Ciężko w tych dniach nadążyć z komentarzem o jednym bankructwie banku tak aby w międzyczasie nie zbankrutował inny. Ostatnio na przykład wywrócił się Lehman Brothers, a my tu dopiero na etapie bankructwa Fannie Mae i Freddie Mac (F&F).
Niektórzy drodzy czytelnicy zapewne zaczną w tym momencie kręcić nosem że znowu zajmujemy się kwitnącą na wszystkie strony Ameryką a nie problemami w PL (niezupełnie prawda). Otóż dzieje się tak dlatego że cały świat śpi w stogu słomy który podpalany jest właśnie przez Paulsona i Bernanke. Każdy ma więc w tej pieczeni jakiś swój interes, szczególnie gdy nie chce sam stać się pieczenią. W porównaniu do której drobne ogniska zapalne w PL czy gdzie indziej to dosłownie small potatoes… które właśnie pieczone są tą porą roku na jesiennych polach poj.Drawskiego.
O możliwym kolapsie Fannie Mae i Freddie Mac (F&F) pisaliśmy przed blisko rokiem, a o samym kolapsie przed kilkoma tygodniami. Teraz mamy finał tego wszystkiego, również wg przewidywanej recepty – pełne przejęcie bankrutów przez państwo. Kosztów tego nie da się w chwili obecnej dokładnie przewidzieć. CNN szacuje je na $300 miliardów, USAToday na $1 bilion, a czas prawdopodobnie pomnoży to jeszcze przez 2 lub przez 3. Jedna rzecz jest jasna – że podatnik i jego dzieci do trzeciego pokolenia zapłaci w końcu za lata ekscesów finansowej elity.
Nie tyle jednak los amerykańskiego podatnika leży nam tu na sercu ile pogwałcenie libertariańskich zasad wolnego rynku i kanonów kapitalizmu. Szczególnie gdy dzieje się to w kraju który przez długie lata był ich ostoją i niezłomnym championem.
Gdyby był wierny swoim historycznym zasadom aktywa zbankrutowanych F&F powinny zostać zlicytowane na wolnym rynku. Rynek w charakterze arbitra wykazał by jasno które z aktywów mają jeszcze jakąś wartość a które nie mają żadnej. Te które nie mają odpisano by na straty, absorbowane przez niefortunnych inwestorów i lekkomyślnych bankierów. Te które mają znalazły by drogę do portfeli inwestycyjnych na całym świecie po cenie fair, ustalonej przez wolny rynek. Ceny domów przy tym niewątpliwie poszły by na dół bo pójść powinny i muszą. Ten kto by stracił dom w ten sposób straciłby jedynie fikcję na którą go nie było stać od samego początku. Oczywiście tłuste koty w posiadaniu obligacji F&F protestowałyby najgłośniej bo miałyby najwięcej do stracenia. Reguły wolnego rynku powinny jednak zostać bezwzględnie zachowane. Przewidują one że każdy z konsekwencjami swoich decyzji radzi sobie sam a nie jest ratowany na koszt społeczeństwa. Po roku cały problem F&F spontanicznie by się sam rozwiązał, przy zerze kosztów dla podatnika, kończąc definitywnie kryzys w nieruchomościach.
Wybrano jednak rozwiązanie inne – pełną nacjonalizację sektora pożyczek hipotecznych i przejęcie góry toksycznych pożyczek przez państwo które ma je odtąd gwarantować tak jak swoje obligacje.
Najwyraźniej skala największego bailoutu w historii świata lub też hucpa jego architektów jest tak wielka że onieśmiela i konfunduje licznych komentatorów tego wydarzenia. W dużej większości ujadają oni bowiem nie pod tym drzewem co potrzeba. Nie dostrzegając największego skandalu obszczekują jedynie skandal pomocniczy. Zanim jednak do tego przejdziemy odrzućmy na początku polityczno-poprawne nonsensy sankcjonujące bailout koniecznością “ratowania” rynku nieruchomości czy też powstrzymania ich spadku. Nic z tych rzeczy nie ma i nie będzie miało miejsca.
Otóż popularnym poglądem który brany jest za motyw główny bailoutu jest rzekoma konieczność uspokojenia zagranicy trzymającej setki miliardów $$ w obligacjach F&F i zaniepokojonej że spadną one do zera. Coś w tym może rzeczywiście być. Naszym zdaniem jednak nie jest to ani cała prawda ani nawet nie jej większa część. W końcu obligacje F&F nigdy nie były obligacjami rządu USA. Odmieniana przez wszystkie przypadki “implikowana” gwarancja rządowa F&F była właśnie tym – prywatną spekulacją że w razie czego rząd federalny “może” rzecz uratować jeżeli “rzecz” stanie się wystarczająco duża. Ale może też nie uratować. Doprowadziło to zastępy tłustych kotów, w rodzaju Billa Grossa z Pimco, a nie tylko zagranicę z Chińczykami na czele, do pozbawionej skrupułów spekulacji że w razie problemów zostaną oni istotnie wyratowani na koszt państwa. Spekulacja trwała w najlepsze do samego końca, nawet wtedy gdy dla każdego z dwoma działającymi synapsami było oczywiste że F&F się wywrócą. W tej sytuacji uzasadnianie czegokolwiek rzekomym niezadowoleniem Chińczyków i koniecznością liczenia się z nimi brzmi fałszywie. Chińczycy kochają hazard i doskonale rozumieją jego zasady.
Podatnik obarczany rachunkiem za bailout F&F powinien więc powiedzieć teraz Grossowi i Chińczykom aby się wypchali sianem. Co w gwarze chłopów drawskich przechodzi w bardziej dosadne “widziały gały co brały”. Jeżeli Chińczykom czy Grossowi zależało na gwarancji rządu federalnego to mogli przecież kupić USTreasuries (obligacje federalne). Co zresztą, w tej mierze w jakiej im na tym zależało, istotnie zrobili. Ale cała reszta jest i powinna pozostać tym czym była – nieudaną spekulacją.
Jak już jednak wspomnieliśmy, wszystkie psy które teraz tak zawzięcie ujadają na bailout F&F i jego koszty szczekają, niestety, pod niewłaściwym drzewem. Tłuste koty które całą tę rzecz ukartowały i na której się wyjątkowo dobrze obłowiły siedzą sobie natomiast komfortowo na innym drzewie, przez nikogo nie niepokojone. Owszem, trochę przestraszone aferą z której ledwo uszły z życiem ale w sumie nienaruszone.
Aby to zrozumieć musimy przyjrzeć się credit defaut swaps (CDS). CDS jest finansową derywatywą wymyśloną przez tłuste koty na Wall Street w okresie amoku łatwego kredytu. Załóżmy że kupiłeś obligacje Piclandii o fenomenalnej rentowności 40%. Żyć nie umierać. Problem jest tylko taki że umrzeć może Piclandia bo tak naprawdę tylko obligacje reżimu w głębokich problemach mogą mieć taką rentowność. Ale problem da się rozwiązać.
Pojawia się tłusty kot z Wall Street i oferuje ci CDS-a który ma cię zabezpieczać na wypadek gdyby obligacje Piclandii spadły niżej, nie mówiąc już o możliwym bankructwie. Ty mu płacisz stałe miesięczne raty za zdjęcie z ciebie tego niekomfortowego ryzyka. On gwarantuje wyrównanie strat gdyby istotnie kłopoty Piclandii doprowadziły do znacznego spadku wartości jej obligacji. I po problemie.
Oczywiście ani ty ani twój partner tłusty kot nie jesteście półgłówkami. Ty masz teraz papier z fenomenalnym dochodem przy zerowym ryzyku bo zostało ono “ubezpieczone” CDS-em. Kto by nie chciał mieć takiego 40% instrumentu bez ryzyka! W sam raz na dochód emerytalny po zatonięciu ZUSu… Bez trudu opylasz więc go ze znakomitym zyskiem aby całą tę zabawę powtórzyć od początku.
A tłusty kot też wie że jest mnóstwo innych tłustych kotów mniej sprytnych niż on, a nawet może niezupełnie kumatych po angielsku. Na przykład gdzieś w Chinach. Opyla im więc również swoją część CDS-a bez trudu. Jest to w końcu atrakcyjny ciąg miesięcznych rat od ciebie. Abstrakcyjną obietnicą o dalekiej Piclandii którą i tak trudno znaleźć na mapie nikt się oczywiście nie kłopocze. Jak często w końcu państwa bankrutują warunkach łatwego kredytu i pięknej pogody?
Część druga thrillera w kolejnym wpisie.
©2008cynik9
A jak ma się sprawa z walutą Państwa Izrael. W związku z tym że coraz częściej można spotkać określenie USrael pominięcie drugiego członu sprawia, że nasza wiedza jest niepełna.
Praprzyczyną obecnego kryzysu jest nadmierna kreacja pieniądza, a właściwie zapewnienie monopolu w pełnieniu tej ważnej funkcji bankom centralnym (państwom), bo na nieskrępowanym rynku wygenerowanie tak dużej ilości pieniądza „z powietrza” byłoby niewykonalne.
Wiara w skuteczność obecnie aplikowanej przez banki centralne terapii świadczy o niezrozumieniu zarówno przyczyn choroby jak i efektów leczenia. Kolejne zastrzyki świeżo wyprodukowanej gotówki pogorszą tylko sytuację, która przypomina radzenie sobie z pierwszymi objawami kaca jeszcze tęższym piciem – wspartym kilkoma jointami.
Niestety mam przekonanie graniczące z pewnością, że społeczeństwa dadzą się skutecznie ogłupić medialnej papce propagującej zbawienny wpływ i wręcz konieczność „ratowania” bankrutów za coraz mniej warte pieniądze podatnika. Skutkiem tego będzie kolejny kryzys, tyle że potężniejszy, niż gdyby pozwolić obecnym bankrutom dopełnić żywota zgodnie z zasadami wolnego rynku.
Zastanawiające jest kto na tej całej historii zyskał?
Na razie głównym wygranym jest FED ponieważ w zamian za wirtualne $ przejmuje aktywa. Czasem pewnie są to aktywa wątpliwej jakości, ale jednak coś tam przejmuje nie oferując NIC w zamian (jakby chociaż płacił w papierze zadrukowanym na zielono można by mówić o jakiejś minimalnej wartości – opałowej 🙂
Numero due – te państwa które zdołały wyprodukować najwięcej papierowego śmiecia, przekonać innych do tego że ma to jakąś wartość i dostały coś w zamian (np.USA).
Pytanie kto jeszcze?
Rynek zachowuje się całkowicie irracjonalnie. Nie wiem czy się cieszyć czy płakać, że nie dotyczy to tylko złota jak do niedawna.
„Stocks end higher after Federal Reserve keeps rate unchanged” – nagłówek z informacji Yahoo – Rzeczywiście utrzymanie stóp przyczyniło się do wybicia DJ w bessie. Oglądam po raz kolejny ten finansowy wrestling ( wielu amerykanów wierzy, że te zapasy nie są zmanipulowane). Podobnie na Wall Street jacyś zdesperowani inwestorzy rzucili się na akcje po tak zaskakującej i korzystnej informacji. No w pewnym momencie wykres poszedł pionowo do góry – jaki entuzjazm. A mówią, że w bessie nawet dobre informacje żadko są skuteczne i raczej są przez graczy ignorowane – ale nie w USA :-).
pzdr.
@adam:
możliwość niewywiązania się z zobowiązań rządu Stanów Zjednoczonych… No i Cynik zaczyna mieć rację.
Cynik9 nigdy nie twierdził że USA nie wywiążą się ze swoich zobowiązań… Wręcz przeciwnie – że spłacą wszystko do ostatniego peso… 😀
Adam,
Dzisiejszy Financial Times
Od sierpniowej akcji ratunkowej dla Freddie Mac oraz Fannie Mae, rynki kredytowe zaczęły wliczać w wyceny możliwość niewywiązania się z zobowiązań rządu Stanów Zjednoczonych. Prawdopodobieństwo to wynosi ułamek 1 proc., ale jest zdarzeniem bez precedensu.
No i Cynik zaczyna mieć rację.
Nastolatek przez kilka godzin miał na koncie 12.5mln zł:
https://biznes.onet.pl/2,1826416,wiadomosci.html
To pokazuje jaki matrix panuje w bankach
dzis zydowska gazeta dla Polakow na pierwszej stronie donosi ze Lehman bankrutuje, przez amerykanski rzad, ktory go nie chce znacjonalizowac – bezczelne te polskie zydziska…
DirtyPig pisze…
Przeglądając dziś prasę trochę się przestraszyłem:
Sytuacja w USA nie wypłynie na polski rynek
Sytuacja AIG w Polsce bardzo dobra
Sytuacja w USA bez wpływu na polskich klientów AIG
Trochę za dużo zapewnień, że "wszystko jest pod kontrolą i nie ma absolutnie żadnego ryzyka" pojawiło się w bardzo krótkim czasie. Skrzypek jeszcze nie przemówił, ale ostatnie zapewnienie jest z KNF.
3.V -cie się!
DirtyPig-> no wlasnie, jak jest panika na rynku, to fundamenty nie maja wiele do gadania. Gieldy sa i zawsze beda niezrownowazonymi psychicznie kobietami:)
2. w dobie globalizacji wszystkie gieldy skorelowane sa w 80-90%, czego dowodza empiryczne badania. Tak wiec jak gdzies daleko jest zle to u nas tez bedzie zle.
Niepokojace jest dla mnie to, iz sytuacja w USA oddzialuje na zaufanie do dolara i w efekcie do wszystkich walut na swiecie.
Schemat jest prosty -> jesli dolar padnie, to inne waluty juz dawno beda martwe. A to dlatego, ze ich sila nabywcza ma pokrycie tylko w zaufaniu do nich (a tego zaufania szybko teraz ubywa…)
Tak wiec podtrzymanie zaufania do rynkow jest teraz najwazniejszym celem rzadow panstw rozwinietych, bez tego caly system upadnie. czy moze jednak jest jakies swiatelko w tunelu???
pzdr,
pleu
@ Wszyscy
Czy przejęcie ML przez BoA to zakup bankruta przez bankruta i powód dla FED do ratowania większego trupa?
czy fakt, ze polowa kongresu, na czele z panem McCainem zainwestowala swoja prywatna walute w F&F mialo znaczenie w podejmowaniu decyzji o pomocowym dodruku kasy?
https://www.cnbc.com/id/26646278
Albo w Zurychu po 919 CHF (581 EUR)…
Oczywiscie przez bardo tanie rozumiem porownanie do drogich po 700 EUR czy 1000 EUR, jakie to ceny moga sie w krotce moze pojawic… Wtedy dzisiejsze ceny beda raczej niskie…
bm
Ciekawe że jeszcze nikt nie zauważył: uruchomiono parę dni temu Wielkiego Zderzaka i banki zaczęły upadać. To przecież dowód na istnienie czarnych dziur – bo gdzie indziej podziały się te mld $ ? :))
@:ogólnie
Moi drodzy, coś dużo dzisiaj anonimowych… Anonimowym przypominam że spodziewając się reakcji na swoją wypowiedź sensownie jest wybrać sobie jednak bardziej unikalnego nicka. Z braku inwencji nawet anonimowy+ godz +minut czy coś takiego. Punkt jest taki że czasem nawet anonimowi mówią do sensu (;-), bez obrazy) a przy paru zupełnie anonimowych trudno nawiązać dialog z konkretnym rozmówcą.
Anonimowy pisze…
„Az sie prosi zapytac: a gdzie sa te Krugerrandy po super niskiej cenie?”
Na przykład w Erste w Wiedniu po 574 euro za sztukę 1 Oz.
Az sie prosi zapytac: a gdzie sa te Krugerrandy po super niskiej cenie?
@autor:
Generalnie zgadzam się z treścią tego posta, też nie sądzę by to było OK ratować prywatny biznes za pieniądze podatnika. Jednak tylko taka krótka uwaga, czy rzeczywiście kryzys szybko by się skończył, gdyby pozwolono rzeczom dziać się bez państwowej interwencji? Tutaj nie jestem pewien. Gospodarki zachodnie są napędzane kredytem. Taniejące nieruchomości oznaczają nie tylko pogorszoną zdolność kredytową Amerykanów, ale również problemy z nowymi kredytami. W każdym razie ozbaczałoby to drastyczne ograniczenie konsumpcji, spadek produkcji, zwolnienia, bezrobocie, dalsze ograniczenie konsumpcji, tym razem z powodu braku pensji, itd. Nietrudno sobie wyobrazić efekt narastającej kuli śniegowej i powiększającego się gospodarczego chaosu. Nie wydaje mi się, że istniało proste rozwiązanie. Niestety, ale czas niczego tu nam nie pokaże. Aby wiedzieć które działanie byłoby najlepsze należałoby zbudować dwa identyczne kraje i zaaplikować dwie różne kuracje, potem porównać wyniki.
hmm… Moze sobie dokupie Krugerrandow dopoki sa i sa po super niskiej cenie… :/
Chociaz moja waluta powinna sobie jakos poradzic…
bm
AIG ma zebrac 75 mld w któtkim czasie…a w Polsce mają ok 1,1mln ubezpieczonych w OFE (Ampliko)…co daje ok 5 mld dolarów 🙂
Zaczyna się..
pozdrawiam
Wiesiek
Przeglądając dziś prasę trochę się przestraszyłem:
Sytuacja w USA nie wypłynie na polski rynek
Sytuacja AIG w Polsce bardzo dobra
Sytuacja w USA bez wpływu na polskich klientów AIG
Trochę za dużo zapewnień, że „wszystko jest pod kontrolą i nie ma absolutnie żadnego ryzyka” pojawiło się w bardzo krótkim czasie. Skrzypek jeszcze nie przemówił, ale ostatnie zapewnienie jest z KNF.
3.V -cie się!
Kiedyś Krystan Zimmerman wspominał o sobie , że gdy był młodszy słuchał na koncercie sędziwego mistrza Wilhelma Kempfa i spostrzegł się , że nie słuchał muzyki , tylko wyłapywał pomyłki mistrza , chociaż sama muzyka była niezwykła . Mniej więcej taki był przekaz Jego wspomnień .
@: przez zwykły szacunek dla czytelników, wypada… sprawdzania pisowni
W rzeczy samej właśnie odkryłem w edytorze bloggera tę możliwość. THX, co racja to racja.
Jedynym usprawiedliwieniem jest to że szacunek dla Czytelników mieliśmy od zawsze niezwykły… 😛
a tam czepiacie się ortografii a tu ameryka tonie;-)
ps. przy okazji pozdr dla autora za super blog – myślę, że wielu jest takich co go tylko czyta bez komentowania…
A może, przez zwykły szacunek dla czytelników, wypada zacząć korzystać z (wbudowanego w dobre przeglądarki) sprawdzania pisowni?
Czy możliwe jest w wyniku inicjatywy obywatelskiej zaskarżenie do Sądu Najwyższego w USA przejęcia zobowiązań F@F przez rząd USA na koszt podatnika i w wyniku orzeczenia SN uwolnienie obywatela amerykańskiego od sfinansowania tych długów ( które jednak są długami obywateli amerykańskich zaciągniętych na kupno nieruchomości ).
aczkolwiek trudno to nazwać socjalizmem, bo ustrój takowy by nie dopuścił do czegoś takiego…. 🙂
jeszcze trochę o socjaliźmie w USA: https://www.manageria.pl/manageria/1,85811,5695450,Zwiazek_Socjalistycznych_Stanow_Ameryki_Polnocnej.html
@: „skrupółów”!!! Panie Gospodarzu!!!
Passed! załóżmy że to był to tylko test na czujność Drogich Czytelników… 😉
dzięki…
„skrupółów”!!! Panie Gospodarzu!!!