Oj, dobrze że już w poprzedniej części tego eseju ulokowaliśmy się bezpiecznie na drzewie, z Cohíbą…
Na dole Ben Bernanke jakby chcąc zilustrować tezę o “wy-inflacjowywaniu” się z problemu zredukował właśnie stopy procentowe do zera (tzw. target rate między 0 a ¼%). Otworzył tym samym ostatnie jazy na śluzie. “Fed wysyła wiadomość że będzie drukował pieniądz bez żadnego limitu aż zobaczy wzrost gospodarczy” ocenił William Poole, dawny szef FED-u w St.Louis. Można bezpiecznie założyć że Poole wie co mówi i wie coś niecoś o pompowaniu “liquidity”.
Aby się nie dać deflacyjnej smucie przy stopach procentowych już i tak już praktycznie na zerze Bernanke zasygnalizował także swój następny ruch. Będzie to ruch z gatunku, jak określił, “mniej konwencjonalnych” czyli bezpośrednie kupowanie amerykańskich obligacji federalnych (treasury securities) świeżo wydrukowanymi dolarami. Na szczęście nie będzie trzeba daleko ich wozić – co najwyżej z Waszyngtonu do Nowego Jorku.
A co gdyby ta niekonwencjonalna metoda, którą zresztą przewidywaliśmy kiedyś w DwaGrosze Newsletter, nie pomogła? Zasugerujmy w takim razie na wszelki wypadek jeszcze inną, jeszcze mniej konwencjonalną metodę – bezpośrednie kupowanie akcji Dow Jones! I czemu nie? Z tego co nam wiadomo ani religia ani konstytucja nie zakazuje FED-owi aby za wyprodukowane z powietrza dolary nabywać dowolne walory na rynkach.
Owszem, faktem jest że dotychczas FED nie błaznował jeszcze w roli inwestora giełdowego ze środkami płatniczymi które sam produkuje. Ale to może się przecież zmienić szybko, bo sytuacja musi być najwyraźniej krytyczna. Czy więc ktoś jeszcze wątpi że bessa w akcjach i w ogóle deflacja zostanie w końcu powstrzymana przez dzielnego Bena i spółkę? Czy inwestując na giełdzie u boku inwestora z tak głębokimi kieszeniami jak FED inni inwestorzy mają się czego obawiać? I czy ktoś musi się dłużej obawiać że amerykańskie treasuries mogą kiedyś nie znaleźć kupca? Oczywiście że nie! Jeden przynajmniej kupiec zawsze się znajdzie – FED. W dodatku nie będzie się targował… Ha, ha, ha.
Frank Beck we wspomnianym w części pierwszej artykule w Forbesie wie że docelowo pompowanie gotówki przez FED musi doprowadzić do znacznej inflacji i poważnego zdebazowania waluty. Pytanie jest tylko czy symulować skazaną z góry na niepowodzenie obronę miasta przed siłami inflacji czy też otworzyć jej szeroko bramy i zacząć powiewać chorągiewkami.
Do tego ostatniego sprowadza się w zasadzie jego postulat skokowej dewaluacji dolara o 30%. Paradoksalnie, z punktu widzenia zadłużonej po uszy gospodarki i trwającego kryzysu finansowego krok taki technicznie biorąc miałby dla USA pewien sens. Oczywiście jeśli zapomnieć o Chińczykach i innych zagranicznych wierzycielach USA.
Beck wskazuje na liczne dobrodziejstwa inflacyjnego tsunami. Załóżmy że Joe Sixpack ma na przykład dom którego wartość spadła obecnie do $200 tys. Przyprawia go to o bezsenność bo kupił go na szczycie hossy i ma teraz na nim hipotekę w wysokości $230 tys. Czyli ma pożyczkę większą niż wartość domu. Sixpack może w każdej chwili zostawić klucze w zamku i coś taniej wynająć. Ma to więcej sensu niż “spłacanie” wyższych rat za dom w którym sam nie ma ani jednego centa własnej stawki. Bank będzie musiał w takim przypadku połknąć stratę przejmując dom i szukać nowego właściciela za jeszcze niższą, bliższą rzeczywistości cenę.
Natomiast po dewaluacji dolara o 30% – fik-mik i sytuacja zmienia się radykalnie. Dolarowa wartość aktywów czarodziejsko wzrasta o 43% a więc dom Sixpacka jest teraz warty $286 tys. Zamiast być pod wodą i szukać czynszówki Joe Sixpack otrzymałby dzięki temu prezent w postaci $56 tys. equity w swoim domu. Czyli czułby się bardziej zamotywowany aby nie wywinąć bankowi nieprzyjemnego figla z ulotnieniem się. I Sixpack i bank byliby zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Obaj zaczynają lubić inflację.
I nie tylko oni. Inflacyjne rozdmuchanie wartości wszystkich aktywów materialnych niewątpliwie podobałoby się także milionom innych, szczególnie na początku. Wszystko w górę, tylko długi zostają te same! Domy w górę, samochód którego używamy w górę, surowce w górę. Kompanijne zyski w górę, a więc giełdy w górę. Pensje w górę, a więc stare długi prościej spłacać. Kompanijne bilanse podreperowane, pożyczki ze statusem zombie stają się od razu “performing”. Domy, giełdy i pensje w górę a więc dochody z podatków także w górę. Dochody z podatków w górę a więc więcej szmalu do wyrzucenia przez polityków. Muzyka gra na całego. W dodatku GDP państwa cudownie eksploduje i dług narodowy w proporcji do niego od razu wygląda bardziej sympatycznie. Jego spłacenie staje się nagle możliwe. Nawet nie mające dawniej szansy spełnienia emerytalne obietnice rządu zaczynają stawać się realne. Heck, tyle tych zalet inflacji że zaczynamy się już gubić co było w niej takiego złego! Czego ponowne wyszperanie zastawiamy jako pracę domową czytelnikom…
W sumie, artykuł w Forbesie jest ważny bo sonduje reakcje publiki na możliwość wykonania skokowo tego co rząd i tak wykona, tyle że rozciągając rzecz w czasie. Pouczający jest spin jaki Beck temu nadaje. Obecne biliony wyrzucane na bailouty niektórych sektorów są rozdawaniem publicznych funduszy selektywnie, pisze. Korzyść z tego odnoszą jedynie wybrane grupy i wybrane sektory, a nie szeroka publika. Skokowa dewaluacja natomiast byłaby uniwersalnym benefisem (hmm, powiedzmy względnym…) dla wszystkich. W szczególności ułatwiła by życie zadłużonemu konsumentowi.
Czy do skokowej dewaluacji dolara ma zatem szansę dojść? Cóż, perspektywy selektywnej dewaluacji wyłącznie dolara, i to skokowo, wydają się wątpliwe. Powodem jest status US$ jako waluty rezerwowej świata. Wszystkie rezerwy dolarowe trzymane poza USA stały by się przy tym skokowo mniej warte. Nie jest to prawdopodobnie scenariusz do zaakceptowania w dzisiejszym, zglobalizowanym świecie. Każda próba jednostronnej korzyści z dewaluacji nieuchronnie prowadziłaby do ruchów odwetowych partnerów handlowych, wyzwalając falę protekcjonizmu i kompetytywnej dewaluacji innych walut. Widok tego ładny by nie był i nikt nie ma specjalnego w tym interesu.
Z drugiej strony jednak USA są w pozycji aby jednostronnie forsować takie rozwiązanie rozkładając ból dewaluacji na dłuższy okres. Z czasem wymusi to najprawdopodobniej proporcjonalną dewaluację innych walut. Dla zadłużonych krajów Zachodu, ogarniętych w dodatku kryzysem finansowym, nie byłaby to perspektywa pozbawiona atrakcji. Tacy Sarkozi tego świata na przykład muszą ją po prostu kochać.
Pytanie tylko w stosunku do czego taka synchroniczna dewaluacja walut miała by mieć miejsce? Jena? Japończycy na to nie pozwolą. Juana? Nie pozwolą na to Chińczycy. Nikt nie pozwoli robić z siebie głupiego Jasia z silną walutą podczas gdy inni osłabiają swoje. Podejrzewamy więc że jedynym kandydatem pozostaje złoto. Które pozwoli, czemu nie, nic mu przecież nie zależy. I tak jest od czasów Nixona bezrobotne…
©2008 cynik9
Surowce na dnie. Tylko jedno pozostaje pytanie w co i gdzie i jak inwestować. Czy w polsce czy w jakieś fundusze np w Chinach. Dla kogoś kto jest zielony jeżeli chodzi o inwestycje zagraniczne pozostaje złoto, srebro no i może GPW. przydałaby się jakaś kompleksowa informacja co gdzie i jak można kupić, bo szukanie i znalezienie samemu jakiejś zagranicznej firmy graniczy z cudem.
Każda polisa jest tak dobra, jak instytucja, która za nia stoi. AIG jest tutaj negatywnym przykładem. O rodzimym PZU też nie mam najlepszego mniemania, bo zdaje mi się, że w ostatnim roku umoczyli około 600 mln złotych i sporo jest skarg na nieterminowe wypłaty.
Z banków wybrałbym raczej PKO BP lub jakieś spółdzielcze i SKOKi. Te ostatnie mają tą zaletę, że podobnie jak złoto wyjete są ze skomplikowanego finansowego świata, a stoją nieco obok niego i sa silniej związane z życiem.
Mamy takie nieciekawe czasy, że trudno coś doradzać, jako pewne inwestycje. Z Cynikiem zgodziłbym sie, że istnieje dolna granica cen surowców, do której się zbliżamy, albo już ja osiągneliśmy. Technicznie przejawia się to trendem bocznym i moze w przyszłości dać krociowe zyski
Uprzejmie dziekuje Panu za odpowiedz. Poniewaz nie widze za bardzo alternatyw dla czesci portfela dot. lokat bankowych, bede kontynuowal takie zmniejszanie straty do momentu wyklarowania sie sytuacji na rynku. A moze Pan ma jakies sugestie? Analizowalem ostatnio tzw. poliso-lokaty, ale jakos mnie nie przekonuja, moze Pan mial jakies z nimi doswiadczenia? A moze co innego?
Z powazaniem,
Plissken
@Plissken
1. Jeśli zarabia Pan w złotówkach, to niewątpliwie Pan zyskał na złocie, ale zysk na dolarach byłby za dany okres większy. Jednakże przy tak niepewnej sytuacji dolara ja osobiście nie podjąłbym ryzyka inwestowania w tą walutę.
Złoto ma niewątpliwie tą zaletę, że przechowując wartość nie naraża nas na stres. Jak już wspominano tutaj, stanie z boku i wcinanie chrupek;-) też ma swoją wartość.
2. Trzymając pieniądze w banku na 8%, po uwzględnieniu podatków i inflacji poniósł Pan niewątpliwa stratę. W strefie euro ceny dóbr przemysłowych wzrosły rok do roku o ok 8%, a w Polsce o ok. 12%. Jeśli uznamy to za inflację, to z własnych pieniędzy dopłacił Pan do tych, co to na kredyt kupili dobra inwestycyjne. Obecnie oficjalna definicja inflacji jest tak mętna i tak wiele w niej wykluczeń, że radziłbym stworzyć sobie dla strefy złotówkowej swój własny indeks inflacyjny dla pomiaru zyskowności. Wzrost ceny dóbr przemysłowych wydaje mi się dość dobrą miarą – ceny dotyczą przedsiębiorstw i rolowane są wcześniej, czy później na klienta.
Witam,
dopiero przyswajam zawilosci naszego systemu ekonomiczego (albo to zrozumiem, albo zdechne probujac), prosze o wyjasnienie, czy moje rozumowanie jest prawidlowe. Podam ponizej dwa autentyczne przyklady z wlasnego portfela inwestycyjnego.
1. 01.07.2008 zakupilem zlote monety bulionowe za 228 zl/sztuka w cenie wartosc kruszcu spot + 3% (USD/PLN= 2,12; troy=938,80$) Dzis kazda z nich osiaga cene 280 zl, czyli 22% wiecej, w ukladzie gdzie zlotowka oslabila sie do dolara o 39% a cena zlota spadla o 11%. Gdybym teraz chcial je sprzedac, dostane 52zl wiecej niz pol roku temu (pomijam kwestie podatku doch.)minus ok. 2.25% inflacja za ten okres. Co to oznacza? Ze zarobilem, ze utrzymalem wartosc zl sprzed pol roku (de facto moge teraz kupic wiecej tego samego towaru x niz pol roku temu, bo jego cena nie podskoczyla znacznie-czyli zarobilem), a moze jeszcze cos innego? Jak to ugryzc, zeby zrozumiec?
2. 01.07.2008 zawarlem z bankiem x umowe na polroczna lokate o oprocentowaniu stalym (rocznym) 8%. Za kazde 100 zl powierzone bankowi, dostane 4 zl odsetek minus podatek 19% (0.76 zl) minus 2,25% inflacja od 103,24 zl (2,32zl)=0,92zl czyli niecaly 1% dochodu netto. Czy to jest juz moj zysk ponad inflacje? Czy jest jeszcze cos, co powinienem wziac pod uwage? Jesli wszystko policzylem dobrze, to wlasnie ta bardzo niska stopa zwrotu z tej inwestycji zniecheca bardziej doswiadczonych inwestorow?
Uprzejmnie dziekuje za ewentualne wyjasnienia i sugestie. pozdrawiam,
Plissken
@niutix:
utrzymywanie sie wysokiego kursu zlota i tak robi w takim razie wrazenie
Piorunujące wrażenie robi przede wszystkim fakt że notatka pochodzi z GW a rezerwy złota Białorusi ograniczały się zapewne do złotego zegarka Łukaszenki… 🙂
https://www.tinyurl.pl?cShYhfF8
„AP podkreśla, że Mińsk wyczerpał rezerwy złota, gorączkowo usiłując wesprzeć białoruskiego rubla.”
Juz panstwa wziely sie za wyprzedawanie zlota? Chociaz nie wiem ile rezerw miala w zlocie miala Bialorus ale utrzymywanie sie wysokiego kursu zlota i tak robi w takim razie wrazenie.
Jak zauważył trafnie cynik srebra po prostu nie ma, bo pozamykano kolejne fabryki, a zapasów w zasadzie nikt nie robił.
Technicznie też ciekawie, bo po ubijaniu dna srebro wybiło się górą z formacji, po czym wykonało ruch powrotny, który zatrzymał się dokładnie na górnej linii formacji, lekko się odbiło i zbiera się do big jump….
Moi Drodzy, pracuję na czymś innym nie majac wiele czasu na monitorowanie wydarzeń na tym wątku… parę krótkich uwag tylko:
@łoś: złoto wyprzedziło platynę
Zdarza się istotnie rzadko, wg. moich danych pierwszy raz od ~1992. Platyna najwyraźniej sygnalizuje długotrwałą bessę, przewidując kompletne wstrzymanie produkcji aut…
——————
@anonimowy i comex meltdown:
Podana strona trochę zbyt katastroficzna jak na mój smak, ale zawodnik robi dobrą robotę. Lubię ludzi zaangażowanych… Formalny kolaps Comexu nieprawdopodobny z uwagi na to że mają do dyspozycji cały arsenał sztuczek, w tym czasowe zamknięcie handlu czy zmianę reguł. Jak na przykład zakazanie fizycznej delivery, czemu by nie? Również myśl o „wyczerpaniu się” złota jest naiwna, IMO. Złota jest dość, w razie potrzeby CBs lub IMF podrzuci. Comex, owszem, może paść, ale będzie to raczej poprzez stanie się irrelevant. Ciekawsza jest sytuacja z srebrze, zresztą była od dawna, bo tu podrzucić metalu nie ma kto i nie ma skąd. Chętnie rozwinę ten temat w nowej odsłonie po Nowym Roku.
———————-
@bm: marzenia o zyskach z inwestycji w metale biora w leb. :/ (typu 7500 USD/oz ale nadal 1000 CHF/oz, no moze 1200 😉
Popełniasz, przyjacielu, grzech pychy, tragiczny w inwestowaniu. Jest wyjaśnione we wpisach jaka jest rola pozycji w złocie w portfelu. Nie jest nią w pierwszym rzędzie aprecjacja kapitałowa, do tego masz całą game innych środków, w tym akcje złota i wybranych innych sektorów. Złoto w pierwszym rzędzie jest polisą ubezpieczeniową na sytuacje podbramkowe, m.in. takie jak ten kryzys. Sytuacje takie nie trwają w nieskończoność i w kolejnym okresie możliwe straty odrobisz z nawiązką. Jednak w samym cyklonie trick jest przetrwać z nienaruszonym kapitałem, dając sobie spokój z szukaniem aprecjacji kiedy ryzyko tego nie uzasadnia. Sprawdzenie jak jakie klasy walorów się wyrabiają w 2008 (w PLN) pomoże zrozumieć ten punkt.
——————–
@adrianna i giełda:
Nie śledzę tego tematu uważając że giełdy wschodnioeuropejskie są w obecnej sytuacji w ogóle d-e-a-d na dłuższy czas i szkoda tracić tam czas. Wliczone w to jest nawet potencjalne odbicie może o 30%, które w sposób oczywisty wzmocni czasowo retorykę „nadejścia w końcu dobrej pogody”, przed ponownym spadkiem. Po prostu nie widać skąd znaczący kapitał który w dającej się przewidzieć przyszłości zasiliłby giełdy wschodnie aby je wznieść miałby się wziąść. Zaufania inwestorów nie poprawi możliwe klapnięcie Ukrainy na twarz. Myślę że dwa fenomenalne lata pod rząd na GPW pozostaną rekordowe przez dłuższy czas.
———————-
@staly_czytelnik (z poprzedniego wpisu – czy przewiduje Pan wzrost cen nieruchomości w PL
Nie w najbliższym czasie. Ale dla inwestora indywidualnego czekanie na hossę w nieruchomościach uważam za mało pomocne uproszczenie. Piękno inwestowania w nieruchomości polega własnie na tym że zawsze są gdzieś świetne okazje. Czasem dosłownie za rogiem, i to w środku bessy. Zawsze są sytuacje podbramkowe kiedy ktoś po prostu musi coś sprzedać, i to szybko, i jest szczęśliwy z każdej oferty. Nie potrzeba czekać na ogólną hossę kiedy to najprawdopodobniej będzie już za późno. Trzeba wynegocjować sensowną transakcję wtedy kiedy zechce się ona wydarzyć!
Zloto mozna zdaje sie (nie jestem pewien, czy dobrze pamietam) drukowac w ilosci pojedynczych atomow uzywajac do tego celu reaktora, atomow olowiu i duzej ilosci neutronow. Jako produkt uboczny powstaje polowa tablicy Mendelejewa (tez w ilosci pojedynczych atomow). Interes jest malo oplacalny poki co 😉
Predzej bym sie obawial, ze ktos przy pomocy nanorurek czy jakiejs innej nowej technologii zrobi odwiert na glebokosc kilku km i zacznie czerpac z jadra Ziemi platyne, zloto, wolfram i inne geste metale. Z tym, ze to raczej nie za naszego zycia.
Wesolych Swiat 🙂
To co, w następnej kolejności będzie zakaz spadków na GPW?
Spoko. KNF właśnie podała że przeprasza za oczywsitą pomyłkę i jeden podmiot posiada 4,0% a nie 40,0% pozycji 😉
Za „GW”
„(…)Na giełdzie cisza przed burzą
Spokojna była ostatnia sesja przez możliwym zamieszaniem. Czy ostrzeżenie KNF zapobiegnie manipulacji. Aby dziś nie doszło do destabilizacji notowań, giełda postanowiła zmniejszyć z 10 do 5 proc. limit wahań kursów (tzw. widełki) dla spółek z WIG20 i kontraktów terminowych. Jeśli cena wyłamie się z widełek, handel będzie wstrzymany przez przewodniczącego sesji. Przewodniczący w szczególnych przypadkach może zdecydować nawet o odrzuceniu zlecenia, które wywołało zamieszanie. Za sprawą ostrzeżenia KNF pewne jest, że dziś będzie najsłynniejszy piątek w 17-letniej historii giełdy.”
Czy to znaczy, że na GPW wprowadzono ręcznie sterowanie?! Dlaczego tylko 5% a nie 7% albo 9.5% ?
Panowie, czy to wieksza korekta zlota nadciaga wraz ze sniegiem, czy tylko przejsciowy dolek? Chwilowa propocja do zrobienia zaleglych zakupow? pozdrawiam, Plissken
Zaprawdę powiadam Wam, nie bójcie nic, przyjdzie czas nieuzasadnionego wzbogacenia się nam jako i im był takiż sam na drukowaniu
PZDR
WZH
Ostatnie próby produkcji złota chemicznie były chyba w średniowieczu, za pomocą kamienia filozoficznego. Niestety, z tego co wiem mało skuteczne. Są też jakieś współczesne metody, ale zrobić syntetyczne złoto jest o wiele trudniej niż syntetyczne diamenty.
Hmm… A moze zachodza tutaj przeslanki do zachcianek kontrolowania cen zlota, zeby nie bylo juz takim idealnym pieniadzem? Wcale bym sie nie zdziwil…
A moze zacznijmy produkowac syntetycznie/chemicznie jakos zloto, zeby go bylo wiecej skoro go potrzeba? 😉 Obym nie wykrakal.
„Niezasluzone zyski” … hahahahaha… No dobre. To przepraszam ja grzebalem przy finansach i spowodowalem te wzrosty czy „Ci tam na gorze”? A moze „Ci tam na gorze” maja wlasnie zasluzone zyski, bo „pracowali” i zrobili co zrobili wiec im sie nalezy??
:)))))))))
@cynik
Co do mojego pytania do siebie „czy mam juz nie czytac 2GR chodzilo mi o to czy dobrze rozumuje i sie ucze czy nic nie rozumiem i lepiej bym w ogrodku popielil albo snieg odgarnal 🙂
bm
Mam nadzieję, że nie będą mieli innego wyjścia…i sie „nieuzasadniono” wzbogacimy 🙂
Wiesiek
Ignacy Nowopolski:
Wywiad z amerykańskim wiceministrem Skarbu w administracji Ronalda Reagana, dr Paulem Craigiem Robertsem :
„…Standard złota nie jest doskonały. Jak zaobserwował Milton Friedman, banki centralne stosują własną politykę monetarną skierowaną na przeciwdziałanie automatycznemu systemowi parytetu złota. Innym problemem są ograniczone zasoby tego kruszcu. Utrzymanie obecnego poziomu aktywności ekonomicznej spowodowałoby znaczne podrożenie złota, powodując NIEZASŁUŻONE WZBOGACENIE SIĘ JEGO OBECNYCH POSIADACZY. Dodatkowym czynnikiem jest niewystarczająca produkcja złota w stosunku do dynamiki wzrostu gospodarczego…”
Normalnie się obraziłem (niezasadnie?). Nie będę tego komentował. To prawdziwy (neo)pies ogrodnika.
Czy to spam? 😉 (pkt. 5 netykiety).
G.F.
Ad. Wywiad z Balcerowiczem na Interii.
Właśnie przeczytałem zwartość tego linku
Albo jestem przeczulony (gorączka?) albo nietrafnie odczytuję tego Pana. Proszę zerknijcie pod przytoczony tekst i jeśli możecie to poprawcie/wyprostujcie moje rozumowanie.
Poniżej skrót (tekst pochylony to mój komentarz)
Pytanie 1:
Jak długo potrwa kryzys, który ostatnio spadł na świat?
Odpowiedź: Profesor podaje definicje kryzysu
Pytanie 2:
Czy kryzys, który opanował głównie USA i tam się zaczął, dotknie Polskę w takim samym stopniu i formie?
Odpowiedź: „(…)my zaś nie mamy takich bogactw naturalnych jak ropa naftowa czy gaz i nie odczujemy kryzysu w takim stopniu jak tamte państwa.”
Szczerze nie rozumiem. Czy Profesor przekonuje, że dzięki temu że nie mamy złóż nie odczujemy tak recesji/kryzysu?
Pytanie 3:
Jak my, Polacy, mamy się zachowywać w obliczu kryzysu? Co będzie drożeć, co tanieć?
Odpowiedź: „(…)Każdy musi prowadzić swój rachunek finansowy, jeszcze staranniej kiedy są trudniejsze czasy. Państwo nikogo nie wyręczy. (…)”
No dobra a banki? Dofinansowania? Przecież to „wyręcznie”.
Pytanie 4:
W jaki stopniu kryzys finansowy może dotknąć polskie media?
Odpowiedź:
„- Nie mogę przedstawiać precyzyjnych prognoz dla tej branży.(…)Jestem przekonany, iż przetrwamy kryzys, media go przetrwają pozostając wolne i jak najbardziej profesjonalne.” !!!!!
…pozostając wolne? O co właściwie chodzi, węszę tu jakiś „dodatkowy PRZEKAZ”
Pytanie 5:
– Jak pan ocenia oszustwo wszech czasów Bernarda Madoffa?
Odpowiedź:
„Nie mam żadnych ukrytych informacji na ten temat. O sprawie dowiaduję się z gazet.(…)”
Rany przecież to nie przesłuchanie a tu taka reakcja na zwykłe pytanie.
Chce tylko wyjaśnić, że poprzez ten wpis nie atakuje Profesora, ja po prostu staram się zrozumieć jego wypowiedzi, które – przyznaję – odbieram jako inteligentne (?) motanie i nieodpowiadanie wprost na zadane pytania. Dlatego bardzo proszę Was specjalistów o jakiś komentarz.
Dzięki serdeczne.
@HeS
„Za to świetnie zabezpieczają (metale) tych którzy nie wiedzą czy trzymać US$, Euro, Jena, CHF czy PLN….”
Zgadzam się, kruszce mają jeszcze jedną ważną właściwość tj. pozwalają wyskoczyć z systemów zarówno „papierowego pieniadza” jak i fiskalnego. Można stanąć na boku i wcinajac chrupki ze spokojem obserwować co się w około wyrabia.
Brak dodatkowego stresu spowodowanego obecnym kryzysem – bezcenne.
„Pewnie że być może lepiej trzymać coś realnego (nie kruszec). Tylko że posiadanie dodatkowych nieruchomości to kłopot. Dom nie powinien stać pusty a do tego wymaga remontów i bieżącego doglądania….”
Zgadzam się należy uważać by nieruchomość nie zamieniła się w tzw. krokodyla tj. inwestycję, która pochłania cenne środki zamiast je przysparzać lub przynajmniej być bezkosztowymi.
I żywić nadzieję, że wystąpią zjawiska takie jak np.:
Czy w Polsce po wejściu do strefy euro wystąpi zjawisko bańki spekulacyjnej?
a nie wystąpią takie jak np. progresywny podatek od nieruchomości i np. katastralny…
Kapitalne, calkiem na rzeczy, lokomotywa inflacji:
https://www.blog.gwiazdowski.pl/index.php?subcontent=1&id=538
Dotzentus
Dwa grosze na temat Platyny i Palladu:
1.Tydzień temu „krajzler usa” rozesłał do swoich dostawców info, że nie zapłacą za listopadowe faktury. POSTARAJĄ!!! się to uczynić w styczniu 2009
2.Dzisiaj ten sam moloch ogłosił s.t.o.p. produkcji w rzeczonym styczniu 2009
3.Dzisiaj Wielkie Czerwone „H” (montownia w UK) zdecydowała o przesunięciu modernizacji Civik’a z 2011 na 2012 rok!
4.Wielkie Czerwone „T” (montownia w UK) w pierwszym kwartale nowego roku przycięło pierwotny plan produkcji swojego flagowego modelu (segment D) o prawie 50%
To tyl wieści może to komuś się przyda.
Adios
@bm:”A w taki razie wszelkie marzenia o zyskach z inwestycji w metale biora w leb. :/ (typu 7500 USD/oz ale nadal 1000 CHF/oz, no moze 1200 😉 )”
Za to świetnie zabezpieczają (metale) tych którzy nie wiedzą czy trzymać US$, Euro, Jena, CHF czy PLN. Podany przykład świetnie to ilustruje.
Pewnie że być może lepiej trzymać coś realnego (nie kruszec). Tylko że posiadanie dodatkowych nieruchomości to kłopot. Dom nie powinien stać pusty a do tego wymaga remontów i bieżącego doglądania. Owszem może przynosić dochód, ale to już prowadzenie jakiejś działalności, która zabiera czas i absorbuje uwagę. Nie każdy, kto ma stałe źródło dochodów chce się w to bawić.
technicznie:
ktoś tu wcześniej skarżył się na tabelkę kursów walut wchodzącą na tekst… nie wiem jakiej przeglądarki i rozdzielczości używał Nieukontentowany, ale Cynik zareagował i zmniejszył czcionkę co poskutkowało prawie całkowitym zniknięciem cyferek na moim ekranie…
wniosek: wszystkim nie dogodzisz… 😉
@mirkopolo:
…artykułu o REIT w Polsce..
Można.
Tylko i)czemu REIT właśnie teraz, oraz ii)czemu w PL? Timing nie wydaje się chyba szczególny… 🙁
Czy na stronach 2GR można się spodziewać artykułu o REIT w Polsce? Moja wiedza na ten temat ogranicza się tylko do wiedzy, że istnieją jakieś fundusze nieruchomości 🙂 A chętnie zainwestowałbym w coś takiego, bo to „nieco” tańsze niż własny budynek.
@bm:
Przymusu czytania 2GR jeszcze nie ma… 😀
I nie ma prostych odpowiedzi… Faktem jest że mamy obecnie masową destrukcję kapitału i długu, którą rządy usiłują kompensować masowym drukowaniem. Myślę że zanim do inflacyjnego odreagowania dojdzie proces ten może sporo potrwać. Jak się będą zachowywały waluty w tym czasie jest pytaniem za $1M! Sądzę że w pewnym momencie percepcja obligacji amerykańskich jako bezpiecznej przystani pęknie co może spowodować synchroniczny dryf wszystkich walut w dół względem złota. Dotychczasowa supresja cen złota jako wskaznika „oczekiwań inflacyjnych” w okresie deflacji powinna się odwrócić… W końcu rządy deflacji boją się bardziej niż inflacji którą mogą kontrolować a złoto jest ultymatywną formą pieniądza. Co waluty względem siebie będą robiły trudno wyrokować.
Najprawdopodobniej do większych ruchów wzajemnych rządy będą starały się nie dopuścić. Generalnie waluty powiązane z surowcami (A$, C$) powinny mieć tendencję słabnącą dopóki bessa w surowcach trwa, jen natomiast z uwagi na repatriację kapitału raczej z tendencją w górę. CHF w ciężkich czasach był tradycyjnie silny w roli bezpiecznej przystani. Obecnie jest jednak powiązany z losami euro. A euro, „the esperanto currency”, może IMO we wszystkie strony, włączając w to osłabienie się do $ a nawet kolaps pod wpływem sił odśrodkowych, gdyby kryzys rzeczywiście przycisnął.
Tyle tych luźnych uwag…
Niefortunnie trafilem akurat tuz przed pojawieniem sie nowego wpisu, to pozwole sobie powtorzyc tutaj.
Jak to waluty zmieniaja wykres… Zloto i srebro dzisiaj/wczoraj w USD szybuja w gore… A w CHF? SPADAJA!!! Wezmy tez ostatni miesiac…
Cos mnie taka mysl naszla, ze w sumie jak dolar na morde poleci (bo chyba taka jest przyczyna SPADKU ceny zlota w CHF dzisiaj – spadek kursu USD/CHF z 1.13 do 1.08) i zalozmy 1 USD = 0.2 CHF (bo takie sa przewidywania jak rozumiem? AZ TAK dolar spadnie jak juz ta cala hiperinflacja przyjdzie za rok czy 2 czy 3?) to dla posiadaczy zlota w innej walucie calkiem mozliwe, ze jego wartosc sie moze wiele nie zmienic. Czy moze pomijam jakis szczegol? Ze niby inne waluty tez sie pograza razem z dolarem tyle, ze nie tak znowu mocno?
A w taki razie wszelkie marzenia o zyskach z inwestycji w metale biora w leb. :/ (typu 7500 USD/oz ale nadal 1000 CHF/oz, no moze 1200 😉 )Chyba, ze pozostaja akcje kompanii zlota itp. Albo jak juz wspomnialem przeoczylem jakis drobiazg…
Dobrze kombinuje, czy mam juz przestac czytac DwaGrosze? 😉
bm
Interesujace i dziwne rzeczy dzieja sie ostatnio na Comeksie na rynku srebra i zlota. Od przelomu listopada i grudnia mamy do czynienia z opisywana na blogu iw newesleterze rzadka sytuacja „backwardation”. Co wiecej wczoraj i dzisiaj zanotowano 0 (zero) dostaw („deliveries”) na rynku srebra co w samo sobie jest podejrzanea czego potwierdzeniem jest gwaltowne wycofanie zapasow gotowych do dostarczenia (remaining registered inventories). Aktualnie (na dzien 17.12) zapasy zlota sa w 46 % wyczerpane a srebra w 43,6 %. Szanse skompromitowania Comeksu (kilkanascie i wiecej razy otwartych kontraktow niz fizycznych metali szlachetnych gotowych do sprzedazy) wydaja sie wzrastac z dnia na dzien.Dramaturgia i cisnienie gwaltownie rosna. Ale poczekajmy spokojnie – a nuz nie wiadomo skad pojawia sie nagle nowe zapasy w duzej ilosci ? A nuz oskubie sie przymusowo ze zlota jakis Bank centralny z duzym zapasem zlota np. szwajcarski ? Malo prawdopodobne jest to w tej sytuacji ale wykluczyc tego nie mozna…Dla czytelnikow bloga chcacych na biezaco kibicowac czy Comeks przetrwa biezacy najazd podaje link do strony ktora codziennie jest aktualizowana :
https://meltdown2011.wordpress.com/2008/12/17/vaporize-comex-2008-12-17
A pana Cynika prosze o komentarz do dziwnych wydarzen z ostatnich 2 dni na Comeksie (w szczegolnosci na rynku srebra).
Tłuste i chude koty kończą podobnie za to chude mają lepiej po – jak jest napisane w starych nabitych tajemną wiedzą księgach 😉
Na temat fragmentu „wszystkiego więcej” w tym poście kolega kontrowersyjny {doxa} na swoim blogu pisze:
Otóż w inflacji nie ma nic zlego, szczegolnie dla osob potrafiacych wystarczajaco cynicznie myslec. Inflacja jest zabojcza dla posiadaczy gotowki, obligacji czy lokat. My jednak nie posiadamy zadnej z tych form tracenia kapitalu. W gotowce posiadamy wylacznie tyle, by zapewnic sobie plynnosc. Wiekszosc musi byc madrze zainwestowana – w budynki przynoszace dochod, w łąki przynoszace dotacje czy w zloto. Potem mozna sie smiac sie z frajerow trzymajacych gotowke w reku. Co wiecej, utrzymywanie niskich stop procentowych i jednoczene generowanie pieniedzy przez FED to kapitalna okazja biznesowa. Warto sie zadluzyc w dolarach by zakupic wymienione powyzej dobra, oczywiscie kosztem tych frajerow ktorzy chca oddac swoje budynki, łąki czy złoto za drukowany papier. Coś jak carry trade, tym razem nie dla grubych kotów ale dla każdego obywatela.
Otóż cynizm tego kawałka doceniamy ale {doxa} osłabia tego efekt właśnie tym ostatnim zdaniem. Tak bowiem jednak jest że system istotnie kreuje złudzenie „carry trade dla mas” i poczucie równego dla wszystkich pola gry. I istotnie tłuste koty wmawiają to masom a te istotnie dają się na to nabrać Ale w grze „w inflację” pole gry równe nie jest, wszystko inne tylko nie to! Faworyzuje ona tych którzy mają dostęp do drukarki, tych którzy mają dostęp do ustalania reguł gry (stóp, np), tych którzy mają dostęp do wczesnej informacji. To nie jest gra fair play, jak usiłuje się przedstawiać, to jest Matoff play do kwadratu!
W systemie fiat money inflacja daje tłustym kotom olbrzymią przewagę nad resztą. Tym bardziej dziwi zaślepienie rozmaitych głosów bynajmniej nie należących do tłustych kotów które okazyjnie powielają ich argumenty przeciwko systemowi z linkiem do złota. System taki właśnie dla mas byłby nieskończenie bardziej równym polem gry a gra na nim o wiele bardziej fair.
Witaj Alex!
Gdzie byłeś jak Ciebie nie było?
Dawno już nie czytałem równie wartościowego bloga jak Twój.
To był dobry dzień.
Następna wyspa w morzu głupoty!
Gratulacje!
G.F.
@Takie Jeden Łoś:”Swiat stoi na glowie!!!”
U mnie we wsi już dawno o tym trąbili: „Koniec świata bedzie. Chłop z chłopem bedzie społ, a baba z babą”
@Łoś:
Abojawiem… Platyna jest wykorzystywana przede wszystkim w przemyśle samochodowym, który w znacznej części jest w tarapatach. To jest konkretny powód, by cena platyny spadała teraz. (inna sprawa – o ile, to trudniej oszacować)
Swiat stoi na glowie!!! Zloto wyprzedzilo platyne – metal od niego rzadszy, szlachetniejszy i stosowany w przemysle. A zawsze mi sie wydawalo, ze cena zlota jest cena ponizej ktorej platyna nie moze spasc.
Ktoś niedawno narzekał na Allegro, a tam zdaje się płynąć złoty strumień dukatów w cenie oscylujacej wokół spot. Może nie są takie słynne jak krugerrandy w branży builiowych monet, ale w Londynie ostatnio nieźle za nie płacą, przykład zaś znajdziemy tutaj
Wydobywanie świata z kłopotów poprzez inflację było już przerabiane – zawsze kończyło się to gwałtownym zubożeniem obywateli i wymianą pieniedzy.
Czyżby plotki o amero nie były aż takie przesadzone, a Polskę czeka era srebrników?
@ Cynik9
Komplementy są w pełni zasłużone 🙂
Teraz zamiast pisać o pewnych sprawach wystarczy mi tylko podlinkować do DwaGrosze 🙂
Blog jest już wśród zalecanych lektur
Pozdrawiam serdecznie
Alex
@Autor:”Owszem, faktem jest że dotychczas FED nie błaznował jeszcze w roli inwestora giełdowego ze środkami płatniczymi które sam produkuje.”
To niestety nie błazenada, ale śmiertelne niebezpieczeństwo dla Ameryki.
FED może stać się właścicielem „wszystkiego” w USA. Mechanizm jest dwojaki. Z jednej strony groźba bankructwa osób fizycznych za którymi nie idą bankructwa banków tylko dlatego, że FED je przejmie. Z drugiej strony głód gotówki (firm i obywateli) pokrywany przez FED poprzez kupowanie czegokolwiek. Dotyczy to nie tylko giełdy, chociaż w tym przypadku jest to prosta (i szybka) metoda przejmowanie kontroli nad firmami.
Nowy komentarz do posta „Antyporadnik przyszłego emeryta (5)” dodany przez Alex :
@Cynik9
Trafiłem tutaj dość przypadkowo po linku w komentarzu na moim blogu (dyskusja o naszej wartości rynkowej i emeryturach) i jestem bardzo miło zaskoczony poziomem i trafnością tych postów, które zdążyłem przeczytać. To doskonałe uzupełnienie tego co piszę (szeroko rozumiany rozwój osobisty dla młodych ludzi) i po małym „due diligence” polegającym na przeczytaniu większej ilości postów wstawię Twój/Pana blog na listę zalecanej lektury. Dziękuję za stworzenie kolejnego wartościowego źródła w morzu szumu informacyjnego
@młodzi Czytelnicy
W słowach Cynika9 „Największym ryzykiem jest ….. wczesne wpadnięcie w schemat w życiu, w koleiny standardu, w pracę 9-17 która nie zadowala ale wydaje się konieczna aż do emerytury.” jest 100% racji!! Polecam wydrukowanie tego i powieszenia nad łóżkiem 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Alex Barszczewski
———————
Dzięki za komplementy, Alex. Te od poczytnego autora liczą się podwójnie!
Najlepsze pozdrowienia także z tej strony. cynik9