Obligacje przedwojenne w złocie (1)

czyli o robieniu ludzi w obligacje

Drogi Czytelnik zasugerował aby zajrzeć do tego tematu co niniejszym chętnie czynimy. Rzecz w końcu wiąże się, jak by nie było, ze złotem. Zastrzegamy jednak że trzon obecnej kontrowersji, dotyczący ewentualnego wykupu tych papierów przez państwo, jest sprawą legalistyczno-sądową, a nie inwestycyjną. Ograniczymy się więc tutaj do komentarza na zdrowy chłopski rozum, odsyłając czytelników do bardziej kwalifikowanych źródeł w tym zakresie. Dotyczy to zwłaszcza możliwych pozwów posiadaczy tych papierów, którzy rozważają wystapienie na drogę sądową przeciwko państwu. Polecanym źródłem odniesienia do wszelkich kroków w tym kierunku jest ta strona.

Rząd II RP, jak wiadomo, emitował okresowo serie rozmaitych obligacji praktycznie przez cały okres międzywojenny. Były to serie kilku obligacji zagranicznych, uplasowanych na rynkach zachodnich i nominowanych głównie w US dolarze i w funcie brytyjskim oraz serie kilkunastu obligacji wewnętrznych, o różnych nominałach. Czasy były to turbulentne, w których pamięć o monetarnym kolapsie Republiki Weimarskiej (1923) i jej legendarnej hiperinflacji była świeża. W Polsce też po początkowym sukcesie reformy monetarnej Grabskiego z 1924 r. (kiedy to markę polską zastąpił złoty) krajowa waluta zaczeła doznawać znacznej dewaluacji.

Kres temu położył program stabilizacyjny rządu, uwieńczony zarządzeniem prezydenta z 1927 r. które generalnie wprowadzało znaczne pokrycie waluty w obiegu złotem oraz walutami wymienialnymi oraz wprowadziło wymienialność złotego na złoto w stosunku 5924.44 złotego za kilogram czystego złota. W przeliczeniu oznacza to ok. 0.17 grama złota za złotego bądź, jak kto woli, 5.924 złotego za 1 gram złota. (fizyczna wymienialność dotyczyła jedynie większych sum – ponad 20k złotych). Tak jest, złoty polski był kiedyś coś warty! 😉

Fig.1. Obligacja RP z 1935 roku. źródło: allegro

Mimo wprowadzenia wymienialności złotego zaufanie do papieru musiało nie być jednak szczególnie duże w owym czasie skoro na większości serii obligacji państwowych w złotych emitowanych po 1927 widnieje explicite klauzula potwierdzająca zarówno wypłatę odsetek jak i zwrócenie sumy głównej (principal) “w złocie”. Dosłownie brzmi ona tak jak na załączonym wyżej grafiku: “ Wykup obligacji niniejszej oraz wypłata odsetek uskutecznianie będą w złotych według równowartości 900/5332 grama czystego złota za 1 złotego w złocie”.

A więc złoto, złoto, złoto, złoto. Można było mieć zaufanie że obligacja jest w miarę bezpieczna i że rząd nie wytnie w międzyczasie jakiegoś numeru, na przykład ze zmianą parytetu złota w czasie jej trwania. (skąd bierze się 900/5332 dokładnie nie wiemy, ale jest to równoważne podanemu wyżej parytetowi 0.17 grama złota za złotego).

Okay. Dalszy ciąg tej historii jest równie tragiczny co depresyjny. Tragiczny bo raz jeszcze papier “tak dobry jak złoto” okazał się jednak ciut gorszy. W czasie okupacji oraz po jej zakończeniu, praktycznie przez cały czas aż po balcerowiczowską wymianę pieniędzy i “skreślanie czterech zer” w 1995, gość który miał fizyczne złoto wyszedł na tym dużo lepiej niż posiadacz papieru. Zresztą powiedzieć że posiadacz papieru wyszedł na tym gorzej jest poważnym niedopowiedzeniem – posiadacza papieru historia i władze własnego kraju po prostu zrobiły w bambuko. Czy raczej w obligacje… Depresyjny zaś bo skłaniajacy do refleksji jacy durnie – sorry – rządzą tym krajem od pokoleń, naprzód przywiezieni w walizkach z Moskwy, potem już demokratycznie wybrani.

Zacząć by należało od tego że Polska, cieżko doświadczona przez wojnę, zrzekła się bezsensownie odszkodowań od jednej ze stron-sprawców (1950), a do drugiej strony-sprawcy do dziś nawet o nie oficjalnie nie wystąpiła. Jednocześnie nie zadbała aby przynajmniej odciąć się jednoznacznie od roszczeń pod własnym adresem raz i na zawsze, jakkolwiek nieproporcjonalne w skali do gigantycznych strat substancji narodowej by one nie były. Było to tym bardziej dziwne że decyzją innych kraj został w znacznej mierze przesunięty na tereny nie-polskie i przejął nie-polskie aktywa, co siłą rzeczy otwierało jedną wielką puszkę Pandory rozmaitych roszczeń własnościowych do dziesiątego pokolenia. Kolejnym epizodem tej głupoty historycznej będzie, naszym zdaniem, wkrótce akces do EU i scedowanie znacznej części suwerenności narodowej do Brukseli. Zanosi się więc na to że kolejne pokolenia Polaków obarczone zostaną defacto spłacaniem wszystkim na około kary za wojnę i za grzechy komunizmu, z którymi w obu przypadkach nie miały nic wspólnego.

Ale wróćmy do przedwojennych obligacji państwowych. Wewnętrzny dług emisyjny Skarbu Państwa II RP wynosił 1 kwietnia 1939 r. ok. 2 mld złotych. W wyniku wojny oraz późniejszej nacjonalizacji wiele z tych papierów przepadło. Szacuje się że w rękach prywatnych zachowało się do dziś najwyżej do dziesięciu procent tych papierów. Po wojnie władze PRL miały oczywiście w głębokim poważaniu drobiazgi takie jak realizowanie zobowiązań zaciągniętych przez reżim “sanacji”. Zresztą na “zaplute karły reakcji” które by się odważyły gdzieś się zgłosić w celu realizacji swoich kuponów czekał już UB. Co by mogło wyjaśniać niespecjalne zainteresowanie ówczesnych inwestorów w tej drodze realizowania swojej inwestycji. Nie przeszkodziło to jednak PRL w usłużnym przejęciu przedwojennych aktywów skarbowych RP od aliantów, w tym i złota. Z jakichś powodów zaniechano jednak formalnego umorzenia starych obligacji, uznając widocznie że społeczeństwo w kraju zostało wystarczająco sterroryzowane i że nikt przy zdrowych zmysłach się o to nie upomni.

Trudniej szło uporać się z zagranicą, gdzie wiele z obligacji II RP się znalazło. Tak więc rząd PRL, w tajemnicy przed własną zastraszoną populacją, już we wczesnych latach 50-tych zawarł szereg umów przewidujących częściową rekompensatę za przedwojenne obligacje dla obywateli państw obcych. I tak zniszczony wojną kraj, trzymając własnych obywateli w niewiedzy, wypłacił na mocy takich umów znaczne sumy m.in. takim bogatym i nie tkniętym wojną krajom jak Szwajcaria i Szwecja, oraz Francja. Ciekawostką jest że już w 1949 r zadbano o to aby uchylić klauzulę złota i o ile nasze informacje są dokładne, wypłata tych odszkodowań przez PRL nie obejmowała złota.

W latach 60-tych przyszła kolej na uregulowanie sprawy przedwojennych obligacji ulokowanych na rynku brytyjskim. Posiadacze tych obligacji otrzymali 40% wartości nominalnej w gotówce jako równowartość spłaty zarówno kwoty bazowej jak i odsetek. Podobną 40% rekompensatą gierkowska PRL w latach 70-tych załatwiła sprawę przedwojennych obligacji ulokowanych w USA. Było to w okresie intensywnych starań PRL o podreperowanie swojego wizerunku jako solidnego dłużnika z uwagi na gierkowski “cud gospodarczy” i potrzeby nowych pożyczek. Jak widać, znowu wszystkim chętnym naokoło rząd polski ochoczo naprawiał krzywdy, za wyjątkiem własnych obywateli. Nie przeszkadzało temu to że podobno kraj “rósł w siłę” i że choćby gest w tym kierunku wiele by nie kosztował. Ale czy “obywatel” nie pochodzi czasem od od słowa “obywać się”? W tym przypadku musiał się więc obyć figą z makiem oraz przekonaniem że “żyje się mu dostatniej”.

Następnie mieliśmy kolejny okres terroru – stan wojenny. Stało się wtedy ewidentne się że cud gierkowski nie był jednak wcale takim cudem. A nawet wręcz przeciwnie, „rosnący w siłę” kraj okazał się bliski bankructwa. Znowu całe pokolenia Polaków, które poprzednio wydojono m.in. na spłatę obligacji przedwojennych, obarczono nowym garbem gigantycznego zadłużenia. W siłę natomiast rosła nie tyle Polska co inflacja w Polsce, która pod koniec ostatniej dekady komunizmu przybierać zaczęła wartości pieciocyfrowe – takie jak nie przymierzając obecnie w Zimbabwe.

O tym jak demokratycznie wybrane nowe władze kraju odrodzonego z mroku komunizmu zaczęły w końcu traktować swoich obywateli i jak otwierają nieba posiadaczom starych przedwojennych obligacji – w następnym odcinku.

©2008cynik9

25 thoughts on “Obligacje przedwojenne w złocie (1)

  1. [andree] nie doczytalem twego posta wiec moja odpowiedz moze wydawac sie dziwna.. oczywiscie przez spisek mialem na mysli lobbing na rzecz trzymania parytetu..

  2. [andree]: cos mi szwankuje login wiec tak.
    cyniku to streszczenie z linku historia.org dosc kiepsko oddaje sama ksiazke szczerze mowiac..
    co do spisku bankierow to raczej chodzilo o to iz proby rezygnacji z parytetu zlota w polsce byly glosno krytykowane przez caly „cywilizowany” swiat, pomimo ze ten swiat juz dawno pozbyl sie tegoz „balastu”
    zwyczajnie drukowali sobie papierki kupowali zlotowki, a potem zyczyli sobie za nie zloto, dosc tani sposob wyprowadzania metalu ze skarbca, prawda? 🙂 biorac pod uwage ze inflacja uderza po chwili a zloto juz jest w skarbcu „inflatora” wszyscy sa szczesliwi poza tym komu wcisnieto papier zwlaszcza jezeli wymiana handlowa jest na niskim poziomie ktory nie uzasadnia trzymania papieru inflatora.. tak ja to sobie kombinuje..

  3. @fijoł
    „co do katastru to chyba jeszcze chwilę potrwa – podobno inwentaryzacja w gminach obejmuje tylko 25% zasobu”

    W wypadku inwestowania w nieruchomości chwila trwa minimum 5 lat. Takiego typu obciążenia wprowadza się w trybie „A kuku!” czyli wtedy jak się nikt tego nie spodziewa.
    W wypadku nieruchomości płynność inwestycji jest niewielka.
    Nie da się działki lub domu zabrać w kieszeń i sprzedać ja np. w kantorze w Szwajcarii. 😉
    Problemem jest wycena. Jak zobaczycie emerytów na walizkach w centrach dużych miast to się nie zdziwcie (IV filar emerytalny w nieruchomościach). Takich ludzi nie będzie stać na własne mieszkania.
    Niepłacenie podatków powoduje zabór mienia… Daje to niezłą metodę wywłaszczeń z atrakcyjnych lokalizacji…

    G.F. Hmmm…

  4. fijoł
    miało być inwentaryzacja oczywiście 🙁 w Polsce jest sporo nieruchomości które nie mają nawet KW, być może w tym przypadku opieszałość naszej biurokracji na coś się przyda

  5. fijoł
    co do katastru to chyba jeszcze chwilę potrwa – podobno inwentaryzja w gminach obejmuje tylko 25% zasobu

  6. Katastralny ciąg dalszy.

    Zobaczcie jak się przygotowuje barana do strzyżenia by zanadto nie wierzgał:

    P.S. Od jakiegoś czasu intryguje mnie zwiększona podaż nieruchomości, zwłaszcza działek. Czyżby to był jeden z powodów. „Wiedzący” pozbywają się gorącego kartofla (1,25% od wartości rocznie może nieźle upuścić krwi)? Pytanie jak będzie się kształtować podaż i popyt po wprowadzeniu tego draństwa?
    G.F.

  7. fijoł
    niedawno słyszałem, że duże polskie banki chciały wprowadzić tzw fundusze sekurytyzacyjne, ale odpowiedniej ustawy nie przepchnięto przez sejmowe komisje – może ten ruch na giełdę ma to jakoś zastąpić, pamiętajmy że NBP narzuca określone proporcje depozytów do lokat w bankach komercyjnych, a polski rynek depozytów jest b płytki – większość z nich opiewa tylko na dwa trzy miesiące – Modalski jakoś nie ma chęci składać w banku nawet na 7% :)- co nikogo chyba nie dziwi- jeśli mówimy o wzroście oprocentowania depozytów; to pamiętajmy, że uszczupli to zysk banku, a po co jeśli można ściągnąć „tani” pieniądz z rynku akcji itd itp myślę, że dalej nie trzeba tłumaczyć – pamiętajmy, że święta zasada bankiera to 3-6-3

  8. @alex: artykuł powołuje sie na Parkiet ale nie podaje linka do niezależnej weryfikacji. Bez tego, zważywszy na poziom GW i jej zwykły spin, nie ma żadnej wartości, sorry. Sam fakt że banki widząc ciężkie czasy na horyzoncie usiłują zawczasu wzmocnić swoje balance sheet przez emisję akcji jest chyba logiczny.

    @goldfinger: Link do tej dyskusji „Mit złotej waluty” jest ciekawy, sporo danych.

    Konkluzje są jednak sporne. Np.bajki o spisku bankierów ~1927 aby PL nie mogła się zbroić to nonsens. Reichsbank leżał wtedy i kwiczał po kolapsie Republiki Weimarskiej, a wszyscy mieli na świeżo w pamięci horrory gotówki przewozonej na taczkach. W tej sytuacji warunkiem każdego finansowania publicznego jest zaufanie do waluty – juz widzę tę gwałtownie rosnącą produkcję przy inflacji kopiującej Rep.Weimarską kilka lat wczesniej. Inna sprawa że swiat był wówczas na standarcie złota i należenie do niego było warunkiem partycypacji na miedzynarodowych rynkach finansowych, co zresztą RP czyniła.

    Inny układ czynników miał miejsce po 1933. Owszem, utrzymywanie standardu złota w sytuacji gdy USA z niego zrezygnowały jest dyskusyjne. Rownież mając sąsiada utrzymującego że „najlepszym czynnikiem stabilizującym walutę są obozy koncentracyjne a od przeciwdziałania wzrostowi cen mamy SA” [Hitler] powinno dać wiele do myślenia. Krytykując IIRP nie należy też zapominać że obiektywnie lata 1930-1934 to epicentrum światowego kryzysu, w którym wiele krajów przeżywało b.poważne trudności.

  9. To nie miało być w odp. do @andre tylko do @alek wybaczcie fora mi się pomyliły.
    😉

    G.F.

  10. Napiszę lekko nie na temat ale sprawa bardzo ważna:

    link

    Jak widać, jest to artykuł z Wyborczej więc nie powiedziano wszystkiego; ma drugie dno.

    Zastanawiam się o co w tym chodzi. Banki nie mają kasy, ale dlaczego?
    Ilość udzielanych nowych kredytów hipotecznych jest już przecież znikoma, więc nie potrzebują tylu nowych depozytów. Nie słychać na razie, żeby ludzie mieli większe problemy ze spłatami.

    Czy ktoś obeznany w temacie jest mi w stanie wytłumaczyć, dlaczego wypuszczą papiery dłużne a nie np podniosą oprocentowanie lokat? Musi być jakaś wskazówka w tym rozumowaniu. I dlaczego brakuje im kasy? Już mają problemy, czy wyczuwają, że bedziemy mieli sytuację z USA bis?

  11. w kwesti obecnego zagadnienia polecam ciekawa ksiazke wydana przed wojna w Polsce autorstwa zdziechowskiego pt. „mit złotej waluty” po jej przeczytaniu mozna miec dejavu w perspektywie naszej obecnej rzeczywistosci.

  12. „Zważywszy że rządzący wywodzą się także z tego narodu sytuacja taka, na zdrowy chłopski rozum, zdaje się sugerować jakieś patologiczne odchylenie o charakterze samobójczym…”

    Zważywszy, że rządzący wywodzą się spośród tych, którzy chcieli współpracować ze Stalinem i tworzyć nową władzę od 44 r. – w polityce, biznesie, kulturze – wiele (prawie wszystko) by to wyjaśniało.
    Dodajmy jeszcze dwa fakty: że po pierwsze Polacy nie chcieli współpracować i dlatego woleli zostać w Katyniu – Stalin nie miał wyboru, a po wtóre ciągłość dzisiejszej władzy w stosunku do tej z 44 r. jest oczywista – zamiast dekomunizacji mieliśmy farbowanie.
    Konkludując, coś jest na rzeczy z tymi genami.

  13. Drodzy forumowicze i „astromarket”- mysle ze to nie tylko wina samych politykow, ale kwestia swiadomosci calego narodu. Lata indoktrynacji socjalistyczno- komunistycznej polaczone z wczesniejszym przetrzebieniem inteligencji zrobily swoje. Chwala wiec Cynikowi i jemu podobnym za jego prace u podstaw. Wierze ze powoli ludzie beda sie zmieniac na lepsze-mimo nowego zagroszenia w postaci socalistycznj Europy.
    -tomek-

  14. No i z glupiego tematu obligacji przedwojennych zrodzil sie temat spraw istotnie fundamentalnych… i jakze aktualny, bo przeciez nie tak dawno przeglosowano ustawe umozliwiajaca wyrzucenie wlascicieli z ich gruntow w zamian za jakas tam jalmuzne jesli tylko istnieje plan „zagospodarowania” tych samych terenow przez gmine lub panstwo „dla dobra ogółu” oczywiscie.
    -tomek-
    p.s. Zdaje sie ze to fakt! III rp istotnie przejela zobowiazania II rp.

  15. Sympatyk – swietny komentarz. Kilka razy pomyślałem „wyjął mi to z głowy”!
    W sumie bardzo smutny temat, ze wlasny rząd tak ochoczo grabi własnych obywateli. przyczyną jest poczucie bezkarności. mają tak nadal nasi politycy i jak widać wszystko im uchodzi na sucho.
    Astromarket

  16. @sympatyk2gr: Cynik9 pisze, ze warto procz zlota, inwestowac np. w nieruchomosci (nie koniecznie teraz, w ogolnosci). Z takim podejsciem, jakie jest w Kraju do „posiadaczy”, mam wielkie watpliwosci..

    Sympatyk2gr bije mocno i w sam łeb gwoździa!!! Cynik9 może tylko powiedzieć że nieruchomości są nie tylko w PL… Ale słaby to argument…
    W rzeczy samej może warto to wygarnąć kawa na ławę – jest NIEPRAWDOPODOBNYM SKANDALEM że państwo to wielokrotnie traktowało swoich obywateli gorzej niż obywateli obcych państw. Nie wiem zupełnie gdzie leży tego przyczyna, może gdzieś w sferze psychologii? Może jakiś genetyczny defekt? Bywają różne czasy, lepsze i gorsze, ale w większości państw zawsze działa swojego rodzaju „handicap przynależenia do tej samej grupy”. Normalne państwa zawsze w sposób naturalny faworyzują swoich obywateli, czasem dyskretnie aby nie narazić się na zarzuty dyskryminacji, czasem zupełnie otwarcie. I rzadko widzi się państwo które uporczywie, na przestrzeni lat, działa na niekorzyść własnych podmiotów. Zważywszy że rządzący wywodzą się także z tego narodu sytuacja taka, na zdrowy chłopski rozum, zdaje się sugerować jakieś patologiczne odchylenie o charakterze samobójczym…

  17. Rząd na uchodźstwie przekazał symbolicznie władzę po 89 roku nowym władzom (np. prezydent Kaczorowski przekazał je Wałęsie) tym samym symbolicznie uznając, że ten rząd jest kontynuacją. Z kolei rząd III RP od tego się nie odciął również uznając, że jest kontynuatorem i spadkobiercą II RP. Skoro tak, to trzeba wziąć spadek z całym inwentarzem i spłacić stare długi. Własność to święta sprawa, nie wprowadzajmy hazardu moralnego.
    A czy powinniśmy dochodzić tych pieniędzy od Niemców lub Rosjan, to inna sprawa. Może powinniśmy, ale czy jesteśmy w stanie ?

  18. Obligacja jak każda inna inwestycja wiąże się z ryzykiem, przy czym obligacja skarbu państwa są bardzo bezpieczne, ale i one nie są pozbawione ryzyka. A ryzyko może się zrealizować w postaci bankructwa albo likwidacji państwa-emitenta. Ale przyznam że nie wiedziałem że PRL wykupił obligacje zagraniczne ignorując jednocześnie obligacje własnych obywateli.

    Ponadto uważam że zniszczenia Polski i narodu polskiego w IIWŚ były tak wielkie, że 45 można śmiało uznać za nowy start. W kwestii szacunku dla własności prywatnej – w 100% a najlepiej w naturze powinno być zwracane całe mienie zajęte po 45.

  19. Czy nie podobnie ma sie sprawa prywatnej wlasnosci?

    Zwraca sie mienie obywatelom innych panstw, a gdy Polak zglasza sie, to jest traktowany z nienawiscia, jak najgorszy zbir.
    Gdzie tu szacunek dla wlasnosci? Jak byly czy obecny wlasciciel ma zachowac postawe propanstwowa, skoro to wlasnie panstwo traktuje go jak obywatela n-tej kategorii, ktory najlepiej gdyby nie istanial, a jak chce zyc to ma siedziec cicho?
    Przypomne, ze socjalisci w PRL wywlaszczali obszarnikow, ktorzy mieli nawet KILKA hektarow! A takze np. drobnych szewcow itp.
    Do dzis nikt za to nie odpowiada, niewielu odzyskalo zagarniete dobra. Wielu wlascicieli boryka sie z problemem udowodnienia swej wlasnosci – tak, tak.. To ten ktorego w kwadrans z tobolkiem w garsci wyrzucano z powiatu musi dzisiaj posiadac akt wlasnosci, placic wpisowe, przejsc n-instancji, odwolan, placic za byle odpis, postanowienie, orzeczenie, akty, swiadectwa za wszystko.
    Byl poszkodowany, jego mieniem swobodnie dysponowano wiele lat, gnojono go przez lata (np. dzieci nie mogly isc na studia, a i do szkol srednich, jesli juz, dostawaly sie w dalszej kolejnosci). A dzis ma prawo pasc na kolana i skomlec o najwyzej 50 tysiecy zlotych (heh, smiechu warte!).

    Cynik9 pisze, ze warto procz zlota, inwestowac np. w nieruchomosci (nie koniecznie teraz, w ogolnosci).
    Z takim podejsciem, jakie jest w Kraju do „posiadaczy”, mam wielkie watpliwosci.. Widzimisie urzedasa moze zniweczyc Wasze wieloletnie starania by, dajmy na to, wybudowac sobie wspanialy dom i miec piekny ogrod…
    A tu nie – jutro stanie tam kino, bedzie park albo lodowisko, tudziez droga. To nic ze ktos tam jest wlascicielem, to nic ze (teoretycznie) powinien pierwej zgodzic sie na odsprzedaz za godziwa cene – co tam, wywlaszczy sie w imie „dobra spolecznego”…
    Dodam jeszcze, ze takie „wyceny” nieruchomosci pod wywlaszczenie to kpina w zywe oczy!

    Jak w takich warunkach sensowanie lokowac kapital? W jaki sposob inwestowac? Nawet w sadach trudno dochodzi sie swoich praw – jesli nie ma sie ciezkich sztab zlota w zanadrzu, to postepowanie sadowe odradzam.
    Pozostaja juz tylko (latwo zbywalne) akcje i obligacje – ha ha…

    Szczesliwi ci, ktorzy nie maja nic….. [nie mozna ich okrasc]

    Sympatyk2gr

  20. @: Dlatego zastrzegam się że problem wydaje się głównie legalistyczno- prawniczy. Z drugiej jednak strony są pewne precedensy, które mnie dziwią, jak te wykupy przez PRL we wczesnych latach 50tych. A argument o dyskryminacji własnych obywateli czy też domniemanej ciągłości państwa podejrzewam że dobry prawnik potrafi odpowiednio podbudować, zwłaszcza gdy wkrótce wykaże że są to stare obligacje nowej prowincji unii Europejskiej, a UE jeszcze nigdy… bla bla 😉

    W sumie jednak na kokosy raczej bym nie liczył…

  21. @graf

    To bardzo kuszace, zeby tak sobie jednostronnie uznac brak ciaglosci prawnej. Ciekawe, czy po takiej zagrywce ktokolwiek zainwestuje w Polsce jeszcze choc 1 zdewaluowanego dolara?
    Tak nawiasem mowiac to posuniecie o podobnym charakterze juz mialo miejsce. O ile mi wiadomo Polska po 1989 roku wymogla na czlonkach Klubu Paryskiego redukcje zadluzenia. Wsrod wierzycieli byla m.in. Japonia, ktora nie smiala odrzucic propozycji nie do odrzucenia popartej przez USA. W konsekwencji jednak rzad Japonii uznal Polske za kraj niewiarygodny i na dlugie lata cofnal firmom chcacym inwestowac w Polsce gwarancje kredytowe. Jak wiec widac samo jednostronne stwierdzenie, ze Polacy nie sa odpowiedzialni za burdel wygenerowany u nas przez komunistow moze byc za granica odebrane roznie – niekoniecznie tak, jak bysmy tego sobie zyczyli.

  22. Tak na chłopski rozum 🙂 , nie wnikając w szczegóły porozumień międzynarodowych etc. to nie ma żadnych podstaw do dochodzenia odszkodowania za obligacje i inne papiery wystawione przez IIRP.
    Rzeczypospolita Polska w 1939 przestała istnieć, rząd przeniósł się do Londynu. W ’45 na terenach częściowo polskich a częściowo „odzyskanych” powstał nowy twór, w skrócie uznajmy że był to PRL.
    Nic nie wiadomo mi aby rząd na uchodźstwie przekazał swoje uprawienia i obowiązki władzom prl’owskim, dlatego też należy uznać iż ciągłość istnienia Państwa Polskiego została przerwana zrywają tym samym wszelkie zobowiązania z innymi podmiotami.

Comments are closed.