Szczur i George

złote renminbi?

Dziś rozpoczyna się chiński Nowy Rok. Tym razem będzie to Rok Szczura. Szczur, który ma bardzo dobre konnotacje w Chinach, rozpoczyna nowy cykl 12 lat i jest tradycyjnie czasem wytężonej pracy, aktywności, budowania i świeżego startu. Dobra okazja więc na szersze spojrzenie na Chiny pod kątem globalnych trendów i szans. Chiny mają w całej światowej łamigłówce przed którą stoi globalny inwestor kluczową rolę do odegrania. Trafne odgadnięcie dominujących trendów może mieć ważne reperkusje w kontekście inwestowania, ze szczególnym uwzględnieniem interesującego nas szczególnie wątka złota.

Do dywagacji w tym kierunku skłaniają nas wydarzenia gdzie indziej – niedawna decyzja FEDu o dalszej obniżce stóp procentowych o 0.5%, co wraz z nagłą, panikarską obniżką o 0.75% tydzień wcześniej i pakietem „stymulującym” George’a W. równa się wyzwoleniu gigantycznej fali tsunami liquidity. Podtrzymujemy tym samym przepowiednię noworoczną z DwaGrosze NewsLetter że obniżka stóp w tej skali równać się będzie requiem dla dolara, a przynajmniej dla dolara w czymkolwiek przypominającym jego obecną wartość. Bernanke, po dwuletnim kluczeniu i buńczucznych deklaracjach anty-inflacyjnych odkrył w końcu karty. Teraz już nawet nie jeden ale cała eskadra helikopterów jest w powietrzu, pracowicie rozrzucająca confetti. Dramatycznie obniżając stopy w sytuacji galopujacej inflacji, gdy ich podwyżka byłaby dużo bardziej na czasie, Bernanke realizuje naszym zdaniem polecenie centrali uratowania czegoś o większej wartości niż dolar i jego status ”waluty rezerwowej” świata.

Co może być taką wartością? Jedyną rzeczą przychodzącą na myśl jest przeciwdziałanie – bądź przynajmniej opóźnienie – terminalnej zapaści całego systemu, oraz doraźny bailout jego operatorów z Wall Street. O ile tak to zapaść może mieć całkiem konkretną nazwę – kolaps over-the-counter derivatives, tego bankowego Frankensteina o wielkości ponad $500 bilionów (U.S. trillion) który mamy wrażenie że zaczyna się właśnie sypać na dobre. Na tyle mniej więcej szacuje monitorujący tę górę niekontrolowanych przez nikogo derywatyw “bank centralny banków centralnych”, szwajcarski Bank of International Settlements (BIS) w Bazylei.

BIS używa eufemistycznego języka “notional value”, co ma sugerować że ekspozycja banków na ryzyko stąd wynikające ograniczona jest jedynie do marginesu, do różnic. Każda derywatywa jest kontraktem dwu stron – wg. tego spinu – przy czy obie strony przed przegraną asekurują się kolejnymi kontraktami, wobec tego ich ryzyko całkowite jest umiarkowane i szeroko rozmyte. Tyle że, jak każdy kontrakt ubezpieczeniowy, derywatywa ma sens tylko wtedy gdy strona przegrywająca jest w stanie wykonać swoje zobowiązania. Jeżeli nie może to cała zabawa jest fikcją a strata nie jest żadną stratą “on the margin”. Strata “notional” staje się wtedy stratą rzeczywistą, z krwi i kości, wymiatającą delikwenta w procesie. Coś tak jak towarzystwo ubezpieczeniowe które bez problemu ubezpieczy jeden dom nad rzeką ale pójdzie z torbami gdy powódź zmiecie całe miasto. Znaki wskazują że możemy tu mieć właśnie rozwijający się ekwiwalent powodzi, a może raczej finansowego trzęsienia ziemi. Tym czego centrala obawia się najbardziej i czemu usiłuje za wszelką cenę przeciwdziałać jest systemowa reakcja łańcuchowa kolapsu banków jeden za drugim. Nietrudno przy tym zgadnąć że wyzwolona “notional” wartość derywatyw ma potencjał zmieść cały system bankowy kilkadziesiąt razy, przewyższając wielkością dziesięciokrotnie cały światowy GDP.

W stanie paniki która emanuje z działań FEDu U.S.dollar jest przy tym bez większych ceregieli rzucony na szaniec. Docelowo poświęcona w ofierze wydaje się też jego rola jako waluty rezerwowej świata. Wygląda na to że pewne decyzje centrala już podjęła, na co wskazuje brak choćby proforma oczekiwanej w takich sytuacjach retoryki “walki z inflacją” i wyłączny fokus na powstrzymanie swobodnego spadku giełd, który mógłby wyzwolić wspomnianą reakcję łańcuchową. Podejrzanie cicho jest także o przebijającym sufit złocie i greenspanowskiej retoryce o bankach centralnych “gotowych do leasowania złota w zwiększonych ilościach” tak aby marsz złota powstrzymać.

Stara psychotechnika nadal jednak wszędzie wystarcza do ogłupiania mas perspektywą doraźnej reperacji ostatnich strat na giełdzie, podczas gdy finansowy Armageddon może być tuż za drzwiami, a tak czy siak dwucyfrowa inflacja będzie je wkrótce zżerać żywcem. (N.B. – przykład bezmózgowia z ostatniego „Faktu”: “portfele Polaków cały czas są atakowane przez drożyznę” – a to niespodzianka z tą „drożyzną”).

W rzeczy samej, to co wydaje się nam w najwyższym stopniu niepokojące jest to że rynki właśnie mało reagują na to szalone pompowanie liquidity przez FED i inne banki centralne. Wygląda na to że Bernanke nalał benzyny i kręci rozrusznikiem jak dziki ale motor nie zaskakuje. Normalnie spodziewać by się przecież należało eksplozywnego, inspirowanego FEDowskim “easing” rajdu we wszystkich akcjach na około, o co też FEDowi chodzi. Działa za to inne stare prawidło które mówi że złoto przeczuwa z wyprzedzeniem co się święci…

Co to ma wspólnego z Chinami? A no, to że na przeciw słabnącego kolosa amerykańskiego, z erodującą bazą przemysłową i zadłużonego po uszy stoi mianowicie rosnący w siłę kolos chiński, z tętniącym przemysłem i olbrzymim surplusem kapitału. Lecący w dół dolar wobec sztucznie utrzymywanego na niskim poziomie renminbi, które po uwolnieniu ze sztywnego kursu prawdopodobnie podwoiłoby się w wartości w ciągu dni. 300 milionów opulentnych konsumentów kupujących na kredyt gadżety na które ich nie stać wobec 1200 milionów głodnych sukcesu, $3/godz producentów, sprzedających im swoje gadżety na kredyt. Wreszcie góry papierowego pieniądza, generowanego bez żadnych ograniczeń od lat, przy aktywnej supresji cen złota względem kultury tradycyjnie przyjaznej żółtemu metalowi, i władz aktywnie stymulujących ludność do lokowania oszczędności w złocie i zwiększających narodowe rezerwy złota. Kraju, dodajmy, który w tym roku wysunie się na czoło producentów złota po raz pierwszy w historii, i będzie jedynym czołowym producentem który zanotuje pewien wzrost produkcji. Kraju który sprzedając rzeczy bankrutowi na kredyt gromadzi tym samym u siebie wspomniane góry papierowego pieniądza z którym nie bardzo wie co robić. Nie wie, a może wie tylko nie zdradza planów?

Jak się zakończy ta historyczna konfrontacja? FED w panice poświęcający dolara zdaje się rozwiewać sporo złudzeń w tej materii. Oczywiście wiele rzeczy może się jeszcze zdarzyć i nie doraźne werdykty nas tu interesują ale trendy i prawdopodobieństwa. Jeszcze cud chiński nie miał swojej catharsis w postaci ciężkiej recesji, nie bez potencjału na społeczno-polityczne niepokoje. Jeszcze GDP Ameryki jest 10x większy od chińskiego (choć częściowo dzięki sztucznie niskiej walucie). Jeszcze to Ameryka, a nie Chiny ma największe rezerwy złota (choć nie audytowane od dziesięcioleci). Jeszcze jest szansa że jakiś drugi Reagan dostrzeże “shinning city on the hill” i odwróci koło fortuny drogą ostrego zwrotu ku niepopularnej medycynie ostrego zaciskania pasa i coś wartego pieniądza. Ale historyczne analogie nie dają temu zbyt wielu szans, naszym zdaniem. Wskazują raczej na postępującą degrengoladę świata zachodniego, przyspieszoną możliwym zawałem światowego systemu finansowego.

W tej sytuacji jest rzeczą prawdopodobną że obserwujemy powolny ale nieubłagany ruch tektoniczny zmieniający światowy układ sił. Ruch który wyniesie w pewnym momencie Chiny do preeminentnej roli światowego leadera. Potwierdzeniem tej dokonującej się transformacji i aspiracji Chin w tym względzie będą tegoroczne igrzyska olimpijskie w Pekinie. Kraj Środka przygotowuje się do nich szczególnie starannie, nie szczędząc kosztów i zachodu. Zgodnie z tradycją roku Szczura Olimpiada 2008 może okazać się swoistym punktem zwrotnym w dziejach Chin, przejściem przez nie conradowskiej “linii cienia”.

Po wysiłku tej miary, przy słabnącej koniunkturze miedzynarodowej i pogłębiającym się kryzysie finansowym sądzimy że prawdopodobny jest następnie okres znacznego, może nawet dramatycznego globalnego spowolnienia gospodarczego. Ucierpi na tym również gospodarka chińska. Ale nie rzecz w tym kto straci w ogólnoświatowej recesji gdyby do niej doszło – stracą wszyscy. Chodzi o to kto i w jakiej formie z niej wyjdzie.

I tu mamy wrażenie że po catharsis światowej dekoniunktury będącej udziałem wszystkich i trwającej kilka, a może nawet kilkanaście lat, Chiny wyjść z niej mogą jako dominujący gracz na światowej scenie. Wiązać się to będzie z przyjęciem przez nie nowej, bardziej asertywnej pozycji na arenie międzynarodowej, odzierciedlającej rosnący prestiż kraju i jego znacznie. Nie zdziwilibyśmy się gdyby gdzieś na tej drodze, wcześniej raczej niż później, rosnące w prestiż i bogactwo Chiny wyszły także z własną, opartą na złocie, walutą światową. Kładąc tym samym kres kolejnemu w historii nieudanemu eksperymentowi z papierowym pieniądzem bez pokrycia i iluzji z tym związanych.

©2008cynik9

18 thoughts on “Szczur i George

  1. @kw:
    Interesujące uwagi. Z tym że w DwuGroszach patrzymy na sprawę bardziej oportunistycznie i przyziemnie – generalnie pod kątem szukania investable trends z punktu widzenia globalnego inwestora. Historyczne dywagacje o przesuwaniu się centrów finansowych pozostawiamy chętnie ekspertom. W tym też kontekście praktycznym patrzymy na Chiny, niekoniecznie w kontekscie emancypacji całej „Azji Wschodniej”. To ostatnie może oczywiscie być prawdą ale wydaje sie nam generalizacją zbyt odległą na to aby na jej podstawie rozważać strategię inwestycyjną. Dwadzieścia parę lat temu nikt nie mówił o Chinach. Japonia kupowała USA i przejmowała świat, a co przezorniejsi zaopatrywali się w japońskie samouczki. Jednak trend się załamał, razem z rynkami kapitałowymi. Z Chinami, w TEJ perspektywie czasowej, może być podobnie, kto wie. Dlatego nie wątpiąc w kierunek wspomnianych ruchów tektonicznych w kierunku Azji rozważanie możliwych scenariuszy w następnych 20 latach na linii Chiny – USA niezupełnie nazwalibyśmy wyważaniem otwartych drzwi – zbyt wiele jest niewiadomych.
    pozdr.

  2. Mam wrażenie, że Cynik9 wyważa otwarte drzwi wnioskując o przyszłej roli Chin jako kapitana przejmującego w przyszłości dowodzenie na statku zwanym Ziemia. Piszę dlatego o wyważaniu, bo doznałem deja vu. Pierwotnym tekstem w którym te wnioski są zawarte, bazującym praktycznie tylko na analogiach historycznych nie tylko XX wiecznych, jest tekst Giovanni Arrighi’ego pt. Rynek Globalny z 1999r !!!. Tekst trudny, bo hermetyczny, spójny, bardzo treściwy, ale warty poświęcenia paru minut, aby się z nim zapoznać. Polecam :).

    https://www.uni.wroc.pl/~turowski/arrighi.htm

    Zacytuję parę zdań:

    „(…)Nasza ocena niszczenia i tworzenia na nowo globalnego rynku w 20 wieku konkuruje z ideą, że ekspansja finansowa z lat 80. była wynikiem działań ze strony państwa – zwłaszcza zwrot w polityce ekonomicznej USA w latach 1979-82 – i oznaczała w rzeczywistości wzrost potęgi USA. Ale rywalizuje ona też z koncepcją, że w tendencjach, które dziś są z radością przyjmowane jako wielkie innowacje końca 20 wieku mamy do czynienia z serią deja vu. Podobnie jak Harvey, Hirst i Thompson oraz Soros i wielu innych, dostrzegamy ważne analogie pomiędzy obecną, zorganizowaną wokół USA ekspansją finansową oraz ekspansją opartą na dominacji Brytyjskiej z przełomu 19 i 20 wieku. Jednakże, kierując się wskazówkami Braudela, poszliśmy dalej i zasugerowaliśmy, że ekspansje te miały swoich poprzedników w wiekach 18 i 16.

    Wszystkie te ekspansje były momentem kończącym poszczególne stadia formowania się rynku globalnego. W przypadku każdej z nich organizacje rządowe i biznesowe, które dokonały transformacji rynku globalnego w oparciu o nowe zasady, znajdowały się również w sytuacji sprzyjającej w maksymalny sposób czerpaniu korzyści oraz przenoszeniu na innych obciążeń związanych z intensyfikującą się rywalizacją, która nastąpiła w wyniku tej transformacji. Pod tym względem Stany Zjednoczone w latach 80. i 90. 20 wieku najzwyczajniej w świecie „sklonowały” na większą skalę i w szybszym tempie wcześniejsze doświadczenia poprzedników brytyjskich, holenderskich i genueńskich, jednak w każdym z tych wczesnych doświadczeń ekspansje finansowe były jednocześnie chwilą, w której dokonywała się zmiana wart na szczytach władz świata kapitalistycznego – zmiana, która zaszła jako nieuniknione następstwo dezintegracji rynku globalnego opartego na rządach starej gwardii. Jakie są szanse na to, że stanie się to też udziałem Stanów Zjednoczonych oraz dzisiejszego rynku globalnego? Za konkluzję naszych rozważań niech posłuży ocena oparta na zwięzłym porównaniu warunków obecnych z tymi, które doprowadziły do zmierzchu rynku globalnego skoncentrowanego wokół Wielkiej Brytanii w pierwszej połowie 20 wieku.(…)”

    „(…)Zacieśnienie finansowych ograniczeń potęgi globalnej USA, zarówno militarnej, jak i politycznej, było blisko związane z jednym z najważniejszych przesunięć ogólnoświatowego procesu produkcji, handlu i akumulacji z Ameryki Północnej do Azji Wschodniej. Zakres i przewidywana trwałość tego przesunięcia są przedmiotem wielu kontrowersji. Ale jak pokazują ostatnie analizy stopnia wzrostu ekonomicznego przeprowadzone przez Union Bank of Switzerland (UBS), na przestrzeni całego 20 wieku nie znajdziemy nic, „co można by porównać z doświadczeniem wzrostu gospodarczego we [Wschodniej] Azji, który obserwujemy od trzech ostatnich dziesięcioleci”.(…)”

    „(…) Wejście Azji Wschodniej w świat wielkich finansów było jeszcze bardziej spektakularne. Japońskie udziały w aktywach największych 50 banków świata według pisma Fortune wzrosły z 18 procent w 1970 roku do 27 procent w roku 1990. Co do rezerw dewizowych, wartość udziałów Azji Wschodniej w dziesięciu największych banków centralnych wzrosła z 10 procent w 1980 roku do 50 procent w roku 1994. Oczywiście, o ile Stany Zjednoczone nie posiadają już „pieniędzy, które mogłyby wywrzeć odpowiednią presję dla zapewnienia pozytywnych rezultatów”, państwa Azji Wschodniej, lub przynajmniej niektóre z nich, posiadają wystarczającą ilość pieniędzy, którą mogą trzymać w pogotowiu, by wywrzeć ten rodzaj nacisku, który sprawi, że wszystkie państwa na świecie – włączając w to Stany Zjednoczone – ustąpią przed dyktatem coraz bardziej ruchomego i lotnego kapitału. Oczywiście nadmiarowy kapitał sam w sobie oznacza kłopoty, które obracają się przeciwko niemu, o czym mogliśmy się przekonać w czasie krachu na giełdzie tokijskiej z lat 1990-92 oraz podczas jeszcze bardziej niszczycielskiego kryzysu finansowego, który przetoczył się przez cały region wschodnioazjatycki w 1997 roku. Jednak mimo swoich morderczych skutków, kryzysy te (oraz wszystkie inne, których Azja Wschodnia prawdopodobnie doświadczy w najbliższych latach) same w sobie nie są większą oznaką odwrotu finansowych sił Azji Wschodniej w obliczu potęgi Stanów Zjednoczonych niż Czarny Czwartek na Wall Street w 1929 roku (oraz dewastacja ekonomii amerykańskiej, która po nim nastąpiła) był oznaką odwrotu amerykańskich sił finansowych w obliczu potęgi brytyjskiej. Jak zauważył Braudel rozważając kryzys finansowy z lat 1772-3 – który zaczął się w Londynie, ale był symptomem rozpoczętego przesunięcia centrum światowych finansów z Amsterdamu do Londynu – nowopowstające centra gospodarki światowej są „pierwszym miejscem, w którym dają się odczuć sejsmiczne ruchy systemu”. Dostarczając kolejnych i bardziej przekonujących dowodów na poparcie swojej hipotezy, Braudel zauważa, że kryzys z lat 1929-31 zaczął się w Nowym Jorku, ale był symptomem rozpoczynającego się przesunięcia centrum światowych finansów z Londynu do Nowego Jorku (Les temps du monde, 1979).

    Braudel nie tłumaczy, dlaczego tak właśnie się stało. Ale dość przekonujące wyjaśnienie zostaje dostarczone przez Geoffreya Inghama w cytowanej już obserwacji dotyczącej tego, że w latach 20. 20 wieku Stany Zjednoczone nie wytworzyły jeszcze sił zdolnych zastąpić Wielką Brytanię jako centrum organizujące globalną gospodarkę, pomimo ich efektownych osiągnięć w dziedzinie produkcji i akumulacji kapitału. Mutatis mutandis, podobne uwagi stosują się do relacji między Londynem a Amsterdamem z lat 70. 18 wieku oraz między centrami finansowymi w Tokio i Azji Wschodniej a Waszyngtonem w latach 90. wieku 20. Sama szybkość, skala i zasięg akumulacji kapitału w rodzących się centrach zderza się z ograniczonymi zdolnościami organizacyjnymi tych drugich do stworzenia warunków systemowych dla powiększonej reprodukcji swojej ekspansji. W tych warunkach najbardziej dynamiczne centra procesu akumulacji kapitału obejmującego cały świat przejawiają tendencję do stawania się epicentrami systemowej niestabilności. W przeszłości niestabilność była integralnym elementem dokonujących się transformacji strukturalnych kapitalizmu światowego, które kilka dekad później przynosiły efekt w postaci ustanowienia nowej hegemonii oraz odbudowy rynku globalnego na nowych fundamentach. Za wcześnie jeszcze, aby twierdzić, że obecna niestabilność jest zapowiedzią przyszłej hegemonii światowej i rynku globalnego opartego na Azji Wschodniej. Jednak bez względu na swój efekt, turbulencje ze swoim centrum w Azji Wschodniej, które obserwujemy dzisiaj powinny być rozumiane jako ostrzeżenie, że z perspektywy czasu rynek globalny taki, jaki istnieje dzisiaj może z powodzeniem okazać się tworem równie tymczasowym jak ten z 19 wieku.(…)”

    Pozdrawiam.

  3. @ Gospodarz

    Czy aby nie jesteśmy już w tym miejscu , jeśli chodzi o rynki finansowe , gdzie przychodzi do głowy tylko jedna odpowied ?

    TYLKO ZŁOTO MA SENS.

  4. @darkbloom:

    Srebro od czasów gdy było uzywane jako metal monetarny znalazło tysiące krytycznych zastosowań przemysłowych, co wydaje mi się trochę limitować jego atrakcję jako monetarny układ odniesienia. W końcu jedną z cech materiału używanego w charakterze money jest to że nie ulega on konsumpcji…

    Ale to tylko uwaga na marginesie. Lepszy system oparty na czymkolwiek o konkretnej wartości, niż przekręt oparty jedynie na zbiorowej iluzji wiary w papier. pozdr

  5. @cynik9

    „Nie zdziwilibyśmy się gdyby gdzieś na tej drodze, wcześniej raczej niż później, rosnące w prestiż i bogactwo Chiny wyszły także z własną, opartą na złocie, walutą światową.”

    No właśnie. prawdopodobnie nie na złocie a na srebrze. Od niepamiętnych czasów w Chinach obowiązywał standard srebra. Kiedy w drugiej połowie XIX w. świat zaczął przechodzić na złoto, a później na fiat money Chiny były w coraz większym stopniu zalewane srebrem. Apogeum przypadło na lata 30 XX w. i XX wojnę św, co spoowdowało wysoką inflację i kryzys gospodarczy. Chiny były na standardzie srebra do 1949 r., do przejęcia władzy przez Mao. Niektórzy wskazują, że taka właśnie „mordercza” polityka finansowa wielkich mocarstw wobec Chin ułatwiła zwycięstwo komunistów.

    Ponieważ oficjalne powojenne statystyki nie odnotowały importu srebra z Chin, ono ciągle tam jest. I jeśli juan miałby być „world currency” to prawdopodobnie byłby oparty na srebrze.

    Polecam kapitalny artykuł prof Fekete w tej sprawie:
    https://tinyurl.com/38c4fy

  6. @sebdut1:

    Uogólnienie nie wydaje się prawdziwe. Wykres HUI:XAU jeśli już co to się raczej wznosi, nie opada. Bardziej relewantne pytanie to czemu akcje złota wogóle sprawują się dosyć słabo w porównaniu z metalem, a w szczególności akcje mid-tier producentów. Myślę że sporo do rzeczy ma tu oczekiwanie na recesję i związany z tym trend do bezpieczeństwa i quality wielkich koncernów.

    Z GoldFields wyjaśnieniem jest prawdopodobnie kryzys energetyczny w RPA o którym pisałem we wpisie o platynie. Jak kompania zaprzestanie operacji to przecież robi czyste straty bez przychodu – trudno aby w tej sytuacji stock piął się do góry. Dla porównania kanadyjska Goldcorp jest od września +40%. pozdr.

  7. @sebdut1 zastanawia się czemu drożeją akcje hedgujacy kopalń a nie tych drugich. Wydaje mi się, że drożeją te akcje, które ktoś chce kupić. W związku z tym prawidłowe pytanie brzmi: dlaczego ktoś woli akcje hedgujacy kopalń. Widocznie są inne czynniki, które przyciągają inwestorów (położenie, wolumen wydobycia, …). Rzadko jeden czynnik jest dominujący .

  8. Studiowalem przez chwile kopalnie wchodzace w sklad indexu BUGS (HUI)- czyli tych ktore nie hedguja swojej produkcji.
    Ku swojemu zdumieniu odkrylem ze trend ceny ich akcji wcale przewaznie nie jest lepszy od tych ktore robia headging.
    Np niehedgujacy Gold Fields, jeszcze w polowie 2006 jego akcje kosztowaly 25USD – teraz 14 USD! a hedgujacy Barick Gold, w polowie 2006 jego akcje kosztowaly 32 USD a teraz 48 USD!
    Jak mozna wytlumaczyc ze akcje kopalni ktora wiecej zarabia z drozejacym zlotem tanieja, natomiast drozeja akcje kopalni ktora sprzedala swoj urobek dawno temu po niskiej cenie ?

  9. yahoo pisze…
    Euros Accepted” signs pop up in New York City
    -timo-

  10. Własnie przed sekundami ogladalem cnbc i tam…o dziwo pojawil sie głos (choc w opozycji) o tym ze ciecie stop wogole nie bylo potrzebne. I co cziekawe powiedziala to Erin Burnett wskazujac przy okazji na doswiadcena kryzysy lat 20tych). (Innego razu widzialem ją jak polemizowała z Jimem Cramerem- jak rowny z rownym, a ten z kolei rozmaial z nia tak jakby mial do niej wielki szacunek. Mądra z niej dziewczyna…i ladna dodatkowo.

  11. hmm, kiedyś słyszałem określenie, że ta całą zabawa z FIAT money, to tak jak zabawa weselna z odstawianiem krzeseł, jeżeli muzyka gra, to wszyscy są w grze, a jak przestaje grać to …..

    tylko pytanie czym będzie brak krzesła ? bez krzesła będą Ci co zostali z kredytami ?… pytam bo mam mieszkaniowy w CHF :)..

  12. @_HeSS:
    A to w Egipcie jest giełda? 😉

    W DwuGroszach wiemy tylko że giełdy idą w górę najczęściej nie dlatego że stają się z jakiś powodów bardziej atrakcyjne ale dlatego że gdzieś nadrukowali po prostu więcej „money”. Świadczą o tym m.in. fenomenalne wyniki giełdy w Zimbabwe… ;-). pozdr

  13. Anonimowy_HeSS.
    Czy ktoś pokusi się o wyjaśnienie, co się dzieje na giełdzie w Egipcie (CMA). Jakie by nie były ruchy na innych giełdach, to CMA zawsze rosnie! Czym ta giełda różni się od innych? Czym się tam handluje?

  14. Yep, już poprawiam. Nic się nie ustrzeże czujnemu oku Drogich Czytelników…..

  15. Nie przeceniałbym roli złota w ewentualnym procesie tworzenia nowej waluty rozliczeniowej świata. Ważniejsze są rezerwy ropy, węgla i gazu. Wydaje mi się, że z propozycją nowego sposobu rozliczeń w świecie (waluty?) powinni wystąpić producenci paliw kopalnych. To oni mają największe możliwości wpływania na globalne rynki. Przy okazji zwracam uwagę, że niedobory paliw będą łagodzone przez globalne ocieplenie (które chyba nadchodzi). W związku z powyższym nie powinniśmy mu przeciwdziałać ale go wspierać (o ile bzdury ekologów o wpływie cywilizacji na ten proces będziemy brać poważnie). Faktem jest, że jesteśmy na rozdrożu i nastąpi nowe rozdanie kart.

  16. Czepiam sie moze slow, ale czy w raporcie BIS nie chodzi o „notional value” raczej?

    https://financial-dictionary.thefreedictionary.com/Notional+Value

    BTW: O ile pamietam dosc dawno temu Warren Buffett nazwal derywaty „finansowa bronia masowego razenia”. Pewnie wlasnie mial na mysli nakreslony w tym poscie scenariusz domina wartosci „notional” wymazujacych z nawiazka kapitaly uczestnikow rynku.

Comments are closed.