G7 i złoto

czyli petarda w ekspresie

[na podstawie materiału wcześniej dostępnego czytelnikom DwaGrosze NewsLetter]

Kiedy rozścierwi się, rozchami, wrzask liter z pierwszych stron dzienników…” Ten właśnie cytat z Tuwima przychodzi nam na myśl czytając komunikat Reutersa o szczycie G7 w Tokyo, udramatyzowany linijką tytułową “G7 zgadza się na sprzedaż złota”.

Koniec świata? Niezupełnie. Na szczęście w komunikacie przeważa element farsy, dzięki czemu przynajmniej czytelnicy DwaGrosze NewsLetter nie powinni dać się nabrać. Jak choćby już druga cześć tytułu “…powiedział włoski minister”. Otóż my w DwuGroszach znamy i kochamy Italię. Ale sorry – jakoś wypowiadanie się o piłce nożnej, truflach i pięknych kobietach Włochom wychodzi znacznie lepiej niż o złocie, inflacji i dyscyplinie finansowej.

O co więc chodzi w całej tej szaradzie? A no, o kolejny werbalny atak na złoto banków centralnych, usiłujących powstrzymać marsz złota w wyższe rejony. Przewidywaliśmy zresztą w DwaGrosze NewsLetter że po polegnięciu starego nominalnego rekordu złota, a przez osiągnięciem ceny czterocyfrowej dojdzie do zaciętej obrony okopów. No więc pierwszą salwę odpalono. Zobaczymy teraz ile jest ona warta. Tak na pierwszy rzut oka – nie za wiele. Wygląda na to że G7 przejął strategię USA z Iraku – “shock and awe” czyli ogłuszania przeciwnika hukiem przy użyciu ślepej amunicji.

IMF ma trzecie po względem wielkości rezerwy złota, wynoszące ponad 3200 ton. Przynajmniej oficjalnie. Mimo zabiegów rozmaitych luminarzy, jak obecny premier UK Brown który wyprzedawał brytyjskie złoto na samym dnie bessy, IMF w ciągu ostatnich 30 lat w zasadzie złota nie sprzedawał ( transakcja IMF w złocie z 1999/ Brazylia -Meksyk była netto neutralna). Ostatnia sprzedaż większej ilości złota przez IMF datuje się z połowy lat 70-tych.

Powód tej wstrzemięźliwości jest prosty – gros złota w IMF pochodzi z USA, które posiadają tam 85% głosów. A USA, jak to często podkreślamy, nigdy jakoś do sprzedaży swojego złota się zbytnio nie kwapiły. Zawsze natomiast głośno zachęcają do tego innych. Widocznie drukarze U.S.dolara najlepiej wiedzą jaka jest jego prawdziwa wartość i wolą sami nie ryzykować, ha, ha, ha.

Tak więc aby ruszyć złoto z IMF wymagana jest zgoda kongresu USA. I wprawdzie kongres ma na swoim koncie wiele rozmaitych głupot, to jednak sprawa złota i wyprzedaż narodowych klejnotów jest wystarczająco prestiżowa aby wątpić w oficjalną zgodę, a przynajmniej szybko. Zwłaszcza że mamy ostatni rok ustępujacej administracji i rok kampanii prezydenckiej. Jest to też rok kampanii wyborczych znacznej części kongresmenów, którzy raczej nie będą ich prowadzili pod hasłem “Sprzedałem właśnie pół twojego złota, wybierz mnie znowu a sprzedam resztę”. Coś to mało prawdopodobne…

Inna rzecz która nas uderza i potwierdza salwę pustą amunicją jest zdumiewajacy fakt że notatka nic nie mówi o ilości przeznaczonego na sprzedaż złota, chociażby nawet w przybliżeniu. Za każdym razem gdy jakiś bank centralny sprzedaje coś zawsze wymieniana jest ilość: 160 ton tu, 220 ton tam, plus okres. A tu nic, cisza. Jedynie spin-doktorzy podają usłużnie w notatce że wartość rynkowa całego złota IMF wynosi $92 miliardy i że w ostatnich latach znacznie wzrosła. Ma to oczywiście wywołać wrażenie że rozważana jest sprzedaż całości lub znacznej części. Co naszym zdaniem jest nonsensem, obliczonym jedynie na efekt propagandowy dla tłumów i wyperswadowanie im logicznego kroku w nadchodzącej inflacji jakim byłby właśnie krok ku złotu. Przytaczany jest również jakiś czerwony krawat z banku inwestycyjnego Morgan Stanley który twierdzi że czas jest dobry na sprzedaż złota i zainwestowanie uzyskanych funduszy w “financial securities with positive yields”. Najpewniej ma na myśli subprime mortgages, ha, ha, ha. Widać że po nakantowaniu 20000 klientów w srebrze Morgan Stanley humoru nie stracił i nadal mąci w metalach.

Klejnoty Pojezierza Drawskiego
Ruiny zamku w Drahimiu. autor: Waldemar Wiśniewski, www.fotogalerie.pl

Warte uwagi jest też cytowane uzasadnienie zamierzonej sprzedaży przez wspomnianego włoskiego ministra firmującego tę notatkę. “Obecna cena złota oznacza że przepływ dochodu będzie zapewniony (flow of income can be ensured)”, miał powiedzieć Padoa-Schioppa. Wygląda nam to na typowo bankierską mowę-trawę i bezsensowne międlenie angielskiego bez ładu i składu tak aby w końcu nie powiedzieć nic. Czyż sprzedaż złota, obojętnie po jakiej cenie, może NIE oznaczać “przepływu dochodu”? A przecież aby osiągnąć lepszy efekt chłodzenia cen złota sensowniej byłoby dodać notatce jakiś mały spin z domieszką dramaturgii, typu “...chcąc wykorzystać wyjątkowo wysokie ceny złota ostatnio IMF postanowił…”.

Wreszcie warto zestawić liczby. Same Chiny mają obecnie rezerwy “walutowe” w dolarach grubo ponad $ bilion. Japonia też w tym rejonie. Oba kraje mają mikroskopijne rezerwy w złocie, grubo poniżej średniej krajów zachodnich. To że nie wykupiły jeszcze wszystkiego złota do gołych półek wiaże się z faktem że w procesie tym cena złota eksplodowałaby w kosmos, jednocześnie zerując wartość pozostałych dolarów. Dodajmy do tego bogacące się Indie, tradyjnie największego konsumenta złota i srebra. Dodajmy do tego też leżącą na górach petrodolarów Rosję, z oficjalną polityką zwiększania rezerw w złocie. Dodajmy też szejkanaty naftowe też nie wiedzące już co robić ze swoimi petrodolarami i wykupujące masowo złoto w Londynie. W sumie więc, nawet gdyby IMF sprzedał całe swoje złoto, chętnych na to by nie zabrakło. Całe złoto IMF to błąd zaokrąglenia w stosunku do gór papierowych dolarów szlajających się po świecie w poszukiwaniu przystani! A jeśli nawet jedna uncja złota IMF zostanie kiedykolwiek „sprzedana”, to i tak nie ujrzy naszym zdaniem prawdziwego rynku. Zmieni conajwyżej sejf w którym leży na rosyjski, chiński, indyjski, saudyjski czy japoński.

Ale nawet to czy ujrzy obcy sejf a nie powróci przypadkiem do tego sejfu skąd wybyła nie jest takie pewne. Na tą możliwość rozdystrybuowania złota IMF spowrotem do państw członkowskich (czyli głównie spowrotem do USA) i zaspinowania tego jako “sprzedaż” wskazuje precedens historyczny ostatniej sprzedaży złota w latach 1976-1980. IMF zredukował wówczas swoje rezerwy w złocie o mniej więcej 1/3, z czego połowa powędrowała spowrotem do państw członkowskich. Całość zaspinowana była oczywiście jako “sprzedaż”. Wkrótce potem ceny złota były w stratosferze, BTW.

Myślimy że nie jest wcale wykluczone iż tego typu “sprzedaż” złota jest rozważana i obecnie. W końcu w kryzysie bankowym wszędzie i spadajacej wartości papieru hard asset w rodzaju złota mógłby być bardziej niż przydatny. Natomiast aprecjacja cenowa złota w posiadaniu IMF niepotrzebnie rozdęłaby i tak już niepotrzebnie wysoką kapitalizację banku odejmując jednocześnie frukty aprecjacji państwom członkowskim.

Być może też że USA godząc się upłynnienie cześci złota IMF mają przy tym na myśli rodzaj bratniego qui-pro-quo banków centralnych celem wspólnego ratowania systemu przed zapaścią. Ok, towarzysze, rozumiemy wasz niepokoj trzymania bezwartościowej kupy dolarów i chęć ich opylenia. Rozumiemy też że nie chcecie wyjść na fools trwoniących w ten sposób majątek narodowy przy dolarze lecącym w dół jak cegła. Ale jak zaczniecie się tego toksycznego ładunku masowo pozbywać to uruchomicie lawinę, w której nic nie będzie cokolwiek warte i wszycy znajdziemy się w matni. Bo nasze problemy są waszymi problemami, towarzysze! Czemu więc po cichu nie wymienić części waszej kupy dolarów na trochę złota, ale pod warunkiem że resztę dolarów będziecie towarzysze trzymać, trzymać, trzymać…. Bo inaczej na pohybel i wam, i nam. Wicie, rozumicie…

Aby zobaczyć jak to się wszystko będzie dalej rozgrywało w szczegółach będziemy musieli trochę poczekać. Rozmaite warianty są możliwe. Wniosek ogólny z tego wszystkiego jest jednak prosty – mamy oto kolejną petardę w złotym ekspresie obliczoną na spanikowanie części pasażerów o co słabszych nerwach. Nie bądź tym kto wyskoczy przez okno w biegu!

[dodane 20.02.2008] Nowe informacje zdają się wskazywać na to że w grę wchodzi sprzedaż jedynie 400 ton złota, pochodzących ze wspomnianej formalnie „neutralnej” transakcji z 1999. Miałoby to być jedyne złoto formalnie „należące” do IMF które, w odróżnieniu od depozytu sygnatariuszy, IMF mógłby rzeczywiście sprzedać bez wymaganej zgody państw sygnatariuszy, w tym kongresu USA.

©2008cynik9

13 thoughts on “G7 i złoto

  1. @nieruchomości – powrócimy to tego niezwykle ważnego, a trochę zaniedbanego wątku niebawem. Na razie przyjmujemy do serca dobrą radę eksperta z ww. artykułu – że nieruchomości lepiej jest kupować tanio niż drogo… 🙂

    @inne prośby Czytelników – idem, na razie walczymy z nowym software’m…

    @certyfikaty – o certyfikatach na złoto było w DwaGrosze NewsLetter jakiś czas temu. Punkt startowy jest taki że jak drugorzędny bank zaczyna wprowadzać ma trzeciorzędnych giełdyjkach w Europie wschodniej produkty „strukturyzowane” na indeks giełdy w Kazachstanie myślącemu inwestorowi powinna mignąć jakas lampka, IMO. W kazdym razie gosć kupujący certyfikal Raiffeisena nie powinien później marudzić że taki (NYSE:GLD) jest niepewny… Nie twierdzę że to wszystko nie działa – wszystko działa, łacznie z ubezpieczeniami „od straty” oraz subprime mortgages. Do czasu gdy przestanie…

    W sumie – należy sobie zdać sprawę jaki poziom czystej spekulacji i zaufania do stabilności emitenta chce się przyjąć i co się dokładnie chce osiągnąć. Czyli spowrotem do punktu wyjścia. Niedługo nawet banki gminne będą miały „rachunki złota”, więc caveat emptor.

  2. Dzięki

    Złoto jednak potrafi całkowicie oślepić umysł (hipnoza) , ale dzięki Waszej pomocy odblokowalem się na szczęście.

  3. @pytanie:

    {rydzykfizyk} ma rację, chodzi tutaj o tę część całkowitych rezerw danego państwa która jest z złocie, reszta będzie w $$, €€, i innych. Dodatkowo – rzecz dotyczy jedynie oficjalnie raportowanych rezerw państwowych.

    Chiny wg. tej tabelki miały zaledwie 600 ton złota w rezerwach, co stanowi znikomy ułamek ich rezerw całkowitych, głównie dolarowych.
    pozdr.

  4. @ Rydzykfizyk

    Więc Chiny mają około 54000 ton , z tego wynika.

    A Cynik9 niedawno pisał że globalnie złota jest 150000 ton w ,,bizuterii i tp.” , ale z dużą domieszką innych metali.
    Zakldając że ta domieszka to tylko jedna trzecia to pozostaje 100000 ton plus 26000 ton rezerwy (rządowe,czyli banków centralnych).

    Z tego wynika że Chiny mają ponad połowę globalnych zasobów złota w ,,biżuterii i tp.”.
    Chyba że się myle ?

  5. @Pytanie

    To przecież jedynie udział złota w ogólnej sumie rezerw danego państwa. I te procenty się do tego odnoszą.

  6. @ Cynik9

    Jeszcze raz ,tej tabeli nie rozumie.

    Np. USA 76,1 proc. , Niemcy 63,2 proc.(od jakiej wielkości to podają i co to za procenty , bo dają sume znacznie wyrzszą niż 100)

  7. Tak jest, roczne wydobycie jest tego rzędu. Za zeszły rok ostatecznych danych jeszcze nie ma, dostępne estymaty wskazują na 2444 tony, w tym Chiny: 276t, RSA: 272t, USA: 255t, Australia: 251t.

    Globalne wydobycie od kilku lat spada.

Comments are closed.