosci natychmiastowej ucieczki od systemu, to rzad zawsze jeszcze moze go ogolic inflacja. Pana propozycja bylaby ok wtedy, gdyby wartosc pieniadza byla niezalezna od rzadu. Poza tym jesli te pieniadze beda w ogole w zasiegu rzadu, to rzad wczesniej czy pozniej zrobi cos, zeby po nie wyciagnac lapy. Chocby wyda ustawe, ze moze Pan inwestowac we wszystko pod warunkiem, ze sa to obligacje.

    Wedlug mnie wszelkie wyjscia z obowiazkowymi ubezpieczeniami sa antypedagogiczne w tym sensie, ze (i) odzwyczajaja ludzi od odpowiedzialnosci i (ii) sklaniaja rzad do zbyt niezdrowego zainteresowania nagromadzona kasa.

  13. @Łos:
    Z czysto libertariańskiego punktu widzenia jest to 100% racja – no contest.

    Ale jestem skłonny dolać nieco wody do wina pod adresem realiów. A te są takie że społeczeństwo w którym żyjemy nie ma ikry aby za 30 lat powiedzieć: przepiłeś swoją emeryturę więc teraz szczeźnij pod mostem, sorry. Wcześniej czy później doprowadzić to musi do recydywy socjalizmu i państwa i tak płacącego za wszystko, co pogrzebie jakikolwiek postęp który by się dokonał w kierunku idei wolnorynkowych i libertariańskich.

    Dlatego też uważam że z praktyczno – taktycznego punktu widzenia warto zaakceptować:

    A) umiarkowaną sieć socjalną w postaci okrojonego ZUSu i okrojonych składek socjalnych zapewniających jednakowy dla wszystkich minimalny zasiłek „senioralny”, wypłacany uniwersalnie po przekroczeniu wieku emerytalnego

    B) to że państwo nie powinno, nie może i nie będzie wypłacać niczego ponad A, ale ma istotny interes w stymulowaniu i ułatwianiu obywatelom gromadzenia WŁASNYCH środków na resztę WŁASNEJ emerytury. W tym celu dopuściłbym pewną kombinację kija i marchewki.

    Zakaz wcześniejszego wyciągania prywatnych środków emerytalnych we wpisie jest raczej punktem retorycznym. O ile wychodzi to na „zbyt wiele kija” to poniżej inna sugestia z większą ilością „marchewki”:

    a) Na swoim koncie emerytalnym każdy może odłożyć dowolny % dochodu z podatkiem odłożonym do momentu pobrania wkładu.

    b) Wkład pobrany przed 65 obłożony jest dodatkowym podatkiem na rzecz instytucji w A)

  14. @vertigo

    >Idąc Twoim tokiem rozumowania
    >należałoby też zakwestionować
    >zasadność zmuszania obywatela
    >przez państwo do gromadzenia
    >środków na emeryturę.

    Dokladnie tak! Nie widze powodu dla ktorego cala masa biurokratow niezdolnych do jakiegokolwiek konstruktywnego dzialania ma decydowac o tym w jakis sposob gosc zdolny zarobic pieniadze ma je potem wydawac. Jesli tak sie o mnie ci biurokraci martwia, to niech zarobia kase i wplaca na moje konto emerytalne, ktorym wtedy sobie beda mogli do woli administrowac.
    A jesli znasz jakis rozsadny powod dla ktorego panstwo powinno zmuszac obywatela do oszczedzania na starosc, to mi go przedstaw, bo ja takiego nie znam.

  15. @łoś

    Idąc Twoim tokiem rozumowania należałoby też zakwestionować zasadność zmuszania obywatela przez państwo do gromadzenia środków na emeryturę. W końcu to jego sprawa indywidualna czy chce coś odkładać, czy nie. Jeśli już zgodzimy się na przymusowe opodatkowanie przez państwo na przyszłą emeryturę to stopień swobody postulowany przez cynika9 jest do przyjęcia. Ważne, żeby możliwość dysponowania zgromadzonym kapitałem obywatela przez państwo była zawsze mniejsza niż tegoż obywatela.

  16. @cynik9

    Na wszystko zgoda, z malym wyjatkiem:

    „Nikt też nie proponuje aby obywatel miał swobodę wcześniejszego wycofania gromadzonych w celu emerytalnym środków.”

    Szczerze mowiac nie bardzo rozumiem czemu. Albo pieniadze sa emeryta, albo nie. Jesli sa, to nich je sobie nawet przepije, jesli tak woli. W koncu lepiej przepic samemu niz dac panstwu, zeby wydalo na odprawy dla gornikow. Ograniczajac swobode w dysponowaniu wlasnym kapitalem przylacza sie Pan do chorku tych, ktorzy uwazaja, ze kazdy jest wlascicielem swoich pieniedzy, ALE … Jesli sie Pan godzi na ograniczenie prawa wlasnosci, to potem trudno jest uzasadnic jak daleko to ograniczenie powinno siegac.

  17. Wolność to coś więcej niż możliwość wyboru pana;-) W kwestii funduszy emerytalnych uważam, że to co się dzieje obecnie, to zwykła granda. Potrzebne jest i to pilnie nowe, zindywidualizowane rozwiązanie, tyle, że wielki kapitał, żrący obecnie naszą kasę w OFE i tucząca go demokratycznie wybrana władza, która ma interesy swoich wyborców w głębokim poważaniu, za to stara się jak może wesprzeć sponsorów.

  18. „Ale jak państwo dostać ekierką po łapie”

    zaiste można wyłapać i drobne smaczki 😉

  19. Uczciwie byłoby jednak napisać, ile z tego limitu OFEs faktycznie inwestują.

Comments are closed.