Przyszłość ma kolor żółty

czyli luźne dywagacje o złocie i Chińczykach

The future is bright. The future is Orange – brzmiała kiedyś reklama operatora telefonii komórkowej. Wg naszego kompasu przyszłość ma jednak kolor żółty.

Bloomberg właśnie donosi że Chiny wystąpiły do IMF (Międzynarodowy Fundusz Walutowy) z apelem o stworzenie ponadnarodowej waluty rezerwowej. Oczywiście jest to jedna wielka szarada, rozgrywana śmiertelnie poważnie, w której wszyscy dobrze wiedzą o co biega. Inwestor globalny ma w tej grze istotną stawkę. Warto więc może przybliżyć układ figur na szachownicy.

Chiny mają $1.3 biliona rezerw w dolarach, z czego $740 miliarda w obligacjach federalnych. Praktycznie jest tego nawet więcej ponieważ znaczna część reszty to obligacje zbankrutowanych i przejętych następnie przez rząd USA Fannie Mae i Freddie Mac. Dlaczego doszło do takiej akumulacji dolarów? Był to, krótko mówiąc, warunek sprzedawania na kredyt konsumentowi amerykańskiemu. Ten z kolei utrzymywał bardzo ważne chińskie miejsca pracy jakie generowały lata szybkiego, ponad 10% wzrostu gospodarczego. Innymi słowy, było to swoiste qui-pro-quo. Chiny w zamian za swój rozwój, dopływ know-how oraz spokój społeczny (dzięki nowym miejscom pracy) godziły się wymieniać swoje produkty za coraz bardziej bezwartościowy papier.

Obecnie wygląda na to że układ ten umarł śmiercią naturalną. Konsument amerykański padł w końcu na twarz i nie konsumuje więcej. Nie kupuje zatem chińskich gadżetów, nie generując dłużej dopływu dolarów i nie utrzymując tym samym chińskich miejsc pracy. To z kolei oziębiło chiński zapał do kupowania za napływające dolary amerykańskich obligacji. Tyle jest jasne.

Mniej jasne jest co z dotychczasową górą dolarów jaką nagromadzili Chińczycy ma się dalej dziać. Góra jest zbyt duża aby zdumpować ją na rynkach finansowych nie powodując terminalnego kryzysu dolara i dramatycznego spadku jego wartości. Chiny próbowały zainwestować część z tego we wszystkie możliwe projekty infrastrukturalne i agrotechniczne w Afryce i Ameryce Płd. ale ciągle jest to jedynie mała część.

Z drugiej strony mamy pogrążoną w głębokim kryzysie Amerykę. Jej decydenci próbują wszelkimi siłami ocalić dolarową franszyzę fiat money pompując biliony publicznych funduszy w zbankrutowane banki i inne instytucje. Ostatnio porzucono już nawet pretensje do robienia czegoś sensownego – z quantitative easing rząd po prostu rozrzuca pieniądze z helikoptera. Wszyscy doskonale wiedzą do czego to doprowadzi za jakiś czas – do inflacji zrywającej czapkę z głowy.

I tutaj te dwa wątki się łączą. Dla decydentów w USA inflacja i wynikająca stąd znaczna dewaluacja dolara jest ocaleniem i jedynym wyjściem. Po prostu nie ma szans na coś innego, a i to niewiadomo czy uda się przeprowadzić w sposób uporządkowany. To jest, bez całkowitego kolapsu systemu i niepokojów społecznych.

Oczywiście trzymający górę denominowanego w dolarach długu amerykańskiego decydenci chińscy wyszliby przy tym na durni, pozostając z papierem dużo mniej wartym. Wyjść na durnia w psychologii zachodniej jest rzeczą przechodnią – przyjdzie i spłynie jak woda po psie. W psychologii orientalnej jednak wyjście na durnia ma poważniejsze i bardziej długotrwałe konotacje. Dlatego można sobie wyobrazić Chińczyków kombinujących obecnie jak z tego wybrnąć nie tracąc twarzy.

Rozsądnym wyjściem byłaby istotnie międzynarodowa waluta która zastąpiłaby rezerwy w walutach krajowych. Wysuwając tę propozycję Chiny mają na myśli własną wersję nowego “world order”, ze sobą w znacznie bardziej prominentnej roli niż dotychczas. Jest też rzeczą jasną że wymyślanie tutaj czegokolwiek nowego nie jest konieczne bo świat od 5000 lat ma już taką walutę. Nazywa się ona złoto i wystarczy do niego wrócić. Chiny są do tego czołowym producentem złota, co może okazać się kiedyś jeszcze pomocne.

Ale oczywiście wysuwanie tego typu herezji pod adresem IMF, gdzie USA grają pierwsze skrzypce, nie ma szans. Nawet mowa o “walucie międzynarodowej” w zastępstwie dolara była do niedawna tabu. Wyszkoleni w sztukach Kung fu i Feng shui Chińczycy atakują jednak sprytnie – nie wprost.

W ich propozycji nie ma mowy o złocie ani o własnym juanie. Jest natomiast nawiązanie to zakurzonego kościotrupa w szafie IMF, jakim były wprowadzone jeszcze w 1969 roku SDRy (special drawing rights). Były to lata kolosalnych kosztów wojny wietnamskiej, masowych deficytów i masowo produkowanego przez USA papierowego dolara. Wymienić wojnę wietnamską na afgańsko-iracką a sens deja-vu staje się przejmujący.

W odróżnieniu jednak od teraz dolar był wtedy wciąż wymienialny na złoto wg ustaleń układu Bretton Woods. Pozwalało to co sprytniejszym sygnatariuszom układu wymieniać coraz bardziej bezwartościowy amerykański papier na sztaby amerykańskiego złota. Cena jednej uncji – $35.

SDRy były próbą ratowania Bretton Woods przed kolapsem i rozmycia jego najistotniejszego punktu – wymienialności dolara na złoto. Były one nie tyle walutą ile raczej roszczeniem danego państwa w stosunku do koszyka walut państw IMF. W pewnym sensie przypominały wprowadzone później w Europie ECU (european currency unit). Idea była taka że SDRy, zamiast złota, używane będą do bilansowania pozycji handlowych państw, albo w drodze ich bezpośredniej wymiany albo poprzez IMF. Cała historia zakończyła się kompletnym fiaskiem dwa lata później kiedy Ameryka zasadniczo zbankrutowała na swoim zobowiązaniu wymiany papierowych dolarów na złoto i układ z Bretton Woods się rozleciał. W formie przetrwalnikowej SDRy dochowały się do dzisiaj jako jednostka rozrachunkowa IMF.

W największych fantazjach Chińczycy prawdopodobnie nie spodziewają się że starego kościotrupa SDR uda się jakoś ożywić na dłużej w międzynarodowym kontekście. Jednak nawet krótkotrwały epizod z jakimś papierowym “international currency unit” mógłby być dla nich punktem wyjścia do zredukowania swojej coraz bardziej toksycznie wyglądającej góry dolarów.

Z drugiej strony każdy krok w kierunku “waluty międzynarodowej” oznaczałby koniec z amerykańskim monopolem produkcji papierowej waluty w dowolnych ilościach z niczego. Status dolara jako “waluty rezerwowej” świata i amerykańskiej hegemonii w tym zakresie dobiegł by tym samym końca. Prawdopodobnie nie obeszło by się bez znacznej utraty wartości przez zielonego. Nawet gdyby epizod z SDRami okazał się po pewnym czasie fiaskiem powrót do hegemonii papierowego dolara będzie wykluczony. Przypuszczalnie to właśnie, a nie co innego, jest głównym celem Chińczyków.

Nic dziwnego że amerykańscy decydenci okopali się na pozycjach defensywnych. Pójdą prędzej na noże niż się na to dobrowolnie zgodzą. Pytany w Kongresie czy by odrzucił ruch w kierunku globalnej waluty rezerwowej sekretarz skarbu Geithner powiedział “tak, oczywiście”. “Ja również”, dodał szef FEDu Bernanke. Trudno oczywiście spodziewać się innej odpowiedzi. Jednak karty jakie trzyma USA wyglądają na coraz słabsze. Zbankrutowany system finansowy zbudowany wokół dolara jest w stanie kolapsu.

Do walki na noże w kuluarach dojść może już 2 kwietnia, podczas zebrania G20 w Londynie. TwoNuggets kibicują tym razem Chińczykom, za których wznosimy kufel Tsingtao.

©2009 cynik9

37 thoughts on “Przyszłość ma kolor żółty

  1. @cynik9

    Projekt NMD – w różnej postaci, kosztem łącznie ok . 100 mld USD w ciągu 20 lat, jest dość złożony.
    Ewentualna baza w Polsce ma mieć jeden (góra dwa) z licznych elementów systemu. Tj.zmodyfikowane GBI (częśc zasadnicza) i ew. PAC-3 do obrony.Natomiast cały program obejmuje również pociski THAAD, KEI, SM-3 budowane z myślą o scenariuszach typu Desert Storm – aby własne wojska, operujące zdala od granic, osłonic przed wynalazkami typu Daleki-Potomek-Scuda. Dodatkowo, KEI _być_ może będzie w stanie zwalczać rakiety międzykontynentalne na etapie wznoszenia (a raczej tuż po jego zakończeniu) a THAAD – przy pełni księzyca i bezwietrznej pogodzie – trafić w dużą, starą, kapsułę powrotną (RV).
    Zresztą, głównym argumentem zwolenników umieszczenia instalacji w Polsce, będzie rzekomo specjalny status tej „supertajnej” bazy. A niestety, teoria ta się kupy nie trzyma, bo w tej bazie nie będzie nic specjalnego – ani nic, czego nie dałoby się posadzić na okręcie czy platformie pływającej na wodach międzynarodowych. Dodamy jeszcze, że sami Rosjanie dostarczyli platformę na której stoi jeden z istotnych dla systemu radarów (SBR-X), a co do ich inteligencji – cóż, jak pisałem, przez 50 lat wypracowali z USA metody wzajemniej współpracy i kontroli w dziedzinie zbrojeń strategicznych. Wiedzą lepiej niż my co i jak – naprawdę.

  2. Pewien pies cynicznie pożarł USD, ale jego pani :
    „Przeanalizowała wszystkie możliwe warianty zniknięcia banknotów i doszła do wniosku, że winien mógł być jej pies Ogy, któremu wcześniej zdarzało się zjadać papier toaletowy”
    🙂
    https://tiny.pl/bbgx

  3. @anonimowy 28.03.09 16:46

    „I jaki rzeczywisty wklad w obecna sytuacja w FED ma dr.Ben Shalom Bernanke?”

    Odp: Taki sam jak prezes Skrzypek w działanie NBP.

  4. O Chryste!Cynik9 nie dosc,ze jest dealerem jednego ze sklepow internetowych,to jeszcze okazuje sie przyjacielem Rosji,bardzo dbajacym o jej interesa.

  5. @budyń
    Jeśli czytam wypowiedź ministra Sikorskiego że budowę bazy dla amerykańskiego garnizonu „udało się wynegocjować w ostatniej fazie rozmów” to naprawdę widzę w tym paranoję. Nie dlatego że nie lubię Amerykanów. Tak samo zareagowałbym gdyby był to garnizon chiński niemiecki czy grecki. Po prostu historia uczy że stacjonowanie obcych wojsk na terytorium Polski nigdy nic dobrego nam nie przyniosło. A w zwrotnych momentach fakt czy wojska mają bazę tu czy 1000 kilometrów dalej może mieć kluczowe znaczenie.

  6. @budyń:
    Zaś w „supertajnej” bazie USA zoferowały Rosjanom inspekcje i permamentą obecność

    Rosjanie mogą być sk.synami ale nie wiem skąd konkluzja że muszą do tego być idiotami?

    pogląd niepopularny jest uznawany za GW tudzież niewłaściwy

    Dla odświeżenia pamięci – Rosjanie trzymali w PL arsenał nuklearny pozwalający na zdmuchnięcie Europy parę razy. Wszystko to gdy reżimowe bulwarówki zachłystywały się „pokój miłującym ZSRR” a PL była apostołem strefy bezatomowej w Europie środkowej. Jeśli chcesz teraz wierzyć informacjom z dzisiejszych bulwarówek o tym co miłujące pokój USA zamierzają trzymać w supertajnej bazie – be my guest. W każdym razie życzę sukcesu w liczeniu rakiet lornetką.

    NMD oficjalnie ma 1. zapewnić obronę teatru działań i do tego się od biedy nadaje 2. osłabić ograniczone uderzenie

    Oficjalnie to zdaje się że do wczoraj chodziło jeszcze o rakiety irańskie… 😉

    Demograficznie rozpadająca się Rosja wydaje na zbrojenia 13 RAZY mniej niż USA. I to nie Rosja okrąża Amerykę łańcuszkiem baz, a odwrotnie. Ciekawe więc o jaką obronę jakiego teatru przed jakim uderzeniem może tu chodzić? Oczywiście każdy ma prawo wierzyć w dowolne bajki, serwowane przez media, ale w te akurat nie bardzo wierzymy w 2GR…

  7. Warto wspomnieć Konrada Mazowieckiego i Krzyżaków .
    Jeśli musimy zgodzić się na tarczę to niech lokalizacja będzie w pobliżu gazociągu lub ropociągu rosyjskiego .
    Mr. Obama przejął retorykę poprzednika o wojnie z terroryzmem i Al Kaidą ( o ile taka istnieje ).

  8. @tf

    [1] Do sięgnięcia po opisane przez Ciebie środki przymusu USA nie potrzebują żadnej kontroli czy inastalacji. Szantaż mogą uprawiać zrobić z własnego terytorium, więc argument odpada. Szczególnie, że Polska nie ma dla nich istotnego znacznie – wątpię czy Polska może np. zrobić coś aby trwale wpłynąć np. na wartość dolara.
    [2] W systemie bezpieczeństwa USA (tj. NATO) oraz czymkolwiek rozumiesz pod pojeciem kontroli przestrzeni powietrznej (NATOIADS) już jesteśmy. Jakoś od dekady 😉
    A w odróżnieniu od np. Niemiec, nie mamy 100k amerykańskich żołnierzy z cięzkim sprzetem i infrastrukturą.
    [3] Co do cytowanej wypowiedzi Izraelczyka, masz trzy opcje:
    3.1 odnieść ją do wypowiedzi gospodarza o mitycznym zagrożeniu z Bliskiego Wschodu dla Europy
    3.2 Zapoznać się z nią w oryginalnym kontekście 🙂
    3.3 Zastanowić się, dlaczego liczące się państwa UE interesują się problematyką własnej obrony przeciwrakietowej.
    Zachęcam szczególnie do 3.2 – wnioski mogą być interesujace.

    Serdecznie Pozdrawiam,
    Budyń

  9. @cynik9

    Przykro mi niezmiernie, że pogląd niepopularny jest uznawany za GW tudzież niewłaściwy. Ponieważ nawet do Pentagonu dotarło, że fantazje Reagana zostaną fantzjami, NMD oficjialnie ma 1. zapewnić obronę teatru działań i do tego się od biedy nadaje 2. osłabić ograniczone uderzenie 3. zatrzymać pojedyncze „przypadkowe” / „nieumyślne” odpalenie. I więcej nie zrobi. GBI nie będziej więcej niż 100, w całości jednogłowicowych. Projekt wielu głowic na jednej rakiecie został zamrożony, a niedawno wskrzeszony jako własny projekt Lockheed Martina. Zaś w „supertajnej” bazie USA zoferowały Rosjanom inspekcje i permamentą obecność (ktorych nam odmówiono) zaś do policzenia rakiet wystarczy – bardzo przepraszam – ale byle lornetka + wyszczególnione wyżej środki. Co do otaczania, już się wypowiedziałem i powtarzał nie będę – każdy kto chce się zainteresować tematem sam może sprawdzić i wyciągnać własne wnioski.
    W sumie: to przykro patrzeć, że dwagrosze idą tropem „honorowo wzmieionego” blogu Alexa: zapuszcza się w nieznane tematy i uparcie broni postawionych w nich racji, które są no cóż… nie do obronienia. Naturalnie, wszystko z poczuciem wyższości :)(a W.Buffet mawiał „nie rozumiesz – nie tykaj”) A że czasami wnioski pokrywają się Wybiórczą – cóż, i Wybiórczej może się przypadkiem zdarzyć coś zbliżonego do prawdy napisać :).
    Zresztą biorąc pod uwagę, że „mid-course interception” jest najgorzej sprawdzonym elementem systemu a perspektywa budowy Third Site gdziekolwiek coraz bardziej mglista, dyskusja staje się bezprzedmiotowa.

    W kwestii „militaryzacji kosmosu” to też mamy bańkę medialną – militaryzacja kosmosu jest faktem od dekad: z około 1000 aktywny obecnie satelitów, 3/4 ma przeznacznie wojskowe lub również wojskowe (tj. cywilne dzierżawione przez wojsko). Dlatego przytomni autorzy używają terminu „weaponization of space” – po którym zresztą w zeszłym roku w IEEE Spectrum też się przejechano.
    Aby nie być gołosłownym, dwa tylko przykłady:
    – „Rods from the God” z racji mechaniki orbitalnej będą miały siłę rażenia porównywalną z 1000kg bomba JDAM przy mniejszej precyzji i dłuższym czasie reakcji
    – dla ochrony budynku przed strzałem z lasera chemicznego na satelicie który będzie jednorazowym gadżetem kosztujacym ok. 3 mld USD (tyle co najnowsze niszczyciele DDG-1000) wystarczy na dachu 15 cm wody 🙂

    Więcej FAKTÓW, lepsza analiza, mniej emocji.

    Serdecznie Pozdrawiam!
    i jak zawsze zapraszam z ew. pytaniami.

    PS: Sugeruję postawienie jakiegoś prostego forum, bo w komentarzach fatalnie się dyskutuje i zamieszcza dodatkowe materiały.

  10. @budyń
    Stany Zjednoczone mogą być w najbliższym czasie bardzo niestabilnym państwem, i to jest wystarczający powód by nie wchodzić w ich systemy bezpieczeństwa; bo każdy system bezpieczeństwa może stać się systemem kontroli.

    Izraelski historyk, profesor Uniwersytetu Hebrajskigo w Jrozolimie Martin van Crevel na wątpliwość że palestyńska intifada może zagrozić istnieniu Izraela odparł „Posiadamy kilkaset głowic atomowych oraz rakiet i możemy odpalić je przeciwko celom we wszystkich kierunkach, nawet na Rzym.”, a David Hisrst napisał „Mamy zdolność pociągnięcia świata w dół za sobą. I mogę cię/was zapewnić, że zanim Izrael pójdzie na dno, tak właśnie się stanie.” Sądzę, że Stany Zjednoczone w sytuacji zagrożenia będą mogły sięgnąć po podobną retorykę, szczególnie wobec 'sojuszników’ których przestrzeń powietrzną kontrolują.

  11. @budyń: Zaś liczba interceptorów oraz ich możliwości nijak nie mają się do tego co mogą odesłac w odpowiedzi Rosjanie.

    Prosiłem wyraźnie o nie powtarzanie bzdur z GW o liczbie i uzbrojeniu „interceptorów” o których i pan prezydent i pan „budyn” nie mają i nie bedą mieli nigdy zielonego pojęcia, jak i o reszcie supertajnej instalacji jednego mocarstwa pod progiem drugiego. Więc nie czarujmy się bzdurami z bulwarówek.

    cała „histeria” o otaczaniu Rosji wzięła się z artykułu „USA: in search for nuclear primacy” napisanego przez dwóch politologów

    Tendencyjnie sformułowany nonsens. Otaczanie Rosji łańcuszkiem baz i instalacji amerykańskich nie musiało sie z nikąd brac bo po prostu jest dobrze udokumentowanym faktem co jest oczywiste dla każdego rozrózniającego północ od południa na mapie i czytajacego po angielsku. Piszą o tym zresztą rozmaici autorzy. Podobnie ma się sprawa z militaryzacją przestrzeni kosmicznej do czego zrozumienia w plain English też nie trzeba doszukiwać się „histerii dwóch politologów”.

  12. Zgodnie z prośba, dostrajam się wyżej. Zdaję sobie sprawę, podniosłem nieco kontrowersyjną tezę – więc wywołany
    do tablicy postaram się wykazać jej słuszność. Tak jak pisałem, mniej emocji – więcej faktów. Bo widok bardzo
    zależy od punktu siedzenia, a emocje są tutaj złym doradcą. Apeluję do autora o wypuszczenie komentarza.
    Jest w formie, jakiej jest bo nie lubię pisać „w komentarzach” – wolę tradycyjne fora dyskusyjne.

    Otóż amerykański program NMD w swojej obecnej postaci nie stanowi zagrożenia dla Rosji z następujących powodów:
    (najpierw „big picture”, potem technikalia)
    – jakkolwiek to zabrzmi, Rosja nie jest rywalem USA za to mają coraz więcej wspólnych interesów strategicznych
    w tym samym regionie (na szeroko rozumianym południu Rosji) od bliskiego po daleki wschód. Taktycznie, stąd spory
    o koncesje czy bazy w dawnych republikach poradzieckich. Strategicznie, stąd współpraca w sprawie Afganistanu.
    – wojna to „wrogie uczucie” + „wrogi zamiar” wg. Clausewitza. Brakuje tutaj jednego i drugiego w relacjach obu stron
    – cała „histeria” o otaczaniu Rosji wzięła się z artykułu „USA: in search for nuclear primacy” napisanego przez
    dwóch politologów; nie będę się pastwił nad tą wiekopomną publikacją, dobrze zrobiono to http://www.russianforces.org
    – nawet biorąc poprawkę na zwykłą gadkę kompleksu militarno-przemysłowego, „window of opportunity for first strike”
    miał ZSRR na poczatku lat ’80. Jaki z tego zrobiono użytek, dobrze wiemy. Podobnie dlatego, że wiedziano jaki były
    efekt „pierwszego uderzenia”, nawet zakończonego totalnym sukcesem, na własną populację. Polecam tutaj prezentacje
    choćby z bardzo sceptycznego wobec NMD https://www.ucsusa.org/, tę dotycząca „bunker busterów”
    – otaczanie Rosji jest również słabo umocowaną teorią: jak w dowcipie o fizyku, matematyku i inżynierze mających
    zakreslić największy obszar w pokoju: wygrał matematyk, rysując małe kółko, wchodząc do niego i twierdząc, że jest na zewnatrz 😉
    jeżeli spojrzeć obiektywnie na mapę, łatwo zobaczyć że w środku instalacji NMD są… no właśnie: właściciele.
    Zaś liczba interceptorów oraz ich możliwości nijak nie mają się do tego co mogą odesłac w odpowiedzi Rosjanie.

    Teraz detale:
    – wycofanie się USA z układu ABM (który obecny system NMD narusza w jednym punckie – rozmiarze bronionego obszaru)
    jest dla Rosji nawet korzystne, bowiem maja na tym polu dużo większe doswiadczenie i osiągnięcia; jako nieliczne,
    których baza przemysłowa po rozpadzie ZSRR pozostała w Rosji.
    – Rosyjski sprzeciw dotyczy głownie „Third Site”, głównie z powodu lokalizacji w Polsce, co już powinno dać sceptykom
    do myślenia nt. faktycznych motywów sprzeciwu całej operacji; radar w Czechach jak i już dwa obecne w Norwegii i na Alasce
    wywołały znacznie bardziej stonowane reakcje
    – Ani obecny, ani żaden perspektywyczny system NMD nie ma istotnego znaczenia dla rosyjskich możliwości ew. kontruderzenia;
    istotne znacznie ma natomiast (jeszcze) dla faktycznego rywala USA tj. Chin oraz ew. Koreii Płn.
    – baza w Redzikowie będzie w zasięgu rosyjskiego uderzenia lotniczego/rakietowego, w tym to ostatnie można wykonać
    w ciągu pojedynczych minut oraz pod obserwacją z Kaliningradu, Baranowicz na Białorusi i zapewne innych ośrodków na północy
    – GBI nie nadają się do uderzeń ziemia-ziemia, a nawet gdyby zostaly zaadoptowane, z racji czystej fizyki znajdują się
    w tzw. „engagement envelope” najnowszych wersji zestawów S-300(PV jeżeli pamiętam oznacznie) a tym bardziej S-400
    oraz wciąż operacyjnego systemu obrony przeciwbalistycznej wokół Moskwy
    – do „first strike” odnosiłem się wyżej na płaszczyźnie strategicznej, a teraz detale: do realizacji takiego wyimaginowanego
    scenariusza USA nie potrzebują bazy z GBI w Polsce, ani gdziekolwiek. Co roku, na ćwiczenia BALTOPS w Polsce pojawiają się okręty
    USN w których wyrzutniach pionowych jest miejsce nawet dla 160 pocisków manewrujacych, które można wyposażyć we wciąż składowane
    głowice pozostałe po GLCM (pociski manewrujące, rozmieszczone wraz z ich radzieckimi odpowiednikami w czasach Pershingów-II i SS-20).
    Skromniejszy scenariusz z użyciem okrętu podwodnego już wspominałem. W odróżnieniu od GBI, których lokalizację, start, lot mozna
    obserwować i mu w pewnym zakresie przeciwdziałać, pociski manwerujące pozostaną niewykrytye praktycznie do momentu dotarcia do celów.
    Nie lecą wyżej niż 50 metrów nad ziemą, a radary naziemne rzadko widzą cokolwiek poniżej 100. W scenariuszu „wielkiej wojny”
    czyli licznych patroli samolotów w rodzaju MiG-31 i A-50 oraz w miarę ciągłej strefy obrony p-lot, nie wydawało się to problemem.
    W sytuacji obecnej – jest. I dlatego w USA jest równolegle wdrażany program obrony przeciw pociskom manewrującym (z daleko mniejszym suckesem), stąd
    traktat MTCR obejmuje pociski manewrujące.

    Podsumowując: USA nie mają ani powodu, ani zysku w przeprowadzaniu uderzenia, do którego zresztą baza w Polsce
    i doraźnie modyfikowane rakiety o zupełnie innej charakterystyce się nie nadają z wielu powodów i któremu to atakowi,
    jako bodaj jedynemu, Rosja byłaby w stanie dostatecznei skutecznie przeciwdziałać. NMD to program „domowy” który za granicą
    może co najwyżej ustawiać UE (która kiedyś może skończy Galileo) znowu w pozycji „młodszej siostry” oraz mieć nieco kojący wpływ
    na emocje właśnie Chińczyków – przez pewien czas. Ew. przy dużym szczęsciu, ograniczyć straty w sytuacji w której ktoś w Iranie lub Pakistanie
    postanowi urządzić mały jihad wbrew decyzjom władz i znajdzie na to sposób.

    Oczywiście, wszystko dotyczy założenia że system w ogóle zadziała, co pomijajac pociski SM-3, jest co najmniej wątpliwe.

    Tak więc apeluję o mniej światopoglądu, a więcej analizy. W razie potrzeby, słuzę wyjasnienami.

    Pozdrawiam kontr- i współ- dyskutantów

  13. @Peter
    Niestety jest to niezrozumienie chińskiej mentalnośi

    Czytałem niedawno Misesa, gdzie charakteryzując świat 60 lat temu tłumaczył wtedy ubóstwo Chin i Azji mentalnością ich mieszkańców. „Panująca tam ideologia i system społeczny, który jest jej konsekwencją, hamują rozwój przedsiębiorczości opartej na dążeniu do zysku. Krajowa akumulacja kapitału jest bardzo mała i jednocześnie panuje tam jawna wrogość wobec zagranicznych inwstorów”.
    Twój opis mentalności chińskiej jest diametralnie różny tego opisu. Piszesz: „Ich interesuje zarabianie pieniędzy”.

    Myślę że w błędzie jesteś zarówno Ty jak i Mises (heh być w błędzie w takim towarzystwie). Tak naprawdę każde społeczeństwo przeżywa cykle rozwojowe. Z biedy wychodzi się pracowitością, potem przychodzi pora na rozkwit praw obywatelskich, w końcu ludzie zapominają o pracowitości i lekceważą wolność, tracą ją, wpadają w biedę i kółko się zamyka.
    Etap walczącego ze sobą kłębowiska partii to etap dekadencji do której obecnie Chinom bardzo daleko. Chiny są teraz na etapie gdy „już pracują a jeszcze nie dopominają się praw” i na takim poziomie władze chciałyby kraj zakonserwować. Podobnie jak USA chciałyby zakonserwować stan „dekadencji na cudzy koszt”. Konserwatywne dążenia grup trzymających władzę w USA i Chinach są zbieżne, ale nie mają szans, bo procesy historyczne są nieubłagane.

  14. @pf

    Niestety jest to zupełne nierozumienie chińskiej mentalności. Należy uświadomić sobie, że Chińczycy (zwykli obywatele) mają bardzo różny od naszego system motywacyjny i potrzeby społeczne.
    Oni z zasady nie interesują się politykierką. Ich interesuje zarabianie pieniędzy.
    „Mocna waluta i awans ekonomiczny” prowadzi nie do wzrostu wolności, tylko do wzrostu aprobaty dla władzy.
    Brak demokracji ich nie swędzi tak jak miejsce po obciętym ogonie – dla nich to obce i niemal nieprzystwajalne pojęcie.
    Natomiast rząd komunistyczny raz że jest ich własny – chiński (a nie narzucony z zewnątrz, tak jak w Polsce), a dwa – nie jest komunistyczny tylko kapitalistyczny. Po ostatnie – w Chinach nie ma i nigdy nie było takiej opozycji obywatel vs. rząd jaki jest w Europie czy USA. To zupełnie ina cywilizacja i mentalność.
    Dla ilustracji: Jeśli chodzi o system polityczny w postaci demokratycznego wielopartyjnego użerającego się między sobą kłębowiska partii politycznych – jeszcze w latach 90-tych były w Hong Kongu (wtedy brytyjkskim) badania: Chińczycy jasno stwierdzali że takiego burdelu to oni nie chcą – wolą porządek i rząd sprawnie tego porządku pilnujący.
    Proszę uciec od pokutującej pro-„demokratycznej” propagandy głoszonej na użytek kampanii dezinformacyjnych, będących częścią przepychanek między USA a Chinami!

  15. @pf

    Racja. Można więc założyć, że zależy im na wprowadzeniu do koszyka SDR swojego juana. Procentowy skład w koszyku można zmienić z czasem. Kto silniejszy ten lepszy. Jakby nie patrzeć zderzenie dwóch giants na glinianych nogach. Pierwsza runda już za chwilę. Zobaczymy jak bardzo Chiny napną mięśnie i co z tego wyniknie.

  16. Jedna uwaga. Rządowi chińskiemu, wcale nie zależy na oparciu pieniądza na złocie, bo fiat money jest jednym z narzędzi trzymania własnego społeczeństwa w szachu. Celem władz chińskich, jak wszystkich władz, jest przede wszystkim utrzymanie władzy.
    Mocna waluta i awans ekonomiczny nieuchronnie prowadziłby do wzrostu wolności obywateli; a ci mogliby nie chcieć mieć dłużej komunistycznego rządu. Obecne pół-niewolnictwo nie dość że zapewnia spokój w kraju, to daje również sporą władzę na arenie międzynarodowej.

  17. Cynik – jestem pod wrażeniem prowadzenia tego profesjonalnego bloga. Wielkie podziękowania za wszystkie artykuły (a już w szczególności rozważania o zlocie i srebrze).

    a wracając do tematu – sam się zastanawiam czy USA ma jeszcze możliwość manewru, czy ich przyszłość nie zależy od dobrego serca Chińczyków. Do tego wszystkiego dochodzą prognozy o niesamowitym deficycie i długu publicznym Stanów i decyzje o (można mówić – niekontrolowanym) dodruku pieniądza.
    Czy nie jest to tylko odsuwanie wyroku o kilka lat do przodu? Coś jak pompowanie już napompowanego balona i jak już strzeli to długo będziemy go składać do całości.

    pozdrawiam.

  18. @troto:
    Jak wyglądały rokowania o zakończenie konfliktu w Wietnamie? Przez pół roku dyskutowano (w Paryżu) jaki ma być kształt stołu do rokowań! Orientalny mind funkcjonuje inaczej niż zachodni! Chińczycy są w tym długoterminowo. W pierwszym rzędzie chodzi im, IMO, o przełamanie hegemonii dolara, a SDRy wyglądają mi jedynie na red herring. Nie spodziewam się aby ktoś wyszedł obecnie ze złotem… Tym niemniej, szczyt G20 2 kwietnia zapowiada się interesująco …

  19. @Cynik

    1. Skoro dla decydentów w USA inflacja i wynikająca stąd znaczna dewaluacja dolara jest ocaleniem i jedynym wyjściem, a trzymający górę denominowanego w dolarach długu amerykańskiego decydenci chińscy nie chcą wyjść na durniów, to może pomysł z SDRami nie jest taki bez sexu. Gdyby w jakiś magiczny (Feng shui?) sposób udało się znanym z cierpliwości Chińczykom umieścić w koszyku złoto, to trup nagle by ożył. Zmieniając udział złota w prawach ciągnienia (obleśna ta nazwa strasznie) można nie destabilizując gwałtownie dolara przejść bardzo pomalutku do… standardu złota (marzenia!).

    2. „krótkotrwały epizod z jakimś papierowym international currency unit mógłby być dla nich punktem wyjścia do zredukowania swojej coraz bardziej toksycznie wyglądającej góry dolarów.” – tylko kto się na taki papier da nabrać?

    3. „Rozsądnym wyjściem byłaby istotnie międzynarodowa waluta która zastąpiłaby rezerwy w walutach krajowych.” – aż strach pomyśleć co rządy zrobiły by z taką globalną walutą. Dlatego nie powinno być to fiat money. Inaczej wszyscy kręcą się dalej w kółko jak pies za swoim ogonem, a problem narasta.

  20. @budyń:
    Podziękowania dla gospodarza za niewycięcie offtopa

    You’re welcome. Dla rekordu – jeszcze decyzja nie podjęta… ;-).

    Nie chciałbym wycinać rozważań w sumie rozsądnych, mimo że offtopic. Z drugiej strony zwracam uwagę że w dwu miejscach są one obraźliwe dla inteligencji czytelników tego bloga:

    #1 cała ta instalacja nie stanowi ŻADNEGO zagrożenia dla Rosji

    Sorry, to jest poziom tabloidu. Blog ten wymaga dostrojenia się wyżej…

    Amerykańska strategia okrążania Rosji łańcuszkiem baz i instalacji, plus kosmos, ma jeden cel – zdobycie decydującej przewagi militarnej („doktryna first strike capability”), zastępującej dawny koncept równowagi zagrożenia MAD. To czy rakiety z przyciskiem w Waszyngtonie, rozmieszczone w PL o kilka minut lotu od Moskwy stanowią zagrożenie dla Rosji decyduje Rosja. Jak ją USA przekonają że nie – so be it. Jak nie przekonają to PL w swoim najlepiej pojętym instynkcie samozachowawczym powinna zejść z linii konfrontacji mocarstw. Nie ma tam nic do szukania. W szczególności nikt w PL, od pana prezydenta do pana {budyn}ia, nie ma i nie będzie miał żadnej informacji, i stąd żadnej podstawy do wypowiadania się czy supertajna baza jednego mocarstwa tuż pod progiem drugiego, jest dla tego drugiego zagrożeniem czy nie.

    Czysta logika podpowiada że w tym przypadku argumenty rosyjskie mogą mieć sens. Bliskość obcej instalacji rakietowej od granic Rosji w sposób niewątpliwy asymetrycznie zmienia czas ostrzeżenia na jej niekorzyść. Powielanie medialnych nonsensów o „10 nieuzbrojonych interceptorach” jest w tym kontekście żałosnym argumentem.

    Oczywiście nie musi to być obraz lustrzany do rozmieszczania rosyjskich rakiet na Kubie, o minuty lotu do Waszyngtonu w 1962. Jak wiadomo, uznane to zostało za zagrożenie przez USA i doprowadziło świat na krawędź nuklearnego holocaustu. Wystarczy że jako zagrożenie odbierana jest sama asymetryczna możliwość wcześniejszego znokautowania systemu ostrzegania przeciwnika. Nie wiem jak można tego nie widzieć. Nie wiem też jak można nie widzieć że przewaga tego typu zachęcić może jedynie pewne czynniki w USA, same nie ponoszące żadnego ryzyka a z całym ryzykiem ponoszonym przez populację nad Wisłą, do ewentualnego spróbowania czy rzeczywiście doktryna „first strike” działa…

    #2 Wzmianki o tarczy rakietowej w PL służącej rzekomo do wyłapywania rakiet muzułmańskich grożących Europie dobre są może dla jakiegoś Sixpacka w Kansasie ale uważam je za uwłaczające inteligencji czytelników tego bloga.

    —bez odbioru—

  21. ..a tymczasem, sprawa z dolarem i Geithnerem obraca się powoli tak….
    cytuję za FT:

    W środę dolar przez chwilę tracił na wartości po tym, jak amerykański sekretarz skarbu Tim Geithner powiedział, że jest otwarty na bliższe przyjrzenie się chińskiej propozycji odciążenia dolara jako głównej waluty światowych rezerw.
    AFP

    Geithner powiedział Radzie Spraw Zagranicznych, że nie zbadał propozycji szefa chińskiego banku centralngo Zhou Xiaochuan’a dotyczącej szerszego wykorzystania Specjalnych Praw Ciągnienia (SDR) w międzynarodowych rezerwach. Stwierdził jednak, że „jesteśmy na to dość otwarci”….

    reszta do poczytania w FT

  22. @Troto
    Podziękowania dla gospodarza za niewycięcie offtopa (chociaż nie taki znów off-top…).
    Brak funduszy dotyczył jeszcze budżetu planowanego na FY2008, czyli kończący się lada moment (w Kwietniu bodaj). Obecnie nie ma powodu przypuszczać, aby było inaczej z uwagi na duże cięcia (-200 mld w stosunku do rekordu z przed dwóch/trzech lat!) w wydatkach DoD jak również pilne potrzeby w rodzaju zasiłków, remontów i obsługi bieżącej działalności jak również presjii na dodatkowe zamówienia na C-17 (zawarte) i F-22 (walka trwa) celem przedłużenia funkcjonowania linii produkcyjnych i utrzymania kilku-kilkunastu tysięcy etatów w kazdym z przypadków. Projekt „Tarczy”- czyli NMD – łatwiej wstrzymać / spowolnić niż budowę nowych okretów czy niezbędne wydatki bieżące, gdzie już nie ma przebacz. NMD to poliytka, a budowa F-35, LCSów oraz utrzymanie bieżącej machiny to niezbędna konieczność. Sama baza to kwestia roku/dwóch i może być budowana równolegle z innymi pracami ale nawet przy pełnym finansowaniu od obecnego stanu do gotowości operacyjnej masz spokojnie 4-5 lat (o ile nie więcej) a w międzyczasie może duuużo się wydarzyć; choćby wybory w USA :). Szczególnie że spotkałem się z opinią (dość poważny człowiek w Rzeczpospolitej cytowany) że nawet sam samorzad w okolicach Redzikowa może dużo namieszać, czego zapewnie nie omieszka uczynić 😛

    Na ile moje obserwacje i wnioski (tylko z publicznie dostepnych źródeł) są trafne, to ciężar „obrony przeciwrakietowej” przejmą po pierwsze systemy tzw. „teatru działań” czyli lądowy THAAD (w przyszłosci uzupełniony o KEI) a na morzu – zatem mobilnie – marynarka z rozwojowymi wersjami pocisku SM-3. W kwestii obrony strategicznej powróci stara koncepcja zastosowana przy zwalczeniu V-2 – niszczenia na na wyrzutni (obecnie, również w poczatkowej fazie lotu). Tańsze, bardziej elastyczne… z myślą o tym zresztą Raytheon zaprezentował niedawno kombinację silnika pocisku AIM-120 (średniego zasięgu) i głowicy AIM-9X (na podczerwień) i testowano go w roli niszczenia startujących rakiet. Były też głosy nt. pomysłu pt. podwiesmy PAC-3 pod F-15 (inspiracja rozwiązaniami z Rosji/Iranu ? 🙂 )ale to chyba umarło. Okręt / samolot łatwiej gdzeiś wysłać niż stacjonarną bazę która nadaje się tylko do jednego, zaś okręty/samoloty mogą wykonywać nie tylo zadania związane z obroną przeciwrakietową.

    Co zaś się tyczy przyszłości – ja bym mimo wszystko wstrzymał się z odpowiedzią „chińczyki trzymają się mocno”. Kraj który co roku wypuszcza na rynek 400000 samych tylko inżynierów nie może sobie pozwolić na ryzykowne eksperymenty społeczno-gospodarcze. To już nie jest biedna masa z „interioru” przywykła do biedy i prostoty życia. Chiny mają obok istotnego konkurenta, tj. Indie, które choć mają nieporównanie mniejsze mozliwości oddzialywania na skalę światową, to w regionie Chiny już sobie nie mogą pozwolić na ich ignorowanie. Wreszcie „dolar to waluta USA ale chińskie zmartwienie” – to ich rezerwy utoną, jakby co. Poza tym, warto dodać że większość programistów w Polsce (z tych pracującyh w międzynarodowych koncernach) ma pracę dzięki… Hindusom/Chińczykom. POPRAWIAJĄC po nich. Nie zapominajmy tez, że w końcu okaże się że taniej jest wozić surowce do Europy, niż gotowe produkty transportować z Chin… różnie może być.

    Nie mozna też wykluczyć przypadku, że świat będzie zainteresowany obroną obecnego 'status quo’, a USA otrzeźwieją 😛 – aczkolwiek jak mawiają Amerykanie, „nie wtrzymuję oddechu w oczekiwaniu” na tę wiekopomną chwilę.

  23. @Budyń

    Dziękuję za obszerny komentarz.

    Kiedy Kongres podjął decyzje o nie wydzielaniu funduszy na budowę Third Site? Czy to jest news z ostatniej chwili?

    Rozumiem, że Obama może mieć inne podejście niż jego poprzednik do budowy tarczy. Zastanawiam się jednak co naprawdę spowodowało zwrot o 180st? Czy będzie to zwrot trwały (przyszłość była by wtedy bardziej bright)? Czy jest to związane z kryzysem w USA? W mass-mediach próżno szukać sensownego uzasadnienia.

    @Cynik
    Sorry za off-topic.

  24. @Troto
    Za dużo emocji, za mało chłodnej analizy. Na poczatek może fakty:
    [1] Kongres nie wydzielł funduszy na budowę Third Site (European)
    [2] Rakiet które mają być u nas rozmiesczone nie zaprojektowano nawet (ma to być skrócona,dwustopniowa wersja GBI).
    [3] Mamy projekt porozumienia – jak się należało spodziewać, b. marnego dla nas (stacjonowanie jednej baterii Patriotów). Zapisy dotyczące statusu sa równie niekorzystne, ale cały dokument jest martwy w świetle faktu, że nawet gdyby Obama nie chciał handlować instalacją w Polsce (Europie), co najwyraźniej czyni, to jej budowa jest ze względów jak wyżej zablokowana i co więcej – jak każdy przytomny stwierdzi, co ptwierdziły też USA – że zwyczajnie zbędna. O wprowadzenie okrętu z systemem AEGIS na Bałtyk USA nie muszą nikogo pytać o zgodę, Europę najlepiej bronić przed Bliskim Wschodem z Włoch (KEI i podobne systemy) zaś niezależnie od tego co mówią sąsiedzi i rodzimi rusofile, cała ta instalacja nie stanowi ŻADNEGO zagrożenia dla Rosji.

    W relacjach PL-USA warto by się skupić na manerwrze MON i MF, które rzekomo skupiły masę dolarów po 2 PLN i spłaciły nimi dużo przed czasem (lub zachowały na taką spłate) kontrakt za F-16.

    Teraz trochę analizy:
    [1] Polski przykład: prezydenta i premiera żrących się o „zasługę” wynegocjowania „Tarczy” powinien zasugerowac oczywistą prawdę. Całe przedsięwzięcie jest wybitnie na użytek wewnętrzny. W USA – ratuje miejsca pracy w ostatniej nie wysłanej całkiem do Chin gałęzi przemysłu – elektroniczo-aerokosmiczno-zbrojeniowej. W Rosji – poza analogicznym celem – służy do kreowania wroga zewnętrznego i uzasadniania istnienia przerośniętej nad możliwości państwa ale przestarzałej armii której nie podoba się ostatnio prezentowany plan reform.
    [2] Problem – którego nikt nie podnosi, bo po co – to prosty fakt, że w kwestii Polskiego terytorium USA już _kolejny_ raz dyskutują z Rosją bez żenady ponad naszymi głowami. Rosja wyrażała zgodę na naszą akcesję do NATO, teraz narzuca wymagania w kwestii instalacji, która powinna być co najwyżej suwerenną sprawą Polski i USA (a jest w zasadzie unilateralnie rozstrzygana przez USA).
    [3] Ograniczony system obrony przed pociskami balistycznymi powstanie tak czy inaczej – przeciwrakiety (Aster MK.II) przy współpracy Izraela buduje Francja, Niemcy na bazie rozbudowanej wersji Patriota PAC-3 razem pracują nad zestawem MEADS. Trudno powiedzieć, czy będzie to system Unijny, czy NATOwski czy koalicji chętnych – ale powstanie przynajmniej jednego w dłuższym czasie jest niemal pewne, a jeżeli będzie to coś międzynarodowego, to część – znając życie – znajdzie się w Polsce.

  25. @dozentus:
    Wczoraj ukazala sie informacja …, ze Chiny nadal beda kupowac obligacje US. Jak to sie ma…

    Yeah, podkreslam że tryb myślenia orientalnego jest kompletnie obcy Europejczykom… 😉

    A co by się stało gdyby na tydzień przed spotkaniem G20 na którym Chiny próbują coś załatwić ukazała się informacja (main stream) że się akurat hurtem z zakupu obligacji USA wycofują?

    Nie spodziewaj się nigdy szybkiej, jasnej i jednoznaczej reakcji ze strony Chińczyków, tym bardziej w Roku Krowy. Raczej aluzja, dwuznaczność i tortura wodna dla urozmaicenia… 😉

  26. Drogi Cyniku, poprosimy o update w sprawie tarczy w PL. Z lektury najświeższych newsów wynika, że administracja Obamy wycofuje się z tego projektu. Drukarze im zastrajkowali, czy co?

  27. Chiny muszą udawać, że dolary są coś dla nich warte, aby mogły kupować za dolary zagraniczne aktywa.
    W ich interesie jest podtrzymywać wartość dolara tak długo, aż się ich pozbędą.

  28. @Cynik9
    Wczoraj ukazala sie informacja (main stream), ze Chiny nadal beda kupowac obligacje US.
    Jak to sie ma do checi wyjscia z twarza z rynku amerykanskiego?

  29. „SDRy były próbą ratowania Bretton Woods przed kolapsem i rozmycia jego najistotniejszego punktu – wymienialności dolara na złoto. Były one nie tyle walutą ile raczej roszczeniem danego państwa w stosunku do koszyka walut państw IMF. W pewnym sensie przypominały wprowadzone później w Europie ECU (european currency unit).”
    Jakoś mi się tak jedno skojarzenie ciśnie: rubel transferowy 😉

    A to: „. Ostatnio porzucono już nawet pretensje do robienia czegoś sensownego – z quantitative easing rząd po prostu rozrzuca pieniądze z helikoptera. Wszyscy doskonale wiedzą do czego to doprowadzi za jakiś czas – do inflacji zrywającej czapkę z głowy.”
    z tym filmikiem
    Nie pamiętam, czy pierwszy raz jak to widziałem, to było na tym blogu.

  30. @pw1997
    Mają i to nie w rękawie. Np. 11 lotniskowców :> i bodaj 2-3 lata temu były w okolicach fajne manewry ("Summer Pulse") na które nagle ściągneli 8 z nich – w tym z innych teatrów działań, przeglądów itp. W światowym pokerze już każdy czuje, że Kowboj w obecnym rozdaniu ma cieniutkie karty tudzież że zżera go choroba i nie jest tak sprawny jak kiedyś. Ale w interesie wszystkich jest aby jeszcze nie powiedzieć "sprawdzam" , bo Kowboj choć nie utrzyma się na powierzchni, to na dlugo będzie miał dośc siły aby innych zabrać ze sobą. Owszem, można powiedzieć "sprawdzam" i ucieszyć się wynikiem – ale jak tu wyciągnąc rekę po niby własne żetony ?

    A co do innego asa – z gatunku teorii spiskowych. Wycena gruntu to śliska sprawa, ale niektórzy sugerowali że Environment Protection Act uchwalono właśnie z myślą o niewesołym scenariuszu. Rząd federalny tworzył rezerwaty w miejscach w których pod ziemią jest coś wybitnie cennego albo sama okolica ładna – i wg. obecnych szacunków, nawet pomijając ikony narodowe, obecna szacunkowa wartość tych gruntów odpowiada z grubsza długowi publicznemu USA (!). Jasne, że sama teoria jak i taki mechanizm są mocno po wodzie pisane…

  31. Wygląda na to, że USA jest w sytuacji podbramkowej i to w doliczonym czasie gry. Czy ktoś potrafi zaprorokować jakie rozwiązanie z punktu widzenia USA byłoby (naj)korzystniejsze? Ujmując rzecz globalnie, rozliczenia w dolarze stawiają USA w wysoce uprzywilejowanej pozycji, natomiast przejście na standard złota / SDR już nie. Może USA ma jakiegoś asa w rękawie? Skończyły mi się pomysły…

  32. Podejrzewam, że gdy news o rozglądaniu się Chin za new reserve currency przegryzie się do świadomości gawiedzi, to pewien pierwiastek zniknie nawet z tablicy Mendelejewa 😉

  33. EU również póki co popiera drukarskie zapędy US.

    The EU’s economy commissioner Joaquin Almunia rejected a Chinese proposal for a new reserve currency on Tuesday (24 March), saying he felt the dollar would remain the world’s reserve currency for the foreseeable future.

    Podejrzewam, że „foreseeble future” skończy się kiedy w brukselskich biurach EU poziom smrodu palonych opon przekroczy pewien poziom.

Comments are closed.