Dow-Złoto

i co z tego wynika dla inwestora


[secu·lar (sek′yə lər): przychodzący lub zdarzający się tylko raz na pokolenie lub na stulecie]

Drogi czytelnik pisze: “Może napisze Pan coś o dow-gold ratio? Może warto przybliżyć czytelnikom ten fenomen?

Pewnie że warto. Tyle że jest to sugestia dobra i niebezpieczna zarazem. Dobra ponieważ dyskusja w tym kierunku pozwala rozszerzyć inwestycyjne horyzonty i zobaczyć rzeczy w szerszej perspektywie. A niebezpieczna bo z pewnością znajdzie się znowu jakiś drogi czytelnik który urwie się z choinki i zarzuci nam “naganianie do złota”, ha, ha, ha. Umówmy się zatem że w takim przypadku niech spadnie na nas raczej odium “odganiania” od papieru, co ma nieco więcej sensu. Natomiast ilekroć słyszymy o “naganianiu do złota” ręce się nam trzęsą od śmiechu co prowadzi do trudności trafienia w odpowiedni klawisz… trudniej jest też trafić nogą w strzemiono… 😉

Dow-Gold ratio prawdopodobnie nie jest zupełną niewiadomą dla czytelników DwuGroszy. Wspominaliśmy o tym kilka razy, w szczególności w DwaGrosze NewsLetter, prywatnej publikacji dla inwestorów. Nie jest to jednak jakiś specyficzny “fenomen”, jak pisze drogi czytelnik. Po prostu indeks Dow Jones industrial average podzielony przez cenę złota w dolarach jest orientacyjną, zdrowo-rozsądkową miarą jak tani- czy też jak drogi- przeciętnie jest papier jest w porównaniu do nie-papieru. Czyli, innymi słowy, jak drogie czy tanie są akcje w porównaniu do wartości złota, reprezentującego „tangibles„, czyli rzeczy “namacalne”.

Dzisiaj na przykład (06.04.2008) Dow Jones jest 12609 a złoto $913.70 co daje współczynnik Dow-Złoto (Dow-gold ratio, dalej DGR) rzędu 14. Czy to dużo czy mało? Co z tego można wyczytać? Do tego najlepiej spojrzeć na ten współczynnik w szerszym kontekście historycznym.

Grafik w fig.1 podaje przebieg zmian wartości współczynnika DGR na przestrzeni prawie 80 lat. Wynika z niego szereg ciekawych rzeczy. Przede wszystkim widzimy że preferencje inwestującej publiki nie są stałe, o czym łatwo zapomnieć po paru latach mocnego trendu w jedną czy w drugą stronę. W szerszym kontekście czasowym zmieniają się one, przesuwając się cyklicznie od okresu w którym preferowane są akcje (a/k/a “papier”) do okresu w którym preferowane są “tangibles” i z powrotem.

Czas po którym preferowana klasa walorów wychodzi z mody i z pola zainteresowania inwestora a inna klasa zaczyna się cieszyć rosnącą popularnością jest długi. Mamy tu do czynienia z cyklem inwestycyjnym o okresie trwania rzędu pokolenia – 30-40 lat. W cyklu tym stosunek Dow do złota zmienia się powoli, od wartości maksymalnych będących wysokimi wielokrotnościami ceny złota (akcje drogie, złoto tanie) do wartości będących pojedyńczymi wielokrotnosciami, rzędu 1-3 (akcje tanie, złoto drogie).

Zauważmy dalej że DGR jest dobrym predyktorem wydarzeń. Ilekroć DGR był w trendzie wznoszącym Ameryka generalnie prosperowała. Okresy gdy spadał nieodmiennie wskazywały na podzielony naród w poważnych problemach. Momenty natomiast gdy DGR doznawał wolnego spadku odpowiadają rozruchom na ulicach, kolejkom i otwartym erupcjom niezadowolenia. Prześledźmy dwa pełne okresy z tego cyklu boom-bust. Okresy tanich akcji i drogiego złota zaznaczyliśmy w grafiku jaśniejszym kolorem tła a okresy drogich akcji i taniego złota zaznaczono kolorem ciemniejszym.

Fig.1 Dow-Złoto, 1930-2008 (kliknij aby powiększyć)

I tak, po szczycie sekularnej hossy w akcjach w latach 20-tych XX wieku i szczytu DGR w pobliżu 18.4 doszło do poważnego kryzysu którego rezultatem była Wielka Depresja z początka lat 30-tych. W tym okresie Dow-Jones dramatycznie spadł. W warunkach depresji apetyt na spekulacje giełdowe zamarł. Był to okres wartości papierowych tanich w stosunku do złota i “tangibles”, z DGR w rejonie pomiędzy 2 a 5. Okres ten trwał bardzo długo, bo ok. 18 lat. Depresja była tak głęboka, a nieufność do papieru tak duża, że dopiero II wojna światowa praktycznie umożliwiła z niej wyjście. Niektórzy są nawet zdania że F.D.Roosevelt tym się m.in. kierował prowokując japoński atak na Pearl Harbor i w konsekwencji przystąpienie Ameryki do wojny.

Z wojny zwycięska Ameryka wyłoniła się jako czołowe mocarstwo świata a jej rozbudowana baza przemysłowa, plus powojenny optymizm, przechyliły w końcu sentyment inwestorów ku papierowi. Szybki rozwój gospodarczy w tym okresie sprzyjał aprecjacji akcji, a nie zniszczony wojną kraj cieszył się wyjątkową koniunkturą. Na jej fali, przy amerykańskich produktach rozchwytywanych wszędzie przez odbudowujący się ze zniszczeń wojennych świat, akcje zyskiwały na wartości w stosunku do złota. Trwało to aż do kulminacji trendu DGR w rejonie 28 w połowie lat 60-tych.

Żadna prosperity jednak nie trwa wiecznie. Cieszące się nią mocarstwo, tak zresztą jak i kompania, zawsze znajdzie sposób aby ją zakończyć. Takim punktem zwrotnym był w przypadku Ameryki jej “imperial overstretch” i poczatek bezsensownej wojny wietnamskiej. Związane z tym były gigantyczne i stale rosnące wydatki, wielkie deficyty, a potem niepokoje społeczne i słabnące morale narodu. Nie sprzyja to zaufaniu do papieru, który w końcu odzwierciedla zaufanie do kraju. Dotyczy to zarówno waluty jak i rynków equity.

Akcje zaczęły więc historycznie tanieć w stosunku do złota. Decydującym ciosem w zaufanie do papieru było faktyczne bankructwo kraju którego prezydent jednostronnie wycofał się z zewnętrznej wymienialności papierowego dolara na złoto (1971). Nie dodała do zaufania także późniejsza afera Watergate i w końcu ustąpienie Richarda Nixona. W początkach lat 70-tych, przy końcu ostatecznie przegranej wojny wietnamskiej, DGR spadł do wartości 4. Na konsekwencje wojny nałożyły się wówczas wstrząsy embarga naftowego, co prowadziło do długiej bessy w akcjach i kulminacji nastrojów pesymizmu. Jednocześnie w złocie i surowcach trwała historyczna hossa, z kolejkami chętnych do nabycia żółtego metalu. Na poczatku lat 80-tych DGR osiagnął minimum bliskie 1.

Przywracanie porządku po ekscesach monetarnych wojny wietnamskiej i niskiego zaufania do dolara wymagało drastycznych środków. Administrował je nowy szef FED-u Paul Volcker. Aby odbudować zaufanie do papieru nie obyło się wówczas bez wprowadzenia stóp procentowych sięgających 20%. Stopy procentowe tej wysokości przyciągnęły z wolna inwestorów ku wartosciom papierowym (obligacjom) i wsparły dolara. Przełożyło się to następnie na koniec przewlekłej bessy w akcjach. Optymizm i wiarę w przyszłość wspomogła wizja Ameryki jako “shinning city on the hill” propagowana przez prezydenta Reagana. Poważny wkład wniosło także zakończenie Zimnej Wojny i rozpad ZSRR.

Rezultatem odbudowanego zaufania był coraz silniejszy dolar oraz wzmagające się zaufanie inwestorów do akcji, które rozpoczęły swoja nową, historyczną hossę. Miała ona trwać kilkanaście lat. W międzyczasie złoto weszło w podobnie długoletnią bessę. W tej sytuacji DGR nieustannie piął się w górę przez całe lata 90-te aby w okolicach szczytu hossy i gorączki internetowych dotcomów w 2000 osiągnąć swoją maksymalną wartość 43.7.

Kulminacyjnym wydarzeniem wieńczącym ten trend wznoszący były tym razem ataki 9/11. Posłużyły one następnie za pretekst do “wojny z terrorem” i szerszej wojny na Bliskim Wschodzie. Kontrowersyjna wojna a następnie kosztowna pacyfikacja Iraku i Afganistanu pochłonęła i nadal pochłania olbrzymie środki, drążąc jednocześnie morale narodu i znowu osłabiając zaufanie do Ameryki i jej waluty. W wielu aspektach eskalacja tej wojny przez Busha jest analogiczna z brnięciem Nixona coraz głębiej w bagno wojny wietnamskiej.

Nic dziwnego że koło historii dokonało znowu pełnego obrotu i że znowu mamy sekularną bessę w akcjach (naszym zdaniem). Ponownie również historycznie słaby jest dolar, płacący cenę za gospodarcze ekscesy i olbrzymie deficyty jak okiem sięgnąć. Wahadło przechyliło się ponownie w kierunku złota które od 2001 jest w nowej sekularnej hossie. W jej ramach wzrosło w cenie 4X, a inne surówce wzrosły w tym czasie znacznie więcej.

Gdzie jesteśmy obecnie?

Pojawia się pytanie gdzie obecnie jesteśmy w tej wielkiej inwestycyjnej łamigłówce wojny, ropy, złota i papieru. Wydaje się że sytuacja jest w miarę przejrzysta, o ile przynajmniej oglądać ją z odpowiedniej perspektywy. A więc jesteśmy dzisiaj, w kwietniu 2008, wyraźnie w spadkowej fazie DGR, z obecną wartością 14. Z jednej strony jest to sporo niżej niż było jeszcze kilka lat temu. Z drugiej obawiamy się że jest to ciągle sporo wyżej niż będzie, sorry!

Owszem, hossa w złocie i w „tangibles” kiedyś się skończy. Nie ulega to wątpliwości. Jeżeli jednak historia ma być jakąś wskazówką, zawiedzeni będą ci którzy spodziewają się że złoto w pewnym, nieodległym momencie zadecyduje aby raptownie zacząć spadać a “‘stocks” od razu zastartują nową sekularną hossę. Sorry, nope. Szansa na to wydaje się zerowa. Co nie wyklucza oczywiście krótszych kontr-cyklicznych trendów mniejszego kalibru…

Złoto przestanie rosnąć po prostu wtedy gdy stanie się mniej potrzebne jako ostoja kapitału i bezpieczna przystań. Będzie to wtedy kiedy zaufanie i nadzieja powrócą do papieru i do Ameryki. A akcje zaczną swoją nową hossę, z DGR wznawiającym swoją wędrówkę w górę, wtedy kiedy akcje cenowo, jako całość, staną sie ponownie historycznie atrakcyjne w porównaniu do złota. Podejrzewamy że będzie to wtedy kiedy bywało zwykle. A więc wtedy kiedy Dow Jones będzie znowu w rejonie pojedyńczych uncji złota, kiedy jego dividend yield w miejsce obecnego 3% będzie 7% czy 8% i kiedy jego P/E będzie poniżej 10.

W jakim scenariuszu się to konkretnie rozegra tego dokładnie oczywiście jeszcze nie wiemy. Być może Dow Jones spadnie jutro o 60% co by akurat odpowiadało DGR=5 przy obecnej cenie złota? Może Dow będzie dalej stał w miejscu przez kolejne 10 lat, przy dalszych wzrostach złota? A może Dow i złoto spotkają się gdzieś na 3000 czy 4000, wychodząc przyjacielsko ku sobie? Któż to wie, drogi czytelniku, któż to wie…

Jedno wydaje się pewne – droga do odwrócenia trendów jest jeszcze długa. Naszym zdaniem nie obejdzie się bez mocnej, długotrwałej recesji, bez oficjalnego zakończenia przez Amerykę burd zagranicznych i wycofania się z Iraku, bez nośnego, pozytywnego sygnału od nowego prezydenta USA, bez zbiorowego “soul searching” i bez pracowitego odkręcania lat ekscesów i pracy od podstaw jak za Volckera. Kto wie czy w tym procesie czyszczenia i oczyszczania nie polegnie US. dolar… Kto wie czy nie polegnie też Ben „Helikopter” Bernanke, który wyraźnie na rolę Volckera II się nie nadaje. Kto wie czy złoto po prostu nie stanie się nagle „no issue” z powodu włączenia go w jakiś sposób w nowy, zreformowany system monetarny świata? Perspektywa taka nie byłaby dla nas zaskoczeniem, zważywszy na to że byłoby to najszybszą metodą odbudowy zaufania i optymizmu.

Przykro nam że psujemy humor tym którzy siedząc na płocie przeczekują obecną niepogodę w nadziei na kolejną sekularną hossę w akcjach. Sorry, zapowiada się na dłuższe czekanie. Rzut oka na załączony grafik wskazuje że po osiągnięciu przez DGR wartości ~ 5 (pozioma linia przerywana) łatwo upłynąć mogą lata zanim akcje, atrakcyjnie wycenione z historycznego punktu widzenia, zdecydują się na nową hossę. Tak bowiem już jest że nowe sekularne hossy w akcjach mają zwyczaj się zaczynać wtedy gdy nie ma już na nie czekających…

©2008cynik9

20 Replies to “Dow-Złoto”

  1. Witam
    Jest 24.01.09 i właśnie przeczytałem ten artykuł. po krótkich obliczenia wyszło mi że teraz wskażnik wynosi prawie 9. Jesli dobrze zrozumiałem spodziewacie się że dotrze do poziomu 5 a moze nawet do do 1 ? zobaczymy, bede obserwował.

    Dzieki cyniku za ten blog, rozumiem teraz choć troche wiecej.
    Zaczynam budować swój 4filar

    Bartek

  2. @Debet

    Niestety muszę już wracać do stajni bo mi wróble cały owies ze żłobu wydziobią.

    Wróble są jak inflacja…

  3. Panowie spór o puryzm językowy jest taki jałowy… Ideałem jest treść w pięknej oprawie. Cóż nikt nie jest doskonały.
    W razie eskalacji konfliktu służę wiadrem z lodowatą wodą (na głowę oczywiście).
    Niestety muszę już wracać do stajni bo mi wróble cały owies ze żłobu wydziobią.

    DEBET

    P.S. Osobiście to jestem zwolennikiem inwestycji w siano tj. łąkę, niestety nie ma to większego znaczenia bo kto by tam słuchał konia…

    😉


  4. @ Seba

    Marioosz Ty potraktowałeś mnie w pewnym sensie mentorsko odrzucając wszystko co napisałem ,ale zapomniałeś że autor tej strony preferuje naukę samodzielnego myślenia którą wszczepia kreatywnym czytelnikom.

    Drogi Sebo, przykro mi, że poczułeś sie nieodpowiednio potraktowany przeze mnie, bo nie było to moim zamiarem. Nie zgadzam się jednak z Tobą, że cokolwiek odrzuciłem – wręcz przeciwnie, odniosłem się do całości Twojej wypowiedzi wraz z cytatami odpowiednich fragmentów. Nie mniej przyznaję, że ton mojej wypowiedzi mógłby być nieco bardziej przyjazny, ale chyba chciałem aby było lekko prowokacyjnie.
    Co do samodzielnego myślenia, to jestem jak najbardziej za. Ale pamiętajmy, że nikt z nas nie jest nieomylny.


    A co do tego że pewnie większość odwiedzających te stronę to gracze a nie inwestorzy to raczej Ty powinieneś mi udowodnić że tak nie jest jeśli się z tym nie zgadzasz , (może autor zamieści kiedyś sondę na temat horyzontu inwestycyjnego odwiedzających te stronę ).

    Nie mam zamiaru niczego udowadniać bo nie twierdzę, że nie masz racji w tej kwestii (nie mówię też, że masz 🙂 ) napisałem jedynie, że nie widzę związku między przytoczonym przez Ciebie artykułem a wyciąganiem wniosków na temat czytelników tego konkretnego bloga.

    Tak naprawdę to mój wpis wynikał z tego, że odniosłem wrażenie, że przeczytałeś jakiś artykuł, który wydał Ci się ciekawy i troszkę „na siłę” próbowałeś to połączyć z tematyką tego bloga. Jeżeli sie mylę to proszę nie bierz tego do siebie, pisze po prostu szczerze co myślę, nie mając zamiaru urazić kogokolwiek w najmniejszym stopniu. Nawet jeśli się nie zgadzamy to dobrze, że oboje staramy się samodzielnie wyciągać wnioski. Serdecznie pozdrawiam.

  5. @ anonimowy do seby:

    Niezależnie od pewnego meritum komentarz używa zbyt agresywnego języka który nie będzie tolerowany tutaj.
    Zwrócić uwagę jest ok, byki gramatyczne mogą nieco denerwować – ale klasa stylu obowiązuje.

    Post zostawiam 24h jako odniesienie do niniejszego ostrzeżenia, po czym zostanie usunięty.

  6. Poprawiam i przepraszam bo w końcu po to się narodziłem aby służyć a nie żeby mnie służono. A i ciekawy byłem ile tam byków.

    Dotyczy zapytań do mnie na poprzednim wpisie.

    @ marioosz i Przem .

    Kreatywnie studiując ten tekst można zauważyć że ludzie są bardziej zainteresowani teraźniejszością , więc bardziej walczą o to aby utrzymać to co już zdobyli niż w celu zdobycia czegoś więcej i między innymi dlatego statystycznie trudniej natrafić na inwestora ,bo ten musi umieć przyjmować straty i to często bardzo duże a wszystko w ramach korekt i zmienności rynków.

    Jednak inwestor ma tą przewagę że inwestuje w wartość i zawsze ma jakąś silną teorię która zapewnia mu spokój ,oczywiście nie idealny spokój bo taki nie istnieje w wymiarze przewidywania przyszłości ,ale dzięki temu jest wolniejszy niż inni od szumu medialnego.

    Marioosz Ty potraktowałeś mnie w pewnym sensie mentorsko odrzucając wszystko co napisałem ,ale zapomniałeś że autor tej strony preferuje naukę samodzielnego myślenia którą wszczepia kreatywnym czytelnikom.

    A co do tego że pewnie większość odwiedzających te stronę to gracze a nie inwestorzy to raczej Ty powinieneś mi udowodnić że tak nie jest jeśli się z tym nie zgadzasz , (może autor zamieści kiedyś sondę na temat horyzontu inwestycyjnego odwiedzających te stronę ).

    Strona ta zachęca do samodzielnego ,kreatywnego myślenia a w takim razie mogłem zamieścić nawet jakiś tekst np. o medycynie i dając wskazówkę że można tam coś odnaleźć na dany temat ,(odbiorca powinien czytając myśleć co ten seba miał na myśli a wtedy na pewno dotarłby do sedna).

    W końcu mimo wszystko nasza komunikacja między ludzka polega na tym że to co wypowiadamy nie ma na tyle wartości nadawcy co odbiorcy.

    ps. Jeśli to co napisałem kogoś uraża , to wyjaśniam że nie jest to mym celem.

  7. @seba
    Prosze mnie nie zrozumiec zle bo nie chce Pana urazic ale sugeruje sprawdzanie pisowni przed wysylaniem postow.

  8. Dotyczy zapytań do mnie na poprzednim wpiśie.

    @ marioosz i Przem .

    Kreatywnie studiując ten tekst mozna zauwarzyć że ludzie są bardziej zainteresowani terażniejszością , więc bardziej walczą o to aby utrzymać to co już zdobyli niż w celu zdobycia czegoś więcej i między innymi dlatego statystycznie trudniej natrafić na inwestora,bo ten musi umieć przyjmować straty i to często bardzo duże a wszystko w ramach korekt i zmienności rynków.

    Jednak inwestor ma tą przewagę że inwestuje w wartość i zawsze ma jakąś silną teorię która zapewnia mu spokój,oczywiście nie idealny spokój bo taki nie istnieje w wymiarze przewidywania przyszłości,ale dzięki temu jest wolniejszy niż inni od szumu medialnego.

    Marioosz Ty potraktowałeś mnie w pewnym sensię mantorsko odrzucając wszystko co napisałem,ale zapomniałeś że autor tej strony preferuje nauke samodzielnego myślenia którą wszczepia kreatywnym czytelnikom.

    A co do tego że pewnie wienkszość odwiedzajoncych te strone to gracze a nie inwestorzy to raczej Ty powinieneś mi udowodnić że tak nie jest jeśli się z tym nie zgadzasz (może autor zamieści kiedyś sonde na temat choryzontu inwestycyjnego odwiedzających te strone).

    Strona ta zachenca do samodzielnego ,kreatywnego myślenia a w takim razie mogłem zamieścić nawet jakiś tekst np. o medycynie i dając wskazówke że można tam coś odnaleźć na dany temat ,(odbiorca powinien czytajonc myśleć co ten seba miał na myśli a wtedy napewno dotarłby do sedna).

    Wkońcu mimo wszystko nasza komunikacja miendzy ludzka polega na tym że to co wypowiadamy nie ma na tyle wartości nadawcy co odbiorcy.

    ps.Jeśli to co napisałem kogoś uraża , to wyjaśniam że nie jest to mym celem.

  9. P/E i div yield dla giełdy USA
    Do analizy we własnym zakresie.
    Podpowiedź:
    Wprawdzie poziomy dywidendy przez ostatni rok nieco wzrosły, ale i tak są na niskich poziomach. Spójrzcie za to na P/E dla spółek przemysłowych (Dow Industrial).

  10. „Naganianie na złoto”:

    Problem jest szerszy i wiąże się z podstawowym pytaniem: W co inwestować w dłuższym okresie (oprócz „papierów”)? Jak ktoś to zauważył (JKM?) dobrą inwestycją na przyszłość są dzieci. Niestety jest to naprawdę długofalowa i kosztowna inwestycja (i wiąże się z równie wysokim ryzykiem; vide: źle wychowane dzieci :). Pozostają dobra materialne, z których większość nie nadaje się do przechowywania a ich wartość silnie zależy od zachowań innych ludzi (przemijające mody; działania marketingowe). Na tym tle złoto wyróżnia się pozytywnie, ale traktuję je tylko jako miernik wartości. Nie jestem przekonany czy w okresie naprawdę głębokiego kryzysu będą chętni na jego kupno.

  11. off topic

    https://tnij.org/az4r

    Szef MFW apeluje o globalną interwencję.
    Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego rządowa interwencja na poziomie globalnym jest konieczna, aby uporać się z kryzysem kredytowym. MFW ostrzega, że zawirowania na rynkach kredytowych poważnie odcisną się na światowym wzroście gospodarczym.

  12. Wykres DGR to coś na co dawno czekałem.
    Wykres wrzucony przez Tomka jest ciekawszy, bo logarytmiczny (zmiana z 5 na 10 to przecież nie to samo co z 10 na 15). Może lepiej taki skomentowac na blogu ?

  13. Przyznam sie, ze jedna rzecz na wykresie DGR mnie zszokowala. Otoz ten wykresik kompletnie nie zauwazyl II Wojny Swiatowej…

  14. Ja dla porównania sugerowałbym obejrzeć nieco szerszy zakres tego „dow/gold ratio”, oto link: wykres . Rysunek pokazany jest w trochę szerszym zakresie, a i wnioski z niego płynące nie są aż tak pesymistyczne na przyszłość.

  15. @cynik

    Uważam, że to jeden z najlepszych Pana tekstów. Nie będę uzasadniał dlaczego. 😉

    @liczę na 5 %
    Geneneralnie się zgadzam, z tym że pomiędzy p. 1 i 2 dodałbym jeszcze wojnę światową. Niestety.

  16. Dyskutować można o teraźniejszości i przeszłości, choć niełatwo. O tym co się jeszcze nie wydarzyło, to chyba w ogóle ciężko jest „dyskutować”, bo o materiał dowodowy ciężko. Kłócić się o to – jak najbardziej można. 🙂

  17. Jesli chodzi o czekajace nas wyzwania to prognozuje nastepujaco 😉

    1) okolo 2010 – kryzys finansowy, ktorego efektem bedzie przeobrazenie systemu bankowego na swiecie i ograniczenie lewarowania.

    2) okolo 2030 – ostateczny kryzys paliwowy, ktorego efektem bedzie zmiana zrodel energii na atomowo-odnawialne.

    3) okolo 2050 – kryzys struktury sily roboczej, zwiazany z powszechna robotyzacja i stopniowym wypieraniem ludzi z rynku pracy przez „inteligentne” mobilne maszyny (mogace zastapic ludzi w wiekszosci typow prac), olbrzymia redukcja kosztow pracy, wielkie swiatowe bezrobocie i przeobrazenia spoleczne na niespotykana dotad skale. Po ustabilizowaniu elita inzynierow zarabiajaca krocie i reszta. Mozliwe dwa scenariusze: (1) „pauperyzacja 90% populacji” swiata i 10% inzynierow chronionych przed plebsem przez armie robotow, (2) „raj na ziemi”, wszyscy ludzie zyja na dostatnim poziomie przy powszechnosci dobr, w tej sytuacji prawdopodobny rozkwit nauki, sztuki i wielkosci populacji na niespotykana dotad skale – ludzie beda mieli mnostwo wolnego czasu na rozwijanie swoich talentow i zainteresowan naukowych oraz na rozmnazanie sie, oczywiscie jak to zawsze bywa pewnie polowa ludzkosci wybierze spedzanie zycia z piwem przed telewizorem – i ci beda zyli na najgorszym poziomie (czyli na poziomie dzisiejszej sredniej w USA).

    Zapraszam do dyskusji 🙂

  18. Jak zwykle bardzo trafny artykul. Mam tylko jedna mala uwage do dodania.

    Bracia Marx powiedzieli, ze przewidywanie jest trudne, a szczegolnie przewidywanie przyszlosci 😉 Jest tak dlatego, ze na przyszlosc skladaja sie rozne fakty, ktorych dzis nie bierzemy pod uwage, a ktore kiedys beda mialy ogromne znaczenie. W przypadku wszelkich analiz ekonomicznych ogromne znaczenie ma Peak Oil. Peak Oil kompletnie zmieni ekonomie przyszlosci, w prognozach najbardziej optymistycznych wywola recesje i hosse akcji firm biopaliwowych, w wersji pesymistycznej calkowite zalamanie gospodarek panstw rozwinietych.

    Pozdrawiam

    Przemek

  19. Naganianie na złoto…mnie sie podoba i powiem więcej, oby ta niska cena była jak najdłużej…a wzrosła znacznie…gdy po latach bede realizował emeryturę 😉 Bo nie moge od razu nakupowac krugerrandów…więc niech w czasie kilku lat cena bedzie atrakcyjna ;)…ale to takie wiosenne zyczenia…niestety juz wraca cena na swoje własciwe miejsce…
    Tak więc mnie zupełnie nie rusza jak na razie to co dzieje sie w cenach, mam od pół roku załadowane i te spadki mnie zupełnie nie wzruszają, a nawet cieszą…jest okazja na zakupy. Będzie mnie to martwic za 15-20 lat 🙂 Ale jakos jestem dziwnie spokojny….

    Pozdrawiam

    Wiesiek
    Pozdrawiam

Comments are closed.